Nagrodzona Europejską Nagrodą Literacką powieść Bjorna Rasmussena przełamuje tabu erotyki homoseksualnej, szokuje i zmusza do refleksji. Opowiada historię nastolatka Bjorna mieszkającego na duńskiej prowincji z braćmi i matką, która prowadzi szkołę jazdy konnej. Bohater stara się utrzymać w tajemnicy swoją seksualność, a kiedy pewnego dnia nawiązuje związek ze znacznie starszym instruktorem jazdy konnej, wkracza w niebezpieczną fazę życia i w cień autodestrukcji. Związek przeradza się w wielką miłość naznaczoną brutalnym, sadomasochistycznym, ostrym seksem. Powieść łączy elementy autobiograficzne z fikcją, a jej język intensywny, dynamiczny, burzący wszelkie normy jest z jednej strony do granic wytrzymałości dosadny, z drugiej poetycki.
Żywiołem wierszy Doireann N Ghrofy jest zwyczajność, a ich scenerię tworzą miejsca, w których rozgrywają się epizody codziennego życia: parking samochodowy, pralnia publiczna, szpital położniczy, park miejski czy irlandzki pub. W centrum tego świata poetka usytuowała cielesność: kobiece ciało i doświadczenie kobiecości. Jej bohaterki mierzą się z bólem, lękiem i fascynacją, jakie wzbudza w nich macierzyństwo; słuchają muzyki Nicka Cavea, kupują płaszcze w butikach vintage i przeglądają zdjęcia w smartfonach; rzucają wyzwanie pisanej przez mężczyzn historii i uprawianej przez nich nauce; odkrywają możliwości, jakie daje im dwujęzyczność, a wreszcie składają hołd kobietom, które choć pozostają szerzej nieznane zaznaczyły się dokonaniami w literaturze czy w naukach przyrodniczych. Skry na mrok to bogata w odniesienia, niczego niedopowiadająca, a jednocześnie odważna formalnie i językowo czujna poezja.
Inga Iwasiów w trakcie swoich trwających 37 lat peregrynacji okrążyła kulę ziemską ponad sześć razy. Impresyjne sprawozdania z podróży służbowych zapisywała najpierw na karteluszkach, biletach i marginesach referatów, a w ostatnich latach rejestrowała je w mediach społecznościowych, rozsiewała w chmurach internetu. Tekstom towarzyszyły zdjęcia – na początku robione prostym japońskim aparatem, później zwykle komórką. Książka, która w ten sposób powstała, stanowi niezwykły zbiór autoetnograficzny – skupia jak w soczewce prywatne powidoki z okien kolejnych pensjonatów, hoteli czy akademików, ale też jest czułą kliszą, na której zachowały się ślady społecznych, kulturowych i politycznych przemian ostatnich czterech dekad.
Urodzony 1974 roku. Poeta, w latach 1995-2008 redaktor dwumiesięcznika literacko-artystycznego „Studium”. Nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2009), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009), Nagrody Literackiej Gdynia (2012). Laureat Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2015). Jego twórczość tłumaczono na angielski, niemiecki, ukraiński, rosyjski, duński, bułgarski, litewski, czeski, słowacki, słoweński, serbski i hiszpański.
Pewnego dnia miasto osnuły chmury czarnego dymu. Ukradły wszystkie kolory i zapachy. Odważny pies postanowił wspiąć się po drabinie do nieba, by sprawdzić, co kryje się w wielkiej chmurze smutku i spróbować to przepędzić. Pies, który rozweselił smutki to poetycka książka obrazkowa o emocjach dla dzieci i dorosłych.
Zbiór blisko pięćdziesięciu wierszy jednej z najwybitniejszych, a zarazem najbardziej tajemniczych poetek światowej literatury. Za wybór i przekład odpowiedzialny jest śląski eseista i tłumacz Tadeusz Sławek. Dzięki jego tłumaczeniu pozornie nieskomplikowane, kunsztowne utwory XIX-wiecznej poetki zadziwiają swą nowoczesnością oraz intelektualną głębią, która ujawnia się w specyficznie ujmowanych pojęciach i błyskotliwych paradoksach. Duet DickinsonSławek należy do najszczęśliwszych mariaży, jakie można sobie na niepewnym gruncie tej niepowtarzalnej poezji wyobrazić.
Zuzanna Ginczanka - gwiazda warszawskiej cyganerii i ofiara hitlerowskiej zbrodni, uważana za jedną z najzdolniejszych poetek dwudziestolecia międzywojennego - powraca w wyborze pod redakcją Tadeusza Dąbrowskiego. W jej utworach bezkompromisowość przenika się z sensualizmem, a niezwykła zmysłowość z szeroko rozumianym doświadczeniem kultury. Witalizm łączy się z katastrofizmem, egzystencjalnym niepokojem i obcością wynikającą z żydowskiego pochodzenia.
Dlaczego Jakub Grabiak? Bo nie było żadnych wątpliwości, że ten oto 'dobry chłopak', który wciąż jeszcze 'dzień dobry mówi na klatce, zakupy pomaga nosić', rocznik 2002, potrafi w wierszu poczarować. Jest w jego poezji coś psychodelicznego, kwasowego, choć nie za wszelką cenę. Jego wyobraźnia przemyka po różnych planach historycznych, archetypach i rekwizytach, żongluje żywiołami i obiektami, na zmianę obniża (wyśmiewa) i podwyższa rejestr.
Ola Lewandowska: poetka, typiarka. Z wykształcenia historyczka sztuki, z zawodu copywriterka. Laureatka Połowu 2021 i Pracowni pierwszej książki wierszem 2023. Tlenuje "Tlenowi Literackiemu" i lubi lato w mieście. Łobuzuje w Warszawie.
Wiersze wyprowadzające język: z domu, w pole, w szwendanie. Wyganiające myśl w intensywność, niech polata bez smyczy. Gesty goszczące, nieulegające kwestiom. Za to kwestujące na bogato, skupujące uwagę z rozproszeń. Teksty z debiutanckiej książki Joanny Łępickiej wpadają w oko nieproszone i o posłuch nie proszą, a przecież kładą fundamenty pod nową mowę, stawiają ściany wielonośne i na mapie poetyckiej odznaczają się solidnym gmaszyskiem. To całkiem spory zamach jak na „zeszyt ćwiczeń”!
Nagradzana, tłumaczona na wiele języków i wystawiana w teatrach książka Rumeny Bužarovskiej – pisarki macedońskiej uznanej za jeden z najciekawszych głosów prozatorskich w Europie. Na zbiór składa się jedenaście opowiadań ukazujących perypetie rodzinnego (małżeńskiego) życia. Choć w książce nie brakuje czułości okazywanej bohaterom i zrozumienia dla ich motywacji, to dominuje w niej przekonanie o ciemnej stronie ludzi, którzy są sterowani przez geny, mroczne popędy, nawyki oraz stereotypy. Mężczyzn autorka przedstawia jako egocentrycznych despotów, którzy nie poznali innych wzorców życia niż patriarchalne. Kobiety są niewiele lepsze – dzielnie walczą o własny głos, ale bywają próżne, zakłamane, podstępne, w ostateczności gotowe nawet zabić.
On mówi, że mnie nie zna a ja mam z nim dziecko. Skąd bym miała jego dziecko, gdyby mnie nie znał? Siedzieliśmy w samochodzie, głęboko w śniegu i trzymałam to dziecko na rękach, a on mówił, że przedstawi mnie Edycie i Luizie, jeśli tylko przyznam, że należę do niego. Zatem przyznałam, a on mówi teraz, że mnie nie zna. Więc przypominam mu święto jabłka, pierwsze święto, na które zabraliśmy nasze dziecko. Przypominam mu ofiarę z człowieka, który miał się macerować w wannie wypełnionej jabłkowym octem, aż zniknie. To jest więcej niż prawdziwe, to jest wręcz logiczne, a on nadal nie pamięta. Nie pamiętasz, pytam, jak twój syn laserami z oczu uratował tego człowieka przed niepotrzebną, barbarzyńską, męczeńską śmiercią, co prawda zabijając wszystkich dookoła? A więc nie pamiętasz. Grunt, że ja pamiętam i opowiem każdemu, kto mnie zechce słuchać. Fragment
Poezja, która próbuje się w znaczącym milczeniu, oscyluje na granicy zniknięcia. Wiersze zgładzone do minimum jak kamyki rzeźbione przez fale żeby można poczuć ich właściwy ciężar, na co dzień umniejszany w zalewie gadulstwa. Słowa demonstrujące swoją kruchość, a jednak zdolne udźwignąć najcięższe pytania: o miłość, o wojnę, o życie i śmierć. Książka Julii Szychowiak dociera do środka i zabiera nas ze sobą, byśmy mogli na chwilkę, na mgnienie, odzyskać samych siebie.
Minimalistyczne tomy Grzegorza Kwiatkowskiego przypominają cienkie teczki podsłuchanych zeznań czy wyznań. Wiersze-skrawki, pozbawione odautorskiego głosu, pozornie proste, wręcz formalnie nagie, okazują się niekiedy trudnymi do rozwikłania zagadkami. Tym razem tytułową zagadką interpretacyjną okazuje się temat relacji rodzinnych wypaczonych, skażonych przemocą i nieludzką (lub właśnie niestety ludzką) bezwzględnością. Wychowanie w książce Kwiatkowskiego zamienia się w tresurę w masce troski, więź przypomina myśliwską nagonkę, a jedyne dziedzictwo to sztafeta traumy.
Najnowszy tom mieszkającego w Kopenhadze poety, dramaturga i malarza skupia się na śmiesznostkach i wykolejeniach międzyludzkiej komunikacji, na byciu w kontakcie, które najczęściej zakrawa na absurd. Wiersze z Ra nie rezygnują jednak z awangardowych ambicji, wciąż chętnie konfrontują czytelników z logiką lustrzanego labiryntu (choć może nie abstrakcyjnych afektywnych plam), jednak dzieje się to z zachowaniem spójności narracyjnej poetyckich inscenizacji oraz schludności, a niekiedy wręcz klasyczności form użytych w innych tekstach. Z kolei klarowne, medytacyjne i spięte koaniczną puentą przypowieści Wróblewskiego zbliżają jego poezję do estetyk Dalekiego Wschodu, a przywołanie boga Słońca zachęca do czytania niektórych utworów jak zapisanych w kolumnie egipskich hieroglifów. Czyli nie labirynt, ale piramida? Tytułowe krwiożercze zawołanie Ra! zachęca do wejścia.
Bohaterka książki, jak mityczna Persefona, schodzi pod powierzchnię, w kryptodom. W tej wulkanicznej kopule magma gromadzi się wewnątrz, szczelnie, bez otwartego wybuchu i wypływu lawy. Ziemia unoszona od środka może kojarzyć się z puchnącą sylwetką kobiety ciężarnej, z miną przeciwpiechotną, ale też z trupami wepchniętymi pod dywan. Czy ciało kobiety, poprzestawiane przez chcianych i niechcianych gości, jeszcze jest domem dla niej samej, czy tylko taki nosi kryptonim? Czy jest domem dla innych a jeśli tak, to czy wyraziła na to zgodę? I jeśli teksty z książki są o depresji poporodowej, to czy bohaterka wyzdrowieje? A jeśli sprawa tyczy się matki ziemi, coraz gorętszej, coraz bardziej wybuchowej to czy zmiecie ona ze swojej powierzchni potomstwo, które zmieniło swój dom w kryptę?
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?