Esej Alaina Finkielkrauta to rzadki przykład nie tyle historycznego, co filozoficznego podsumowania XX wieku z perspektywy jednego z najoryginalniejszych myślicieli francuskich. Autor nie poprzestaje na opisie niszczącego doświadczenia dwóch reżimów totalitarnych i ich ideologii, lecz z właściwą sobie przenikliwością stawia zasadnicze pytanie o ich konsekwencje – jaką naukę wyciągnęliśmy z XX wieku? Czy nasze zrozumienie historii stało się głębsze? Czy najbardziej krytyczna i samowiednia gałąź humanistyki, jaką jest filozofia pomaga nam w lepszym, mądrzejszym rozpoznaniu w drugim bliźniego? Czy upajając się postępem nie wpadamy jednocześnie w pułapki naiwności i sentymentalizmu? Czy odrobiliśmy lekcję ze zwodniczej (a w efekcie zbrodniczej) apoteozy konieczności, która potrafi przybierać nowe formy? Mimo upływu lat krytyczne spojrzenie A. Finkielkrauta okazuje się wciąż trzeźwiące i inspirujące, a jego esej pozostaje jednym z najważniejszych i najbardziej aktualnych tekstów w obronie radykalnego humanizmu.
"Za pomocą światowej sieci, tworzymy zunifikowane społeczeństwo planetarne. Anielscy, zaangażowani i czujni apostołowie nowego porządku są przekonani, że uosabiają sprzeciw wobec tego, co nieludzkie. Jednakże alternatywność między zachłyśnięciem się możliwościami komunikacji a zmorami przeszłości jest pozorna. Ukrywa ona, pod budującą wizją walki o to, co istotne, roztopienie się przyjaźni w sentymentalizmie. Pod wpływem idei powszechnej turystyki zamazuje się tradycyjny podział na to, co bliskie, i na to, co dalekie. Rozmowa identycznych ludzi odnosi zwycięstwo nad światem wspólnym dla wszystkich, nad ideą człowieczeństwa, jakie byłoby
możliwe, gdyby dopuścić do głosu uczucie wdzięczności.
Sprawy idą swoim torem. Wydarzenia światowe nie są na tyle nieoczekiwane, aby móc wstrząsnąć nowoczesnym człowiekiem. Władza uczucia i klęska ideologii mogą być jedynie pozorne. Nadal rządzi nami uraza. Czyżby wiek XX okazał się bezużyteczny?"
Fragment "Epilogu"
Marian Gumowski - wybitny numizmatyk, historyk, wieloletni pracownik Muzeum im. Czapskich w Krakowie, a następnie dyrektor Muzeum Wielkopolskiego w Poznaniu, pozostawił po sobie bogaty dorobek pisarski. Na potrzeby niniejszej publikacji wybrano teksty pochodzące z obu okresów jego działalności - krakowskiego i poznańskiego. Te pierwsze koncentrują się na dziedzinie najbliższej Gumowskiemu – numizmatyce i medalografii, i w jej kontekście prezentują poglądy znakomitego muzealnika na inne zagadnienia. Artykuły powstałe w drugim okresie, kiedy cieszył się już ugruntowaną pozycją w środowisku, przedstawiają jego zapatrywania na funkcję muzeów oraz rolę muzealnictwa z punktu widzenia osoby zarządzającej instytucją, a zatem mierzącej się z realnymi problemami określania jej kształtu, zadań i rozwoju. Tekstom Mariana Gumowskiego towarzyszą dwa obszerne eseje wstępne - Diany Błońskiej (prezentujący okres krakowski) oraz Kamili Kłudkiewicz (opisujący okres poznański).
"Jeżeli zatem chcemy uwidocznić sobie, jakby w panoramie, dzieje państwa, jego dobre i złe losy, wesołe i smutne
dni, czasy jego tryumfu i upadku, jeżeli to chcemy oglądać na źródłach współczesnych i trwałych, które ani sfałszowane, ani przez późniejsze dodatki zniekształcone być nie mogą — to nie zostaje nic innego, jak zbierać z gorliwością i ukochaniem dawne monety, te spiżowe kartki historii i układać je w porządku i przejrzyście w jeden zbiór, który dla miłośnika każdego będzie najlepszą historyczną księgą swego narodu".
"Publiczność chodząca do muzeum pragnie się uczyć, pragnie coś nowego zobaczyć, łaknie rozmaitości. Przychodzić
będzie tym chętniej i tym częściej, im tej rozmaitości i tej oświaty będzie więcej. Z tymi żądaniami należy się liczyć i na ich rzecz robić nieraz duże ustępstwa. Muzeum nie powinno nigdy cofać się przed opróżnieniem zupełnym
sali, przed innym niż dotąd rozwieszaniem obrazów lub ustawieniem gablot. Muzeum powinno drgać życiem i tym
przyciągać publiczność, gdyż jedynie wtedy potrafi osiągnąć swoje cele".
Marian Gumowski
Tom Wojciecha Kassa Kamyk metafizyczny to obszerny wybór ukazujący niemal całą dotychczasową twórczość poety. Twórczość niezwykle osobną na tle współczesnych głosów poetyckich, odwołującą się do tego co wieczne i pierwotne. Niewątpliwie wpływ na głęboko egzystencjalny ton tej poezji ma fakt, iż Kass od ponad dwudziestu lat mieszka w Leśniczówce Pranie, gdzie opiekuje się Muzeum im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Uroda, ale i nieodwołalność natury, jej wpływ na wewnętrzne przemiany w człowieku, śpiewne frazy i różnorodność formalna tych wierszy, czyni je jednym z ciekawszych zjawisk na mapie polskiej poezji.
Paweł Hertz (1918–2001) – pisarz, poeta, tłumacz i wydawca, przez wiele lat związany z Państwowym Instytutem Wydawniczym – jedna z najważniejszych postaci polskiej kultury i humanistyki XX wieku. Autor przeszło dziesięciu tomów poetyckich i ponad 15 eseistycznych. Tłumaczył m.in. twórczość Lwa Tołstoja, Iwana Turgieniewa, Anatola France’a, Marcela Prousta, Jacoba Burckhardta, Hugo von Hofmannsthala; redakcyjnie opracowywał dzieła wybrane m.in. Aleksandra Puszkina, Fiodora Dostojewskiego, Zygmunta Kraińskiego, czy Juliusza Słowackiego.
W czwartym tomie serii poświęconej twórczości Pawła Hertza przybliżamy dwie sztuki – Adrianne Lecouvreur Ernesta Legouve’a i Eugene Scribe’a oraz Miesiąc na wsi Iwana Turgieniewa – w doskonałym przekładzie Hertza. Tom ten uzupełnia wnikliwe posłowie Wojciecha Majcherka o złożonych, czy wręcz „burzliwych” relacjach Hertza z teatrem.
Kanadyjski filozof Jean Grondin zaprasza czytelnika w podróż po świecie filozofii klasycznej. Choć słowo ""metafizyka kojarzy się dziś potocznie ze zjawiskami nadprzyrodzonymi i tym, co niepoznawalne, Grondin przypomina, że prawda wygląda zupełnie inaczej: namysł metafizyczny jest na wskroś racjonalny i leży u podstaw historii filozofii, a każda myśl filozoficzna zawiera w sobie jego elementy, nawet jeśli ukryte. Pytania metafizyki są bowiem pytaniami o sens, przyczyny i cel istnienia rzeczywistości. Godząc przystępność wywodu z erudycją i bogactwem odniesień, autor w najlepszym akademickim stylu pokazuje, że początek filozoficznej odysei tkwi w zachwycie nad pięknem świata. Każdy, kto sięgnie po tę książkę, może przeżyć owo twórcze i ożywcze zdziwienie na nowo, bo piękno to dostępne jest nam tu i teraz.
Przywiązany do bujanego fotela w ciemnym kącie pokoju Murphy wykonuje tylko najdrobniejsze, mimowolne ruchy. Próbuje pogrążyć się w niebycie.Murphy jest pierwszym dłuższym tekstem literackim, z którego Samuel Beckett był zadowolony. Napisał go w ciągu dziesięciu miesięcy (sierpień 1935 czerwiec 1936) w sześciu cienkich zeszytach.Oto pierwszy polski przekład tej powieści.Bardziej szczegółowo fabułę kreśli Giorgio Manganelli: Spotykamy [Murphy'ego] na pierwszej stronie, siedzi nago w fotelu na biegunach, przywiązany siedmioma szarfami []. Dowiemy się później, że odrzuca wszelki związek pomiędzy przyczyną a skutkiem i wyznaje archaiczną koncepcję ducha i ciała [cieszy się, że jedno nie wynika z drugiego] []. Murphy nie zamierza pracować i najpierw się broni, a potem ucieka przed miłością; na koniec zaś kultywuje obrzydzenie wobec siebie samego, choroby, śmierć.
Lew i komedianci to książka niejako jubileuszowa, bo już dziesiąta z obszaru literatury pięknej, którą prezentuje czytelnikom Bronisław Wildstein, a przy tym niespotykana, bowiem obok trzech opowiadań zawiera także dwa dramaty. A jednak choć autor sięga po nowe formy, niezmienny pozostaje cel jego twórczości literackiej, w której od lat podejmuje filozoficzną refleksję nad współczesnym światem. W Lwie mierzy się z problemem zdrady - który stanowi ważny temat jego literackiej drogi, począwszy od debiutanckiej powieści Jak woda pochyla się także nad zagadnieniem kształtowania rzeczywistości poprzez totalitarne systemy polityczne i filozoficzne. Kryształowy Gmach to antyutopia stanowiąca pojemną alegorię neoliberalnej rzeczywistości społeczno-politycznej. Sięgnięcie po tę konwencję to novum u autora, choć przecież cała jego proza, od dawna, zawiera w sobie metafory niosące aksjologiczny ładunek. O poszukiwaniu wartości i potrzebie jednoznacznego nazwania pojęć mówi Wildstein w intymnym opowiadaniu Babel, traktującym o przeżywającym kryzys naukowcu. Z kolei w dramatach Głos z innego świata i Komedianci łączy groteskę i satyrę z utkaną przezeń siatką odniesień do społecznych problemów dzisiejszej Polski i świata, z galopującą dyktaturą politycznej poprawności na czele. Zbiór ten to więc z jednej strony kontynuacja drogi twórczej, kolejne wykorzystanie języka literackiego w służbie refleksji aksjologicznej, z drugiej zaś podróż do krainy nowych konwencji i rozwiązań.
Wojciech Kudyba w zakrojonym na dwa tomy eposie Pułascy, kreśląc losy słynnego rodu patriotów, opowiada nie tylko o konfederacji barskiej i politycznych gierkach carycy, ale przede wszystkim o różnych postawach wobec groźby utraty suwerenności Polski i jej rozmycia się w monarchistycznej Europie. Starając się zrozumieć motywy postępowania swoich bohaterów, unika łatwych ocen. Dzięki temu udaje mu się uchwycić kontur niepodległościowego etosu, który naznaczył naszą historię ostatnich 300 lat. Tym samym uzupełnia obraz epoki stanisławowskiej o barwy, których brak Księgom Jakubowym Olgi Tokarczuk.
Pułascy to więcej niż powieść historyczna, to uniwersalna opowieść o polskości i Polakach. Tom pierwszy opowiada o wypadkach z lat 1767–1769 (m.in. sejm repninowski, Berdyczów, Okopy Świętej Trójcy). Tom drugi opowiada o obronie Częstochowy (1668–1672), porwaniu Stanisława Augusta (1771), odium królobójcy, które za to spadło na Pułaskiego oraz o jego walce o niepodległość USA pod hasłem Non alius regit. Unita virtus fortior (Niech obcy nie rządzi. Zjednoczone męstwo silniejsze), z tragicznym grand finale – bitwą pod Savannah (1779). Książka ukazuje się w rocznicę bitwy.
Shakespeare od młodych lat interesował się starożytnością i poświęcił jej siedem tragedii. Troilus i Kresyda, Perykles i Tymon Ateńczyk wyrastają z mitologii i dziejów antycznej Grecji, a Juliusz Cezar, Antoniusz i Kleopatra, Koriolan i Tytus Andronikus - z historii starożytnego Rzymu. Niniejsza dwutomowa edycja prezentuje tragedie rzymskie (jak je tu umownie nazywamy) w nowym przekładzie Antoniego Libery, który wcześniej ogłosił w PIW przekład kompletu tragedii Sofoklesa (2018) i wyboru dramatów Racine'a (2019).Tragedie te oparte są w znacznej mierze na Żywotach sławnych mężów Plutarcha, które Shakespeare czytał w angielskim przekładzie Thomasa Northa. Juliusz Cezar i Antoniusz i Kleopatra dotyczą czasów schyłku republiki (44-30 p.n.e.), Koriolan - jej początków (507-493 p.n.e.), a Tytus Andronikus - schyłku cesarstwa (o czasie nieokreślonym).Antoni Libera, wypracowując nową lekcję przekładu dzieł Shakespeare'a, wykorzystuje swoje doświadczenie jako reżysera i tworzy ją z myślą przede wszystkim o aktorach i środowisku teatralnym. Za cel stawia sobie głównie klarowność, płynność i wyrazistą rytmikę (unikanie ostrych przerzutni), czasem za cenę uproszczenia wyszukanej metaforyki lub rezygnacji z barkowej sztukaterii.Mówi się tego Shakespeare'a, jakby był napisany po polsku, a nie choćby i najwierniej odtworzony w polszczyźnie.
Przedświty"" to ósma już książka w dorobku Pawła Orła, o którym Henryk Bereza napisał, że: taką świadomość natury języka literatury niełatwo znaleźć u dzisiejszych pisarzy rzędu najwybitniejszych. Książka tak niepodobna do innych, że pozostawia w kłopocie każdego, kto spróbuje ją zamknąć w kilku zdaniach. Bohater nie wychodzi z łóżka, nic się nie dzieje, a przecież gęstość obrazów jest godna arcydzieł filmowych. Podkreślenia, zaczernienia, kolory - czy tak wygląda książka? Tak nie wygląda książka, chyba że taka, w której mieszka sen, muzyka, matematyka i poezja. Kontemplować można tu wszystko - każde zdanie, każdy z przypisów, które należą do najwdzięczniejszych dialogów z czytelnikiem, jakie powstały, każdą kompozycję. W końcu to, co jest zasadą porządkującą tę książkę prawdziwość. Paweł Orzeł najbardziej hiszpański z ducha pisarz polski pokazuje ""Przedświtami"", że żyjemy we śnie i powinniśmy modlić się, by Bóg nie przestał nas śnić.Przedświty można by nazwać raptularzem lub sylwą, a to za sprawą nieposkromionej wielorakości: okruchy myśli, zapisy snów, notatki z lektur sąsiadują tu z obcojęzycznymi cytatami i enigmatycznymi, urwanymi frazami, a nieciągłość narracji potęgują nawiasy, wielokropki, barwne czcionki i przypisy. Ale zdecydowanie łatwiej opowiedzieć o tej książce w poetyce negatywnej, tak ostentacyjna pozostaje jej osobność i nieprzynależność. No więc to nie jest dziennik pisarza, tutaj nie ma żadnego podmiotu, który wyprzedzałby słowo, tutaj dzieje się samo pisanie, tu wydarza się słowo. To nie jest prywatna oniriada, to raczej opowieść o zasypianiu i wybudzaniu, o bezsenności, o wymykaniu się snu, o marginesach, na których nasz tryb bycia staje się pytajny. To nie awangardowy kolaż, lecz przestrzeń uporczywych nawrotów, w których ujawnia się kompulsja cudzego słowa właściwa criture mlancolique. Ten niepokojący obiekt kieruje do nas wezwanie; uważna lektura pozwala dostrzec jak tekst wyłania się ze skreśleń, jawa z maligny, a ja z nieprzytomnego pomieszania wszystkiego z wszystkim.- Jerzy FranczakJak to dobrze, że tak niewielu ludzi czyta. W przeciwnym razie liczba nieporozumień, które wywołałaby ta świetna książka, mogłaby być kosmiczna. Część uznałaby, że to autobiografia, część, że książka o kocie, część, że o roślinach, część pewnie największa, że nie wiadomo o czym, a więc o niczym. Myślę, że ci nieliczni będą wiedzieli, że ta książka jest zbudowana ze zdań. Branych w nawias, własnych, cudzych, po polsku i w obcych językach, istotnych i nieistotnych. Jak ją czytać? Jak werystyczny, neurasteniczny poemat, któremu oniryczność daje blask, głębię i rytm. Jak hołd (choć składanie hołdów nie leży w naturze Orła) złożony Henrykowi Berezie, bez którego Oniriady nie byłoby, jak sądzę, ""Przedświtów"".- Bohdan Zadura
Piórem i pazurem wieńczy autobiograficzny cykl Jarosława Abramowa Newerlego. W przeciwieństwie do niezapomnianych Lwów mojego podwórka, Lwów wyzwolonych i Lwów STS-u Autor wspomina nie kilka, ale kilkadziesiąt lat swojego życia - od 1960 roku do chwili obecnej. Tematem staje się więc życie pisarza w PRL-u, potem dalej - w czasie Karnawału Solidarności, stanu wojennego, na emigracji i w IV RP. Życie - dodajmy - z rzadka tylko usłane różami. Mamy więc orkę w redakcji Polskiego Radia, ale też dyskusje z cenzurą, a potem, już w Kanadzie, niepewność jutra. Szczerze opowiada o swoich małżeństwach i z rozczuleniem wspomina dzieciństwo swoich córek.Opowiada o kulisach swoich małżeństw i z rozczuleniem wspomina wspólne wakacje z maleńkimi córkami. Przywołuje przygody z przyjaciółmi po piórze: Markiem Nowakowskim, Jerzym Sito, Kazimierzem Orłosiem, Władysławem Lechem Terleckim i Włodzimierza Odojewskiego, którzy o swoje książki walczyli z systemem jak lwy.
Raport Brodiego"" to powrót Borgesa - niemal dwadzieścia lat minęło od publikacji ""Alefa"" - do krótkich fikcji. Tu jednak więcej jest pastuchów i zabijaków niż filozofów i detektywów, więcej jest gauczów o porywczej naturze i sprawnej ręce, pojedynków na noże i rewolwery. A wyjąwszy może Ewangelię według Marka i tytułową relację z krainy Jahusów pozornie chyba tylko styl łączy owe opowieści z pomieszczonymi w poprzednich tomikach. Lecz, jak uprzedza Borges: ""Nie ośmielam się twierdzić, że [opowiadania te] są proste; nie ma na ziemi ani jednej strony, ani jednego wyrazu, które by takie były, jako że wszystkie zakładają wszechświat, którego powszechnie znanym atrybutem jest złożoność. [...] Nie dążę do tego, żeby zostać Ezopem. Moje opowieści, jak te z Tysiąca i jednej nocy, pragną dostarczać rozrywki i wzruszać, a nie przekonywać"".
W Dezintegracji pozytywnej Kazimierz Dąbrowski, przedstawiciel polskiej psychiatrii humanistycznej, prezentuje autorską koncepcję rozwoju osobowego. Odwołując się do własnej praktyki klinicznej oraz do życiorysów twórców pokazuje, że trudne doświadczenia i związany z nimi ból psychiczny mogą przynieść wzrost wrażliwości, empatii, głębsze rozumienie siebie i świata. To książka wręcz kultowa, źródło niełatwej, lecz poszerzającej spojrzenie na los człowieka nadziei.
W 120 rocznicę urodzin Stanisława Rembeka Państwowy Instytut Wydawniczy inauguruje pierwszą edycję Dzieł zebranych jednego z najwybitniejszych polskich prozaików pierwszej połowy XX wieku, przez peerelowską cenzurę skazanego na zapomnienie i literacki niebyt. A wszystko przez powieść W polu, w której po mistrzowsku opisał niszczycielski żywioł wojny polsko-bolszewickiej. Książka, choć po 1946 roku trafiła na indeks i została wznowiona dopiero w drugim obiegu, zapewniła mu trwałe miejsce w literaturze polskiej. Maria Dąbrowska twierdziła, że W polu pod wieloma względami przewyższa Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque'aW ramach dziewięciotomowej edycji Dzieł zebranych PIW przypomni nie tylko twórczość Rembeka poświęconą konfliktowi 19201921, ale też jego prozę o II wojnie światowej oraz powieści historyczne z niepublikowanym dotąd Wiankiem Malwiny. Teksty do druku opracował, eliminując wcześniejsze pomyłki edytorskie oraz ingerencje cenzorskie, profesor Maciej Urbanowski.
W 120 rocznicę urodzin Stanisława Rembeka Państwowy Instytut Wydawniczy inauguruje pierwszą edycję Dzieł zebranych jednego z najwybitniejszych polskich prozaików pierwszej połowy XX wieku, przez peerelowską cenzurę skazanego na zapomnienie i literacki niebyt. A wszystko przez powieść W polu, w której po mistrzowsku opisał niszczycielski żywioł wojny polsko-bolszewickiej. Książka, choć po 1946 roku trafiła na indeks i została wznowiona dopiero w drugim obiegu, zapewniła mu trwałe miejsce w literaturze polskiej. Maria Dąbrowska twierdziła, że W polu pod wieloma względami przewyższa Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque'aW ramach dziewięciotomowej edycji Dzieł zebranych PIW przypomni nie tylko twórczość Rembeka poświęconą konfliktowi 19201921, ale też jego prozę o II wojnie światowej oraz powieści historyczne z niepublikowanym dotąd Wiankiem Malwiny. Teksty do druku opracował, eliminując wcześniejsze pomyłki edytorskie oraz ingerencje cenzorskie, profesor Maciej Urbanowski.
W 120 rocznicę urodzin Stanisława Rembeka Państwowy Instytut Wydawniczy inauguruje pierwszą edycję Dzieł zebranych jednego z najwybitniejszych polskich prozaików pierwszej połowy XX wieku, przez peerelowską cenzurę skazanego na zapomnienie i literacki niebyt. A wszystko przez powieść W polu, w której po mistrzowsku opisał niszczycielski żywioł wojny polsko-bolszewickiej. Książka, choć po 1946 roku trafiła na indeks i została wznowiona dopiero w drugim obiegu, zapewniła mu trwałe miejsce w literaturze polskiej. Maria Dąbrowska twierdziła, że W polu pod wieloma względami przewyższa Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque'aW ramach dziewięciotomowej edycji Dzieł zebranych PIW przypomni nie tylko twórczość Rembeka poświęconą konfliktowi 19201921, ale też jego prozę o II wojnie światowej oraz powieści historyczne z niepublikowanym dotąd Wiankiem Malwiny. Teksty do druku opracował, eliminując wcześniejsze pomyłki edytorskie oraz ingerencje cenzorskie, profesor Maciej Urbanowski.
To książka otwierająca oczy. Dawno nikt nie potrafił tak jak Paul Moser syntetycznie zebrać i jasno zaprezentować trudnego przecież zagadnienia teologicznego i problemu filozoficznego. Zwłaszcza w czasach bezmyślnego permisywizmu idea surowej sprawiedliwości jako pewnej drogi do szczęścia, i jedynej, z wielkim trudem toruje sobie zrozumienie. Moser ma ten dar, że potrafi jasno rysować przystępny obraz i miłosierdzia, i surowości i niepojętej do końca natury Boga. I w tym człowieka.
Damsko-męskie zawirowania i artystyczne niespełnienie, sprawiają że bohater ucieka z Warszawy do pięknej Europejki. Jest nią czeska Praga. Romans trwa od Aksamitnej Rewolucji w 1989 r. W Praskich świętach radości, czyli zasadzie Don Giovanniego Jacka Pomorskiego – w ironicznej literackiej grze – Praga staje się sceną, planem filmowym, akuszerką narodzin książki. Kluczem jest na nowo odczytana postać Don Giovanniego z głośnej praskiej premiery. Powieść odwiedzają Amadeusz Mozart, Bohumil Hrabal i Franz Kafka. W motywach ich dzieł przegląda się skrywana męska wrażliwość i groteskowy cynizm, walka płci i towarzysząca im hipokryzja. O książce tej Martin Pollack napisał, że jest „świetną lekturą pachnącą wielką miłością do Pragi i jej mieszkańców. Nie wyobrażam sobie lepszego i zabawniejszego przewodnika przez stolicę czeską i jej cudownych knajp”.
W siedmiu rozmowach, jakie Barbara Osterloff przeprowadziła z Giovannim Pampiglionem zawiera się nieprawdopodobne bogactwo doświadczeń włoskiego reżysera, którego miłość do polskiej literatury zawiodła na deski teatrów w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie (i nie tylko). Bogatszy o drugą ojczyznę – tę z wyboru ? G. Pampiglione całym swoim życiem zawodowym dowodził, że zasługuje na tytuł ambasadora kultury polskiej we Włoszech i włoskiej kultury w Polsce, o czym świadczy chociażby jego dorobek witkacowski i dell’artowski (nie wspominając o tłumaczeniach B. Jasieńskiego, S. Mrożka i Z. Krasińskiego). Jak pisze w kończącym książkę „Liście do Przyjaciela” prof. Janusz Degler: „Teatr stał się dla Ciebie sposobem na życie. Nie mogłeś wybrać lepiej”. W dialogu z wybitną znawczynią teatru, Barbarą Osterloff, Giovanni Pampiglione przywołuje miejsca i postacie (Erwina Axera, Kazimierza Dejmka, Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Henryka Tomaszewskiego, Jerzego Grotowskiego, Tadeusza Kantora, by wymienić tylko największych), dzięki którym Polska smutnych i siermiężnych lat PRL-u, pod względem dokonań teatralnych dysponowała siłą przyciągania na skalę światową. Dzieląc wiele doświadczeń artystycznych autorzy książki pochylają się nad „skomplikowaną naturą pamięci, która tworzy materię trudną do okiełznania, niejednolitą”, a z ich rozmów wyłania się przedstawienie-obraz skrzący blaskiem, kolorami, pełen piękna i wzruszenia. Jak bowiem pisze we wstępie B. Osterloff: „Giovanni Pampiglione jest artystą spełnionym, o barwnym życiorysie, a jego opowieść o miłości do Polski wydaje się nie tylko nostalgiczną relacją o czasie minionym. Myślę, że warto ją czytać również jako świadectwo siły przyciągania, atrakcyjności polskiej kultury”.
Fabrice Hadjadj – nawrócony anarchista, już zapowiadając temat swojej książki przestrzega i uwodzi, budzi i niepokoi, by zostawić nas sam na sam z najintymniejszą nadzieją: Prawdę mówiąc, nie chodzi o ustalenie czegoś „pewnego i trwałego w nauce”. (Czym jest bowiem nauka, kochanie, skoro ostatecznie ludzki mózg czeka nie tyle poznanie prawdy, ile proces gnilny? Co jest pewne i trwałe, skoro wszystko na tym świecie jest ulotne jak mgła?) Właściwie wypadałoby zapytać, co zostaje, kiedy nie ma już nic… Chodzi zatem o wykrycie w moim niepewnym i nietrwałym sercu pewnej nieuleczalnej wady: naiwnej nadziei, że muzyka spotkań nigdy nie ucichnie. Użyłbym do tego celu bynajmniej nie hiperbolicznego i skrajnego zwątpienia, lecz raczej nie mniej skrajnego i hiperbolicznego oczarowania. O tak, choć raz w życiu chciałbym zastanowić się nad tym, co może być wieczne, wsłuchać się w głos tego raju, który nas wzywa, by nasze życie, jeśli nie biegnie we właściwym kierunku, zbłądziło należycie olśnione.
Czy odnajdziemy źródło wiedzy? Raczej źródło śpiewu. Czy będziemy stąpać po twardym gruncie? Raczej będziemy się potykać – lecz kondycja upadku, warto o tym pamiętać, jest taka sama jak kondycja wzlotu. W gruncie rzeczy moje pytanie jest następujące: jaka księga otwiera się głośniej od opadającej płyty nagrobnej? Na jaką poetyckość jest miejsce u wezgłowia umierającego? Co czeka nas po przekroczeniu
granicy, zza której nie da się wrócić, i czym jest koniec świata? Och! To nie będzie lektura ku pokrzepieniu serc, co to, to nie. Pozwoli ci jedynie umrzeć z nieco bardziej rozdziawioną gębą. (Fragment „Motywu”)
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?