Wierszoterapie to wielowarstwowa opowieść o odnajdywaniu sensu w codzienności naznaczonej trudnościami. Pisanie jest ważnym narzędziem terapeutycznym, ale też kluczowym elementem rozwoju. Bohaterka, próbując poradzić sobie z kryzysem wewnętrznym, który potęguje choroba przewlekła oraz macierzyństwo dziecka neuroatypowego, walczy o najwyższą stawkę: o swoje życie i siebie samą, ludzką godność, twórczość, zdrowie psychiczne. Pisanie okazuje się nie tylko ważnym remedium, umożliwiając akceptację własnej wrażliwości i emocjonalności, ale wręcz ratunkiem – z jednej strony to sposób na odzyskanie
równowagi wewnętrznej, z drugiej osobisty poligon walki o własną wolność. Bohaterka wybiera trudny język poezji, w którym stara się wyrazić to, co jest zazwyczaj pomijane, wstydliwe, nazbyt codzienne, oczywiste albo po prostu niewyrażalne. Obszarem dodatkowych zmagań staje się więc własny język, w którym należy dobrać właściwe słowa, stworzyć nowe kody, które otworzą „drogę do wyjścia” i pozwolą, dosłownie i w przenośni, „wziąć oddech”.
Wierszoterapie nie zamykają odbiorcy w jednej przestrzeni, lecz odsłaniają szerszą perspektywę, nawołując do zwrócenia uwagi na drugiego człowieka i jego położenie w różnych sytuacjach. Książka skłania do refleksji nad kondycją człowieka współczesnego, zaprasza do wyjścia, śladem bohaterki, poza własną strefę komfortu, zachęca do walki o siebie. Jest to również opowieść o tym, jak pisanie może stać się źródłem wewnętrznej siły, by odnaleźć sens i piękno pomimo życiowych trudności.
*
Patrycja Purgał (ur. 1981 w Legnicy) – poetka, ekonomistka. Absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz studiów podyplomowych „Teksty współczesnej kultury” w Instytucie Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Dla literatury porzuciła pracę naukową w dziedzinie ekonomii. Zawodowo zajmuje się analizami rynku, doraźnie redakcją tekstów poetyckich i użytkowych. Związana z trzema miastami: Legnicą, Poznaniem oraz Warszawą. W wolnych chwilach tańczy tango argentyńskie. Wierszoterapie to jej debiut książkowy.
Mija osiemdziesiąta rocznica śmierci Bolesława Leśmiana i zarazem sto czterdziesta rocznica jego urodzin. Mimo upływu lat twórczość autora Sadu rozstajnego (1912), Łąki (1920), Napoju cienistego (1936) oraz Dziejby leśnej (1938) fascynuje nadal. Więcej: fascynuje coraz bardziej! Dzisiaj mamy już pewność, że miejsce Leśmiana jest na szczycie Parnasu polskiej literatury, obok takich twórców jak Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz, Cyprian Kamil Norwid czy Wisława Szymborska i Czesław Miłosz. A jednocześnie uświadamiamy sobie, że jego poezja ciągle i uporczywie wymyka się analizom i refleksjom literaturoznawczym; nie poddaje się też historycznoliterackiej kwalifikacji. Leśmian był zawsze poetą osobnym, za życia - prawie nieobecnym. W dwudziestoleciu międzywojennym uważano go za młodopolskiego epigona, nierozumiejącego współczesności. Wiele lat po śmierci poety Czesław Miłosz pisał: "Ważną nauką powinna być pomyłka mojego pokolenia co do Leśmiana, bo przesłonił go nam jego język młodopolski, a więc staroświecki (...), czyli byliśmy jak sprzedawca w sklepie konfekcji męskiej, który osądza dobro i zło według kroju ubrania". Być może jest tak, że to właśnie Leśmian przeniósł model wrażliwości literackiej polskiego modernizmu w przyszłość - w sposób najbardziej wiarygodny, najpełniejszy i najbardziej przejmujący. Poezja Leśmiana stawia pytania najbardziej fundamentalne. Dotyczą one istoty Boga, Miłości, Śmierci, Niebytu i Zaświatów. Dla twórcy Dwojga ludzieńków granice pomiędzy tymi pojęciami nie istnieją. W tej poezji Świat oraz Byt nie są warunkiem koniecznym dla zaistnienia Miłości. Kochankowie po śmierci "sił resztką dotrwali do wiosny, do lata,/ By powrócić na ziemię - lecz nie było już świata"... Z upływem lat poezja Leśmiana staje się coraz większą filozoficzną łamigłówką w poetyckim stanie skupienia. Ale przede wszystkim - budzi w nas ciągle, może nawet coraz intensywniej, egzystencjalny niepokój, rodzaj tęsknoty za światem ciszy i niebytu, których natury nie jesteśmy w stanie rozpoznać, chociaż wiemy, że istnieją i są na wyciągnięcie ręki. Poeta zbliża się w swojej twórczości do tej tajemnicy i to w stopniu, który był udziałem niewielu polskich pisarzy. Czyni to w sposób, który uwiarygodnia siłę poezji i siłę polskiego słowa, na zasadach, które on sam i na własny rachunek tworzy. Ten tom wierszy Bolesława Leśmiana, wraz z refleksją na ich temat najwybitniejszych polskich "leśmianologów", oddajemy do rąk Państwa - w nadziei, że wzbudzą one Państwa zachwyt i zainicjują refleksję: pytanie o... SENS. Andrzej Nowakowski
Z dystansu trzech dekad, jakie upłynęły od chwili wydania książkowego debiutu Marcina Świetlickiego, widać wyraźnie, że horyzontu lektury jego wierszy nie wyznacza już dzisiaj współczesność pojęta jako artystyczna przygoda tej czy innej generacji, ale wielopokoleniowa perspektywa historyczna, sięgająca co najmniej pierwszej połowy XIX wieku. Twórczość autora Zimnych krajów należy już bowiem nie tylko do historii najnowszej poezji polskiej, ale do historii poezji w ogóle, a jego wiersze są niezbywalnym elementem rodzimej tradycji literackiej. Nie znaczy to oczywiście, że zakres i siła ich oddziaływania zostały już raz na zawsze określone. O dalszych losach tej poezji zadecyduje sposób, w jaki będzie ona czytana, pamiętana i interpretowana. Niniejszy wybór wierszy, uzupełniony komentarzami wnikliwych i uważnych czytelników twórczości Świetlickiego, ma być przede wszystkim zachętą do podjęcia tego lekturowego zobowiązania, przed którym stawia nas zawsze poezja najwyższej próby. Tomasz Kunz
Co wiedzą poeci? Adam Zagajewski udziela na to pytanie sprzecznych odpowiedzi. "Nic nie wiedzą, ale zapisują pojedyncze metafory" - mówi w jednym z wierszy, gdy w innym sugeruje: "A może tylko udawaliśmy, że nic nie wiemy" Poezja, podobnie jak śpiew, rodzi się "tam gdzie oddech", ale to, co najważniejsze ukryte jest w milczeniu, "śpiewa to, co milczy". W jej odbiorze ważne są więc osobiste, pozbawione uprzedzeń wrażenia. Zapytałam o nie krytyków i naukowców, profesora muzykologii, eseistkę, która ukończyła historię sztuki, tłumacza, który jest równocześnie poetą, i poetę, będącego zarazem badaczem literatury. Niepodobne do siebie wypowiedzi trafiły do tej książki. Swego rodzaju zawieszenie sądów proponuję również czytelnikowi wyboru wierszy. Zresztą sam wybór właśnie temu służy - stanowi próbę spojrzenia w nowy sposób na dawne i najnowsze teksty poetyckie Adama Zagajewskiego. Anna Czabanowska-Wróbel
Zaczęła od miniatur cienkim pędzelkiem, skończyła jako użytkowniczka najdrapieżniejszego w poezji polskiej pazura. Jak z tego wynika, Anna Świrszczyńska (1909-1984), której pierwotny styl unicestwiła wojna, doznała jednego z najosobliwszych literackich wskrzeszeń. Godna jest studium o przemianach osobowości, a poznanie jej biografii przemianę tę tłumaczy. Czytelnik/czytelniczka tego wyboru jej wierszy musi się więc przygotować na niezłą emocjonalną huśtawkę. I zadać sobie pytanie, w którym wcieleniu Świrszczyńska wywarła większy wpływ na kształt poezji polskiej. Zresztą, co tam, odpowiem: w obu. Eliza Kącka
Jeden z najwybitniejszych znawców współczesnej poezji polskiej, Piotr Śliwiński, określił Juliana Kornhausera mianem „poety buntu” i „pisarza wielofunkcyjnego”. Formuły te bardzo trafnie określają kalejdoskop gatunków i motywów wyłaniający się z jego twórczości. „Buntowniczość” poety wiąże się z duchem nowatorstwa i poszukiwań. Zamiast cyzelować dobrze funkcjonujący mechanizm wiersza, Kornhauser woli go porzucać na rzecz coraz to nowych rozwiązań, problemów i horyzontów. Rzecz jasna, jest w tym działaniu nuta anarchii, zakorzeniona głęboko w przekonaniu, że jedynie dystans do literackiego i kulturalnego mainstreamu daje wolność ekspresji i poczucie uczciwości wobec czytelnika i samego siebie. Ale jest i potrzeba innowacji, nieustannego badania granic wiersza, granic literatury jako przekaźnika prawdy o świecie – prawdy, która wsparta jest jednak na fundamencie twórczej niezależności i poetyckiej wyobraźni. Stąd „wielofunkcyjność” tego dzieła. Nie chodzi tu o sam fakt poruszania się Juliana Kornhausera po niejednym polu literackiej aktywności – jest on bowiem nie tylko autorem kilkunastu tomów wierszy dla dorosłych i dzieci, lecz również trzech powieści, licznych książek eseistycznych oraz krytyczno- i historycznoliterackich, wreszcie tłumaczem poezji bośniackiej, chorwackiej i serbskiej. Przede wszystkim mowa o świadomym poszerzaniu repertuaru o nowe języki i tematy, przy czym to poszerzanie nadzwyczaj często okazuje się kamieniem milowym polskiej poezji.
Jakub Kornhauser
Książka, która zabiera nas w kosmos i funduje nam mało optymistyczną przyszłość. W swoim drugim tomie laureat Silesiusa 2017 sampluje naukę z popkulturą, pokoleniowy rap miksuje z żargonem programistów, a hard sci-fi przełamuje tradycyjną frazą Miłosza (lub nawet Kochanowskiego). W posthumanistycznej wizji Jurczaka mrugają litościwie lampki ledowe i diody routerów, nad głowami podmiotów rozbitych na bajty latają drony, a wszystko zostaje wessane przez logikę algorytmów i obklejone przez cichy, bezradny plastik"". To probabilistyczne proroctwo spełnia się tu i teraz przyjmujesz zakład?
Książka o wysiedleńcach, zakorzeniona w łemkowskim doświadczeniu rodzinnym samej autorki. Wsłuchujemy się w zagłuszane głosy krzywdzonych kobiet, podglądamy je, gdy zanurzają się w potokach pozostawionych na utraconej ziemi. Towarzyszymy też mężczyznom, którzy głęboki lej wspomnień zalewają księżycówką, a przemoc doznaną przez siebie powtarzają, zadając ją innym. Zapisane w wierszach łemkowskie opowieści zostają uzupełnione wykonanymi na ziemiach pogranicza fotografiami autorki, dla której beskidzki krajobraz wciąż jest naznaczony rodzinną raną i traumą.
Dlaczego czytać – dziś, teraz! – Baczyńskiego? A cóż to za pytanie? Trzeba, warto, należy czytać Baczyńskiego - by żyć.
Istotnie, w pełni, mocno. Bo w tych genialnych – olśniewających i przerażających – lirykach dwudziestoletniego chłopca-anioła jest Wszystko. Najgłębsza trwoga bycia i oszałamiający ekstatyczny zachwyt istnieniem i światem, światami; jest Bóg i szatan, jest czas i historia (i my w nich); jest piękno i mrok; jest Miłość i śmierć; Wszystko… Ten ostatni z wielkich romantyków, w niesamowitych poetyckich obrazach, otwiera dla nas i nazywa nasze ludzkie – nie tylko w „mrocznym czasie” spełnione – ziemskie doświadczenie i najwyższe przygody ducha…
Bronisław Maj
Podczas pobytu w Lozannie, w latach 1839–1840, Mickiewicz naszkicował sześć krótkich wierszy. Rękopisy zachował, ale nigdy nie nadał im ostatecznego kształtu. Ogłoszone po śmierci poety, były początkowo traktowane jako mało znaczące drobiazgi. Wraz z upływem czasu ich ranga, mierzona opiniami poetów, krytyków i historyków literatury, zaczęła rosnąć.
Dzisiaj nikt ze znawców poezji nie wątpi, że liryki lozańskie są arcydziełem, jednym z centralnych punktów poetyckiej twórczości Mickiewicza, a więc – całej polskiej poezji. Pochodzące z nich frazy, takie jak „Nad wodą wielką i czystą”, „Mnie płynąć, płynąć i płynąć”, „Polały się łzy me czyste”, „Gdy tu mój trup w pośrodku was zasiada”, mają moc poetyckich zaklęć, archetypów poetyckości.
Marian Stala
Marian Stala
Lozańskie wiersze Adama Mickiewicza albo niepewność interpretatora
Adam Mickiewicz
Liryki lozańskie i inne utwory
I
Wiersze pisane w Lozannie
i późne fragmenty poetyckie
Snuć miłość…
Nad wodą wielką i czystą…
Ach, już i w rodzicielskim domu…
Uciec z duszą na listek…
Gdy tu mój trup…
Polały się łzy me czyste…
Drzewo
Wsłuchać się w szum wód…
Jak drzewo przed wydaniem owocu…
Słowa Chrystusa [Z objawienia]
Słowa Panny
II
Wiersze poprzedzające
i zapowiadające cykl nadlemański
Świteź [fragment]
Do Niemna. Sonet
W imionniku ***
Nieznajomej, dalekiej – nieznany, daleki…
Do Niemna
Ałuszta w dzień
Czatyrdah
Pielgrzym
Droga nad przepaścią w Czufut-Kale
Z Petrarka
Podróżni
Żeglarz
The meeting of the waters [Z Tomasza Moore’a]
Zdania i uwagi z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka (Angelus Silesius) i Sę-Martena [wybrane wiersze]
Te rozkwitłe świeżo drzewa…
Śniła się zima…
Do samotności
Veni Creator
Broń mnie przed sobą samym…
Widzenie
Żal rozrzutnika
Marian Stala
Cztery interpretacje wierszy lozańskich
Tę wodę widzę dokoła
Snuć miłość
Jako jutrzenka świeci
Łaska czystych łez
Alfabetyczny spis tytułów
W strukturze książki dochodzą do nas, jak w zwolnionym tempie, wstrząsy targające psychopolityczną rzeczywistością. Stawiane są niewygodne pytania o psychikę, cielesność, biologię i politykę. Czytelnik może tu obserwować ruch i przemianę pojęć oraz towarzyszących im stanów emocjonalnych. Dzięki temu ma szansę ustawić się nieco inaczej wobec podsuwanych mu każdego dnia podniecających tez i prawd, które prędzej czy później okazują się pasożytami na tkance życia. Krótsze wiersze z pierwszej części książki przygotowują grunt pod coś, czego Bartczak dotąd nie prezentował poemat. Rozbudowany utwór tytułowy formalnie kontrastuje z ich minimalistyczną precyzją i analityczną energią, ustawiając je nagle w inaczej skalkulowanej przestrzeni głosowej, formalnej i tonalnej.
Ciągłe obmyślanie świata, nieustanne odkrywanie znaczeń słowa. Wytrzymująca próby czasu twórczość literacka zdaje się nie wymagać niczego więcej. Wielu poetów pragnie wynaleźć język, lecz tylko niewielu to się udaje. W gronie wieszczów obdarzonych wyjątkową inwencją językową znalazł się niewątpliwie Jan Kochanowski, który odkrył zupełnie na nowo poezję (literaturę) polską. Poeta uskrzydlił bowiem słowa naszej poetyckiej mowy. Nauczył nas wyrafinowanych zabaw słowami. Uczynił je „fraszkami”. Nadał im przejrzystość kryształu i niejednoznaczną migotliwość opalizującego klejnotu, mieniącego się w zależności od padającego nań światła różnymi barwami i ich odcieniami. Dzięki temu pozornie prosta poezja czarnoleskiego mistrza może się okazać bardziej skomplikowana, intertekstualna, zakorzeniona w wielu tradycjach. Może zwrócić niespodziewanie swe ironiczne ostrze ku czytelnikowi, przypatrującemu się z każdej strony coraz to nowym fraszkom.
Elwira Buszewicz
Wojciech Ryczek
Władysław Broniewski to w polskiej literaturze kwintesencja tragizmu, cierpienia i nieszczęścia wyrażona językiem prostym, kostropatym, minimalnie metaforycznym, ograniczonym i pozbawionym dandysowskiej, niepoważnej eteryczności. Broniewski to egzystencjalny ból człowieka, który nieustannie wrzeszczy, wyje, tęskni i chla wódę w nadziei, że zagłuszy ona ból życia i ból historii, w nadziei, że zyska choć kilka chwil spokoju o poranku. I... upada. Wstaje i... coraz częściej upada. (...) Językiem poezji usiłuje ocalić siebie, swoją integralność? Wstaje o poranku i wyje...
Siedemdziesiąt piosenek i wierszy największej poetki rocka, która od półwiecza przekonuje, że w niezgodzie na konformizm tkwi największa ludzka siła (People Have the Power!).Pięknie wydaną publikację uzupełniają rękopisy poetki oraz jej fotograficzne portrety autorstwa Stevena Sebringa. Ten ostatni nazwał Patti Smith narodowym skarbem, ikoną, Rimbaudem naszych czasów. Dzięki polskim wersjom mniej lub bardziej znanych utworów nowojorska artystka może wreszcie stać się drogocenną inspiracją dla czytelników w Polsce, a każdy z brawurowo przetłumaczonych przez Filipa Łobodzińskiego tekstów może być zaśpiewany po polsku.
22 piosenki i wiersze oraz jedna proza – wszystkiego akurat tyle, by powstał elektryzujący „album” muzyczno-poetycki autorki, która od dłuższego czasu rozwijała w swej twórczości balladowy żywioł. Frazy tomu osaczają czytelnika melodyjnym rytmem i kojącymi aluzjami, by znienacka wykonać idealne mordercze pchnięcie. Znajdziemy tutaj miłość, zdradę, używki i dancingi, słodkie upojenia i gorzkie doświadczenia, a przede wszystkim śmierć, różne jej fortele i zapowiedzi. Można tej płyty słuchać w kółko – poezja Podgórnik jest nie do zdarcia!
Wyspiański nie był poetą i równocześnie był poetą we wszystkim, co robił. Gdy tworzył swoje dramaty i projektował dla nich teatr, gdy komponował witraże i snuł fantazje architektoniczne o wzgórzu wawelskim. Był nim także wtedy, gdy pisał listy i eseje to z nich głównie pochodzą teksty składające się na ten niewielki wybór. Poetyckie fragmenty przypominają Wyspiańskiego kameralnego i refleksyjnego; tworzą najbardziej osobiste przesłanie artysty: pod ściszoną tonacją pulsuje dramatyczne napięcie, pod ironią skrywa się rozpacz. Najlepiej pozwalają zrozumieć ten liryczny autoportret: jakimś poematem wydaje mi się życie moje [], ale wciąż drżę, że ten poemat się nagle rozerwie, że przepadnie niedokończonyTeksty Wyspiańskiego komentują historycy literatury i artyści teatru, podejmując próbę odpowiedzi na ponawiane od stulecia pytanie: czym jest fenomen Wyspiańskiego. Geniusz to, grafoman czy jeden z wielu modernistycznych artystów?
Norwid nie chciał być wieszczem. Inaczej projektował powołanie poety. Inaczej czuł i wypracował sobie własny idiom poetyckiej mowy. Wiedział, że tą decyzją skazuje się na osobność. Ale jego osobność niesłusznie utożsamia się z samotnością. Nie jest samotny, kto pragnie zrozumieć. Pojąć epokę i społeczeństwo, do którego należy. Jak streścić to zadanie? Poeta to ten, który widzi głębiej i dalej. Ponieważ widzi głębiej, jest po trosze sędzią. Ponieważ widzi dalej, jest organizatorem wyobraźni narodowej. Jego działanie jest dyskretne i niedoraźne. Pisał dla późnych wnuków, którymi my jesteśmy. Zamiast prowadzić, wybrał los kogoś, kto się najgłębiej w kulturze polskiej zastanawia. I sam żąda dla siebie zastanowienia. Testuje każde kolejne pokolenie, czy jest do tego zdolne. Posiadł bowiem klucze od Echa. Jego myśl jednostkowa, osobna, domaga się konfrontacji. Jedną z takich prób jest i niniejsza książka.
Czytamy go, czasem go śpiewamy. Myślmy Norwidem.
Eliza Kącka
Czy mamy zapominać dobrych poetów z przeszłości, dlatego że byli tylko dobrymi poetami? Przecież to bardzo wiele: być dobrym poetą i stworzyć przez lata dziesiątki niezwykłych wierszy, wśród nich takie, które, mimo pozornej prostoty, ciągle stanowią dla nas zagadkę. Leopold Staff był nauczycielem poetów XX wieku a równocześnie wiecznym uczniem rzemiosła poetyckiego. Jego twórczość prowadziła nieustanny dialog z kulturą polską i podtrzymywała jej związek z tradycją europejską. Doskonałość tej liryki była zdobywana stałym wysiłkiem, prawie niezauważalnym, wytrwałym dążeniem do precyzji słowa. Dzięki pracy poety to, co bezkształtne, stawało się jasnością.
Przygotowany przeze mnie wybór wierszy Leopolda Staffa z komentarzami znawców poezji i samych poetów ma przypominać twórcę, który starał się być jasny i prosty na przekór świadomości, że nic – ani świat, ani ludzkie wnętrze, ani to, co wydarza się między człowiekiem a człowiekiem – nie daje się przeniknąć i związać poetyckimi słowami.
Anna Czabanowska-Wróbel
Almanach z wierszami 9 najlepiej rokujących poetów, będących przed debiutem książkowym. W edycji 2017 znaleźli się: Paweł Bień, Maciej Konarski, Patryk Kosenda, Nina Manel, Paulina Pidzik, Jan Rojewski, Krzysztof Schodowski, Grzegorz Smoliński, Przemysław Suchanecki i Katarzyna Szweda. Wyborem oraz redakcją zajęli się Joanna Mueller, Marta Podgórnik oraz Marcin Sendecki.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?