Daj się ponieść aromatycznej opowieści kulinarnej, z której dowiesz się więcej o historii kuchni i poznasz szczególne różnice między kulturą włoską a polską. "Kuchnia Dantego" to nie zwyczajna książka kucharska - tutaj coś dla siebie wyszuka zarówno laik, jak i mistrz gotowania. Odnaleźć w niej można również mnóstwo ciekawostek, zabawnych anegdot i nieskrępowanego humoru. Książkę tę śmiało można nazwać prostym podręcznikiem do kuchni włoskiej. Dzięki niej poznamy najlepsze produkty do włoskich dań oraz wiedzę o tym, które łączyć ze sobą, a których absolutnie nie (jeśli nie chcemy urazić rodowitego Włocha). Bohaterem każdego rozdziału zawsze jest jakiś kluczowy składnik, na przykład makaron, tuńczyk, trufle, szałwia czy cykoria radichio. "Kuchnia Dantego" nie jest typową książką kucharską. Autorzy bowiem koncentrują się w niej nie tylko na przedstawieniu dań i rad dotyczących ich przygotowania, ale towarzyszącej im opowieści. Poznamy w niej klasykę włoskiej kuchni, wiele cennych informacji oraz tajników i trików przydatnych dla każdego kucharza.
Dziś, kiedy sami jesteśmy konfrontowani z wojną, przeczytajmy na nowo "Odczytanie popiołów" Jerzego Ficowskiego.Pisał ten cykl wierszy przeszło dwadzieścia lat. Pierwsze próby świadectwa dał jeszcze podczas wojny, w poczuciu bezsilności reagując na masowy mord. Wtedy, gdy na ulicy Smolnej żyła i umarła malutka żebraczka, omijana przez przechodniów, wśród których był osiemnastoletni Jerzy. I później, gdy w 1943 roku warszawiacy obserwowali płonące getto podczas kwietniowej akcji likwidacyjnej.Tamte obrazy i towarzyszące im emocje świadka zostały z Ficowskim na zawsze. Z nich i z głębokiej potrzeby pamiętania o zamordowanych polskich Żydach, z poczucia pustki po unicestwionym świecie wyrosły wiersze zebrane w tomie Odczytanie popiołów (1979), dziś słusznie uznawanej za najważniejsze dzieło poezji polskiej mierzące się z tematem Zagłady.
Obóz dla uchodźców, gdzieś na krańcach Europy. Dwaj bohaterowie – Europejczyk i Syryjczyk – opowiadają o tym miejscu z odmiennych perspektyw. Szukają tam dla siebie, ratunku, każdy na swój sposób. Wokół rozbrzmiewają anonimowe głosy wykluczonych, mieszkańców, a nawet polityków. Mieszają się czasy, języki i konwencje. Azyl to szukanie formy zdolnej nazwać rozpad naszego świata.
Paweł Mościcki, ur. 1981, pracuje w Instytucie Badań Literackich PAN,do tej pory publikował eseje, m.in. "Migawki z tradycji uciśnionych" (2017), "Chaplin. Przewidywanie teraźniejszości" (2017), "Lekcje futbolu" (2019)."Azyl" jest jego debiutem prozatorskim.
Czwarta książka prozatorska i trzeci zbiór opowiadań w dorobku Macieja Miłkowskiego. Jedenaście opowiadań połączonych zarówno tematyką, jak i specyficzną atmosferą. W niemal każdym tekście autor penetruje zagadnienia zogniskowane wokół relacji damsko-męskich oraz tematu rodzicielstwa. Bohaterowie Miłkowskiego uwikłani są w skomplikowane sytuacje uczuciowe i rodzinne stanowiące dla wszystkich raczej źródło cierpienia niż szczęścia. Częstym wątkiem tych opowiadań są różnego rodzaju psychopatologie: depresja, samobójstwo, uzależnienia, stalking, pedofilia. Autor unika jednak stylistyki reportażowej czy ściśle realistycznej.MACIEJ MIŁKOWSKI, ur. 1980 w Łodzi, mieszka w Krakowie, pracuje jako psycholog. Prozaik, tłumacz, felietonista. Opublikował dwa zbiory opowiadań: Wist (2014) i Drugie spotkanie (2017) oraz powieść System Sulta (2019). Jego opowiadania tłumaczono na angielski, niemiecki, niderlandzki, ukraiński i rosyjski.Niektórzy uważają, że pisze dla inteligentów.
Książka Weroniki Naszarkowskiej-Multanowskiej składa się ze 111
rysunków i 111 zdań. Opowiada o dwojgu ludzi, którzy – jak
w dawnych czasach – spędzają czas zarazy w swoim podmiejskim domu.
85. zdanie brzmi: „Myślałam, że mieszkamy na PUSTKOWIU”.
Nic podobnego – w czasie pandemii pustkowie okazuje się pełne ludzi,
zwierząt i malarstwa.
Marcin Wicha
Weronika Naszarkowska-Multanowska,
malarka i scenografka. Mieszka w stuletnim domu rodzinnym w środku lasu. Z mężem, psami i starym koniem. Czasami z córką Klarą. Ogląda świat jak teatr marionetek.
"Furtkę przy dozorcy" trudno nazwać powieścią. Powiedziałbym, że jest to raczej „czyn literacki”, dodajmy: najwyższej jakości.
Utwór, z pozoru jednorodny, rozpada się na dwie części, z których druga też się rozpada na dwie, więc w sumie składa się z trzech.
Zasadniczo chodzi o okres w życiu pisarza, gdy pracował na krakowskich Azorach jako robotnik przy remoncie bloku. Część pierwsza to skrzętne, ale też nader fantazyjne opisy kilkudziesięciu mieszkań. Nie możemy się tu spodziewać „zapisu socjologicznego” w stylu Zofii Rydet, bowiem napisał je Bawołek, składają się one jednak na zbiorowy portret Polaków XXI wieku dokonany w znacznej mierze przez zwykłe wyliczenie przedmiotów, które u siebie gromadzą i którymi się otaczają. Jest to zabieg w swojej prostocie genialny i próżno w polskiej prozie potransformacyjnej szukać czegoś pod tym względem lepszego.
W części drugiej do głosu dochodzą sami robotnicy, opisani z behawioralną bezwzględnością, ale i nie bez sympatii, która kończy się w części trzeciej, gdy sam narrator zostaje brygadzistą, staje na czele grupy, ale też się od niej odłącza. Dochodzą do głosu zakulisowe intrygi, podstępy, których jest obserwatorem i ofiarą. Całość kończy się niespodziewanym, nieoczywistym happy endem. To tyle, jeśli chodzi o streszczenie.
Utwór ten (chociaż powstał dobrych parę lat temu, w okresie, gdy pisarz – w co trudno dziś uwierzyć – nie miał nadziei na znalezienie wydawcy) zaskakuje swoją aktualnością, nieustannym wsadzaniem dociekliwego palca we wciąż niezasklepione narodowe rany.
Jest to jedno z „nieznanych arcydzieł”, z których (po jego wydaniu) będziemy kiedyś dumni.
Adam Wiedeman
Latem 1816 przybrane siostry Claire Clairmont i Mary Godwin zamieszkały z poetami: Shelleyem i Byronem oraz lekarzem tego ostatniego Polidorim w willi nad Lemanem w Szwajcarii. Pył z erupcji wulkanu Tambury unosił się wtedy nad światem, wschodziło czarne słońce. Europą wstrząsały bunty głodującej biedoty. Szykowano się na Apokalipsę, a zgromadzeni w willi kochankowie zajęli się pisaniem opowieści grozy. Znamy ją jako Frankensteina, powieść o nieszczęśliwym homunkulusie, który mści się na swoim twórcy za to, że go powołał do życia.
Kto naprawdę napisał tę książkę? Mary Godwin, późniejsza pani Shelley, jak się powszechnie uważa? Jej mąż? Lord Byron? A może osoba, której o autorstwo dotąd nikt nie podejrzewał, czyli Claire Clairmont?
Kasper Bajon podąża tym ostatnim tropem, staje się zaangażowanym adwokatem Claire, a przy okazji tworzy własny, przekorny komentarz do dziejów potwora.
Jest to dziesięć historii o tym, co zniewala (religia, płeć, obyczaje) i o chwilach wyzwolenia. O groźnych ludzkich słabościach i poszukiwaniu świętości. "Nie obyło się bez ofiar. Przyznaję, że nie zachwycił mnie pomysł kamienowania anarchistów, którzy w pierwszych tygodniach biegali po ulicach, wrzeszcząc wniebogłosy, możliwe jednak, że z wiekiem zrobiłem się zbyt pobłażliwy. Jeśli ktoś nie doceniał cudów dokonujących się pod jego nosem, ostatecznie sam był sobie winny. Krew krzykaczy użyźniła glebę polskiego odrodzenia. Kraj ucichł na dobre". (z opowiadania Złota polska jesień) JAREK WESTERMARK (ur. 1985) debiutował w 2016 roku zbiorem Opowiadania, które napisałem (Nisza). Tłumaczy powieści, pisze opowiadania, wiersze i piosenki. Publikował m. in. w Piśmie, Znaku, Przekroju, Elewatorze i Wizjach.
Małgorzata Boryczka z powodzeniem podjęła grę z tradycją literacką, o czym świadczy już sam tytuł zbioru. Autorka ? w przeciwieństwie do Andrzeja Bursy ?nie wybrała gatunku reportażu, o którym mowa w znanym wierszu poety, ale sięgnęła po opowiadanie w pierwszej osobie i różne formy stylizacji językowej, by diagnozować mechanizmy życia w małym miasteczku. Okazują się one znacznie bardziej uniwersalne, niż chciałoby się sądzić. Czasem w sposób głęboko ironiczny, czasem ciepły, ale zawsze refleksyjny Boryczka uświadamia nam, że małomiasteczkowość jest w nas i wokół nas.
I jeżeli dotąd Agnonowi w jego pisaniu towarzyszyły pokolenia rabinów i mędrców, w Przysiędze wierności dołączył do nich jeden mędrzec nowy: Sigmund Freud. FRAGMENT Po studiach ukończonych z tytułem doktora Jakob Rechnitz dołączył do grupy podróżnych jadących do Kraju Izraela. Zobaczywszy, że Kraj jest piękny, a jego mieszkańcy żyją cicho i spokojnie, powiedział sobie: gdybym znalazł jakąś pracę, może bym tu zamieszkał. Jafa podbiła jego serce tym mocniej, że leży nad morzem, a pasją Rechnitza była flora morska. Zdarzyło się, że odwiedził szkołę, w której brakowało nauczyciela łaciny i niemieckiego. Spodobał się dyrekcji i zaproponowano mu pracę, a on ją przyjął. Rechnitz był z wykształcenia botanikiem, specjalistą od nauk przyrodniczych, ale miejsce nauczyciela przyrody było zajęte, a łaciny i niemieckiego wolne, wobec tego przydzielono mu łacinę i niemiecki. Tak czasem bywa, że posada znajduje człowieka, a nie człowiek posadę. Trzeba jednak powiedzieć, że Rechnitz nadawał się na to stanowisko. A więc został nauczycielem i obowiązki wypełniał sumiennie. Wybierał odpowiednie książki, nie przeciążał uczniów nudnym materiałem, nie był surowy i nie wywyższał się ponad innych nauczycieli, z których większość była samoukami. Uczniowie go lubili, koledzy przyjęli dobrze. Uczniowie, bo zachowywał się wobec nich jak kolega, a nauczyciele ponieważ pozwalał, żeby traktowali go jak kolegę. Wysoka sylwetka, pełny głos, dobre wychowanie i brązowe oczy, którymi patrzył na wszystkich z czułością, zjednały mu sympatię ludzi. Nie minął miesiąc czy dwa, a już miał w mieście dobrą opinię. Nie minął miesiąc czy dwa, a już podejmowali go w swoich domach ojcowie dziewcząt, które poznały go, zanim oni go poznali. O AUTORZE Szmuel Josef Agnon, urodzony w 1888 w Buczaczu, zmarły w 1970 roku w Jerozolimie, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1966 roku, jeden z ojców założycieli literatury izraelskiej, mistrz Amosa Oza i Cruji Szalew. W kilku powieściach oraz kilkuset nowelach i opowiadaniach opisywał świat żydowskiej Galicji i życie w Ziemi Izraela. Świadek, kronikarz i krytyczny obserwator epoki tworzenia się izraelskiej państwowości oraz gwałtownych przemian społecznych pierwszej połowy XX wieku. Jego pisarstwo, głęboko zakorzenione w tradycji, zmaga się z wyzwaniami świeckiej nowoczesności.
Osadzona w kulturze Japonii uniwersalna historia dojrzewania młodej kobiety.
"Nigdy nie strzelaj przeciwko nikomu; nigdy nie strzelaj, żeby kogoś uwieść; nigdy nie strzelaj, żeby być od kogoś lepszą; nigdy nie strzelaj, żeby cokolwiek sobie udowodnić; strzelanie z łuku to stan, którym można się dzielić.
Słowa te towarzyszą Haru, od kiedy trafiła do dojo, gdzie nauczy się i drogi łuku, i drogi życia, która sprawi, że wszystko zakwestionuje, wszystko zaryzykuje i wszystko straci. Po to, żeby wszystko zyskać.
Po przeczytaniu historii Haru inaczej przeczytasz własne życie" - zapowiada autorka Flavia Company.
W koedycji z zaprzyjaźnionym Wydawnictwem Nisza wydaliśmy debiutancką, prozatorską książkę uznanej malarki, profesor na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej, Karoliny Jaklewicz.
„Dla wielu to będzie krótka książka o zabijaniu, ale dla mnie to opowieść zasadna. Realna. Po ludzku sprawiedliwa. I jak wybory Jaśminy – nieoczywista i nierozstrzygalna”.
Karolina Felberg
Ta książka wyprowadza czytelnika z błędnego przekonania, że bajki przeznaczone są wyłącznie dla dzieci. Jest to bowiem zbiór bajek dla dorosłych, bajek, dających czytelnikowi nadzieję, że modlitwy mogą zostać wysłuchane. Chociaż rozwiązywaniem trudności nie zawsze zajmuje się sam Bóg. Czasem zastępuje go mały pan Tałesowicz, który za pomocą cudownego szala modlitewnego (tałesu) i modlitewnych rzemyków (tefilin) lata pomagać ludziom, gdy sami sobie nie radzą.Autor opowiada nam dziewiętnaście bajek dziewiętnaście historii z dyskretnym morałem. Przy okazji mówi ciekawe rzeczy o judaizmie, o żydowskich zwyczajach i żydowskiej mistyce. Ten autor nie byłby sobą, gdyby nie pokazał, że wiele rzeczy może wyglądać zupełnie inaczej, niż nam się w pierwszej chwili wydaje, że dobre uczynki wcale nie muszą być takie dobre i że na wszystko warto patrzeć z różnych stron. Karol Sidon, prozaik, dramatopisarz, scenarzysta, sygnatariusz Karty 77 i naczelnyrabin Czech.
Opowiadania zebrane w tomie „Halny” („Nowohucka kolęda”, „Królowa” i „Halny”) łączy miejsce akcji – Nowa Huta - i środowisko bohaterów. To gangsterzy, dilerzy narkotyków, nieudani muzycy po wyrokach za spowodowanie po pijanemu śmierci kilku osób. Jak napisał Jarosław Rojek, bohaterowie Jarka „snują eposy o skurwionych superbohaterach, rycerskie romanse bez szczęśliwego zakończenia, moralitety bez rozgrzeszającego morału”. Ich wewnętrzne monologi są prawdziwe, także za sprawą języka, brutalnego, wulgarnego, o mocnym, miejscami rapowym rytmie.
„Halny” jest portretem miasta, chociaż nie tego kulturalnego, ani nawet tego znanego turystom. Nie chodzi tu też o historię czy np. topografię. Igor Jarek z wielkim talentem portretuje mieszańców. Tych, którzy z Krakowem Miastem Literatury UNESCO nie mają nic wspólnego, bo jak zauważył Jarosław Rojek, ”Huta z opowiadań Jarka to id wielkiego miasta, jego ciemna strona, rezerwuar wszystkiego, co najgorsze, co nie znosi dziennego światła”.
Igor Jarek debiutował w 2008 roku jako dziewiętnastolatek, laureat konkursu im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, tomikiem wierszy Różyczka. Wydał też zbiór Białaczka. Wiersze publikuje również w „Odrze”, „Śląsku”, „Opcjach”, „Portrecie”, „Arkadii”, „Gazecie Wyborczej”, „Zeszytach Poetyckich”.
Wraz z żoną, graficzką Judytą Sosną, stworzył trzy komiksy wydane przez Kulturę Gniewu:
Słowacki , Spodouści i Czarna Studnia. W „Dialogu” opublikował dramat Glück Auf! i monodram Królowa.
Nie ukończył nauki w liceum. Do 2010 utrzymywał się z prac dorywczych, pracował też w Wielkiej Brytanii, przez kilka lat był górnikiem w „KWK Staszic”. Ostatnio razem z żoną i córką mieszka na Nowej Hucie.
Oni chcą, żebym wszystko zapomniała. Żebym zapomniała Sklepową i tatusia. Żebym zapomniała bliźniaków i córeńkę. Żebym zapomniała, jak kiedyś mówiłam i jak kiedyś czytałam. Ale ja wcale nie chcę zapomnieć. Mój pies ma na imię Ruru. To jest biała suka z oczami pełnymi krwi, z pyskiem pełnym śliny. I z czarnymi łatami na białych bokach. Jakie to śliczne imię, RuRu, mówią. Oni to inaczej mówią, niż ja mówiłam wtedy, oni to mówią tak, że to wcale nie jest RuRu.
Przedstawiamy trzyczęściową powieść, której akcja rozgrywa się w Polsce, w niedalekiej przyszłości. Tytułowy bohater, Michał Sult, jest dobiegającym czterdziestki krakowskim profesorem filozofii. Akcja powieści rozpoczyna się, gdy Sult otrzymuje zaskakujące zlecenie: na potrzeby procesu sądowego, wytoczonego przez sprytnego prawnika Kościołowi katolickiemu, ma wydać ekspertyzę, w której rozstrzygnie, czy Bóg istnieje.Sult decyduje się powołać siedmioosobową komisję, która wypracuje ekspertyzę. W jej skład oprócz Sulta wejdzie ksiądz (będący równocześnie profesorem fizyki), znany z obrazoburczych poglądów pisarz, psychoterapeuta zajmujący się psychologią religii, oryginalna reżyserka teatralna, lekarka pracująca w hospicjum oraz wyłoniony w programie telewizyjnym idealnie przeciętny Polak.Ostatnia część ma charakter quasi-sensacyjny. W bardzo krótkim czasie Sult musi odzyskać kontrolę nad komisją, co zmusza go do gorączkowej bieganiny po mieście, spotkań z szeregiem postaci oraz zastosowania półkryminalnych metod. Przy okazji dowiadujemy się, jak głęboko sięgały intrygi prowadzone przez członków komisji, i jak wiele innych osób usiłowało wpływać na jej obrady.Ambicją powieści jest ukazanie problemu religii z wielu możliwych punktów widzenia, co znajduje odbicie w miejscami polifonicznej narracji. Dodatkowym atutem Systemu Sulta jest inteligentny humor.
7 opowiadań połączonych motywem piętnastowiecznej mapy świata
Mapy niegdyś pokazywały znany świat i jego krańce, koiły lęk. Ale też rozpalały wyobraźnię. Białe plamy wzywały. Mapa Barbary Sadurskiej – literacko zadziorna i odświeżająca, narracyjnie łotrzykowska i nostalgiczna, konstrukcyjnie nielinearna i precyzyjnie domknięta – nie próbuje pokrywać wyślizganego przez pisarzy terytorium. Ona idzie znacznie dalej. Bawiąc, uczy. Ucząc, przeraża. Że tyle człowiek wie o sobie, ile pierwsi kartografowie wiedzieli o świecie.
Adam Pluszka
Smutek mamuta jest książką marzeniem, bo powstała z tęsknoty za lepszym i mądrzejszym światem. Takim, który nie tylko akceptuje różnorodność, lecz także ją poznaje, czyni z niej wartość i przewodnika. Jest zaproszeniem do ogniska, przy którym w dawnych czasach siadali nasi przodkowie i opowiadali sobie historie.Te małe, codzienne, ale i te większe. Historie o wojownikach, o potworach, strachu, nadziei, początku i końcu, czyli o tym, z czym człowiek mierzy się do dziś. Z tych historii i ich wspólnego przeżywania powstały kiedyś mity.Dzisiaj, gdy świat stał się jeden, dawne ognisko znacznie się powiększyło. Mamy okazję usiąść przy nim wszyscy i podzielić się opowieściami rodziców i dziadków, poznać nowe i pokochać łączącą nas różnorodność.Jędrek i jego mama już przy nim siedzą, rozmawiają o tradycjach i religiach świata, niektórych bardzo starych, jak opowieści Sumerów, Żydów, Persów, poprzez wierzenia chińskie i japońskie, baśnie syberyjskie, Innuitów, muzułmanów, Indian, a nawet Słowian. Nie jest to jednak zwykła rozmowa. Dawne opowieści budzą się. Baśń ożywa. Wychodzą z niej owady giganty, hinduskie potwory, a nawet sam twórca psychoanalizy, Zygmunt Freud. Magia działa.Przekonanie, że tylko starożytni Grecy stworzyli mity jest mitem - oczywiście w potocznym tego słowa rozumieniu. Wszędzie, gdzie rodzili się ludzie, mity także się rodziły, bo wszędzie ludzie próbowali zrozumieć i opisać świat. Zawsze pojawiał się jakiś Jędrek, który zadawał pytania o początek wszystkiego... A że nasza malutka planeta niestrudzenie kręci się wokół własnej osi, mity łączą i mieszają się ze sobą. Pewnie dlatego współczesna cywilizacja coraz bardziej przypomina danie jednogarnkowe. Ale lubimy takie, prawda? Wiele składników tworzących jeden niepowtarzalny smak! Grzegorz Kasdepke.Nie wątpię, że sam napisałbym lepiej, ale skoro podobno wymarłem, ktoś musiał to zrobić za mnie. Ewa Jałochowska mówi, że jest historyczką sztuki i dziennikarką, ale do tej pory pisała tylko dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Jakąś tam powieść Duchy Singapuru, Historię sztuki dla dzieci i rodziców. Rozmowy z Kajtkiem i W cieniu sławy. Zapomniane rodzeństwa sławnych Polaków. Dla mamutów nie napisała jeszcze nic. Cieszę się, że właśnie naprawia ten błąd.
10 opowiadań.
"Sceny z życia sąsiedzkiego, rodzinnego, małżeńskiego, biurowego, gospodarczo-turystycznego, zakotwiczone w realności [...], jednocześnie rozgrywają się w sferze fantasmagorii".
Bohdan Zadura
"Absolutnie osobna fraza, w której językowa wytworność gorliwego ucznia miesza
się z żulerską abnegacją, wytrawna poezja z rynsztokiem, a to, co piękne, z nieprzyjemnym i niepożytecznym".
Dorota Masłowska
"Nadchodzi czas, kiedy wstyd będzie przyznać, że nie czytało się Bawołka".
Jerzy Jarniewicz
Szósta książka Waldemar Bawołka. Wcześniej ukazały się Delecatio morosa, Raz dokoła, Humoreska, To co obok, Echo słońca, dwukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia. Żyje w Cieżkowicach, gdzie się urodził w 1962 roku.
Powieść Katarzyny Pochmary-Balcer, poruszając temat sekty, który na pierwszy rzut oka mógłby wydawać się marginalny, dotyka kwestii uniwersalnych związanych z naturą ludzką. Ta świetna proza stopniowo i w sposób pogłębiony odsłania wzajemne relacje członków takiej wspólnoty, rzucając światło na ich złożone motywacje. Są wśród nich poszukiwanie remedium na doznanie straty, pragnienie zaistnienia w grupie czy potrzeba destrukcji zastanych porządków i wcześniej zadzierzgniętych więzi. Opowiadając o tych doświadczeniach, książka skłania do rozważań o kondycji i kryzysie współczesnych autorytetów, a przede wszystkim podejmuje filozoficznie znaczący problem stosunku człowieka do natury. Do największych walorów powieści należą prosta, a jednocześnie bardzo przemyślana i konsekwentnie realizowana kompozycja oraz wieloperspektywiczność narracyjna tekstu. Pod względem formalnym powieść Katarzyny Pochmary-Balcer kontynuuje tradycje prozy punktów widzenia, której kanony w literaturze polskiej wyznacza na przykład pisarstwo Wacława Berenta, a w literaturze światowej twórczość prozatorska Wirginii Woolf, Henry'ego Jamesa, Josepha Conrada, a przede wszystkim dzieła Williama Faulknera. dr hab. Żaneta Nalewajk-Turecka, Instytut Literatury Polskiej na Wydziale Polonistyki UW
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?