Wspomniałem znajomemu księdzu, że poznałem kilku studentów, którzy zawsze noszą przy sobie Nowy Testament i najwyraźniej świetnie go znają. Słysząc to, rzucił: «Ach tak, są pewnie z Opus Dei». Opus Dei – znałem łacinę na tyle, by wiedzieć, że to znaczy «dzieło Boże».” Czym jest Opus Dei? Scott Hahn odsłania przed czytelnikiem tajemnicę tej intrygującej instytucji.
Kolejna książka z serii ""Literatura górska na świecie"". Wewnątrz ponad 100 kolorowych fotografii na kredowym papierze. (...) Tym, co interesuje Cieślara najbardziej jest człowiek, ostrze jego pióra skupione jest na jego przeżyciach, na obserwacji relacji międzyludzkich. Również, gdy opisuje góry, robi to w taki sposób, że niemal czuje się pod palcami szorstkość granitu, a przed oczami przesuwają się alpejskie szczyty. Posiadł rzadką zdolność opisywania natury bez popadania we frazesy i puste słowa. Przelewał swoje myśli na papier szczerze, kilkoma doskonałymi w formie zdaniami zarysowywał swój świat.(...) [Jagoda Adamczyk-Ceranka - Taternik].
Książki Toniego to nadal fascynujące książki, nie tylko ciekawe z powodu tematu, ale pisane barwnym soczystym językiem, pełnym metafor i wyrafinowanych skojarzeń. Ale też książki poznawcze, wnikające głęboko w problemy antropologii, etnografii, kultury. Zawsze pozostaną opowieściami ,,z pierwszej ręki"", z własnego doświadczenia. Jestem pewna, że podróże i książki Toniego wniosły dużo do poznania świata zwłaszcza tego, który jest zagrożony zanikiem tożsamości a bywa, że nawet istnienia. Z ukochanego przez niego świata indiańskiego, którym się utożsamiał, dumny, że był ,,białym Indianinem"" niewiele dziś pozostało. Tony odszedł, ale... ten świat w jego książkach pozostał - zatrzymany na klatkach filmu, zawarty w barwnym słowie, kwiecistej metaforze...
To było prawdziwe odkrycie, jakbyśmy znaleźli wiekowy skarb. Na remontowanym strychu starego katowickiego budynku leżał mocno nadgryziony zębem czasu, sporych rozmiarów rękopis - pamiętnik z lat 70., a w nim zapiski, zdjęcia, rysunki... - cały świat ówczesnej nastolatki.
Nie wiemy, kim jest jego autorka, ale wiemy, co przeżywała, myślała, czuła. Być może rozpoznają ją Czytelnicy tej książki, znajomi naszej bohaterki z odległej już dziś epoki. A może tylko pozornie odległej?
Nie wiemy, jak potem ułożyło się jej życie, ale wiemy, jak dojrzewała do miłości. Od beztroskiego i jeszcze po dziecięcemu bezpruderyjnego zainteresowania drugą płcią - do pełni kobiecego uczucia i świadomych wyborów.
Jesteśmy przekonani, że oddajemy w Państwa ręce rzecz wyjątkową. Jeśli lektura potwierdzi tę opinię - nasza satysfakcja będzie podwójna.
Nowa książka Wojciecha Wieczorka, autora znakomitych Szkiców z prowincji, to spojrzenie na nasza historię najnowszą „od spodu". Autor w lekki, choć pełen erudycji i mądrości sposób przedstawia losy pewnej rodziny chłopskiej z Lubelszczyzny, w przekroju pięciu pokoleń - od powstania styczniowego po czasy teraźniejsze.
?We władaniu cieni? to hołd złożony miłości i przyjaźni, której więzy zadzierzgnęły się w skrajnych warunkach wypraw górskich. Autor stawia nas przed największym z wyzwań filozofii: skoro pewne jest, że umrzemy, jakie wybierzemy życie?
To opowieść o parze amerykańskich wspinaczy, którzy z pustynnego Joshua Tree przyjeżdżają do Czechosłowacji.
Historia biegnie dwiema ścieżkami. Tom Valen, wykładający filozofię na uniwersytecie, pisze o roku, kiedy to on i jego żona Molly wyjechali w Tatry, ponieważ ona, chora na nowotwór, tam właśnie chce umrzeć. Część pisana przez Molly, felietonistkę alternatywnej gazety, to jej dziennik, prowadzony w dramatycznym czasie przed śmiercią. Wszystko to rozgrywa się na krótko przed czechosłowacką aksamitną rewolucją 1989 roku.
Tom w swojej części pisze o tym, co przeżywał, podczas tego roku, zaś Molly opisuje wydarzenia ze swego życia, o których nigdy nie opowiedziała Tomowi ? utracone dzieciństwo, przyjaźń z pewną czeską emigrantką, miłość do słowackiego alpinisty, przyjaciela Toma?
To książka o tym, że miłość jest silniejsza niż śmierć, a przyjaźń ważniejsza niż ból i złość. Tłem dla tej poruszającej historii są Tatry?
Był u mnie przedstawiciel Znaku, Więzi, potem przedstawiciel PAX-u. Nie mogą na siebie patrzeć, ale w gruncie rzeczy mają te same tendencje: gra polityczna, licytowanie się w zdobywaniu rozgłosu, osobiste i grupowe ambicje, dobro Narodu na końcu.
Ponadto miałem dwie długie konferencje: jedna w sprawie statutu Caritas, druga z b./yłymi/ doradcami „Solidarności", nudne, bo jednostronne i jednokierunkowe. Ci ludzie, aczkolwiek umiarkowani, to jednak natrętni, dla nich, poza „Solidarnością ", nikt i nic nie istnieje - ani wiara, ani duszpasterstwo, ani człowiek. Przestrzegają, aby się Kościół nie dał zinstrumentalizować rządowi, ale sami do tego dążą, chcieliby Kościół wprząc w swój rydwan i Kościołem kierować. Jeszcze nie otrząsnęli się z iluzji.
Książka stanowi zapis rozmów z prawnuczką Tomasza Zana-Promienistego, która opowiada o swoich losach i perypetiach rodziny na tle wydarzeń historycznych.
Pani Stankiewiczowa w prostych słowach, bez egzaltacji, opowiadała o świecie, który przeminął. Starała się wiernie opisać zrujnowane i spalone dwory, kościoły, pałace. Opowiadała o ludziach, zdarzeniach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. (…)
Może dzięki tym wspomnieniom stereotyp polskiego ziemianina na kresach, który macha szabelką chodzi na polowania i gra w karty, stanie się mniej powszechny. Bo jest to nieprawdziwy, krzywdzący i niesprawiedliwy obraz. (…)
A moja bohaterka? Wojownicza i łagodna zarazem, pełna ideałów, roztropna, zapobiegliwa i pracowita, twarda i nad podziw wytrwała. Chociaż wszystko straciła, jej wielką radością u schyłku życia jest wymodlona wolność dla Polski i Litwy.
(fragment Posłowia)
Po raz pierwszy wydane bez cenzury wspomnienia Stanisława Stempowskiego to niezwykłe, pisane podczas okupacji dzieło człowieka, który już za życia był legendą w środowiskach polskiej inteligencji krytycznych wobec endecji: ziemianina z Podola, redaktora socjalistycznego czasopisma wydawanego w Warszawie przed rewolucją 1905 r., ministra w rządzie Ukraińskiej Republiki Ludowej, współtwórcy ruchu wolnomularskiego w II RP, wieloletniego partnera Marii Dąbrowskiej i ojca eseisty Jerzego.
W 1972 r. Jerzy Giedroyc relacjonował Czesławowi Miłoszowi w liście swoje wrażenia z lektury rękopisu „Pamiętników”: „Czegoś tak pasjonującego i pięknego dawno nie czytałem”. Rok później pisał: „Miejmy nadzieję, że ten wyjątkowy dokument wyjątkowego człowieka nie został zniszczony i że kiedyś będzie można wydać go w całości – już bez skreśleń cenzury oficjalnej i prywatnej”. Dopiero teraz jednak wspomnienia Stempowskiego wreszcie trafiają do czytelników w całości, w opracowaniu krytycznym pogłębiającym wątki dotyczące dziejów antysemityzmu w Polsce, stosunku do kobiet w kręgach polskiej lewicy oraz tematyki queerowej.
Prezentowany Dzienniczek ks. Stanisława Bełcha (1904–1989), pochodzącego z diecezji przemyskiej niezłomnego kapłana, który przeszło połowę życia spędził poza Polską, wybitnego historyka (autora m.in. monumentalnych prac o Pawle Włodkowicu i św. Stanisławie ze Szczepanowa) oraz katolickiego wydawcy (założyciela Katolickiego Ośrodka Wydawniczego „Veritas” w Londynie, inicjatora przetłumaczenia z łaciny i wydania w języku polskim Sumy teologicznej św. Tomasza z Akwinu), jest niezwykle interesującym źródłem historycznym do dziejów polskiego wychodźstwa w Wielkiej Brytanii w latach II wojny światowej.
Dzienniczek ks. Bełcha nie jest typowym diariuszem, w którym autor regularnie, dzień po dniu, starał się zapisywać najważniejsze wydarzenia, jakich był świadkiem. Składają się nań niejednolite i rozproszone zapiski o różnorodnej formie, sporządzane na osobnych kartkach papieru w okresie od 27 stycznia 1942 do 15 grudnia 1943 r. Częstotliwość zapisów jest różna, najczęściej dokonywane były co kilka dni, choć zdarzają się dłuższe, nawet dwumiesięczne luki. Zapiski te zostały uporządkowane chronologicznie i przepisane na maszynie przez ks. Bełcha w maju i czerwcu 1987 r. – na krótko przed jego powrotem do Polski – zapewne z myślą o przygotowaniu ich do druku.
Uzupełnieniem Dzienniczka są aneksy, w których zamieszczono dziewięć artykułów i listów ks. Bełcha opublikowanych na łamach tygodnika „Jestem Polakiem” (1940–1941), dwutygodnika „Myśl Polska” (1942–1943) i pisma „Ognisko Harcerskie” (1943) oraz fragment jego książki Papiestwo i Polska. Niektóre fakty i dokumenty z historii Polski dawnej i bieżącej, zaczepiane przez nieuczciwą publicystykę polską, zebrał i ocenił x. Stanisław Bełch (1943), a także przedmowę do pierwszego tomu skryptów, zawierającego wykłady wygłaszane na spotkaniach założonego przez ks. Stanisława w lutym 1943 r. Koła Tomistycznego.
Matka Aniołów” brzmi pięknie, prawda?Tak określa autorka kobiety, które doświadczyły poronienia.Jej głos to głos wszystkich kobiet – często pozostawionych samych ze swoim bólem, niezrozumianych, narażonych na nieświadome, raniące komentarze i brak odpowiedniego wsparcia medycznego. To opowieść, która łamie tematy tabu i z odwagą zagląda w sferę psychiczną oraz intymną kobiety roniącej.Autorka dzieli się swoim osobistym doświadczeniem poronień, ukazując bezradność wobec polskiego systemu medycznego. Pisze językiem żywym, emocjonalnym, pełnym ironii, goryczy i wzruszeń. To historia, którą momentami czyta się z bólem, ale i z poczuciem, że uczestniczy się w czymś niezwykle prawdziwym – w drodze od nadziei, przez rozczarowanie i żałobę, aż po spełnienie i szczęście macierzyństwa.
"Aktorka ze spalonego teatru", debiutancka książka Magdy Goc, to bardzo osobista, esencjonalna opowieść o własnym życiu. Życiu barwnym, intensywnym, roztańczonym i rozśpiewanym, ale i niewątpliwie naznaczonym dramatami, wyniszczającą walką o życie i zdrowie najukochańszej osoby, a wreszcie zmaganiem z własną chorobą, tak mało prawdopodobną, że zdaniem niektórych – po aktorsku zagraną, udawaną. Książka Magdy Goc w pewnych aspektach przywodzi na myśl autobiograficzną prozę francuskiej pisarki, laureatki literackiej Nagrody Nobla – Annie Ernaux, a zwłaszcza jej powieść Bliscy. Podobnie jak Ernaux, autorka tworzy swój intymny, szczery portret, opisując różne relacje z bliskimi, od wczesnego dzieciństwa, przez okres dorastania, aż po dojrzałość. fragment recenzji Danki Śmigielskiej Jestem debiutantką. Ośmieliłam się napisać historię swojego życia, nawiązując do miłości moich Dziadków, Rodziców i własnej. Dziadka – żołnierza dywizji gen. Maczka – pancerniaka, piekarza. Ojca – oficera Wojska Polskiego – dowódcy niejednej jednostki. Męża – syna kułaka, majętnego rolnika – ozdrowiałego z cukrzycy po przeszczepie trzustki i nerki, przeprowadzonym nowatorsko w Polsce. O ogromnej determinacji w walce o życie dla ukochanej rodziny, gdy konał nieraz na dyszlu swojego dostawczaka. TRZY RÓŻNE HISTORIE, TRZY RÓŻNE MIŁOŚCI widziane oczami wnuczki, córki i żony… Magda Goc – absolwentka V Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu oraz Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, na kierunku resocjalizacja i wychowanie fizyczne. Pracowała jako nauczycielka, pedagożka i przedsiębiorczyni. Od 1992 roku wraz z mężem prowadzi rodzinną firmę. Od kilkunastu lat cierpi na chorobę Parkinsona.
Kraków, początek XX wieku, porządna inteligencka rodzina o tradycjach niepodległościowych – w takich warunkach dorasta Jadwiga Beaupré. Szuka swojej drogi życiowej, próbuje rozumieć świat i miejsce w nim kobiety urodzonej na przełomie epok. Choć początkowo wydaje się jej, że ma przed sobą jedynie tradycyjną drogę „panny z dobrego domu”, ostatecznie decyduje postawić na siebie. Zaczyna studia, a medycyna staje się jej życiową służbą dla drugiego człowieka. Tom 1 obejmuje młodość Autorki, jej udział w powstaniu warszawskim i pobyt w obozie jenieckim. Tom 2 z okresu powojennego ukaże się w 2026 roku.JADWIGA BEAUPRÉ (1902–1984) – doktor nauk medycznych, ginekolożka-położniczka, społeczniczka, uczestniczka powstania warszawskiego. Karierę lekarską zaczęła w 1936 roku. Po wybuchu II wojny światowej weszła do konspiracji, w czasie powstania warszawskiego dowodziła punktem łączności. Po kapitulacji powstania w niewoli niemieckiej, w obozie Zeithain (filii Stalagu IV B Mühlberg) pełniła funkcję komendantki oddziału kobiecego. Po wojnie wróciła do zawodu, była pionierką nowoczesnego położnictwa. Założyła m.in. jedną z pierwszych w Polsce szkół rodzenia, stworzyła Poradnię Świadomego Macierzyństwa, jest autorką książek z zakresu świadomego rodzicielstwa i seksuologii.
„Dziennik z Morza Corteza” to niezwykła relacja z wyprawy Johna Steinbecka i biologa morskiego Eda Rickettsa, jaką odbyli w 1940 roku po wodach Zatoki Kalifornijskiej, nazywanej też Morzem Corteza. Jednak nie jest to tylko zapis podróży, ale przede wszystkim głęboka medytacja nad naturą, życiem i ludzką egzystencją. Steinbeck łączy obserwacje przyrody z filozoficzną refleksją i zadumą nad niezwykłością świata. „Dziennik z Morza Corteza” to także zapis pięknej przyjaźni, zachwytu barwnością życia i poszukiwania sensu poza zgiełkiem cywilizacji. To opowieść o podróży w nieznane – odbywanej nie tylko w przestrzeni, ale również w głąb samego siebie. John Steinbeck (1902–1968) – amerykański powieściopisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla 1962 za „realistyczny i poetycki dar, połączony z subtelnym humorem i ostrym widzeniem spraw społecznych”. Jego najbardziej znane powieści to „Grona gniewu”, „Myszy i ludzie” i „Na wschód od Edenu”.
Czy możesz wygrać, gdy przeciwnikiem jest twoje własne ciało?Zuzanna – oddana pracy lekarka anestezjolożka, która każdego dnia uśmierza ból innych – od lat żyje w cieniu własnego cierpienia. W jej ciele ukrył się cichy, lecz bezlitosny wróg: endometrioza. Choroba, która miesiąc po miesiącu odbiera jej siły, zdrowie i marzenia o macierzyństwie.Każda kolejna nieudana próba zajścia w ciążę niesie rozczarowanie, łzy i coraz trudniejszą do zasypania przepaść między nią a ukochanym mężem.To jednak nie jest tylko historia choroby. To opowieść o miłości wystawionej na najcięższą próbę, o ciele, które odmawia współpracy, i o duszy, która – mimo bólu – wciąż nie chce się poddać.Oparta na prawdziwych wydarzeniach książka, która porusza do głębi i uświadamia, jak wiele kobiet cierpi w milczeniu.
"ŚLONZOKI. Autentyczne, traumatyczne, nieocenzurowane wspomnienia Ślązaków z lat 1939-1956" to najnowsza książka Mariana Kulika. Kilkanaście rozmów z pokoleniem, które odchodzi, a które doświadczyło na własnej skórze dramat lat 1939-1956. Lektura kilkunastu wstrząsających przekazów zamieszczonych w niniejszym tomiku nie należy ani do łatwych, ani przyjemnych: to po prostu ego-dokumenty ilustrujące przemilczane lub zafałszowane fakty nie tak znowu dawnej, jakże tragicznej historii Górnego Śląska. Jeśli się weźmie pod uwagę, że pokolenie, które było świadkiem rzeczonych wydarzeń już odchodzi, to nie sposób bagatelizować znaczenia tych relacji. Wspomnienia rozmówców Mariana Kulika dotyczą tych wydarzeń, które rozegrały się na ich oczach od pamiętnego roku 1921 aż do czasów po drugiej wojnie światowej. Czytamy zatem o przeżyciach Ślązaków, których udziałem były upokorzenia doznane w autonomicznym województwie śląskim po podziale Górnego Śląska, o powrocie w 1939 roku w granice państwa pruskiego i przede wszystkim o tym, co spotkało Ślązaków w roku 1945 o niewyobrażalnych zbrodniach popełnionych przez Armię Czerwoną, a następnie o dotkliwej i jakże bolesnej dla większości Ślązaków działalności władz polskich.
Joanna Stingray odkryła dla wolnego świata niezależną muzykę i sztukę, która w latach 80. w ZSRR była zakaza¬na, a jej twórcy często prześladowani lub niedopuszczani na oficjalne sceny. W swoich wspomnieniach doskonale uchwyciła emocje tamtego czasu – odwagę undergroun¬dowych artystów, ich szalony entuzjazm i niepokorność. Ikony rosyjskiego rocka – Wiktor Coj, Siergiej Kuriochin, Timur Nowikow, Boris Griebienszczikow i inni – są tu ludźmi z krwi i kości; pokazani zostali nie tylko podczas występów, ale też prywatnie – w ich leningradzkich komunałkach i w nielegalnych klubach muzycznych, gdzie ryzykowali wolność dla niczym nieograniczonej ekspresji… i rock’n’rolla. „Pojawienie się Joanny Stingray w Petersburgu na początku lat 80. musiało być Bożą odpowiedzią na nasze nieświadome modlitwy. Jej naiwna odwaga, ciekawość i hojność były dla nas, rockmanów, jak koło ratunkowe. Ta nieustraszona dziewczyna przełamała bariery, które wydawały się nie do pokonania”. Boris Griebienszczikow (Akwarium)
Aleksander Herzog (1951–2024) to wybitny prawnik, prokurator, działacz opozycji demokratycznej, w 1980 roku współtwórca „Solidarności” w krakowskiej prokuraturze, po 1989 roku m.in. pierwszy zastępca prokuratora generalnego, koordynator działań w sprawach związanych z dekretem o stanie wojennym i uczestnik śledztwa dotyczącego zbrodni katyńskiej.W spisanych pod koniec życia wspomnieniach przedstawia swoje trwające ponad czterdzieści lat zaangażowanie we współtworzenie polskiego wymiaru sprawiedliwości, kreśląc rozpisany na kilka dekad obraz, odsłaniający kulisy funkcjonowania prokuratury i ludzi z jej środowiska. W książce splatają się dwa plany – autobiografia Autora i opowieść o przemianach instytucji, widzianej od wewnątrz, przez jej wieloletniego pracownika, podejmującego istotne role w procesach i reformach kluczowych dla kształtu III RP.„Aleksander Herzog nadał swoim wspomnieniom tytuł Prokurator. Odważnie – wiedząc, że słowo to rodzi już w III RP złe skojarzenia. Adekwatnie – jako człowiek praworządności, w całej swej niekonformistycznej drodze. Solidarność rozumiał jako upodmiotowione społeczeństwo – stał po jego stronie, także przebywając w peerelowskim więzieniu. Gdy jako dawny opozycjonista (pozbawiany pracy, represjonowany) wpłynął wiosną 1990 na odsunięcie od władzy straszącego dotąd bezprawiem generała Kiszczaka, a sprawie Katynia oddawał energię, by sprawiedliwości stało się zadość – przywracał Prokuratorowi właściwą rangę”. Zbigniew Gluza
Yeonmi Park jeszcze do niedawna była wzorową córką północno – koreańskiego reżimu. Kochała przywódcę, nie zadawała niewygodnych pytań i nie rozmyślała nad sensem dyktatury w jej rodzinnym kraju. Jej życie zmieniło się nieodwracalnie, kiedy pirackie płyty DVD nie tylko pokazały jej inny świat, ale spowodowały ciąg tragicznych zdarzeń w życiu jej bliskich. W 2007 r. matka Yeonmi uciekła do Chin, zabierając z sobą czternastoletnią wówczas córkę. Tak rozpoczęły się długie poszukiwania lepszego życia młodziutkiej Koreanki. Dziś Yeonmi Park ma 22 lata i jest jedną z najsłynniejszych kobiet, walczących o prawa mieszkańców Korei Północnej. W 2014 roku jej nazwisko pojawiło się na liście 100 Top Global Women publikowanej przez BBC. Przeżyć to dramatyczna historia podróży do wolności. Uwalnianie się od propagandy reżimu trwa do dziś – choć autorka uciekła przed nieszczęśliwym życiem w totalitarnej Korei, to jej dramatyczne wspomnienia nie znikną nigdy. Yeonmi Park urodziła się w Hyesan, w Korei Północnej, w 1993 roku. Obecnie mieszka w Nowym Jorku i studiuje na uniwersytecie Columbia.
Jakiekolwiek podobieństwo osób, imion i nazwisk opisanych w niniejszych 45 opowiadaniach jest czysto przypadkowe. Opary PRL-u zaś, do bólu prawdziwe...
Jako nastolatek miałem upośledzony węch, co pozwoliło mi przetrwać te czasy bez większego szwanku, zarówno na ciele, jak i na umyśle.
A z tamtego okresu pozostały wspaniałe wspomnienia.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?