Po czterdziestu trzech latach PIW w serii Proza Dalekiego Wschodu wznawia klasyczną powieść Kenzaburo Oe "Futbol ery Man’en" w przekładzie prof. Mikołaja Melanowicza. Ta książka noblisty z 1994 roku stawia pytania o to, jak przeżyć strach i poczucie zagrożenia, jak żyć w świecie przepełnionym brutalnymi przejawami amoralizmu.
O książce tej tłumacz napisał, że „należy do najlepszych powieści w dorobku twórczym Oe. Sumuje bowiem obrazy i problemy wielu wcześniejszych utworów w nowej i szerszej perspektywie. Autor przyznaje, że początkowo zamierzał napisać powieść historyczną wiążąc jeden z buntów chłopskich z roku 1860 na Sikoku z demonstracjami przeciw Układowi o Bezpieczeństwie między Japonią a USA sto lat później. Akcja powieści toczy się w kilka lat po zamieszkach w Tokio w roku 1960, o które otarła się większość bohaterów.”
Kenzaburo Oe, ur. w 1935 w Ose na wyspie Sikoku, japoński prozaik i eseista, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1994, aktywista ruchu antynuklearnego. Ukończył studia romanistyczne na Uniwersytecie Tokijskim, w tym samym czasie debiutował jako prozaik. W 1958 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Akutagawy, wyróżniony również m.in. Legią Honorową (2002). Uznawany jest za wybitnego wyraziciela postaw pokolenia dojrzewającego podczas wojny w Korei (1950–1953). W twórczości porusza podstawowe problemy współczesności, szczególnie wiele miejsca poświęca konfliktom w środowisku młodzieży, a bohaterów przedstawia w sytuacjach ostatecznych – konfrontacji z chorobą, poniżeniem, wojną i śmiercią. Opublikował wiele opowiadań, powieści i książek eseistycznych. W Polsce ukazały się m.in. powieści: "Sprawa osobista" (PIW 1974, 2005) i "Zerwać pąki, zabić dzieci" (2004).
W napisanym pięknym językiem eseju, Simon Leys szkicuje portret George’a Orwella, skupiając się na zagadnieniu jego niejednoznacznego stosunku do polityki i własnego pisarstwa jako pisarstwa politycznego. Rozwija zwłaszcza myśl o kluczowej w tym względzie roli „wyobraźni socjologicznej” Orwella i, szerzej, znaczenia związku bogatych doświadczeń życiowych, empatii i wyobraźni dla twórczości pisarskiej i dla odporności Orwella na polityczne i ideologiczne uogólnienia, uproszczenia i abstrakcje. Leys z dużą subtelnością rozważa paradoksy postawy i pisarstwa Orwella, owego „konserwatywnego anarchisty” – jak Orwell sam siebie określał – który wyobraźni w literaturze przypisywał funkcję tyleż etyczną, co estetyczną. Omawiając zaś owe paradoksalne aspekty intelektualnej biografii Orwella, nie zapomina o jej egzystencjalnym sednie, zestawiając swojego bohatera z Simone Weil, przywołując Alberta Camusa i Arthura Koestlera, wreszcie odwołując się też do „Zniewolonego umysłu” Miłosza.
Oto Maria, nauczycielka muzyki, która nawiązała romans z nieletnim uczniem. Tuż obok widzimy jej przyjaciółkę, szczęśliwą żonę i spełnioną matkę, podejrzewającą męża o zdradę. Ten w kącie to Filip, początkujący pisarz i niedoszły samobójca. Mija go właśnie Robert, wieczny student i kelner, zakompleksiony na punkcie swojego wzrostu. Dalej - Nicole, paryżanka o żydowskich korzeniach, wraz z partnerem, a jeszcze dalej wykładowca akademicki z córką, oraz para znajomych. W ten kwietniowy wieczór wszyscy wybrali się do winiarni na koncert klezmerski. Za chwilę dojdzie eksplozji, a wtedy okaże się, że drzwi wejściowe są zamknięteOpowieść krąży wokół tego zdarzenia, próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy aby na pewno do wybuchu doszło w wyniku zbiegu okoliczności, ale posuwa się też wstecz: przez słowa i gesty ostatniej godziny życia, przez jednostkowe losy, ku mrocznym sekretom rodzinnym i zawiłościom historii. Zestraja ze sobą różne czasy, by przedstawić świat w stanie permanentnego rozpadu.
Wydobywamy z niepamięci "Niewinnych" austriackiego prozaika i eseisty Hermanna Brocha, który zapisał się w historii literatury "Lunatykami" i "Śmiercią Wergilego", który nie uznawał sztuki dla sztuki, przenikliwego obserwatora, portrecistę pierwszej połowy wieku dwudziestego, którego marzeniem było, na modłę Kafki, którego podziwiał, stworzenie mitu współczesnej cywilizacji.
Niewinni to powieść uszyta z różnogatunkowych elementów, przypowieści chasydzkich, opowiadań, partii lirycznych. Ich wspólnym mianownikiem jest duch czasów. A jako że powieść ma za zadanie przedstawiać całokształt życia, te wzajem się oświetlające utwory próbują owemu zadaniu sprostać.
Tak pisze Broch o fabule: „Książka przedstawia stosunki i typy ludzi w Niemczech przedhitlerowskich. Wybrane w tym celu postaci są całkowicie apolityczne; jeśli mają nawet jakiekolwiek polityczne poglądy, to najzupełniej mgliste i oderwane od rzeczywistości. Żadna z nich nie jest bezpośrednim winowajcą katastrofy hitlerowskiej […]. Jednakże jest to ten właśnie stan umysłów i uczuć, z którego – tak przecież było – czerpał właściwe siły narodowy socjalizm. Indyferentyzm polityczny bowiem jest blisko spokrewniony z indyferentyzmem etycznym, a co za tym idzie, z etyczną perwersją. Słowem, na ludziach politycznie niewinnych ciąży w dość poważnym stopniu wina etyczna. […] Każda wina bez winy sięga z jednej strony wzwyż, w sferę pojęć magicznych i metafizycznych, z drugiej strony w dół, w dziedzinę najciemniejszych instynktów”.
Henryk Bereza (1926–2012) – legendarny polski krytyk literacki, uznawany za odkrywcę talentów m.in. Marka Hłaski, Edwarda Stachury, Janusza Głowackiego, patronujący „nurtowi chłopskiemu” oraz „rewolucji artystycznej”, przez przeszło półwiecze współpracujący z „Twórczością” – całym życiem udowadniał, że literatura jest wartością najwyższą, jedyną, której warto całkowicie podporządkować całego siebie. Nazywany był, nie bez powodu, papieżem polskiej krytyki – wydał kilkanaście książek krytycznoliterackich, a jego recenzje, omówienia i inne teksty o książkach w czasopismach liczyć można w setkach, jeśli nie w tysiącach. Ten, przez niektórych uważany za kontrowersyjnego, krytyk w pewnym momencie swojego życia, zaskakując wszystkich, postanowił zająć się tworzeniem poezji. "Sprawa wyboru" jest tomem zawierającym wszystkie teksty poetyckie Berezy oraz jeden, nigdy wcześniej niepublikowany, prozatorski tekst z 1956 roku. Uważny czytelnik odnajdzie w tym tomie autobiograficzną opowieść zamkniętą w formie haiku, nieregularne refleksyjno-filozoficzne dwuwersy i jednowersy, a w końcu swoiste epitafia, które Bereza tworzył dla rodziny oraz twórców, z którymi związany był zawodowo lub więzami przyjaźni w XX i XXI wieku.
Esej Alaina Finkielkrauta to rzadki przykład nie tyle historycznego, co filozoficznego podsumowania XX wieku z perspektywy jednego z najoryginalniejszych myślicieli francuskich. Autor nie poprzestaje na opisie niszczącego doświadczenia dwóch reżimów totalitarnych i ich ideologii, lecz z właściwą sobie przenikliwością stawia zasadnicze pytanie o ich konsekwencje – jaką naukę wyciągnęliśmy z XX wieku? Czy nasze zrozumienie historii stało się głębsze? Czy najbardziej krytyczna i samowiednia gałąź humanistyki, jaką jest filozofia pomaga nam w lepszym, mądrzejszym rozpoznaniu w drugim bliźniego? Czy upajając się postępem nie wpadamy jednocześnie w pułapki naiwności i sentymentalizmu? Czy odrobiliśmy lekcję ze zwodniczej (a w efekcie zbrodniczej) apoteozy konieczności, która potrafi przybierać nowe formy? Mimo upływu lat krytyczne spojrzenie A. Finkielkrauta okazuje się wciąż trzeźwiące i inspirujące, a jego esej pozostaje jednym z najważniejszych i najbardziej aktualnych tekstów w obronie radykalnego humanizmu.
"Za pomocą światowej sieci, tworzymy zunifikowane społeczeństwo planetarne. Anielscy, zaangażowani i czujni apostołowie nowego porządku są przekonani, że uosabiają sprzeciw wobec tego, co nieludzkie. Jednakże alternatywność między zachłyśnięciem się możliwościami komunikacji a zmorami przeszłości jest pozorna. Ukrywa ona, pod budującą wizją walki o to, co istotne, roztopienie się przyjaźni w sentymentalizmie. Pod wpływem idei powszechnej turystyki zamazuje się tradycyjny podział na to, co bliskie, i na to, co dalekie. Rozmowa identycznych ludzi odnosi zwycięstwo nad światem wspólnym dla wszystkich, nad ideą człowieczeństwa, jakie byłoby
możliwe, gdyby dopuścić do głosu uczucie wdzięczności.
Sprawy idą swoim torem. Wydarzenia światowe nie są na tyle nieoczekiwane, aby móc wstrząsnąć nowoczesnym człowiekiem. Władza uczucia i klęska ideologii mogą być jedynie pozorne. Nadal rządzi nami uraza. Czyżby wiek XX okazał się bezużyteczny?"
Fragment "Epilogu"
Marian Gumowski - wybitny numizmatyk, historyk, wieloletni pracownik Muzeum im. Czapskich w Krakowie, a następnie dyrektor Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu, pozostawił po sobie bogaty dorobek pisarski. Na potrzeby niniejszej publikacji wybrano teksty pochodzące z obu okresów jego działalności - krakowskiego i poznańskiego. Te pierwsze koncentrują się na dziedzinie najbliższej Gumowskiemu – numizmatyce i medalografii, i w jej kontekście prezentują poglądy znakomitego muzealnika na inne zagadnienia. Artykuły powstałe w drugim okresie, kiedy cieszył się już ugruntowaną pozycją w środowisku, przedstawiają jego zapatrywania na funkcję muzeów oraz rolę muzealnictwa z punktu widzenia osoby zarządzającej instytucją, a zatem mierzącej się z realnymi problemami określania jej kształtu, zadań i rozwoju. Tekstom Mariana Gumowskiego towarzyszą dwa obszerne eseje wstępne - Diany Błońskiej (prezentujący okres krakowski) oraz Kamili Kłudkiewicz (opisujący okres poznański).
"Jeżeli zatem chcemy uwidocznić sobie, jakby w panoramie, dzieje państwa, jego dobre i złe losy, wesołe i smutne
dni, czasy jego tryumfu i upadku, jeżeli to chcemy oglądać na źródłach współczesnych i trwałych, które ani sfałszowane, ani przez późniejsze dodatki zniekształcone być nie mogą — to nie zostaje nic innego, jak zbierać z gorliwością i ukochaniem dawne monety, te spiżowe kartki historii i układać je w porządku i przejrzyście w jeden zbiór, który dla miłośnika każdego będzie najlepszą historyczną księgą swego narodu".
"Publiczność chodząca do muzeum pragnie się uczyć, pragnie coś nowego zobaczyć, łaknie rozmaitości. Przychodzić
będzie tym chętniej i tym częściej, im tej rozmaitości i tej oświaty będzie więcej. Z tymi żądaniami należy się liczyć i na ich rzecz robić nieraz duże ustępstwa. Muzeum nie powinno nigdy cofać się przed opróżnieniem zupełnym
sali, przed innym niż dotąd rozwieszaniem obrazów lub ustawieniem gablot. Muzeum powinno drgać życiem i tym
przyciągać publiczność, gdyż jedynie wtedy potrafi osiągnąć swoje cele".
Marian Gumowski
Tom Złote czasy składa się z trzech nowel: Złote czasy; Trzydzieści lat, Wiek dojrzałości oraz Lata płyną jak woda. Opisują one bohatera w kolejnych dekadach życia jako nastolatka zesłanego na wieś w okresie rewolucji kulturalnej, jako trzydziestolatka pracującego na uczelni i jako dojrzałego czterdziestoletniego mężczyznę, który wraca myślami do czasów niespokojnej młodości. Choć wszystkie dotykają okresu obłędnej przemocy, Wang Xiaobo obiera bardzo szczególną perspektywę okrucieństwo wielkiej chińskiej utopii zostaje u niego podważone przez nieokiełznaną naturę ludzką, która szuka sposobu na wyrażenie siebie, a groza zyskuje absurdalny wymiar.
Oto pierwsza odsłona (choć w Niemczech wydana jako ostatnia) monumentalnej, rozpisanej na trzy książki (każdy tom stanowi integralną całość) biografii Franza Kafki. Jej literacki rozmach, oddech, sprawne pióro, wnikliwość analiz, szerokość spojrzenia z jednej strony, a z drugiej rzetelność badawcza w przekopywaniu się przez materiały pozostawione przez Maxa Broda, kwerendy w archiwach izraelskich i czeskich - to wszystko sprawia, że mamy przed sobą być może najpełniejszą i najciekawszą biografię autora Procesu.Zaczynamy od lat dzieciństwa i młodości. Niech za przewodnik po zawartości posłuży kilka emblematycznych tytułów rozdziałów książki: Wielkoludy: Kafkowie z Woseku, Myśli o Freudzie, Kafka Franz, wyróżniający się uczeń, Niewinność i impertynencja, Przyjaciel Max, Pokusy, Krajobraz wewnętrzny: OPIS WALKI, U dziwek, Kawiarnie, gejsze, sztuka i kino, Rewelacyjny urzędnik pomocniczy, Idee i duchy: Buber, Steiner, Einstein, Literatura i turystyka.A pisał Hermann Broch: ,,W jednym jestem w każdym razie podobny do Kafki i Musila, wszyscy trzej właściwie nie mamy biografii; żyliśmy i pisaliśmy, ot i wszystko"".
Paweł Hertz (1918–2001) – pisarz, poeta, tłumacz i wydawca, przez wiele lat związany z Państwowym Instytutem Wydawniczym – jedna z najważniejszych postaci polskiej kultury i humanistyki XX wieku. Autor przeszło dziesięciu tomów poetyckich i ponad 15 eseistycznych. Tłumaczył m.in. twórczość Lwa Tołstoja, Iwana Turgieniewa, Anatola France’a, Marcela Prousta, Jacoba Burckhardta, Hugo von Hofmannsthala; redakcyjnie opracowywał dzieła wybrane m.in. Aleksandra Puszkina, Fiodora Dostojewskiego, Zygmunta Kraińskiego, czy Juliusza Słowackiego.
W czwartym tomie serii poświęconej twórczości Pawła Hertza przybliżamy dwie sztuki – Adrianne Lecouvreur Ernesta Legouve’a i Eugene Scribe’a oraz Miesiąc na wsi Iwana Turgieniewa – w doskonałym przekładzie Hertza. Tom ten uzupełnia wnikliwe posłowie Wojciecha Majcherka o złożonych, czy wręcz „burzliwych” relacjach Hertza z teatrem.
Kanadyjski filozof Jean Grondin zaprasza czytelnika w podróż po świecie filozofii klasycznej. Choć słowo ""metafizyka kojarzy się dziś potocznie ze zjawiskami nadprzyrodzonymi i tym, co niepoznawalne, Grondin przypomina, że prawda wygląda zupełnie inaczej: namysł metafizyczny jest na wskroś racjonalny i leży u podstaw historii filozofii, a każda myśl filozoficzna zawiera w sobie jego elementy, nawet jeśli ukryte. Pytania metafizyki są bowiem pytaniami o sens, przyczyny i cel istnienia rzeczywistości. Godząc przystępność wywodu z erudycją i bogactwem odniesień, autor w najlepszym akademickim stylu pokazuje, że początek filozoficznej odysei tkwi w zachwycie nad pięknem świata. Każdy, kto sięgnie po tę książkę, może przeżyć owo twórcze i ożywcze zdziwienie na nowo, bo piękno to dostępne jest nam tu i teraz.
Jacques L'Aumne mieszka w Rueil pod Paryżem, codziennie odwiedza kino i marzy o innym życiu, o swoich wielu przyszłych wcieleniach. Kto może mu zabronić być generałem w Chinach, piratem, wynalazcą, papieżem? Jak mówi jego ojciec, lubił strategię i sporządzał mapy. Ciągle rysował statki. Jako dwunastolatek wymyślił nowy sposób pompowania opon w rowerze. Miał modelową komunię, opanował łacinę, żeby czytać brewiarz.Podobnie jak w innych powieściach Raymonda Queneau elementy ludyczne splatają się tu z erudycyjnymi, a narracja jest pokrewna narracji filmowej.Przejścia od marzenia do rzeczywistości w obu kierunkach podtrzymują intrygę i pozwalają śnić na jawie. Ironiczny cudzysłów idzie w parze z (czarnym) humorem.Autor posłowia Harry Mathews tak pisze o twórczości Queneau: Faktem jest, że nikt jeszcze nie rozszyfrował do końca żadnej z powieści Queneau, i podejrzewam, że nikomu się to nigdy nie uda. Być może o to, między innymi, w nich chodzi. Być może powieści, w równym stopniu te, jak wszystkie inne, nie po to powstają, żeby je rozszyfrowywać, lecz by stanowić pożywkę dla niekończących się prób rozszyfrowania, co sugerowałoby, że sam proces rozszyfrowywania więcej nam daje satysfakcji niż jego ukończenie. Z pewnością przy lekturze Queneau niewyjaśnione osady znaczenia nie pomniejszają przyjemności czytania, wręcz przeciwnie: skłaniają do zwracania szczególnej uwagi na to, co robi autor, gdyż wiemy, że nie poda nam eksplikacji tekstu na talerzu. On sam napisał gdzieś, że tylko literatura trywialna daje odpowiedzi, poważna zaś stawia pytania. Opublikowane w 1944 roku Daleko od Rueil z pewnością zalicza się do literatury poważnej, a zarazem posługuje się takim nagromadzeniem banałów, które w przypadku innego rodzaju pisarstwa szybko by nas zniecierpliwiło - tymczasem wzbudza tylko radosną ciekawość.
Czy można zrozumieć krytyczny stan współczesnej Europy i problem jej zagubionego miejsca w świecie bez znajomości europejskiej historii politycznej w XIX i XX wieku? To temat eseju Marka Cichockiego, polskiego filozofa, politologa, historyka idei politycznych. Autor proponuje spojrzenie na Europę, zgodnie z którym historia ma znaczenie dla dzisiejszej tożsamości - przede wszystkim europejskiej kultury. Rozważa współczesną Europę jako konkretną koncepcję nowoczesności w świecie oraz jako istniejący układ ekonomicznych, społecznych i politycznych sił stanowiący rezultat zachodzących przez ostatnie dwa stulecia procesów zmian. Pokazuje, jak w XIX w. rozpoczynał się proces kształtowania coraz mocniej ustrukturyzowanego i zawężonego modelu europejskiej nowoczesnej cywilizacji, rozumianej jako wyraz dokonującego się końca historii. Dochodzę do wniosku, że choć wprawdzie udało się Polakom znaleźć własne miejsce u końca historii, z czego powinni być dumni, to jednak dzisiaj podstawowe pytanie, przed którym stanęli, brzmi: w jaki sposób będą potrafili przeżyć koniec końca historii - pewnej historii europejskiej nowoczesności? Bo przecież ten koniec oznacza, że europejskie narody i państwa będą żyć w jakimś nowym świecie, podług zmienionych zasad, które dopiero zaczynają się wyłaniać i których zarysy wcale nie muszą budzić wielkiego optymizmu. Czy jesteśmy gotowi na tę nową odsłonę?
Przywiązany do bujanego fotela w ciemnym kącie pokoju Murphy wykonuje tylko najdrobniejsze, mimowolne ruchy. Próbuje pogrążyć się w niebycie.Murphy jest pierwszym dłuższym tekstem literackim, z którego Samuel Beckett był zadowolony. Napisał go w ciągu dziesięciu miesięcy (sierpień 1935 czerwiec 1936) w sześciu cienkich zeszytach.Oto pierwszy polski przekład tej powieści.Bardziej szczegółowo fabułę kreśli Giorgio Manganelli: Spotykamy [Murphy'ego] na pierwszej stronie, siedzi nago w fotelu na biegunach, przywiązany siedmioma szarfami []. Dowiemy się później, że odrzuca wszelki związek pomiędzy przyczyną a skutkiem i wyznaje archaiczną koncepcję ducha i ciała [cieszy się, że jedno nie wynika z drugiego] []. Murphy nie zamierza pracować i najpierw się broni, a potem ucieka przed miłością; na koniec zaś kultywuje obrzydzenie wobec siebie samego, choroby, śmierć.
Lew i komedianci to książka niejako jubileuszowa, bo już dziesiąta z obszaru literatury pięknej, którą prezentuje czytelnikom Bronisław Wildstein, a przy tym niespotykana, bowiem obok trzech opowiadań zawiera także dwa dramaty. A jednak choć autor sięga po nowe formy, niezmienny pozostaje cel jego twórczości literackiej, w której od lat podejmuje filozoficzną refleksję nad współczesnym światem. W Lwie mierzy się z problemem zdrady - który stanowi ważny temat jego literackiej drogi, począwszy od debiutanckiej powieści Jak woda pochyla się także nad zagadnieniem kształtowania rzeczywistości poprzez totalitarne systemy polityczne i filozoficzne. Kryształowy Gmach to antyutopia stanowiąca pojemną alegorię neoliberalnej rzeczywistości społeczno-politycznej. Sięgnięcie po tę konwencję to novum u autora, choć przecież cała jego proza, od dawna, zawiera w sobie metafory niosące aksjologiczny ładunek. O poszukiwaniu wartości i potrzebie jednoznacznego nazwania pojęć mówi Wildstein w intymnym opowiadaniu Babel, traktującym o przeżywającym kryzys naukowcu. Z kolei w dramatach Głos z innego świata i Komedianci łączy groteskę i satyrę z utkaną przezeń siatką odniesień do społecznych problemów dzisiejszej Polski i świata, z galopującą dyktaturą politycznej poprawności na czele. Zbiór ten to więc z jednej strony kontynuacja drogi twórczej, kolejne wykorzystanie języka literackiego w służbie refleksji aksjologicznej, z drugiej zaś podróż do krainy nowych konwencji i rozwiązań.
Wojciech Kudyba w zakrojonym na dwa tomy eposie Pułascy, kreśląc losy słynnego rodu patriotów, opowiada nie tylko o konfederacji barskiej i politycznych gierkach carycy, ale przede wszystkim o różnych postawach wobec groźby utraty suwerenności Polski i jej rozmycia się w monarchistycznej Europie. Starając się zrozumieć motywy postępowania swoich bohaterów, unika łatwych ocen. Dzięki temu udaje mu się uchwycić kontur niepodległościowego etosu, który naznaczył naszą historię ostatnich 300 lat. Tym samym uzupełnia obraz epoki stanisławowskiej o barwy, których brak Księgom Jakubowym Olgi Tokarczuk.
Pułascy to więcej niż powieść historyczna, to uniwersalna opowieść o polskości i Polakach. Tom pierwszy opowiada o wypadkach z lat 1767–1769 (m.in. sejm repninowski, Berdyczów, Okopy Świętej Trójcy). Tom drugi opowiada o obronie Częstochowy (1668–1672), porwaniu Stanisława Augusta (1771), odium królobójcy, które za to spadło na Pułaskiego oraz o jego walce o niepodległość USA pod hasłem Non alius regit. Unita virtus fortior (Niech obcy nie rządzi. Zjednoczone męstwo silniejsze), z tragicznym grand finale – bitwą pod Savannah (1779). Książka ukazuje się w rocznicę bitwy.
Shakespeare od młodych lat interesował się starożytnością i poświęcił jej siedem tragedii. Troilus i Kresyda, Perykles i Tymon Ateńczyk wyrastają z mitologii i dziejów antycznej Grecji, a Juliusz Cezar, Antoniusz i Kleopatra, Koriolan i Tytus Andronikus - z historii starożytnego Rzymu. Niniejsza dwutomowa edycja prezentuje tragedie rzymskie (jak je tu umownie nazywamy) w nowym przekładzie Antoniego Libery, który wcześniej ogłosił w PIW przekład kompletu tragedii Sofoklesa (2018) i wyboru dramatów Racine'a (2019).Tragedie te oparte są w znacznej mierze na Żywotach sławnych mężów Plutarcha, które Shakespeare czytał w angielskim przekładzie Thomasa Northa. Juliusz Cezar i Antoniusz i Kleopatra dotyczą czasów schyłku republiki (44-30 p.n.e.), Koriolan - jej początków (507-493 p.n.e.), a Tytus Andronikus - schyłku cesarstwa (o czasie nieokreślonym).Antoni Libera, wypracowując nową lekcję przekładu dzieł Shakespeare'a, wykorzystuje swoje doświadczenie jako reżysera i tworzy ją z myślą przede wszystkim o aktorach i środowisku teatralnym. Za cel stawia sobie głównie klarowność, płynność i wyrazistą rytmikę (unikanie ostrych przerzutni), czasem za cenę uproszczenia wyszukanej metaforyki lub rezygnacji z barkowej sztukaterii.Mówi się tego Shakespeare'a, jakby był napisany po polsku, a nie choćby i najwierniej odtworzony w polszczyźnie.
Przedświty"" to ósma już książka w dorobku Pawła Orła, o którym Henryk Bereza napisał, że: taką świadomość natury języka literatury niełatwo znaleźć u dzisiejszych pisarzy rzędu najwybitniejszych. Książka tak niepodobna do innych, że pozostawia w kłopocie każdego, kto spróbuje ją zamknąć w kilku zdaniach. Bohater nie wychodzi z łóżka, nic się nie dzieje, a przecież gęstość obrazów jest godna arcydzieł filmowych. Podkreślenia, zaczernienia, kolory - czy tak wygląda książka? Tak nie wygląda książka, chyba że taka, w której mieszka sen, muzyka, matematyka i poezja. Kontemplować można tu wszystko - każde zdanie, każdy z przypisów, które należą do najwdzięczniejszych dialogów z czytelnikiem, jakie powstały, każdą kompozycję. W końcu to, co jest zasadą porządkującą tę książkę prawdziwość. Paweł Orzeł najbardziej hiszpański z ducha pisarz polski pokazuje ""Przedświtami"", że żyjemy we śnie i powinniśmy modlić się, by Bóg nie przestał nas śnić.Przedświty można by nazwać raptularzem lub sylwą, a to za sprawą nieposkromionej wielorakości: okruchy myśli, zapisy snów, notatki z lektur sąsiadują tu z obcojęzycznymi cytatami i enigmatycznymi, urwanymi frazami, a nieciągłość narracji potęgują nawiasy, wielokropki, barwne czcionki i przypisy. Ale zdecydowanie łatwiej opowiedzieć o tej książce w poetyce negatywnej, tak ostentacyjna pozostaje jej osobność i nieprzynależność. No więc to nie jest dziennik pisarza, tutaj nie ma żadnego podmiotu, który wyprzedzałby słowo, tutaj dzieje się samo pisanie, tu wydarza się słowo. To nie jest prywatna oniriada, to raczej opowieść o zasypianiu i wybudzaniu, o bezsenności, o wymykaniu się snu, o marginesach, na których nasz tryb bycia staje się pytajny. To nie awangardowy kolaż, lecz przestrzeń uporczywych nawrotów, w których ujawnia się kompulsja cudzego słowa właściwa criture mlancolique. Ten niepokojący obiekt kieruje do nas wezwanie; uważna lektura pozwala dostrzec jak tekst wyłania się ze skreśleń, jawa z maligny, a ja z nieprzytomnego pomieszania wszystkiego z wszystkim.- Jerzy FranczakJak to dobrze, że tak niewielu ludzi czyta. W przeciwnym razie liczba nieporozumień, które wywołałaby ta świetna książka, mogłaby być kosmiczna. Część uznałaby, że to autobiografia, część, że książka o kocie, część, że o roślinach, część pewnie największa, że nie wiadomo o czym, a więc o niczym. Myślę, że ci nieliczni będą wiedzieli, że ta książka jest zbudowana ze zdań. Branych w nawias, własnych, cudzych, po polsku i w obcych językach, istotnych i nieistotnych. Jak ją czytać? Jak werystyczny, neurasteniczny poemat, któremu oniryczność daje blask, głębię i rytm. Jak hołd (choć składanie hołdów nie leży w naturze Orła) złożony Henrykowi Berezie, bez którego Oniriady nie byłoby, jak sądzę, ""Przedświtów"".- Bohdan Zadura
Raport Brodiego"" to powrót Borgesa - niemal dwadzieścia lat minęło od publikacji ""Alefa"" - do krótkich fikcji. Tu jednak więcej jest pastuchów i zabijaków niż filozofów i detektywów, więcej jest gauczów o porywczej naturze i sprawnej ręce, pojedynków na noże i rewolwery. A wyjąwszy może Ewangelię według Marka i tytułową relację z krainy Jahusów pozornie chyba tylko styl łączy owe opowieści z pomieszczonymi w poprzednich tomikach. Lecz, jak uprzedza Borges: ""Nie ośmielam się twierdzić, że [opowiadania te] są proste; nie ma na ziemi ani jednej strony, ani jednego wyrazu, które by takie były, jako że wszystkie zakładają wszechświat, którego powszechnie znanym atrybutem jest złożoność. [...] Nie dążę do tego, żeby zostać Ezopem. Moje opowieści, jak te z Tysiąca i jednej nocy, pragną dostarczać rozrywki i wzruszać, a nie przekonywać"".
W Dezintegracji pozytywnej Kazimierz Dąbrowski, przedstawiciel polskiej psychiatrii humanistycznej, prezentuje autorską koncepcję rozwoju osobowego. Odwołując się do własnej praktyki klinicznej oraz do życiorysów twórców pokazuje, że trudne doświadczenia i związany z nimi ból psychiczny mogą przynieść wzrost wrażliwości, empatii, głębsze rozumienie siebie i świata. To książka wręcz kultowa, źródło niełatwej, lecz poszerzającej spojrzenie na los człowieka nadziei.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?