KATEGORIE [rozwiń]

Wydawnictwo Austeria

Okładka książki Boże mój!

38,00 zł 20,90 zł


Anat Gov zaprasza nas na sesję terapeutyczną z niezwykłym pacjentem, który oczekuje uzdrowienia w ciągu 60 minut, jakie zostały do końca świata a przedstawia się jako Bóg. Pogrążony w depresji, nie ma już siły dłużej czuwać nad światem, który, stworzył. Czterdziestokilkuletnia matka niepełnosprawnego dziecka podejmuje w końcu decyzję, że spróbuje. Jaki jest Bóg i dlaczego cierpi na depresję? Co doprowadziło go do takiego stanu na przestrzeni dziejów? Jak wygląda stworzenie świata i człowieka z perspektywy smutnego, załamanego Boga i co dla niego znaczy historia Hioba? Anat Gov z delikatnym humorem zadaje trudne pytania, porusza tematy znane nam z Biblii przedstawiając je w zupełnie innym świetle. Ciekawe, dowcipne dialogi, zaskakujące zwroty akcji, oryginalne pomysły Boże mój! to komedia mówiąca w sposób prosty o poważnych sprawach, trzymając w napięciu i wprowadzając zarazem w dobry nastrój. Warto uczestniczyć w takiej sesji, żeby poczuć empatię dla pacjenta, któremu od nadmiaru łez zabrakło chusteczek higienicznych, i przekonać się o jej skutkach: burzy na pustyni; usłyszeć pierwsze słowo wymówione przez autystycznego chłopca; i może w coś uwierzyć.
Okładka książki Corte polacca

63,00 zł 34,64 zł


Corte Polacca e unavventura ironica, onirica, a tratti commovente, ambientata tra la disillusa, stagnante, Venezia e la frenetica Varsavia in continua trasformazione e crescita. Due realta apparentemente antitetiche che sono lo scenario in cui si muove Checco, funambolico protagonista di queste pagine, che, durante i suoi racconti, ci prende per mano per farcele scoprire, con lo sguardo incantato di chi e capace di connetterle superando i limiti temporali e fisici. Checco e un fumettista, a suo modo un personaggio caricaturale, intriso di tic e idiosincrasie irrefrenabili, malinconie e fantasie futuriste, dotato di un fulminante senso della battuta, infiammato da frequenti irritazioni, che, tra partite a Risiko e amore sviscerato per i suoi gatti, sopravvive alla pressante quotidianita varsaviana, alle aspettative di un mondo familiare cui non si sente di appartenere, cosi come alle struggenti nostalgie per una Venezia viva e abitata di cui oggi resta solo un amaro ricordo. Unesistenza che viene scossa da una distopica, comica, avventura alla corte polacca del Re Poniatowski, in un passato idealizzato popolato da tanti personaggi italiani, tra cui i veneziani Casanova e Bellotto.
Okładka książki Ubożęta, półbożęta

40,01 zł 22,00 zł


Mieszkają w naszych domach, chronią się w naszych sprzętach, żywią przy naszym stole. Nie dostrzegamy ich obecności, choć nieraz możemy ją odczuć. Nie wymagają od nas wiele, zaabsorbowane swoimi własnymi sprawami. Ich świat jest równie szeroki, jak nasz, a historia bodaj czy nie bogatsza. Przywędrowały z południa i północy, z zachodu i wschodu. Z krain i czasów uznawanych za pogańskie do krajów chrześcijańskiej Europy. Zbyt drobne i niezauważalne, by stanowić zagrożenie dla nowej wiary, chętnie ukryły się w baśniach, opowiastkach dla dzieci i bajaniach starych ludzi. Niepozorne, ubogie, trochę śmieszne stworzenia, które można obłaskawić okruchami ciasta i miseczką mleka. Zwykłe ubożęta. Nie ma w nich nic zwykłego, jeśli tylko pozna się ich historię i obyczaje. Wtedy jesteśmy świadomi ich obecności, tego, że są wśród nas: podpróżki i kanapony, użłopki i oćmaki, spańce i śmiechulce, stukacze i złydnie. Nie zawsze dobrotliwe i pomocne, bywają też smutne i groźne. Niezwykłe półbożęta.
Okładka książki Chwasty ukryte

29,00 zł 18,05 zł


Nie każdy potrafi zatrzymać się, uchwycić w magii słów przechodzący obok bezpowrotnie czas.Dotknąć przysłoniętego mikroświata, odbitego w źrenicach Innego.Tych wierszy nie wystarczy tylko przeczytać
Okładka książki Czerwony Obłok

48,00 zł 26,40 zł


Pisać, wystarczy jedno słowo, a już pojawia się i pracuje język, a wraz z nim nieścisłości, pułapki – cała przeszłość mowy. Dla pisarza nie ma nic bezpośredniego, nawet jeśli jest wyczulony na to, co nie posiada jeszcze nazwy ani określonego kształtu. Intuicyjnie rozpoznaje odmienną jakość prawdy, która tkwi w kwitnącej gałązce albo w toczącym się po dnie wąwozu kamieniu. Jednakże próba odtworzenia w słowach nieskończonej gęstości lub kompletnej pustki jest od początku szaleńczym pragnieniem, z którego strona po stronie musi rezygnować żywiąca się takimi doświadczeniami poezja. Jeszcze dziś niektórzy malują w ten sposób: wychodząc od kolorów, które na płótnie rozpraszają nasze wspomnienia i przekraczają znaczenie. Takie malarstwo jest tylko sobą: wydaje się, że kurtyna została rozdarta i mamy dostęp do bezpośredniego doświadczenia. [fragment tekstu]
Okładka książki Pogrzeby lwowskie

20,00 zł 12,45 zł


Osobę! która na miejskim cmentarzu we Lwowie weszła do jednego z grobowców i, próbując zdjąć pierścionek z palca pochowanej tam kobiety, urwała jej ten palec, prosi się o zgłoszenie (tu był adres naszej kamienicy) czeka wysoka nagroda!. Przypuszczam, że czytelnicy gazety po przeczytaniu tego ogłoszenia w końcu nie znali historii, która za nim stała poczuli się bardzo wzburzeni. Pod ogłoszeniem nie było żadnej informacji mogącej uzasadnić zawarty w nim paradoks. Nagroda za coś tak koszmarnego, brudnego, wypływającego z najniższych instynktów?! [fragment książki]
Okładka książki Wielki strach. to samo, ale inaczej

56,00 zł 30,79 zł


„Była to druga wojna w życiu Artura Salza”. Wielki strach (1980) to książka, jak zwykle u Juliana Stryjkowskiego, na poły autobiograficzna, a przy tym pierwsza, która nie mogła ukazać się w PRL w oficjalnym obiegu. Autor głośnych powieści o galicyjskich Żydach daje przerażający obraz końca II Rzeczypospolitej, napadniętej przez dwóch wrogów. Przede wszystkim rozlicza się z własnego zaangażowania w komunizm, szczerze opisując pracę w redakcji sterowanego z Moskwy dziennika „Czerwony Sztandar” podczas kilkunastu miesięcy sowieckiej okupacji Lwowa. Tytuł nawiązuje do atmosfery wszechobecnego policyjnego terroru w stalinowskiej Rosji, gdzie nawet wierzący komunista mógł w każdej chwili stracić życie za najmniejsze uchybienie wobec władzy i oficjalnej ideologii. W 1990 roku Stryjkowski uzupełnił powieść o wspomnienie swojej ucieczki na wschód przed napierającymi w 1941 roku hitlerowcami – To samo, ale inaczej. „Czerwony Sztandar” mieścił się w gmachu dawnego „Wieku Nowego” przy ulicy Sokoła. Redaktor naczelny, Mańkowski, przeprosił Artura, że nie umie mówić po polsku. Ale wszystko rozumie. – My, bracia Słowianie uśmiechnął się. Mrugnął jednym okiem do Leona Hubla. Nazywał go „daragoj Liowa”. Arturowi kazał natychmiast przystąpić do pracy. O wynagrodzeniu pomówi z nim później. Będzie tłumaczył artykuły z centralnych gazet moskiewskich, „Izwiestij” i „Prawdy”. Nie zna rosyjskiego? Nie szkodzi. Nauczy się. Liowa też z początku nie umiał. To nietrudno, polski język ma dużo słów wziętych z rosyjskiego. Tak jak ukraiński. Oprócz tłumaczeń będzie kierował działem listów. To bardzo ważny dział. Kontakt z masami. Podejrzane listy będzie oddawał jemu osobiście albo towarzyszowi Fedorence. Wróg nie śpi. Im bardziej pokonany, tym wścieklejszy. – Towarzysz Artur Abramowicz należał do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i za czasów pańskiej Polski siedział w faszystowskim więzieniu – powiedział Leon Hubel. Naczelny redaktor cmoknął językiem niezadowolony i zrobił uspokajający ruch ręką. – Chciałbym o coś zapytać, towarzyszu redaktorze – odezwał się Artur – czy można? – Pytajcie, towarzyszu, pytajcie! Jeśli macie jakieś trudne problemy, zwracajcie się do mnie albo do towarzysza Fedorenki. Po to my tutaj jesteśmy. – Czy jest przewidziana reaktywizacja naszej partii? Leon Hubel chrząknął. Redaktor naczelny ściągnął brwi i lekko cofnął głowę. Po chwili namysłu powiedział: – Można być dobrym bezpartyjnym bolszewikiem. Nie wszyscy muszą być w partii. U nas właśnie tak jest. Blok komunistów i bezpartyjnych. A do wyborów idą razem. W ten sposób mamy za sobą cały naród. Czy teraz dla was już jasno? Artur kiwał głową.
Okładka książki Dhammapada czyli Strofy o Dhammie

50,00 zł 27,50 zł


Dhammapada, dzieło niezwykle popularne, otaczane wielką czcią przez wyznawców Dharmy Przebudzonego, jest dla nich od ponad dwóch tysięcy lat kompendium doktrynalnym, życiowym przewodnikiem, księgą mądrości i duchową skarbnicą. Ale nie tylko dla nich, zawiera bowiem również mądrość ponadczasową i ponadkonfesyjną, z jaką stykamy się obcując z wielkimi starymi kulturami sumeryjską, babilońską, egipską, chińską, żydowską, grecką, rzymską. Dhammapada jest zbiorem 423 strof mających postać aforyzmów, maksym bądź gnomów sapiencjalnych. Napisana została w pali, blisko spokrewnionym z sanskrytem języku średnioindyjskim, w którym spisano na Cejlonie w I w. p.n.e., za króla Wattagamaniego tak zwany Kanon Palijski, najpełniejszy i bodaj najstarszy korpus doktrynalny buddyzmu therawady (zwanego też często południowym albo palijskim). Kanon Palijski, buddyjska księga święta, składa się z trzech tak zwanych koszy (pal. pi?aka) Winaja, Sutta i Abhidhamma; Dhammapada znajduje się, jako osobna kolekcja, w podzbiorze Khuddakanikaja zbioru środkowego (Sutta).
Okładka książki Nocny maraton tańca

46,00 zł 28,63 zł


O powieści Ciećkiewicza można napisać całkiem przyzwoitą pracę magisterską, jeśli nie doktorską, a ramy tego wstępu są zawężone. Dość wspomnieć, że w Nocnym maratonie tańca obcujemy z nadmiernie inteligentnym i nadwrażliwym chłopcem, który do końca nie wyzbył się złudzeń, że życie ma sens i wiedzie ku czemuś bardzo głębokiemu. Do cierpienia i choroby, która zamienia się w zbawienie, do erotyki, która przypomina mszę, do nabożnej procesji, która przypomina karnawałowy pochód odrzuconych pijaczków, wariatów i wszelkiego marginesu społecznego, do pustelnika, który nad najgłębsze, mistyczne doznanie Boga przedkłada prosty smak kiszonego ogórka. Proste? Aż chciałoby się śmiać, bo z tego śmiechu jednocześnie wyziera płacz, z płaczu radość, ze śmierci rozkwitanie, a z rozkwitania taniec.Jestem autorowi niezmiernie wdzięczny za to, że do tego tańca zaprosił mnie mam nadzieję, że czytelnicy również będą mu wdzięczni i pośmieją się, i popłaczą wraz z autorem, by na koniec, na szpitalnym łóżku, wychylić z nim kieliszek dereniówki. Michał PiętniewiczKieliszek dereniówki przed końcem świata.Kilka myśli o nowej prozie Jakuba Ciećkiewicza Nocny maraton tańca
Okładka książki Praca nad krajobrazem

48,00 zł 26,40 zł


Przestrzeń zabudowaną wytwarza społeczeństwo. Dlatego wszyscy odpowiadamy za jej jakość, która w gruncie rzeczy oznacza jakość krajobrazu. Stan krajobrazu to syntetyczna miara cywilizacyjnego rozwoju. Można w nim bowiem odczytać stan materialnego bogactwa, technicznego zaawansowania, jakości prawa i praworządności, wreszcie poziom kulturalnych aspiracji społeczeństwa. Architekt jest tylko trybikiem w wielkiej maszynerii produkującej krajobraz.
Okładka książki Ostatnia posługa

38,00 zł 20,90 zł


W tej śmiało napisanej książce, łączącej niezgłębioną mądrość z żywym, często pełnym humoru stylem pisania, Sally Berkovic zaprasza czytelników, by włączyli się w proces „oswajania dyskursu śmierci”. Wychodząc od obrazu czynności pogrzebowych dokonywanych na jej własnym martwym ciele, czerpiąc ze swej historii osobistej i rodzinnej, szerokiej wiedzy o judaizmie i żydowskich tradycjach oraz z najbardziej aktualnych doświadczeń pandemii, Berkovitz inspiruje, uczy i służy radą w zakresie różnych spraw związanych ze sferą śmierci. To cenny wkład w dyskusję nad zagadnieniami dotyczącymi każdego z nas. Judy Klitsne Sally Berkovic – wykładowczyni  w London School of Jewish Studies. Jest córką pochodzących ze Słowacji ocalałych z Holokaustu, wychowywała się w Melbourne. Mieszkała w Nowym Jorku i Jerozolimie, w 1993 przeprowadziła się do Londynu. Od 2009 roku pełni funkcję Chief Executive Officer Fundacji Rothschilda na Europę. Pisze teksty, dotyczące zazwyczaj pozycji kobiety żydowskiej we współczesnym świecie, które publikuje na swojej stronie internetowej: www.sallyberkovic.com.
Okładka książki Syrakuriozalnie

22,00 zł 12,10 zł


Syrakuzy są bezpretensjonalne. To nie Wenecja z armią oszukańczych restauratorów i natrętnych gondolierów. Nie muszę łapać się za portfel ani uważać na słowa jestem tu szanowanym gościem. Najbardziej ujmuje mnie szczerość, z jaką mieszkańcy przyjmują komplementy. Lubią, gdy ktoś ich docenia. Nawet jeśli nie władają angielskim, ich język ciała mówi: grazie! Dwie butelki sycylijskiego wina za dziesięć euro? po co płacić więcej, skoro lokalne jest dobre. Właściciel sklepu za rogiem jest nad wyraz cierpliwy. Nie ponagla. Pozwala mi wybierać. Zachodzę do niego codziennie. Nie znam jego imienia, ale uśmiech z pewnością zapamiętam. Żartujemy na migi. Prosi, żebym odwiedził go znowu. Zatrzymujemy się u przyjaciół. Mieszkają niedaleko placu św. Filipa, z kościołem, który kiedyś był synagogą. W jego podziemiach znajduje się ponoć najstarsza mykwa w Syrakuzach. To dawna dzielnica żydowska. Internetowy sygnał gubi się w renesansowych murach.
Okładka książki Miniatury londyńskie

42,00 zł 23,90 zł


Miniatury londyńskie są uniwersalnym spojrzeniem na brytyjską stolicę. Nie znajdziecie w nich Pałacu Buckingham ani wieży Big Bena te opowieści mogły powstać pod każdą szerokością geograficzną. Tylko ich temperatura jest londyńska. Także oko autora, który od wielu lat mieszka nad Tamizą. Mówi na Londyn Piękny Brzydal i tak go fotografuje. A teraz opisał swoje miasto z charakterystyczną czułością. Frymorgen odsłania mroczne zakamarki ale bardziej człowieczeństwa niż metropolii. Często zaczyna od statycznego kadru, by ożywić go zaskakującą dynamiką słowa. Niektóre opowieści są bardzo osobiste, inne napisane zostały z większym dystansem. Łączy je próba opisania kondycji człowieka żyjącego w wielkim mieście. Bohaterowie tej prozy mówią do nas po polsku, ale czują po angielsku. Frymorgen sam siebie nazywa hybrydą z dwoma paszportami w kieszeniach i jednym, rozszczepionym językiem. W Miniaturach syczy enigmatycznie o Londynie. To nie jest dla niego owoc zakazany.
Okładka książki Limeryki i inne wierszyki własne i zapożyczone

28,00 zł 15,40 zł


Marcin pisał limeryki do ostatniej chwili, czekając na lekarską wizytę w przychodni i zanosząc się od postcovidowego kaszlu. Gdy stracił przytomność, osunął się z krzesła i umarł, notes upadł pewnie obok niego na zabłoconą posadzkę. Ratownicy i policjanci zabezpieczyli go jako dowód rzeczowy. Bo jeśli ktoś umrze w miejscu publicznym, jest podejrzenie o współudział strony drugiej, trzeciej, czwartej, słowem wielu ukrytych pod pozorami normalności bandytów. Ponura biurokratyczna procedura ciągnęła się tygodniami. Koniec końców odzyskałam notes na posterunku policji/milicji i przepisałam z niego część limeryków. Stały się jego ostatnim głosem. Świat zna Marcina jako filmowca, reżysera dokumentów i animacji, filmoznawcę, fotografa, historyka i krytyka sztuki, dziennikarza, wydawcę, autora książek o filmie i sztuce dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku, eksperta od bluesa i historii filmu animowanego, dyrektora międzynarodowego festiwalu filmowego, profesora kilku uczelni w Polsce i Stanach, świetnego przyjaciela, podróżnika i znakomitego kucharza. Ale żeby kolaże? I wierszyki? Jednej i drugiej pasji oddawał się trochę potajemnie, kiedy spałam, a arteria przy naszym domu cichła. Miłość do rymowanek odziedziczył może po mamie, która też w dyskrecji rymowała. Z absurdalnego humoru Edwarda Leara, Lewisa Carrolla, Hilairego Belloca, czy Algernona Charlesa Swinburnea przebija dowcip z cicha pęk, tak bliski Marcinowi; jego zamiłowanie do dadaizmu, Fluxusu, wszystkiego i wszystkich, którzy patrzą na rzeczywistość z przymrużeniem oka. Limeryki sprośne, limeryki polityczne, wierszyki głupie i poetyckie to antidotum na, chodzące zwykle w parze, zło i powagę. Oby ta książeczka stała się dla czytelników tym, czym była dla nas piosenka Monty Pythona Always Look on the Bright Side of Life; Always Look on the Bright Side of Death, którą śmiejąc się przez łzy śpiewaliśmy nad jego grobem. Niech wierszyki wywołają wzruszenie i śmiech. I zachowają pamięć o autorze o ułamek sekundy
Okładka książki Idiomy. Eseje

46,00 zł 25,30 zł


Pewien znamienny refleks naszej romantycznej przygody rozegrał się w ostatniej dekadzie lat 80. XIX wieku. Otóż w Galicji pojawiła się konieczność i szansa postawienia pomników Mickiewicza (stulecie urodzin). Na pomnik krakowski zbierano we wszystkich zaborach. Stąd jedno z rozstrzygnięć odbywało się w Warszawie. Jury warszawskiemu rzeźbiarz Antoni Kurzawa zaprezentował projekt Mickiewicz budzi geniusza poezji. Istotnie, na modelu wieszcz szarpał za połę anioła jak, nie przymierzając, w swoim czasie papieża. Projekt odrzucono jako nieprawomyślny. Wówczas autor wziął młotek i na oczach publiki rozwalił dzieło. Wkrótce potem dokonał życia w przytułku. Dlaczego opowiadam tu tę znaną w Krakowie historię? Otóż gdyby profesor Maria Janion była rzeźbiarką (kto wie, bliski jest jej żywioł formowania), na jej projekcie geniusz poezji budziłby wieszcza. Pierwiastek ludzki jest bowiem ważniejszy od literatury. Taki pomnik usunąłby warstwę papieru, która dzieli emocje od słowa. (Fragment eseju Duch i skandal)
Okładka książki Opowieść siewcy zarazy

48,00 zł 26,40 zł


Czekać na kobietę W agonii oczekiwania na kogoś, kto się nie zjawia, jest pewna przyjemność, jakaś porywająca namiętność, która przypomina smak przegranej w grze, żeton po żetonie, minuta po minucie. Tą przyjemnością doprawiałem teraz moje myśli, opierając się o murek z napisem: KTOKOLWIEK WIDZIAŁ, KTOKOLWIEK WIE?, z fotografiami żołnierzy. Czas mijał, a Marty nie było widać, tutaj, koło kiosku z napojami, gdzie wedle obietnicy miała się ze mną spotkać. Nie nadchodziła, a ja z gorzką zachłannością myślałem o jej ciele wydzielającym różne substancje, o jej plwocinach, sączących się płynach, jej pocie, łzach, wysiękach, o krwotokach skazanej na upływy krwi, o jej triumfalnym krwiopluciu. Jakie to dziwne, zakochać się w ciele, które je, wydziela, wypróżnia się: gęsto pokryte kosmkami, kubkami smakowymi, wysepkami Malpighiego Nazwy z mojego przedwojennego liceum, które sobie teraz powtarzałem, odnajdując je ponad zgiełkiem minionych lat, by badać geologię tego wilgotnego grobowca ciała z wnikliwością generała, który w przeddzień inwazji pochyla się nad mapą nieprzyjacielskiego terytorium Pogrążony w myślach, zobaczyłem ją nagle jak przechodzi przez ulicę, zdziwiony nie tylko z powodu jej ostrożnych kroków i dwukrotnego spoglądania za siebie, ale dlatego, że zjawiła się z innej niż przypuszczałem strony, z bocznego zaułka, który nie wiadomo skąd prowadził. Bardzo nadłożyłam drogi powiedziała przepraszająco i dodała żartobliwie musiałam buscar el levante por el poniente. W tramwaju był Panzera, czarny duch doktora Grifeo, który mnie nie spuszczał z oka, miałam wrażenie, że mnie śledzi. Zauważyłem mimochodem, że nie nazwała Chudzielca Wielkim Chudzielcem, więcej uwagi poświęciłem natomiast jej sukience z liliowej organdyny w białe kropki, z której wystawały chude, nagie ramiona, i linii jej szyi, jej twarzy, zarazem sennej i dumnej, ze źrenicami podobnymi do spłoszonych motyli i pięknymi wygiętymi wargami, w których każde słowo brzmiało jak melodia dawnej pawany.
Okładka książki Spodnie i tałes

28,00 zł 15,40 zł


Powiedzmy od razu rzecz oczywistą: w Żółkwi, i w ogóle w okupowanej przez III Rzeszę Europie, to nie zadziałało. Żaden anioł nie zstąpił do rozpalonych pieców krematoryjnych, by wybawić z nich sług Bożych, wiernych swemu Stwórcy nie mniej niż Szadrach, Meszach i Abed-nego. Kiedy na Majdanek weszły sowieckie i polskie wojska, piece te były jeszcze ciepłe, i ciepło to zostawiło na zawsze ślady na tych, którzy ich dotknęli. Ciała wrzucone do tych pieców stały się popiołem, żużlem i dymem. Pozostały po nich dym nadal unosi się w polskim powietrzu. Osiadł na naszej skórze. Mamy go w nozdrzach, w płucach i w żyłach, w szpiku naszych kości i w szarej galarecie mózgu. Nasza późna wierność naszemu Bogu zasadza się na tym, że nadal zadajemy Mu pytanie: „Dlaczego?”, choć wiemy już, po dziesięcioleciach milczenia, że żadna odpowiedź, jakiej umieliśmy sami, w Jego zastępstwie, udzielić, nie jest dość dobra, a innej odpowiedzi nie będzie. Niech nikt nie śmie jednak powiedzieć, że ze względu na Księgę Daniela Mania powinna była zaufać płomieniom. Wystarczyła wiedza, która ocaliła pozostałych mieszkańców schronu: że ludziom ufać nie należy, a wyjątek, swoją niezwykłością, potwierdza jedynie tę regułę. Żadna piętnastoletnia żydowska dziewczyna w 1943 roku w okupowanej Polsce nie miała prawa łudzić się, że jest inaczej. Tylko z tą świadomością możemy przystąpić do analizy biblijnego tekstu. [fragment tekstu]
Okładka książki Łapokalipsa albo sowa, sprężyna i turbowentylator

64,00 zł 35,19 zł


W obliczu małego końca świata, dwóch poturbowanych zwierzy rozlicza się z przeszłością, wyruszając na niedorzeczną wyprawę po improwizowane złote runo turbowentylator ludzką maszynę zdolną zgasić wielki ogień. Pogmatwane życiorysy, egoistyczne pobudki, wstydliwe tajemnice i nietrafione wybory życiowe wyznaczą bohaterom kurs na nieuchronną kolizję. Czy można połączyć świat zwierzęcy, katastrofę klimatyczną, kryzys uchodźczy, wojnę secesyjną z historią prawdziwej peerelowskiej bojowej eskadry lotniczej? Można, pod warunkiem, że opowiada się to więzienną grypserą.
Okładka książki Kobieta postfeministyczna. Dyktatura kobiet

28,00 zł 15,40 zł


Postfeminizm ma wiele znaczeń, częściowo ze sobą sprzecznych. Tu oznacza myślenie kobiet korzystających ze wszystkich osiągnięć feminizmu, zadowolonych ze społecznej pozycji kobiety, niezainteresowanych walką i bawiących się odwetem. Nie zależy im na równości z mężczyznami, bo uważają ich za istoty niższe. Maria Anna Potocka
Okładka książki Żaba pod językiem Medycyna ludowa Żydów..

96,00 zł 54,62 zł


„Książka Marka Tuszewickiego jest bez wątpienia nowatorska. Zebrany w niej materiał porównawczy jest wyczerpujący i znakomicie oddaje medycynę ludową Żydów aszkenazyjskich. Nakreślone przez niego wierzenia i praktyki zdrowotne oddają ich bogactwo z licznymi powiązaniami kulturowymi i znaczeniami. Są wręcz wzorcowym katalogiem środków i metod leczniczych właściwych kulturze Żydów w środkowej Europie”. Dr hab. Leszek Hońdo „Marek Tuszewicki zrekonstruował przekonania i działania odnoszące się do koncepcji zdrowia, choroby, śmierci, reguł klasyfikacji symptomów schorzeń, ich nazywanie, tabu słów. Opisał przekonania o anatomii, fizjologii i patologii, znaczenie dla lecznictwa związków duszy i ciała, traktowanie choroby jako «okazji» do oczyszczenia duszy z grzechu, spopularyzowane w tradycjach żydowskich stare teorie mikro- i makrokosmosu, traktowanie człowieka jako przekroju bytów. Z tym przedstawił związki konceptualizacji chorób z zasadami ich zwalczania, regułami wyboru środków roślinnych i zwierzęcych jako leków. Napisał o patologii humoralnej, astrologii, życiu regulowanym systemami zakazów i nakazów religii, tradycji i obyczajów, których nierespektowanie skutkowało grzechem, chorobą, nieszczęściem, o personifikacji chorób, o związkach lecznictwa z demonologią, czarownictwem, o magicznych sposobach zwalczania nieszczęść”. Prof. dr hab. Zbigniew Libera

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj