Drugi tom bogato ilustrowanej trylogii, opisującej dzieje ludzkiego ciała od renesansu aż po współczesność. Ciało fizyczne, materialne, które można dotknąć, poczuć, obejrzeć. Naukowcy manipulują nim i wnikają w nie. Mierzą jego masę, gęstość, objętość i temperaturę. Analizują, jak się rusza i jak pracuje. Ale to ciało anatomów, fizjologów i gimnastyków radykalnie różni się od ciała, które cierpi lub się cieszy, odczuwa przyjemność i ból. Autorzy tej książki próbują przywrócić równowagę między tymi dwiema perspektywami, kładąc akcent na takie aspekty ludzkiego ciała, jak narodziny nowoczesnej medycyny anatomiczno-klinicznej i anestezji, wpływ religii na stosunek do cielesności, powstanie seksuologii, rozwój gimnastyki, sportu i higieny czy wyniszczanie ciał robotników w dobie rewolucji przemysłowej i percepcja ciała ułomnego.
Jak mówić dzisiaj o śmierci, by przywrócić ją do życia? W jaki sposób postępować, by stała się na powrót bliska, lecz na innych zasadach, uwzględniających nowe technologie i rzeczywistość wirtualną? Książka ta jest osobliwym tekstem, który powstawał na przestrzeni kilku ostatnich lat. Osobliwym, ponieważ nie jest to praca przynależna do konkretnej dyscypliny naukowej, mimo że nieraz odwołuję się do badań naukowców, artystów i specjalistów z różnych dziedzin. Źródłem inspiracji jest dla mnie wszystko, co pobudza do myślenia i prowokuje do stawiania pytań. Nie starałam się zatem formułować zasadniczych tez ani rozwiązywać i diagnozować problemów, ale jedynie niektóre odsłaniać, by w ten sposób zachować formę maksymalnie otwartą. Czy zresztą na takie pytania można udzielić prostych odpowiedzi?
Historia męskości. Tom 1. Od starożytności do oświecenia. Wymyślanie męskości opis wydawcyMęskość jest naznaczona tradycją sięgającą niepamiętnych czasów to nie tylko płeć męska, lecz sama jej natura oraz jej część najszlachetniejsza, by nie rzec: najdoskonalsza. Przez wieki uchodziła za cnotę i stanowiła jeden z fundamentów społeczeństw Zachodu. Od starożytności do oświecenia oznaczała pewną koncepcję mocy, która obejmowała zarówno siłę fizyczną, jak i męstwo psychiczne. Jej kody, rytuały i fantazmaty kulturowe utrwalały patriarchalny obraz świata, choć męskiej dominacji zawsze zagrażało widmo porażki.Nie było też nigdy uniwersalnego, niezmiennego modelu męskości. Społeczność kupiecka hołdowała innemu ideałowi niż społeczność wojskowa. Dworzanin nie mógł wyobrażać sobie męskości tak samo jak rycerz. Ten zaś pojmował ją inaczej niż duchowny czy mieszczanin. Te właśnie różnice i przemiany, a także związane z nimi gesty nienormatywne, starają się zrekonstruować autorzy i autorki pierwszego tomu Historii męskości.W planach:Tom 2: XIX wiek. Tryumf męskościTom 3: XXXIX wiek. Męskość w kryzysie.
Publikacja w 2018 roku czwartej części Historii seksualności stała się we Francji intelektualnym wydarzeniem. To wybitne dzieło miało nigdy się nie ukazać, gdyż taka była wola jego autora, który nie zdążył go ukończyć przed swą przedwczesną śmiercią.
Historia seksualności to dzieło z ostatniej fazy twórczości Michela Foucaulta. Na książkę składają się trzy prace opublikowane w latach 1976–1984. Podobnie zresztą, jak nieukończona Historia seksualności, ukazująca nam inne oblicze Foucaulta: myśliciela, który do końca życia nie pozwolił zamknąć się w gotowych formułach – nawet tych, które on sam wypracował.
Przecenia Pani z pewnością wpływ moich książek na Panią, jego siłę i znaczenie; żadna książka, tak samo jak żadne słowne wsparcie, nie może zdziałać nic decydującego, jeżeli ten, do kogo ona trafia, nie jest gotowy na głębokie przyjęcie i poczęcie, jeśli godzina jego powrotu nie nadeszła. Do tego, żeby ją sobie uświadomić, wystarcza nieraz drobna rzecz: czasem książka albo dzieło sztuki, czasem widok jakiegoś dziecka, głos człowieka lub ptaka, tak, w pewnej sytuacji szum wiatru, trzask pod stopami albo – kiedy jeszcze siadywało się przy kominku (co robiłem w życiu od czasu do czasu) – spojrzenie w głąb zmiennego płomienia. Wszystko to, a nawet rzeczy jeszcze mniejsze, pozornie przypadkowe, może pomóc człowiekowi się odnaleźć lub odnaleźć na nowo (jak dzieje się to właśnie u Pani!) i umocnić go w tym odnalezieniu; poeci, tak, również oni mogą być czasem jednym z tych powodów…
Rainer Maria Rilke do Ilse Blumenthal-Weiss,
Château de Muzot, 28 XII 1921
Rilke mieszkał w samotności; jego listy wypowiadane są z głębi samotności, jakby z wnętrza ciemności. Ale ta ciemność – jak osławiona camera obscura – miała swoje oko, swój obiektyw, swoje światło.
Adam Zagajewski
Oto kolejna książka, którą Profesor Tadeusz Sławek pisze „po swojemu”: bez tytułów rozdziałów, bez porządkujących „punktów” i „podpunktów”, unikając definiowania i wyrokowania. Daje się prowadzić przeróżnym tekstom: drąży zdania z Brocha i Kafki, z Rilkego i Owena, z Szekspira i Camusa. Tytuł jego eseju filozoficznego, Śladem zwierząt. O dochodzeniu do siebie, wytycza kierunek refleksji. Zamiast „tropienia zwierząt” mowa jest o wędrówce ich „śladami” w poszukiwaniu istoty człowieczeństwa. Kto jednak szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek, musi najpierw zmierzyć się z myślą o przemijaniu. Książka wskazuje na konieczność poszukiwań „reszty” człowieczeństwa tam, gdzie ludzie funkcjonują „jak maszyny”, a życie staje się „towarem”. Sławek dowodzi, że tylko poza sferą kultury i cywilizacji, godząc się ze swoją „zwierzęcością”, w którą wpisana jest śmiertelność, możemy żyć i kochać prawdziwie „po ludzku”.
Można powiedzieć, że esej O dochodzeniu do siebie to bajka zwierzęca au rebours. Każdy powinien sam zmierzyć się z jego kusząco migotliwym, dalekim od jednoznaczności przesłaniem. Trudno, żeby nie było ono podatne na różne interpretacje, skoro ambiwalentna jest przede wszystkim wiodąca fraza książki: „jak zwierzę”. Wielokrotne zwroty sprawiają, że zmieniają się wyglądy rzeczy, a słowa nabierają nowych znaczeń.
Fragment recenzji prof. dr hab. Małgorzaty Grzegorzewskiej
Historia ciała, monumentalne dzieło francuskich historyków, pokazuje, w jaki sposób ciało staje się przedmiotem historii. Autorzy nie pomijają żadnej sfery: mówią o religii, medycynie, seksualności, sztuce i innych dziedzinach życia. Ewolucję wyobrażeń ciała w kolejnych stuleciach ukazują w perspektywie „konkretnego” człowieka danej epoki. W rozważaniach tych daje się już przeczuć ciało naszych czasów. Uwadze autorów nie umyka żaden krzyk, szmer, milczenie ani gest, który może powiedzieć coś o kondycji człowieka. Ciało ukazane zostaje we wszelkich możliwych stanach: w cierpieniu, pragnieniu, marzeniu, w relacji do innych ciał. Także, jak chciał Foucault, w relacji do samego siebie.
Biomorfizm w sztuce, choć mówi się o nim od niemal wieku, nie stał się jak dotąd kategorią opisową historii sztuki, nie znalazł się wśród narzędzi wyjaśniających zjawiska lub procesy artystyczne, trudno więc wskazać jego szerszą rolę w powiązaniu z systemem wartości estetycznych. Nie umieścił się w ramach jakiejkolwiek politozy. Nie chcę powiedzieć, że nie pojawił się nigdy w kontekście tych problemów, niemniej jednak pozostawał zawsze na ich marginesie. Pragnę skomplikować tę sytuację, a tym samym odsłonić potencjał krytyczny biomorfizmu, który wynika z jego marginalnej pozycji jako „obcego” wtrętu na gruncie humanistyki oraz jako Innego, zagrażającego dyscyplinarnej czystości historii sztuki. [ze Wstępu]
Książka Andrzeja Turowskiego opisuje fascynację artystów XX wieku formami biologicznymi, a także związek między ruchami awangardowymi a rozwojem nauk przyrodnicznych, od ekspresjonizmu i formalizmu, poprzez surrealizm, po ostatnie rzeźby Aliny Szapocznikow. To naukowe studium, osadzone w szerokim kontekście antropologicznym i kulturowym, miejscami zmienia się jednak w osobisty esej o nieograniczonej płodności materii.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzącego z Funduszu Promocji Kultury
Wariacje goldbergowskie są jednym z najdoskonalszych wcieleń dojrzałego myślenia muzycznego Jana Sebastiana Bacha. Chodzi tu o myślenie muzyczne charakterystyczne szczególnie dla ostatniego okresu jego twórczości, kiedy związał się z Societät der musicalischen Wissenschaften, ekskluzywną grupą teoretyków i praktyków muzyki, którzy wcielali w życie pitagorejską i teologiczno-metafizyczną koncepcję muzyki. To właśnie komponowanie Wariacji goldbergowskich zaczęło ten niezwykły czas w życiu kantora z Lipska, gdy tworzył on – trudno nie zgodzić się z Malcolmem Boydem – „najbardziej wizjonerską i głęboką muzykę, jaka kiedykolwiek została skomponowana”.
(ze Wstępu)
Wspomnienia z młodości ubogiej służącej zawierają obrazki z życia gdańskiego mieszczaństwa oraz biedoty drugiej połowy XIX wieku, czyli okresu wciąż słabo znanego zarówno gdańskiej historiografii, jak i współczesnemu polskiemu czytelnikowi. Narracja książki prowadzona jest najczęściej w żartobliwym tonie, językiem soczystym, pozornie naiwnym i okraszonym lokalnym słownictwem. Podczas lektury czytelnik zagląda do domów mieszczan, kwater wojskowych, suteren biedoty, miejskich sklepów i zakładów produkcyjnych, wraz z narratorką wędruje po tętniących życiem ulicach Gdańska, jego cichych przedmieściach i wiejskich okolicach.
Dofinansowano ze środków Miasta Gdańska
Twórczość Gerarda Gasztowta to odpowiedź Przybyszewskiej na powieść jej ojca zatytułowaną Krzyk (1917). Utwór opowiada o losach stojącego u progu kariery malarza. Pewnego dnia Gasztowt ratuje niedoszłą samobójczynię. Nieprzeciętna inteligencja nieznajomej fascynuje artystę, który użycza jej na noc swojego mieszkania. Rankiem Tamara znika. Poszukujący jej Gerard błąka się w plątaninie miejskich ulic i zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością.
Groteska łączy się tu z horrorem, a proza psychologiczna z ekspresjonistyczną. Nie wiadomo, które wydarzenia rozgrywają się naprawdę, a które są jedynie projekcją umysłu bohatera, czy Gasztowt jest chory psychicznie, czy opętany. Przybyszewska podejmuje dialog nie tylko ze swoim ojcem, ale i z całą tradycją młodopolską, wykorzystując w powieści motyw okrucieństwa artysty, opisy sadystycznej seksualności oraz obrazowanie za pomocą halucynacji i alkoholowych wizji.
Bataille’owskie rozróżnienie trzech postaci erotyzmu: erotyzmu ciała, erotyzmu serc i erotyzmu sacrum – jest jednym z podstawowych pojęć współczesnej antropologii.
W pierwszym przypadku człowiek odnajduje swój pierwotny związek z przyrodą przede wszystkim za sprawą erotycznego upojenia, które jest chwilowym unicestwieniem granic własnego ja i utożsamieniem z pierwotnym bytem natury. Erotyzm, choć w pewnym sensie nieodłączny od doświadczenia prokreacji, jest samoistnym „eksperymentowaniem psychicznym”, powiada Bataille, w poszukiwaniu sensu życia.
Erotyzm serc – to romantyczna koncepcja fuzji bliskich dusz. Głębokim sensem trzeciej postaci erotyzmu, erotyzmu sacrum, analizowanego przez Bataille’a na podstawie obrzędów i rytuałów religijnych, ale także literatury, poezji, teatru etc., jest obalanie wszelkich struktur zamykających człowieka w wąskich ramach egzystencji (ramy społeczne, jednostkowa osobowość, ubiór, modele zachowania, itp.) w poszukiwania nieskończonej i niczym nieograniczonej jedności z bogiem. Erotyzm sacrum, będący zarazem doświadczenie estetycznym, etycznym i religijnym, jest definitywnych wykraczaniem człowieka poza siebie i swe ograniczenia.
W Anglii pod panowaniem Tudorów i Stuartów rozwinęła się nowa odmiana wypowiedzi publicznej – mowa pożegnalna skazańca. Z początku wymuszane przez władzę, schematyczne i skonstruowane według określonego wzorca, z czasem ewoluowały, zaspokajając zapotrzebowanie odbiorców na sensacyjne informacje lub dostarczając wiadomości o skazańcu i okolicznościach przestępstwa. Mowy te, wpierw odnotowywane przez świadków egzekucji w prywatnych dziennikach, pamiętnikach lub korespondencji, a przez urzędników Korony – w dokumentach procesowych, wywoływały takie zainteresowanie wśród odbiorców, że ich publikacja z czasem stała się normą, przyczyniając się do stworzenia nowego gatunku popularnego piśmiennictwa.
Retoryka umierania to bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Tom zawiera obszerny wstęp Olgi Kubińskiej, wybitnej znawczyni kultury i literatury renesansowej Anglii, oraz 34 przekłady mów wygłaszanych przed egzekucją w latach 1583–1697. Teksty te są wspaniałym materiałem do studiów nad mentalnością, zachowaniami prywatnymi i społecznymi, religijnością i polityką tych niesłychanie intensywnych i ciekawych czasów.
Marta Gibińska
„Cóż mnie łączy z Żydami? Prawie nic mnie nie łączy nawet z samym sobą”. Ta autoironiczna i zarazem niebywale trzeźwa deklaracja osobności – jedna z wielu autocharakterystyk Kafki – staje się w komiksie Davida Mairowitza i Roberta Crumba metaforą jego całego życia. Komiks ten jednak nie jest typową biografią. Ważniejsze od kronikarskiej dokładności są dla jej autorów Kafkowskie tematy, obsesje i kompleksy. Dlatego w opowieści Mairowitza i Crumba zdarzenia historyczne przenikają się ze światem imaginacji Kafki, a on sam często pojawia się w rolach, na które skazywał swoich ludzkich i nie-ludzkich bohaterów. Mairowitz i Crumb sceptycznie (czasem wręcz prześmiewczo) odnoszą się do konserwatywnej „kafkologii”, pokazując, że Kafka to również humor i erotyzm.
Robert Crumb jest Breuglem dwudziestego wieku – „Time”
Nikt nie mógłby zrobić tego lepiej od Crumba – „Libération”
Historia rozwoju przestrzennego rezydencji położonych na skraju lasu ciągnącego się wzdłuż gdańskiej ulicy Polanki, w których przez kilka stuleci koncentrowało się życie towarzyskie i artystyczne gdańskich elit mieszczańskich.
„Granice większości historycznych dworów przy Polankach zostały po wojnie zmienione. Utrzymała się wprawdzie linia regulacyjna ulicy Polanki, ale przebieg granic w sąsiedztwie wzgórz został przesunięty. Parki leśne Dworów I, III i IV przejął Zarząd Lasów Państwowych i prowadzi tam gospodarkę leśną. Korekty przebiegu granic związane z aktualnymi potrzebami użytkowników naruszyły ład przestrzenny dawnych rezydencji (Dwory I, III, IV, V). Istotna sprzeczność z pierwotnymi rozwiązaniami architektonicznymi oraz adaptacje do nowych funkcji mieszkalnych (Dwór I), wychowawczych (Dwór III), szpitalnych (Dwory IV, V) oraz wojskowych (Dwory II i V) wymusiły zmiany rozplanowania zabytkowych budynków. Brak konserwacji i bieżącej troski, wymuszał kolejne remonty. Dwory IV i V pozbawiono rokokowych sztukaterii, Dwory I i II zmieniły rozplanowanie, wszystkie utraciły część zabytkowej stolarki, a Dwór III rozebrano. […] Współczesny obraz zespołu dworów przy Polankach nie przedstawia się optymistycznie, co nasuwa refleksje zbliżone do tych zapisanych przed dwustu laty we wspomnieniach Joanny Schopenhauer: «Ciche, opustoszałe, na powolne zniszczenie wydane, stoją obecnie tak niegdyś miłe wiejskie domy. Chwasty i pokrzywy rozpierają się na ogrodowych ścieżkach; wielka ich ozdoba, stare, wspaniałe drzewa, w większej części powycinano lub wyniszczono. Zamilkł miły plusk i szmer wodotrysków. Przewody i wodociągi rozbite, a miejsca po nich zabagnione.»"
(fragment książki)
Teatr jest bodaj najbardziej zawiłą ze sztuk, jakie człowiek stworzył. Jurij Łotman nazywa go „encyklopedią semiotyczną", przez co implikuje - i słusznie - że w teatrze mieszczą się wszelkie znane człowiekowi systemy znakowe i formy komunikacji. Jego twórca (zazwyczaj: twórcy), czyli autor „komunikatu" czy - jak kto woli — dyskursu, który wcale nie musi być wykonawcą, chcąc coś odbiorcy przekazać, organizuje swoją wypowiedź w niecodzienny sposób. Zamiast mówić wprost, wybiera tę niezwykłą formę wypowiedzi - dlaczego? Ano również dlatego, że tekst artystyczny ma większą pojemność czy nośność informacyjną i może więcej powiedzieć niż przekaz nieartystyczny. Zdolność ta wynika między innymi z elastyczności czasu scenicznego i z niespotykanej gdzie indziej intensywności zwielokrotnienia synek-dochicznego1. Dzięki temu w ciągu dwóch godzin na scenie można ukazać nie tylko całe życie jednostki, ale i los człowieczy w ogóle.
Ta książka opowiada o naszych obyczajach zobrazowanych w filmie ubiegłego wieku. O tym, jak żyli Polacy, zwłaszcza w miastach. Jak wyglądały ich codzienne, materialne sprawy. Jak mieszkali i jak się ubierali. Jaki był ich stosunek do pracy i pieniądza, do polityki i erotyki. W jakim języku przywykli się porozumiewać. Jak się kochali i nie kochali. (...)
Asymptoty obalają mit, wedle którego Przybyszewską interesowała wyłącznie rewolucja francuska. Tematyką powieści, nigdy dotąd niepublikowanej, jest współczesna, akcja rozgrywa się w kosmopolitycznym środowisku naukowych elit dwudziestolecia międzywojennego. Jej główny motyw to studium rozpadu małżeństwa Edy i Charlesa, bakteriolożki o międzynarodowej sławie i wypalonego zawodowo publicysty.
Powieść stanowi popis erudycji Przybyszewskiej, zawiera liczne dyskusje o literaturze epoki i aktualnych wydarzeniach politycznych. W warstwie psychologicznej autorka podnosi kwestię depresji i dalekosiężnego wpływu stresu pourazowego na człowieka, relacji dorosłej córki z ojcem, problemów pojawiających się w związkach słabych emocjonalnie mężczyzn z silnymi kobietami-intelektualistkami oraz wpływu problemów dorosłych na daleką od niewinności psychikę dzieci.
Procesy przeciw pornografii literackiej, a później również filmowej i artystycznej, które rozpoczęły się od słynnej sprawy Pani Bovary i trwały przez prawie cały wiek XX, dotykają problemu prawnych, formalnych i gatunkowych wyznaczników pornografii. Czy dzieła pornograficzne mają jakąś wspólną cechę? Pomimo rozlicznych problemów definicyjnych można wyodrębnić jedną – pornografia nie jest i nie była nigdy formą seksualności spotykaną w naturze. Innymi słowy – pornografia jest dziedziną kultury. Dlatego celem tej książki jest potraktowanie pornografii jako kategorii kulturowej, przyjrzenie się jej z dystansu, ograniczenie obiegowej oczywistości, zanalizowanie teoretycznego i praktycznego kontekstu oraz naszkicowanie chociaż w uproszczony sposób jej historii. Praktycznym celem jest zaś zaproponowanie metodologicznej podstawy porn studies, a także pokazanie, jak w krytyczny sposób czytać pornografię literacką.
To znakomita praca, bogata w wiedzę, frapująca interpretacyjnie. Zamysł autorki polega na ujęciu pornografii nie jako wstydliwych marginesów kultury, lecz jako moralnego i estetycznego wyzwania idącego z marginesów ku centrum.
(Przemysław Czapliński)
Pracę Ewy Stusińskiej uważam za pionierskie i oryginalne opracowanie zagadnienia trudnego, dotąd tak rzetelnie i twórczo niepodejmowanego na naszym gruncie.
(Krzysztof Kłosiński)
Życiorysu Williama Szekspira w tej książce nie będzie. Nie rozwiążemy zagadki Czarnej Damy ani nie ustalimy tożsamości tajemniczego pięknego młodzieńca z sonetów. Nie będziemy się zajmować ulubionym tematem żurnalistów: „kto właściwie napisał Szekspira?”. Zamiast tego o wielkim poecie i dramatopisarzu będziemy mówić jako o mistrzu słowa i żartu, zwłaszcza żartu frywolnego, będącego nie prostackim świntuszeniem dla rozbawienia gawiedzi, lecz grą słowną, która z jednej strony zaskakuje otwartością i śmiałością, z drugiej zaś wręcz oszałamia wyobraźnią oraz inwencją, a także bawi nietuzinkowym poczuciem humoru, w którym miłość niebiańska sąsiaduje z ziemską i dobrze w tym sąsiedztwie się czuje. Autor ma nadzieję, że jego książka zainteresuje nie tylko tłumaczy i reżyserów, lecz także każdego, kogo ciekawi epoka renesansu i to, w jaki sposób przekłada się ją na współczesny nam język.
Bywa, że dziwa
Jest urodziwa –
Lady Godiva prawdziwa;
Dziwa sędziwa,
Nawet godziwa,
Rzadko się do niej umywa.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?