Michnik nie sprawuje już rządu dusz, ale jad, który wsączył w polskie umysły, wciąż je zatruwa. Fałsze, które upowszechniała jego propaganda, wciąż˙ pokutują w publicznych sporach, a absurdy, które podniósł do roli aksjomatów, wciąż dla wielu pełnią rolę drogowskazów. Nie wolno milcząco przejść nad nimi do porządku dziennego i bez wchodzenia w polemikę, bez refleksji głosić rzeczy diametralnie sprzecznych. Choć polska ociężała umysłowo inteligencja właśnie tak najbardziej lubi – gotowa równie gorąco przyklaskiwać i temu, co mówi, że czarne, i temu, co dowodzi, że białe, byle owej sprzeczności nie eksponować, byle było słodko, miło, przyjemnie i bezkonfliktowo.
Tak, Adam Michnik poniósł klęskę. Praktycznie na wszystkich możliwych polach. Ale czy to znaczy, że można udać, iż go nigdy nie było?
Adam Michnik zasługuje na sprawiedliwość. Trzeba mu tę sprawiedliwość – jedni powiedzą „wymierzyć”, a inni „oddać”. Ale w każdym razie trzeba się na nią zdobyć. Trzeba wreszcie przynajmniej spróbować.
Oto moja próba.
Piotr Zakrzewski (19532009) ps. Podziomek, Bazyl RylskiFelietonista, socjolog, nauczyciel, warszawiak. Debiutował 1 kwietnia 1984 roku w podziemnych Wiadomościach. Szerokim łukiem omijając politycznie poprawny salon, zachował niezależność poglądów, ocen i stylu. Wysoko ceniony przez czytelników i znawców, w 1989 roku został wyróżniony pierwszą Nagrodą Premiera Rządu RP na uchodźstwie dla felietonisty roku. Kroniki Podziomka 19842009 to sto felietonów, drukowanych w Wiadomościach, Głosie, Ładzie, Spotkaniach oraz Dzienniku Polskim i Tygodniu Polskim. Gdy przyjdzie zdać rachunek z win i zasług wobec Ojczyzny, co będę miał na swoją obronę? Plus minus 200 felietonów i może dziesięć udanych dowcipów? Rozsypane to wszystko dawno na wiatr i zapomnienie. Wiem ja, wiem, że nowe idzie i pociąg historii przystaje na peronie. Tylko ja tłoku nie lubię. Swój skromny bagaż szanują nadto, by go oknami do przedziału wpychać, łokci i kolan nie wysuwam. A ugniatać, formować, ustawiać się nie dam. Ja nie jestem Plastuś. Ja jestem z innej bajki.Wiadomości nr 322, 19 marca 1989
Pierwsze wydanie najlepszych felietonów Stanisława LemaPlaneta LEMa. Wszystkie ziemskie sprawy genialnego pisarza. Przenikliwie, krytycznie, ale jak zawsze z poczuciem humoru.Klasyk literatury fantastycznej, myśliciel, futurolog. Powieściopisarz, autor dyktand i w pewnym stopniu także rysownik. Kim jeszcze był Stanisław Lem? Ta książka dowodzi, że krakowski pisarz mistrzostwo osiągnął w jeszcze jednej dziedzinie - w pisaniu felietonów.Planeta LEMa to wybór najlepszych felietonów wybitnego twórcy. Imponuje w nich przede wszystkim skala podejmowanych tematów - znajdziemy tu teksty, które dotyczą socjologii, informatyki, rozwoju cywilizacji, polityki, historii, literatury Zaskakujące, idące pod prąd komentarze Lema zaintrygują czytelników zainteresowanych polityką i historią. Z kolei miłośnicy literatury odnajdą wiele arcyciekawych interpretacji. I wreszcie to, z czym kojarzymy pisarza - futurologia. Prorokował komputeryzację mózgu, autonomiczne samochody, pisał o przewidywaniach dotyczących rozwoju nauki i cywilizacji, ale również o powstaniu warszawskim, politycznych zmianach w Rosji, czy wreszcie o własnym stylu i poetyce. Jak wiele z prognoz Lema się sprawdziło?Czy w takim razie, biorąc pod uwagę jego sceptycyzm i brak wiary w moralny postęp ludzkości, to nie powód do niepokoju?Dlatego właśnie są to felietony najlepsze i ponadczasowe - wciąż aktualne, fascynujące i prowokujące do myślenia. Dodatkowo błyskotliwie napisane. Czytane dziś skłaniają do odpowiedzi na postawione przez Lema pytania i prognozy. Są podsumowaniem dorobku autora i uporządkowaniem wiedzy o jego twórczości.Książkę tworzą starannie wybrane felietony z wcześniej wydanych zbiorów Krótkie zwarcia, Moloch, Rasa drapieżców, Dylematy i Sex Wars.
"Tu i tam" to zbiór felietonów pisanych od kilkunastu lat przez Huberta Klimko-Dobrzanieckiego do miesięcznika "Odra". Do wydania książkowego autor zdecydował się wybrać te, które są świadectwem jego życiowej i artystycznej drogi. Od 33 lat mieszka poza Polską, ale utrzymuje stały kontakt z ojczyzną. Stąd tytuł tego tomu, w którym oprócz spostrzeżeń i refleksji dotyczących życia w Anglii, Holandii, na Islandii czy w Austrii znalazły się też zapiski natury ogólniejszej. Jak przystało na dobrego felietonistę Klimko-Dobrzaniecki pisze subiektywnie, emocjonalnie, a czasem nawet tendencyjnie i prowokacyjnie. W swoich opiniach jest krytyczny, posługuje się szyderstwem i ironią, wywołuje u czytelników emocje, skłania ich do myślenia i sformułowania własnego zdania na poruszane tematy. Nie stroni też od powagi, która ujawnia się zwykle przy okazji trudniejszych wspomnień. Stwarza również okazję do prześledzenia niektórych wątków przewijających się w powieściach, a mających źródło w zdarzeniach opisanych w felietonach.Dla wielu miłośników twórczości pisarza nie lada gratką będzie odkrycie jego kolejnego talentu, a mianowicie Hubert Klimko-Dobrzaniecki jest też całkiem niezłym rysownikiem, o czym świadczą ilustracje jego autorstwa uzupełniające teksty w tym zbiorze.
Tym bardziej. 100 najlepszych felietonów z Polityki Stanisław Tym był legendą, twórcą kultowych ról filmowych, mistrzem satyry, autorem scenariuszy i skeczy, felietonistą. Przez blisko 20 lat miał swoje stałe miejsce na łamach tygodnika POLITYKA i prawie co tydzień z Suwalszczyzny, gdzie osiadł przed wielu laty, komentował celnie i zwięźle polską rzeczywistość polityczną, rozpisywał się na tematy historyczne, nie omijając kwestii obyczajowych czy religijnych. Ze swojego wiejskiego dystansu pokazywał absurdy nie tylko politycznego życia, bywał ironiczny, czasem nawet zjadliwy. I zawsze celnie puentował. W książce publikujemy wybór felietonów z lat 20142023. Koncentrował się w nich głównie na nonsensach polityki uprawianej przez prezesa PiS i jego środowisko (PiS = pic), wyśmiewał rewolucyjne zapędy i polityczną hucpę (Nasza pralnia narodowa), piętnował religijną hipokryzję (Krucjata). W wielu tekstach ze szczegółami i odwołaniem się do własnych życiowych doświadczeń przypominał realia PRL-u, zestawiając je z niedorzecznościami tworu PRL bis. Przypominamy, jak wzruszająco przedstawiał konfrontacje ludzi ze zwierzętami i pięknie wspominał swoich zmarłych przyjaciół. Tym bardziej warto i trzeba czytać Tyma.
A nam kusa sukmana to zbiór felietonów powstałych w latach 2023-24, które w znacznej części ukazały się na łamach czasopism.
Kurza stopa!
Tytułowa „kurza stopa” to chyba najłagodniejsze z przekleństw, jakie cisną się na usta, gdy słucha się prezesa naszego banku centralnego, a zwłaszcza, gdy potem konfrontuje się jego słowa z realiami, innymi niż te tworzone na użytek TVP. Wprawdzie jest jeszcze przekleństwo „kurka wodna”, ale ponoć zarezerwowano je dla literatów, więc zwykłym zjadaczom chleba pozostaje kurza stopa. To taka hipotetyczna stopa NBP.
Nasz prezes centralnego banku jest z jednej strony mało skomplikowanym osobnikiem, bo wiadomo, iż powie, jak nam dobrze; pomacha przy tym rękoma, popuka się w głowę niezbyt mocno, byśmy nie usłyszeli, że jest pusta. Wszyscy mogliśmy się o tym przekonać wielokrotnie, bo jest przewidywalny, czego nie należy mylić z przewidującym. Nawet kierunków rozwoju sytuacji w zakresie spadku wartości złotego nie przewidział: kiedy mówił, że grozi nam zbyt niska inflacja, okazało się, że ta hydra zaciska nam pętlę na szyi, z mocą, której nie doświadczaliśmy od lat; a młode pokolenie – to już w ogóle nigdy. Szczególny popis jako stand-uper dał prezes na spacerniaku, chyba gdzieś nad morzem, skąd – gdyby nie jego nadzwyczaj rezolutna żona – musiałby ulotnić się chyba chyłkiem i biegiem.
Na swoich konferencjach prasowych, na których pewnie nikt obok niego wystąpić nie chce (jak to było w zwyczaju za poprzednich prezesów NBP), opowiada więc o tym, jak nam jest dobrze. I jeszcze o tym, że tylko głupcy tego nie dostrzegają. Nie widzą na przykład „wungla” w składach opałowych, którym są one – te składy – wręcz zawalone. Prezes głównego banku kraju został namaszczony na to stanowisko przez – a jakżeby inaczej – prezesa naczelnego, prezesa wszystkich prezesów, ba! wszystkich Polaków. À propos tego namaszczenia: prezes namaszcza, co jest przejawem wielkiej miłości do danej osoby, ale też odbiera namaszczenie, co oznacza z kolei kłopoty wcześniej namaszczonego. Prezes albo kocha, albo nienawidzi, nie zna stanów pośrednich, przy czym kłopoty osobnika z cofniętym namaszczeniem, niczym klątwa, rozciągają się na całą jego rodzinę i następne pokolenia. Mógł się o tym przekonać szef NIK-u, który dość szybko z kryształu przerodził się – w opinii prezesa – w szwarccharakter.
Prezes nie jest w NBP sam. Dostał do pomocy wiernych kompanów, co skutkowało tym, że do niedawna wszyscy głosowali jak szef. Pod dyktando naczelnego, można to łatwo sprawdzić, zapoznając się z protokołami z głosowań wychodzącymi po pewnym czasie na światło dzienne. Większość z drużyny prezesa to partyjni nominaci, których nazwiska nic nie mówią znawcom zagadnień bankowych, albo też osoby słynne z zupełnie innych, czyli politycznych, wcześniejszych aktywności. Ostatnio pojawili się w Radzie Polityki Pieniężnej ludzie, którzy mają odwagę – a ta odwaga wynika z kompetencji, jakie posiadają w zakresie polityki pieniężnej – by głosować inaczej, niż wskazuje prezes. Ostatnie oświadczenia najnowszej członkini RPP wskazują, że może być ciekawie, choć prezes i partyjni nominaci zachowują większość.
Gdzie te czasy, gdy – bez wielkiej przesady – świat wstrzymywał oddech przed wystąpieniem szefa polskiego banku centralnego? Wtedy to wystąpienie miało wartość, coś z niego wynikało. Tak było na przykład w czasach, gdy – jak to można zobaczyć na archiwalnych zdjęciach – obecny szef z prezesem wszystkich prezesów maszerowali z antysystemowym transparentem i palącą się kukłą ówczesnego prezydenta. Tak i dziś prezes NBP stawia się na każde wezwanie na Nowogrodzką, by pokazać swoją zależność, swoje chodzenie na niezbyt długiej smyczy.
Wacku drogi, jak dobrze, że jesteś! Byłeś najwspanialszym obserwatorem, kronikarzem i przyjacielem artystów zawsze blisko kulturalnych wydarzeń w naszym Krakowie. Pisałeś prawdziwie, rzetelnie, z życzliwością o spektaklach, recitalach, koncertach Ocaliłeś od zapomnienia wiele osób, zdarzeń, ważnych i pięknych chwil. Czytam "Kulturałki" i wraca młodość, radość Czuję się szczęśliwa, że dane mi było żyć w czasie, gdy Ty pisałeś o moim świecie. Dziękuję Ci za to. ANNA DYMNA Strażnik dobrego gustu i smaku. Mistrz małych i większych form dziennikarskich. W "Kulturałkach", które są swoistym raptularzem pewnego okresu w dziejach krakowskiej kultury, wykazuje się znawstwem poruszanych tematów i lekkością stylu a także dużą swobodą, cechującą wytrawnych publicystów. JÓZEF BARAN "Kulturałki" czyta się "jednym tchem". Ta książka to prawdziwa kronika życia kulturalnego i towarzyskiego Krakowa. Lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników kultury, zwłaszcza obdarzonych poczuciem humoru. Polecam. JÓZEF "ŻUK" OPALSKI Kim w "Kulturałkach" był Wacław Krupiński? Czy nie zuchwałym mnichem z literackim talentem? Tak. Był. I dzięki jego wędrówkom po istotnych miejscach, wydarzeniach, spotkaniach otrzymujemy zapis naszych wzruszeń i rozczarowań. Podziękujmy i pokłońmy się Kronikarzowi kultury. Bardzo zachęcam. JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ Wacław Krupiński - dziennikarz z ponad 40-letnim stażem (obecnie stypendysta ZUS-u), z czego ponad 30 przepracował w "Dzienniku Polskim", kierując kilkanaście lat działem kultury. Pisał o kulturze estradzie, teatrze, kabarecie, literaturze. Efektem są książki: Głowy piwniczne (WL), Moje woperowstąpienie. Rozmowy z Jadwigą Romańską (PWM), Pszczoła, Bach i skrzypce, wywiad-rzeka ze Zbigniewem Wodeckim (Prószyński i S-ka), Jan Kanty Osobny, wywiad-rzeka z Janem Kantym Pawluśkiewiczem (WL), Cytaty z młodości. Rozmowy z ludźmi kultury (Universitas). Współautor wydawnictw z okazji 50. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy Zdroju oraz 100-lecia krakowskiego Teatru Bagatela. W 2005 r. uhonorowany Brązowym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, w 2008 Złotym Laurem "za mistrzostwo w sztuce publicystyki kulturalnej", przyznawanym przez Filię Krakowską Fundacji Kultury Polskiej. Otrzymał także dziennikarskie trofea: Złotą Gruszkę, coroczną nagrodę Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy w Krakowie (2010) i Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski (2014).
Książka Zbuntowana owca to zbiór esejów o tematyce religijnej, społecznej i kulturalnej z minionych trzech lat. Rok 2021 był rokiem żmudnej walki z pandemią koronawirusa na całym świecie. W roku 2022 zapamiętaliśmy jedną datę: 24 lutego, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę i rozpoczęła się wojna, któratrwa do dziś. Rok 2023 to w Polsce czas bardzo brutalnej kampanii wyborczej, która 15 października pozmieniała pionki na sejmowej szachownicy. W ciągu tych trzech lat również Kościół w Polsce i na świecie przeżywał swoje wzloty i upadki. Zagubionych owiec jest coraz więcej, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Nie zmienia się jedno: każda zbuntowana owieczka, która świadomie i dobrowolnie opuściła stado, może przy pomocy pasterza wrócić do wspólnoty. Tę bramę zawsze można otworzyć i przez nią wejść. Jeżeli ta literacka oferta przyczyni się do powrotu przynajmniej jednej zagubionej owieczki, to znaczy, że jej cel został osiągnięty. Sukces nie będzie jednak wynikiem działań autora, tylko Czytelnika, który zaginął, a odnalazł się (por. Łk 15, 32).
Drugi (po tomie z 1 i 2 częścią) najzabawniejszy zbiór felietonów o branży gier planszowych na rynku :)Próbuję nie czytać bloga Ignacego - Tom VaselByć może nie jest to ostateczny czy najbardziej kompletny przewodnik po branży gier planszowych i życiu projektanta gier. Z pewnością jednak jest najzabawniejszym z nich wszystkich.Ignacy Trzewiczek, weteran branży i założyciel wydawnictwa Portal Games, zaprasza na trzecią odsłonę swojej antologii! W serii błyskotliwych felietonów zabiera czytelnika w podróż po projektach, wydarzeniach i wyzwaniach składającymi się na gamerską codzienność. Potyczki z testerami? Wyprawy na targi i konwenty? Wertepy procesu projektowania? Komentarze do życia hobbystów? Meandry projektowania Detektywa, Pierwszych Marsjan i innych gier Portalu? To wszystko - i wiele więcej - czeka na ciebie w tej książce!Gry z Charakterem 3 to polska edycja tekstów Ignacego opublikowanych w tomie 3 serii Board Games That Tell Stories. Przyczynkiem do jej wydania jest 25-lecie wydawnictwa Portal Game
Najzabawniejszy zbiór felietonów o branży gier planszowych na rynku :)Halo halo, tu Ignacy TrzewiczekByć może nie jest to ostateczny czy najbardziej kompletny przewodnik po branży gier planszowych i życiu projektanta gier. Z pewnością jednak jest najzabawniejszym z nich wszystkich.Ignacy Trzewiczek, weteran branży i założyciel wydawnictwa Portal Games, w serii błyskotliwych felietonów zabiera czytelnika w podróż po projektach, wydarzeniach i wyzwaniach składającymi się na gamerską codzienność. Potyczki z testerami? Wyprawy na targi i konwenty? Wertepy procesu projektowania? Komentarze do życia hobbystów? Meandry projektowania Robinsona Crusoe, Strongholda i innych gier Portalu?Gry z Charakterem 1+2 to polska edycja tekstów Ignacego opublikowanych w dwóch pierwszych tomach w serii Board Games That Tell Stories. Przyczynkiem do jej wydania jest 25-lecie wydawnictwa Portal Games... i niemilknące zapytania o polską wersję ze strony graczy.
Historia, którą pokazujemy, to solidna dawka dyskomfortu, starannie zweryfikowana, powstała dzięki wsparciu żołnierzy broniących wschodniej granicy Polski i oparta o unikalne źródła – całkowicie nieznane opinii publicznej materiały Straży Granicznej i Policji – zawierające dziesiątki relacji i zeznań uchodźców oraz „kurierów”, do których dotarł autor – a zarazem brzmiąca jak thriller. Jest nie tylko zapisem wstrząsającej wiedzy, ale przede wszystkim odpowiedzią na pytania dotąd bez odpowiedzi, jakie w obliczu chaosu informacyjnego dotyczącego fali uchodźców zmierzających do Polski zadajemy sobie wszyscy.
Jak wielu nielegalnych emigrantów przeniknęło do naszego kraju? Kim są ci ludzie i jak do nas trafili? Co o nas myślą i co zamierzają? Jak wygląda struktura i mechanizm działania zorganizowanej grupy przestępczej, która na procederze nielegalnej migracji zarobiła ponad 250 milionów dolarów i w jaki sposób niewielki lokal gastronomiczny w Warszawie stał się centrum finansowym nielegalnej migracji, a zarazem europejskim przyczółkiem finansowania islamskich grup terrorystycznych? Czy grozi nam los innych europejskich państw, w których są strefy no-go, gdzie nie działa już prawo i nie zapuszcza się policja, a faktyczną władzę sprawują grupy muzułmańskich przestępców? Czy przymusowa relokacja uchodźców ma drugie dno i dokąd to wszystko zmierza? Co nas czeka?
„To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Nie trzeba robić obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w migrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy”
– Donald Tusk o uchodźcach szturmujących polską granicę – 18 sierpnia 2021.
„Wpuśćcie w końcu tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później!” – Iwona Hartwich, poseł na Sejm RP, Koalicja Obywatelska – 20 sierpnia 2021.
Felietony zamieszczone w tej książce publikowałem w latach 19921997 najpierw w trójmiejskiej Gazecie Wyborczej, później w Dzienniku Bałtyckim.W Życiu i liryce są felietony wszystkie z tego cyklu, czyli ponad sto trzydzieści. Przy moim nieroztropnym często życiu, napiszę nieskromnie, że ani razu, ani razu nie zawaliłem terminu. Chociaż czasami nie było łatwo, to w środę do 13 tekst był w redakcji.I tak było przez prawie pięć lat
Betonowe przydomowe grzybki, łabędzie z opon, rycerze i dinozaury z nakrętek i śrubek, galanteria religijna – to, co dla jednych jest nieinteresującym wykwitem bezguścia i szmiry, dla Olgi Drendy stanowi fascynujący materiał do badań nad polską innowacyjnością. Autorka, nawiązując do najlepszych tradycji rodzimej antropologii, w wernakularnej twórczości dostrzega przede wszystkim nieskrępowaną wyobraźnię, swobodne podejście do norm estetycznych i religijnych, szczyptę sentymentalizmu i przemyślność. Tropiąc wytwory pomysłowości, zarówno te z okresu PRL-u, jak i całkiem współczesne, Olga Drenda podróżuje po Polsce, odwiedza kolekcjonerów i twórców zwykłych-niezwykłych przedmiotów. Wyroby to świeże spojrzenie na zjawiska, które jedni chcieliby wyrugować z naszej przestrzeni publicznej, a inni uważają za niegodne uwagi.
Jacek Bartosiak - czołowy polski ekspert od geopolityki - powraca! W zbiorze felietonów oraz pogłębionych rozmowach z wybitnymi polskimi oraz zagranicznymi analitykami kreśli mapę naszych problemów, wyzwań. A robi to w swoim stylu - odważnie i bezkompromisowo."Sięgając po tę książkę, mogą Państwo sprawdzić, czy się myliłem" - mówi autor.Zebrane teksty - wcześniej w latach 2020-2024 publikowane na stronach think tanku Strategy&Future - dotyczą kluczowych problemów współczesności: chaosu i deglobalizacji, ukrytych i jawnych konfliktów w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce. Dotykają naszych najgłębszych obaw o to, co będzie ze światem, jaki znamy. Dla Bartosiaka najważniejsze jednak zawsze pozostają pytania o Polskę. Jaką kulturę strategiczną prezentuje polska klasa polityczna? Co w geopolitycznym myśleniu poprzednich pokoleń warto pielęgnować, a o czym powinniśmy jak najszybciej zapomnieć? Autor przedstawia też alternatywny bieg historii - co by się stało, gdyby Rosjanie w 2022 roku zajęli Kijów? Co zrobią Polacy, jeśli wybuchnie wojna na Pacyfiku?Druga część książki to wybór najlepszych wywiadów Jacka Bartosiaka ze znawcami geopolityki, politologii, historii, strategii i wojskowości, między innymi: rozmowa z Elbridge'em Colbym o fiasku prymatu Stanów Zjednoczonych, wojnie światowej i broni jądrowej, a z byłym szefem wywiadu Floty Pacyfiku Jamesem "Kimo" Fanellem - o możliwym konflikcie z Chinami.Ta książka powstała z myślą o przyszłości, jednak punktem wyjścia do analiz często są dawne wydarzenia, zestawiane z tym, co dzieje się tu i teraz. Niebanalne wycieczki w przeszłość, w dzieje Polski i świata, pokazują, że historia naprawdę lubi się powtarzać. A my powinniśmy wyciągać z niej wnioski już dzisiaj.
Choć moje osobiste #metoo miało miejsce na długie lata przed tym ogólnoświatowym, mam wrażenie, że tak naprawdę wysłuchana i usłyszana zostałam dopiero wtedy, kiedy pojedyncze głosy, takie jak mój, zabrzmiały w przepotężnym chórze niezgody. Jak każda z osób, które wykrzyczały w tym chórze publicznie swój sprzeciw wobec traktowania słabszych od siebie jak seksualne zabawki, zainkasowałam i przyjmuję nadal niewyobrażalną dawkę internetowego hejtu, pogardy, szyderstwa i towarzyskiego ostracyzmu, nie mówiąc o utracie zatrudnienia. Tak się broni konający system. Zapłaciłam słoną cenę - trudno, stać mnie!Jeśli choć jedna zawarta w moich felietonach myśl ułatwi komuś wędrówkę przez ten dziwny, piękny świat, będę to uważała za prawdziwy sukces. Jeżeli choć jedna wykluczona, zraniona, wykorzystana przez silniejszych od siebie osoba poczuje się dzięki niej mniej samotna, to będzie dla mnie najwspanialsza nagroda. I niechże już wreszcie nadejdzie ten "kres lubieżnego dziada"! W jego miejsce chcę widzieć mężczyznę, który kocha, lubi i szanuje każdą z nas. I siebie. Który wie, że patriarchat tak naprawdę krzywdzi wszystkich, oddzielając nas od siebie i odcinając nam drogę powrotu do naszej prawdziwej, kochającej natury.Paulina MłynarskaPaulina Młynarska, dla przyjaciół Lola, rocznik 1970. Pisarka, felietonistka, blogerka, autorka scenariuszy, piosenek i wierszy. Działaczka na rzecz praw kobiet, feministka. Dawniej dziennikarka oraz producentka radiowa i telewizyjna związana z rynkiem polskim i francuskim. Jeszcze dawniej - aktorka filmowa, teatralna i kabaretowa, a także modelka. Cztery razy wychodziła za mąż, trzykrotnie emigrowała z Polski. Sama o sobie mówi, że przeżyła już co najmniej sześć życiorysów, a to przecież dopiero początek!Dziś - przede wszystkim - nauczycielka jogi i podróżniczka, oddana pracy na rzecz kobiet i z kobietami. Współorganizuje dla nich warsztaty rozwojowe #miejscemocy. Jej felietony i wpisy w mediach społecznościowych co kilka miesięcy prowokują ogólnopolską awanturę. Bo poruszają tematy łamania praw kobiet i mniejszości, hipokryzji patriarchatu po obu stronach politycznej barykady i okrucieństwa uprzywilejowanych wobec słabszych, Młynarska pisze bez znieczulenia, bez pudru i nie ogląda się przy tym na opinię "salonu" ani na internetowy hejt.Pytana o swój największy sukces, odpowiada: "Niezależność! To, że udaje mi się zachować naprawdę duży margines osobistej wolności". A że ta wolność ma swoją cenę? Trudno. Młynarska twierdzi, że ją stać! Mieszka w maleńkim domku na Krecie. Na jego dachu urządziła własne studio, w którym uczy hatha i yin jogi oraz teorii jogi i technik medytacyjnych. Z kuchni zaś nadaje audycje swojej prywatnej telewizji "Kreta - wolna kobieta!". Można je oglądać na kanale Pauliny na YouToube. Jest matką choreografki i performerki Alki Nauman. Kocha tango argentyńskie i w ogóle życie. Nad życie!
Kurewny "Kurewny" to jedna z najważniejszych latynoamerykańskich książek ostatnich lat. Przełożono ją na dwadzieścia języków, a jej światowa sprzedaż dobiegła ćwierć miliona egzemplarzy. Camila Sosa Villada opowiada w niej o doświadczeniu transpłciowości, choć ani razu nie posługuje się tym słowem. Codzienność barwnej, wymykającej się łatwym definicjom hałastry, która żyje na własnych zasadach, poza binarnym podziałem ról płciowych, zostaje przez nią odmalowana swoistym językiem - wulgarnym, grubo ciosanym, pokracznym. Podobnie mówiły cioty z Lubiewa Michała Witkowskiego. Villada opisuje brutalny maczystowski świat, w którym odrzucenie kulturowego mężczyzny zdaje się jedynym słusznym wyborem. Ale przyjęcie pozycji kobiety wcale nie przynosi wytchnienia. "Wszystkie miałyśmy zostać królewnami", mówi motto książki zaczerpnięte z Gabrieli Mistral - tymczasem sukienka nie wystarczy, by proza życia zamieniła się w poezję, a na człowieka spływały rewerencja i łagodność. Oparte na faktach, a zarazem korzystające z repertuaru realizmu magicznego "Kurewny" to opowieść o tym, że choć świat jest miejscem nieznośnym, kilka rzeczy może nas uratować: odwaga bycia sobą, ufanie swoim pragnieniom oraz próba stworzenia wspólnoty ponad społecznymi, rasowymi i płciowymi podziałami. Najważniejsza książka o seksualności od czasów Jeana Geneta. Sosa Villada opowiada o przyjaźni, pożądaniu i przemocy. "Kurewny" to wyzwanie dla współczesnych norm literackich i politycznych - to zapowiedź przyszłości. douard Louis Stałam się kobietą, bo nie miałam wyjścia. Rodziców się nie wybiera, a mnie przytrafił się ojciec, który pod byle pretekstem rzucał, czym popadło, brał pas i lał nim na odlew, wpadał w szał i się wyżywał na tym, co się nawinęło: na żonie, synu, meblach albo psie. Taki miałam wzór męskości - dzikie rozszalałe zwierzę, przeraźliwy upiór i koszmar na jawie - który skutecznie mnie zniechęcił do bycia mężczyzną. Jeśli tak wygląda "męstwo", to ja podziękuję. Camila Sosa Villada
Książka przewrotna i zarazem wywrotowa. Rafał Matyja pisze w niej o… Cmentarzu Rakowickim, a raczej o tym, co można z niego wyczytać. Krakowska nekropolia służy mu jednak nie tyle za przedmiot opisu, ile zbiór znaków pozwalających przyjrzeć się miastu – temu, jak się rozwijało, i jak kolejne etapy tego rozwoju były przyjmowane, a najczęściej ignorowane, przez elity. To książka o wypartej historii, o przeoczaniu epokowych szans oraz o tym, co z tego wynika na przyszłość. Jak pisze autor, „Kraków jest dobrym miejscem do mieszkania, ale jeszcze lepszym do studiów nad odchodzącymi wzorcami miejskości. Do przyglądania się narodzinom jej nowych form”.
Od stuleci ludzi łączy z książkami silna miłosna więź – filia. Ci, którzy jej ulegli, kochają wszystkie książki, również te zaginione, nienarodzone, a nawet fikcyjne. Chronią się przed światem w zaciszu bibliotek, własnych, pieczołowicie kompletowanych, ale i tych mitycznych, utraconych i wyobrażonych. Schronienie czasem zmienia się jednak w pułapkę, labirynt, w którego wnętrzu kryje się szaleństwo – follia. Ludzie dotknięci tym szaleństwem niczym zazdrośni kochankowie chcą posiadać upragnione księgi na własność, i aby to osiągnąć, skłonni są popełnić najgorsze zbrodnie.
Alberto Castoldi odnotowuje objawy tego miłosnego obłędu, opisane przez tych, którzy sami się z nim zmagali: Flauberta, Eco, Calvino, Borgesa, Canettiego, Balzaca czy Musila. Przygląda się tym, którzy książki chronią i darzą kultem. I tym, którzy je palą, fałszują i pożerają. Nam wszystkim, dla których są chlebem, zwierciadłem i światem.
On mówi, że mnie nie zna a ja mam z nim dziecko. Skąd bym miała jego dziecko, gdyby mnie nie znał? Siedzieliśmy w samochodzie, głęboko w śniegu i trzymałam to dziecko na rękach, a on mówił, że przedstawi mnie Edycie i Luizie, jeśli tylko przyznam, że należę do niego. Zatem przyznałam, a on mówi teraz, że mnie nie zna. Więc przypominam mu święto jabłka, pierwsze święto, na które zabraliśmy nasze dziecko. Przypominam mu ofiarę z człowieka, który miał się macerować w wannie wypełnionej jabłkowym octem, aż zniknie. To jest więcej niż prawdziwe, to jest wręcz logiczne, a on nadal nie pamięta. Nie pamiętasz, pytam, jak twój syn laserami z oczu uratował tego człowieka przed niepotrzebną, barbarzyńską, męczeńską śmiercią, co prawda zabijając wszystkich dookoła? A więc nie pamiętasz. Grunt, że ja pamiętam i opowiem każdemu, kto mnie zechce słuchać. Fragment
Rozmówcy Igora Janke, autora popularnego podcastu Układ otwarty prorokują, że za trzydzieści lat Polska może stać się potężnym państwem o dużej randze międzynarodowej, z silną armią i nowoczesną gospodarką. Wierzą w niezwykłą przedsiębiorczość Polaków, którzy po 1989 roku dokonali największego skoku w Europie. Drugi skok jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko zlikwidować pewne bariery. Jakie i jak to zrobić – mówią ludzie, którzy odnieśli ogromne sukcesy. Na przykład Rafał Brzoska, szef InPostu, mówi tak: Jeżeli mówimy o skali podatkowej, to uważam, że polski system jest bardzo dobry i sprawiedliwy. Natomiast jest zdecydowanie nieprosty. Jest opresyjny, pozostawia dużą dowolność interpretacyjną, która rodzi wiele ryzyk. To stanowi dziś ogromną barierę. Uproszczenie systemu podatkowego, ujednolicenie zachęt inwestycyjnych jest konieczne. Nie może być tak, że ktoś dostaje zdecydowane fory tylko i wyłącznie dlatego, że jest znacznie większym inwestorem albo obiecał utworzyć tyle a tyle miejsc pracy. Często potem okazuje się, że to są miejsca pracy słabej jakości, źle opłacane, mamy do czynienia wręcz ze swego rodzaju wyzyskiem. Ta nierówność, która została stworzona, uderza w polskie firmy. Musimy potem konkurować z dużym graczem na rynku, na którym on startował z lepszej pozycji. A szef Maspexu, Krzysztof Pawiński radzi, żeby wyciągać wnioski z cudzych błędów: Sukces to nie jest ciąg genialnych decyzji, sukces to jest suma mniejszej ilości popełnianych błędów. Łatwiej być lepszym, jeśli się ma dobrze zrobioną taką analizę wsteczną. Popatrzmy na gospodarkę niemiecką, na błędy, które poczyniono tam na przykład z punktu widzenia polityki imigracyjnej. Są one kolosalne. Czy musimy je powtórzyć? Nie sądzę. Co więcej, na te błędy nie mogliśmy sobie pozwolić z biedy. Wypracowaliśmy całkiem rozsądny model imigracyjny – z jednej strony mamy bardzo niski poziom wsparcia socjalnego dla imigrantów, a z drugiej nie dajemy żadnych istotnych ograniczeń w dostępie do rynku pracy. To najlepsze możliwe rozwiązanie minimalistyczne. Każdy, kto pracuje, płaci podatki, ma dostęp do podstawowych usług socjalnych i jest mile witany. To jest naprawdę innowacja zawstydzająca swą prostotą i skutecznością. Jak popatrzymy na Niemcy, na Szwecję, czy na Holandię, to widać zasadniczą różnicę. Wystarczy, że zrobimy ten jeden błąd mniej w tym obszarze. Kolejna obserwacja – błędy polityki transformacji energetycznej, które widzimy na Zachodzie. Wystarczy, że zrobimy ją lepiej, znowu może się to przerodzić się w trwałą przewagę. To podejście, które wygrywa tam dziś, że mamy przeprowadzać transformację energetyczną kosztem poziomu naszego życia, jest absolutnie błędne. Powinniśmy to zatem zrobić inaczej, w oparciu o postęp technologiczny, ale w istniejących technologiach, a nie licząc na obiecany postęp nauki w przyszłości, który się wydarzy, albo nie. Przywykliśmy, że politycy wchodzą z butami w ekonomię, idą z pustymi obietnicami, łamiąc zdrowe zasady ekonomii. Ale to, że teraz polityka wchodzi w obszar nauki i technologii i mami nas jakimi to technologiami będziemy dysponowali za pięć czy siedem lat, to jest to chore. Wystarczy, że tego unikniemy i będzie naprawdę dobrze.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?