Krzyż Jezusa i ślepy Amor wpisuje się w żywy od kilku dekad nurt symboliczno-teologicznych wykładni twórczości Jana Sebastiana Bacha, w tym takich arcydzieł muzyki czysto instrumentalnej jak Wariacje goldbergowskie, Muzyczna Ofiara czy Sztuka fugi. W Polsce nurt ten jest obecny zaledwie śladowo – może z powodu przekonania, że muzyka instrumentalna jest niemotą, zamknięta w samej sobie, nie potrafi przekraczać własnych granic, by „mówić” o sprawach pozamuzycznych. Tymczasem – przekonuje Józef Majewski – twórczość Bacha pokazuje, że to, co dano filozofom i filozofii, teolożkom i teologii, poetom i poezji czy malarkom i malarstwu: zgłębiać tajemnice życia i śmierci, skończoności i nieskończoności, wiary i Boga – dane jest także muzykom i muzyce, w tym muzyce instrumentalnej. A nawet więcej – z pomocą tej muzyki geniusze sztuki dźwięku potrafią o najważniejszych sprawach „powiedzieć” to, czego nie da się wyrazić słowami czy obrazami.
Sokrates jest figurą paradoksalną. Od dwóch i pół tysiąca lat prowokuje do nieustającego ruchu myśl kolejnych pokoleń filozofów. Napisano o nim więcej niż o jakimkolwiek innym filozofie. Jednocześnie nadal pozostaje postacią bardzo tajemniczą, taką, o której możemy powiedzieć wszystko i nic.
Perspektywa autora sytuuje się gdzieś „pomiędzy” licznymi dotychczasowymi obrazami Sokratesa. Ukazuje go jako filozofa mieniącego się pełnią barw. Jako przepełnionego wolą mocy „nietzscheańskiego” zawadiakę, który wypełnia antyczną maksymę melete thanatou. Jest po części mędrcem, po części błaznem, mistagogiem, postacią iście tragiczną, wielkim ironistą, prawdziwym wychowawcą, trochę sofistą i retorycznym blefiarzem, a trochę chutliwym satyrem i logosowym chuliganem, krążącym pomiędzy życiem i śmiercią.
Wbrew wielu dotychczasowym próbom Sokratesa nie warto za wszelką cenę rozgrzeszać. Wygładzając powierzchnię i tuszując pęknięcia marmurowego posągu, którym stał się przez wieki, często odbiera się mu to, co najcenniejsze. Kastruje z pasji, która w Platońskim Sokratesie nieraz wręcz buzuje. Dlaczego odzieramy go z tego, co arcyludzkie?
Album ze zdjęciami Andrzeja Fidyka, które powstały podczas kręcenia jednych z najsłynniejszych filmów reżysera: Rosyjskiego streaptease’u, Carnavalu. Największego party świata, Dojenia wielbłąda, Kiniarzy z Kalkuty oraz Tańca trzcin. Komentarze do książki napisali: Manuela Gretkowska,Katarzyna Grochola, Łukasz Maciejewski, KrzysztofZanussi oraz Michał Ogórek.
Autoportret Wydawnictwa to książka obrazująca działalność wydawnictwa na przestrzeni ostatnich dwudziestu pięciu lat. Bogato ilustrowana dotychczas zrealizowanymi projektami publikacja symbolicznie wieńczy pewien etap dorobku wydawniczego.
Od początku nowożytności zaczynają w Gdańsku powstawać kolekcje prywatne. Aż do XIX wieku domy przede wszystkim uczonych mieszczan gdańskich zapełniają się ozdobnymi naczyniami, cennymi tkaninami, trofeami myśliwskimi, bronią, a także obrazami, rysunkami i grafikami oraz – zbieranymi z nie mniejszą pasją – naturaliami. W owym czasie zainteresowanie przedmiotami kolekcjonerskimi różnego typu stało się jednym z wyznaczników kultury miasta. Gdańscy zbieracze i naukowcy w XVII i XVIII wieku gromadzili malarskie, rysunkowe i graficzne przedstawienia kwiatów, owoców czy zwierząt, których autorami byli zarówno artyści obcy, jak i miejscowi. Kolekcjonowali i klasyfikowali muszle, skamieliny i okazy bursztynu. Tworzyli zielniki, budowali ogrody i zlecali wykonanie ilustracji naukowych w celu dopełnienia swoich rozpraw.
Źródła odnalezione między innymi w Gdańsku, Amsterdamie, Berlinie, Dreźnie, Florencji, Gocie, Hadze, Hamburgu, Marburgu, Monachium i Wolfenbüttel pozwoliły zrekonstruować opowieść o zapomnianych gdańskich kolekcjonerach i zbieranych przez nich naturaliach i artefaktach.
„Niewinna i urocza gorączka bibliofila u bibliomana jest ostrą chorobą posuniętą do obłędu” – twierdzi Charles Nodier. I w tym zawiera się sedno bibliomanii – w obłędzie czytelnika, który bierze do ręki książkę i nie potrafi jej odstawić, chyba że na własną półkę. Gdzie nas ten obłęd zaprowadzi? Do kompulsywnego zbieractwa? Do zbrodniczych czynów? A może sprawi, że przekroczymy granicę szaleństwa i zejdziemy do piekła bibliofila?
Kreśląc w zebranych w niniejszym tomie opowiadaniach groteskowe portrety miłośników książek, Charles Nodier, Gustave Flaubert i Charles Asselineau starają się dociec istoty bibliomanii. Ich dociekaniom towarzyszą ilustracje Alfreda Kubina i Léona Lebegue’a, będące swoistym komentarzem tego niezwykłego zjawiska.
Pierwsza wojna światowa zapoczątkowała kryzys tradycyjnie pojmowanej męskości: hekatomba spowodowana użyciem nieznanych wcześniej śmiercionośnych broni pozbawiła uczestniczących w niej mężczyzn aury bohaterów, cykliczne nawroty kryzysów gospodarczych pozbawiały pracowników poczucia godności, upowszechnianie się postaw konformistycznych osłabiało zamiłowanie do ryzykownych przygód. Postępy w dziedzinie równości płci, zdobycze feminizmu podważały odwieczne męskie przywileje i prawo do ich egzekwowania przemocą.
Osiemnaścioro autorów analizuje na wielu płaszczyznach przyczyny, przejawy i skutki tego kryzysu.
W Rozprawie o metodzie Kartezjusza – dziele pod wieloma względami przełomowym w historii filozofii nowożytnej – pada niby to niepozorna wzmianka o Kanibalach. W początkach XVII wieku termin ten natychmiast przywoływał szereg dobrze ugruntowanych w myśli europejskiej problemów: Czy rodzaj ludzki jest jeden? Czy rozum jest powszechny? A może nasze poznanie zawsze ma charakter kulturowy? Albo czy wychowanie pośród Kanibali uczyniłoby z nas Kanibali? Czy to klimat, czy raczej społeczeństwo nas kształtuje? Wreszcie, co począć w obliczu narastającego sceptycyzmu tak w dziedzinie wiedzy, jak moralności?
By zrozumieć rolę Kanibali w Rozprawie na tle historycznego kontekstu, którym jest epoka europejskiej ekspansji w „Nowym Świecie”, cofamy się ku narodzinom tej idei i obserwujemy kolejne stadia jej rozwoju. Śledzimy, jak wraz z próbami jej opisu słowa odrywają się od rzeczy, a filozofowie coraz bardziej odczuwają ciężar swego umiejscowienia – osadzenia w partykularnej kulturze ówczesnej Europy. Być może to dlatego jedynym ratunkiem przed Montaigne’owskimi ruchomymi piaskami, który Kartezjuszowi przychodzi na myśl, jest wyrwanie filozofii z kulturowego gruntu i reterytorializowanie jej w czystym podmiocie?
Książka zawiera nigdy i nigdzie przedtem niepublikowane opowiadania Stanisławy Przybyszewskiej (1901-1935), od roku 1921 aż do śmierci związanej z Wolnym Miastem Gdańskiem, którego, jak potwierdzają ustalenia biograficzne, niemal w ogóle nie opuszczała, poświęcając się pracy literackiej. Podstawę wydania stanowią rękopisy i powstałe za życia pisarki maszynopisy, przechowywane w Archiwum Polskiej Akademii Nauk. Zbiór ma na celu przywrócenie pamięci o zamieszkałej w międzywojennym, niemieckojęzycznym Gdańsku wybitnej polskojęzycznej pisarce, stanowiąc kontynuację projektu wydania drukiem wszystkich jej niepublikowanych dzieł, w ramach którego ukazały się Cyrograf na własnej skórze i inne opowiadania (2015), Asymptoty (2018) i Twórczość Gerarda Gasztowta (2019)
Kim był Aby Warburg? Przedwcześnie zmarłym, znakomitym znawcą sztuki i kultury Renesansu, wizjonerem, któremu śmierć uniemożliwiła realizację Atlasu Mnemosyne, dziejów samoświadomości człowieka, widzianych przez pryzmat wyrazowej energii obrazów? Mistrzem historii, prekursorem najróżniejszych nowoczesnych sposobów odczytywania obrazów: antropologii obrazowej, visual studies, rozmaitych form krytycznej historii sztuki? A może Warburg był ojcem ikonologii, a zarazem dziewiętnastowiecznym uczonym, głęboko zakorzenionym w praktykach uprawiania nauki tego czasu, wiernym przekonaniu o pozytywnej i oświecającej misji studiów humanistycznych?
Zebrane w niniejszym tomie wspomnienia, artykuły i rozprawy ukazują różne oblicza tego wielkiego hamburskiego uczonego, rysując portret wszechstronny, bogaty i złożony, powstający na przestrzeni osiemdziesięciu lat po śmierci Warburga. Napisane po części przez uczonych, którzy zetknęli się z nim jeszcze za jego życia i blisko z nim współpracowali, po części przez badaczy późniejszych pokoleń, pozostają świadectwem geniuszu i magicznego oddziaływania humanisty, którego dzieło nadal pozostaje niewyczerpanym źródłem inspiracji, a także interpretacji jego spuścizny.
Skoro „łzy żałoby upodobniono do wydzielin chorego”, jak twierdzi Philippe Aries, żałoba zaś postrzegana jest jako niebezpieczna „choroba zakaźna”, to zgodnie z zasadami profilaktyki należałoby unikać miejsc i osób, z którymi kontakt grozi zarażeniem. Przeczy temu niezwykła mnogość tekstów, które na różne sposoby doświadczenie to tematyzują i upubliczniają. Wbrew panującemu przez długi czas przekonaniu żałoba nie ma przecież jednego wzoru i optymalnego przebiegu. „Estetyka żałoby” rozpięta jest między intymnością i oszczędnością głosu podmiotu a dwuznaczną rozkoszą, jaką z przedstawiania cierpienia czerpie i żałobnik, i przyglądający się mu uczestnik kultury.
Zdarza się, że żałoba staje się towarem, produktem oferowanym publiczności, choć motywacje są tu dalece odmienne od cynicznej rachuby zysków rynkowych. Jednym z częściej używanych w tej książce określeń jest „praca żałoby” – wymaga ona wysiłku i aktywności.
To niezwykle trudne zadanie wybrać dziesięć obiektów bibliotecznych spośród ponad miliona pozycji inwentarzowych zgromadzonych w Bibliotece Gdańskiej. Jakie przyjąć kryteria, czy kierować się unikatowością, czy walorem artystycznym, a może wartością dla nauki? Wyłonione obiekty wydają się spełniać wszystkie te wymogi z nawiązką – są spektakularne pod każdym względem. Zadziwiają artyzmem wykonania, stanowią unikalne źródła do badań i odzwierciedlają stan wiedzy minionych epok, ale przede wszystkim mają gdańską proweniencję i dotyczą samego miasta.
Zofia Tylewska-Ostrowska
Jeżeli bibliotekarze rzeczywiście są wielką rodziną – przez chwilę w to uwierzymy – dziećmi mistrza Bonifacia, tajnym stowarzyszeniem z Kodu da Vinci, to strzegą właśnie tego miejsca: magazynu. Czerwonego budynku z rzędami na wpół ślepych okien. Z zewnątrz wygląda niepozornie. Przypomina fabryczny skład lub spichlerz. […] Ten dom to ceglana skorupa. W środku nie ma murowanych ścian ani stropów. Zamiast nich tkwi ruszt. Siedmiopiętrowy żelazny regał z wąskimi schodami prowadzącymi na kolejne poziomy z kilometrami blaszanych półek. […] Można odnieść wrażenie, że znajdujemy się na statku, wewnątrz kadłuba. Frachtowiec Bonifacia wciąż płynie. Drży pod stopami.
Marcin Wicha
Był sobie pewien Kocur. Zwierzęta w lesie bardzo go kochały, a w każdym razie zdawało im się, że go kochają. I temu Kocurowi – nazywanemu też czasem Wyliniałym – udało się stworzyć krainę, w której zwierzęta poczuły wreszcie, że nie wypadły sroce spod ogona. Odzyskana godność i równie ważne poczucie bezpieczeństwa miały jednak swoją cenę. Kto ją zapłacił?
Przeczytaj i przekonaj się, czy już żyjesz w Kocurii.
W Kocurii nie ma prawej i lewej strony – są tylko mroczne namiętności i ciemne interesy. I pragnienie władzy.
Przedmiotem tej książki nie jest idea czasu. Jest nim sam czas. Czas wypełniany faktami przez historyków, przyrodników i fizyków, którego topologia i kierunek zawsze budziły spory, i to nie tylko wśród intelektualistów. Zastygły i eliminowany w imię zrozumiałości w niektórych naukach przyrodniczych, społecznych i humanistycznych. Teoretycznie roztrząsany przez filozofów, teologów i uczonych. Mierzony, ujednolicany, standaryzowany i narzucany przez władze religijne, polityczne i gospodarcze jednostkom, których życie psychiczne i somatyczne bywało z tego powodu dosłownie zaburzone. Przedmiotem tej książki jest zatem czas rozpatrywany w perspektywie encyklopedycznej. Często w niej mowa o Krytyce czystego rozumu. Ale również o dziełach historyków, o wytwarzaniu zegarków i o kolejowych rozkładach jazdy.
Urodzone na początku XX wieku w rodzinie mandżurskiego wieśniaka dziecko zostaje polskim katolickim księdzem – tak w jednym zdaniu streścić można żywot Józefa Kaingby (1900-1988). Nawet ta lakoniczna informacja jest już sama w sobie intrygująca, a jeśli dodać do niej wojnę rosyjsko-japońską, wieloletni romans z uroczą dziewczyną z kościelnego chóru, nieślubne dziecko, okupacyjne perypetie i zażyłą przyjaźń z Ludwikiem Solskim, biografia Józefa obrasta w zdarzenia godne vie romancée. Ponad trzydzieści lat po jego śmierci starannie rekonstruuje ją i opowiada wnuczka księdza Kaingby, Ewa Kraskowska. Książka zawiera bogaty materiał ilustracyjny (fotografie, dokumenty) zaczerpnięty z domowych zbiorów autorki oraz z różnych archiwów.
W antologii Imago psychoanalizy znalazły się teksty czołowych przedstawicieli i przedstawicielek ruchu psychoanalitycznego. Wilhelm Stekel, Karl Abraham, Sándor Ferenczi, Siegfried Bernfeld, Helena Deutsch, Lou Andreas-Salomé, Otto Rank, Otto Gross, Georg Groddeck czy Hermine Hug-Hellmuth to kluczowi współpracownicy Sigmunda Freuda, którzy przyczynili się do rozwoju i popularyzacji psychoanalizy w pierwszych dekadach XX wieku. Tom prezentuje ich refleksje nad związkiem nieświadomości i sztuki, społecznym znaczeniem teorii Freuda, miłością i śmiercią, szaleństwem i swobodnym fantazjowaniem, nienormatywną seksualnością, psychologią dziecka i psychoanalizą kobiet.
Autor analizuje rolę Gdańska w historycznym, mentalnym i politycznym dyskursie polsko-niemieckim, a także bada przeszłość Gdańska i jego ponadregionalne znaczenie historyczne.
Gdańsk w książce Loewa ukazany został jako miejsce ścierania się wpływów dwóch narodów. Dramatyzm jego dziejów oraz zakorzenienie w literaturze światowej czy we współczesnej ikonografii politycznej wciąż przyczyniają się do tworzenia nowych impulsów mitotwórczych.
Jak myśleć o życiu i śmierci, o utracie i nadziei w postapokaliptycznym i posttraumatycznym świecie? Jak nie tracąc z oczu globalnych i planetarnych wyzwań „naszego dzisiaj”, móc myśleć także o materialnych, konkretnych, usytuowanych, wręcz intymnych szczegółach i związkach, w które wchodzi życie w swoich jednostkowych przejawach i formach? Jak tworzyć odpowiedzialne relacje ze światem, jak o nim opowiadać i myśleć? Jak myśleć o człowieku inaczej niż przez pryzmat autonomiczności, samowystarczalności, atomizacji czy jednostkowości? Jak pomyśleć człowieka jako „bycie ze świata”, uchwycić ruch antropo-de-centralizacji, immanentnej relacyjności, sieci współzależności? Na te pytania autorka próbuje odpowiadać współ-myśląc z tekstami współczesnych myślicielek posthumanizmu przede wszystkim Karen Barad, Rosi Braidotti, Vinciane Despret, Natalie Jeremijenko, Erin Manning i Michaela Mardera.
Narracje naukowe, filozoficzne czy interwencje artystyczne opowiadają nam o świecie i mogą to czynić na różne sposoby. Eseje z tego zbioru są próbą wypracowania teorii, konceptualizacji, wizji, utopii czy opowieści o świecie, które rozpoznając specyfikę „naszego dzisiaj”, eksperymentują z myśleniem o „naszym jutrze” (czasem podważając sam linearny obraz czasu) i zmierzają ku praktykom zmiany codziennego etosu.
Publikacja finansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „Narodowy Program Rozwoju Humanistyki” w latach 2016–2019.
Książka „Cmentarze przy Wielkiej Alei w Gdańsku. 1867 – 1945” przedstawia dzieje rozległego założenia cmentarnego, które powstało u schyłku lat 60. XIX stulecia w rejonie Wielkiej Alei czyli obecnej alei Zwycięstwa. Historia cmentarzy została przedstawiona na szerokim tle kultury funeralnej Gdańska w XIX w. Dzieje tych obiektów bezpowrotnie zniszczonych po II wojnie światowej zasługują na uwagę z powodu powiązania z historią miasta, jego rozwoju przestrzennego, poza tym przybliżają różnorodne zjawiska związane z historią społeczną, mentalnością i obyczajowością w XIX wieku.
---
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu jedna z najbardziej ruchliwych arterii współczesnego Gdańska otoczona była cmentarzami. Dziś pozostałości po nich dostrzec potrafi jedynie wprawne oko badacza: pojedyncze płyty nagrobne skryte pod gęstymi zwojami bluszczu, tu i ówdzie zachowany bieg cmentarnych alejek czy układ drzew posadzonych wzdłuż ogrodzenia nekropolii.
Anna Krüger rusza tropem zaginionych gdańskich cmentarzy i pieczołowicie rekonstruuje kulturę funeralną drugiej połowy XIX i pierwszej połowy XX wieku. Autorka nie tylko kreśli dzieje największego założenia cmentarnego w mieście, wskazując ślady nieistniejących już miejsc pochówku dawnych gdańszczan, ale także przybliża czytelnikom ówczesne obyczaje związane z przeżywaniem śmierci i żałoby: z uwagą czyta rozporządzenia dotyczące konserwacji i przechowywania zwłok, śledzi losy pracowników cmentarnych, wertuje katalogi firm kamieniarskich, przegląda dawne czasopisma w poszukiwaniu nekrologów, a także opisuje trendy w modzie żałobnej. Ta książka to studium miasta oglądanego zza cmentarnej bramy – za którą najważniejsze problemy i podziały społeczne, etniczne oraz religijne wcale nie tracą na znaczeniu, a wręcz przeciwnie, stają się nieraz jeszcze bardziej uderzające.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?