Literaturoznawczo-filozoficzne studium poezji Paula Celana, bez którego – jak napisał Jakub Momro – trudno już sobie wyobrazić nie tylko „badania nad Celanem, ale i współczesną humanistykę, która chce się mierzyć z najwybitniejszymi, ale i najbardziej wymagającymi tekstami literackimi i tekstami nowoczesnej kultury”.
„Książka Moniki Gromali jest wyjątkowa i wywrotowa. Wyjątkowa – dlatego, że Autorka z immanentnej lektury tekstów Celana wywodzi nie tylko właściwości jego idiomu, ale również (może przede wszystkim) określoną strategię filozoficzną i teoretyczną. Wywrotowa – dlatego, że Gromala czyta poezję Celana «pod włos», wydobywając albo wątki nieznane, albo dotychczas niewidoczne.
Stąd ogólna rama wywodu nie jest, rzecz jasna, argumentacją ściśle literaturoznawczą czy kulturologiczną, ale krytyczną w ścisłym sensie tego słowa. Autorka, przyjmując podstawowe pojęcia i zasady dyskursów widmontologicznych, za metodę (ale i za cel) swojej pracy wybiera strategiczne zajmowanie pozycji wobec tekstów Celana i rozbrajanie mitów, którymi obrosły (tak jest w przypadku Zagłady i jej możliwych i niemożliwych reprezentacji, czy – z innej strony – w olśniewających poznawczo analizach oddechu tyleż jako figury tekstowej, co pewnego rodzaju «fizjologii poezji»). Spektralne analizy dostarczają nie tylko epistemicznej nowości, nie tylko widzimy zupełnie «innego» Celana (co jest wartością samą w sobie), ale czytamy czy raczej postrzegamy właśnie ekspozycję owej «inności». Ale krytyczność książki Moniki Gromali polega także jeszcze na czymś innym. Celan «widmowy» nie jest bowiem poetą traumy, ale poetą życiodajnej aporii, a ściślej mówiąc: nieprzezwyciężalnego kryzysu, tyleż konstytuującego jego poezję, co stanowiącej jej cel”. (dr hab. Jakub Momro)
„W Resuscytacjach Celana Monika Gromala demonstruje płodność ujęcia widmontologicznego, pozwalającego odsłonić spektralne wymiary literatury. Jej suwerenne, uważne i ekscytujące odczytania, wsparte znakomicie pomyślaną konstrukcją teoretyczną, potrafią tchnąć nowe życie w analizowane utwory. Na szczególną uwagę zasługują medytacje nad cielesnością w poezji Celana oraz błyskotliwe interpretacje tych z jego wierszy, w których zaznacza się obecność Róży Luksemburg. Po prostu świetna książka”. (dr hab. Adam Lipszyc, prof. PAN)
Zbiór filmo- i kulturoznawczych analiz poświęconych kinu izraelskiemu pod redakcją Joanny Preizner. Czytelnik znajdzie tu teksty: Joanny Andrysiak, Marty Brzezińskiej-Pająk, Bartosza Całusa, Ewy Fiuk, Anny Frątczak, Alicji Helman, Bożeny Keff, Mirosława Kołodzieja, Andrzeja Pitrusa, Bolesława Racięskiego, Grażyny Stachówny, Jakuba Wydrzyńskiego i Anny Zawadzkiej, a przedmiotem ich refleksji są filmy Ariego Folmana, Yoava Shamira, Ariego Libskera, Erana Kolirina, Hadar Friedlich, Yossiego Madmoni, Eytana Foxa, Yael Hersonski, Josepha Cedara, Haima Tabakmana, Aharona Keshalesa i Navota Papushado oraz rodzeństwa Elkabetz.
Wiedeń, 1938 rok. Czternastoletnia Lisa Jura, młoda pianistka zakochana w muzyce klasycznej, obserwuje zmiany zachodzące w jej ukochanym mieście: nazistów przemierzających ulice, prześladowania Żydów, zamieszki. Po nocy kryształowej rodzice postanawiają wysłać Lisę w bezpieczne miejsce. Pociągi ewakuujące żydowskie dzieci (tzw. Kindertransporty) opuszczają stolicę Austrii, kierując się do Holandii i Anglii. Na kilka miesięcy przed początkiem wojny Lisa trafia do Londynu, gdzie wraz z innymi nastoletnimi uchodźcami zostaje umieszczona w internacie na Willesden Lane 243, który wkrótce staje się jej drugim domem. Poznaje Ginę, Aarona, Güntera, Paula i Johnny’ego. Wspólnie zakładają Komitet do Zniesienia Wszelkiego Zła, którego tajnym sygnałem rozpoznawczym stają się pierwsze akordy Koncertu fortepianowego Edvarda Griega. Lisa dojrzewa, przeżywa pierwszą miłość, spotyka ludzi, dzięki którym może realizować marzenie o karierze pianistki koncertowej. Odcięta od rodziny, nigdy nie zapomina słów, którymi pożegnała ją matka: „Musisz mi obiecać… że nie rozstaniesz się z muzyką. Muzyka ci pomoże, dasz sobie radę. Niech będzie twoją najlepszą przyjaciółką, Lisełe”…
Bohaterka książki, Lisa Jura-Golabek, po wydarzeniach opisanych w książce wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, gdzie w 1949 roku wyszła za mąż za poznanego w Europie żołnierza francuskiego ruchu oporu o polskim pochodzeniu – Michela Golabek. Para przeniosła się do Los Angeles, gdzie Lisa uczyła gry na fortepianie. Pasję muzyczną przekazała córkom oraz wnuczkom, które zostały pianistkami koncertowymi. W Los Angeles zamieszkały również siostry Lisy: Sonia, wraz z mężem Solem, oraz Rosie, z mężem Leo i córką Ester. Lisa JuraGolabek przez całe życie wspierała działalność charytatywną, uczestnicząc w koncertach na rzecz hospicjów dla chorych na AIDS oraz badań nad rakiem. Zmarła w 1997 roku.
Autorka książki, Mona Golabek, to światowej sławy pianistka nominowana do nagrody Grammy, laureatka wielu plebiscytów i konkursów pianistycznych. Wraz z siostrą Renée GolabekKeye poświęciła się popularyzacji muzyki klasycznej, kontynuując tym samym misję matki, Lisy JuraGolabek.
„Po lekturze pierwszego z zamieszczonych tu esejów, w którym staram się pokazać, w jakim sensie można dziś przyznawać się do «frankizmu», pewna znajoma zauważyła przenikliwie, że tak rozumiany frankizm to nie tyle doktryna «odszczepieńcza», ile «rozszczepieńcza». To niezwykle trafne określenie stosuje się chyba całkiem nieźle do wszystkich autorów i autorek, których twórczości przyglądam się w tej książce. […] Tylko w pierwszych trzech esejach odnoszę się bezpośrednio do historycznego fenomenu frankizmu i pism Jakuba Franka. A jednak wszystkie zebrane tutaj eseje o polskiej literaturze mają charakter «frankistowski» w tym sensie, że staram się w nich odsłonić rozszczepieńczy potencjał twórczości pisarzy i poetów. Język polski i kultura polska są właściwym żywiołem wszystkich bohaterów tej książki, żaden z nich nie pragnie więc zgłaszać akcesu do wyraziście odrębnej, odszczepieńczej tożsamości. A przecież z najróżniejszych powodów w swojej całkiem polskiej skórze nie czują się całkiem swojo. Pozostają rozszczepieni w sobie: niedopasowani, a jednak tutejsi, wyobcowani, ale nie obcy, po trosze odklejeni, a zarazem na trwałe przykuci do tego, co polskie. Dlatego właśnie w swoim pisaniu próbują na rozmaite sposoby odkształcić fakturę polszczyzny, rozepchnąć ją czy rozszczepić, tak by zdołała pomieścić dziwne, nielegalne słowa, paradoksalne obrazy czy choćby puste miejsca, które mówiłyby o ich bólu, stracie, gniewie czy radości, niewyrażalnych w polszczyźnie takiej, jaką zastali i w jaką chcąc nie chcąc – wrośli. […] Stawiają opór mowie terkoczącej bezmyślnie na automatycznym pilocie gazeciarstwa i zbrojni w językowy kunszt uparcie trwają przy pojedynczości swojej rozszczepieńczej prawdy. Tak chyba właśnie piszą rzeczy, od których mocniej biją nasze czytelnicze serca i dzięki którym możemy mówić i myśleć trochę inaczej”. (Z przedmowy autora)
Notes podróżny do prowadzenia prywatnych zapisków, ilustrowany zdjęciami Wojciecha Plewińskiego i zapiskami Pawła Muratowa, w wyborze Marka Zagańczyka. Strony numerowane; notes z indeksem ułatwiającym porządkowanie dokonanych wpisów.We Włoszech wszystko jest dla nas ważne i cenne. Ten sam rytm rządzi płaskorzeźbami Donatella i wieczornym ruchem florenckiej ulicy. Dzwony bijące na Ave Maria rozbrzmiewają zarówno w złotym malowidle starego mistrza sieneńskiego, jak wśród blasków słońca, które dziś zachodzi nad wieżami San Gimignano. Ta sama triumfalna nuta rozbrzmiewa w genialnych dziełach Palladia i wyrobach pierwszego lepszego włoskiego rzemieślnika. Cała gama kolorów Tycjana ma ten sam winny smak, tę samą chłodną słodycz co żółte grona, z których tłoczą z lekka pienistą valpolicellę. We Włoszech nic nie jest liche, prócz tego, co narzucili tu cudzoziemcyWłochy nie są ani tragicznym czy sentymentalnym teatrem, ani księgą wspomnień, ani źródłem egzotycznych doznań, lecz ojczystym domem naszej duszy, żywą stronicą naszego życia, rytmem naszego serca bijącego mocniej na widok rzeczy zarówno wielkich, jak i małych; oto, czym są Włochy, i pod tym względem nic się z nimi nie może równać. Ani ich krajobrazy, ani cuda ich sztuki nie oślepiają nas i nie ogłuszają. Nikogo nie przytłaczają i w niczym nie kłócą się z wewnętrzną istotą człowieka współczesnego.
Tom opowiadań izraelskiej autorki – przedstawicielki istotnego w literaturze hebrajskiej nurtu pisania o Szoa z perspektywy „drugiego pokolenia”. Dominującym wątkiem jej utwórów jest trauma Zagłady, która mimo upływu czasu kładzie się cieniem na życiu społeczeństwa Izraela, będąc źródłem lęków, obsesji i udręki ocalonych, a także ich rodzin.
Savyon Liebrecht urodziła się w 1948 roku w Monachium jako Sabina Sosnowska, w rodzinie polskich Żydów ocalałych z Holokaustu, którzy w 1950 roku przeprowadzili się do Izraela. Ukończyła Wydział Filozofii na Uniwersytecie Telawiwskim, pracowała jako dziennikarka, a w 1986 roku zadebiutowała zbiorem opowiadań. W 1987 roku otrzymała Nagrodę im. Altermana, zaś w 2002 Nagrodę Literacką im. Amelii Rosselli przyznawaną przez miasto Rzym. W ostatnich latach pisze głównie sztuki teatralne, które wystawiane są również poza Izraelem, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Anglii, Niemczech, Szwecji, Finlandii, a nawet w Chinach. Czterokrotnie otrzymała w Izraelu zaszczytny tytuł dramaturga roku. Jej sztuki teatralne i opowiadania przełożono na wiele języków. W 2012 roku nakładem Wydawnictwa Austeria ukazały się jej dramaty „Rzecz o banalności… i inne sztuki” w przekładzie Michała Sobelmana.
„W naszym domu milczało się o Holokauście. Do dziś nie wiem, ile braci i sióstr mieli moi rodzice. Nie znam ich imion i nie wiem, co stało się z nimi podczas wojny, nie wiem nawet, w których obozach koncentracyjnych przetrzymywano ojca, a było ich kilka. Ludzie, którzy badają dynamikę zachowań ludzi ocalałych z Zagłady, dzielą ich domy na dwa typy. W jednych obsesyjnie mówi się o Holokauście: nawet jeśli tematem rozmowy są sznurówki czy kawałek chleba, przywołują one wspomnienia z getta i obozu koncentracyjnego. W domach drugiego typu panuje kompletna cisza. Sądzę, że najbardziej twórczy artyści wychowali się w domach drugiego rodzaju, ponieważ to cisza w największym stopniu wyzwala kreatywność. Każde dziecko potrzebuje, by tłumaczyć mu otaczający świat, lecz dziecko wychowujące się w takim domu wyczuwa, że pytania nie są mile widziane. Zaczyna zatem wymyślać swoje własne odpowiedzi, ćwicząc w ten sposób wyobraźnię od najmłodszych lat”. (Ze wstępu autorki)
Pierwsza powieść Josepha Rotha, po raz pierwszy tłumaczona na język polski.
Wstęp: Bella Szwarcman-Czarnota
„Roth z precyzją dokumentalisty maluje Niemcy organizacji paramilitarnych Ludendorffa. Człowiek klasowy w sensie najbardziej typowym, Theodor, to również »ein Gottloser«, człowiek bez Boga: klasowość i zaprzeczenie wszelkich wartości transcendentnych w teraźniejszości to dwie strony tego samego medalu. […] Proces wytoczony Theodorowi jest nie tylko procesem faszyzmu, ale całego europejskiego biegu historii, począwszy od liberalno-narodowego przebudzenia wieku XIX; dlatego właśnie w oczach Rotha w pogrążonej Europie nie ma żadnej możliwości oporu czy sprzeciwu wobec barbarzyństwa. Zbiegiem okoliczności, który wydaje się symboliczny, pucz Ludendorffa i Hitlera przerywa w listopadzie 1923 roku publikację powieści, która opisywała jego początki; »Pajęczyna« urywa się gwałtownie na jednym z odcinków, na zakończeniu, które nie jest zamknięciem, lecz otwarciem na tragedię, jakby pęknięciem, które zaczyna się poszerzać aż do rozmiarów przepaści. Roth mógł się już tylko zastanawiać, czy całkowite zerwanie z historią Europy mogło znaleźć swoje odbicie w rewolucji październikowej”.
Claudio Magris, „Daleko, ale od czego? Joseph Roth i tradycja Żydów wschodnioeuropejskich”
To ostatnia z ksiąg Edmonda Jabesa. „Gościnność” to ostatnie z Jabesowskich słów kluczy…
Etyka gościnności – brzmi to wspaniale i zachęcająco. Ale nie powinniśmy dać się zmylić. Jabes jest jak najdalszy od miałkiego moralizowania, do którego przyzwyczaiła nas humanistyka ostatnich dwóch dekad. Nie ma u niego miejsca na te wszystkie strzeliste akty uznania i przyjęcia Innego, na niekończące się wezwania do tego, by odkryć Innego wokół siebie i w nas – które ostatecznie poprzestają na wprowadzeniu się w dobre samopoczucie i niebezpiecznym idealizowaniu owego tajemniczego „Innego”. Gościnność, o której myśli w tej księdze Jabes, to kategoria szorstka, wręcz brutalna. Podążanie szlakiem gościnności nie ma w sobie nic miłego, ba, może zgoła nawet nic ludzkiego.
[…] Gościnność jest etyką pustyni, miejsca, w którym nikt i nic nie może rościć sobie praw do własności, pierwszeństwa ani tym bardziej wysokiego urodzenia. Absolutnym priorytetem wszystkich istnień, które znajdą się na pustyni, jest przetrwanie. Różnica między nimi traci na znaczeniu: wszystko, co jest na pustyni, chce przetrwać w miejscu Nicości. Jak w takich warunkach wyglądać może etyka?
Gościnność, wbrew wszelkim intuicjom, jest stosunkiem najdalej idącej równości: to nie „gospodarz” bierze na siebie ciężar przyjęcia „gościa”, który ten rekompensuje wdzięcznością, lecz obaj są dla siebie nawzajem gospodarzem i gościem. Uznają swe miejsca i potrzebę przetrwania. (z Posłowia Przemysława Tacika)
Dwujęzyczna – polsko-francuska – edycja wierszy Jacka Cygana, ilustrowana jego fotografiami z Francji.
Jacek Cygan to poeta, pisarz, autor tekstów piosenek. Mieszka w Warszawie, Krakowie i w… samochodzie, bowiem od dwudziestu lat nieustannie podróżuje po Francji, gdzie szczególnie upodobał sobie Antibes. Jego przyjaciel, który potrafi widzieć przeszłość, mówi, że w XVII wieku Jacek Cygan był aktorem wędrownego teatru w Prowansji. Można w to wierzyć, można nie wierzyć, ale nić sympatii do Francji oplata wiele wierszy i opowiadań Jacka Cygana, czego dowodem jest ta książka.
Jacek Cygan est poete, écrivain, parolier. Il habite a Varsovie, Cracovie et… dans sa voiture, puisque depuis vingt ans il voyage sans cesse a travers la France, ou son lieu de prédilection est Antibes. Un de ses amis qui est capable de voir le passé, prétend qu’au XVIIe siecle Jacek était membre d’une troupe ambulante de comédiens en Provence. Vrai ou faux ? En tous cas, le fil de sympathie pour la France traverse plusieurs poésies et nouvelles de Jacek Cygan. Pour preuve, le livre que nous offrons aujourd’hui aux lecteurs.
Michaela Schudricha, naczelnego rabina Polski, nie trzeba przedstawiać. Jest znany z racji swojej funkcji i charakteru, gdyż zawsze się uśmiecha i z każdym chętnie porozmawia. Ale co o nim wiemy oprócz tego, że jest polskim rabinem i amerykańskim Żydem?Nie przypadkiem zbiór rozmów, które przeprowadziła z nim Irena Wiszniewska, nosi tytuł Nie ma rzeczy niemożliwych.W latach siedemdziesiątych młody Michael widział ptaki wlatujące przez wybite okna do warszawskiej synagogi Nożyków. W latach dziewięćdziesiątych rabin Michael przewoził ze Stanów na pół legalnie samolotami rejsowymi skrzynie mrożonego koszernego mięsa na żydowskie obozy Laudera. Był świadkiem kluczowych wydarzeń ze współczesnej historii Polski i jest współtwórcą żydowskiego odrodzenia w kraju, gdzie Żydów miało już nie być.
Pierwszym spostrzeżeniem przy lekturze Ucieczki bez kresu jest brak typowej dla Rotha cesarskokrólewskiej tonacji. Jakby los bohatera, porucznika Franciszka Tundy, nie pozostawiał dla niej miejsca. Powieść jest precyzyjna w następujących po sobie epizodach. Nie zaburzają ich ładu retrospekcje. Czytelnik towarzyszący porucznikowi Tundzie ze zwykłego obserwatora prędko staje się uczestniczącym świadkiem zdarzeń. To cecha wielu powieści Rotha, wynikająca z jego pracy dziennikarskiej. Być jak najbliżej tego, co opisywane, nie tylko w klimacie, ale też w detalach i portretach ludzi, umiejętnie stosować skrót ? wszystko to znajdziemy także w Ucieczce bez kresu. Tytuł powieści od razu wyznacza jej perspektywę. Po wielkiej wojnie Tunda ? podobnie jak Odys ? pragnie wrócić do domu. Lecz Itaki już nie ma. Austria przestała być ojczyzną. Narzeczona Irena, którą pozostawił idąc na front, wychodzi za mąż i przenosi się do Paryża. Nie ma więc także Penelopy. Powrót staje się ucieczką: od koszmarów wojny i zastanej po wojnie sytuacji. (ze wstępu Pawła Huellego)
Pięć krótkich ksiąg, które składają się na niniejszy tom biblijnych przekładów Izaaka Cylkowa, żydowska tradycja określa po dziś dzień mianem megilot (zwojów) na pamiątkę tego, że spisywano je (jak Torę) na pergaminowych zwojach i z nich następnie odczytywano. W czasach Świątyni księgi te nie stanowiły wspólnego zbioru, trafiając do kanonu hebrajskiej Biblii w różnym czasie i często (przynajmniej w wypadku Pieśni nad pieśniami i Koheleta) po burzliwych dyskusjach. Prawdopodobnie dopiero u schyłku starożytności, co wiemy z literatury midraszowej, uznano za poręczne spisywać je razem i w takiej kolejności, jaką znamy współcześnie. Jeszcze później, bo w średniowieczu, przypisano je poszczególnym świętom, ale zwyczaj ten nie przyjął się we wszystkich żydowskich gminach (tylko Księga Estery, i to od czasów misznaickich, kojarzona jest powszechnie ze świętem Purim).
Kim jest Zofia Bobowicz? Dzięki jej świadectwu, w którym opisuje swoją pracę edytorską w paryskim świecie wydawniczym, odkrywamy portret autorki - niezwykłej literaturoznawczyni, tłumaczki, redaktorki wydawnictw, pośredniczki między polskim a francuskim rynkiem wydawniczym"". (Czesław Porębski)""Ta opowieść wydawnicza, rodzaj ""dziennika profesjonalnego"", jest pasjonująca dla każdego, kto pracuje w świecie książki"". (L'Harmattan)""Przeczytałem książkę Zofii Bobowicz dwukrotnie - w oryginale i w przekładzie, za każdym razem z przyjemnością i w poczuciu, że mam do czynienia z istotnym przyczynkiem do dziejów recepcji literatury polskiej za granicą"". (Ireneusz Kania)""Jeżeli szeroko rekomenduję tę książkę, to również dlatego, że oprócz jej wartości historycznej i dokumentarnej, cennej dla naukowców interesujących się transferem interkulturalnym, pokazuje, jak ważna jest pasja w walce o literaturę w świecie, gdzie jest dla niej coraz mniej miejsca. Po przeczytaniu jej ma się ochotę powiedzieć: ""Bravo, Madame, merci za wypełnione zadanie!"""". (Danielle Risterucci-Roudnicky)
Wydany w 1932 roku "Marsz Radetzky'ego" to kronika schyłku i upadku Monarchii Austro-Węgierskiej opowiedziana przez pryzmat historii trzech generacji rodziny von Trottów. Jej początkiem jest bohaterski czyn Józefa Trotty, który ratując życie cesarza w bitwie pod Solferio, przeszedł do legendy, z którą będą musieli się zmierzyć jeszcze jego syn i wnuk.
„Pamiętam pogrzeb, któremu się przypatrywałam z okna Burgu – pisała we wspomnieniach Karolina Lanckorońska. – Przesuwał się przed naszymi oczami arcydługi pochód arcybiałych koni ciągnących karawan, wozy i powozy. Służba na koniach i powozach miała stroje hiszpańskie, znane nam z szesnastowiecznych portretów”. Gdy trumnę cesarza Franciszka Józefa I przewożono do krypty kapucynów, w miasteczku W. na Morawach składano do grobu – oczywiście tylko na kartach książki Rotha – ciało ostatniego z Trottów. Dla młodej Polki, której serce było przy Legionach Piłsudskiego, pogrzeb monarchy stanowił już tylko widowisko historyczne. Dla jej ojca, Karola Lanckorońskiego, austriackiego patrioty i admiratora „wielkiej narodowościowej mozaiki w ramach cesarstwa”, był zapowiedzią kolejnych katastrof. Dla starosty von Trotty i samego autora powieści był końcem świata. Świata, który Joseph Roth stopniowo coraz bardziej idealizował i któremu w Marszu Radetzky’ego wystawił niezwykły pomnik.
Tomasz Fiałkowski
Czytaja?c wielka?, ro´wna? prozie Gogola i Czechowa, proze? Szolema Alejchema, w rozbawieniu ulegamy podobnemu wraz˙eniu, jakiemu ulega czytelnik Dziejo´w Tewji Mleczarza i widz Skrzypka na dachu. Istnieje jakis´ los, jakas´ bieda, kto´ra jest cze?s´cia? s´wiata. Jest bohater, kto´ry postanawia cos´ zmienic´. Jest niero´wne zmaganie człowieka z prawem. Jest zły obro´t spraw. Lecz jest i czułos´c´, kto´ra ratuje cała? logike? i cały chaos zdarzen´ od szyderstwa, odrzucenia, a nawet buntu.
Czytaja?c humoreski Alejchema, przede wszystkim – jak to z humoreskami bywa – s´miejemy sie? i us´miechamy. Rozpoznajemy w sobie pamie?c´ Anatewki i miasteczek Marca Chagalla, udomowiony przez kulture? pejzaz˙przedpogromowych z˙ydowskich miasteczek. Wiosek kolorowych, roztan´czonych, rozmarzonych o Bogu i o tysia?cach spełnionych sno´w. Po lekturze całos´ci, z cieniem us´miechu na ustach, płaczemy. Opłakujemy do przodu, w przyszłos´c´. Wiecznie aktualne sylwetki biedako´w, kto´rzy o swej ne?dzy rozmawiaja? z samym Bogiem, jak ro´wni z ro´wnym. Jego przemieszanym, wielobarwnym i wielowa?tkowym je?zykiem.
(ze wstępu Jarosława Mikołajewskiego)
Wyjątkowy osobisty śpiewnik ułożony przez trzy kobiety, które pragnęły ocalić od zapomnienia tradycję rodzinnego muzykowania i coraz mniej znane melodie żydowskie oraz nazwiska ich twórców: znaną pisarkę i publicystkę Bellę Szwarcman-Czarnotę, jej siostrę Dorotę Szwarcman - dziennikarkę muzyczną i córkę Różę Ziątek-Czarnotę - skrzypaczkę.
Nuty, teksty pod nimi i biogramy kompozytorów spisała Róża Ziątek-Czarnota. Noty o pisarzach i poetach sporządziła Bella Szwarcman-Czarnota. Jest ona też autorką przekładów z jidysz. Osobny wstęp oraz rozdział o śpiewach chasydzkich przygotowała Dorota Szwarcman.
Piosenki, pieśni, kołysanki. Śpiewane i grane przez babcie, ciocie, rodziców i dzieci, w radości i smutku, przy pracy i od święta, dla zabawy i dla ukojenia, wspólnie i solo, są nie tylko na zawsze bliskimi sercu melodiami, ale także swoistym wehikułem czasu, rozmową pokoleń.
Coraz bardziej ulotne słowa żydowskich piosenek i nuty śpiewów chasydzkich zapragnęły ocalić od zapomnienia trzy kobiety złączone więzami krwi i tradycją rodzinnego muzykowania, która przetrwała czas Zagłady. Ułożony przez nie śpiewnik jest książką wyjątkową, bo głęboko osobistą. Autorki dzielą się swoimi refleksjami na temat wszystkiego, co domagało się utrwalenia na papierze. A to – oprócz pieczołowicie spisanych tekstów i melodii utworów – brzmienie języka, pamięć o bliskich, którzy odeszli, życiorysy pisarzy i kompozytorów, niekiedy zapomnianych, wspomnienia jasnych chwil dających nadzieję na przyszłość…
„Słowo jest jak złote jabłko otulone siateczką o maleńkich oczkach. Jeśli spojrzy się na nie z pewnej odległości – powiada Majmonides – albo niezbyt uważnie, wydaje się ono srebrnym jabłkiem. Wszelako uważny obserwator dostrzeże, że za srebrną siateczką kryje się złote jabłko. Takie są też słowa proroków, gdyż poza powierzchownym, prostym znaczeniem zawierają głębszą mądrość. Można by dodać, że proste znaczenie jest srebrem, ale to głębsze, ukryte – jest jak złoto. Jednak największą wartość mają wtedy, gdy zdołamy uchwycić oba. Podobnie jest z pieśnią – ważne tu są słowa, ale też muzyka. Co więcej, nie wystarczy odśpiewać pieśń, ona musi też być wysłuchana…”
Bella Szwarcman-Czarnota – pisarka, publicystka, redaktorka i tłumaczka. Jak nikt inny pisze, wykłada i opowiada o żydowskiej kulturze, tradycji, filozofii, duchowości, literaturze. Siostra Doroty i matka Róży.
Dorota Szwarcman – Jako publicystka i krytyk muzyczny współpracowała z wieloma opiniotwórczymi czasopismami; obecnie jest związana z tygodnikiem „Polityka”. Otrzymała dwukrotnie nagrodę Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków oraz Odznakę Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Róża Ziątek-Czarnota – skrzypaczka. Ukończyła z wyróżnieniem studia magisterskie w Akademii Muzycznej w Katowicach, a także studia podyplomowe w specjalizacji skrzypce historyczne.
Trudno polubić tę postać. Nikołaj Tarabas zdaje się przeciwieństwem Mendla Singera, pamiętnego Hioba z powieści, którą Roth ogłosił cztery lata wcześniej. Mendel był pobożny, bogobojny, prosty. Był całkiem zwyczajnym Żydem, a jego życie, zanim Bóg zapragnął go wypróbować, płynęło spokojnie, niby nikły, nędzny strumyk pośród ubogich brzegów. Tarabas, niegdyś chrześcijanin, teraz bezbożnik o mrocznym sercu, któremu pozostała wiara w siłę, fatum i cygańskie wróżby, niekiedy czuł się jak stary człowiek, który tęskni za straconym życiem, któremu jednak nie zostało już dosyć czasu, by zacząć nowe. Tamten skromny nauczyciel o niewinnej duszy; ten znowuż zawodowy oficer, włóczęga, morderca i wreszcie święty pokutnik. Obydwaj nieszczęśni, tyle że Mendel nieszczęściem ludzi srogo chłostanych przez los, Tarabas zaś mocą własnej nienawiści i pychy, którą zagłuszał nikczemność, bezmyślność i pustkę swego hałaśliwego i heroicznego życia.Owo heroiczne życie jak to często w książkach bywa miało swój całkiem nieliteracki pierwowzór. Był nim pewien Polak, oficer armii Hallera, który na wojnie wytargał za brodę i upokorzył rudego Żyda, nieznanego nam ani z imienia, ani z profesji. Niegodziwość ta (czy jedyna, jakiej się wtenczas, w latach pierwszej wojny, dopuścił?) tak bardzo ciążyła na jego sumieniu, że postanowił odnaleźć poszkodowanego, uzyskać od niego przebaczenie, a nawet oddać mu cały majątek. Jeżeli Nikołaj Tarabas jest powieściowym odpowiednikiem hallerczyka, to rudym Żydem jest Szemaria, posługacz w bożnicy i strażnik świętych zwojów. Wdowiec, ojciec rewolucjonisty, największy nieszczęśnik w sztetlu. Prawdziwy Hiob tej historii.Pointa Tarabasa jest optymistyczna, dobra na przypowieść o występku, skrusze i odkupieniu. Jak było naprawdę, nie wiadomo(ze wstępu Piotra Pazińskiego)W Tarabasie rzeczywiście nie ma ani analizy, ani motywacji, a tylko przedstawienie. Psychologia sprowadzona jest do exemplum i jak w ewangelicznej przypowieści zawarta w czystym opowiadaniu. Nawrócenie Tarabasa nie jest analizowane ani usprawiedliwiane, tylko opowiedziane; Roth inspiruje sie gatunkiem literackim, który Martin Buber nazywa świętą anegdota, w którym wypowiedź może wyraźnie być powiązana ze zdarzeniem. W świetle takiej nierozdzielnej jedności faktów i sensów, życia i nauki, każde zasugerowane podobieństwo rozwiazuje się w jednym tylko z możliwych zakończeń: symbolika seksualna aktu strzelania z broni palnej zmienia się tedy w legendarna rzeczywistość bluźnierczych strzałów do malowideł przedstawiajacych akty kobiece, które zapowiadaja dwuznaczny cud, zwiastujacy przemoc i obserwowany oczyma przesadnego i podekscytowanego tłumu jako nadziemskie zjawisko wyrażone w formach ikonograficznych średniowiecznej sztuki sakralnej.Claudio Magris, Daleko, ale od czego? Joseph Roth i tradycja Żydów wschodnioeuropejskich
Nabu jest małym uchodźcą. Takim, jakich tysiące wędruje dziś do Europy, żeby znaleźć bezpieczny dom. Jakich tysiące tonie w Morzu Śródziemnym.
Poruszająca książeczka dla dzieci i dorosłych. Napisana przez Jarosława Mikołajewskiego, zilustrowana przez Joannę Rusinek.
Nabu mieszka za morzem. W wiosce, w której co i raz płoną domy. Również jej dom rodzinny. Pewnego razu postanawia uciec. Chce znaleźć dom murowany, który się nie spali. A kiedy go znajdzie, zaprosi do niego rodziców i brata.
Idzie bardzo długo i nadzwyczaj dzielnie. Podczas wędrówki nabija sobie guza o mur, którego nie widać. Kaleczy się o niewidoczne druty kolczaste. Dowiaduje się, że do pięknego jeziora mogą wejść tylko ci, którzy mieszkają po drugiej stronie. Na brzegu morza próbuje wsiąść do łódki, której nie ma, więc musi przepłynąć je wpław...
Jarosław Mikołajewski: „To już trzecia książeczka, jaką z Joasią Rusinek napisaliśmy i narysowaliśmy dla wydawnictwa Austeria o sprawach z pozoru wyłącznie dorosłych. Kreska i Kropek opowiadała o tej pierwszej chwili, kiedy w małym człowieku przyjaźń przeradza się w miłość. Trzy pierścienie – o tym, jak pewien Żyd odpowiedział na pytanie, która religia jest najlepsza. Wędrówka Nabu jest książeczką o uchodźcach i o tym, jak bardzo ich życie zależy od nas”.
Géza Röhrig (1967), który dzieciństwo spędził w budapeszteńskim sierocińcu i w rodzinie zastępczej, za młodu uprawiał muzyczny underground w legendarnym punkowym zespole Huckleberry, systematycznie prześladowanym przez komunistyczne władze Węgier. Później studiował filologię węgierską i polonistykę oraz reżyserię (w klasie Istvána Szabó). Ukończył szkołę teatralną. Pod wpływem rodziny Rosenthalów sprawującej nad nim opiekę, a także po wizycie w Auschwitz, gdzie znalazł się w ramach wycieczki studenckiej, postanowił zostać chasydem na Bronksie, dokąd wyjechał w 2000 roku. W nowojorskim Jewish Theological Seminary uzyskał dyplom nauczyciela Tory i podjął pracę mełameda.
Jeszcze na Węgrzech zagrał w kilku filmach, a w 2015 roku został odtwórcą głównej roli w węgierskim dramacie Syn Szawła (reż. László Nemes), uhonorowanym następnie Oskarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.
Röhrig jest autorem sześciu zbiorów poezji i tomu prozatorskiego Oskubana papuga Rebego. Pisze po węgiersku.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?