Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby na jednym z przejść granicznych celnicy zamiast tirów z tanimi podróbkami markowych ciuchów typu adidos i nikhe skonfiskowali tony podrobionych i fejkowych klasyków: Dostojevzsky, Toystoy, Toorgeneff . Zbiór opowiadań autorstwa słowackiego pisarza Daniela Majlinga pod tytułem Ruska klasyka szybko stał się bestsellerem. Już niedługo te piekielnie dowcipne podróby trafią do rąk polskich czytelników. Ruska klasyka, just do it!
Trash Story to kołysanka dla epoki telewizji i pępkowe społeczeństwa katastrofy. Historięzaczyna opowiadać Mati, chłopak z małego miasteczka na Śląsku, który pragnie wyjść pozamówienie ja i rozsadzić dostępne mu formy snucia opowieści. Narrację przechwytują więcprzedmioty, śmieci, postaci z kreskówek i filmowe konwencje. Toster opowiada odojrzewaniu, brudna fałdka na pościeli o miłości, Krowa żegna się z Kurczakiem,paranoiczny detektyw prowadzi dochodzenie dotyczące konkursu na esej katyński dlapodstawówek, a Walduś Kiepski fantazjuje o wielkim wybuchu. Logiką tej fikcji literackiej sąnieustające zmiany perspektywy, a recykling, wywrotowy humor i kulturowe przechwyceniapracują na rzecz strategii czułościowych.
Maja Staśko codziennie doświadcza hejtu. Codziennie rano, kiedy otwiera skrzynkę, ktoś do niej pisze: "Głupia p*zda. Szmata. S*ka. Zrób mi loda. Zgwałcę cię. Zabij się". Podobne komunikaty w jej stronę pojawiają się także na dobranoc. I w południe. W książce "Hejt polski" Maja Staśko dokumentuje ten proces. Drukuje hejt, tysiące autentycznych komentarzy, obelg, wiadomości, które dostaje codziennie. Ten przewrotny coffe-table book to wielka cegła hejtu. Możecie go sobie co najwyżej położyć na stoliku i przekartkować, ponieważ - ostrzegamy - nie da się go przyswoić w całości.
Mroczna, niepokojąca metafikcja, okrzyknięta niegdyś literackim odpowiednikiem punkrocka: kazirodztwo, aborcja, gangi uliczne, nowojorskie slumsy i halucynacyjna podróż przezAfrykę Północną. Nielinearna, chaotyczna, kolażowa antynarracja, przeplatanaobscenicznymi rysunkami oraz fragmentami dramatycznymi i poetyckimi. Brutalny,transgresyjny surrealizm spod znaku Bataillea, Burroughsa i Geneta ten ostatni pojawiasię zresztą na kartach książki we własnej osobie.
Odwieczny pojedynek Seta z Ozyrysem i zadawnioneporachunki Krzyżaków z templariuszami ożywają na nowo wAmeryce lat 20. XX wieku trawionej bakcylem Dżes Gru,pandemią, która z ogniska zapalnego w Nowym Orleanie przew kierunku Nowego Jorku przeżywającego renesansharlemski.Przeciek w prasie informuje obywateli o tajnej inwazji USA na Haiti, wyspę, której broni panteon bóstwvoodoo.PaPa LaBas, astrodetektyw, szaman, kierownik Kattedry Mambo Dżambo, wyczuwa zmiany frontów siłparanormalnych w Nowym Jorku i podejmuje śledztwo, które obnaża spisek mający na celu wdrożenie liniielokwentnych androidów obniżających morale Czarnych.Starożytna Księga Tota, która mogłaby uratować Amerykę, ginie w tajemniczych okolicznościach. Zobrotowego tronu Walter Sfinks Mellon odpala Wielki Kryzys. Freud mdleje.Powieść Mambo dżambo Ishmaela Reeda z jej kapryśną interpunkcją i niewiernością prawdzie historycznejzalicza się do kamieni węgielnych afrofuturyzmu. George Clinton, jedna z czołowych postaci afrofuturyzmu,twierdzi, że utwory Reeda dały początek wizerunkowi zespołów Parliament i Funkadelic. Mambo dżambouchodzi też za inspirację utworów białych pisarzy, które powstały w stosunkowo niedługim czasie: trylogiiIlluminatus ! Shei i Wilsona, Starożytnych wieczorów Mailera, Zachodniej krainy Burroughsa.
Niewielu debiutantów wkraczających na niderlandzkojęzyczną scenę literacką zostało z takim uznaniem przyjętych przez krytykę, co 27-letnia Niña Weijers. Swą powieścią z 2014 roku pt. Konsekwencje wzięła szturmem scenę literacką Holandii i Flandrii, zdobywając trzy nagrody literackie - nagrodę czytelników, za najlepszy debiut i dla literatury feministycznej - oraz trafiając na krótką listę do dwóch najważniejszych tego obszaru językowego. Konsekwencje to Künstlerroman, czyli powieść o kształtowaniu się artysty - w tym wypadku młodej artystki konceptualnej Minnie Panis, wschodzącej gwiazdy międzynarodowych targów sztuki, która eksperymentuje z własnym życiem i chwilami mimowolnie, wiedziona rozpaczą lub intuicją, przekuwa czynności dnia codziennego w twórczość artystyczną, odnosząc przy tym spektakularne sukcesy. Kiedy jednak odkrywa, że kochanek-fotograf bez jej wiedzy wykorzystał jej wizerunek do własnych merkantylnych celów, Minnie postanawia zaaranżować kolejne działanie artystyczne, w którym, jak się okaże, posunie się do ekstremum, w imię sztuki ryzykując własnym życiem. Rozgrywająca się w światku artystycznym historia porusza kwestię (sensowności) krytyki artystycznej, ale i zadaje ważkie pytania: ,,Kiedy kończy się życie, a zaczyna sztuka?"", ,,Czy da się zniknąć; tak naprawdę z n i k n ą ć?"" i - wreszcie - ,,Czy istnieje się tylko wtedy, gdy się jest widzianym?"". Za pomocą różnych zwrotów akcji Weijers zgłębia temat, co to znaczy być zarówno artyst(k)ą, jak i - w bardziej podstawowym sensie - osobą obecną we własnym ciele i życiu.
Dzikie mieso"" to prawdopodobnie najbardziej radykalny utwór powstały w języku polskim. Jegooryginalność polega na tym, że zamiast języka polskiego w liczbie pojedynczej autor używa języka polskiegow liczbie mnogiej. Marian Pilot pisze książkę nie w oficjalnej polszczyźnie, ale we wszystkich dostępnychgwarach, dialektach i odmianach języka polskiego. W książce laureata nagrody Nike odzywają się zatemjęzyki z tysięcy polskich mateczników, czyli niewielkich społeczności posługujących się niestandardowąpolszczyzną. To książka o religii, bólu, miłości, wyzwiskach... To także literatura niekreatywna, plagiat nadplagiatami. Zdania, wyrażenia, frazy zaczerpnięte są z wcześniej istniejących tekstów, zapisów, listów,wspomnień. Konceptualna literatura ludowa na pograniczu prozy i poezji.
The book We Are Coming Out of the Closet is addressed to lesbian, gay, bisexual and transgender+ people, as well as other interested individuals, in places where an awareness of the significance possessed by self-disclosure doesn't exist yet or needs further raising. The readers for whom the subject is new can learn what goal underlies abandoning closets and how to carry out this task skilfully. Those who in some degree have already gone through the issue may look at its details from the Author's perspective. His reflections come from extensive reading and long-standing observation of developments in the world. In the coming out of particular individuals the Author sees acting for LGBT+ emancipation. Thus, he treats each positive act of self-disclosure as a political act. He associates the motivation for this activity with values conducive to human well-being. Since the issue concerns ethical behaviour, including equal treatment of citizens by the law, in this context the nebulous narrative about tolerance is rejected. In the worldwide liberation movement in question these ideas are well-known. However, in some regions important homework still remains to be done. This publication may be helpful in it.
Cukier w normie to druga pozycja z mojego nowohuckiego księgozbioru, tak zwanej trylogiikonsumpcyjnej. Pisząc ją, posiłkowałem się techniką cut-up, czyli po prostu literackim kolażem.Wtedy jednak nie wiedziałem jeszcze, na czym polega na technika (poza znajomością dzieł jej twórcyW. Burroughsa), używałem jej intuicyjnie, tworzyłem nowe sensy z historii zaczerpniętych zbrukowców, opisujących historię pani Jadzi, która nie zdążyła zrobić rosołu, bo porwali ją kosmici. Uschyłku XX wieku słyszało się historie o piekarniach, które sprzedawały zatruty sporyszem chleb,wiadomo, lepiej odchorować, niżby miało się zmarnować (i stuknąć po kieszeni). Cukier w normie tohistorie społeczności bloku, która nażarła się zarażonego sporyszem chleba i halucynuje w najlepszepod niebem, na którym wiszą ciemne obłoki dzikiego kapitalizmu.
Miejscem wydarzeń tej baśni dla dorosłych jest zwykła, nienazwana polska wieś. Życie tam przypominadrzemkę przeplataną codziennością. Jest leniwe, spokojne, ziewające. W życie to wkrada się chichot śmierci,który zabiera głównemu bohaterowi, małemu chłopcu, rodziców, ukochanego psa a na samym końcu Wuja.Wszystkie te straty, skłaniają chłopa do podjęcia decyzji by spróbować przywrócić to, co odeszło, odwrócićnieodwracalne. Postanawia więc ukryć się w trumnie swojego Wuja i razem z nim zamieszać gdzieś na stykuświatów. I nauczyć się ""sztuki tracenia"", mimo że ona tak bardzo boli.
Nie ma potrzeby tłumaczenia czytelnikom i czytelniczkom, o co chodzi w wierszach Guya Bennetta, ponieważ są zrozumiałe same przez się. ,,Guy Bennett potwierdza, że przywilejem poety jest panować nad światem za pomocą dekretów"".- ,,Le Monde"",,Nieodparta zrozumiałość"".- ,,L'Humanité"",,Czytajcie!""- Jacques Roubaud
Malpertuis to gandawska kamienica obdarzona złośliwą wolą swego właściciela, starego Kasawiusza. W jej wnętrzach kryją się spirale schodów, labiryntowe korytarze, a jej fasadę zdobią monstrualne gargulce. Kasawiusz oczekując na śmierć, zwołuje całą rodzinę do swej złowrogiej kamienicy, by podyktować im swą ostatnią wolę. Wszyscy mają zamieszkać w tej mrocznej rezydencji, by móc otrzymać spadek, a całość fortuny przypadnie temu, który przeżyje pozostałych. Jednym z pretendentów do spadku jest siostrzeniec Kasawiusza, młody Jean-Jacques. Akceptuje on zaproszenie wuja nie zdając sobie sprawy z tego, co czyha nań za progiem tego przeklętego domostwa, które deformuje przestrzeń i przyprawia swych mieszkańców o koszmarne wizje. Strzeżcie się, bo na czas lektury Malpertuisa padniecie ofiarą mrocznego uroku powieści, zostaniecie przez nią „uwięzieni”, tak jak uwięzieni zostali mieszkańcy domu. Być może, że szansą na wyzwolenie będzie odnalezienie odpowiedzi, tylko czy da się przejrzeć na oczy pośród zalegających tam złowieszczych ciemności ? Hipnotyczne, a zarazem przewrotne dzieło flamandzkiego pisarza nigdy nie tłumaczonego na język polski. Szkatułkowa kompozycja, zagubione rękopisy, szalony naukowiec, wskrzeszone upiory, niemożliwa miłość, romanse i... beznadziejna nuda przymusowego życia w odosobnieniu, oto co wypełnia tę prawdziwą literacką maszynerię.
Bełkot zawiera opisy świata widzianego z pozycji człowieka upadającego, któremu blisko jest bruku. To nieskrępowany strumień świadomości sięgający początków III RP. Trochę jakby “włączyć radio (telewizor?) i co parę sekund zmieniać kanał - taki kolaż z codzienności” (jak pisał Paweł Dunin-Wąsowicz w “Machinie”). Powieść jest wypełniona rzeczami pospolitymi, które dotykamy na co dzień, a które w neurotycznym zestawieniu autora nabierają cech senno-halucynogennych, czy wręcz wynaturzonych, potwornych, “genitalno-kloacznych”. Bełkot utrzymany jest także w konwencji przewodnika, obraz rozpadającego się miasta, w którym widać budki z kebabami, siłownie, solaria, przekornie koresponduje z oficjalną wizją Krakowa Miasta Kultury. (...) Kinga Dunin na festiwalu Tekstylia nazwała “Bełkot” “książką do oglądania”. Bardzo ciekawe było przyjęcie dzieła Shutego (...): Dariusz Nowacki próbował bić rekord w napisaniu najkrótszej recenzji świata (“Bełkot? Fakt”) (...), z kolei Krzysztof Uniłowski postulował “zbiorową egzegezę”. Wszyscy krytycy (...) zgodnie twierdzą, że pozbawiony fabuły “wybluzgiwany” “Bełkot” jest lekturą ciężkostrawną, nieprzyjazną czytelnikowi, którą można czytać zwłaszcza na haju, ale nie w nieskończoność. Michał Witkowski nazwał “Bełkot” “walnięciem w stół” na znak protestu wobec polskiej rzeczywistości po okresie transformacji, kapitalizmu i konsumeryzmu w rodzimym wydaniu. Opis z książki Tekstylia Piotra Mareckiego, Igora Stokfiszewskiego i Michała Witkowskiego z 2002 rokuBlurbShuty bardzo ostro jedzie po współczesnej Polszcze, satyra jest krwawa. Pisze bełkotliwie o tym, jak pieniądz zmienił nam perspektywy, jak ludzi strawiła wolność (...) Pisze nihilistycznie o nihilizmie. Nihilizmie trawiącym wyedukowane laski i zarabiających szmal kolesi. Sex jest wszechpotężnym bodźcem w tym przedawkowanym chorobliwie świecie, bohaterowie, w odmianie eksportowej new-bohatyrowicze, zamiast mózgów posługują się licznikami gonad i gamet. Marcin Czerwiński Sławomir Shuty - artysta ruderalny; prozaik (Zwał, Cukier w Normie, Dziewięćdziesiąte, Historie o ludziach z wolnego wybiegu), reżyser (Luna, Panoptykon, Pokój) i memiarz (art zin Baton, https://www.facebook.com/SlawomirShuty/). Laureat Paszportu Polityki za powieść Zwał ("za literacki słuch, za pasję i odwagę w portretowaniu polskiej rzeczywistości"). Obecnie rolnik, prowadzi w Beskidzie Niskim gospodarstwo agroturystyczne Jasielówka.
Kiedy w latach dziewięćdziesiątych grupa pasjonatów tworzyła w Szczecinie niskonakładowego zina, nikt nie przewidywał, że opowiadania z „Dentro” trafią najpierw do sieci, a później zostaną wydane jako książka. W epoce przedinternetowej i kiedy tylko nieliczni mieli dostęp do zwykłej drukarki, jedynymi odbiorcami tej prozy publikowanej we własnym zakresie byli znajomi kolektywu autorów, którzy na imprezach dostawali egzemplarze wywrotowej bibuły. Z efemerycznym charakterem publikacji i niezależną formą kolportażu wiązała się programowa dziwność i spontaniczność dentrowej prozy, w zamyśle idealnie nadającej się do czytania podczas oczekiwania i powrotu nocnym tramwajem. […] Przez skład przewinęło się wielu mniej lub bardziej stałych twórców, gdyż szanse publikacji w zinie dostawał praktycznie każdy chętny, ale grupowa tożsamość autorów zawsze pozostawała celowo rozproszona i skrywała się pod dynamiczną kolekcją stale zmieniających się pseudonimów. Figurujący na okładce Jan Dzban nie jest zatem identyfikatorem konkretnej postaci jednego pisarza, ale dość przypadkowym zlepkiem wątpliwości, plotek, mistyfikacji i fałszywych tropów, których tworzenie ma na celu odwrócenie uwagi czytelników od drugoplanowego zagadnienia, jakim jest wizerunek artysty i skierowanie jej na to, co istotne, czyli opowiadania. Opowiadania, które nawet nie próbują udawać, że starają się dorównać czy choćby naśladować prozę uznanych autorów, nie mają precyzyjnie skonstruowanej fabuły, nie epatują językowym kunsztem ani nie objawiają głębokich prawd o kondycji ludzkiej i prawdopodobnie bardziej niż literaturą inspirowane są muzyką, używkami oraz futbolem. Te opowiadania nadal są takie, jakie zawsze chciały być, czyli po prostu inne, co niektórzy czytelnicy docenią i sprawi im to sporo uciechy, a dla wielu okażą się murem niezrozumiałego wygłupu, od którego odbiją się jak filmowy inżynier Mamoń odbiłby się od Lady Sniff, piosenki zespołu Butthole Surfers, którego namiętnie słuchali twórcy i czytelnicy „Dentro”.Udo Schenkel, były współpracownik Jana Dzbana Fragment Na pierwszy rzut oka facet budził zaufanie. Miał czarne błyszczące półbuty, czarny płaszcz, w którego kieszeniach trzymał schowane ręce, do tego duże czarne okulary i czarny kapelusz. - No, chodź - odezwał się znowu - nie będziesz żałował. Boisz się mnie? Nie bądź głupcem… Pewnie te wstrętne staruchy coś ci o mnie nagadały… Nie wierz im, bo nie wiedzą, co mówią. Chodź ze mną, a poznasz tajemnice, których znajomość uczyni z ciebie prawdziwego mężczyznę. Oleś dał się przekonać i poszedł za budzącym zaufanie na pierwszy rzut oka facetem. - Musimy stanąć dalej, między śmietnikiem, a krzakami, żeby nikt nas nie zobaczył. Nie lubią mnie te wstrętne staruchy. Facet budzący na pierwszy rzut oka zaufanie rozejrzał się jeszcze dla pewności wokoło, nachylił skupioną twarz do twarzy Olka i dmuchając na niego z bliska oddechem nałogowego palacza żującego podwójną gumę miętową, powiedział: - No, mój mały. A teraz…Bio Jan Dzban – pseudonim psychoaktywisty Marka Makowicza, członka awangardowego ugrupowania artystów uprawiających surową formę dadaizmu i związanych z zinem „Dentro”. Czasopismo cieszyło się znaczną popularnością w kręgach zachodniopomorskiej bohemy i o publikację na jego łamach ubiegali się m.in. Marcin Świetlicki, Zenon Sakson i Olgierd Tokarczuk. Większość plików z archiwalnych numerów „Dentro” została bezpowrotnie skasowana, a Dzban osiadł w hinduistycznym aśramie w Borach Tucholskich. Wybrane teksty z legendarnego zina świat poznał dzięki efemerycznej stronie www.dentro.art.pl oraz książce wydanej w 2005 roku. Niniejszy tom zawiera obszerniejszy zbiór opowiadań tego niezwykłego twórcy okraszony garścią grafik, choć jest to zaledwie drobny fragment jego obfitej spuścizny.
Tu musisz być kimś, żeby nie być nikim. W centrum świata znajduje się Instytucja - miejsce, które decyduje o karierze, czyli życiu. Żeby wejść do wielkiej gry trzeba mieć co najmniej aparycję i determinację, dobrze jest też znać parę najważniejszych osób w mieście. Najlepsi spośród aspirujących mają również potencjał, dzięki któremu długo mogą utrzymać status dobrze zapowiadających się, a nawet coś zarobić. Większość bezpowrotnie wypada z tej gry natychmiast po trzydziestce i zostaje odcięta od szansy realizacji kolejnych projektów. Każdy, z lepszym lub gorszym skutkiem, stara się po prostu przetrwać, a jeden z nich - znaleźć jeszcze w tym sens.W świecie, którego sensem jest gonitwa za realizacją wymarzonych projektów, człowiek nie cofnie się przed niczym: kłamstwem, manipulacją, szantażem a także przed świadomym wplątaniem się w skomplikowaną sieć intryg. Wielka kariera zdaje się być przecież na wyciągnięcie ręki: jeszcze tylko jedna rozmowa, jedno zaaranżowane spotkanie, jeden zaakceptowany wniosek...Pojawia się pytanie: jaki jest cel tych zabiegów? Gdzie w tym wszystkim sens? Portret własny hermetycznego środowiska, chyba każdego. Napisany szyderczo i ku przestrodze. Janek OwczarekWyrazisty, nowatorski głos. Ożywczy eksces na polu literackim spłaszczonym przez walec oczywistych powieści.Łukasz Zawada
Chciałbym, żeby Michalczenia nie tak szybko wyszedł poza miniatury. Umie je budować. Umie i zasmucić, i rozbawić. Umie obudzić nienawiść i miłość do małych miasteczek, do świata tak niby dobrze rozpoznanego i opisanego tu i tam. Cholera, on naprawdę umie bawić się językiem i akcją! Ale to nie jest zabawa dla samej zabawy -- nie, to proza interwencyjna, to głośne i zarazem kameralne SPRAWDZAM dla literatury zaangażowanej i, jednocześnie, to po prostu opowieści, które trzeba było spisać, które domagały się spisania, bo wielki jest zachwyt i wielkie jest przerażenie okropieństwami i śmiesznością świata tego. To teksty-pytania: A ty -- co powiesz? A ty -- jak to powiesz?Piotr SiweckiGdyby samo pojęcie nie było tak ściśle związane z historią europejskiego teatru ostatnich dwóch, trzech dekad, można byłoby nazwać Michalczenię nowym brutalistą. [...] Brutalizm Korszakowa widziałbym zresztą nie tylko na płaszczyźnie zdarzeń, ale również narracji. W niej Michalczenia nawiązuje do tradycji zachodniego behawioryzmu, odsuniętego na dalszy plan w kulturze współczesnej -- w dobie eskapizmu i nadmiernej ekspresji ,,ja"". Młody autor jakby pozostawia wykreowany korszakowski świat samemu sobie. Okrucieństwo Korszakowa wzmaga chłodny, relacjonujący styl tych opowiadań. Jest on spojony z koncepcją zła banalnego. Chodzi o zło, które nie przybiera wymiarów zbrodni, nie ma tej skali. Mimo to jest w szczególny sposób odrażające i porażające (Witek Balerek). [...] To raport z codzienności, ze świata, który -- by użyć kolejowej metafory bliskiej klimatowi Korszakowa -- wykoleił się dawno temu.Sławomir BuryłaKorszakowo to zbiór opowiadań napisanych w duchu ,,małego realizmu"", traktujący o losach małego warmińskiego miasteczka, tzw. zadupia. Mamy tu zdegradowanych kolejarzy, mamy byłe pielęgniarki, mamy też chłopaczków z osiedla. Każda z tych postaci na własną rękę próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, którą jednocześnie współtworzy. Jednak każde z tych działań przynosi efekty ujemne, każda próba ustanowienia ładu prowadzi do zatracenia, frustracji, izolacji. Odnosi się wrażenie, skądinąd bardzo rzeczywiste, że wszystko tu działa nie tak, jak powinno, a mimo to działa, bo działać musi.Szymon SzwarcTo żadne wydumane bzdety o samotności, odrzuceniu i nietolerancji. To konkretny sierpowy, który niejednego dobrze postawionego jełopa zwaliłby z nóg. Krótkie, gęste i polifoniczne. Tu każde słowo ma swoje miejsce, a co trzecie zdanie uderza jak skórzany bicz. Język kipi energią i czarnym dowcipem, a jednocześnie jest brutalny i pełen awersji. To on pozwala nam dostrzec powolną agonię wyższych uczuć i ludzkich relacji. Aż chciałoby się wierzyć, że to tylko surrealizm. Taka literatura jest nam obecnie bardzo potrzebna.Paweł Biegajski, blog książkowy Melancholia CodziennościFragment Na klatce schodowej wyje jamnik. Nie ma kto go wpuścić do domu. Kilka pięter wyżej pan Jankowski dyma swoją lampucerę. Tak uchodzą z niego wszystkie całodniowe napięcia. A przed blokiem zjawia się w końcu zawezwana przez kogoś karetka. Zabiera z ganku skatowanego pana Pawłowskiego. ,,To i pewnie policjanty po mnie zara przyjdą... Ale co mi tam, jak mnie zgarną, to nie będę może musiał bujać się jutro do tej roboty?"" -- myśli sobie pan Jankowski, kiedy po zabawieniu się z konkubiną leży plackiem na łóżku. Słyszy jeszcze syrenę -- jeden długi ton -- przejeżdżającego przez Korsze pociągu towarowego. Rozpoznaje, że to sygnał ,,Baczność"", i ani się obejrzy, a zasypia twardym snem. Bo dla kogo baczność, dla tego baczność... (z opowiadania Kolejorze) JAKUB MICHALCZENIA -- rocznik 1986, urodzony w Kętrzynie. Większą część życia spędził w kolejarskim miasteczku Korsze na podwójnym pograniczu -- tam, gdzie kończą się Mazury, a zaczyna Warmia, i w bliskim sąsiedztwie Obwodu Kaliningradzkiego. Obecnie związany z Olsztynem. Nagrodzony w konkursie literackim ,,Olsztyński Debiut 2016"". Korszakowo, czyli dziewięć obrazków napisanych w latach 2005-2006, to debiutancka książka tego autora -- pierwotnie ukazała się w 2016 nakładem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W 2019 roku Korporacja Ha!art wydała jego drugi zbiór opowiadań -- Gigusie, rozwijający wątki poruszone w Korszakowie. Autor pracuje właśnie nad książką podsumowującą cykl korszeński. Jej planowany tytuł to 1990.
Niż Macieja Topolskiego to zbiór próz poetyckich zawierających elementy eseju i reportażu, a poświęconych pracy kelnerskiej. Książka została podzielona na pięć części, w których autor porusza kolejne aspekty pracy w gastronomii. Od rekrutacji przez kontakt z klientem po problematyczne relacje z kucharzami czy właścicielami restauracji. Celem książki jest ukazanie za pomocą stylu łączącego odległe rejestry polszczyzny, operującego licznymi odniesieniami (między innymi do Zaklętych rewirów Henryka Worcella czy Kelnera Iwana Szmielowa), melodyjnego, a zarazem korzystającego z fachowych pojęć cielesnych wymiarów pracy kelnerskiej. Z jednej strony Topolski opisuje zasady, jakie obowiązują w restauracji i które dotyczą po równi pracowników i klientów, z drugiej zmęczenie i głód, z jakimi mierzą się na co dzień kelnerzy. Niż to wielopoziomowy i krytyczny obraz pracy fizycznej, pracy wyczerpującej, skupionej na jedzeniu, opartej na głębokich nierównościach społecznych.
"Historie o ludziach z wolnego wybiegu. Pasty i skity" to pierwszy sezon serialu dokumentującego zielone wieloświaty. Wchodzimy w butach w życie społeczności przemasowionej bez zastanowienia w trakcie jej upadku z kosmicznego drzewa braku czasu i empatii. Zaludniające zielony mixkosmos hominidy mają w pełni wolny wybieg i dostęp do chrupiących suplementów w zestawach śniadaniowych, czasem krwawią. Pasty i skity to gabinet memów, gaf i gifów, studnia formatów, soczysty beef, który rozsmarowany na chlebie codzienności, wywoła chichot czwartej gęstości. *** Tak będzie wyglądał pisarski świat przyszłości. Ujarana proza skręcona ze starych opon, mniszka lekarskiego, tojadu, części czołgu rozwalonego podczas bitwy o Przełęcz Dukielską, połamanego białego krzesła ogrodowego i statku kosmicznego, który obcy zgubili na ziemi zanim trafili do kiszonki w zapeklowanych słoikach. Shuty jest najwybitniejszym przedstawicielem nowego i obiecującego gatunku literackiego: stonera. Legalize it. Ziemowit Szczerek *** Zastanawiam się, czy według ortodoksyjnych definicji fundamentalistów internetowych opowiadania Shutego mogą zostać uznane za pasty. Na pewno zawierają ich najważniejsze cechy, czyli humor i grubo odklejone nawiązania do rzeczywistości.
Cenzobot to bot zrealizowany na platformie Twitter. Program tweetuje fragmenty tekstów z prawdziwych recenzji cenzorskich z okresu komunizmu. Obecnie dokumenty te znajdują się w Archiwum Akt Nowych.Twitter uznawany jest za jedną z najbardziej cenzurujących współczesnych platform cyfrowych. Dlatego to medium społecznościowe wydało się idealnym narzędziem do publikacji autentycznych wypowiedzi cenzorów i cenzorek. Pomysł na tweetowanie cenzury powstał po czystce botów na Twitterze w lutym 2018 roku.Każdy tweet (na wzór recenzji cenzorskich) składa się ze streszczenia, oceny i decyzji.Program działa regularnie od czerwca 2018 roku. Automat co 30 minut publikuje nowy tweet. Teksty zgromadzone w książce stanowią wybór z ponad 20 tysięcy tweetów.Do realizacji bota użyto narzędzia Cheap Bots, Done Quick.Bot był prezentowany na:Electronic Literature Organization Conference 13-17.08.2018, MontrealHa!wangarda / Noc Poezji, 3-6.10.2018, KrakówCopernicus Festival, 25.05.2019, Kraków
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?