Wydawany w Warszawie tygodnik „Izraelita” był najważniejszą trybuną żydowskich środowisk integracyjnych na ziemiach polskich w XIX wieku, a drukowane tam przez pół wieku teksty są skarbnicą wiedzy nie tylko o tym środowisku, ale też o całej społeczności żydowskiej Królestwa Polskiego. Aby przybliżyć szerszemu gronu czytelników to niewystarczająco wykorzystywane źródło, zespół badaczy z Wrocławia i Warszawy przygotował obszerny wybór reprezentatywnych tekstów „Izraelity”, uporządkowanych w 17 rozdziałach, poprzedzonych wstępami i opracowanych w starannej edycji krytycznej.
Autor – dysponując niezwykłą, wielodyscyplinową i wielojęzyczną erudycją – dokonał wielu odkryć i przeprowadził samodzielnie (a konkurencja łatwa nie była, wszak Jabesa komentowali myśliciele i badacze wybitni) całościową lekturę zarówno dzieła Edmonda Jabesa, jak i, za jego pośrednictwem, na jego przykładzie, tak określonej przez siebie „żydowskiej filozofii nowoczesności”. Nie mówiąc już o ogromnej robocie tłumaczeniowej, bez której ta pierwsza po polsku i od razu tak ambitnie pomyślana monografia jednej z ważniejszych postaci nowoczesności byłaby nie do pomyślenia.
prof. dr hab. Krzysztof Kłosiński
(Uniwersytet Śląski)
Film izraelski ma swój początek się w Polsce, jeszcze przed powstaniem Państwa Izrael. Dziś niewielu pamięta, że twórcą jednego z pierwszych filmów hebrajskich – Sabry powstałej w 1933 roku – był późniejszy reżyser Krzyżaków Aleksander Ford. A jednak na temat współczesnej izraelskiej kinematografii wiemy niewiele, choć izraelskie filmy od kilku lat pojawiają się w polskich kinach, telewizji, a nawet można zakupić je w Empiku. Dlatego też z wielką radością i satysfakcją witam książkę pod redakcją Joanny Preizner Współczesne kino izraelskie. Znajdziemy tu dwanaście pasjonujących, często wręcz błyskotliwych, esejów o najciekawszych filmach i twórcach izraelskiej kinematografii. W tej pionierskiej książce młodzi polscy badacze mierzą się z wieloma wyzwaniami związanymi ze współczesnym izraelskim kinem.
Michał Sobelman
Większości widzów, a w tym i filmoznawców, nie niepokoją pytania o współczesne kino izraelskie, znane jedynie bardzo wąskiej publiczności – ich dystrybucja kinowa jest bardziej niż skromna, wiele wartościowych tytułów w ogóle do niej nie trafia. Nawet w piśmiennictwie filmoznawczym europejskim poza studiami nad modnymi tematami tożsamościowymi i genderowymi trudno znaleźć opracowania natury bardziej wszechstronnej, do których można się odwoływać. Pojawiają się teksty w prasie i wywiady, ale nie ma publikacji naukowych, których autorzy próbują zobaczyć film i jego autora w szerokim kontekście, tak jak dzieje się to w przygotowanym tomie, pierwszym na rynku polskim. Joanna Preizner, znana jako autorka kilku monografii oraz inicjatorka i redaktorka czterotomowego cyklu Gefilte film. Wątki żydowskie w kinie, zebrała i tym razem doborowe grono autorów, jakich jedynie może życzyć sobie redaktor tomu filmoznawczego. Znajdują się wśród nich postacie uczonych, którzy są klasą sami dla siebie. Dzięki nim i zaproponowanemu przez Redaktorkę tomu układowi tekstów książka stanowi prekursorskie kompendium wiedzy na temat współczesnego kina izraelskiego, a jednocześnie udany wstęp do systematyzacji, definicji, zakreślenia problematyki, której znaczenie, powagę ale i niezwykłe paradoksy w kulturze współczesnej uświadamiają kolejne analizy.
Można potraktować tę książkę jako rodzaj vademecum po terytorium w permanentnym stanie wojny, pełnym oczywistych bądź ukrytych dla reszty świata konfliktów, w którym natrafiamy na mury, zasieki, ale i enklawy kulturowe przeniesione z innego czasu i miejsca. Poszczególne artykuły wyznaczają rodzaj punktów orientacyjnych zarówno w poznawaniu zawiłości dziejów współczesnych Izraela, głębokich podziałów wewnątrz społeczeństwa (definiowanie swoich iobcych), także podziałów kulturowych. Wszystkie te aspekty odzwierciedla bogata kinematografia. Twórcy izraelscy, przywołani w kolejnych analizach zawartych w tomie, przepracowują historię i politykę swego kraju, a ich filmy wyrażają daleko idący krytycyzm.
Ogromne, nie do przecenienia, są walory poznawcze książki. Jeśli nawet autorzy poszczególnych tekstów wychodzą z różnych punktów widzenia, w odmienny sposób widzą i w konsekwencji ujmują tło historyczne, polityczne czy kulturowe analizowanych fabuł i – wyjątkowo – dokumentów, to fakt ten odzwierciedla nie tylko czy nie tyle rozmiar przeprowadzonych przez nich studiów, co różnorodność lektur, po jakie sięgali. W konsekwencji książka daje wyraz wielości poglądów, otwartości na dyskusję, co jest jej niezaprzeczalnym walorem każdego opracowania naukowego.
Dr hab. Jadwiga Hučková
"W banalnym łańcuchu konsekwencji negatywnych i przypadkowych rozbłyśnie chaos egzystencjalny i społeczny. Roth jest mistrzem w snuciu cienkich i ledwie widocznych nici maleńkich pomyłek, wydarzeń mało znaczących, przypadków banalnych i pozornie pozbawionych następstw, drobnych ustępstw i nieświadomych zaniedbań, które niepostrzeżenie oplatają jednostkę w sieć, z której nie sposób się uwolnić, w pułapkę bez wyjścia. W Historii tysiąca i drugiej nocy Roth osiągnie szczyt swoich poetyckich możliwości w tym kierunku, rysując z ukrytym, lecz porywającym potencjałem narracji błahy, ale fatalny łańcuch pomyłek i niewielkich upadków, które doprowadzą Taittingera do ruiny, a frywolny układ społeczny zastąpi tutaj, z nie mniejszą mocą, antyczne przeznaczenie". Claudio Magris
Pomyli się ten, kto po „Historię tysiąca drugiej nocy ” sięgnie, spodziewając się melancholijno-ironicznego obrazu c.k. Monarchii – choć będzie miał szansę powałęsać się po wiedeńskich knajpach, hotelach i burdelach, choć poczuje smak apfelstrudla i piwa okocimskiego, choć pozna logistyczne kulisy spontanicznych spacerów Franciszka Józefa po mieście i urzędniczo-armijne obyczaje tamtych czasów. Pomyli się również ten, kto da się uwieść tytułowi i pierwszym stronom książki, sugerującym, że oto mamy do czynienia z nieco uwspółcześnioną baśnią wschodnią, której akcja nie wiedzieć czemu przeniesiona została do najbardziej chyba mieszczańskiej stolicy Europy.
Owszem, na kartach powieści – jak w dawnej, niewinnej jeszcze literaturze erotycznej – pojawia się egzotyczny gość otoczony wezyrami, eunuchami i kochankami wybranymi spośród 365 kobiet, które tworzą harem cesarza „wszystkich krajów Persji”. Owszem, akcja nabiera tempa, gdy – jakby w niemym kinie – na morzu zaczyna szaleć niespodziewana burza. Owszem, jedna noc, którą szach spędza z wiedenką (nieświadomy oszustwa: nie z tą, którą wybrał), uruchamia ciąg zdarzeń. Niczym w klasycznym melodramacie, tanim romansie albo reportażu z bulwarówki (nota bene ten ostatni gatunek, wykorzystany niemal „postmodernistycznie”, spełnia w historii Rotha dość istotną, ponurą rolę).
Nie oczekujmy od austriacko-żydowskiego pisarza lektury łatwej i przyjemnej. Dostaniemy od niego obuchem wprost między oczy. Skonfrontowani zostaniemy z bezwzględną, ale i współczującą analizą ludzkiego losu – owej plątaniny przypadków i (najczęściej złych) decyzji, planów i zbiegów okoliczności, strachów i pożądań, oczekiwań i możliwości, złudzeń i rozczarowań. Będziemy musieli poradzić sobie z moralitetem, w którym nie znajdziemy prostego podziału na dobre i złe, który w niczym nam nie pomoże, nie ułatwi życia. Wprost przeciwnie.
Agnieszka Sabor
Wydany w 1932 roku Marsz Radetzky'ego to kronika schyłku i upadku Monarchii Austro-Węgierskiej opowiedziana przez pryzmat historii trzech generacji rodziny von Trottów. Jej początkiem jest bohaterski czyn Józefa Trotty, który ratując życie cesarza w bitwie pod Solferio, przeszedł do legendy, z którą będą musieli się zmierzyć jeszcze jego syn i wnuk.
Boi Kala! Przybywaj Oblubienico!Refren hymnu Lecha dodi Pójdź, mój ukochany, naprzeciw Oblubienicy powitajmy Szabat!, jest odniesieniem do talmudycznej opowieści jak mędrcy wiali Święty Dzień. Rabi Chinina wychodził na pole i mówił: Pójdźmy, wyjdźmy naprzeciwko Szabatu Królowej!, a rabi Janaj ubierał strój szabatowy i mówił: Boi Kala! Boi Kala! Przybywaj Oblubienico! (Bawa Kama 32b).Lecha dodi to hym liturgiczny śpiewany w synagodze, w piątek po zmierzchu, na przywitanie Szabatu. Pierwsze litery zwrotek hymnu tworzą imię jego autora rabiego Szlomo Halewi Alkabeca, szesnastowiecznego kabalisty z Safed.Mój ukochany może być odczytane jako odniesienie do Boga lub też do przyjaciela, z którym wychodzi się przywitać Oblubienicę, czyli Szabat.Arizal włączył ten hymn do swojego modlitewnika i z biegiem czasu pieśń te stała się integralną częścią piątkowego nabożeństwa. Jest ona śpiewna na różne melodie Żydzi sefardyjscy śpiewają ją na melodię starszą nawet niż sam tekst, a wśród Żydów aszkenazyjskich można usłyszeć melodie, w których pobrzmiewają wpływy ludowych pieśni niemieckich i polskich.Na początku Stworzenia każdy dzień tygodnia, za wyjątkiem Szabatu, miał swoją parę. Dzień pierwszy i czwarty łączy stworzenie światła i ciał niebieskich, drugi i trzeci stworzenie wody i zgromadzenie jej w postaci mórz, piąty i szósty stworzenie żywych istot w morzu i na ziemi. Tylko siódmy dzień, szabat, nie miał partnera. Wówczas Bóg obiecał Szabatowi, że partnerem dla niego będzie naród żydowski. Dlatego Żydzi wychodzą, by powitać Szabat tak, jak pan młody wychodzi na powitanie swojej Oblubienicy.Według Szaar hakawanot, wypowiadając ostatnią zwrotkę hymnu, należy obrócić się ku zachodniej stronie i przy słowach wejdź Oblubienico najpierw skłonić się na prawo, a następnie na lewo i ku przodowi. Zgodnie z nauczaniem mędrców Szachina Boska Obecność znajduje się na zachodzie. Gdy człowiek wypowiada słowa: Wejdź Oblubienico, wejdź Oblubienico! powinien uświadamiać sobie, że w tym momencie otrzymuje dodatkową duszę szabatową.Ponadto przejście powszedniego świata w święty Szabat odzwierciedla wyzwolenie Szechiny i narodu żydowskiego z wygnania. Hymn Lecha dodi kieruje się zatem ku czasom, gdy nawet podczas tygodnia będziemy doświadczać tej samej świętości, jakiej doznajemy w Szabat.Oby dzięki temu śpiewnikowi w każdym żydowskim domu rozbrzmiewał w Szabat głos radości i wesela, gdy będziemy się cieszyć obecnością Szabatu Oblubienicy żydowskiego narodu.
Roth umarł proroczo w 1939 roku. Jeszcze wszyscy żyli za chwilę to się miało zmienić. W ostatnim roku życia pisze obfitującą w pogodne rozwiązania Legendę o świętym pijaku. Tak umie rozklepać swą pozornie realistyczną prozę, że te pełne słodyczy epizody nikomu nie przeszkadzają. Przeciwnie. Roth, jak często bywa u ludzi o sentymentalnym usposobieniu, lubi dobre zakończenia. Księga Hioba kończy się dobrze, I żył jeszcze Ijob potem sto czterdzieści lat i oglądał dzieci swoje, i dzieci dzieci swych, aż do czwartego pokolenia. I umarł Ijob stary i syt dni. Roth, ma się rozumieć, przebija to zakończenie. Jego Hiob (udręczony końcowymi cudami) żyje nadal. I nie dziwota. Nieskazitelne opowieści mają zapewniony żywot wieczny.Jerzy Pilch
"Wedle mojego rozumienia judaizmu z żydowskiej perspektywy wiara nie jest najważniejsza. Ważniejsze są ludzkie zachowania. Wiara bywa chwiejna, bunt przeciw Bogu jest częścią relacji z Bogiem. Deklarowany ateizm nie określa – i tym bardziej nie skreśla – człowieka. Najważniejsze, by pozostał człowiekiem porządnym. Kryterium jest to, jak się zachowuje. Owszem, wedle tradycji, ma sprostać i wymaganiom moralnym, i rytualnym: Żydów obowiązuje nie 10, ale 613 przykazań. (Wiele z nich nie jest jednak aktualnych, bo mówi np. o królu lub Świątyni). Ale życie jest bardziej skomplikowane".
"Majselech" (Bajeczki), które powstawały właściwie równolegle z "Meszolim", mają pewien cel dydaktyczny. Przestarzały system nauczania w chederach zniechęcał dzieci i młodzież spragnionych nowości. A w ostatecznym rozrachunku prowadziło to do odchodzenia nie tylko od religii i tradycji. Paradoksalnie, świeckie nauczanie sprzyjało temu samemu – utracie związku z tradycyjną kulturą żydowską. Sztejnbarg pragnął, aby poprzez jego Majselech dzieci poznawały żydowską symbolikę, święta i obyczaje. Chciał też rozbudzać uczuciowość dzieci. Powiada we wstępie: „Kto lubi śmiech, ten będzie miał się z czego śmiać, kto lubi łezkę uronić, będzie miał taką sposobność, kto lubi śpiewać, znajdzie tu piosenki”. Nie używa dziecięcego języka, nie przyjmuje postawy kogoś, kto się zniża, by być równego wzrostu z dzieckiem.
Chronologicznie rzecz biorąc, Ezechiel to trzeci wielki prorok z grupy tak zwanych newiim achronim, proroków późniejszych. O pokolenie młodszy od Jeremiasza, z kapłańskiego rodu, wedle niektórych był krewnym tego proroka, a może wręcz jego synem. Swoją misję rozpoczął zaraz na początku szóstego wieku. Ezechiel żył i prorokował w czasach duchowego zamętu i dziejowych katastrof, klęski królestwa Judy, umocnienia Egiptu i ograniczenia wpływów Fenicji. Nade wszystko widział rosnącą potęgę Babilonu pod berłem Nabuchodonozora. Ten to władca miał w dużym stopniu odmienić rozkład sił na Bliskim Wschodzie.Jak dowiadujemy się z jego księgi, spisywanej skrupulatnie przez ponad dwa dziesięciolecia, na wygnaniu w Babilonii Ezechiel znalazł się wraz z całym dworem obalonego króla judzkiego Jojachina. Wielokrotnie miewał tam widzenia mistyczne, w dziejach hebrajskich proroków niemające sobie równych. Przełożone na materiał literacki, czynią go jednym z najoryginalniejszych i zarazem najbardziej niepokojących autorów Biblii. Powielane i twórczo przekształcane, wpłynęły na wyobraźnię pisarzy, mistyków i teozofów, trafiły też – przede wszystkim za sprawą ikonografii chrześcijańskiej – do skarbnicy klasycznych już dzisiaj idei i obrazów, jakimi posługuje się zachodnia cywilizacja.
Oto książka, której nie zabrałbym na bezludną wyspę jedynie dlatego, że znam ją na pamięć!
Pierwsze zetknięcie z tekstem Babla było ważnym przeżyciem nawet dla zawołanych znawców. Krytyk i rusycysta Rene Śliwowski pisał: "Doznałem prawdziwego olśnienia: czegoś takiego nigdy dotąd nie czytałem". I dodaje tu słowa, które może zechce potwierdzić również czytelnik tego tomu: "Izaak Babel po latach wciąż zdumiewa. Nie mniej niżli przy pierwszej lekturze..."
Tom drugi "Gefilte film" jest nieuniknioną kontynuacją i konsekwencją pierwszego, w którym Joanna Preizner i zaproszeni przez Nią Autorzy przedstawili głównie filmy pokazujące życie Żydów przed Zagładą. W tomie drugim w przewadze pojawiają się analizy obrazów poświęconych Zagładzie, co było, jak myślę, nieuniknione, gdyż - jak mówi Autorka tego wyboru - "W świadomości zbiorowej Żydzi istnieją najpierw przez swoją śmierć, a dopiero potem przez życie...".
Czytając oba tomy nie sposób nie zdumieć się, jak głęboko kino światowe interesuje się losami Żydów i jak wiernie ukazuje je na ekranie.
Jestem dumny, że i ja kilkoma moimi filmami uczestniczę w tym zjawisku.
Andrzej Wajda
W wierszach Pavesego istnieje potrzeba formy, która przekracza formę, potrzeba pieśni, która wykracza poza pieśń. Kult, jakim otaczane jest jego dzieło, odpowiada tej konieczności komunikacyjnej, pragnieniu kontaktu z innymi. Pavese wzywa, a jego wezwanie działa na czytelnika bezpośrednio, emocjonalnie. Czyż nie z takiego właśnie bodźca, zakotwiczenia na obszarze przeżyć, literatura bierze swój początek? Odczytanie tych wierszy na nowo znaczy więc tyle, co doświadczenie siły słowa, która być może odsyła poza poezję, lecz bez której poezja nie może istnieć.Valerio MagrelliPoezja jest nie tylko formą ekspresji, lecz, przez swą naturę, również myśli i kultury, która ją zrodziła, wyrażoną i skonstruowaną w językowym kodzie. I tak, świat poetycki jest konkretnym wyrazem określonego uniwersum kulturowego.Z takim przeświadczeniem inaugurujemy pierwszym tomikiem wierszy Cesarego Pavese serię ?Zeszyty z ulicy Grodzkiej?, wydawaną przez Włoski Instytut Kultury w Krakowie, który pragnie zaprezentować polskim czytelnikom poezję włoską XX wieku w wydaniu dwujęzycznym. Tomiki te umożliwią czytelnikom i wydawcom, właśnie za pośrednictwem ?Zeszytów?, prywatną i bezpośrednią lekturę, konfrontację i dialog dwóch systemów językowych, spotkanie dwóch światów i zestawienie dwóch obszarów kulturowych różnych, lecz nieodległych, które zechcą, być może, zbliżyć się do siebie poprzez poezję.
W 1952 roku napisałam Nasze dni wczorajsze, powieść, w której moje postaci straciły zdolność rozmowy. Albo raczej mówią do siebie, ale już nie w formie bezpośredniego dialogu. Znienawidziłam dialogi. W tej książce zostały one wplecione ściśle w tkaninę historii, w tkaninę o bardzo ścisłej osnowie, jak w robótce na drutach zbyt gęstej, przez co nie przepuszcza powietrza, pisała Natalia Ginzburg w 1964 roku.`Książka Nasze dni wczorajsze stanowi powieściowe pendant do najsłynniejszego utworu Natalii Ginzburg, autobiografii Lessico famigliare (Leksykon rodzinny). Także tutaj obserwatorką i sprawozdawczynią opisywanych wydarzeń jest młoda dziewczyna, która, jak się z początku zdaje, trzyma się z boku i nie do końca jest świadoma tego, co się wokół niej dzieje. Później jednak okazuje się, że w rzeczywistości jest duszą, czułą i dzielną, splotów uczuć, które wikłają się wokół niej.W tej powieści głos prowadzący narrację, monotonnie i stałym rytmem, trwa w niedojrzałości, przyglądając się światu ze zdziwieniem, pozornie na niego niewrażliwy. Natalia Ginzburg znajdowała szczególną przyjemność w konstruowaniu rodzinnych historii, którym nieodłącznie towarzyszą: dynamika uczuć i metamorfozy powiązań międzyludzkich, bogactwo charakterów, sympatie i antypatie obecne w życiu każdej prawdziwej rodziny. Są w nich wątki oczywiste i niespodziewane, rodzinna powszedniość oraz motyw niepowtarzalności i nieprzewidywalności dorastania, pokolenia za pokoleniem`.Italo Calvino
Hanoch Levin to jeden z najważniejszych dramaturgów i ludzi teatru w Izraelu. Pisarz, poeta, dramaturg i reżyser. Autor dramatów, opowiadań, piosenek, wierszy i książek dla dzieci. Twórca oryginalnego języka i świata teatralnego, przez jednych uwielbiany, przez innych krytykowany za bluźniercze, brutalne, zbyt wulgarne środki ekspresji. W 2009 roku ukazała się antologia sztuk Levina pt. ,,Ja i ty i następna wojna. Teatr życia i śmierci"", zawierająca 11 znakomitych dramatów, takich jak: ,,Krum"", ,,Sprzedawcy gumek"" czy ,,Dziwka z Ohio"", ,,Pakujemy manatki"", ,,Jakobi i Leidental"" czy ,,Udręka życia"", którą w 2011 roku wystawił Teatr Narodowy w Warszawie. Niniejszy zbiór, ,,Królestwo Wszechwanny"", prezentuje nieznane dotychczas w Polsce teksty izraelskiego autora. Takiego Hanocha Levina widzowie teatralni i czytelnicy jeszcze nie znają: jest śmieszny, przerażający, pociągający i odpychający, zaskakujący i wzruszający. To materiał na nowoczesny kabaret, nie tylko żydowski, a także propozycja szczerego i radykalnie egzystencjalnego dialogu. Takiego języka potrzebujemy, żeby sprostać nowemu paradygmatowi pojmowania siebie i rzeczywistości.
Polsko-włoski wybór wierszy Giuseppe Ungarettiego w tłumaczeniu Jarosława Mikołajewskiego.Ungaretti bcelebrowany za życia (aż do uzyskania katedry uniwersyteckiej w Rzymie za wybitne zasługi) i wszedł do historii post mortem jako jeden z największych reprezentantów poezji okresu międzywojennego we Włoszech. Jego los był podobny do losu wszystkich wielkich poetów w historii: szufladkowanie, klasyfikujące definicje zamykające go w duszących i ciasnych słowach hermetyzmu, poezji postfuturystycznej czy nowej eksperymentalnej formuły wierszyków o piorunującej bezpośredniości. Czytając uważnie wersy poety zwłaszcza zamieszczone w tym tomiku, w znakomitym przekładzie Jarosława Mikołajewskiego odnosimy wrażenie spotkania z mistrzem poezji, klasykiem literatury w całej jej wielkości i złożoności, które to określenie niesie: od tematyki poprzez język, metrykę, rytm po rym.Angelo Piero Cappello
Zbiór opowieści chasydzkich, zebranych i przetłumaczonych na język niemiecki przez Eliasberga, rosyjskiego Żyda, który korzystał przy tym z żydowskich modlitewników i popularnej książki ?Kehal chasidim?.
Zbiór, wydany po raz pierwszy w 1916 r. w Monachium, był zapewne lekturą Bubera i Scholema.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?