Debiutanckie opowiadania Andrzeja Stasiuka okrzyknięte ""epifaniami spod celi"". Alegoryczna opowieść człowieka zamkniętego w więzieniu odtworzona z naturalistyczną dokładnością. Ruch po klaustrofobicznej przestrzeni celi, ale i własnego ciała przenosi bohatera w nowy wymiar, stając się niejako podróżą metafizyczną, niosącą ze sobą nadzieję oczyszczenia. Mocna, męska proza oparta na osobistym doświadczeniu.
Ukraina, Rosja, Azja. Narrator napotyka ludzi, duchy i policjantów. Ale przede wszystkim opowiada o swojej miłości do samochodów. Snuje sowizdrzalską elegię na odejście silnika spalinowego.
Partner wydania: Muzeum Tatrzańskie w ZakopanemTo nietypowy przewodnik. Nie opisuje miejsc pięknych, atrakcyjnych i niepowtarzalnych. Prowadzi raczej po ciemnych zaułkach, przestrzeniach zapomnianych i wyrzuconych z pamięci. Pokazuje trzy wymiary Zakopanego, które dotąd traktowano po macoszemu albo pomijano wstydliwym milczeniem. Bo Zakopane nie byłoby takie, jakie jest, bez ciężkiej pracy i wysiłku licznych przybyłych i osiadłych tu ceprów, bez wielu sanatoriów i zaludniających je tysięcy gruźlików, i wreszcie bez społeczności zakopiańskich Żydów, którzy podczas drugiej wojny światowej podzielili los pobratymców w całej Europie.Jesteśmy przekonani, że Zakopane można spotkać inaczej. W niespiesznej wędrówce, poświęcając więcej uwagi miejscom niby znanym i tym zgoła pospolitym, pamiętając przy tym, że nasza wiedza osobliwie o przestrzeniach kulturowo istotnych zawsze jest zmityzowana, co nie znaczy nieprawdziwa, jednostronna wszak i upraszczająca.Miniprzewodnik, który tutaj przedstawiamy, to zachęta do tego rodzaju spacerów. Po przestrzeni i czasie. W materii miasta wypatrujemy ludzi i ich nieoczywistych historii, a zjawiska i procesy uobecniają się nam w architektonicznym zamęcie i urbanistycznym nieporządku. Nawet brak, nieobecność stają się ciekawe, gdy jesteśmy w stanie zwrócić na nie uwagę i myśleć o ich znaczeniu. Czy przydaje to Zakopanemu urody? Pewnie nie. Czyni je niemniej miejscem ciekawszym, mniej banalnym. Nasi nieoczywiści przewodnicy: ceprzy, gruźlicy i Żydzi, pozwalają nam ćwiczyć wyobraźnię, praktykować pamięć i, tropiąc ślady, uczyć się uważności.Fragment wstępu
Kolejne wydanie kultowej autobiografii jednego z najważniejszych polskich prozaików.""Jestem pewien, że to wszystko mogło wydarzyć się na przykład w Pradze.To w końcu z Pragi w 1977-mym albo 78-mym przyjechał Honza ze swoimi przyjaciółmi. Przyjechali dwiema zardzewiałymi zabytkowymi skodami. Byli obdarci, długowłosi i poobwieszani ozdobami własnego pomysłu. Wyglądali bardziej ortodoksyjnie niż my. Ale my, hipisi warszawscy, posiadaliśmy wtedy dość unikatową w skali środkowoeuropejskiej umiejętność wytwarzania eliksirów zmieniających świadomość. Honza i jego przyjaciele przybyli zgłębić tę tajemną wiedzę. Chętnie się nią dzieliliśmy.Do tej pory nie daje mi spokoju pytanie: Jakim sposobem te rdzewiejące wraki wymalowane w pacyfy i kwiaty pokonały wówczas nieco totalitarną międzypaństwową granicę. To musiał być cud. Ale cuda wówczas się zdarzały. Bez cudów życie w tamtych czasach było dość trudne, a może nawet niemożliwe.Tak, o trudach życia w tamtych czasach opowiada ta książeczka.""Andrzej Stasiuk
Wielka afrykańska podróż Paula Theroux sprzed kilkunastu lat zaowocowała doskonałym "Safari mrocznej gwiazdy. Lądem z Kairu do Kapsztadu". Dziesięć lat później pisarz wraca na swój ukochany kontynent, żeby przekonać się, jak bardzo oboje – on i Afryka – w tym czasie się zmienili.
Theroux tym razem rozpoczyna swoją samotną podróż w Kapsztadzie, potem rusza na północ przez RPA, Namibię, do Angoli, przemierzając świat wymazany z przewodników turystycznych. Po czterech tysiącach kilometrów zachwytów i rozczarowań pyta nagle z rozbrajającą szczerością: co ja tutaj robię?
Żywy, zabawny, sugestywny i bardzo osobisty "Ostatni pociąg do Zona Verde. Lądem z Kapsztadu do Angoli" to końcowy rozdział afrykańskiej przygody pisarza, który dzięki swoim przenikliwym obserwacjom i przepięknej prozie przybliża świat kolejnym już pokoleniom czytelników na całym świecie.
Z ilustracjami Kamila Targosza 'Bo przecież jesteśmy zwierzętami, chociaż ze wszystkich sił staramy się o tym zapomnieć. Nieustannie się przebieramy, myjemy bez końca i wciąż paplamy, stłoczeni przy stołach we własnym towarzystwie, bo wydaje nam się, że tak wygląda życie człowieka. A jesteśmy bydlętami i czasem powinniśmy zakosztować ciszy i samotności. Takiej, jakiej doświadcza zwierzę, które nie wie, że się narodziło, i nie wie, że umrze. Staje o świcie naprzeciw świata i nie ma pojęcia, że ktoś oprócz niego jeszcze jest'.
Bohaterowie starzeją się, ale nie poddają. W ucieczce i w pościgu przemierzają kraje, przemycają ludzi, ratują swoje porwane przez wcielonego diabła kobiety i mówią, bez końca opowiadają straszne, smutne i śmieszne historie. Czy im się uda? Czy ocaleją?
W kwietniu 2004 roku w środkowym Iraku, w świętym mieście Karbala polscy żołnierze stoczyli krwawą bitwę z radykalnymi bojownikami Muktady as-Sadra. Otoczeni przez wrogów, w nieprzyjaznym mieście, przez kilka dni bez wsparcia z powietrza bronili dwupiętrowego budynku City Hall. Rebelianci mieli wielokrotną przewagę liczebną. Co chwila ponawiali szaleńcze ataki. Mieli moździerze, RPG, granatniki „Pallad” i diektariewy, których pociski potrafią przebić pancerz BRDM-a. Nie przejmowali się prawem wojennym i byli gotowi umrzeć za swoją sprawę. To historia dowódcy żołnierzy z City Hall. Relacja z pierwszej ręki, bez retuszu – opowieść o odwadze i okrucieństwach wojny.
Książka wydana wspólnie z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie i Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
Autorzy tekstów: Dariusz Czaja, Hubert Francuz, Monika Kozień, Marta Miskowiec, Marcin Smerda, Jan Sowa, Filip Springer, Ziemowit Szczerek, Józef Tischner, Marta Urbańska
Autorzy fotografii: Agata Pankiewicz, Marcin Przybyłko
Kraj egzotyczny jest z definicji ciekawy, niezwykły i osobliwy. Cechuje się odmiennym klimatem i kulturą. Możemy go podziwiać, śmiać się z niego, ale nigdy nie zrozumiemy go w pełni, choćbyśmy nawet bardzo chcieli. Jest nam obcy i taki już pozostanie. Autorzy tekstów i fotografii składających się na niniejszą publikację nie szukali egzotyki daleko, dla nich jest nią Polska. Obserwują i pokazują krzykliwe i kłujące w oczy otoczenie. Dla jednych będzie to kicz, dla innych tandeta. Autorzy książki nazywają to „hawaikum”.
"„Hawaikum” to słowo, którego nam brakowało. Opisuje nieopisane. Chwyta za nogi i powala na ziemię. A potem rozprawia się z tym, co być może przeczuwaliśmy, ale nigdy tego nie werbalizowaliśmy. „Hawaikum” to ten zgrzyt gdy w przestrzeni - wizualnej, muzycznej, kulinarnej - odkrywamy fałsz. Bo przecież te wszystkie importy są brnięciem w obce nam konteksty i stwarzaniem ich na nowo. Nieważne, że odwołujemy się do czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. Ważne, że to nie jest stąd. Do lokalnego kontekstu odwołać się nam najtrudniej. A jeśli już to robimy to kończy się na dziewiętnastowiecznym wymyśle z ciupagą." Filip Springer
"Hawaiki to mityczne miejsce, skąd wywodzą się niektóre ludy polinezyjskie. To legendarna kraina przodków, gdzie po śmierci wracają duchy zmarłych. To egzotyczna utopia. Magiczne nie-miejsce, którego próżno by szukać na mapie. W przeciwieństwie do tego, Polska jest krajem o jasno określonych granicach – czasowych i przestrzennych. Na pierwszy rzut oka nie ma tu nic egzotycznego. Etnicznie niezróżnicowana, religijnie jednolita, konserwatywna, tradycyjna i banalna Polska. Nie oznacza to jednak, że wszystko jest tu oczywiste i bezproblemowe. Jeśli tylko spojrzymy na nią przez odpowiednie okulary, które paradoksalnie – jak Pan Hilary – nosimy już na własnym nosie, odkryjemy w niej egzotyczny urok i osobliwe piękno. Przyroda, kuchnia, budynki, ludzie na każdym kroku manifestują tu bowiem swoją wyjątkowość. Wystarczy tylko spojrzeć, a okaże się, że nasze „polonicum” to w rzeczywistości „hawaikum”." Marcin Smerda
Początkowo kandydatką ojca na bacza pusz była Mehrangis, ale ponieważ jest starsza i prędzej musiałaby stać się kobietą, postanowiono inaczej. Mehran mogła być synem dłużej tak zaczyna się opowieść o chłopczycy z Kabulu, córce afgańskiej parlamentarzystki. Zaskakująca przemiana córki w syna nie jest odosobnionym zjawiskiem. Dziewczynki czasowo udające chłopców to ukrywane, ale społecznie akceptowane zjawisko w kraju, gdzie brak męskich potomków stanowi hańbę dla rodziców i jest wyraźnym sygnałem niewystarczającego zaangażowania kobiety. Rodziny obdarzone wyłącznie córkami pod silną presją społeczną decydują się na uznanie jednej z nich za syna z nadzieją na magiczną moc przebrania. Dziewczynka odgrywająca rolę syna, ubierana i wychowywana jak chłopiec, może w pełni cieszyć się dzieciństwem i wolnością. Tym większym dramatem staje się chwila osiągnięcia dojrzałości płciowej, która dla bacza pusz oznacza powrót do roli kobiety, zamążpójście i oddanie wszystkich przysługujących chłopcom przywilejów.Jenny Nordberg przedstawia współczesne oblicze starej afgańskiej tradycji, a jednak jej opowieść o tym, jak przybranie męskiej tożsamości daje kobiecie wolność, jest uniwersalnym tematem, zrozumiałym na całym świecie.Książka roku 2014 według Publishers Weekly oraz portali Business Insider i TruthdigFinalista nagrody czytelników portalu Goodreads w kategorii literatura faktu""Ten poruszający i prowokujący zbiór intymnych portretów to efekt pięciu lat intensywnej pracy, która pozwoliła Nordberg dokładnie uchwycić niuanse i złożoność opisywanego problemu. Za każdym razem gdy zdaje się nam, że rozumiemy fenomen afgańskich chłopczyc, autorka zręcznie odwraca karty, zmuszając nas do refleksji nad własnymi uprzedzeniami i normami społecznymi oraz do zadania sobie pytań, na które być może nie ma odpowiedzi."" Elle""Wciągające reportaże Jenny Nordberg składają się na zdumiewająco czytelny portret pomysłowego, choć niedoskonałego rozwiązania problemu pozycji kobiet w społeczeństwie, w którym mają one bardzo mało praw i przytłaczająco wiele ograniczeń."" The Boston Globe""Nordberg świetnie ukazuje zarówno siłę, jak i słabość swoich bohaterek. Ofiarę ponoszoną przez te, które decydują się na przybranie męskiej tożsamości, jak i kobiecą zdolność przystosowywania się do ograniczeń nakładanych na nie przez społeczeństwo."" ForeignPolicy.com""Delikatność, ale i przenikliwość autorki sprawiają, że jej książka jest jednym z najbardziej przekonujących literackich portretów kultury Afganistanu."" Publisher's Weekly""Jenny Nordberg mówi, że prawa kobiet stanowią podstawę cywilizacji pokoju, a poruszające historie jej bohaterek sprawiają, że wniosek pisarki staje się najmocniejszym przekazem tej zniewalającej książki. Wnikliwe i bardzo aktualne studium współczesnego Afganistanu."" Kirkus Reviews""Autorka z szacunkiem i zrozumieniem opowiada o kobietach, które dopuściły ją do swojego życia. Jej książka zainteresuje zarówno tych, którzy pragną dowiedzieć się czegoś o Afganistanie, jak i tych, którzy chcą zrozumieć, czym jest gender."" Sari Kouvo, dyrektorka Afghanistan Analysts Network""""Chłopczyce z Kabulu"" to niesamowita książka. Otwiera oczy nawet Afgańczykom."" Naheed Bahram, dyrektorka programowa Women for Afghan Women
Byli tandemem idealnym, choć trudno sobie wyobrazić bardziej niedobraną parę panicz z zamożnej rodziny i syn aptekarza. Nierozłączni w pracy i w życiu przez siedemnaście lat. Rozwijając własny styl architektoniczny, upowszechniali idee awangardy, głoszone przez grupę Praesens. To środowisko o międzynarodowych ambicjach, kierowane przez małżeństwo Syrkusów i współpracujące z Kazimierzem Malewiczem, Walterem Gropiusem i Le Corbusierem, ukształtowało ich i ukierunkowało. Zanim rozwijającą się karierę spółki autorskiej Lachert&Szanajca we wrześniu 1939 roku przecięła tragiczna śmierć tego drugiego, zdążyli stworzyć ponad sto pięćdziesiąt nowatorskich projektów: od przystanków tramwajowych po gmachy najważniejszych instytucji. Tylko część udało się zrealizować. Po wojnie Lachert zaangażował się w budowę Polski Ludowej, licząc, że nowa władza pomoże wprowadzać w życie lewicowe utopie, lecz szybko pokazano mu, gdzie jego miejsce. Książka Beaty Chomątowskiej opowiada o przyjaźni i symbiozie tak silnej, że nawet po latach nie da się mówić o Lachercie i Szanajcy osobno, o ludziach, którzy chcieli zmieniać nie tylko świat, ale i kanony estetyczne, o ideałach i ich zderzeniu z rzeczywistością. O fascynującym i niezwykle utalentowanym środowisku polskich modernistów. Książka Beaty Chomątowskiej jest jak świetna architektura. Doskonale wpisana w kontekst, nawiązuje z nim twórczy dialog; doskonale skomponowana, o idealnych, nadających jej lekkości proporcjach; wykonana z najszlachetniejszych materiałów, ujmuje precyzją i dbałością o detal. Co jednak najważniejsze, biografia Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy, tak jak ważne dzieło architektoniczne, jest odpowiedzią na naglącą potrzebę. W tym przypadku było nią opisanie sporego fragmentu historii polskiej architektury. W naszej literaturze (i przestrzeni) pełno takich luk. Można się tylko cieszyć, że kolejna została wypełniona tak kunsztownie i bezpretensjonalnie. Filip Springer
Z jednej strony byli projektanci, którzy chcieli ubierać Polaków jak paryżan. Z drugiej było państwo, które chciało ubierać Polaków zupełnie inaczej. A gdzieś pomiędzy ci Polacy, którzy musieli się jakoś ubrać.
Po latach opowiadają o rozkloszowanych spódnicach z siatek na muchy, kurtkach z demobilu zdobywanych „na ciuchach”, białych botkach kupowanych u szewca, ortalionach, nonironach, dżinsach, tetrach i kożuchach, jakby mieli je właśnie na sobie. Opisują kształt guzików przy mankietach, krój kołnierza, deseń podszewki, każdy szczegół. Bo aby te ubrania zdobyć, przemierzyli dziesiątki kilometrów, wystali długie godziny w kolejkach, wyczekiwali w nieskończoność u krawcowych.
Ale to nie jest to sentymentalna opowieść o minionych czasach. To raczej próba zrozumienia, dlaczego w PRL moda miała tak wielkie znaczenie: dla państwa, które traktowało ją propagandowo, i dla ludzi, którzy po wojnie chcieli za pomocą ubrań zachować coś z lepszej przeszłości albo wyróżnić się z szarego tłumu.
A co z tym wszystkim mają wspólnego wielbłądy? Bardzo dużo, bo wszyscy się o nie kłócą.
"Aleksandra Boćkowska przedstawiła najważniejsze, znane już zjawiska kształtujące modę PRL-u, jak ciążący nad wszystkimi poczynaniami nadzór polityczny, kiepską kondycję przemysłu odzieżowego i handlu, ale opowiedziała także o tych instytucjach i osobach, które próbowały przenosić do Polski aktualne wzory mody zachodnioeuropejskiej i przybliżać ją żyjącym za żelazną kurtyną Polakom, a zwłaszcza Polkom. Oddała należny, choć nie czołobitny, hołd Modzie Polskiej i jej twórczyni, Jadwidze Grabowskiej; prześledziła historię niebywałego sukcesu Hofflandu i heroiczne boje jego założycielki , Barbary Hoff, o udostępnienie polskiej młodzieży ubrań podążających za trendami obowiązującymi w modzie światowej; przyjrzała się karierze Jerzego Antkowiaka, obiektywnie oceniając jego wkład w tworzenie i promowanie modnych wzorów. Dużą zasługą Autorki jest przypomnienie działalności projektantek, o których na ogół milczą opracowania poświęcone modzie w PRL-u: Kaliny Paroll, Wandy Borowskiej, Krystyny Buczkowskiej, Ireny Gregori. Aleksandra Boćkowska doceniła też działalność pedagogów i uczniów z Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi, relacjonując ich zmagania z przemysłem, niechętnym plastykom-projektantom, usiłującym przełamać państwowy monopol „uniformizacji” produkcji odzieżowej i obuwniczej." prof. Anna Sieradzka
"Książka Aleksandry Boćkowskiej jest jedną z najciekawszych, jeśli nie najciekawszą w ogóle pozycją o modzie w PRL. Autorka nie zadowala się obiegowymi „prawdami” o modzie (że czasy były siermiężne, że Hoffland walczył z systemem itp.), tylko drąży poszczególne wątki i dzięki temu, niezależnie od głównego tematu, prezentuje czytelnikowi znakomitą książkę historyczną. Ogromną zaletą "Wielbłądów" (i zarazem powodem do frustracji dla wszystkich noszących się z zamiarem napisania czegoś o modzie i sztuce w PRL) jest bogactwo źródłowe i tematyczne. Aleksandra Boćkowska oddała sprawiedliwość Jadwidze Grabowskiej, Barbarze Hoff, Grażynie Hase, Teresie Kuczyńskiej czy Jerzemu Antkowiakowi. Pokazała rolę „Przekroju” i miesięcznika „Ty i Ja”. Zbadała fenomen „ciuchów” i przyjrzała się, jakie mechanizmy rynkowe i polityczne stały za ofertą Cory czy Mody Polskiej. Książka porywa reporterskim zacięciem i potoczystą narracją. Tekst ożywiają erudycyjne odwołania do prozy epoki oraz bardzo dyskretnie poprowadzony wątek osobisty, który sprawia, że książkę czyta się z jeszcze większym zaangażowaniem." Justyna Jaworska
W sierpniu 1997 roku uwaga światowych mediów skupiła się na Sztokholmie. Czy to prawda, że demokratyczne państwo dobrobytu w imię ,,higieny rasy"" aż do lat 70. XX wieku zmuszało tysiące obywateli do operacji pozbawiających płodności? Że socjaldemokratyczne władze Szwecji dzieliły ludzi na ,,pożytecznych"" i ,,małowartościowych""? Jak to możliwe, że media przez tyle lat nie podjęły tematu? Tydzień później rząd Szwecji zdecydował o powołaniu specjalnej komisji i zadośćuczynieniu ofiarom programu sterylizacji. Autorem artykułów, które ujawniły te wstrząsające praktyki, był Maciej Zaremba Bielawski. Higieniści... to rozbudowana książkowa wersja tamtych tekstów, wzbogacona o eseje dotyczące historii eugeniki, jej propagatorów, przeciwników i fanatyków, działających w krajach tak różnych, jak Stany Zjednoczone, Trzecia Rzesza, Szwecja czy Japonia. Nazistowskie Niemcy nie miały monopolu na eliminowanie jednostek ,,niegodnych życia"". Utopia uszlachetnienia ludzkości metodą hodowli ma długą i zaskakującą tradycję. Hołdowali jej także w latach 30. wybitni i postępowi Polacy, m.in. Tadeusz Boy-Żeleński i wielu znanych lekarzy. W rozdziałach napisanych specjalnie do polskiego wydania autor próbuje zrozumieć, co nimi kierowało i dlaczego nie znaleźli w Polsce posłuchu. Choć dziś nie prowadzi się już państwowych programów ,,genetycznego ulepszenia"" ludzkości, eugenika jako taka wcale nie spoczęła na śmietniku historii. Dochodzi do głosu w nowych formach, jak choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie dzieci zaskarżają rodziców i szpitale za to, że urodziły się z wrodzoną ułomnością.
Kiedy jeden z przyjaciół Bernda Heinricha poważnie zachorował, zapytał, czy Heinrich byłby gotów wyprawić mu „zielony pogrzeb” w swojej posiadłości w lasach Maine. To był impuls, który skłonił wybitnego biologa do rozważań nad zagadnieniem fascynującym go od dawna. Czym w świecie zwierząt jest śmierć? Jak różne gatunki traktują przechodzenie na drugą stronę? Czy poznanie procesów zachodzących w naturze może przynieść człowiekowi duchowe korzyści? Żeby odpowiedzieć na te pytania, Heinrich obserwował niesamowite zachowania istot, których ludzie na ogół nie dostrzegają, a jeśli już, to często odwracają się z obrzydzeniem. Efektem tych obserwacji jest wyjątkowa książka, w której opisał tak niezwykłe – z naszego punktu widzenia – zdarzenie jak pogrzeb myszy wyprawiony przez chrząszcze grabarze. Zbadał też sposoby porozumiewania się kruków, które są „naczelnymi grabarzami” w krainach północnych, „niezamierzoną współpracę” wilków i dużych kotów, lisów i łasic, bielików i kowalików, które pomagają jedne drugim żerować w najtrudniejszym zimowym okresie. Przyjrzał się też uważnie temu, gdzie i w jaki sposób odwieczną i doniosłą rolę padlinożerców i grabarzy odgrywają ludzie, umożliwiając tym samym nie przemianę prochu w proch, lecz przemianę życia w życie.
,,Bałkany - terror kultury"" to autorski wybór dokonany specjalnie dla Wydawnictwa Czarne z dorobku Ivana Čolovicia z lat 1997-2004.Ivan Čolović, wybitny serbski intelektualista, w znakomitym tomie esejów pisze nie tylko o dramacie serbskiego postkomunizmu, gdzie marksizm-leninizm zastąpiła koszmarna mieszanka populizmu z nacjonalizmem etnicznym wzbogaconym o religię narodową. Na przykładzie serbskim szkicuje obraz zagrożenia wspólnego nam wszystkim: Serbom i Rosjanom, Chorwatom i Słowakom, Węgrom i Rumunom, Polakom i Albańczykom. Nie jest to więc choroba jedynie serbska. Wirus zarazy antydemokratycznej tkwi we wszystkich naszych organizmach duchowych. Dlatego tę książkę powinien przeczytać każdy polski inteligent, który chce żyć w wolnej Polsce i w demokratycznej Europie.Adam MichnikBezlitosna analiza roli, jaką w podsycaniu wojen na Bałkanach odegrali intelektualiści i tworzona przez nich kultura. Čolović skupia się w niej na swej ojczystej Serbii, nie sposób jednak odłożyć tej książki z przyjemnym poczuciem różnicy, która nas dzieli od bałkańskiego barbarzyństwa. Z treści omawianych przez Čolovicia wyziera karykatura aż nadto znajomej gęby naszego własnego zadufania. Ku refleksji i przestrodze.Konstanty Gebert
Przekład z języka angielskiego Agnieszka Wilga Hugh Thomson po raz pierwszy pojechał do Peru w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Miał dwadzieścia lat i chciał odnaleźć inkaskie ruiny Llactapata, które już kiedyś odkryto, a potem znów ślad po nich zaginął. Zarosła je dżungla i od kilkudziesięciu lat nikt nie potrafił ich odnaleźć. Tak się zaczęła jego fascynacja kulturą Inków i historią Ameryki Południowej. W ciągu następnych lat wielokrotnie wracał na ten kontynent, przemierzał kolejne szlaki, poszukiwał zagubionych osad i starał się dociec, ile prawdy jest w powszechnych wyobrażeniach na temat cywilizacji Inków. ""Biała skała"" to także porywająca historia zdobywców i odkrywców, konkwistadorów, awanturników i podróżników, którzy próbowali poznać i opanować ten najbardziej dziki i niedostępny zakątek ziemi. ""Thomson wędruje uważnie i ożywia kamienie. Pokazuje, jak z fascynacji egzotyką uczynić pasję badawczą, jak pragnienie przeżycia przygody przeobrazić w pasję poznawania zaginionego świata i rozumienia go. Książka zaczyna się niczym konwencjonalne zapiski włóczęgi, który uwiecznia na fotografii siebie na tle ruin lub w gromadce tubylców, ale rozwija się w dojrzałą refleksję o niezwykłych wędrówkach po zapomnianych szlakach cywilizacji Peru. Thomson czyta źródła i świadectwa poprzedników, włóczęgów i odkrywców, historyków i archeologów, dzięki czemu sam też zostaje odkrywcą i badaczem cywilizacji Inków."" Maciej Stasiński ""Niezrównany literacki przewodnik po Peru."" John Hemming ""Miarą talentu Thomsona jako pisarza, historyka i odkrywcy jest fakt, że ,,Białą Skałę"" czyta się z ogromną przyjemnością (...). Jego relacja jest pełna żywych emocji, ale też dobrze zbadanych faktów na temat rozkwity kultury Inków, podbicia przez nich ogromnej części kontynentu, a następnie tragedii unicestwienia ich cywilizacji przez szesnastowiecznych konkwistadorów."" Justin Marozzi, ,,The Spectator"" ""Porywająca lektura (...). To książka, która rozbudza w kanapowym amatorze podróży pragnienie, aby ruszyć w świat śladami autora - nie tylko dlatego, że pisze on z wielką pasją (...), ale też z tego względu, że opisuje swoje własne, nierzadko całkiem heroiczne ekspedycje i odkrycia."" Geoffrey Moorhouse, ,,The New York Times Book Review"" ""Bohaterem ,,Białej Skały"" jest cały południowoamerykański kontynent, którego losy tworzą pełną napięcia fabułę, zasilaną plejadą niezwykłych postaci (...). Literatura podróżnicza na miarę Bruce'a Chatwina, tyle że z latynoskimi cojones. A nawet więcej: to opowieść pokazująca w pigułce mieszaninę fantazji, brawury, fascynacji podbojem, ale też frustracji, które są udziałem wszystkich tropicieli kultury Inków."" Andy Martin, ,,The Independent"" ""Thomson szczodrze dzieli się z czytelnikiem swoimi przeżyciami, co czyni jego książkę naprawdę wyjątkową (...). Napisana jest bardzo przystępnie, a zarazem spełnia wszelkie wymogi akademickiej rzetelności."" Isabel Cockayne, ,,Eastern Daily Press
Przekład z języka angielskiego Maciej Świerkocki
Patti Smith zastanawiała się, czy nie zostać malarką, ale ostatecznie uznała, że nie ma do tego drygu. A jednak "Obłokobujanie" to obraz namalowany słowami – jest w nim czułość i wrażliwość poetki, bogactwo szczegółów właściwe dziełom flamandzkich mistrzów i odrobina szaleństwa nowojorskiej bohemy.
Autorka "Poniedziałkowych dzieci zastrzega", że również w tej książce wszystko jest prawdą. Pierwszy egzemplarz podarowała ojcu. Zdążył przeczytać, zanim umarł. Powiedział swej córce, że dobrze się spisała.
"Obłokobujanie" to prozatorsko-poetycka opowieść o stawaniu się artystką.
"To liryczny punk rock bez autocenzury. Uroczysta, poważna zabawa słowami. Intymny dziennik, w którym Smith nie chce się prezentować, błyszczeć, woli być nieposkładana i czuła, nieostrożna, odważna."
Agnieszka Wolny-Hamkało
Kiedy była policjantka, kobieta silna i niezależna, która nie boi się przyłożyć sierpowym, zatrudnia się w wydawnictwie literackim jako poszukiwaczka historii, wiadomo, że można spodziewać się wszystkiego poza rutynowymi obrazkami zza zakurzonego biurka. Ewa to niestrudzona tropicielka kuriozalnych opowieści, wierna słuchaczka ekscentryków i pocieszycielka malowniczych nieudaczników. Eskalacja niekonwencjonalności i absurdu sprawia, że bez zaskoczenia przysłuchujemy się jej rozmówcom, nawet Annie Jantar czy Arnoldowi Schwarzeneggerowi!Agnieszka Wolny-Hamkało z wirtuozerią żongluje popkulturowymi kliszami i igra z wzorcem kobiecej seksualności. Jej wyzwolona bohaterka, silna i wrażliwa, to polskie wcielenie Lary Croft. Szalone, nieprzewidywalne i dążące ku samozatraceniu. Ku zaćmieniu.""AWuHa (czytaj Agnieszka Wolny-Hamkało) jest zjawiskiem atmosferycznym, które trudno wyjaśnić. Nieokiełznana jest, nieobliczalna jest. Jej twórczość pełno ma przeróżnych otworów, dziur, dziurek i z każdej coś wystaje lub do każdej coś wpada. Jest jak piłeczki z totalizatora, unoszone sprężonym powietrzem (czytaj talentem), latają i latają jak wariatki, aż któraś z nich wpadnie do otworu i już, pointa siedzi"".Janusz Rudnicki
Siddhartha Mukherjee opowiada historię raka, poczynając od pierwszych odnotowanych przypadków sprzed tysięcy lat, a kończąc na czasach współczesnych, badając ten temat z precyzją biologa molekularnego, perspektywą historyka i pasją biografa. W rezultacie powstała przejrzysta i niezwykle błyskotliwa kronika choroby, która towarzyszy ludzkości od ponad pięciu tysiącleci. Cesarz wszech chorób, łącząc przystępnie przekazaną wiedzę naukową z opisem konkretnych – historycznych i współczesnych – przypadków chorych, demistyfikuje najbardziej demonizowaną chorobę wszech czasów.
Książka spotkała się ze znakomitym przyjęciem środowisk naukowych i literackich. Potwierdzeniem jej klasy są znaczące wyróżnienia: Nagroda Pulitzera w kategorii literatura faktu, Literacka Nagroda PEN / E.O. Wilson dla Książek Naukowych, nagroda za najlepszy debiut przyznawana przez dziennik „The Guardian”, nagroda „Książki dla Lepszego Życia”. Cesarz wszech chorób został także uznany za jedną z dziesięciu najlepszych książek 2010 roku przez „The New York Times Book Review”, magazyn „TIME” zaliczył go do stu najważniejszych książek stulecia, zaś „The New York Times” do stu najlepszych książek non-fiction wszech czasów.
Czyta Mirosław BakaOpowiadania.O babce, która wierzyła w duchy, o starym psie, pisarzu z Izdebek i przyjacielu, z którym złaził Grochów i przejechał pół Polski -- Stasiuk pisze o umieraniu i namacalności życia, o materialności wspomnień, o bliskości śmierci i jej wiecznej niedostępności. Bury kot zwija się w kłębek w cieple stygnącego ciała starej suki, babka, ,,cała w czerni, szczupła i spokojna"", przechodzi do świata, który zawsze był obok, Guścio choć niewiele już może powiedzieć, złośliwie pluje pestkami. A przyjaciel, ,,odlatując przez komin"", przynosi zapach pociągu do Łupkowa, dzikich jabłoni na ulicy Makowskiej i chłodnej wiosny w portowym Piranie. Cztery opowiadania Andrzeja Stasiuka to boleśnie piękna opowieść o śmierci, o zwyczajnej kropce na końcu życia.,,Kiedyś nas nie będzie. Są ludzie i zdarzenia, które pomagają nam przyzwyczaić się do tej myśli.Bo to w końcu przychodzi. I to tak jakoś szybko i zwyczajnie, jakby zawsze było obok"".Andrzej Stasiuk
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?