Autor przedstawił w swojej książce zarówno jawną, jak i podziemną stronę życia okupowanej Warszawy – w tym informacje dotyczące warszawskiego getta, do którego Chciuk potajemnie dwukrotnie się dostał. Szczególnie ważne są także relacje z okupowanej prowincji oraz z Krakowa i z Lwowa. Autor dużo miejsca poświęcił również harcerzom Polski Podziemnej i kolegom – „cichociemnym”. Odrębną, ale nie mniej ważną część książki stanowi opis powrotu do Wielkiej Brytanii: przez Budapeszt, Zagrzeb do Szwajcarii, a następnie przez Francję, Hiszpanię do Anglii – podróży niebezpiecznej i pełnej przygód, przy wykorzystaniu rozmaitych środków, w tym sutanny księdza katolickiego.
Nie tylko radca Siudak ale i premier Mikołajczyk, a także gen. Sosnkowski – jak mi to sam powiedział – pozytywnie ocenili pierwszy rozdział mojego raportu. Zachęcony tym, postanowiłem w podobnym stylu pisać dalszy ciąg relacji z misji w Kraju.
Będą więc tu zarówno elementy niejako normalnego sprawozdania, jak też – często zbeletryzowane, dla lepszej percepcji przez Czytelnika – osobiste moje wrażenia, obserwacje i przeżycia, tak w Polsce jak i w czasie długiej powrotnej wędrówki przez różne kraje do Centrali w Londynie.
(fragment książki)
Wystarczyło zaledwie tysiąc czterdzieści dziewięć dni, by w podlubelskim żydowskim miasteczku po dawnych mieszkańcach pozostał tylko zryty przez poszukiwaczy złota cmentarz, zamieniona w szalet synagoga, splądrowane domy i dwadzieścioro troje ocalałych, z których żaden nie chciał tu zostać. Dziś o wojennych losach Izbicy przypomina jeszcze mniej: szkolna gablotka, dwie drewniane kuczki, zaniedbany kirkut i skrawki wyszeptanych opowieści. Bo jak mówić na głos o tych, który odeszli na naszych oczach i często za naszym przyzwoleniem? Rafał Hetman wydobywa z niepamięci postaci i losy, o których uparcie milczały kolejne pokolenia, i opisuje współczesną Izbicę, odbijając ją w lustrze wojennej historii. Właścicielka piekarni i katolicki ksiądz żydowskiego pochodzenia, chłopak, który do końca życia chodził z kulą w szczęce, przepełniony pragnieniem zemsty aptekarz, anonimowi sąsiedzi i świadkowie. Z rozmów, świadectw i dokumentów układa mozaikę żydowsko-polskiej przeszłości, której cień pada daleko poza wojenne lata. Sprawia przy tym, że losy małej, sennej Izbicy stają się uniwersalną opowieścią o polskiej historii. Pisze również o pułapkach ludzkiej pamięci i konsekwencjach milczenia, bo to właśnie przemilczane historie mówią o nas najwięcej. „To jedno z tych miasteczek, których były przed wojną dziesiątki, tych, gdzie jidysz rozbrzmiewał na ulicy częściej niż polski. W historii Zagłady zapisało się jako jedno z miejsc najstraszniejszych, w historii polskiej pamięci o żydowskich współobywatelach wydaje się zupełnie zatarte. Rafał Hetman przypomina – sobie i nam – dlaczego powinniśmy o Izbicy wiedzieć. I co z tą wiedzą zrobić osiemdziesiąt lat po wojnie, kiedy wśród nas wciąż wielu jest takich, którzy wypierają historyczne fakty w imię spokoju sumienia.” Magdalena Kicińska
WYROK ŚMIERCI WYDANO NA NICH JESZCZE PRZED NARODZINAMIWybuch wojny zniszczył mój świat, moje poczucie bezpieczeństwa. W getcie spędziłam trzy i pół roku. To było trzy i pół roku w piekle wspomina Krystyna, która z dziesięcioosobowej rodziny jako jedyna przeżyła wojnę.Na początku byliśmy jeszcze wszyscy razem, nie mieliśmy pojęcia, że nasze dni są policzone. Nie wiedzieliśmy, czym jest strach, głód i walka o życie tak swoje przerwane dzieciństwo pamięta Józef.Z czasem się do tego przyzwyczajamy. Do widoku trupów na chodnikach i do myśli, że być może ja będę następny wyznaje po latach Marian.Świat, który znali, zniknął nagle wraz z napaścią Niemców na Polskę. Niemal od razu oni i ich rodziny stali się dla okupantów podludźmi. Z miesiąca na miesiąc rosły represje, odbierano im kolejne prawa, aby w końcu zabrać im także to najbardziej podstawowe prawo do życia.Nakazano zamknąć wszystkich Żydów w wyznaczonych, szczelnie zamkniętych dzielnicach. W gettach. Tam codziennie towarzyszyły im potworny głód, wszechogarniający strach i lęk przed utratą kogoś bliskiego. Patrzenie na śmierć i cierpienie stało się ich codziennością. Cieszyć mogli się tylko tym, że mają jeszcze dość sił, aby przeżyć kolejny dzień.Świadków tych okropnych wydarzeń z dnia na dzień jest coraz mniej. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które ma możliwość posłuchać opowieści o najtragiczniejszych wydarzeniach drugiej wojny światowej z pierwszej ręki. Usłyszmy ich głos i nie dopuśćmy do tego, aby te historie kiedykolwiek się powtórzyły.WOJNA JEST NAJGORSZĄ RZECZĄ, JAKA MOŻE PRZYTRAFIĆ SIĘ LUDZKOŚCI, DLATEGO: NIGDY WIĘCEJ.Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Miłość - uczucie totalne, rządzi ciałem, umysłem, życiem... Można kochać do upojenia, obłędnie tęsknić, bezgranicznie pożądać... Caroline zaczęła pić w wieku 14 lat, zakochując się stopniowo w widoku oszronionej butelki, dźwięku wyskakującego korka, odgłosie płynu nalewanego do kieliszka, melodii kostek lodu stukających w szklance. Uczucie - z początku chroniące przed problemami codzienności - z czasem przerodziło się w obsesję. Bez niego nie mogła żyć. Uwiedziona, a potem rozczarowana i zdradzona, coraz bardziej cierpiała. Caroline Knapp - mądra, zdolna i atrakcyjna kobieta - po 20 latach związku rozstała się z alkoholem. Szczerze, nie oszczędzając siebie, rozprawia się z tabu kobiecego alkoholizmu.
Zakopane pępek świata jak nazwał je Rafał Malczewski, znakomity malarz, taternik i literat, syn słynnego Jacka Malczewskiego! Letnia, potem zimowa, a wreszcie duchowa stolica Polski, kolebka niepodległości! Uzdrowisko i ośrodek sportów zimowych, w końcu centrum turystyczne i wypoczynkowe. Zawsze świetne miejsce do lokowania kapitału. Rozwijało się dynamicznie, jak kameleon się zmieniało i dostosowywało do nowych potrzeb. Zawsze tętniło życiem: najpierw w ośrodku dworsko-przemysłowym w Kuźnicach, potem na Nawsiu, wreszcie na Krupówkach, w hotelach, w słynnych restauracjach i kawiarniach oraz w tatrzańskich schroniskach. Takie było i takie jest, choć wciąż coraz większe i bardziej zabudowane.A gdyby tak cofnąć czas i wrócić do dawnego Zakopanego? Przed państwem niepowtarzalna okazja. Album Zakopane, którego nie ma pokazuje wieś-miasto rozpościerające się pod miłościwie panującym tu Giewontem. Na unikatowych fotografiach zobaczymy góralskie chałupy i zagrody, wypoczynkowe wille i zakłady wodolecznicze, hotele i pensjonaty, wystawne rezydencje i kamienice wzdłuż nowych ulic nieustannie biegnących w stronę Tatr.To niepowtarzalna okazja, by przyjrzeć się wiejsko-miejskiej zabudowie i z błotnistego traktu wkroczyć na bruk, a potem na górski szlak. Zobaczmy, jak wieś zmienia się w miasto, a miasto nieustannie zmienia swoje oblicze. Tamtego Zakopanego już nie ma. Zachowało się jednak w pamięci mieszkańców i turystów, we wspomnieniach tych, których urzekło na tyle, że zatrzymali się tu na dłużej, albo zostali na zawsze. Dawne miasto wciąż trwa na starych fotografiach, które z pudeł, kufrów i archiwów muzealnych trafiają wprost przed państwa oczy. Z książką w ręku ruszajmy na szlak.
Postanowiłam przelać na papier swoje wspomnienia, mimo że wiem, iż jest to zadanie nielekkie, połączone z bólem i cierpieniem. Ale czuję, że powinnam, bo jestem to winna nie tylko moim dzieciom, ale też historii.Gdy spojrzę wstecz, w przeszłość, widzę ich wszystkich, pojawiają się jak w kalejdoskopie. Widzę ciocię Frumę, starszą siostrę mojej mamy, mądrą, okazałą kobietę, matkę dwojga dzieci. Widzę jej syna, mego kuzyna Lusia, starszego ode mnie o rok. Ma krótki wzrok, jest chudy, jak na swój wiek wyrośnięty, bystry i inteligentny. A tuż obok jego młodsza siostrzyczka Betka. Ma zaledwie dwa latka, uśmiechniętą buzię, niebieskie oczy i masę niesfornych loczków miodowego koloru. Wspominam moją ciotkę Donię, która tak ładnie umiała śpiewać, i jej pięcioletnią córeczkę Niusię, ładną i zaradną dziewczynkę. Jej małego braciszka Bena pamiętam jako zaledwie półroczne niemowlę. A słodki Lesio, blondyn o mądrych oczach, ma tylko sześć lat, a już umie czytać.Widzę ich wszystkichPamiętam, że to my, całe stadko rozbawionych wnuków, byliśmy źródłem radości i pociechy dla naszego dziadka Jakóba Habera z Horodenki. Był on przekonanym syjonistą i wierzył, że kiedyś w końcu uda mu się pojechać z rodziną do Ziemi Świętej. Marzył, że tam młode pokolenie zazna życia spokoju, z dala od nieprzyjaznego otoczenia, a on sam zostanie pochowany w Jerozolimie.Właśnie jego miałam w pamięci, gdy stanęłam jak skamieniała, dotarłszy po raz pierwszy do Ściany Płaczu w 1967 roku. Stojąc przed monumentalnym murem Starej Świątyni, patrzyłam na olbrzymie kamienie i wyrastające spomiędzy nich wątłe źdźbła zielonej trawy, czując jakąś magnetyczną siłę przyciągającą mnie ku nim. Nie mogłam opanować łez, gdy procesja tych wszystkich drogich mi osób przesuwała się przed oczyma mojej wyobraźni. Niestety, tylko ja jedna z nich wszystkich przeżyłam i mogłam przyjechać do ojczyzny naszych przodków sprzed dwóch tysięcy lat. Tylko ja jedna mogę opowiedzieć o ich życiu i śmierci.
,,W tej niezwykłej i wzruszającej książce jest wiele rzeczy godnych podziwu. Te wspomnienia, napisane przystępnym, a zarazem pełnym elegancji językiem, przywołują dzieje pojedynczych osób wplątanych w wir potężnych historycznych wydarzeń. W intymnej i porywającej opowieści autorka ukazuje biografię własną i swojej matki na tle straszliwych tragedii drugiej wojny światowej i Holokaustu, z niezwykłą wrażliwością śledząc cień nieuchronnej traumy, jaka zaciążyła na ich życiu w powojennych dziesięcioleciach. Powściągliwość i łagodne poczucie humoru stanowią kontrapunkt dramatu - narracji o cudownym ocaleniu, a zarazem wnikliwie obserwowanej opowieści - relacjonowanej z punktu widzenia uczestniczki wydarzeń - o relacji między matką i córką. To piękne połączenie biografii i historii z pewnością znajdzie oddźwięk u czytelnika"".David Rechter profesor historii nowożytnej Żydów, uniwersytet w Oksfordzie
Rodzinna codzienność z przymrużeniem oka. Wychowywanie dziesięciolatka to nie bułka z masłem... W drugim tomie zapisków z życia rodzinnego Ewelina Gierasimiuk-Merta z właściwą sobie wrażliwością i humorem opowiada o perypetiach związanych z macierzyństwem. Nietuzinkowa pasja jej syna, Miłosza, sprawia, że w ich domu pojawiają się kolejne zwierzaki: kot, wąż, szczury i... tabuny mrówek. Zabawne anegdoty z życia rodzinnego przeplatane są słodko-gorzkimi refleksjami autorki dotyczącymi miłości rodzicielskiej i małżeńskiej, własnych słabości, ograniczeń i umiejętności radzenia sobie z nimi. Przekonajcie się, jak niezwykła może być zwykła rodzinna codzienność! - Mamo! Tato! W moim pokoju jest mysz! - Wrzask jak z horroru z sąsiedniej sypialni.- Jaka mysz? Miłosz, to tylko Tofik znów coś wymyślił - uspokaja synka tatuś, któremu ani w głowie wstać i popędzić na ratunek dziecku.- Skąd wiesz, że nie mysz? - włączam się w dyskusję, sztywniejąc ze strachu na swojej połowie małżeńskiego łóżka. A jeśli szczur...? Idź, sprawdź. (...)Po odsunięciu regału od strony, którą jednoznacznie wskazywał kot, zagadka się wyjaśnia. Żadna mysz, żaden szczur ani w ogóle żaden gryzoń. Nic, w co trzeba by walić klapkiem. To tylko zwinięty w spiralę wąż, głuchy na miauknięcia kota, a tym bardziej na ludzką mowę...
Leonardo Sciascia nie mylił się, pisząc, że „Sycylia jest metaforą”. Bo jak inaczej mówić o miejscu uwodzącym różnorodnością odziedziczoną po wszystkich, którzy w ciągu wieków żeglowali przez Morze Śródziemne? W sycylijskich krajobrazach i miasteczkach jak w zwierciadle odbija się skomplikowana historia wyspy, a kontrasty nie dają o sobie zapomnieć: Wschód i Zachód, turyści i uchodźcy, mafia i praworządność, historia i nowoczesność. Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński, „jeden z Rzymu, drugi z Krymu”, zabierają nas w wyjątkową podróż po Sycylii. Spotkanie poetyckie w więzieniu, gwarny targ rybny, stare świątynie, wyludnione centra miasteczek, dzielnice imigrantów – to tylko kilka z licznych przystanków na trasie tej niezwykłej wyprawy.
Czerwony śnieg na Etnie to pełna głębokiego humanizmu opowieść o złożonej naturze sycylijskiego świata i sycylijskiej duszy – opowieść, w której poetycka czułość Mikołajewskiego i reporterska wnikliwość Smoleńskiego współtworzą barwny portret wyspiarskiej rzeczywistości.
„Pierwszy raz pojechaliśmy na Sycylię, ponieważ Jarek, który zna wyspę jak własną kieszeń, tak długo przekonywał Pawła, aż przekonał. Bo we dwóch lepiej się jeździ niż samemu. Bo dwie pary oczu więcej widzą niż jedna. A wino lub averna pite z przyjacielem lepiej smakują niż do lustra.
Drugi raz pojechaliśmy na Sycylię, by ostatecznie sprawdzić, że powody, które skłoniły nas do pierwszego razu, były wystarczające, ale też najlepsze na świecie. No i z kim, jak nie z kumplem, można zażarcie debatować na temat kamiennego słonia z Katanii? Albo drogi wiodącej gdzieś w góry, która w oczywisty sposób jest drogą z Mazur lub Podlasia, tylko prowadzącą gdzie indziej?” Autorzy
Poinformowano mnie krótko o dotychczasowych wypadkach, więc o pozornym napadzie na Sulejówek, o udziale gen. Żeligowskiego w spisku w ten sposób, że oddał w ostatniej chwili swego urzędowania ministerialnego jednostki przygotowane do buntu do dyspozycji marszałka
Piłsudskiego pozornie na ćwiczenia w Rembertowie, nie informując o tym swego następcy, gen. Malczewskiego, co wywołało niesłychane zamieszanie, o marszu oddziałów zbuntowanych z Rembertowa na Warszawę, o interwencji P. Prezydenta Rzeczypospolitej na moście Poniatowskiego i powstrzymaniu marszałka Piłsudskiego na tym moście przez oficerską szkołę piechoty pod dowództwem majora Porwita, o przybyciu szkoły Podchorążych z Rembertowa do Warszawy na stronę legalną, nie bacząc na 7 p.uł., który jej stał w drodze, o tym, że się mosty na Wiśle jeszcze jakoby trzymają, chociaż o moście Kierbedzia tego na pewno nie wiedziano, przypuszczając nawet, że jest już ewentualnie opanowany przez tamtą stronę. Do tych wypadków jeszcze przy końcu mego sprawozdania powrócę.
Mówi się: "Obyś żył w ciekawych czasach". Czy czasy PRL były ciekawe? Tak. Często opisywane są przez historyków, socjologów czy filozofów. Ukazywane są jako czasy trudne, momentami tragiczne, niebezpieczne, pełne strachu. Każdy coś wie o PRL. Ci, którzy w nim żyli wspominają go przeważnie albo dobrze, albo źle. Połowa Polaków zna PRL tylko z opowiadań lub książek.
A jak widziała to dziewczynka, która żyła w tamtych czasach? Dzieci nie rozumieją polityki, chcą spędzać czas z rówieśnikami, chcą stabilizacji, bezpieczeństwa, chcą swobody. Mają swoje małe i „ogromne” problemy.
Nie obchodzi je ustrój czy polityka, które przelatują przez codzienność i rzutują na całe życie.
"Opowiadania nostalgiczne" uchylają rąbka tajemnicy o życiu córki członka aparatu ówczesnej władzy. Czy było tak inne, jak się czasami o tym mówi w tonie deprecjonowania? Jak wyglądało jej patrzenie na codzienność? Opowieść dotyczy lat środkowego PRL. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: starsi – wspomnienia swojej młodości, młodsi – wiele ciekawych informacji o życiu w tamtych czasach. PRL był jaki był. Każdy żył jak mógł i umiał, a czasem nawet jak chciał, i to niezależnie od tego kim się było.
Każdy miał swój PRL.
Jolanta Czartoryska – absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przez kilkadziesiąt lat wykonywała cztery zawody prawnicze, obecnie emerytowany radca prawny. Doktor nauk humanistycznych – historyk, publicystka, laureatka konkursu „Deutsche Welle” i „Rzeczypospolitej” (2002) oraz innych wyróżnień, autorka książki-dyskursu dotyczącego okresu PRL i współczesności „Odejść w cień”( LSW 2012).
Lubi porządkować problemy i przestrzeń wokół siebie.
Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość"" - pisał Marek Edelman, jeden z dowódców powstania w getcie warszawskim. W rozmowie z Paulą Sawicką przywołuje najintymniejsze chwile z życia swoich przyjaciół, znajomych, niekiedy zupełnie obcych ludzi. Wypływa z nich uniwersalne przesłanie: to uczucie pokonuje wszystko, pozwala na szczęście, wyzwala od strachu, także przed śmiercią.I była miłość w getcie, historia opowiedziana prosto i bez patosu, w przejmujący sposób dotyka jądra człowieczeństwa.
Moje 0-1 to trudna, ale pełna nadziei i optymizmu opowieść o człowieku i jego walce z chorobą nowotworową. Autobiograficzna książka Krzysztofa Domagały, cierpiącego na glejaka mózgu pierwszego stopnia, zabiera nas w podróż do miejsc, których nigdy nie chcielibyśmy odwiedzać. To przychodnie, szpitalne oddziały onkologiczne i ośrodki rehabilitacji. Ale ta podróż jest dla czytelników doświadczeniem ważnym, bo przynoszącym katharsis. Dzięki niej dowiadujemy się, jak ważna, ocalająca może być wiara w Boga, który nadaje wszystkiemu sens, nawet cierpieniu. I jak ważne jest wsparcie rodziny i przyjaciół. Moje 0-1 przynosi wiarę w świat i człowieka. Mimo wszystko.
Dla czytelników, których poruszył Dziennik Anne Frank oraz Tatuażysta z Auschwitz
Gdy w 1939 roku Hitler zaatakował Holandię, Edith van Hessen była uczennicą znanego holenderskiego gimnazjum. Była także Żydówką. W tym samym miesiącu, w którym zaczęła ukrywać się Anne Frank, Edith wysłano do odważnej protestanckiej rodziny, gdzie zamieszkała pod przybranym nazwiskiem i przeżyła, udając nie-Żydówkę. Jedną trzecią ukrywających się holenderskich Żydów Niemcy odkryli i zamordowali; w ten sposób zginęła większość członków rodziny Edith.
Jej pamiętnik powstał w oparciu o zapiski z dzienników, które prowadziła jako nastolatka w okupowanej Holandii, listów z okresu wojny i wspomnień dorosłej ocalałej. Historia Edith, w której autorka relacjonuje wydarzenia z czasów wojny i opowiada o tym, co wtedy czuła, jest afirmacją życia, miłości i wyjątkowej odwagi.
Trzyma w napięciu jak Dziennik Anne Frank, wstrząsający, pouczający, zdumiewa potęgą odwagi.
„The Guardian”
Historia Edith, wspomnienia dziewczynki podobnej do Anne Frank, której – w odróżnieniu od Anne - udało się przeżyć, jeszcze dobitniej przedstawia minione czasy grozy, choć nie jest opowieścią grozy. Zła i smutku w niej nie brak, lecz przyćmiewa je dobroć, śmiałość i hart ducha.
Roy Blount Jr.
Trudna kresowa miłość to zbiór dzienników, które Helena Prusakowska (później Macur) pisała podczas nauki w liceum i na początku pracy zawodowej. Ukazują one obraz wcześnie dojrzałej wewnętrznie dziewczyny, z jej emocjami, marzeniami i zmartwieniami. Widać w nich osamotnienie autorki, żal za przemijającą młodością i lęk przed niepewną przyszłością.
Dzienniki Heleny są jednak nie tylko intymną opowieścią o kobiecie, która wchodziła w dorosłość w okresie II wojny światowej. To także świadectwo czasów i zapis codziennego życia na Kresach i Pomorzu.
To niezwykle odważna Książka, którą mógł napisać jedynie Żyd. Jest rok 1977. W głębiamazońskiej dżungli wycieńczeni izraelscy łowcy nazistów docierają do kryjówkinajwiększego zbiega wszechczasów Adolfa Hitlera, który jak się okazuje, nie zginął zbunkrze pod Kancelarią Rzeszy, lecz zdołał zbiec do Ameryki Południowej. Młodzi,fanatyczni członkowie specjalnego komanda muszą w środku nieprzyjaznej dżungli zmierzyćsię najpierw z przepaścią istniejącą między obrazem potwora, którego spodziewali sięaresztować, a postacią bezbronnego, małomównego, zgrzybiałego staruszka, który wpadł wich ręce. Muszą także sprostać zadaniu dostarczenia go do San Cristobal, skąd ma zostaćprzetransportowany do Izraela. Zadaniu temu nie sprzyja ustawiczne zmaganie się zewspomnieniami tych wszystkich miejsc przeklętych, które w ich mentalności zostawiły śladynie do wymazania. Na dodatek, nie wiedzą, że ich kroki są pilnie śledzone przez wywiadybrytyjski, amerykański, francuski i rosyjski, dla których perspektywa postawienia Hitleraprzed sądem blisko 40 lat po wojnie, nie jest wymarzoną opcją polityczną.
Książka zawiera wspomnienia gen. Eugeniusza de Henning-Michaelisa: I i II tom “Burzy dziejowej” (lata 1914-1917) i “W zamęcie” (lata 1917-1918).
Gen. Eugeniusz de Henning-Michaelis – ur. 1863 r. Od 1881 r. w armii carskiej. Uczestnik rosyjskiej interwencji w Chinach oraz wojny z Japonią. W okresie I wojny światowej dowódca 13 Dywizji Piechoty. W latach 1917-1918 dowódca III Korpusu Polskiego na Wschodzie. Od stycznia 1919 r. w Wojsku Polskim, w lipcu i sierpniu 1920 r. stał na czele Komitetu Fortyfikacyjnego w obronie Warszawy. Od sierpnia 1920 do sierpnia 1921 r. wiceminister spraw wojskowych, następnie szef Administracji Armii. W 1923 r. przeniesiony w stan spoczynku. We wrześniu 1939 r. ewakuował się z żoną na wschód, zginął 14 września 1939 r.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?