Rozmyślania o fajce i tytoniu to eseistyczny przewodnik po kulturze palenia fajek i sztuce ich wytwarzania. Autor od sześćdziesięciu lat palący i kolekcjonujący fajki jest posiadaczem wielu bezcennych eksponatów fajczarskich. Ich historie, prezentowane w książce, są niezwykłym obrazem wielowiekowej tradycji, popularnej niegdyś na całym świecie.?
Autor nie jest filozofem i w swojej książce nie skupia się na myśli filozoficznej Wittgensteina. Interesują go natomiast realia, w jakich żył Ludwig i jego rodzina. Ma w tym określony cel: próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło syna jednego z najbogatszych wówczas Europejczyków do zajmowania się czymś tak nieopłacalnym jak filozofia. Książka nie tylko opisuje życie Wittgensteina, jego pracę i służbę w wojsku, ale także bliższych i dalszych przyjaciół oraz niezwykle trudną osobowość. W dzisiejszych czasach rynek czytelniczy zalewają publikacje o tym, jak się wzbogacić, jak zostać liderem i tym podobne. umba swoją książkę kieruje do innej grupy, mianowicie do ludzi majętnych. Z typowym dla siebie czarnym humorem podpowiada, co powinni zrobić z nadmiarem gotówki i bynajmniej nie chodzi o lokowanie pieniędzy na giełdzie czy inne inwestycje. Wystarczy zrobić to samo, co Wittgenstein zrobił z fortuną odziedziczoną po ojcu fabrykancie. Otóż w razie przypadkowego odziedziczenia gigantycznego majątku najlepiej rozdać te pieniądze potrzebującym artystom i wybitnym umysłom epoki. Wittgenstein tak zrobił i nie tylko dał możliwość tworzenia artystom, którzy bez niego prawdopodobnie popadliby w nędzę, ale również uratował kilku z nich życie (za pieniądze od Wittgensteina udało się wyjechać z nazistowskich Niemiec m.in. Sigmundowi Freudowi). Autor nie jest filozofem i w swojej książce nie skupia się na myśli filozoficznej Wittgensteina. Interesują go natomiast realia, w jakich żył Ludwig i jego rodzina. Ma w tym określony cel: próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło syna jednego z najbogatszych wówczas Europejczyków do zajmowania się czymś tak nieopłacalnym jak filozofia. Książka nie tylko opisuje życie Wittgensteina, jego pracę i służbę w wojsku, ale także bliższych i dalszych przyjaciół oraz niezwykle trudną osobowość. W dzisiejszych czasach rynek czytelniczy zalewają publikacje o tym, jak się wzbogacić, jak zostać liderem i tym podobne. umba swoją książkę kieruje do innej grupy, mianowicie do ludzi majętnych. Z typowym dla siebie czarnym humorem podpowiada, co powinni zrobić z nadmiarem gotówki i bynajmniej nie chodzi o lokowanie pieniędzy na giełdzie czy inne inwestycje. Wystarczy zrobić to samo, co Wittgenstein zrobił z fortuną odziedziczoną po ojcu fabrykancie. Otóż w razie przypadkowego odziedziczenia gigantycznego majątku najlepiej rozdać te pieniądze potrzebującym artystom i wybitnym umysłom epoki. Wittgenstein tak zrobił i nie tylko dał możliwość tworzenia artystom, którzy bez niego prawdopodobnie popadliby w nędzę, ale również uratował kilku z nich życie (za pieniądze od Wittgensteina udało się wyjechać z nazistowskich Niemiec m.in. Sigmundowi Freudowi).
Piarg – to ułomki, które kiedyś były wysoko. Niemal pod każdą większą ścianą skalną znajdujemy piarżyska – piarg uformowany w trójkąt przez czas wygrywający na swoich instrumentach, którymi są woda i śnieg, słońce i mróz, orzeźwiający powiew i przewalający się przez główną grań Tatr halny wiatr. Bloki skalne, istne sarkofagi z granitu lub wapienia, i ruchome głazy, aż po ostry żwir i wreszcie proch. Na tyle żyzny, że zakorzenia się w nim trawa, krzew, a nawet sama upartość kosodrzewina. Oczywiście – mają swoje indywidualne cechy. Jedne są wciąż żywe i tak zachłanne, że wczołgują się do jezior, inne już się ustatkowały i pogodziły ze swoją rolą – z wyniosłości do podnóżka, z twardości w ziemię: ubogą, ale przecież przyjmującą nawet limbę. Obejmując wzrokiem górę – od szczytu po piarg – mamy prawo przypomnieć szczytowi (a przy okazji i sobie!): Spokojnie, poczekaj – i na ciebie przyjdzie kolej. Nie szarp się przeciwko prawu. W naszej materialnej rzeczywistości tak już jest: z góry, w dół, z wysokiej grani otulanej przez mgły rozpoznawalności – w zapomnienie typowe dla zwyczajnego piarżyska. Od mocno posadowionych w historii literatury pisarzy, po kamyki-postaci wydobyte z piarżyska zapomnienia na światło czytelniczej łaskawości. Głównym tematem Piarżyska są wypowiedzi kilkunastu różnych osób o Tatrach i Zakopanem, udostępniane czytającej prasę publiczności począwszy od połowy XIX do początku XX wieku. I na zakończenie esej Kazimierz Przerwa-Tetmajer: echa tatrzańskie – pierwszy przegląd opinii pisarza o tak bliskich mu górach, ale nie w twórczości beletrystycznej i poezji, lecz w innych wypowiedziach o charakterze doraźnych korespondencji prasowych, felietonów, artykułów problemowych oraz szkiców, a nawet listów. Piarg – to ułomki, które kiedyś były wysoko. Niemal pod każdą większą ścianą skalną znajdujemy piarżyska – piarg uformowany w trójkąt przez czas wygrywający na swoich instrumentach, którymi są woda i śnieg, słońce i mróz, orzeźwiający powiew i przewalający się przez główną grań Tatr halny wiatr. Bloki skalne, istne sarkofagi z granitu lub wapienia, i ruchome głazy, aż po ostry żwir i wreszcie proch. Na tyle żyzny, że zakorzenia się w nim trawa, krzew, a nawet sama upartość kosodrzewina. Oczywiście – mają swoje indywidualne cechy. Jedne są wciąż żywe i tak zachłanne, że wczołgują się do jezior, inne już się ustatkowały i pogodziły ze swoją rolą – z wyniosłości do podnóżka, z twardości w ziemię: ubogą, ale przecież przyjmującą nawet limbę. Obejmując wzrokiem górę – od szczytu po piarg – mamy prawo przypomnieć szczytowi (a przy okazji i sobie!): Spokojnie, poczekaj – i na ciebie przyjdzie kolej. Nie szarp się przeciwko prawu. W naszej materialnej rzeczywistości tak już jest: z góry, w dół, z wysokiej grani otulanej przez mgły rozpoznawalności – w zapomnienie typowe dla zwyczajnego piarżyska. Od mocno posadowionych w historii literatury pisarzy, po kamyki-postaci wydobyte z piarżyska zapomnienia na światło czytelniczej łaskawości. Głównym tematem Piarżyska są wypowiedzi kilkunastu różnych osób o Tatrach i Zakopanem, udostępniane czytającej prasę publiczności począwszy od połowy XIX do początku XX wieku. I na zakończenie esej Kazimierz Przerwa-Tetmajer: echa tatrzańskie – pierwszy przegląd opinii pisarza o tak bliskich mu górach, ale nie w twórczości beletrystycznej i poezji, lecz w innych wypowiedziach o charakterze doraźnych korespondencji prasowych, felietonów, artykułów problemowych oraz szkiców, a nawet listów.
Osiemnastoletni Karol odsiaduje w zakładzie karnym drugi miesiąc dożywocia. Pogardzany przez osadzonych z nim więźniów, bezskutecznie stara się odnaleźć w trudnej więziennej rzeczywistości.Jedyną ucieczkę od niej stanowi pamiętnik, w którym opisuje wydarzenia poprzedzające jego skazanie. Z jego wspomnień wyłania się świat wakacji, pełen słońca i beztroski, w którym wszystko, jak okiem sięgnąć, stanowi wstęp do przygody. Karol stara się dociec, jak to możliwe, że stracił w nim wszystko, co miał? Czy była to cena pomylenia miłości z pożądaniem i obsesją? Czy można było uniknąć tragedii, czy też nosił ją w sobie na długo przed tym, nim się wydarzyła? Wreszcie: czy warto żyć dalej wyłącznie dla samego poczucia winy i ponoszenia kary za to, co zrobił?
Trudno wyliczyć rzeczy, o których Mikołaj prawi, często są to opowieści z literatury antycznej wybrane, ale czasem także z Biblii, niekiedy komentarze do bliższych nam w czasie dzieł literackich, historycznych i innych. Jest bardzo wiele wierszy, niektóre w tłumaczeniach innych pisarzy podane, ale w większości przez samego Mikołaja z greki, łaciny czy angielszczyzny przełożone.
Przedstawiamy wybór najciekawszych haseł z autorskiego słownika nowych zjawisk występujących we współczesnej polszczyźnie: słów, zwrotów, wyrażeń, frazesów, przysłów, sloganów, zbitek pojęciowych, dowcipów słownych, napisów na murach itd. Drukowany we fragmentach w czasopiśmie Konteksty.
Wołanie w górach, które mają Państwo przed sobą, jest edycją szczególną. Michał Jagiełło zmarł nagle 1 lutego 2016 roku. Nie skończył pracy nad uzupełnieniami (jego notatki zatrzymują się na wydarzeniach z 2015 roku). Próby domknięcia tej opowieści o działaniach TOPR podjęła się córka autora Dominika Jagiełło, przy wsparciu Adama Maraska, który z kroniki wypadków wybrał kilkanaście nowych opisów wypraw z lat 20162017, i Krzysztofa Wojnarowskiego, który czuwał nad poprawnością językową i merytoryczną oraz jest autorem zdjęcia okładkowego. Współtwórcami nowej edycji książki są także ratownicy, którzy przekazali zdjęcia z akcji, co pozwoliło odświeżyć wydanie pod względem wizualnym.Wydanie to jest szczególne również dlatego, że ukazuje się równo czterdzieści lat od premiery Wołania w górach. Z cienkiej, ledwie dwustustronicowej publikacji powstała książka wielka pod względem liczby stron i ogromu zawartości. W ciągu czterech dekad Michał Jagiełło stale pracował nad uzupełnieniami, wyszukiwał nowe szczegóły, zagłębiał się w historię, wydarzeniom nadawał nowe komentarze, które pokazują, jak zmieniało się jego spojrzenie na wiele spraw.
Dwadzieścia siedem nowych tekstów naczelnego rebelianta polskiej prozy, Janusza Rudnickiego. Nonszalancka życiorystyka w jego wydaniu obfituje w pikantne żarty, szydercze demaskacje, prześmiewcze prowokacje.
Oto następne białe króliki wyciągnięte z mojego kapelusza.
W jednej z klatek Piłsudski, niechluj w kalesonach,
stawia pasjansa czy będzie dyktatorem Polski, czy nie.
I jedno ma tylko ten infantylny dziadek życzenie,
żeby puszczać mu na okrągło disnejowskie kreskówki.
W innej skrzyżowanie jamnika z Piastem Kołodziejem,
czyli Dąbrowska ze swoją kochanką,
siedzą, ilustrując przysłowie „Nieszczęścia chodzą parami”.
Gdzie indziej Konopnicka, matka taka, jaka pisarka, raczej średnia,
libido większe niż talent, życia w trójkącie było jej za mało,
popęd seksualny godny tego miejsca.
Dalej Paderewski, zwany przez żonę Zwierzaczkiem,
kolor mu odpowiada, tak ubierał się na starość,
cały na biało, do tego, o zgrozo, jeszcze białe pantofle,
aż mdliło, tak manieryczny.
Jedna ze słojem, w środku członek o długości 28,5 cm,
reszta Rasputina nie zmieściła się.
W dalszej wyrodny ojciec, posępny gbur, okręt podwodny,
samotna jednostka o napędzie depresyjnym, ORP Gustaw Herling.
Jeśli was rozśmieszy ta następna parada moich zmartwychwstałych,
to dobrze. Jeśli uronicie parę łez, to dobrze,
i jedno, i drugie to płyn do mycia szyb,
jeśli przyjąć, że okno to zwierciadło duszy.
Ale najlepiej, kiedy i jedno, i drugie,
żaden koniec tak nie wieńczy dzieła jak śmiech przez łzy.?
Może to wydawać się paradoksem, ale jakość Zachodu zależy od naszej gotowości na zmianę. Te same pytania wymagają czasem innych odpowiedzi. Banalność polega na tym, że sądzimy, iż z samego przyzywania przeszłości cokolwiek wyniknie. Nie ma europejskich wartości bez warunku, jakim jest autokrytycyzm. A jakie będą to wartości, ba, jakie są tego nie wiemy, bo nie myślimy równolegle, bo banał uwielbiany przez ilość nas satysfakcjonuje. Bo się powtarzamy. Jednak wcale tak być nie musi. I to jest nasza druga strategia walczyć z bezmyślnością, banałem i brakiem filozofii czyli zdziwienia i nieustannego podawania w wątpliwość. Jaka będzie jej skuteczność? Tego nie wiem, ale wiem, że tędy droga. Nic nie jest stracone. Jakość musi uratować ilość.
Maciej Zembaty awangardowy poeta, satyryk, artysta kabaretowy, scenarzysta i radiowiec, autor niezapomnianych słuchowisk, jak Rodzina Poszepszyńskich z Piotrem Fronczewskim i Janem Kobuszewskim w rolach głównych, a także tłumacz i wykonawca ballad Leonarda Cohena. Znany z takich szlagierów jak ułożona do dźwięków marsza żałobnego Fryderyka Chopina Ostatnia posługa czy prowokacyjne W prosektorium. Nie dbał o opinię, zachowując artystyczną oryginalność i niezależność. Jego ironiczny, makabryczny humor, łamiący obyczajowe tabu mówienia o śmierci, do dziś równie szokuje, co zachwyca.Historia Macieja Z kreślona przez Henryka Wańka to osobiste wspomnienie o kultowym artyście, człowieku wyzwolonym, niepokornym, szalonym, naznaczonym poetycką melancholią. To również opowieść środowisku twórców z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku.
Słynna, napisana w formie zabawnych dialogów powiastka filozoficzna Denisa Diderota, twórcy Wielkiej Encyklopedii Francuskiej. Zarówno humor, jak i rewolucyjność formy i treści tego utworu nic nie straciły na aktualności, mimo że pierwsze wydanie Kubusia Fatalisty i jego pana ukazało się w 1796 roku.
Zbiór najlepszych opowiadań Marka Nowakowskiego ze wstępem Krzysztofa Masłonia. Zawiera między innymi: Górą Edek, Kwadratowy, Książę nocy, Benek Kwiaciarz, Gdzie jest droga na Walne.
W swojej wspomnieniowej etiudzie Edward Pałłasz ceniony kompozytor, były szef radiowej Dwójki, wieloletni wicedyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej oraz dwukrotny prezes ZAiKS-u z wirtuozerskim wyczuciem i przewrotnym humorem przywołuje obrazy z rodzinnych Kaszub i Kociewia, opowiada o drodze twórczej od teatru Bim-Bom i STS-u do sal koncertowych i Związku Kompozytorów Polskich, latach współpracy z Polskim Radiem i przewodniczenia Stowarzyszeniu Autorów. W szerokich przestrzeniach jego pamięci odcisnęły się takie znane postaci jak Zbigniew Cybulski, Agnieszka Osiecka, Kalina Jędrusik, Jacek Fedorowicz, Andrzej Waligórski, Konrad Swinarski, Wojciech Siemion, Witold Lutosławski, Władysław Szpilman, Władysław Bartoszewski, Stefan Kisielewski a nawet Tadeusz Peiper.Ale to muzyka gra tutaj pierwsze skrzypce
Leonor Fini. Malarka. Piękność. Jedna z najczęściej fotografowanych kobiet XX wieku. Kobieta wyzwolona. Kobieta demon. Prowokatorka i celebrytka. Na pierwsze spotkanie z surrealistami włożyła kardynalskie pończochy. Spodobało się, miała wstąpić w ich szeregi i zostać jedną z muz, ale wybrała niezależność. Zawsze na bakier z modami w sztuce i artystycznymi trendami, uparcie pozostała wierna własnemu stylowi. Romansowała z Maksem Ernstem, przyjaźniła się z Salvadorem Dalim i Galą, Picassem, Cartier-Bressonem. Ulubienica wielkich projektantów mody: Diora, Rochas, Schiaparelli, dla której zaprojektowała słynny flakon na perfumy. Podziwiana przez Geneta czy gwiazdę popu Madonnę. Kobieta życia Konstantego Jeleńskiego, jego czarne słońce melancholii. Poznali się, kiedy ona była w związku z włoskim malarzem Stanislao Lepri. Nie przeszkadzał jej homoseksualizm Jeleńskiego, przeżyli razem, we troje, prawie czterdzieści lat, związani głęboką miłością, niegasnącą do końca ich dni. Spoczywają w jednym grobie, na wzgórzu nad francuską Loarą.
W triadycznym poemacie dygresyjnym Wojciecha Kassa na autotematyzm nakładają się historie wielkich poetów: Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Stefana Mallarmgo, Jarosława Marka Rymkiewicza. To swoista wędrówka poprzez krainę wrażeń poety z Prania, doświadczenie słowa w wielu jego odsłonach - litanii, rymowance, ludowej przyśpiewce, prozie poetyckiej. Ufność. Trzy poematy są także polifonicznym, lirycznym wyrazem sprzeciwu wobec świata, w którym, niczym barszcz Sosnowskiego, plenią się rzeczy niepotrzebne i błahe, zasłaniające sens i cel życia.
Paweł Dunin-Wąsowicz opowiada o ważnych dla niego książkach. O detektywistycznych powieściach, które poznał w dzieciństwie i dziwactwach wyszperanych w antykwariatach. Także o tym, jak wydał pierwsze książki Doroty Masłowskiej i Jakuba Żulczyka i jak nie wydał innych bestsellerów.
Barwne życie Gabrieli Zapolskiej to romanse, skandale, stroje, brylanty... i ciężka praca. Arcydzieła i ramoty. Atakowana przez krytyków, odważnie walczyła o miejsce na literackim Parnasie. Jako aktorka chciała dorównać Modrzejewskiej. Choć urodzona w pałacu, żarliwie ujmowała się za najbiedniejszymi. Broniła praw kobiet, lecz wyśmiewała emancypantki. Uwodziła młodych mężczyzn, wciąż marząc o ciepłym rodzinnym gniazdku. I nieustannie chorowała. Arael Zurli pasjonująco opisuje życie i twórczość tej pięknej kobiety o niełatwym charakterze oraz dramatyczne okoliczności jej śmierci. W tle malownicza epoka fin-de-si?cle'u: teatr, moda, Paryż, ówczesne sensacje.
„Wszędzie dobrze, ale w życiu najlepiej”. „Choć Pomroki są kontynuacją Mroków, to obie książki, poza imieniem i nazwiskiem podmiotu lirycznego (Duet Zezowaty), dzieli właściwie wszystko. Główną bohaterką Mroków była śmierć, a w Pomrokach jest nią miłość: do Słońca, do Urszuli Sipińskiej, do królików, do Janka Wędrowniczka, do starych rowerów, do Włodzimierza Lubańskiego, do świetlicy szpitala psychiatrycznego, do Krosna Odrzańskiego i miliona innych ludzi, rzeczy i zjawisk... W książce sprzed 35 lat Duet zastanawiał się jak pięknie umrzeć, a w Pomrokach – jak pięknie żyć, bo „Wszędzie dobrze, ale w życiu najlepiej”. A kiedy bohatera dopadną wątpliwości czy miłość w ogóle istnieje, to wybranka jego serca w mig rozwieje tę niepewność: Oczywiście, że miłość istnieje, no bo jak inaczej wytłumaczysz fakt, że po każdym rozstaniu z tobą ważę o połowę mniej...?! A czy przekonała Dueta? Hm, po odpowiedź zapraszamy do lektury Pomroków. Ale chyba tak, bo bohater pewnego romantycznego wieczora wyznaje jej szeptem: Dobrze, że jesteś, bo już się bałem, że do końca życia będę niczyj... ” Jarosław Borszewicz
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?