Pierwsze ciało Brunona Schulza było z krwi i kości. Jak każde ciało, było miejscem egzystencji. Widzimy je w ruchu w narodzinach, w umieraniu, w zmęczeniu, w seksie i śmiechu. Drugie ciało pisarza jest obecne w jego dziele. To ciało przez Schulza rozmnażane i rozpraszane. Szukające dla siebie formy w słowach i obrazach. Pierwsze i drugie ciało pisarza nie istnieją rozdzielnie. Nie są swoimi przeciwieństwami. Nie są też w pełni tożsame. To raczej dwa ciała zawsze skierowane ku sobie, ocierające się o siebie, nawzajem się różnicujące. A przecież czasem się spotykają. Drugie ciało pisarza to zbiór jedenastu ilustrowanych esejów, których tematem przewodnim są erotyczne i żałobne ciała Brunona Schulza. Zarówno te stworzone przez autora Sklepów cynamonowych w prozie, rysunkach i grafikach, jak i te powstające po jego śmierci w postaci artystycznego hołdu lub martyrologicznego kultu.
„Dobry bóg tkwi w szczegółach” – tak brzmią słynne słowa Warburga, można je potraktować jako myśl przewodnią książki Katii Mazzucco o projekcie Atlasu Mnemosyne – chyba najbardziej niezwykłym, nieukończonym, wręcz utopijnym przedsięwzięciu tego uczonego. Autorka, z podziwu godną starannością i wnikliwością, ukazuje genezę Atlasu, kreśląc wizerunek Warburga stanowiący jakże potrzebną przeciwwagę dla licznych nadinterpretacji i mitologizacji spowijających Atlas, niepozwalających zobaczyć go we właściwej proporcji. Wykorzystując nieprzeciętną znajomość rękopiśmiennej spuścizny Warburga: notatek, aforystycznych sformułowań, korespondencji, Katia Mazzucco odsłania najróżniejsze wątki namysłu uczonego nad wielkim dziełem Atlasu, będącego ukoronowaniem jego drogi naukowej – i twórczej w pełnym tego słowa znaczeniu – wydobywając zainteresowania medium fotografii w badaniu historii ludzkiego wyrazu, zaklętego w powracających matrycach wyrazu, sposobami prezentacji obrazów, zestawiania ich ze sobą, by w ten sposób unaocznić dzieje ludzkiej ekspresji w wizualnych dokumentach, obrazujących stosunek człowieka do świata – kosmosu natury i nieskończonej, ciągle się poszerzającej galaktyki obrazów i ich interpretacji. Książka ta, wynik skrupulatnej rekonstrukcji faktów, zdarzeń i refleksji, stanowi prawdziwą inicjację w historię ujrzaną z bliska, w powiększeniu każdego detalu – skądinąd tak bliską sercu Warburga.
Podjęcie walki o utrzymanie różnicy między prawdą a fałszem, między faktami a fikcją, jest [] sprawą pierwszorzędnej wagi. Nieomylnie przywołany przez Putina postmodernistyczny relatywizm współgra tutaj ze sceptycyzmem rozwiniętego postmodernistycznego społeczeństwa, które o rzeczywistości potrafi mówić już tylko w cudzysłowie. Ale rzeczywistość wojny dopadła nas i chwyciła od tyłu i zapłacimy za to tym więcej, im dłużej będziemy próbowali unikać tego spotkania. Karl Schlgel Zachód, który doświadczył postmodernizmu, teraz najwyraźniej go porzuca. Co takiego się wydarzyło? Maurizio Ferraris
Muzea to miejsca, w których możemy spotkać się z historią, a czasem nawet jej dotknąć. Jednak czy ktokolwiek podjął się kiedyś spisania historii samych muzeów? Okazuje się, że tak - "Muzeum. Historia światowa" jest odpowiedzią na tę potrzebę. Pierwotnie, w antycznej Grecji, muzeum było świątynią poświęconą muzom - boginiom sztuki i nauki. Dziś już ten budynek nie ma może wymiaru sakralnego, jednak z powodzeniem realizuje dawną misję, będąc miejscem służącym nauce i rozmaitym dziedzinom sztuk pięknych, jak malarstwo czy rzeźba. Przez wieki muzea przybierały różny kształt, by wreszcie przybrać ten znany dzisiaj. Wiele narosło również wokół nich kontrowersji, rodzących pytania o etykę postępowania osób, które gromadziły zbiory. Zwłaszcza opowieści o tym, jak imperia kolonialne budowały świątynie muz w swoich krajach, przedstawiają historię grabieży dokonanej na kolonizowanych państwach. Pozbawiono ich wielu pomników dziedzictwa historycznego, często sięgającego znacznie głębiej w historię świata niż sięgali sami kolonizatorzy. O tym, jaką drogę przebyły muzea, by stać się tym, czym są dzisiaj, opowie czytelnikowi autor tej książki.
Dzisiaj książka jest czymś, co żyje na marginesie ? i niemal jako skutek pośredni ? wiecznie zmiennej magmy pojawiającej się na ekranach. To, że chodzi o ekrany, a nie o strony, stanowi różnicę gnozeologiczną, a nie funkcjonalną. Potrzeba będzie czasu, abyśmy zaczęli rozumieć, co takie przejście od strony do ekranu spowodowało w naszym aparacie poznawczym ijak doprowadziło do stopniowej eliminacji wszelkiej możliwościpatrzenia na świat jako na Liber mundi, chociaż właśnie taki sposób patrzenia pozostaje założeniem naszej najdonioślejszej przeszłości.
O październikowej odwilży 1956 roku i zmianach, które po niej zaszły i umożliwiły powstanie w Polsce nowej kultury liberalnej. O młodzieży zwanej dziś pokoleniem październikowym która tę kulturę tworzyła. O pierwszym w Polsce parlamencie studenckim, powołanym przy Politechnice Gdańskiej. O wyjątkowym teatrze Bim-Bom i o przyjaźni z Cybulskim, Kobielą, Fedorowiczem czy Afanasjewem.Czasy swojej młodości z gawędziarskim talentem opisuje Mieczysław Kochanowski, gdańszczanin, profesor, przedstawiciel odchodzącego już pokolenia, uczestnik tamtych wydarzeń.Kiedy Mieczysław Kochanowski ubiegał się o tytuł profesora, musiał wypełnić specjalną ankietę, a w niej odpowiedzieć na pytanie: co uważa za największe osiągnięcie w swoim życiu. Odpowiedział, że była to praca w studenckim teatrzyku Bim-Bom. Przyjaciele kandydata, czytając takie oświadczenie, wpadli w popłoch: to oczywiście ciekawe i sympatyczne, ale czy stosowne w perspektywie awansu naukowego i nominacji belwederskiej? Kandydat nie zmienił zdania. Nie zmienił go do dziś, kiedy ma już za sobą bogatą i urozmaiconą karierę naukową i zawodową. Bim-Bomowi zawdzięcza bliski kontakt z polską kulturą w latach jej wspaniałego rozkwitu i znajomość wielu jej twórców, których wspomina w swojej książce. A co się tyczy owej ankiety i zaskakującej deklaracji Mieczysława Kochanowskiego, to po latach dotarła doń nieoficjalnie informacja, że oceniający aplikację wybitni profesorowie byli wprawdzie nieco zdziwieni tą odpowiedzią, ale przyjęli ją z pełną aprobatą. Oni wiedzieli, co to może znaczyć.
Historyk jest nie do zastąpienia jako ktoś, kto chroni nas przed presją publiczną i polityczną. Historia stała się obroną podstawowych wolności demokratycznych. Historyk jest jednocześnie interpretatorem i pośrednikiem, niezbędnym filtrem, który zarówno bojownikom pamięci, jak i politykom mówi, na co przeszłość pozwala, a na co nie. W świecie zamkniętym w pułapce wiecznej teraźniejszości, skazanym na nieustający zapping pod dyktando mediów i na rozziew między Pamięcią a Władzą, potrzebujemy historyka bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Czy potrafi on sprostać temu zadaniu to już inna sprawa. Pierre Nora
Książka to studium psychoanalityczne, wnikające w ukryte, głębokie treści szczególnej więzi emocjonalnej Zygmunta Krasińskiego z Delfiną Potocką, w powiązaniu z analizą wagi tragicznych okoliczności biograficznych poety: utraty matki w dzieciństwie i uwikłania przez całe życie w relację z niszczącym ojcem. Przedstawia określony sposób rozumienia zjawiska zwanego miłością romantyczną, pojawiającego się w literaturze romantycznej i w biografiach jej twórców, i zarazem poszerza nowe spojrzenie na romantyzm, wnoszone przez autorkę od wielu lat w poprzednich pracach. Osobna rozprawa poświęcona jest problemom edytorskim, przede wszystkim procederom uznanym przez autorkę za edytorską przemoc.
Zanurzaliśmy ręce w rozgrzaną trawę, w gorący piasek, w psie sierści, w pachnącą pianę i w brzuchy pluszowych zwierząt, nie myśląc o niczym innym, jak tylko o prostych, banalnych przyjemnościach. Nasze palce były czułkami szukającymi rozkoszy. Długo myślałem, że tak właśnie wygląda umiłowanie życia, ale ktoś powiedział mi, że to jego doskonałe przeciwieństwo. Pantomima rozpisana na kilka powtarzających się gestów, tak wyobrażam sobie piekło mówisz jako przymus ciągłego sięgania po przyjemności.Historie dotyku to zbiór 702 fragmentów poświęconych tytułowemu zmysłowi. Poruszając się na przecięciu prozy poetyckiej i eseju filozoficznego, autorzy opisują dotknięcia proste i czułe, które przychodzą na myśl pierwsze, ale także te, które są trudne, zapomniane, niedostrzegane lub przemilczane. Otwarta struktura fragmentów nie narzuca stylu lektury. Można je czytać linearnie lub błądzić między nimi jak po mapie, która nie wskazuje jedynej ścieżki.
Jak można zbadać wyobraźnię? Jak uchwycić dziedzinę tak dynamiczną, odznaczającą się różnorodnością przedmiotów? Jak opisać jej wytwory, zrozumieć kierujące nią prawa? Jak poradzić sobie ze szczególną sytuacją namysłu nad władzą świadomości, w którą podmiot jest bezpośrednio uwikłany? Książka szkicuje kontekst intelektualny i artystyczny, w jakim kształtowała się koncepcja wyobraźni poetyckiej Gastona Bachelarda ? poczynając od świata alchemii i romantyzmu, poprzez symbolizm i surrealizm, a kończąc na dwudziestowiecznych teoriach literaturoznawczych. To także próba wprowadzenia do twórczości jednego z najważniejszych myślicieli XX wieku, którego pismami inspirują się kolejne pokolenia marzących filozofów.
Gustave Doré, rysownik, słynny ilustrator Biblii, Boskiej komedii Dantego i utworów Rabelais’go, opublikował Dzieje Świętej Rusi, swoją pierwszą samodzielną książkę, gdy miał 22 lata. Był rok 1854. Trwała właśnie wojna krymska, w której Francja i Anglia walczyły po stronie Turcji przeciwko Rosji. Doré wykorzystał (i z młodzieńczą dezynwolturą przekroczył) rejestr obiegowych w tym czasie wyobrażeń Francuzów na temat Rosji, uformowanych w pierwszej połowie XIX wieku pod wpływem doniesień naocznych świadków i podróżników – choćby takich jak Joseph de Maistre czy Adolphe de Custin – którzy szeroko rozpisywali się o rosyjskim życiu i rosyjskim charakterze. W Dziejach Świętej Rusi wyobrażenia te zyskują wyraźnie pamfletowe zabarwienie. Doré utożsamia „rosyjskość” z barbarzyństwem i autorytaryzmem. Rysownikowi udało się przy tym stworzyć serię obrazów Rosji o tak wyrazistej formie, że okazały się one później poręcznymi i podręcznymi rekwizytami rozmaitych ideologicznych przedsięwzięć.
Wiek XIX dopada schizofreniczne rozdwojenie. Obok adoracji trupa Bliskiego i prób zatrzymania go w rozmaitych artefaktach pojawiają się działania prowadzące do urzeczowienia zwłok ludzkich, jeżeli jest to trup Obcego. Ten odarty ze sfery sacrum staje się przedmiotem bez tożsamości i ludzkiej godności. Od odrazy, poprzez seksualną czy naukowo-medyczną ciekawość, aż po uświęcenie – ten ambiwalentny stosunek do trupa mierzony określonymi praktykami staje się świadectwem przemian horyzontów myślenia i odczuwania człowieka, jego wiedzy, emocji i wrażliwości, jego potrzeb, również estetycznych i ekonomicznych. W tradycji polskiego romantyzmu szczególne miejsce zajęły trupy emigrantów. Reprezentatywnych przykładów dostarczają dzieje zwłok Joachima Lelewela, Fryderyka Chopina i Antoniego Ostrowskiego. Z działań podejmowanych przez „Rozproszeństwo Nocy Listopada” wokół tych – i innych – umarłych można zrekonstruować pewien styl myślenia: o Wielkiej Emigracji jako o rodzinie, a także o trupie polskiego uchodźcy jako o trupie Polski, którego odpowiednie zabezpieczenie stawało się szansą na zmartwychwstanie Ojczyzny. Przetrwanie polskiego trupa to przetrwanie Polski
Ekshumacje stanowią przedmiot publicznych debat we wszystkich rejonach świata i opisywane są przez naukowców reprezentujących różne dyscypliny. Perspektywa społeczna i wydźwięk polityczny ekshumacji stał się jednym z głównych tematów dyskusji prowadzonych we współczesnej humanistyce i naukach społecznych, zwłaszcza na fali zainteresowań pamięcią, polityką historyczną i kryminalistyką, ale nadal odczuwa się niedostatek istniejących definicji i brak usystematyzowania wiedzy na ten temat, zwłaszcza w perspektywie globalnej. Na tę potrzebę odpowiada niniejsza antologia, która zawiera artykuły zarówno znanych i uznanych polskich i zagranicznych naukowców, jak i badaczy młodszego pokolenia. Podejmują oni próby zdefiniowania politycznych zależności wywoływanych przez ukryte pod ziemią ciała i szczątki, podejmowane wobec nich działania oraz związane z nimi reakcje.
Janusz Limon – z zawodu genetyk kliniczny, z zamiłowania humanista – łączy świat medycyny ze światem sztuki w rozważaniach na temat powinności istnienia. 816 myśli, wspomnień, fragmentów układa się w autobiograficzną opowieść o zgodzie i niezgodzie na przemijanie.
Jerzy Ficowski krótko przed śmiercią tak pisał o swoim archiwum schulzowskim: ?Jest tam [?] masa różnych listów [?], co stanowi podstawę moich niegdysiejszych biografistycznych kwerend i zbiorów. Nie wszystko do końca wykorzystałem: jest w tych materiałach trochę szczegółów, które nie zmieściły się w tym, co napisałem, lub po prostu zostały potraktowane przeze mnie skrótowo, pobieżnie. Myślę, że może się to jeszcze nie raz przydać ? jako dopełnienie czy egzemplifikacja?. Antologia Bruno Schulz w oczach świadków po raz pierwszy zbiera i upublicznia ten podtrzymywany przez kilkadziesiąt lat wielogłos. Odsłania się w nim polifoniczny portret jednego z najwybitniejszych i najbardziej tajemniczych pisarzy polskich XX wieku.
Wznowienie słynnych esejów o sztuce, które ukazały się po raz pierwszy w 2009 roku.Naszym codziennym udziałem jest widok rzeczywistości zapośredniczonej przez fotografie, monitor komputera, ekran telewizora, różnego rodzaju świetlne projekcje. Otaczają nas obrazy wirtualne, szybko i bezładnie miksowane, o alogicznym montażu i iluzorycznej realności, która okazuje się wielce sugestywna i perswazyjna. Widzimy, jak media elektroniczne zmieniają sztukę, ale zmieniają też przecież naszą percepcję. Pewnie bardziej, niż jesteśmy to w stanie sobie uświadomić. Osobna sprawa to inflacyjny nadmiar współczesnej wizualności. Może już nie chcemy patrzeć?
Odwilż w podstawowym sensie oznacza ocieplenie i rozmarzanie – tak, że odsłania się to, co wcześniej było ukryte pod grubą warstwą lodu. Przez pryzmat odwilżowej metafory Piotr Słodkowski patrzy na twórczość Marka Oberländera, jednego z najważniejszych polsko-żydowskich malarzy lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, autora słynnego płótna Napiętnowani (1955). W klimacie odwilży po stalinizmie Oberländer postawił palące pytanie o miejsce polskich Żydów w gruntownie przeobrażonym świecie. Stanął przed zasadniczymi problemami: W jaki sposób Holokaust mógł być obecny w malarstwie? Na ile zaś – wprost przeciwnie – liberalizacja kultury nie przekładała się na odwilż pamięci o Zagładzie?
Słodkowski rekonstruuje przejmujące losy Oberländera: małomiasteczkowy Żyd i żołnierz Armii Czerwonej, który po powrocie z Rosji nie odnalazł rodziny; aktywny w PRL artysta i emigrant, który opuścił kraj pod naporem antysemityzmu; posiadacz polskiego paszportu i francuskiego titre de voyage, żyjący kolejno w kręgu czterech języków. Autor uważnie i z empatią przygląda się najważniejszym obrazom artysty i odnosi je do jego doświadczeń biograficznych oraz problemów dominujących XX wiek (faszyzm, antysemityzm, komunizm). Pyta wreszcie o odbiorców sztuki Oberländera. Omawia, jak postrzegano jego malarstwo w epoce, i zastanawia się, co możemy dostrzec w nim dzisiaj.
Kamień–papier–nożyce, a może człowiek–zwierzę–roślina?
Czy w dziecięcej zabawie ukrywa się prawda o tym, że jestem akurat tym właśnie, człowiekiem, kobietą, tu i teraz?
Wrażliwość metamorficzna pojawia się, gdy zaczynamy rozumieć, że moglibyśmy być kimś innym i że możemy się innym stawać. Dzięki przemianom morfologicznym czy biologicznym, ale też dzięki empatii i rozszerzonej identyfikacji.
Choć przemiana – objawiająca się poprzez epoki, media i materiały symbolizowane w książce przez kamień, papier i nożyce – nieustająco zadziwia, jest przecież zjawiskiem codziennym, normalnym. Stawanie się czymś innym nie stanowi kary zesłanej przez mitycznych bogów. Jest pragnieniem poetów, dzieci, ascetek, estetów, każdego w jakimś stopniu.
W euforii związanej z metamorfozą, pomimo lęku przed przemianą – warto odróżnić wrażliwość metamorficzną od nowego kolonializmu intelektualnego, który ekspansywnie zagarnia ontologię innych istnień.
kamień–papier–nożyce. Wrażliwość metamorficzna jako projekt sztuki i filozofii to książka rozpięta pomiędzy nadzieją a zagrożeniami, pomiędzy przyszłością podobną do przeszłości a przyszłością, której nie potrafimy sobie wyobrazić.
Śladem karykatury jest zbiorem tekstów poświęconych sztuce karykatury publikowanych głównie na łamach prasy w latach 1871–1939, których autorami byli krytycy i teoretycy sztuki, historycy, literaci, estetycy, filozofowie oraz artyści. Wśród artykułów znalazły się zarówno teksty definiujące i sytuujące karykaturę w dziedzinie sztuk plastycznych, zarysy jej historii, recenzje z wystaw, jak i wypowiedzi pisane z punktu widzenia jej twórców.
Antologia pokazuje, w jak zróżnicowany sposób podchodzono wówczas do karykatury, której nadano status sztuki autonomicznej, usytuowanej na przecięciu spraw społecznych, politycznych i artystycznych. Równocześnie przestano postrzegać ją jedynie jako formę artystycznej rozrywki i satyryczny komentarz do rzeczywistości. Publikacja, ilustrowana wybranymi przykładami karykatur i rysunków z kolekcji Muzeum Karykatury, opatrzona obszernym komentarzem Piotra Kułaka stanowiącym zarys historiografii karykatury w wybranych krajach europejskich na tle polskich doświadczeń, jest pierwszym opracowaniem tego tematu w polskim piśmiennictwie.
Historia muzeów staje się prawdziwie światowa w drugiej połowie XIX wieku. Ten okres zaczyna się umownie w 1851 roku, kiedy w londyńskim Pałacu Kryształowym zorganizowano Wystawę Światową. Od tej pory muzeum jest emblematyczną instytucją nowoczesnej cywilizacji. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Kolonizuje podbijane kraje i gromadzi ich dziedzictwo. Bierze udział w obu wojnach światowych. Bywa ofiarą i beneficjentem totalitaryzmów. Jest przestrzenią awangardowych działań artystycznych i maszyną propagandową – po obu stronach żelaznej kurtyny. Dzisiaj istnieje ponad sto tysięcy muzeów. Wydaje się, że w państwach demokratycznych są szczególnymi miejscami kultury, życia społecznego i odnawiających się tożsamości. Ich kolekcje rosną, powierzchnie się rozszerzają, a siedziby przybierają nieznane dotąd kształty.
Przynajmniej tak było do niedawna. Trzeci tom zatrzymuje się w momencie, kiedy z powodu pandemii muzea na całym świecie zostały zamknięte.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?