„Miejsce” dzieje się w końcu lat 70-tych XX wieku. - to historia o poszukiwaniu swego miejsca na ziemi. To opowieść o śląskiej codzienności - niby takiej szarej, PRL-owskiej - ale tak naprawdę barwnej i metafizycznej.
Fabuła w języku polskim, dialogi po śląsku.
Wojciech Szwiec ur. w 1978 roku. Kulturoznawca. Niezależny twórca filmowy i animator kultury. Trzykrotnie został laureatem konkursu literackiego na jednoaktówkę po śląsku. Autor książek i artykułów poświęconych filmowcom amatorom. Filmy krótkometrażowe realizowane przez Szwieca osadzone są głównie w tematyce śląskiej, niektóre można oglądać w internecie np.: „Miejsce”, "Czas zatrzymany Czas poruszony”. „Beboki mopliki i klamory”, „Misja Wolnego”, „Dieter Niebieski” czy „Cyklizm po śląsku”. Za swoje produkcje zdobył ponad 30 nagród na festiwalach filmów niezależnych w całym kraju.
W dawnych czasach istniało wiele przerażających legend o groźnych kudłatych stworach będących pół wilkiem, a pół człowiekiem. Zwano ich wilkołakami. Opowiadano niesamowite historie o tych pokrytych gęstą sierścią, przeważnie poruszających się na dwóch nogach, monstrach napadających na zwierzęta i ludzi, których, o zgrozo!, rozszarpywały kłami i pazurami.Czy wilkołak, w myśl panującej powszechnie opinii, był zawsze krwiożerczą bestią, którą należało za wszelką cenę unicestwić? A może ów kosmaty upiór posiadał również czujące serce, zdolne pchnąć go do dobrych uczynków?
Droga w dół jest zawsze naznaczona śmiercią. Gdy z ciemnością mierzą się wielcy bohaterowie, rodzą się mityczne opowieści. Co jednak gdy w otchłań mroku będą musieli zejść nieco odczarowani mieszkańcy śląskiej kamienicy oraz Lucjusz Tehm komisarz lokalnej żandarmerii? Kamienica przy Antycznej to nie tylko kryminał, ale także opowieść iluminacyjna, usytuowana w estetyce późnego modernizmu. Ta historia o odkrywaniu światła, prawdy i sensu, podszyta filozofią, niejednego z pewnością zaskoczy. Czy warto podążać ku prawdzie? Czy nie lepiej pozostać w błogiej nieświadomości? Jaką cenę trzeba zapłacić za chwilę oświecenia?
Kolejny rewelacyjny kryminał napisany kompletnie po ślonsku. Tym razem autorstwa Marcina Szewczyka z Pszowa, laureata konkursu jednoaktówki po śląsku organizowanego przez Gazetę Wyborczą.
Czorny kryminał osadzony w konwyncji "noir". Rok 1927. Górny Ślonsk na kerym dycki padze deszcz, niesie sie mgła, za winkalami a po ainfartach chowajom sie elwry i chachory, a luft je pełny czornej sadze. Po Rybniku a Raciborzu szaleje psychopatyczny mordyrz, a policjo ni mo na niego rady. Do chorego szpilu z waryjotym stowo styrany życiym prywatny detektyw Herman Fox, kery mo fest wielki doświadczyni w chytaniu przestymców, ale jednocześnie od lot tropiom go wyrzuty sumiynio kere durch tłumi we sia gorzołom. Kryminalne zagadki, zwroty akcje, gorzoła a cygarety, a ku tymu przebiegło i tajymniczo famme fatale. W tle poplebiscytowo rzeczywistość, starci polskigo i niymieckigo nacjonalizmu, świat podzielony granicom na Odrze, a do tego telefony na korbla i legyndarny Ford T.
Uwaga! Powieść zawiera drastyczne sceny, a także porusza wątki antysemityzmu, nierówności społecznych i przemian historycznych Górnego Śląska. Wypowiedzi oraz postawy bohaterów i narratora służą jedynie potrzebom narracji i w żaden sposób nie wyrażają poglądów twórcy i wydawcy tej książki.
W okolicy Bruntala, na polsko-czeskim pograniczu, został zamordowany były inspektor Gestapo. Jego śmierć rozdrapuje stare rany i odsłania dawne tajemnice. Wybierzcie się do Czechosłowacji po upadku komunizmu, gdzie nie wszystko jest tak, jak to pamiętacie z historii. Czy podobne wydarzenia mogłyby mieć miejsce na terenach przyznanych Polsce po 1945 roku?
Zbliżają się pierwsze wolne wybory w Czechosłowacji po upadku komunizmu. W regionie przy granicy z Polską robi się gorąco. Ponad milion Niemców, którzy zostali tu po wstrzymaniu wysiedleń, domaga się swoich praw. Podczas gdy w Pradze szerzy się strach przed powrotem komunistów do władzy, a w Bratysławie coraz głośniej mówi się o większej autonomii, Niemcy na pograniczu stawiają czoła wyzwaniom, które przynosi nowo zdobyta wolność.
Jak mogła wyglądać sytuacja Czechosłowacji po aksamitnej rewolucji, gdyby nie wysiedlono wszystkich Niemców Sudeckich? Historia inspirowana prawdziwymi zdarzeniami i miejscami.
Autorem powieści kryminalnej z alternatywnej rzeczywistości jest Leoš Kyša, znany również pod pseudonimem František Kotleta.
Leoš Kyša (1979)
Urodzony w Bruntalu, dorastał w sercu Sudetów, na skraju Niskiego Jeseniku. Na Uniwersytecie Śląskim w Opawie studiował tak długo, że uważa go za swój drugi dom. Dlatego też rozumie język polski, śląski i jego hulczyński dialekt. Długie lata pracował jako dziennikarz, przygotowując głównie reportaże z półswiatka. Obecnie oprócz twórczości literackiej para się także popularyzacją nauki – aktywnie działa w Czeskim Klubie Sceptyków Sisyfos oraz prowadzi program Jadrna věda na Talk TV. Jest autorem scenariusza długometrażowego filmu dokumentalnego o sławnym śląskim astrofizyku, Jiřím Grygarze.
W Polsce pod pseudonimem František Kotleta wydał książki „Underground”, „Underground. Rebelia” i „Opad”. W Republice Czeskiej ukazało się już ponad trzydzieści jego książek, których sprzedaż przekroczyłą pół miliona egzemplarzy.
„KOLEGA” to wywiad rzeka z aktorem, reżyserem teatralnym, współtwórcą i dyrektorem teatru Korez w Katowicach. Mirosław Neinert opowiada o swoim życiu, twórczej drodze do aktorstwa, doświadczeniach ze sceną - od czasu studenckich kabaretów, poprzez występy w kościołach w trakcie trwania stanu wojennego, estradę szalonych lat dziewięćdziesiątych, aż po własny teatr. To niezwykle barwne życie prawdziwego, artystycznego włóczykija, który jeżdżąc po całej Polsce, Europie i Stanach Zjednoczonych nabywał doświadczenia scenicznego, spotykając przy okazji na swojej drodze, niezwykłe postacie życia kulturalnego i politycznego: Lech Wałęsa, Zenon Laskowik, Roman Kostrzewski z zespołu KAT i mnóstwo, mnóstwo innych, mniej lub bardziej znanych ludzi, często – trzeba to przyznać - dość oryginalnych. Opowiada o swoich przygodach, przywołując niezliczoną ilość anegdot, przedziwnych historii, wspominając miejsca, które czasem wydają się być nierzeczywiste (na przykład stary grobowiec na cmentarzu, w którym mieszkał, goszczący go, ksiądz). Przy okazji odbywamy sentymentalną podróż po latach 70, 80 i 90 w Polsce, na Dolnym Śląsku i oczywiście ukochanym przez Mirka, Górnym Śląsku.
Teatr Korez jest jedną najważniejszych scen Górnego Śląska i jemu też poświęcona jest znaczna część rozmowy. Dowiemy się, jak powstał Teatr Korez, skąd wzięła się jego nazwa, gdzie były jego początki i spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, co stoi za jego niewątpliwym sukcesem? Będziemy mogli również przeczytać, co o bohaterze wywiadu i jego teatrze myślą też inni: Katarzyna Tlałka, Robert Talarczyk, Marta Klubowicz, Bogdan Kalus, Grażyna Bułka, Elżbieta Okupska, Zbigniew Rokita, Dariusz Stach, Piotr Bułka i Sergiusz Brożek.
Tomasz Kowalski, Ślązak, katowiczanin. Pisarz i felietonista. Autor powieści i opowiadań. Tym razem zajął się rozmową. Rozmową z przyjacielem. Jak powiedział: ”Znam te historie opowiadane prze Mirka, przy okazji moich niezliczonych wizyt u przyjaciela. I nagle dojrzała we mnie myśl, że trzeba się z nimi podzielić z tymi wszystkimi, którzy Mirosława Neinerta cenią i kochają, którzy cenią i kochają teatr Korez, bo zarówno ja, jak i Mirek, jesteśmy już coraz starsi, niestety.”
"Mirosław Neinert - dyrektor teatru, aktor, konferansjer, gawędziarz. Mężczyzna o wagnerowskim głosie i poczuciu humoru godnym Monty Pythona. Skoro mowa o Anglikach: dżentelmen doskonały.
A nade wszystko: człowiek życzliwy ludziom i światu. Artysta.
Śląsk wiele mu zawdzięcza."
Tadeusz Sławek
„Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć jak to się stało, że synek z Żagania, mieszkający dziś w Krakowie, stał się jedną z najbardziej charakterystycznych postaci współczesnego Górnego Śląska, powinien koniecznie przeczytać tę książkę. Ale jest ona nie tylko opowieścią o Mirku Neinercie, właścicielu najbardziej urzekającego głosu w naszym regionie. Jest także ciekawą historią o świecie artystów, o PRL i wolnej Polsce, a także o Śląsku, śląskości i Ślązakach (tudzież, a jakże!, Ślązaczkach).”
dr hab. Marek Migalski, prof. UŚ
„Znam Mirka Neinerta osobiście, aczkolwiek dopiero po przeczytaniu tej książki, mogę powiedzieć, że znam go dogłębnie. Fantastyczna podróż po Śląsku mojego dzieciństwa i wczesnej młodości. Jako aktorka i reżyserka teatralna, jestem także pełna podziwu dla drogi, jaką Mirek przebył, zanim stał się szacownym dyrektorem Teatru Korez. To wspaniały przewodnik dla młodych adeptów sztuki aktorskiej, pokazujący, że najważniejsza jest bezwarunkowa miłość do sceny. Że nie ma małych ról, małych scen i niewielkiej publiczności, jeśli tylko jest pragnienie grania.”
Aleksandra Popławska – aktorka
„Spotkanie i rozmowa dwóch autochtonów, wiedzie mnie do wspomnień z dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy Katowice były jedyną metropolią jaką znałem. Przyjeżdżałem tam z Będzina. Lektura nie tylko sprzyja wspomnieniom, ale jest również historyczną lekcją z jej wydarzeniami i wielkimi bohaterami śląskiej ziemi. Spotkanie Neinerta z Kowalskim ze zwykłej pogawędki, staje się w wielu miejscach filozoficznym dyskursem, poruszającym istotne sprawy, wykraczające często poza działalność i historię Teatru Korez i jego założyciela Mirosława Neinerta, człowieka pełnego pasji, prawdziwego twórcy. Z tej wyprawy wychodzę przesiąknięty dymem cygar i tylko to mi się tutaj nie podoba. Reszta to sól ziemi czarnej”
Wojciech Kalarus – aktor
Nojlepszo kryminalno komedyjo po ślonsku d czasow "Komisorza Hanusika"! Adrian Katroshi "Utropy Micyny", dyć nie kożdy superbohater nosi plała. 7 powiostek kryminalnych napisanych ze swadom i szpasym. Adrian Katroshi - rocznik 1975 z Bytomia, pisze po ślonsku niy yno Ślonsku (blog Utropy Micyny, artykuły na Wachtyrzu). Autor scynariusza do filmu "Zgorszenie publiczne". Przociel ślonskij godki, filmu i heavy metalu.
Moja babcia gotowała dla Gierka. Kulinarna podróż na Śląsk w czasach PRL-u - Aleksander Szojer, przepisy Anna Szojer z rodziną
Zabierając czytelnika w sentymentalną podróż do dzieciństwa przeżytego w latach 80. w Rybniku, książka zapoznaje z charakterystycznymi daniami kuchni śląskiej i kuchni czasów PRL-u. Zawiera 95 domowych przepisów wykorzystywanych od pokoleń, w tym unikatowych receptur na kultowe ciasta i desery z prywatnego archiwum kucharki weselnej.
„Śląska kuchnia bez tajemnic, czyli niepowtarzalne połączenie tradycji, kultury, śląskiej mowy i historii wokół talerza, który jednoczy rodzinę. Fenomenalne przepisy i barwne fotografie pobudzają apetyt, smak i zapach. Moja babcia gotowała dla Gierka to Śląsk widziany oczami chłopca, który zakochał się w gotowaniu. Dziś jest mistrzem opisu śląskiego stylu”.
Agata Pilarska-Jakubczak, dziennikarka i poetka
Aleksander Szojer – rybniczanin i podróżnik. Odkrywa regionalne potrawy i ludzi, którzy je przyrządzają. Relacje ze swoich wojaży, przepisy oraz kulinarne podpowiedzi publikuje w „Kukbuku” oraz na posmakujswiata.pl. Wraz z Anną Jassem wydali w 2020 Japoński rok od kuchni – przewodnik po domowej kuchni i zwyczajach Japończyków. Zawodowo pomaga wyjść z kryzysu jako terapeuta i trener.
Anna Szojer – emerytowana krawcowa i handlowiec, która niestrudzenie gotuje i piecze dla całej rodziny.
Hindenburg jesienią 1934 roku. Mroczne tajemnice rodziny inżyniera Huty Donnersmarcka doprowadzają do tragedii.
Angielska dziennikarka Lotti Dehner wraca na Górny Śląsk i prosi lipińskiego radcę Adolfa Jendryska, aby towarzyszył jej podczas przyjęcia w domu inżyniera Wilmara Tebbe. W czasie kolacji dochodzi do tajemniczego zabójstwa. Jendrysek rozpoczyna śledztwo.
Klimat wyjęty wprost z powieści Agaty Christie. Adolf Jendrysek niczym Herkules Poirot
W najnowszej powieści Moniki Kassner znalazłam wszystko to, co cenię sobie w dobrych kryminałach – zawiłe dochodzenie, subtelne poczucie humoru i trzymającą w napięciu fabułę naznaczoną rodzinnym sekretem.
Autorka przenosi czytelnika w świat przedwojennego Hindenburga (Zabrza) z taką łatwością, jakby sama zaledwie chwilę wcześniej spacerowała tamtejszymi ulicami. Szeroka wiedza historyczna w połączeniu z lekkim piórem, to przepis na doskonały kryminał retro, od którego trudno się oderwać.
Sabina Waszut
Pippi Langstrump po śląsku
Pippi Langstrump to nojsiylniyjszo, nojmilszo, nojfajniyjszo i nojbogatszo dziouszka na cołkim świecie. Miyszko blank sama w Bajzlowym Domku, ino ze swojim koniym i małpiczkom, co sie mianuje Pon Nilsson. Mo tyż cołki kofer ze złotymi monetami.
Kole nij miyszkajom Tommy i Annika, a ôd kiedy Pippi sie przikludziyła, wszysko stało sie fajniyjsze! Bo Pippi kulo fafernioki na delowce, poradzi dźwignońć konia gołymi rynkami, i bawi sie w gonić ze szandarami, co jom chcom weznońć do dziecińca.
Pippi Langstrump zaczła rewolucyjo w dziecinnych izbach, jak 1945 roku pokozała sie ta ksionżka. Ôd tego czasu poznały jom i jij poprzoły pokolynia dziecek na cołkim świecie.
Ryszawo dziouszka znały tyż – i przoły jij – pokolynia ślonskich dziecek, chocioż poznowały jom z pomocom polskij abo niymieckij godki. Z tym przekładym ale Pippi zaczyno tyż godać po naszymu!
Fragment:
– Jakbyś mogła nojsamprzod pedzieć mi swoje połne miano – pedziała pani – to cie zaregistruja do szkoły.
– Mianuja sie Pippilotta Maszkietta Gardinella Złocioczka Langstrump, cera ôd kapitana Efraima Langstrumpa, co przodzij boł postrachym morz, a terozki je za krola Połedniowych Morz. Pippi to je po prowdzie ino moj przemianek, bo tata padoł, że Pippilotta je za dugie do wypedzynio.
– Rozumia – pedziała pani. – Toż my tyż bydymy ci godać Pippi. Ale jak by my tak teroz ôboczyli, jako mosz wiedza – godała dalij. – Je żeś już dużo dziouszka i na zicher niymało wiysz. Możno zacznymy ôd rachowanio. Dalij, Pippi, możesz mi pedzieć, wiela je siedym a piyńć?
Pippi wejrzała na nia, udziwiono i niyrada. Tak jij ôdpedziała:
– No ja, jak sama tego niy wiysz, to se ani niy forszteluj, że jo myśla ci to pedzieć!
Niebieska Walizka, debiutancka powieść Marianne Wheelaghan, opublikowanazostała pod koniec 2010 roku i natychmiast stała się bestsellerem na brytyjskimrynku wydawniczym. Fabuła opiera się na pamiętnikach jej matki, Antonii, któreznalazła przypadkowo po jej śmierci. Opowiada o latach dzieciństwa i młodościmatki spędzonych na Śląsku (we Wrocławiu i Wleniu) w okresie rodzenia się,triumfu i ostatecznego upadku ideologii nazistowskiej w Niemczech. Dalsze losyAntonii opisane zostały w powieści The Brown Paper Parcel, Marianne zapowiadakontynuację tej historii, która w finalnej wersji ma byćtrylogią.Fragmenty:30 stycznia 1933Pani Schwarzkopfnieoczekiwanie odwróciła się i ujęła moją twarz w swoje dłonie. Jej oczy zrobiłysię szkliste.- Co za dzień! - powiedziała drżącym głosem, a z jej oczupopłynęły łzy. - To się dzieje naprawdę! To początek nowej ery dla Niemiec.Nareszcie czas na dobrą zmianę! Koniec z biedą i rozpaczą! Czas nasprawiedliwość dla wszystkich prawdziwych Niemców! Jakich wspaniałych czasówdoczekałyśmy, drogie dziecko! Mamy takie szczęście, takie szczęściePo czymprzykleiła swoje wielkie gumowate wargi do moich ust w ohydnym pocałunku. Fuj!Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu się ode mnie odklei!26 marca1933Podoba mi się pomysł, by Niemcy miały wielką silną armię, któranas obroni. Papa też się zgadza.- Przynajmniej będziemy mogli powstać zkolan w rozmowach z naszymi europejskimi sąsiadami - mówi.Ale Mama ma innezdanie.- Nawet mi nie mów o tym całym Hitlerze - mówi. - To przez tegoczłowieka nasz Hansi trafił do więzienia.
Książka Mariusza Kowolla: ""Futbol ponad wszystko. Historia piłki kopanej na Górnym Śląsku. 1939-1945"".Bytom. Sierpień 1942 roku. Reprezentacja Niemiec pierwszy raz i jedyny! przyjeżdża na Górny Śląsk rozegrać mecz w roli gospodarza. W kadrze Seppa Herbergera znajdują się dwaj miejscowi herosi, Reinhard Schaletzki oraz Ernest Wilimowski, zaledwie trzy lata wcześniej rywale z boiska, z dwóch różnych stron granicy, zabiegający o pierwszeństwo na Górnym Śląsku do tego stopnia, że licytowali się nawet z przyjściem na świat. To wyjątkowe wydarzenie staje się pretekstem do snucia opowieści o losach klubów sportowych i konkretnych osób, które w mniejszym lub większym stopniu pozostawiły odcisk piłkarskiego buta na górnośląskiej ziemi w mrocznych czasach II wojny światowej. Stanowi również próbę odpowiedzi na pytanie jak to w ogóle możliwe, że w tak dramatycznych okolicznościach uganiano się za skórzaną kulą? Czy futbol wciąż był zabawą w rozumieniu zaproponowanym przez Johana Huizingę, zgodnie z którym Nakazana zabawa nie jest zabawą?Dodatkowym atutem książki jest aneks jedyny, bo pierwszy! prezentujący listę meczów rozegranych przez Ernesta Wilimowskiego w czasie wojny.
Trzecie wydanie książki nominowanej w roku 2004 do literackiej Nagrody NIKE: "Finis Silesiae" Henryka Wańka.
Dwoje ludzi spotyka się gdzieś między Niemcami a Polską, w kraju który jeszcze istnieje, ale już niebawem zniknie. Ocaleją jedynie zdjęcia... Opowieść o Śląsku jakiego już nie ma...
Wydanie przeredagowane przez autora, które zapowiada tak:
„Z tą książką od początku coś było nie tak. Przede wszystkim z jej tytułem. Finis Silesiae to był tytuł roboczy, który ostatecznie miał brzmieć Görlitz-Gleiwitz 23:55. Wydawca kręcił nosem na te dwie nazwy niemieckie w tytule. Ale Tadeusz Różewicz, akurat bawiący w wydawnictwie, rzucił okiem i spodobało mu się to Finis Silesiae. Gdybym był przy tym, pewnie by tak nie powiedział. Możliwe też, że wydawca to zmyślił, by mieć argument i postawić na swoim. I tak zostało. W drugim wydaniu (2004) dokonano nielicznych poprawek, ale dopiero teraz ta książka jest bliższa temu, jaka powinna być w roku pierwszego wydania (2003). Przede wszystkim zmienił się jej język, na ile to było możliwe. Bo język historii opowiedzianej po niemiecku, ale napisanej po polsku, jest trudny. Ale taki jest Śląsk. Z przyjemnością zlikwidowałem też zbędne dłużyzny. Książka zeszczuplała o jedną dziesiątą i chyba dzięki temu czyta się łatwiej.”
Klasyka światowej literatury po śląsku - dla dzieci i dorosłych - przetłumaczona z angielskiego na śląski przez Grzegorza Kulika.Śląska wersja książki ""Alicja w krainie dziwów"" z oryginalnymi ilustracjami Johna Tenniela oraz audiobookiem czytanym po śląsku przez Annę Bączek-Lieber (TeatrTrip - podróże ze sceną).Nowe tłumaczenie Grzegorza Kulika wypełnia kolejną lukę. Pokazuje, że po śląsku można myśleć i mówić o sprawach abstrakcyjnych, można budować metafory, można opisywać świat czarodziejski i zaczarowany. Kolejne tłumaczenia charakteryzuje coraz bogatsze słownictwo, synonimika, subtelniejsze są struktury syntaktyczne. ""Przigody od Alicyje we Kraju Dziwow"" to lektura dla śląskojęzycznych fanów powieści i czarodziejskich opowieści, filozoficznych opowiastek i wierszowanych refleksji.- prof. Jolanta TamborAlicyjo niy widziała nic moc niybyczajnego ani w tym, iże Krlik pedzioł do siebie: O niy! O niy! Byda niyskorny! (jak potym sie to spmniała, to spmiarkowała, iże winna sie udziwić, ale w tym mmyńcie zdowało jij sie to blank naturalne). (...) Gorko od ciekawości poleciała za nim bez pole i na szczyńście doleciała na czas, żeby go boczyć wskakować do srogij krlikowyj nory pod żywym potym.Za chwila Alicyjo skoczyła za nim i ani niy miarkowała, jakim cudym na wyjdzie nazod.- fragment
Ocalone od zapomnienia historie z osiedlowej ławki, spisane prozą, rozgrywają się w czasach obecnych jak i przenoszą nostalgicznie do lat osiemdziesiątych, dzieciństwa autora, spędzonego w mieście węgla i stali.
Dzielnice cudów, osmolone sadzą familoki, gruboziarnisty asfalt, tak właśnie wygląda tutaj na dole, na twardej, czarnej ziemi, gdzie napady na pociągi przypominają westerny, a złoto zbierane jest na torach do miechów i sprzedawane za parę złotych.
Nad tym wszystkim, na miękkich chmurach unoszą się bogowie, którzy w swym absolucie przez denko butelki zerkają na świat.
Tytułowa plecionka symbolizuje Górny Śląsk. Jej miąższ, niczym skarby śląskiej ziemi, niczym prawe serca starzyków i starek, opow i omow, ukrywa się głęboko pod twardą skórką. Kiedy skruszysz twardą skórkę, to dotrzesz do ciepłego i delikatnego wnętrza.
Plecionka to zapach i smak szczęśliwego dzieciństwa. To wieczność i przemijanie.
Akcja Plecionki rozpoczyna się w XIX-wiecznym Załężu – wówczas samodzielnej gminie, a obecnie jednej z najstarszych dzielnic Katowic. Po drodze „plecionka” rozpada się na dwie części, z których jedna przypada Polsce, a druga Niemcom. Jakimś cudem znikają wówczas Górnoślązacy; w części polskiej są sami Polacy, a w niemieckiej – Niemcy.
W tym miejscu można by zapytać: czy potrzebna była jeszcze jedna książka na ten temat?
Moim zdaniem tak, ponieważ w żadnej z dostępnych publikacji nie natknąłem się na rzetelny opis losów Górnoślązaków, którzy, nie bacząc na zachodzące zmiany, nigdy nie opuścili swej małej ojczyzny zwanej hajmatem. Na owe zmiany prości ludzie nie mieli większego wpływu, więc za każdym razem musieli szukać nowego sposobu na przeżycie. Jednak to, co w danej sytuacji było optymalne, często po zmianie okazywało się chybione. Ostatnie słowo należało bowiem do zwycięzców, to oni decydowali, kto ma na Górnym Śląsku pozostać, a kto musi go opuścić.
Świętochłowice. Rok 1934. Właściciel restauracji U Mallyego - Georg Salzmann - tonie w długach. W efekcie popełnia samobójstwo. Policja przeprowadza szybkie śledztwo i zamyka sprawę. Wierzyciele zostają z niczym. U Mallyego zaczynają się tajemnicze kradzieże. Miejscowy radca prawny Adolf Jendrysek nie wierzy w policyjną wersję wydarzeń. Rozpoczyna prywatne śledztwo. Monika Kassner - historyczka i polonistka, działaczka społeczna, dziennikarka pisząca po śląsku, autorka książki przygodowo-historycznej dla dzieci Zaginione perły księżnej Daisy oraz artykułów m.in. do kwartalnika Fabryka Silesia, wyróżniona w konkursie na Jednoaktówkę po śląsku. Uważa, że historia miejsca, w którym mieszkamy, jest kluczem do poznania samego siebie. Marcin Melon o "Sprawie Salzmanna": Wiela jo bych doł, coby dwajścia lot do zadku szło poczytać tako ksionżka Ksionżka, keryj akcyjo niy zasmyczy Wos do Nowego Jorku, Warszawy abo inkszego Gran Chaco. Tukej rajzujymy w czasie, na Ślonsk, po kerym drałowali nasze starziki, blank inkszy niż tyn nasz, chocioż przeca nabkoło te same chaupy. Tyn Hajmat, kery znocie z sprowianio oumy i oupy, u Moniki Kassner zaś żyje, a downe Ślonzoki som blank na nos podane: tyż som miyndzy nimi gizdy lagramyncke i bohatyry, kere czegoś szukajom we swojim żywobyciu, chocioż same jeszcze ani niy wiedzom czego. Kej ftoś Wos pyto na tako rajza w czasie, to niy ma ani co sie zastanawiać, ino włazić do tyj machiny i jadymy na Ślonsk 1934. Zoboczycie jak sam tukej było za starego piyrwyj i eli richtiś wszysko było lepsze jak dzisiej.
Rozmówki śląsko-angielskie na wesołoKsiążka jest podsumowaniem projektu Marcina Melona i Jacka Zygmunta ""Co by pedzioł Szekspir?"" zapoczątkowanego na Facebooku, w którym przedstawiali śląsko-angielski scenki rodzajowe z ogromną dawką humoru.Książka zawiera prawie 100 ilustracji Jacka Zygmunta, dodatkowo opatrzonych śląsko-angielskim komentarzem Marcina Melona.Całość drukowana w kolorze na papierze kredowym, dzięki czemu nadaje się także świetnie na prezenty dla osób nie znających śląskiego, a zainteresowanych ciekawą pamiątką ze Śląska.Wiyncyj jak miljard norodu godo po chińsku, drugi miljard godo po angelsku. Po ślnsku godo terozki ino pł miljna norodu. Nale nic sie niy starejcie! Dziynki tyj ksinżce wszysko bydzie inaksze i cłko Ziymia bydzie godać po naszymu!More than a billion people speak Chinese, the other billion speak English. But only half a million speak Silesian nowadays. Don't worry! This book is going to change it; let's make the entire Earth speak like we do!
Godnio pieśń"" to śląski przekład klasycznego dzieła bożonarodzeniowego Charlesa Dickensa ""A Christmas Carol"" (pol. ""Opowieść wigilijna"") dokonany przez Grzegorza Kulika. Książka ilustrowana jest obrazkami Johna Leecha z pierwszego angielskiego wydania z 1843 roku.Fragmenty:Co to sm do ciebie Gody, jak niy ino czas płacyni rachnkw, jak żeś je bez piniyndzy? Czas, jak widzisz, żeś je rok starszy, ale ani troch bogatszy! Czas, jak po kludzyniu ksing bez dwanście miesiyncy, widzisz, iże niy msz ani ceskigo profitu! Keby moje pragniynia sie społniyły pedzioł Scrooge zgorszny kożdy cymboł, co gd Radosnych Godw, winiyn być uwarzny we makwkach i wrażny do ziymie ze patykym jymioły we sercu. Tak by było!Straszny głos ryknł we antryju:Prziniyście sam kofer d panczka Scrooge'a! I pokzoł sie w nim sm dyrechtr. Dziwoł sie na tego panczka Scrooge'a kropicznie z gry i wkludził go w nojgorsz laun, jak podali sie rynce. Przeszli potym do szkliwyj studnie, co stała z nojlepszyj izby, jak świat widzioł, kaj d zimy mapy na ścianach i globy na knach wyglndały choby ze wosku. Tam wycing zbnek cudacznie lekigo wina i kncek cudacznie ciynżkigo kołcza, i doł je bajtlm. Posłoł bedyntra po szklnk czegoś dl briftryjgra, ale tyn podziynkowoł, bo jeźli to to samo, co dostoł statni rz, to n tego niy wypije. Kofer d panczka Scrooge'a bł już prziwinzany do wiyrchu d kolasy, bajtle pożegnały sie ze dyrechtorym i z uciechm djechały drgm, a spod kł wyskkowoł śniyg i czrne liście.Grzegorz Kulik - ur. we 1983 r. w Bytmiu. Bloger, autr ślnskich przekłdw ""Dracha"" d Szczepana Twardocha, Euro Truck Simulator 2, Gwiezdnych Wojyn, platformy WordPress i inkszych. Prmuje ślnsk mw swojim kanałym Chwila z gdkm we serwisie YouTube, kaj ekleruje jij prawidła.
Zbiór opowiadań "Leanderka. 5 ôsprowek po naszymu" to śląskojęzyczny debiut Rafała Szymy.
Zawarte w nim teksty to współczesna, nowoczesna proza pozbawiona folklorystycznego charakteru. Język śląski nie jest w niej celem samym w sobie - w każdym razie nie bardziej niż jako regularne, autonomiczne tworzywo literackie.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?