O pokonywaniu ograniczeń i życiu w prawdzie i wolności - Agnieszka Maciąg.Mewa Richarda Bacha to niezwykła, inspirująca opowieść o nieograniczonych możliwościach człowieka i jego dążeniu do doskonałości. Jej bohater, Jonathan Livingston Seagull, jest uosobieniem pragnień drzemiących w każdym człowieku. Tę opowieść pokochają ludzie, którzy chcą podążać za głosem swojego serca, żyć na własnych zasadach i którzy wiedzą, że życie oferuje coś więcej niż to, co widzą oczy. To nowe, kompletne wydanie tej filozoficznej klasyki, idealnej dla czytelnika w każdym wieku, zostało uzupełnione o czwartą część podróży Jonathana oraz posłowie autora, co dało temu ponadczasowemu dziełu całkiem nowe życie.
Medytacje o filozofii pierwszej René Descartes’a to przełomowe dzieło w historii filozofii. To właśnie jemu Kartezjusz zawdzięcza chwalebny tytuł ojca filozofii nowożytnej. W tej niewielkiej pracy po raz pierwszy została podjęta problematyka subiektywnych podstaw wartości poznania, wraz z kluczowym dla niej pytaniem o możliwość istnienia wiedzy pewnej. To w tej książce w pełni ukonstytuowało się podstawowe dla filozofii pojęcie czystego podmiotu poznającego, czyli podmiotu spełniającego akty poznawcze, w których ujmując dowolny przedmiot, zwraca się on jednocześnie ku samemu sobie. Podmiot intelektualny był znany wcześniej, ale teraz stał się ośrodkiem teoretycznego dyskursu – dyskursu poszukującego wiedzy pewnej i jednolitej. Od czasu, gdy światowa filozofia otrzymała Medytacje, przyjęło się nazywać podmiot poznania słowem cogito. I jest to może jedyny czasownik pełniący rolę rzeczownika. Medytacje o filozofii pierwszej ukazały się pierwotnie po łacinie w 1641 roku. Sześć lat później została wydana wersja francuska, sporządzona przez Ludwika de Luynes’a we współpracy z autorem. Kartezjusz naniósł liczne drobne poprawki oraz kilka niewielkich, acz znaczących uzupełnień, dzięki czemu tekst francuski ma status drugiego, udoskonalonego oryginału. Prezentowane tłumaczenie jest przekładem francuskiej wersji dzieła.
Kartezjusz (1596–1650) – francuski filozof, matematyk i fizyk. Jeden z najwybitniejszych intelektualistów XVII wieku. Autor przełomowych dzieł, do których należą – oprócz Medytacji o filozofii pierwszej (1641, I wyd. pol. 1958) – Rozprawa o metodzie (1637, I wyd. pol. 1878), Zasady filozofii (1644, I wyd. pol. 1960) oraz Namiętności duszy (1648, wyd. pol. 1958). Poglądy Kartezjusza były szeroko dyskutowane w środowiskach naukowych, a jego działalność wywarła olbrzymi wpływ na późniejszy rozwój filozofii nowożytnej.
Autonomiczne myślenie o sztuce to stawianie jej pytań o to m.in., czy uczestniczy w pomaganiu ludziom, jak żyć, tworząc ?wspólnoty estetyczne?, podwyższanie progów tego, co naganne nawet przy pomocy utopii, przezwyciężanie iluzoryczności spostrzegania, przezwyciężanie poczucia beznadziei, uczestniczenie na co dzień w wynoszeniu na piedestał tych, którzy otwierają się na Drugiego, tworzenie alternatywy dla profesjonalizacji na każdym kroku, podnoszenie w oczach wielu znaczenia indywidualności, reprezentującej zarówno porządek rozumu, jak i porządek serca. Odnosząc się do tejże filozofii myślenia o sztuce zaprezentowanej w niniejszej książce prof. dr hab. Urszula Szuścik z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach w swej recenzji napisała, że przebija w niej stawianie w centrum zainteresowania człowieka, i to wielowymiarowo, jako tego, kto przezywa, doświadcza, zachwyca się światem, krytykuje go, nienawidzi i kocha, a przeto, ujmując go zarówno jako kogoś realnego, jak i prezentującego się fantastycznie, a nawet mitycznie. Język rozprawy niniejszej jest we fragmentach rymowany, trochę ironiczny, zarazem dowcipny, podkreśla przez to fascynację i ekspresywność wypowiedzi autora. W książce poznajemy głębię procesu twórczego Artysty, który udowadnia, że sztuka wypływa z życia, z wiedzy, z fascynacji, z pracy i wzajemnych relacji miedzy tymi obszarami doświadczeń życiowych i twórczych, które go kształtowały i kształtują. Praca twórcza Artysty, do której odnosi się książka, jest wielkim trudem, który on pokonuje w swojej życiowej i arty-stycznej drodze.
INTELEKTUALNA PODRÓŻ ŚLADAMI NAJWIĘKSZYCH FILOZOFÓW Co wspólnego mają filozofia i terapia? Dlaczego wybitni myśliciele tak chętnie spacerowali? Czy przewidywanie nieszczęść może być pomocne? I czy filozofia potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak wieść szczęśliwe życie? Eric Weiner, autor bestsellerowej Geografii szczęścia, znów wyrusza w podróż. Tym razem wraz z czytelnikami odwiedza miejsca zawiązane z najbardziej wpływowymi myślicielami w historii, między innymi: Grecję, Japonię, Szwajcarię, Wielką Brytanię i Indie. Podróżując pociągiem, zgłębia myśli najwybitniejszych filozofów i próbuje w nich znaleźć odpowiedź na kluczowe egzystencjalne pytania. Ekspresem z Sokratesem. Czego martwi filozofowie uczą nas o życiu to nie tylko fascynująca podróż w poszukiwaniu mądrości. To także zbiór praktycznych duchowych lekcji, które mogą stanowić dla nas ukojenie w dzisiejszych niespokojnych czasach. ERIC WEINER wielokrotnie nagradzany dziennikarz i autor bestsellerów przetłumaczonych na ponad 20 języków. Były korespondent National Public Radio oraz reporter The New York Times. Obecnie współpracuje między innymi z The Washington Post, BBC Travel i AFAR.
Karol Darwin (1809-82) - angielski przyrodnik, geolog, twórca teorii ewolucji, człowiek, którego myśl przeorała cały dotychczasowy światopogląd ludzkości. Teorię ewolucji przedstawił w swoim fundamentalnym dziele O powstawaniu gatunków (pełny tytuł brzmiał O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt). Do powstania teorii ewolucji w znacznej mierze przyczyniła się 5-letnia wyprawa (1831-36) badawcza na statku HMS Beagle, w czasie której odwiedził autor m.in. wyspy Galapagos. Po powrocie wile lat rozwijał swoją teorię, by wreszcie opublikować ją w roku 1859. W kolejnych książkach rozwijał swoje fundamentalne tezy, jednym z najważniejszych z nich jest właśnie napisana (czy też może raczej wydana po raz pierwszy) w 1970 roku praca O pochodzeniu człowieka. W książce tej zajmował się głównie - jak nazwa wskazuje - ewolucją człowieka i doborem płciowym, rozwijając - w odniesieniu do istot ludzkich - tezy zawarte w O powstawaniu gatunków...
Napisana pięknym, wolnym od hermetyczności językiem książka o tym, w jaki sposób współcześnie żyjący polscy filozofowie podchodzą do najważniejszych tematów swojej profesji: świata, duszy i Boga oraz - szerzej - o pożytkach płynących z filozofowania. Gdyż, jak pisze Marek Dobrzeniecki, nawet jeśli filozofia nie jest cudownym eliksirem mogącym uleczyć wszystkie objawy kryzysu, to stanowi ekwiwalent mapy obcej krainy i jako taka pomaga odzyskać orientację na nieznanych i budzących grozę terytoriach, w które wkraczamy za sprawą cywilizacyjnego przyspieszenia.
Z Wprowadzenia autora:Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie przeciwko niemu kierowane oskarżenia są pustymi frazesemi. Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji. Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest, że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca. Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych, stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości, pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na siebie nigdy się nie zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów. Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.
Związek wolności z odpowiedzialnością był i jest przedmiotem wyczerpujących analiz etyków i filozofów prawa. Rzadziej bierze się pod uwagę podstawowy – jak mi się wydaje – związek denotacji słowa „wolność” z denotacjami słowa „prawda”. Związek ten przybiera różną postać w zależności od tego: po pierwsze, o jaki sens słowa „prawda” chodzi, po drugie, jaka jest natura owej relacji. O jednym powiązaniu, na które zwrócili uwagę stoicy była już mowa. Podstawową wolnością człowieka w myśl tej koncepcji jest wolność od fałszu w znaczeniu błędu, a zatem możność trafnego rozpoznawania i akceptowania prawdy w znaczeniu prawdziwego o rzeczy sądu. W tym rozumieniu wolność jest warunkiem poznania. Poznanie zaś odsłaniające rzeczywisty stan rzeczy czyli prawdę w znaczeniu ontologicznym jest dobrem istoty rozumnej a w konsekwencji wolność jako warunek nabiera wartości instrumentalnej środka osiągania naczelnej wartości, jaką jest prawda. Ale wolności ludzkiej towarzyszyć też może fałsz jako świadome naruszanie wartości prawdy, fałsz w sensie kłamstwa narzucanego człowiekowi przez innych, w szczególności przez wroga, przez nieodpowiedzialną władzę, przez propagandę polityczną itp. Wolność od fałszu w tym rozumieniu i równoczesna możność demaskowania go i głoszenia prawdy jest podstawą moralności społecznej.
Nie ma społecznej moralności bez prawdy w sensie negacji kłamstwa obliczonego na ujarzmienie ludzi przez uniemożliwienie im wydawania prawdziwych sądów o sytuacji ich społecznego bytu. Zakłamanie życia społecznego wyrażające się między innymi w używaniu słów bez pokrycia lub w dowolnym zmienianiu ich znaczeń celem wprowadzenia w błąd, a tym samym ogłupianiu ludzi, narusza podstawową wolność człowieka jako istoty rozumnej.
(Izydora Dąmbska, Gdy myślę o słowie „wolność” – fragment)
Przyjęcie tego straszliwego ograniczenia – mieć Świętego jakby na wyciągnięcie ręki, lecz jednocześnie musieć zachować dystans – wymaga wiary-zaufania, na którą Ewa się nie zdobyła. Lecz czy brzemię winy ona sama ma dźwigać? Pomyślmy bowiem… jeśli stworzenie mocą własnej natury skierowane jest ku Bogu, to czy nie możemy powiedzieć, że Bóg jest „współwinny” upadku Ewy? Że Jego powinnością było przewidzieć, że będzie ono biegło ku Niemu jakby na oślep i w szale? Czy to możliwe, by „nie widział”, jaką miłość wzbudza i jaką dążność ku Sobie? Jako Bóg zakryty (por. Iz 45, 15) chroni stworzenie przed swą mocą, lecz jako Deus revelatus nie chroni stworzenia przed swym pięknem. Cóż ostatecznie jest niepojętego w geście Ewy pragnącej stopić się z Bogiem? Przecież przypomina ona Oblubienicę z Pieśni nad Pieśniami, niczym w gorączce biegającą po mieście (jak Ewa, po terenie ogrodzonym), w poszukiwaniu swego Ukochanego. Co więcej, Ewa istotnie jest Oblubienicą: ukochaną Boga („była dobra”), ostatnim stopniem gradualnego procesu kreacji, a więc zwieńczeniem dzieła stworzenia, nieupadłą, płodną, całą piękną.
Cywilizacja bizantyńska, wyrosła na gruncie kultury hellenistycznej, wykształciła uniwersalistyczny model sztuki, zespalając w jedną całość trzy elementy: liturgię, wykreśloną z matematyczną precyzją, a pojmowaną w sensie kosmologiczno-symbolicznym strukturę architektoniczną kościoła krzyżowo-kopułowego, i neoplatońsko-chrześcijańską metafizyką świętych wizerunków wypełniających to wnętrze. W ten sposób model artystyczny stał się jednocześnie formułą filozoficznej koncepcji bytu.
Konkretnie. Precyzyjnie. Przekonująco Retoryka to sztuka budowania artystycznej, perswazyjnej wypowiedzi, a także wiedza o właściwej komunikacji między autorem treści i jej odbiorcami. W starożytności uważana była za jeden z filarów kultury. W średniowieczu nauczano jej w szkołach. Aż do XIX wieku uważano za niezbędny element wykształcenia. Rola retoryki w naszych czasach wcale nie zmalała. Przeciwnie - zdolność do precyzyjnego i efektywnego wyrażania swoich myśli w rozmowach, sztuka słuchania i kreowania odpowiadającej naszym intencjom korespondencji mogą zdecydować (i często decydują) o przewadze osoby sprawnie posługującej się słowem nad osobami, którym przychodzi to z trudem. Niektórzy z nas mają pod tym względem łatwiej - po prostu rodzą się retorami. Tych jest zdecydowanie mniej i jeśli nie należysz do ich grona, to nic straconego. Sztuki retoryki można się nauczyć, poznając jej zasady i trenując je w praktyce. Jeżeli: boisz się, że źle wypadniesz, mówiąc... cokolwiek chcesz, by traktowano Cię jak eksperta podczas rozmowy, a zdarzało się inaczej zależy Ci na dobrym wrażeniu, tylko nie wiesz, jak je wywołać c hcesz odpisać tak, jak według Ciebie należy, ale obawiasz się, że odbiorca się obrazi wbrew Twoim intencjom... ...to ta książka jest dla Ciebie. Retoryka jest dla Ciebie. Zaczynamy?
Spisane dzieje ludzkości sięgają zaledwie pięciu tysięcy lat wstecz, a historia tego, co dopiero przed nami, może objąć jeszcze całe milenia… albo zakończyć się jutro. Od wyborów dokonanych przez nas zależy, czy nasze wnuki będą żyć w szczęściu i dobrobycie, a zasoby naszej planety nie wyczerpią się u kresu ich życia.
William MacAskill, oksfordzki filozof, którego myśl zawarta w niniejszej książce jest inspiracją dla najbardziej wpływowych osób na świecie, zapoznaje czytelników z longtermizmem – koncepcją, zgodnie z którą priorytetem moralnym naszych czasów powinno być działanie na rzecz jak najlepszej przyszłości ludzi.
Jednak jeśli chcemy, aby nasza cywilizacja przetrwała, nie wystarczy, że będziemy pracować nad cofnięciem zmian klimatycznych czy powstrzymaniem kolejnej pandemii. Wyzwania, jakie stoją przed nami, to także przygotowanie przyszłych pokoleń do życia na planecie, na której będzie królować inteligencja sztuczna, a nie biologiczna, koroną stworzenia zaś będą byty cyfrowe, a nie ludzie. Musimy mieć pewność, że nasza cywilizacja podniesie się po każdym upadku i zadbać o jej technologiczny i moralny rozwój, a w tym celu być gotowi na każde poświęcenie.
Punktem wyjścia dla Teologii sztuki w myśli Romano Guardiniego jest przekonanie, że we współczesnym świecie ciągle potrzebna jest refleksja nad sztuką, ponieważ wciąż może ona stanowić „locus theologicus”, pomagając wiernym w lepszym zrozumieniu Objawienia, w rozwijaniu i wzbogacaniu ducha, a przez to w pogłębianiu relacji z Najwyższym. Przedmiotem studium dr Agaty Rainer stały się związki między teologią a sztuką w pracach jednej z najwybitniejszych postaci chrześcijańskiego świata XX wieku – niemieckiego teologa i duszpasterza Romano Guardiniego (1885–1968). Jak podkreśla Autorka we wstępie, istnieje wiele opracowań poświęconych jego życiu, myśli czy duchowości, brakuje natomiast monografii na temat jego relacji ze sztuką. Celem książki staje się zatem zrekonstruowanie i usystematyzowanie myśli Romano Guardiniego na temat teologii sztuki, a także zrozumienie ich genezy. Praca została oparta na wszystkich dziełach tego niemieckiego teologa, w dużej mierze na tekstach oryginalnych. To pierwsza publikacja na ten temat nie tylko na polskim rynku wydawniczym. Agata Rainer – doktor teologii fundamentalnej (Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie). Zakres zainteresowań naukowych Autorki obejmuje przede wszystkim relacje sztuki i teologii (jej praca magisterska dotyczyła elementów duchowych w twórczości Marka Grechuty). Sztuką zajmuje się nie tylko jako teolog, jest też muzykiem (pieśniarką i skrzypaczką) oraz poetką.
Poczuj się kochany Człowiek rozwija się, gdy czuje się kochany. Niestety jednak czasem na skutek różnych bolesnych doświadczeń nie dopuszczamy do siebie prawdy o tym, że jesteśmy warci miłości nie ze względu na to, co robimy, ale z powodu tego, kim jesteśmy. Bóg widzi w nas swoje dzieci i nigdy nie przestaje się nami cieszyć. To jedynie od nas zależy, czy przyjmiemy tę miłość, a co za tym idzie, jakimi ludźmi będziemy. Wiara rodzi się z patrzenia to opowieść o Bogu, który znajdzie cię w najciemniejszych momentach twojego życia, przeprowadzi przez nie, przytuli, wybaczy grzechy i poprowadzi do zmartwychwstania. O Bogu tak bliskim i namacalnym, że twoje serce zacznie bić w tym samym rytmie co Jego. W głębszym odkrywaniu tajemnicy bliskości i obecności Boga w twoim życiu pomogą ci poruszające ilustracje autora. *** Przemysław Wysogląd – jezuita, duszpasterz, kierownik duchowy. W swojej pracy duszpasterskiej wykorzystuje słowo i obraz, by pokazać obecność Boga w naszej codzienności. Wrażliwy artysta, utalentowany grafik i ilustrator. Autor . polichromii w kaplicy adoracji w kościele ojców jezuitów w Opolu, komiksów K.O.S.T.K.A. i Inigo. Niebezpieczne życie Ignacego Loyoli.
"W porównaniu z wiekiem kosmosu życie ludzkie to ledwie mgnienie. Każdy z nas jest na tej planecie gościem. W dodatku tylko na chwilę. Trudno wyobrazić sobie większe szaleństwo niż spędzenie tego krótkiego czasu samotnie, nieszczęśliwie, w konflikcie z innymi gośćmi. Bez wątpienia o wiele lepiej żyć z sensem, w poczuciu więzi z otoczeniem, służąc innym". fragment rozdziału "Pielęgnowanie wartości wewnętrznych" "Ponad religią. Etyka dla wszystkich" rozwija ideę etyki świeckiej (czy inaczej: uniwersalnej, powszechnej), możliwej do przyjęcia - jako gwarant zdrowia psychicznego i spokoju umysłu oraz podstawa pokojowego współistnienia i współdziałania w obliczu globalnych wyzwań - w każdym miejscu kurczącego się w oczach świata.
Podczas wojny zrozumiał ten czas tu i teraz jako taki, od którego nie można uciec, bo czuje, że za nim jest kraj, którego nie można opuścić. Mógłby wyjechać za granicę, tam, gdzie bezpiecznie, ale w jego wyobraźni ten wyjazd zamienia się w katastrofę na skalę planetarną. I celowo pozostaje w tej niewygodnej rzeczywistości, która nie może mu zaoferować nic poza niebezpieczeństwem i śmiercią. To jego świadomy wybór."Najpierw były spadki napięcia, światło migotało, a potem w końcu zgasło i od razu przestał działać internet. Ola natychmiast zadzwoniła do Jurija, Iryny Władysławiwny i Oleny Igoriwny: taka sama sytuacja jest w Połtawie, Charkowie i Chorostkowie. Juliczka, Iroczka i Anniczka przeklinały, ale wykazały gotowość do walki z wrogiem aż do końca"Wojna na Ukrainie oczami zwykłych ludzi!
Książkę Borowskiego czyta się "jednym tchem" nie tylko dlatego, że zawiera całą mnogość rozmaitych anegdot, niekiedy bardzo zabawnych, i udatnie buduje sylwetkę charakterologiczną filozofa, ale i - a może nawet przede wszystkim - dlatego, że czytamy przekład kongenialny zarówno co do struktury tekstu, jak i co do jego sensu. Przedsięwzięcie nie było proste, Borowski bowiem, być może zainfekowany stylem Kanta, częstokroć buduje labiryntowe zdania podrzędnie złożone, w których łatwo się zagubić. W polskim przekładzie te zdania nie irytują ani nie utrudniają lektury, lecz łagodnie i zrozumiale płyną wartkim nurtem, konsekwentnie w siebie przechodząc. Dodatkowym urokiem lektury jest subtelna archaizacja tekstu, dokonana z ogromnym wyczuciem dawniejszej polszczyzny. Tłumaczom należą się tutaj owacje na stojąco!Tę biografię koniecznie należy czytać wraz ze wstępem tłumaczy. Oczywiście jest on napisany polszczyzną współczesną. Odznacza się, tak samo jak przekład, świetnym stylem i sporym polotem, zawiera nieocenione informacje o samym Borowskim, o innych biografach Kanta, a także okraszone smakowitym poczuciem humoru komentarze do celnie wybranych z tekstu Borowskiego niekonsekwencji w prezentacji postaci.Często można się spotkać z opinią, że na dobrą sprawę Kant nie ma żadnej biografii poza dziejami swego myślenia i że napisanie zajmującej biografii filozofa z Królewca jest po prostu niemożliwe. Takie zdanie podziela na przykład Otfried Hffe, autor znanej również w Polsce pracy o filozofii Kanta. Zadaje temu kłam książka Borowskiego, która - o czym warto napomknąć - została w sporej części poprawiona, uzupełniona i ostatecznie zaakceptowana przez samego Kanta.Ludwig Ernst Borowski (1740-1831) - duchowny protestancki (luteranin), późniejszy biskup i arcybiskup Kościoła luterańskiego - nie był wprawdzie profesjonalnym filozofem, ale znał Kanta i pozostawał z nim w bliskiej zażyłości przez pięćdziesiąt lat, a niewykluczone, że nawet nieco dłużej. Był zatem bez wątpienia predysponowany do napisania wartościowej i wiarygodnej biografii przyjaciela.Z recenzji dr. hab. Janusza MizeryLudwig Ernst Borowski(1740-1831) - luterański pastor, przyjaciel Immanuela Kanta, autor jego pierwszej biografii, pełnił szereg wysokich funkcji w Pruskim kościele.
Przez ostatnich sto pięćdziesiąt lat w filozofii zaszły olbrzymie zmiany, dotyczące nie tylko poruszanych przez nią tematów, ale również sposobu jej uprawiania. Ta przeważnie prywatna i swobodna refleksja ludzi kierowanych naturalną ciekawością i potrzebą badania fundamentalnych zagadnień stopniowo przekształciła się w zwyczajną profesję, uprawianą pod patronatem i nadzorem instytucji, najczęściej państwowych, ocenianą i wynagradzaną niczym praca etatowych urzędników. Choć liczba publikacji filozoficznych stale rośnie, chociaż mnożą się rankingi i listy specjalistycznych czasopism oraz wydawnictw, jakość tej produkcji jest coraz słabsza i z pewnością nie ponadczasowa. Zwykły człowiek, który oczekiwałby przynajmniej prób odpowiedzi na tradycyjne filozoficzne pytania, może poczuć się zawiedziony, a ktoś, kto zna klasyków - znudzony i poirytowany. Jeśli od razu nie spotka się z deklaracją, że tradycyjne pytania są przestarzałe, będzie miał do czynienia albo z ubranymi w uczony żargon banałami, albo mętnymi zaklęciami, albo scjentystyczną paplaniną, małpującą metody i język nauk przyrodniczych lub społecznych. Jeśli dodamy do tego wszechobecne myślenie proceduralne, znajdujące wyraz w tym, że ludzie rozumują i wyrażają się tak, jak sztuczna inteligencja, okaże się, że w tej intrygującej epoce, w której żyjemy, myśl filozoficzna przeżywa głęboki regres. Zebrane w tym tomie teksty są próbą odpowiedzi na pytania o źródła i naturę kryzysu filozofii. Odpowiadając na nie, autor rozważa założenia i wartości leżące u podstaw powszechnie dziś przyjmowanego obrazu świata, technokratyczne i demokratyczne przesądy, których nie tylko nie kwestionuje się, ale zwykle nie dostrzega, a także automatycznie uznawane autorytety, kontrolujące przekaz informacji. Refleksja nad tymi zjawiskami pozwala zrozumieć, dlaczego tak rzadką postawą są dziś w filozofii sokratejska krnąbrność i sceptyczny dystans. Damian Leszczyński - profesor filozofii, publicysta, tłumacz, autor licznych publikacji naukowych z zakresu teorii poznania, filozofii nauki i filozofii polityki, a także esejów i prac popularnonaukowych. Ważniejsze książki: Ciągłość i zerwanie w historii wiedzy (2008), Struktura poznawcza i obraz świata (2010), Realizm i sceptycyzm (2012), Demon zwodziciel (2015), Polityczna eschatologia (2018).
Faktem jest, że częściej zastanawiamy się nad sensem pracy niż nad znaczeniem odpoczynku. W świecie, w którym wszystko jest skalkulowane, gdy chcemy być wydajni i sprawczy, odpoczywanie wydaje się marnowaniem czasu. Josef Pieper przywraca znaczenie odpoczynkowi jako chwilom, w których mamy możliwość świętowania, a „najuroczystszym, jaki w ogóle istnieje, sposobem obchodzenia święta, jest kult”. Uważa, że praca nie powinna być wyłączną miarą naszego życia. Przestrzega przed dyktaturą pożytku i użyteczności jako jedynych wyznaczników sensownego działania, ale także przed czczym organizowaniem czasu wolnego, co może być tak naprawdę kolejną formą pracy.
Tom obecny dotyczy okresu między połową XVI w. a połową XVII wieku. W ciągu wcześniejszych dziesięcioleci Europę Zachodnią rozdarły religijnie ruchy reformacyjne, a do 1555 r. kontynent podzielono na trwałe sfery wpływów. Wtedy zabrano się za porządki: kodyfikację doktryn poszczególnych kościołów, dokładne ustalanie tekstów Biblii, a wreszcie za te, które skutkowały ponadwyznaniową falą polowań na czarownice.Około 1600 r. skończyła się epoka renesansu, a zaczął barok. Muzykę polifoniczną szybko wyparła muzyka homofoniczna, zapanowały nowe style w malarstwie, rzeźbie i architekturze. Zaczęły w czym bardzo pomogła reformacja powstawać ważne dzieła pisane już nie po łacinie, ale w ojczystych językach autorów. Renesans filozoficznie był niemal całkowicie bezpłodny. () Natomiast barok dał początek filozofii, którą dziś określamy mianem nowożytnej.Dzięki pracom Kopernika, Vesaliusa, Serveta, Ferrariego, Tartaglii, Cardana, Agricoli i innych () uczeni europejscy zaczęli myśleć o czymś, o czym nie mogli jeszcze myśleć uczeni Helleńscy i hellenistyczni. Dotyczyło to zrazu geografii, geologii, astronomii, anatomii i algebry, ale dało początek kolejnym przemianom, o których opowiemy w tej książce. Jej ostatnie rozdziały pokazują, że jeszcze w 1650 r. nikt nie mógł przewidzieć tego, co nastąpiło w II połowie XVII w. i później, a co my określamy mianem Rewolucji Naukowej. Ale zbudowano mechanikę klasyczną na wyselekcjonowanych dokonaniach Brahego, Keplera, Galileusza, Pascala, Kartezjusza i innych i tym uważnie się przyjrzymy, zanim w kolejnym tomie omówimy powstanie nowożytnej fizyki. (fragment Wstępu)
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?