W dzieciństwie przeżyła rzeczy, o których chciałaby zapomnieć. „Będziesz nikim” – słyszała wielokrotnie, nawet w domu rodzinnym. Te doświadczenia naznaczyły ją na zawsze. Mimo to już jako nastolatka stanęła na podium olimpijskim. Minęło ponad dwadzieścia lat od jej największych sukcesów i wciąż jest najbardziej utytułowaną polską sztangistką.
Agata Wróbel pojawiła się w polskim sporcie nagle, wyważyła drzwi, momentalnie stała się zawodniczką światowej klasy, mimo że wcześniej przerzucała tylko kamienie. Równie nieoczekiwanie zeszła ze sceny. Na swoich zasadach, po angielsku. Po prostu zniknęła.
Śmierć matki wywróciła jej życie do góry nogami. Straciła zapał, podupadła na zdrowiu. A sport wystawił jej ogromny rachunek: traci wzrok, czucie w rękach i nogach. Do tego wpadła w długi i depresję. Po latach życia w biedzie stara się wszystko uporządkować.
W spisanej przez Mateusza Skwierawskiego autobiografii wraca do pięknych sportowych chwil, szczerze rozlicza się ze sobą i opowiada otwarcie o rzeczach, które dotąd trzymała w ścisłej tajemnicy. Chce, by czytelnicy zrozumieli, co doprowadziło ją do obecnego stanu. Dźwiga życiowe ciężary, znacznie większe niż w czasie kariery. I walczy. Jeszcze nie upadła.
***
Agata sprawiała wrażenie profesjonalnej, skupionej na starcie, ale jednocześnie zamkniętej w sobie. Jest twardą osobą, ale jak każdy z nas mierzyła się i mierzy ze swoimi słabościami. Sport uczy nas walczyć z przeciwnościami, lecz czasem zmusza też do ukrywania emocji. Efekt bywa różny. Agata pokazuje w tej książce siebie i dowodzi, że mimo wszystkich życiowych ciężarów zawsze walczy do końca.
Otylia Jędrzejczak
Wstrząsająca opowieść, choć nie nadużywa się w niej wielkich słów. Agata Wróbel opisuje swoją drogę od dziecka wytykanego palcami przez olimpijskie medale do najtrudniejszej próby: zderzenia z normalnym życiem. Najsilniejszą Polkę przygniatały sprawy najprostsze i jak to w sporcie bywa, brakowało obok ludzi, którzy by to dostrzegli w porę.
Paweł Wilkowicz
Mateusz otworzył jedną z najbardziej zamkniętych postaci polskiego sportu. To mocna historia, mocna i bardzo smutna. Ciężary, jakie Agata dźwigała na zawodach, były niczym w porównaniu z tymi, jakie na jej barki wkładało życie.
Michał Kołodziejczyk dyrektor redakcji CANAL+ Sport
Agata Wróbel przez lata milczała, a ci, którzy próbowali ją opisać, szukali sensacji. Mateusz Skwierawski zrobił coś odwrotnego: przyszedł, by wysłuchać. Dzięki temu powstała książka głęboka, szczera i poruszająca – o cenie chwały i samotności po medalu.
Paweł Kapusta redaktor naczelny Wirtualnej Polski
Wybitna sztangistka dźwigała ciężary całe życie. Nie tylko na pomoście. Życiorys Agaty Wróbel to historia biedy, cierpienia, kompleksów, bólu, ale tez radości i triumfu. A to wszystko w absolutnie porywającej autobiografii, zdecydowanie jednej z najlepszych sportowych książek, jakie pojawiły się na polskim rynku.
Marek Wawrzynowski Przegląd Sportowy Onet, autor książki Wielki Widzew
BIOGRAM
Agata Wróbel – urodzona 28 sierpnia 1981 roku w Żywcu. Dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich w podnoszeniu ciężarów w kategorii +75 kg: w 2000 roku w Sydney (srebro) oraz w 2004 roku w Atenach (brąz). Trzykrotna medalistka mistrzostw świata (jedno złoto) i pięciokrotna medalistka mistrzostw Europy (trzy złota). Ośmiokrotna złota medalistka mistrzostw Polski, trzynastokrotna rekordzistka świata – i to tylko w seniorach. Jej wynik w dwuboju, czyli 295 kilogramów, to wciąż aktualny rekord kraju i rezultat, który dalej gwarantuje medal olimpijski. Karierę definitywnie zakończyła w 2010 roku.
Mateusz Skwierawski – (ur. 1991), absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Dziennikarz sportowy. Od 2015 roku w Wirtualnej Polsce. Wcześniej pisał w „Przeglądzie Sportowym” i komentował mecze Bundesligi w Viaplay. Korespondent z mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2016, 2020 i 2024 roku oraz mistrzostw świata w 2018 i 2022 roku. Autor wywiadów i reportaży przedstawiających życiowe historie sportowców z różnych dyscyplin
Niewielki, ale najistotniejszy z utworów autobiograficznych Josepha Conrada (1857–1924) to niezwykle atrakcyjna literacko opowieść: autoironiczna, momentami nadzwyczaj emocjonalna. Widzimy chłopca wędrującego palcem po mapie i składającego sobie obietnicę: „Pojadę tam”; młodzieńca, którego fascynacją i przeznaczeniem staje się morze; młodego człowieka rozpoczynającego pisanie na poważnie; pisarza, który spotyka bohatera swojej pierwszej powieści. A to zaledwie kilka przebłysków z Conradowskiego notatnika, małego, jakże jednak gęstego od barwnych opowieści rodzinnych, prywatnej mitologii, galerii postaci na czele ze stryjecznym dziadkiem, który w czasie odwrotu wojsk napoleońskich z Moskwy zjadł litewskiego psa.
Dziwne jest serce kobiece... Wspomnienia galicyjskie to lektura dla czytelnika, który skądinąd znając dzieje polityczne Polski, odnajdzie tu zapis emocji, marzeń, nadziei, radości i smutków dziesiątków barwnych postaci z krwi i kości, których wielowątkowe losy wpisane są w kontekst ledwo co zarysowanych wydarzeń wielkiej historii. Matkę mego Ojca widziałem nie więcej niż dwa, trzy razy w życiu. Miałem wówczas lat kilka, Babcia odpowiednio więcej... Była więc osobą mało mi znaną i emocjonalnie dość odległą; tak poukładały się rodzinne losy. Ale wszystko się odmieniło, gdy okazało się, iż w zasadzie bez większego trudu potrafię odczytać dość specyficzny, zawiły charakter Jej pisma. A było co czytać i przepisywać; pozostawiła dwadzieścia jeden stukartkowych zeszytów zapisanych gęsto, trudno czytelnym pismem. Wspomnień obejmujących osiemdziesiąt lat życia, niemal dzień po dniu notowanych. Przepisując rękopis poznawałem nieznaną mi wcześniej Babcię, lepiej niż gdybym spędził z nią dzieciństwo. Poznawałem Jej myśli, marzenia i poglądy. Stawała mi się coraz bliższa z każdą przeczytaną i przepisaną stronicą. Dowiadywałem się o Jej dniu powszednim, o zajęciach domowych, dzieciństwie mego Ojca i jego rodzeństwa, o Jej pasjach społecznych, zamiłowaniach artystycznych, współpracy z prasą początkowo lwowską, później sądecką, krakowską, pomorską... Rafał Skąpski Książka została nagrodzona przez "Magazyn Literacki KSIĄŻKI" tytułem Wydarzenie Edytorskie 2019 roku oraz uzyskała nominację do Nagród Historycznych POLITYKI za rok 2019 w kategorii "Pamiętniki, relacje, wspomnienia".
Wielka władza to żart, błazen księcia jest wartLata transformacji ustrojowej były dla Polski czasem bolesnych prób i trudnych wyborów – szczególnie w niewielkich, postsowieckich miasteczkach.„Burmistrz 1990-1998” to zbeletryzowany zapis wspomnień autora, który przez osiem lat pełnił funkcję włodarza małej mazowieckiej miejscowości. Jego opowieść stanowi świadectwo walki o przywrócenie mieszkańcom podmiotowości, pamięci historycznej i godnych warunków życia. To także bezkompromisowa relacja z batalii przeciwko uprzywilejowanym grupom społecznym, które przez dekady żyły kosztem wspólnoty. Autor odsłania w niej kulisy decyzji podejmowanych w atmosferze nacisków, szantaży i nieustannych prób odsunięcia go od władzy. Opowiada historię jednostki w starciu z systemem oraz kreśli poruszający portret lokalnej społeczności, która musiała na nowo ukształtować swój głos.
Autor, najmłodszy syn generalnego gubernatora okupowanych ziem polskich, Hansa Franka, jest wyjątkiem wśród potomków nazistowskich dygnitarzy. Nie przemilcza mrocznych dziejów swoich przodków, ale od lat bezkompromisowo próbuje się z nimi rozliczyć. W książce Moja rodzina i jej kat dokumentuje studium upadku swojego ojca, opisując kolejne etapy kariery w szeregach narodowych socjalistów, a po zakończeniu wojny uwięzienie, proces norymberski, wyrok i egzekucję Franka w październiku 1946 roku.
Przypływy, odpływy to druga książka Nicka po Echach, która doczekała się międzynarodowego uznania. Życie autora można porównać do rytmu morza.
Podczas przypływu Nick wspina się, kocha to, co robi, i jest w tym dobry. Gdy upada, wstaje i wspina się dalej. Potem przychodzi odpływ, a on zostaje sam, wystawiony na ciosy.
Gdy przeżywa zwątpienie, żałobę po przyjaciołach, po mamie, jest pełen lęku, ale dzieli się swoimi bardzo osobistymi refleksjami. Bywa wściekły - i właśnie wtedy jego pisanie jest szczere do bólu, obnaża go bardziej niż jakakolwiek relacja ze wspinaczki. I tylko wówczas, gdy nadchodzi kolejna fala, jest gotów znowu o wszystkim, co bolesne, zapomnieć.
Przypływy, odpływy to trzymający w napięciu pamiętnik, który oddaje istotę tego, czym jest poświęcenie się swojej pasji bez reszty.
W mojej drugiej książce próbuję opisać ojczyznę, jaką doświadczyłam jako dziecko. Przypominam sobie miłe lata dzieciństwa bez starości i problemów. Wracam pamięcią do mojego rodzinnego miasta i jego historii. Wybieram się w podróż w przeszłość i analizuję ten świat, w którym się urodziłam i wychowałam; moją rodzinę i jej historię od czasów starożytnych do dnia dzisiejszego. Kim byli, jak żyli, skąd pochodzili, co kochali i o co dbali i jak to wpłynęło na ich mentalność i identyfikację.
Wywiadowczyni Armii Krajowej, sanitariuszka i łączniczka w powstaniu warszawskim, za odwagę odznaczona Orderem Virtuti Militari – historia niezwykłej kobiety, która rzuciła wyzwanie okupantowi.Wspomnienia Izabelli Horodeckiej (1908–2010) z lat 1939–45 obejmują wybuch wojny i niesienie pomocy rannym w szpitalach we wrześniu 1939, przystąpienie do AK oraz pracę wywiadowczyni w oddziale 993/W – udział w przygotowaniu ponad 20 akcji, których celem była likwidacja konfidentów i funkcjonariuszy niemieckiego aparatu represji – walkę w powstaniu warszawskim (w roli łączniczki i dowódcy patrolu sanitarnego) na Woli i Starówce, wydostanie się z Warszawy i przystąpienie do partyzantki. To opowieść o codzienności konspiracyjnej Warszawy, specyfice oraz organizacji pracy oddziału wykonującego wyroki sądu podziemnego, w którym bardzo ważną rolę odgrywały kobiety. Spisane tuż po wojnie wspomnienia uzupełniono fragmentami z wielogodzinnej relacji biograficznej Autorki nagranej w 2008 roku oraz kodami QR umożliwiającymi odsłuchanie części z tych historii mówionych. Książka przedstawia losy wyjątkowo odważnej kobiety, która ryzykowała życie w imię walki o niepodległość Polski i opowiedziała o tym szczerze i głosem wolnym od patosu.
Pisanie o Dziennikach Sørena Kierkegaarda może wywoływać niemałe zdziwienie. I to nie tylko dlatego, że nie posiadamy pewności, co do należytego zrozumienia intencji samego Autora, lecz z bardziej oczywistej przyczyny, a mianowicie czy pojęło się ich „boskie” przesłanie. Wreszcie ze względu na immanentną ezoteryczność filozoficzno-teologicznego języka. Innymi słowy, trudność tkwi już w przekładzie, w wysiłku adoptowania Kierkegaardowskiego stylu „niebezpośredniego pisarstwa” do języka w ogóle, a w szczególności do języka polskiego. Każda próba asymilacji Dziennika już jest jego interpretacją. Dodajmy, w przypadku filozofa, teologa, Antoniego Szweda, jest interpretacją wzorcową, intuicyjnie i naukowo pewną. Można jednak, jak przypuszczam, do pewnego stopnia, w przypadku Dzienników Kierkegaarda zachować ich „czystość”, są one bowiem przemyśleniami, a nawet spekulatywnymi ustaleniami. Dzienniki te wyrażają prawdę, którą Duńczyk osiągnął poprzez dyskursywny namysł, zaś ich intelektualny spokój, ale i zawarty w nich bunt, przerodził się w żywą egzystencjalną batalię. Przeto Dzienniki wypełniają u myśliciela z Kopenhagi najdalszy horyzont jego filozoficznych i teologicznych badań, zawartych w jego pismach. (…) Rzecz jasna, Dzienniki nie staną się tu chrześcijaństwem ani chrześcijaństwo Dziennikiem. (…) Na własną rękę musimy dotrzeć do głębin swego jestestwa, kierując się tylko nieznającą spoczynku ani ograniczeń, intymną, wewnętrzną refleksją.
Z recenzji prof. Jacka Aleksandra Prokopskiego
W latach 1933-1995 w konkursach pamiętnikarskich dla mieszkańców wsi mogło wziąć udział nawet dziewięćdziesiąt tysięcy kobiet. To Nowy Sącz albo pół Olsztyna pamiętnikarek.Julianna spisywała swój pamiętnik w latach trzydziestych - nocami, w tajemnicy przed mężem. Danka w latach sześćdziesiątych - rankiem, czekając, aż rozpali się w piecu. Teresa w roku 1983 - w PKS-ie wiozącym ją do pracy w pobliskiej masarni. Janka jako nastolatka marzyła o studiach polonistycznych, ale bardziej potrzebna była w gospodarstwie. Została więc pamiętnikarką.Dla wielu bohaterek tej książki spisywanie wspomnień było aktem uznania, że ich historia zasługuje na uwagę. Po raz pierwszy miały okazję przyjrzeć się osobistym doświadczeniom i nadać im znaczenie wykraczające poza sferę prywatną. Opowiadały własnymi słowami o przemocy, biedzie czy wstydzie i w ten sposób sprzeciwiały się dominującym normom społecznym i kulturowym.Antonina Tosiek sięgnęła po setki oryginalnych rękopisów i maszynopisów nadesłanych na konkursy, a także po dane statystyczne i opracowania naukowe. Łącząc wnikliwą analizę z wrażliwością, stworzyła obraz przemian polskiej wsi w XX wieku. Obraz realistyczny i głęboko poruszający.Nie istnieje jeden, uniwersalny, modelowy życiorys "chłopki" czy "rolniczki". Popularne w kulturze obrazy polskiej wsi to raczej hologramy naszego zbiorowego wyobrażenia o ludowości, opartego na uprzedzeniach i stereotypach - niż jej faktyczna reprezentacja. Książka ta upomina się o wielość i złożoność doświadczeń wiejskich kobiet.Autorka
Lukrecja hrabianka rozpieszczona w dzieciństwie przez nianię do granic możliwości wiodła ciekawe życie, którego mogłaby jej pozazdrościć niejedna rówieśniczka. Nie cieszyło jej jednak bogactwo ani prestiż. Zapragnęła bowiem miłości najpiękniejszej z możliwych. Zrobiła zatem wszystko, żeby dostąpić szczególnego przywileju podróży oblubienicy. Niczym panna młoda z towarzyszeniem orszaku kawalerów i dam została odwieziona do... klasztoru. Tam bowiem czekał na nią wyjątkowy Oblubieniec, którego miała przedstawić jej mistyczka Weronika Giuliani.
Poznaj frapujące szczegóły tej niezwykłej historii!
Dwie wyjątkowe kobiety. W ich zmaganiach możemy odnaleźć kawałek swojego serca i własnej historii.
Magdalena Urbańska, blogerka, recenzentka
Bohaterki tej książki znalazły skarb najcenniejszy siebie nawzajem jako wierne przyjaciółki.
Jagoda Kwiecień, blogerka, autorka książek
Z posłowiem Magdaleny Kamińskiej-MaurugeonLa familia grande - wielka rodzina z wyboru, pełna kolorowych ptaków, artystów i wolnomyślicieli, francuska elita. Letnie miesiące spędzane w komunie w miasteczku Sanary-sur-Mer, godziny upływające na dyskusjach i zabawie. Tłumy dzieci bez nadzoru, wakacje ze snów. Jednak pod tą nieograniczoną wolnością kryło się zło, które zatruło dorosłe życie Camille i jej rodzeństwa.Camille Kouchner jako nastolatka dowiedziała się od brata bliźniaka, że był molestowany przez ich ojczyma. Stała się zakładniczką tej tajemnicy, milczenie ciążyło jej jak brzemię. Dopiero kilkadziesiąt lat później postanowiła stawić czoła wydarzeniom z przeszłości. Ich wyjawienie wstrząsnęło francuską opinią publiczną.W La familia grande Kouchner z wielką literacką wrażliwością mierzy się z własną historią. Jej wspomnienia to oszczędna i kameralna opowieść o winie i wstydzie, o miłości i żałobie. I o przemocy, która może wydarzyć się w każdej rodzinie, bez względu na jej pochodzenie i status społeczny."To nie tylko wstrząsająca historia, ale również imponujący i kunsztowny literacko debiut." "L'Express""Walka autorki, by przez literaturę uwolnić się od bolesnego rodzinnego sekretu, poruszyła całą Francję." "The New York Times""Język Kouchner jest oszczędny i zwięzły []. Zdania pędzą przez kolejne strony, wciągając nas w mrok skomplikowanej rodzinnej tajemnicy." "Dagens Nyheter""Przedstawienie przez Kouchner niemal obsesyjnego kultu wolności [...] z czasów jej dorastania rodzi wiele pytań. Czy naprawdę wszystko powinno być dozwolone? Czy wolność pod przymusem jest w ogóle wolnością? Czy wolność zakłada egoizm? I w końcu - czy wolność jest rzeczywiście najwyższą wartością?" "Svenska Dagbladet""Kouchner [...] konfrontuje się z brakiem empatii w społeczeństwie, w którym prawa dzieci zawsze stoją na drugim miejscu. Jej książka to odważne starcie nie tylko ze sprawcami, ale także z ludźmi u szczytu władzy, którzy świadomie przymykają oko na wyrządzane krzywdy." "Expressen"
Krzysztof Więckiewicz urodził się w Warszawie, tam dorastał, zdobywając cenne życiowe doświadczenie w trudnych powojennych latach. Ukończył Politechnikę Warszawską, ale praca w warunkach panujących za rządów PZPR nie odpowiadała jego aspiracjom. Szukając nowych możliwości, w 1986 roku wyjechał do Republiki Południowej Afryki, gdzie pracował dla słynnego koncernu De Beers. Spędził tam piętnaście lat, a po powrocie do wolnej Polski postanowił zająć się pisarstwem. Zadebiutował jako współautor książki "Harley mój kumpel 2". Następnie ukazały się "Szpital nad Pisą" oraz jego kontynuacja "Krypta w Monachium". Wydał też powieść z gatunku s.f., zatytułowaną "Obcy. Nieznane stany świadomości". "Piętnastoletnie safari, czyli jak pokochać Południową Afrykę" to wspomnieniowo-reportażowa książka opisująca wydarzenia z burzliwych w RPA lat 1986-2000, oglądane oczami polskiego emigranta.***To książka o Republice Południowej Afryki widzianej z perspektywy Polaka, który znalazł się tam w dosyć przypadkowy sposób i nieoczekiwanie pozostał w tym kraju przez następne piętnaście lat. Ułożył sobie tam życie i osiągnął spory sukces na polu zawodowym, pracując jako Senior Research Officer dla De Beers Diamond Research Laboratory. Autor wnikliwie opisuje swoje wrażenia z procesu przekształcania się RPA z kraju segregacji rasowej w miejsce zapewniające wolność i równe traktowanie wszystkich obywateli. Ciekawie komentuje wydarzenia polityczne i dzieli się licznymi informacjami, które zdobył jako bezpośredni świadek tamtych dramatycznych czasów. Na tym tle snuje opowieść o swoim pobycie w RPA - o tym, jak się tam znalazł, jakie wrażenie wywarło na nim życie w tym nowym środowisku i jak to piętnastoletnie "safari" zmieniło jego światopogląd. To osobista, napisana z humorem historia życia polskiego emigranta w Republice Południowej Afryki, która okazała się całkowitym przeciwieństwem kraju, z którego przyjechał. Interesującym urozmaiceniem książki są fotografie ilustrujące ciekawe miejsca i zdarzenia, których autor doświadczył podczas pobytu w RPA
Wspomnienia o Sokratesie to ostatnie spośród czterech pism sokratycznych Ksenofonta, które ukazało się w prowadzonej przez Teologię Polityczną oraz Państwowy Instytut Wydawniczy Bibliotece Klasycznej. Zupełnie nowe, bliskie współczesnemu czytelnikowi tłumaczenie tego dzieła zostało wykonane przez Dorotę Tymurę. Wspomnienia o Sokratesie to najobszerniejsze oraz najważniejsze spośród pism, które Ksenofont - jeden z najważniejszych historyków greckich - poświęcił prawdopodobnie najwybitniejszemu spośród jego współczesnych: Sokratesowi.Wspomnienia nie są trudnym ani zawiłym dziełem filozoficznym - to relacje z różnych chwil życia męża stanu i wielkiego mędrca, jakim był Sokrates. Są to wspomnienia o inspirującej postaci, do których lektury nie jest wymagana głęboka znajomość ,,specjalistycznej"" filozofii.
Tam, gdzie dzisiaj giną poeci w Ukrainie, Birmie czy Gazie tam powinniśmy szukać odpowiedzi na pytanie o drogę wyjścia z czasu marnego. Światło idzie od człowieka zbuntowanego i dającego świadectwo prawdzie. Dzieło życia Wiktorii Ameliny, zabitej przez Rosjan, stało się czymś więcej niż tragiczną ofiarą wojny. Żyje w nim duch Arendt i Camusa. Jako stawkę walki stawia zwycięstwo, które w języku ukraińskim brzmi peremoha i oznacza przezwyciężyć samych siebie, móc więcej niż możemy. Nie ma dzisiaj ważniejszego przesłania dla świata pogrążonego w konsumpcyjnym konformizmie i polityce zgniłych kompromisów.
Lesław Morawski - człowiek wielu zawodów o wielokierunkowych zainteresowaniach. Globtroter. Technik budowy maszyn elektrycznych, prawie inżynier energetyk (skończone cztery lata Politechniki Wrocławskiej), prawnik (Uniwersytet Wrocławski) - negocjator i mediator.Cały czas mi się wydawało, że zostałem stworzony do rozwiązywania problemów, a tymczasem - jak się okazało - największym problemem jestem ja sam.Życie jest bardzo niebezpiecznym zajęciem - śmiertelność zawsze osiąga pułap stu procent. Mając to na uwadze, opisywałem - moim zdaniem - w sposób "łatwy i przyjemny" prawie wszystko, co mnie spotkało na mojej drodze. A trochę tego było.Napisałem to po to, by czytelnik mógł to przeczytać i trochę się pośmiać, a jednocześnie pomyśleć, bo treści zawarte w tej książce są dobre zarówno na samotne zimowe wieczory, jak i rozmowy w miłym towarzystwie.Przesłanie jest proste - życie jest jak partia pokera, zawsze ktoś wyciągnie asa z rękawa, dlatego namawiam do lektury.
Jolantę Golonkiewicz-Rybską znam od lat i cenię za zaangażowanie w liczne lokalne inicjatywy kulturalne i historyczne. Jola przed laty własnym sumptem wydała niezwykle cenne wspomnienia swojego dziadka z okresu I wojny światowej, teraz postanowiła zapisać dla potomnych swoje prywatne wspomnienia.
I chwała jej za to, niech będzie wzorem dla innych.
W swej dziennikarskiej i historycznej pracy wielokrotnie spotyka się z czymś co nazywa się spóźnieniem się. Ileż to razy wspominając dawne czasy słyszymy: a gdyby żył ojciec, dziadek, to oni by powiedzieli. Niestety w czasach gdy żyli, nie miał ich kto przepytać, nie miał kto ich zachęcić do spisania wspomnień. Przeszłość odeszła wraz z nimi. Dla dobra kolejnych pokoleń dbajmy o utrwalenie historycznej pamięci, także tej lokalnej, prywatnej. Takie wspomnienia jak Joli za kilkadziesiąt lat będą skarbnicą wiedzy o przeszłych czasach.
Zamiarem autorki było przedstawienie losów rodziny na przestrzeni stulecia. To miała być podróż w czasie, a wyszła opowieść o losach, karze i odkupieniu. Ta podróż przez życie splątała się z fantazją, a wspomnienia nabrały nowego, nieoczekiwanego kształtu. Potwierdziło się, że wspomnienia mogą być czymś więcej niż tylko zapisem przeszłości - mogą być furtką do świata, którego się nie spodziewamy, a w którym wszystko jest możliwe. Pamięć narratorki jest popędzana fantazją, a ona sama uświadamia sobie, że śmierć nie jest końcem, a jedynie przejściem do innej rzeczywistości. Czy to, co widziała i przeżyła, to jedynie wytwór jej bólu? Czy też tęsknota za czymś niezwykłym, co otwiera wejście do innego wymiaru i do duchów, które nie zawsze chcą odejść. Ale dzięki nim poznała sekrety, których nigdy nie miała poznać.Granice między prawdą a wyobraźnią się zatarły, choć autorka za wszelką cenę chciała dotrzymać rzetelności wydarzeń dziejących się nie tylko w Radomiu i okolicy, ale też w dawnym województwie poznańskim, obecnej ziemi kujawsko-bydgoskiej i w Gdańsku. Wszyscy przodkowie autorki urodzeni przed drugą wojną światową nie żyją, ale ich dorobek w tych i innych miejscach na ziemi kontynuują następcy.
To jest książka Ryśka. Jest szczera, zabawna, niepoprawna, irytująca. Osobna i inna. Tak jak jej autor. Nie znajdziemy w literaturze górskiej drugiej takiej pozycji. Nie gloryfikuje opisywanych wydarzeń. Nie tworzy mitów. Nie jest demaskatorska i nie wzbudza taniej sensacji, nie stara się na siłę odbrązowić legend polskiego himalaizmu. Jest prawdziwa. Ukazuje historie Kukuczki, Wielickiego, Hajzera, Kurtyki i innych w nowym świetle. A tym samym ostatecznie – last but not least – opisuje historię samego Autora. Warecki był w centrum wydarzeń. Opowiada wbrew politycznej poprawności, jest na bakier z oczekiwaniami i tym, co wypada, a co nie. Dostajemy literaturę intensywną, bogatą, gęstą. W trakcie jej lektury ma się wrażenie bezpośredniego przeżywania.
Przez stulecia losy niemieckich mieszkańców Danzigu splatały się z polskimi. Niemcy, Polacy, Kaszubi razem pracowali, utrzymywali kontakty rodzinne i towarzyskie, byli sąsiadami. Mówili o sobie: jestem stąd. Ich życie runęło wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. Wolfgang Kirchner autobiograficzną opowieść Tamten czas o losach swojej gdańskiej niemieckiej rodziny osadził w chwili zdobycia miasta i w pierwszych miesiącach po wkroczeniu wojsk radzieckich w 1945 roku. Sugestywnie opisał jego zaplanowaną zagładę, strach prześladowanej i brutalnie traktowanej ludności cywilnej. W takich okolicznościach dawny Danzig bezpowrotnie przestał istnieć i stał się polskim Gdańskiem. Zbrodnicza polityka III Rzeszy, decyzje zwycięskich mocarstw i polityka władz polskich sprawiły, że dla niemieckich mieszkańców Gdańska nie było miejsca w rodzinnym mieście, zostali z niego wysiedleni. Utracili swoją lokalną ojczyznę. Ich domy zajęli nowi przybysze
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?