Książka „Cmentarze przy Wielkiej Alei w Gdańsku. 1867 – 1945” przedstawia dzieje rozległego założenia cmentarnego, które powstało u schyłku lat 60. XIX stulecia w rejonie Wielkiej Alei czyli obecnej alei Zwycięstwa. Historia cmentarzy została przedstawiona na szerokim tle kultury funeralnej Gdańska w XIX w. Dzieje tych obiektów bezpowrotnie zniszczonych po II wojnie światowej zasługują na uwagę z powodu powiązania z historią miasta, jego rozwoju przestrzennego, poza tym przybliżają różnorodne zjawiska związane z historią społeczną, mentalnością i obyczajowością w XIX wieku.
---
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jedna z najbardziej ruchliwych arterii współczesnego Gdańska otoczona była cmentarzami. Dziś pozostałości po nich dostrzec potrafi jedynie wprawne oko badacza: pojedyncze płyty nagrobne skryte pod gęstymi zwojami bluszczu, tu i ówdzie zachowany bieg cmentarnych alejek czy układ drzew posadzonych wzdłuż ogrodzenia nekropolii.
Anna Krüger rusza tropem zaginionych gdańskich cmentarzy i pieczołowicie rekonstruuje kulturę funeralną drugiej połowy XIX i pierwszej połowy XX wieku. Autorka nie tylko kreśli dzieje największego założenia cmentarnego w mieście, wskazując ślady nieistniejących już miejsc pochówku dawnych gdańszczan, ale także przybliża czytelnikom ówczesne obyczaje związane z przeżywaniem śmierci i żałoby: z uwagą czyta rozporządzenia dotyczące konserwacji i przechowywania zwłok, śledzi losy pracowników cmentarnych, wertuje katalogi firm kamieniarskich, przegląda dawne czasopisma w poszukiwaniu nekrologów, a także opisuje trendy w modzie żałobnej. Ta książka to studium miasta oglądanego zza cmentarnej bramy – za którą najważniejsze problemy i podziały społeczne, etniczne oraz religijne wcale nie tracą na znaczeniu, a wręcz przeciwnie, stają się nieraz jeszcze bardziej uderzające.
Richard Teclaw – podpisujący artykuły pseudonimem Ricardo – był jednym z najpopularniejszych gdańskich dziennikarzy okresu międzywojennego. W swych tekstach poruszał różnorodne tematy, najczęściej skupiał się jednak na sprawach kryminalnych i sądowych. Pisał o drobnych cwaniaczkach i prawdziwych łotrach, o naiwnych pannach i starych szlorach, o hodowcach gołębi, złośliwych urzędnikach czy hazardzistach. Nie interesowali go wielcy panowie ani bogate damy – zawsze pozostawał blisko ludzi zwyczajnych. Zgodnie z socjaldemokratycznymi przekonaniami sprzeciwiał się niesprawiedliwości, stawał po stronie słabszych i odważnie krytykował nieuczciwych sędziów, za co zapłacił niejedną grzywnę.
W trzech tomach ?Historii męskości? autorzy podejmują próbę opisania tego, jak tytułowa kategoria funkcjonowała w kulturze europejskiej w ciągu ponad dwóch i pół tysiąca lat ? od starożytnej Grecji aż po początek XXI stulecia.
W „Filozofii sztuki” (1865) Hippolyte Taine bada w sposób całościowy historię sztuki europejskiej na przestrzeni wieków. Filozofia sztuki nie jest jednak pracą wpisującą się w obszar krytyki sztuki, ale szeroko pojętej estetyki, a więc służyć ma rozpoznaniu, zrozumieniu i odkryciu zasad wartościowania Piękna. Zastosowana w tym celu metoda krytyczna i historyczna zakłada, że doskonałe, czyli mimetyczne dzieło sztuki nie jest wynikiem zbiegu przypadkowych okoliczności, czy nagłym przebłyskiem geniuszu, ale efektem ściśle określonych warunków. Analiza tych warunków, która prowadzić ma do zrozumienia dzieł sztuki i dostarczyć narzędzi ich hierarchizacji, jest głównym tematem tej pracy.
„Chłopiec z łabędziem” to historia dwóch sióstr, bohaterek dramatu Villqista - Hagen i Arni. Wracają z miejsca, które każdemu z nas kojarzy się z odrzuceniem, wykluczeniem, bezsilnością społeczeństwa, które, bezradne wobec odmienności, izoluje tych najbardziej wrażliwych i czułych na dotyk świata.
Arni i Hagen podejmują desperacką próbę, w istocie - wbrew wszystkiemu, może nawet i sobie, by po raz kolejny rozpocząć normalne życie. Świadome i bezradne, każdego dnia nowego życia walczą o siebie, ponoszą klęski, ranią się, wzajemnie ratują, by ponownie zepchnąć, jedną drugą, w otchłań imaginacji, lęku, rojeń i pobożnych życzeń. Pojawienie się trzeciej bohaterki jednoaktówki Villqista - pani Laury powoduje, że desperacko budowana przez Hagen i Arni normalność zmienia w coś, nad czym żadna z nich nie będzie mogła już zapanować.
„Jezus Niechrystus” to książka łamiąca gatunkowe konwencje i światopoglądowe stereotypy. Autor odwołując się do osobistych doświadczeń wiary i jej porzucenia, a także do swojej filozoficznej erudycji proponuje bardzo odważne, współczesne odczytanie słów historycznego Jezusa. W oparciu o nie Augustyniak formułuje oryginalną filozofię życia, która odrzuca instytucjonalny Kościół i podważa fundamenty chrześcijańskiej wiary. Jednocześnie ukazując przesłanie Jezusa jako inspirację do twórczego odnalezienia się w nowoczesnym świecie i wyzwolenia od jego mielizn.
Do tej pory o Jezusie nikt tak w Polsce nie pisał. Piotr Augustyniak napisał książkę o utracie wiary w zmartwychwstanie Jezusa, paradoksalnie wydobywając w ten sposób najgłębszy wymiar jego ziemskiego nauczania. Ta książka nie ucieszy jednak ani ateistycznych działaczy, ani antyklerykałów. Będzie też poważnym problemem dla teologów przyzwyczajonych do traktowania religii jako własnego poletka, na które innym wstęp surowo wzbroniony. Ucieszy jednak wszystkich szukających sposobu nazwania najgłębszych niepokojów wewnętrznych, dla których nie znajdują ukojenia w tradycyjnych formach religijności czy nazbyt oczywistych sposobach ich odrzucania. Myślę, że trafi głównie do ludzi młodych. Ale przecież nie tylko. Wielu z nas, którzy od dziesiątków lat przyglądają się zmiennym funkcjom religii, odnajdzie w przemyśleniach Augustyniaka własne myśli, choć zabrakło nam odwagi, by nazwać je z taką jasnością.
Prof. Stanisław Obirek
Kluczowym punktem, wokół którego ogniskuje się myśl Didi-Hubermana, jest „Atlas Mnemosyne” Aby Warburga. Autor używa kategorii „atlasu” do zarysowania najważniejszych problemów, z jakimi mierzyła się sztuka i kultura europejska w ogóle. Od mitologii i Pliniusza Starszego, przez Goyę, Waltera Benjamina, aż po Jorge Luisa Borgesa.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzącego z Funduszu Promocji Kultury.
Wybór najważniejszych esejów Seferisa. Teksty prezentują pełen wachlarz zainteresowań autora oraz pokazują jego ogromną wiedzę i wyjątkowy kunszt literacki.
„Kawafis nas zostawił. Odszedł z naszego świata w czasie, gdy dopełnił się ostatni akt naszego dramatu: katastrofa. Był starym człowiekiem, wyczerpanym i złamanym, cedzącym słowa o obrazach, które oglądał w Aleksandrii. Bardzo niewielu go słuchało, a jeszcze mniej pojęło jego niezrozumiałe jąkania. Czym innym prócz mamrotań, wśród masowych ryków tłumu autarchicznej Europy, mogły być pojedyncze broszury, które powielał w drukarni Kasimatisa i Ionasa? Nic dziwnego, że nikt go nie słuchał. […] On jednak był posłańcem”.
Jorgos Seferis, Dni, Poros 1946
Z „Dni 1941–1956” – dziennika Seferisa – wyrasta „Roża losu”, eseje pełne tragicznej refleksji nad ocaleniem dziedzictwa hellenizmu, nad ocaleniem dziedzictwa Eliota i Kawafisa.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzącego z Funduszu Promocji Kultury.
W roku 1945 Gdańsk stał się nowym miastem w podwójnym znaczeniu. Przestrzeń miejska została w znacznym stopniu zniszczona, a nowi osadnicy zastąpili starych mieszkańców. Z kolei rok 1970 ujawnił poważny kryzys miasta portowego – młodzi stoczniowcy i inni gdańszczanie byli rozgoryczeni problemami gospodarki niedoboru i niezrealizowaną obietnicą stabilizacji. Między tymi latami rozpościera się rozległa panorama życia codziennego w Gdańsku. Autor książki analizuje metody kształtowania społeczeństwa, takie jak tropienie sabotażu, mobilizacje wyborcze, dyscyplinowanie młodzieży i próby kontroli życia prywatnego. Prezentuje również warunki życia gdańszczan – przymusowy kwaterunek i jego skutki, problemy z zaopatrzeniem, nierównomierny rozwój miasta portowego oraz ścieranie się obyczaju miejskiego z wiejskim. Na podstawie licznych archiwaliów, listów, rozmów, prasy i powieści powstał barwny obraz życia w wyjątkowym miejscu, jakim był powojenny Gdańsk.
W drugim wydaniu dodany został nowy rozdział o powojennej integracji Trójmiasta.
Książka jest pierwszą biografią Eleonory Kalkowskiej, fascynującej polsko-niemieckiej dramatopisarki, poetki i prozaiczki. Na podstawie detektywistycznych badań archiwalnych Anna Dżabagina wydobywa na światło dzienne zapoznaną, w większości niepublikowaną, twórczość pisarki, a także nieznane dotąd fakty i przeoczone dokumenty, z których wyłania się portret Kalkowskiej jako autorki wielu języków, pogranicza kultur, nieustannie migrującej przez kolejne centra i peryferie modernistycznej wymiany – nie cofającej się przed śmiałym przekraczaniem granic geograficznych, politycznych i obyczajowych. Uwydatniając geograficzny, transnarodowy wymiar egzystencji pisarki, Dżabagina kreśli szczegółową mapę miejsc i powiązań Kalkowskiej: między innymi młodopolskiego Paryża początku XX wieku, awangardowego, rewolucyjnego Berlina okresu Republiki Weimarskiej, czy uchodźczego Londynu, dającego schronienie uciekinierom z hitlerowskiego reżimu w latach trzydziestych.
Dofinansowania z programu Doskonała Nauka.
Książka podzielona jest na trzy komplementarne części. Pierwszą są pisma zebrane Marii Jaremy: o malarstwie, rzeźbie i architekturze światowej, procesie twórczym, społeczeństwie, polityce, statusie artystów czy sytuacji kobiet. Głos Jaremianki jest mocny, stanowczy, a ona sama ciekawie odnosi się do bieżących wydarzeń, rozważa tradycję i antycypuje tendencje współczesne. Druga część tomu to reprodukcje i opisy prac Jaremy – zarówno tych wysoko cenionych, jak i dotychczas nieznanych i/lub niepublikowanych, pochodzących z prywatnych kolekcji. Trzecia część to komentarze ekspertek i ekspertów, teksty o sztuce i postaci Jaremy.
Trudna kresowa miłość to zbiór dzienników, które Helena Prusakowska (później Macur) pisała podczas nauki w liceum i na początku pracy zawodowej. Ukazują one obraz wcześnie dojrzałej wewnętrznie dziewczyny, z jej emocjami, marzeniami i zmartwieniami. Widać w nich osamotnienie autorki, żal za przemijającą młodością i lęk przed niepewną przyszłością.
Dzienniki Heleny są jednak nie tylko intymną opowieścią o kobiecie, która wchodziła w dorosłość w okresie II wojny światowej. To także świadectwo czasów i zapis codziennego życia na Kresach i Pomorzu.
„Niebezpieczeństwa onanizmu” Jacques’a Louisa Doussina-Dubreuila to – jak sam tytuł wskazuje – zatrważająca opowieść o zgubnych skutkach nałogu, który od niepamiętnych czasów wyniszcza nasze społeczeństwa.
Praca wydana po raz pierwszy w 1825 roku przytacza liczne świadectwa spisane przez nadobnych młodzieńców, którzy powierzają uczonemu doktorowi sekretne szczegóły swoich niecnych praktyk oraz przerażające spustoszenia, jakie zwyczaj ten poczynił w ich życiu psychicznym i fizycznym. Powołując się na najuczeńszych mężów, od starożytnych po współczesnych, autor wyjaśnia, jak wykrywać onanistów, jak czuwać nad ich cnotą i jakie kuracje im aplikować. Opowiada też, jak wielką pomocą służy w tych zabiegach religia. Nade wszystko zaś przytacza niezliczone przykłady straszliwych dolegliwości, jakie wynikają z nałogu masturbacji – nałogu wiodącego wprost ku śmierci.
Bohaterami „Wierszy znad palety” są zarówno malarze o gruntownym wykształceniu, jak i genialni samoucy; artyści zróżnicowani pod względem światopoglądu i estetyki prac; ci powszechnie znani oraz ci, o których pamięć należałoby przywrócić. Łączy ich skłonność do poezjowania i potrzeba lirycznego wyznania. Jednak niewielu z nich znamy jako poetów, ponieważ w większości nie publikowali swych tekstów lub – mimo druku – przechodziły one bez echa. Autorka książki przez lata poszukiwała ich wierszy – często dostępnych jedynie w rękopisach – gromadziła je i opisywała. Niniejsza publikacja stanowi zwieńczenie jej wieloletnich wysiłków, odsłania nie tylko wachlarz poetyckich prób malarzy, lecz także mało znany obszar polskiej humanistyki.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Jakub Deml, Ladislav Klíma i Richard Weiner to pisarze prawie całkiem u nas nieznani i nie pasujący do stereotypu literatury czeskiej jako lekkiej i zabawnej. W pewnym stopniu dotyczy to też Jaroslava Haška, który kojarzony jest wyłącznie z jednym (co prawda wybitnym) dziełem, lecz o niezwykłych i zagadkowych kolejach losu pisarza wiedzą raczej tylko nieliczni czytelnicy. Wszyscy ci twórcy wywarli ogromny wpływ na kulturę czeską XX wieku i choćby Bohumil Hrabal uważał ich za swych mistrzów. To między innymi dzięki nim literatura czeska nawiązała kontakt z kulturą europejską. Eseje znakomitego erudyty Jindřicha Chalupeckiego stanowią najlepszą zachętę ku temu, aby ich poznać. Zachwycają bowiem precyzją analiz i błyskotliwością interpretacji. W dodatku czyta się je niczym przysłowiowy kryminał, bo jak w klasycznej powieści detektywistycznej stopniowo odkrywają tajemnice i do końca trzymają w napięciu.
Andrzej S. Jagodziński
Mieczysław Limanowski (1876–1948) – wybitny geolog, człowiek teatru, za życia wzbudzał skrajne emocje. Jedni uważali go za człowieka twórczego i inspirującego, inni – za oryginała, a nawet niebezpiecznego dziwaka. Bez Limanowskiego nie byłby Reduty – przyznawał to Juliusz Osterwa. Stanisław Ignacy Witkiewicz pisał w 1920 roku: „W ostatnich czasach rozpoczęło się odrodzenie sztuki aktorskiej w Warszawie, prowadzone przez Mieczysława Limanowskiego, znanego w całej Europie geologa”. Zarazem bywał Limanowski obiektem krytyki, a nawet szyderstw – najbardziej agresywna napaść wyszła spod pióra Słonimskiego. Nie doceniał go nawet własny ojciec – współtwórca PPS-u Bolesław Limanowski. Barwna postać Limana, jak nazywali go przyjaciele, została po wojnie zapomniana. Teatrowi przywrócił go Zbigniew Osiński (1939–2018), w którego badaniach Limanowski zajął miejsce równie ważne, co Jerzy Grotowski czy Tadeusz Kantor. Dzięki poszukiwaniom archiwalnym i kwerendom międzywojennej prasy Osiński w kolejnych publikacjach książkowych zebrał i przypomniał rozproszoną spuściznę Limanowskiego.
Trzon niniejszego tomu stanowi Opowieść biograficzna o Limanowskim, doprowadzona do 1930 roku. I choć nie została ona ukończona z powodu śmierci badacza, to czytelnicy znajdą w niej pasjonującą relację o niezwykłym człowieku, jego czasach, ludziach, z którymi stykał się w wielu miejscach Europy: we Lwowie, gdzie się urodził i gdzie potem studiował, w Szwajcarii, gdzie uczęszczał do szkół i gdzie alpejskie wycieczki obudziły w nim zainteresowanie geologią, w Zakopanem, gdzie spędził czternaście lat i stał się częścią zakopiańskiej legendy, we Włoszech, gdzie badał wulkany, w Moskwie, dokąd zagnały go wydarzenia I wojny światowej i gdzie poznał między innymi Konstantina Stanisławskiego, w Warszawie i Wilnie, gdzie wraz z Juliuszem Osterwą założył i prowadził teatr Reduta, najważniejsze – obok odkryć geologicznych – dzieło życia…
Trzecie, zaktualizowane wydanie pierwszej polskiej monografii poświęconej Glennowi Gouldowi. Książka jest próbą spojrzenia na Goulda - pianistę, kompozytora i myśliciela - przez pryzmat muzycznej konstrukcji fugi. Zdaniem autora, nieprzypadkowo Gould był genialnym wykonawcą fug Bacha, sam pozostając nowym wcieleniem polifonii. Fuga, po włosku "ucieczka", wydaje się formą najodpowiedniejszą dla artysty-outsidera, pragnącego uciec od narzuconej z góry formy i wykreować formę własną, stworzyć ją mocą własnej woli. Gould, pustelnik stroniący od wszelkiej rywalizacji, wierzył w "miłosierdzie technologii", która ludzi oddziela od siebie buforem, eliminując konflikty, a zarazem zbliża ich, rozpinając nić bezpośredniej czystej łączności w nieskażonych agresją rejonach abstrakcji.
Nie ma czarnego romantyzmu bez szaleństwa i ryzyka życia. To ryzyko osobiste, które podejmuje pisarz, a czasem także czytelnik. Literatura czarnoromantyczna po prostu jest ryzykiem – dla wszystkich. Nie daje się skodyfikować, sklasyfikować. Jeśli istnieją jakieś jej odmiany – to indywidualne, przypisane do konkretnych osobowości, które tekstem wychodzą z mroku i w mrok po tekście wstępują. Nie ma w nurcie czarnego romantyzmu mowy o ideowości, głoszeniu idei, ideologii czy filozofii. Chyba że jest to idea niszczycielska lub filozofia podważająca samo filozofowanie i sens istnienia filozofa.
Dlaczego Europa tak zdecydowanie broni swoich granic? Dlaczego w ludziach, którzy uciekają przed wojną, przemocą i biedą, widzi tak wielkie zagrożenie? Dlaczego nawet dobra wola jednostek jest ograniczana przez prawo i struktury polityczne?
Europa nie jest gotowa na przyjęcie uchodźców. Przez wieki przygotowywała się przecież do czegoś przeciwnego – panowania nad obcym. Widać to nie tylko w porządku prawnym, ale i w takich kategoriach myślenia jak państwo narodowe, dom czy prawa człowieka, które w gruncie rzeczy są prawami obywatela. Człowiek, który nie jest obywatelem, staje się niewidoczny.
Pojawienie się uchodźców to szansa, by zastanowić się, dlaczego Europa – tak dumna z własnej otwartości – jest na Innego tak bardzo zamknięta. Uchodźcy każą zadać pytanie o sens domu, zamieszkiwania, gościnności i sąsiadowania. To nie tylko pytanie etyczne, ale też wyzwanie dla myślenia. Być może otwarcie granic to okazja, by przemyśleć wszystko od nowa i odkryć najgłębsze powody zamknięcia? Niewykluczone bowiem, że Europa jest iluzją, mającą zakryć jedno z najbardziej fundamentalnych i niepokojących doświadczeń człowieka: nieusuwalną bezdomność.
Słyszałam, że się ojca bano, ponieważ był silny, wielki, a kiedy się zdenerwował, to straszliwie ryczał – człowieka dosłownie wbijało w ziemię. No cóż, miał prawie dwa metry i był kiedyś bokserem. Można się przestraszyć. Kogoś, kto tak perfekcyjnie wyciąga tysiące drobnych kreseczek, wyobrażamy sobie jako człowieka o dużej sprawności manualnej. Ojciec twierdził, że dzięki ćwiczeniom hantlami potrafi precyzyjnie i długo rysować piórkiem. Ale zupełnie sobie nie radził z najprostszym majsterkowaniem. Gdy trzeba było na przykład wbić gwoźdź, to kończyło się rozwalonym palcem, dziurą w ścianie, zgiętym gwoździem. Cała precyzja i zręczność poszła w rysowanie. I kaligrafię. (Łucja Mróz-Raynoch)
Na pewno był to geniusz. (Adam Macedoński)
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?