Na wysokości południowo-libańskiego portu Tyr okręt egipski przechwycony został przez izraelskie niszczyciele Elath(komandor porucznik Yohai Ben-Nun) i Yaffo(komandor porucznik Menahem Cohen). Miało to miejsce o 05.07, kiedy nawiązano z nim kontakt radiolokacyjny. Dystans między przeciwnikami wynosił wówczas około 17 mil. 10 minut później Izraelczycy wykryli kolejne cztery niezidentyfikowane obiekty zbliżające się z zachodu. Komandor Yanai obawiając się zasadzki, polecił zmniejszyć prędkość, ale niebawem okazało się, że to okręty amerykańskie. […] Los egipskiego niszczyciela rozstrzygnięty został przez izraelskie lotnictwo. Najpierw poderwano w powietrze Douglasa C-47 Dakota ze 103. Dywizjonu, który wykonał rozpoznanie sytuacji na morzu. W stan gotowości bojowej postawiono dwa samoloty de Havilland Mosquito ze 103. Dywizjonu, a w powietrze poderwano dwa Ouragany ze 113. Dywizjonu, uzbrojone w 16 rakiet niekierowanych Brandt T-10. Maszyny pilotowali Seren Yacov Agasi i Segen Kishon. […] Ouragany, lecąc ze względu na zachmurzenie na pułapie 1500 metrów, wykryły cel i około godziny 06.37 rozpoczęły atak wzdłuż diametralnej okrętu, z pułapu około 200 m. Izraelczycy nadlecieli od strony słońca, prowadząc ogień z broni pokładowej, by uciszyć obronę przeciwlotniczą...
(fragment)
Spis treści: I. Sytuacja stratopolityczna w basenie Morza Śródziemnego (październik 1940 marzec 1941)II. Wejście Niemców do Afryki Północnej (luty 1941 styczeń 1942)III. O krok od zwycięstwa (styczeń wrzesień 1942)AneksySpis map i szkiców O książce: 8 kwietnia gen. Gambier-Parry, do którego dotarł już rozkaz o odwrocie, podjął próbę wyjścia z kotła. Jednak jego kolumna została zmasakrowana bocznym ogniem czołgów i dział (swoją klasę pokazały tu ponownie 88-milimetrowe działa pplot.) i tylko część awangardy zdołała przejść. Kolejna próba przebicia się w kierunku zachodnim zakończyła się podobnie. Jedynie dwa szwadrony 3. BZmot. hinduskiej i część 1. pułku artylerii królewskiej, szaleńczą jazdą przedarły się na zewnątrz pierścienia i dotarły do El Adem wraz z 300 jeńcami, których udało im się wziąć w walkach. Sam gen. Gambier-Parry skapitulował o godz. 9.00, trafiając do niewoli wraz ze sztabem 2. DPanc. i 3 000 żołnierzy. Niemcy zdobyli ponadto sporo pojazdów i materiałów pędnych. Te ostatnie były najcenniejsze, ponieważ zapewniły Rommlowi możliwość dalszego ruchu na wschód. Kiedy rozładowywano samochód z rzeczami Gambier-Parry`ego, Rommel zarekwirował sobie jego gogle ochronne. Uważam, że nawet generał ma prawo do łupu oświadczył...
Spis treści: I. Wojny polsko-niemieckie w XII wiekuII. Geneza wojnyIII. Armia niemieckaIV. Wojsko polskieV. NajazdWnioski końcoweBibliografia Na początku sierpnia armia Barbarossy ruszyła na Polskę w kierunku Śląska, gdzie zapewne Wygnaniec z synami mieli dokonać dywersji. Na przedpolu za Odrą najeźdźcy napotkali graniczne puszcze, utrzymywane w gęstości, i bagna. Przejścia między nimi grodziły zasieki.Ich monumentalność zdumiała Niemców i Czechów, nawet samego cesarza. W liście podkreślał nie tylko ich ogromne rozmiary, ale i niezwykłą pomysłowość, z jaką były wzniesione.Pisze jednak, że zdobył je wszystkie bez walki. Również Odra swoją szerokością, głębokością, a zapewne nadbrzeżnymi zasiekami, zrobiła na nim wrażenie. Pod Głogowem do Niemców dołączyli Czesi i Morawianie. Jak wynika z relacji Wincentego z Pragi, być może obecnego w armii, Fryderyk nie zamierzał przechodzić Odry, dopóki Polacy będą stawiać opór.Jednak sforsowaniem rzeki mieli zająć się Słowianie. Czesi i Morawianie z wielką werwą zdobyli przyczółek dla Niemców, którzy przeszli ją 22 sierpnia. Znów nie ma w źródłach mowy o polskiej obronie. Wówczas Polacy opuścili Głogów i Bytom, paląc je za sobą. To posunięcie wielokrotnie próbowano wytłumaczyć w historiografii...
Spis treści: WstępI. Takeda ShingenII. Wojskowość samurajów przełomu XVI i XVII wiekuIII. Marsz ku klęsceIV. Bitwa 28 czerwca 1575 rokuZakończenieBibliografiaSpis map O książce: Bitwa trwała od godziny 6 do godziny 14.00. Około 13.00 Oda Nobunaga nakazał kontratak na siły klanu Takeda, które odstąpiły od palisady. Po krótkiej walce oddziały Takedów zmuszone były wycofać się. Odwrót szybko przekształcił się w chaos. Podczas ucieczki, mimo bohaterskiej postawy kilku generałów, wielu żołnierzy Takedy padło ofiarą ściągającej ich kawalerii Ody Nobunagi. Wśród poległych wtedy generałów był Baba Nobuharu, który zginął w tej spektakularnej bitwie, gdy czuwał nad odwrotem Takedy Katsuyoriego. Pomimo poważnych obrażeń, Takeda Katsuyori zdołał zbiec z pola bitwy.Koncentracja ognia, przewaga w sile żywej, przeszkody terenowe i ukształtowanie terenu dały przytłaczającą przewagą sprzymierzonej armii. Na końcu także garnizon w Nagashino ruszył do walki z wojskami znajdującymi się tuż za murami... W okresie Sengoku no Jidai, czasie panów feudalnych (daimyo) walczących o supremację, po tym jak kraj podzielił się po wojnie Onin, doszło 28 czerwca (21 maja) 1575 roku do bitwy pod Nagashino w prowincji Mikawa, obecnie wschodniej części prefektury Aichi. Był to czas w dziejach Japonii uważany obecnie za najbardziej brutalny, a zarazem najbardziej heroiczny. W popkulturze czas Kraju w wojnie lub Wojny w prowincjach (Sengoku, zwany też czasem okresem Walczących Królestw, Walczących Księstw), postrzegany jako seria trwających ponad 100 lat feudalnych wojen pomiędzy rywalizującymi armiami daimyo, do dzisiaj cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Bitwa postrzegana jest zaś jako triumf broni palnej nad tradycyjną szarżą kawalerii rodu Tokugawa.
Spis treści:WstępI. Rosja i Turcja w przededniu wojny z lat 1787-1792II. Potencjał militarny stronIII. Bitwa o Liman i FidonisiIV. Kubańska anabazaV. Fokszany i RymnikVI. Na dolnym DunajuVII. Szturm twierdzy IzmaiłVIII. Kampania morska 1790 rokuIX. Front kaukaskiX. Ostatnie batalie i pokój w JassachPodsumowanieBibliografiaSpis map i schematów O książce:Szturm Izmaiła przez wojska rosyjskie pod koniec 1790 roku, wbrew utrwalonym wliteraturze naukowej stereotypom, nie stał się punktem zwrotnym wwojnie rosyjsko-tureckiej zlat 1787-1792. Po utracie Izmaiła Osmanowie przez kolejny rok stawiali Rosjanom opór na lądzie imorzu, adopiero w1791 roku doszło do najważniejszych starć tego konfliktu zbrojnego zdobycia przez Rosjan Anapy po trwających cztery lata nieudanych próbach zajęcia tej twierdzy, atakże bitwy pod Mcin, która była ostatnią bitwą wojny na lądzie. Dlaczego więc książka nosi tytuł Izmaił 1790? takie rozsądne pytanie może pojawić się wgłowie zaciekawionego Czytelnika.Wniniejszej publikacji, która ma charakter popularnonaukowy, autor starał się nawiązać do wydarzeń dobrze znanych polskiemu Czytelnikowi, miłośnikowi historii wojskowości. Niewątpliwie takim wydarzeniem dla okresu wojny rosyjsko-tureckiej był szturm na Izmaił, dowodzony przez niesławnego wpolskiej historii generała Aleksandra Suworowa. Trzydniowa masakra, jakiej żołnierze Suworowa dokonali wIzmaile, aktórej faktu nie negowali nawet rosyjscy historycy wojskowości XIX ipoczątków XX wieku, była swoistą próbą generalną przed krwawymi wydarzeniami, jakie miały miejsce zaledwie kilka lat później, podczas szturmu na warszawską Pragę. Rosyjska historiografia stworzyła idealistyczny, lakierowany obraz Suworowa jako niezwyciężonego dowódcy, niezrównanego taktyka iinnowatora. Wtej książce Czytelnik znajdzie wiele faktów, które obalają powyższe tezy...
Lotnik prawdziwy – to jaźń biorąca, rwąca się do bohaterstwa i lotu nad poziomy, to głowa szalona, szukająca praw nowych, to tytan burzący wszystko, co stare i zatęchłe, to Prometeusz, który za wydanie ognia mającego służyć ludzkości, gotów jest zapłacić każdą – absolutnie każdą cenę.
Tymi słowy prof. Gustaw Andrzej Mokrzycki, wykładowca Politechniki Lwowskiej z okresu II Rzeczpospolitej w 1932 roku, scharakteryzował osobowość ludzi, którzy ośmielili się rzucić wyzwanie naturze i zagrać jak hazardziści z losem o… wszystko co najcenniejsze, o życie. Jako cywile, „lotnicy czasu pokoju”, eksperymentując z nowymi silnikami czy też innymi lotniczymi nowościami ginęli w otchłani mórz i oceanów, próbując je pokonać rekordowym przelotem. Ginęli w piaskach pustyń po przymusowym lądowaniu, ginęli w górach. Ginęli szkoląc się z uporem, by być coraz doskonalszymi „następcami Ikara”. Jako żołnierze „lotnicy wojny” ginęli w walkach powietrznych i w wypadkach lotniczych obu światowych wojen XX wieku i wielu konfliktów regionalnych, aż po współczesny wiek XXI. Bo śmierć lotnika, żołnierza „piątej broni”, była i jest typowa nawet dla powietrznych asów, z których los sobie strasznie zadrwił. Szczególnie dla lotników Polskich Sił Powietrznych (PSP – ang. Polish Air Force – PAF) walczących na zachodnioeuropejskim teatrze działań wojennych podczas II wojny światowej...
(opis wydawcy)
Przez chwilę zanosiło się niemalże na całkowite załamanie się ugrupowania kniazia Daniły Szczeni. Pułki drugiej linii widząc pędzące na nich, rozbite i wstrząśnięte bojem oddziały kniazia Teljatevskija same zaczęły się mieszać i pogrążać w nieładzie. Morale Moskwicinów w obliczu atakujących sił litewskich raptownie spadło, ale druga faza bitwy nie zakończyła się pomyślnie dla Litwinów. W tym decydującym momencie starcia możemy wręcz upatrywać przesilenia całego boju. Będące w niezwykle trudnej sytuacji jednostki drugiego rzutu armii moskiewskiej utrzymały zasadnicze pozycje. Litwini nacierali z furią, chcąc wykorzystać powodzenie znad rzeczki. Wprowadzając do boju chorągwie hufca walnego i dworzan wraz z jazdą zaciężną kniaź Konstanty Ostrogski miał pewnie nadzieję na przełamanie szyku moskiewskiego. Jednak Moskwicini, widząc, że z lasów nad rzeczką nie wysuwają się już żadne kolejne posiłki dla atakujących chorągwi litewskich, stawili zaciekły opór i wytrzymali ponawiane silne ataki Litwinów. Brak kurzawy na zachodzie i jakichkolwiek rozwiniętych chorągwi litewskich wlał bowiem w upadłe już niemal serca moskiewskie wzrastającą nadzieję na zwycięstwo. Tymczasem wódz moskiewski kniaź Daniło Szczenia nie ulegając panice, w trudnej dla jego armii sytuacji, przytomnie wydał rozkaz rozpoczęcia manewru okrążającego z lewej flanki...
Najazdy węgierskie na Europę Zachodnią są zwykle fragmentarycznie opisywane w opracowaniach naukowych i popularnonaukowych. Tymczasem z kilku powodów temat ten zasługuje na szersze zbadanie i przedstawienie, także w formie popularyzatorskiej. Najbardziej widoczną cechą tych konfliktów jest ich zasięg i czas trwania.
Obejmowały one wyjątkowo rozległe tereny Europy Zachodniej przez prawie kilkadziesiąt lat. Zwykle zasięg ten tłumaczono ruchliwością armii najeźdźców. Jak będzie przedstawione dalej, powody takiego rozmachu były dużo bardziej prozaiczne. W tym celu nakreślono tło polityczne konfliktu.
Kolejnym powodem, dla którego warto przedstawić opisywane zagadnienie, jest wojskowość europejska tego okresu. Z powodu walk obronnych z Węgrami, na kartach kronik pojawiły się liczne opisy ówczesnych sposobów walki. Tutaj również obraz przekazywany przez źródła różni się od obecnych, mylnych stereotypów.
O zwycięstwach obrońców decydowała często szybkość manewrów, wykonywanych przez jazdę. Manewry te i pościgi za uciekającymi Madziarami świadczą o użyciu lekkiej konnicy. Warto przypomnieć, że w pierwszej połowie X wieku strzemiona w Europie Zachodniej dopiero wchodziły w użycie, podczas gdy Węgrzy stosowali je powszechnie. Dawało im to więc pewną przewagę...
(opis wydawcy)
Spis treści:Od AutoraI. Geneza konfliktuII. Siły zbrojne przeciwników w 1940 rokuIII. Plany wojenne stron i rozwinięcie sił zbrojnych w przededniu wojnyIV. Najazd Włoch na Grecję (28 października 13 listopada 1940 r.)V. Kontrofensywa wojsk greckich (14 listopada 28 grudnia 1940 r.)VI. Pauza zimowa (styczeń luty 1941 r.)VII. Wiosna 1941 rokuVIII. Interwencja Niemiec i załamanie się obrony wojsk grecko-brytyjskich na granicy z Bułgarią i w Jugosławii (618 kwietnia 1941 r.)IX. Klęska wojsk sojuszniczych w GrecjiX. Próba podsumowaniaZakończenieAneksyBibliografiaSpis map O książce:Wojna włosko-grecka toczona w latach 1940-1941 jest jednym z mało znanych w Polsce epizodów II wojny światowej. W zasadzie o działaniach lądowych z polskich autorów pisał tylko Tadeusz Rawski w książce Wojna na Bałkanach. Agresja hitlerowska na Jugosławię i Grecję wydanej w Warszawie w 1981 r. i w szeregu artykułów w Wojskowym Przeglądzie Historycznym. Do działań na tym terenie nawiązują także autorzy monografii lotniczych czy prac opisujących wojnę w powietrzu (np. W. Bączkowski, K. Chołoniewski, Samoloty nad Półwyspem Bałkańskim 1940-1941, Warszawa 1990) bądź na morzach. Tymczasem wojna włosko-grecka była jedynym na pierwszym etapie II wojny światowej konfliktem, w który napadnięte państwo skutecznie oparło się napastnikowi. Pierwszą wojną, w której państwo należące do Osi de facto poniosło klęskę. Oczywiście ostatecznie Grecja została pokonana, lecz stało się tak dopiero w wyniku interwencji III Rzeszy, która musiała, na skutek greckiej awantury Mussoliniego, skorygować swe plany odnośnie do Półwyspu Bałkańskiego. W niniejszej pracy autor skupił się właśnie na opisie wojny Grecji z Włochami, choć nie dało się pominąć decydującej dla jej wyniku inwazji wojsk niemieckich, jak i udziału Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego czy armii jugosłowiańskiej. Zasadniczą część pracy stanowią jednak działania na froncie albańskim i walki wojsk greckich z najeźdźcami. Udział zgrupowania W-Force, który w gruncie rzeczy był niewielki, został przedstawiony w dużym skrócie, ponieważ nie było to głównym celem Autora książki... O autorze:Jarosław Dobrzelewski (1971), absolwent Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Łódzkiego.Specjalizuje się w historii wojskowości, a szczególnie interesują go konflikty zbrojne w Ameryce Południowej i na Bliskim Wschodzie.
Spis treści:WprowadzenieI. Przygotowanie dyplomatyczneII. Mobilizacja saksońskiego korpusu wsparciaIII. Saski korpus wsparcia w Czechach. Październik-grudzień 1744ZakończenieAneksWykorzystane źródłaSpis map O książce:Wśród konfliktów zbrojnych, w które tak bogata była epoka Starego Porządku, szczególne miejsce zajmuje wojna o sukcesję austriacką (1740-48). Spór o spadek ostatniego Habsburga nazywany jest najbardziej skomplikowanym konfliktem XVIII wieku (Anderson), a przedziwne sploty interesów zaangażowanych stron dał nawet powód do twierdzenia o jego anormalności (Lodge). Wieloaspektowy charakter tego konfliktu naprawdę sprawia, że jest on o wiele bardziej złożony niż zwykłe starcie dwóch koalicji. W istocie wojna o sukcesję austriacką służy jako ogólne określenie szeregu konfliktów, z których niektóre nie są bezpośrednio związane z samą sukcesją (wojna angielsko-hiszpańska). Rywalizacja anglo-francuska, hiszpańskie roszczenia do terytoriów włoskich, dawny antagonizm Burbonów i Habsburgów oraz szereg innych sprzeczności znalazły ujście w konflikcie lat 40. XVIII wieku. Jedno z głównych miejsc w tym cyklu zajmuje konfrontacja Prus z Austrią, którą od nazwy spornej prowincji nazwano Wojnami Śląskimi (1740-42, 1744-45, 1756-63). Właśnie lawinę tych sprzeczności uruchomił król pruski Fryderyk II. Pierwszy cios zadał nieco ponad miesiąc po śmierci cesarza Karola VI Habsburga, szybko zajmując bogaty Śląsk. W wyniku dwóch lat intensywnych walk monarcha pruski zdołał obronić swój nowy nabytek, który był zabezpieczony postanowieniami traktatu we Wrocławiu z czerwca 1742 roku. Aneksja tej prowincji znacznie zwiększyła zasoby Królestwa Prus i, co nie mniej ważne, ograniczyła możliwości monarchii Habsburgów. Ale to był tylko finał pośredni...
Spis treści: WstępI. Kamieniec Podolski. Dzieje miasta wyjątkowego i jego twierdzyII. Turcy Osmańscy i ich państwo, armia oraz podboje w Azji, Europie i AfryceIII. Historia konfliktów polsko-tureckichIV. Od abdykacji ostatniego Wazy do nowej wojny z Turkami. Skandal i straszna przepowiednia króla Jana KazimierzaV. Turcja rusza na wojnę z Polską. Bałagan, intrygi i marazm na dworze królewskimVI. Polacy wobec zagrożenia tureckiego zimą, wiosną i latem 1672 rokuVII. Oblężenie i upadek Kamieńca Podolskiego 1226 sierpnia 1672 roku. Wyłamanie południowych wrót Polski przez TurkówVIII. Oblężenie Kamieńca Podolskiego oczami Henryka Sienkiewicza odkłamywanie legendyIX. Od Buczacza do Karłowic (16721699)Zakończenie, czyli dzieje Kamieńca Podolskiego po powrocie do Rzeczypospolitej w 1699 rokuPosłowieBibliografiaSpis map O książce: Obrona przed nawałą turecką w 1672 roku Kamieńca Podolskiego najpotężniejszej z kresowych twierdz dawnej Rzeczypospolitej, opisana przez noblistę Henryka Sienkiewicza w powieści Pan Wołodyjowski wydaje się być szeroko znana Polakom. Tak jak i pogrom Turków rok później pod niedalekim od tej twierdzy innym zamkiem warownym pod Chocimiem, gdzie hetman Jan Sobieski wziął krwawy odwet za śmierć swoich najlepszych żołnierzy oraz za poniżenie Polski utratą Podola z Kamieńcem i haniebnym traktatem w Buczaczu, gdy pokonany król polski Michał Korybut Wiśniowiecki uznał zwierzchnictwo sułtana tureckiego nad całą Rzecząpospolitą.Wydarzenia lat 16681673, o których opowiem, były bodaj najtragiczniejsze i zarazem najbardziej haniebne w dziejach Rzeczypospolitej pomiędzy potopem szwedzkim (16551660) a rozbiorami w następnym stuleciu, które wymazały Polskę z mapy Europy.Mam wrażenie, że ta tragiczna lekcja historii niczego nas nie nauczyła, że właśnie się powtarza... O autorze: Dr Piotr Derdej (1969). Absolwent Wydziału Historii, Wydziału Prawa i Administracji oraz Podyplomowego Studium Religioznawstwa przy Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W 2004 roku obronił doktorat na WPiA UW. Od 1996 roku pracownik Sądu Najwyższego RP. Interesuje się historią wojskowości europejskiej od XV do XX wieku, stosunkami polsko-tureckimi i polsko-rosyjskimi w tym okresie. Jest specjalistą w zakresie prawa wyznaniowego, konstytucyjnego, filozofii prawa, praw człowieka, a także od teorii doktryn politycznych i prawnych. Autor książek oraz artykułów i esejów o tematyce historycznej, prawniczej, filozoficznej, religioznawczej i kulturalnej m. in. dla Tygodnika Solidarność, Gazety Polskiej, Najwyższego Czasu, Rzeczpospolitej oraz Stolicy.
Już pierwsze kontakty pomiędzy przybyszami zza morza a rdzenną ludnością wysp Maorysami, do których doszło w XVII i XVIII wieku, doprowadziły do krwawych starć. W pierwszej połowie XIX wieku doszło natomiast do szeregu następujących po sobie ataków na statki europejskich łowców fok i ataków odwetowych z ich strony na maoryskie wsie. Prawdziwe morze krwi zaczęło się lać jednak dopiero wraz z rozpowszechnieniem się na wyspach broni palnej. W tym okresie tzw. Wojny Muszkietowe pomiędzy poszczególnymi iwi (plemionami) Maorysów doprowadziły do zdziesiątkowania wielu z nich. Zasiały też wśród nich ziarno nienawiści, które później, w okresie kolonizacji wysp przez Wielką Brytanię, uniemożliwiło zjednoczenie się w walce ze wspólnym wrogiem, a co więcej spowodowało, że rdzenna ludność często stawała po przeciwnych stronach konfliktu. W tym okresie doszło do długoletnich walk brytyjskich sił rządowych i lokalnych wojsk kolonialnych z rdzenną ludnością, znanych pod nazwą Wojen Nowozelandzkich.Wojny Nowozelandzkie były serią kampanii z połowy XIX wieku, w których z jednej strony brało udział część Maoryskich iwi (plemion), zaś z drugiej siły rządowe, w skład których wchodziły wojska brytyjskie i kolonialne oraz ich maoryscy sojusznicy. Dwa główne etapy konfliktu przypadły na połowę lat czterdziestych XIX wieku i lata sześćdziesiąte XIX wieku...
Spis treści: WstępI. Wojskowość samurajów a rewizjonizm historycznyII. W drodze po władzę (srebro, herbata i katana)III. Polityczne posunięcia i wojskowe manewryIV. Dzień zdradyV. Podsumowanie przebiegu bitwy pod SekigaharąVI. Zmiana u steru władzyZakończenieAneksyBibliografiaSpis map O książce: W centrum bitwy szybko zapanował krwawy chaos. Podczas kolejnych ataków i kontrataków Fukushima Masanori i Ukita Hidei nie zamierzali ustępować z pola. Głębokie włamania piechoty Fukushimy odpierały szarże kawalerii Hidei. Jednym z przykładów gwałtownej walki w zwarciu w tej fazie bitwy był już sam początek starcia pomiędzy siłami Ukity Hideie i Fukushimy Masanori. Jeden z dowódców Fukushimy Masanoriego, imieniem Kani Saizo, walczył z wrogim oficerem Akashi Takenori. Dźgając i tnąc swoją naginatą, znaną nam już słynną broń drzewcową wojowników, mnichów sohei i kobiet z samurajskich rodów, przełamał próby blokowania i parowania ciosów przez Takenoriego i w końcu powalił go na ziemię. Zwycięzca następnie, nie zwlekając, odciął głowę swemu rannemu przeciwnikowi. Czyn ten, dziś uważany za brutalny, wtedy był tradycyjnym zwyczajem, gdyż wojownicy w walce zdobywali głowy zabitych wrogów, a pod koniec bitwy wszystkie zdobyte głowy były rejestrowane i przedstawiane dowódcy armii... W swojej długiej historii Kraj Kwitnącej Wiśni doświadczył wielu okresów wojen między rywalizującymi frakcjami walczącymi o władzę. Najsłynniejszym z nich był okres Sengoku (walczących królestw), zwany także Sengoku Jidai (kraju pogrążonego w wojnie), który trwał od połowy XV stulecia do początku XVII wieku, a jego finałem była właśnie dramatyczna i krwawa bitwa pod Sekigaharą, w której starły się armia wschodnia pod przywództwem późniejszego szoguna Tokugawy Ieyasu z koalicją zachodnich daimyo dowodzoną przez Ishidę Mitsunariego.
Polacy dostrzegali w tym kraju i w społecznościach go zamieszkujących coś być może unikalnego. Japonia nie była dla nich egzotyczna. Opisy, które zawarli w swoich pracach, wskazują, że krajobraz Japonii nie był im obcy, miejscami wręcz przywodził na myśl albo rodzime strony, albo miejsca znane ze wcześniejszych wypraw. Z czego to mogło wynikać? Czy powodem tego mogło być to, że ziemie polskie i rejony Europy Środkowej były ich jedynymi punktami odniesienia? Dla części z nich mogło tak być, jednak większość omawianych podróżników posiadała już doświadczenia podróży do innych miejsc w Europie i w świecie. A zatem, jaki mógł być tego powód?
(opis wydawcy)
Dwukrotna zwycięska obrona Wilna przez polską załogę jest dzisiaj nieznana w polskiej literaturze historycznej i kulturze popularnej. Starcia te były ledwie wzmiankowane w Krzyżakach Sienkiewicza, a obecne prace naukowe i popularnonaukowe także nie zgłębiają tego tematu.Jest to dziwne z dwóch powodów. Po pierwsze, przebieg obu oblężeń, a zwłaszcza rola polskich łuczników, są dobrze opisane w źródłach. Przynajmniej dwa z nich, czyli Kronika Wiganda z Marburga i Roczniki Jana Długosza, są dostępne w języku polskim. Po drugie, wynik walk, ich doniosłe znaczenie oraz fakt, że polscy łucznicy pokonali angielskich, nakazują przyjrzeć się starciu bliżej.W pierwszym oblężeniu brał udział Henryk Lancaster, późniejszy król Anglii. Wówczas polscy łucznicy zwyciężyli Anglików, zabijając lub biorąc do niewoli niektórych znacznych rycerzy, w tym chorążego.Mimo ogromnej przewagi wroga i zdrady ze strony części Litwinów oraz Rusinów, Polacy obronili miasto.W 1394 roku wraz z Krzyżakami na Wilno ruszyły inne angielskie oddziały oraz łucznicy burgundzcy, walczący tak samo jak angielscy. Na samym początku oblężenia Polacy powalili strzałami francuską jazdę na opancerzonych koniach. Podczas dalszych walk odpierali ataki angielskich łuczników, a także pokonali ich w walce nocnej...
Spis treści:WstępI. Z Richmondu nad ChickamaugęII. Generał Braxton Bragg i Armia TennesseeIII. Generał William S. Rosecrans i Armia CumberlanduIV. Przygotowania do bitwy nad ChickamaugąV. 18 września 1863 r., pierwszy dzień bitwy nad ChickamaugąVI. 19 września 1863 r., drugi dzień bitwy nad ChickamaugąVII. 20 września 1863 r., trzeci dzień bitwy nad ChickamaugąZakończenieAneksySpis mapBibliografia O książce:Stoczona w dniach od 18 do 20 września 1863 roku bitwa stała się ostatnią wielką batalią wygraną w otwartym polu przez wojska secesjonistów. Jej uczestnik, konfederacki generał porucznik Daniel H. Hill, z perspektywy czasu zanotował: Wydaje mi się, że po tym starciu nie widzieliśmy już nigdy prawdziwego męstwa żołnierza Południa, jego junacka śmiałość przeminęła na zawsze. Oczywiście walczył on dzielnie aż do samego końca zmagań, ale po Chickamaudze już z uczuciem rozpaczy, pozbawiony choćby iskry nadziei. Sam tylko zachodni obszar operacyjny konfliktu secesyjnego, obejmujący całość stanów Tennessee, Missisipi i Alabamy oraz fragmenty Luizjany i Georgii, liczył 175 000 mil kwadratowych, czyli ekwiwalent terytoriów Niemiec, Belgii i Szwajcarii razem zsumowanych. Rozległość teatru wojennego oraz nader ograniczone skutki wygranych przez Konfederację wielkich bitew wymusiły zmianę południowej strategii. Jak dotąd nie udało się bowiem rozbić całkowicie którejkolwiek z dużych armii unijnych, a nawet zwycięskie kontrofensywy wojsk konfederackich z drugiej połowy roku 1862, gdy Południowcy jednocześnie wkroczyli do kontrolowanych przez Jankesów stanów Kentucky i Maryland, nie spowodowały wyczekiwanego przez Richmond uznania Stanów Skonfederowanych przez brytyjską i francuską stolicę O autorze:Marcin Suchacki (1979), historyk i pisarz, wychowanek II LO im. Jana Śniadeckiego w Kielcach, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Od 2013 r. publikuje w naszym Wydawnictwie, koncentrując się na wielkich wojnach II połowy XIX w. Niniejsza książka stanowi trzynastą w jego dorobku.
Spis treści:Od AutoraI. Widmo wojny czyli powietrzni przeciwnicyII. Działania lotnicze w okresie Bitwy GranicznejIII. Na drogach odwrotu polowej Armii KarpatyIV. Drugi agresor, czyli słowackie lotnictwo nad PolskąV. W różnych sojuszach. Czechosłowackie i słowackie lotnictwo podczas II wojny światowejZakończeniePosłowie (Grzegorz Tyluś)Wykaz wykorzystanych źródeł i opracowań O książce:Tematyka działań lotniczych nad Karpatami, nad pograniczem polsko-czechosłowackim i polsko-słowackim w latach 1938-1945 w polskiej literaturze przedmiotu poruszana jest raczej sporadycznie, choć w 2007 roku został przybliżona szerzej pierwszym opracowaniem monograficznym. Tematyka słowacko-węgierskiej tzw. Małej Wojny z marca 1939 r. jak i działań powietrznych podczas niej toczonych przez armie słowacką i węgierską jak i wojenny sojusz z niemiecką III Rzeszą podczas II wojny światowej, przez lata była w realiach po zakończeniu II wojny światowej problematyką niewygodną. W okresie po 1945 r. kiedy Czechosłowacka Republika Socjalistyczna (CSRS) jak i Węgierska Republika Ludowa (WRL) znajdowały się w tym samym obozie Krajów Demokracji Ludowej (KDL) opisywanie tej tematyki było wręcz passe. Ten stan rzeczy zmienił się dopiero wraz z kryzysem w bloku komunistycznym po 1980 r. jak i wraz z jego rozpadem po w Europie po 1991 r. Końcówka XX i początek XXI wieku przyniosły pionierskie opracowania z zakazanej tematyki autorstwa słowackich autorów J. Rajninca i J. Petrika, duetu słowacko-polskiego jakie stworzył drugi z tych autorów oraz piszący te słowa, węgierskiego historyka dr Csaba B. Stenge i nie tylko. Od tej pory problematyka ta przestała być traktowana jako tematyczne tabu. Dzisiaj jest powszechnie wiadomym, że podczas Kampanii Wrześniowej (Wojny Obronnej Polski) 1939 r. Lotnictwo Polskie (LP) stawiło czoła trzem przeciwnikom od 1 IX 1939 r. lotnictwu niemieckiemu Luftwaffe, od 1 IX 1939 r. lotnictwu Słowacji, czyli Slovenskemu Vzdunemu Zbrańu (SVZ), które do akcji bojowej weszło jako niemiecki sojusznik również od świtu 1 IX 1939 r., oraz od 17 IX 1939 r. lotnictwu Związku Socjalistycznych Republik Radziekich (ZSRR), czyli Wojenno-Wozdusznym Siłom Raboczo-Krestianskiej Krasnoj Armii (WWSRKKA)... O autorze:Andrzej Artur Olejko (ur. w 1963 r. w Brzozowie) historyk, doktor habilitowany prof. URz, specjalizujący się w historii wojskowości i problematyce lotniczej, wykładowca Państwowej Akademii Nauk Stosowanych im. ks. Bronisława Markiewicza w Jarosławiu.Wraz z red. Jerzym Pasierbem na falach Polskiego Radia Rzeszów prowadzi cykliczny program Bitwy, Kampanie, Militaria. Jest również twórcą cyklu programowego Zakamarki Przeszłości ukazującego się od 2007 r. w TVP Rzeszów oraz członkiem Stowarzyszenia Kolekcjonerów Ziemia Pucka i Stowarzyszenia Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Przewodniczący Rady Naukowej Muzeum 303 w Napoleonie. Autor, współautor, redaktor i współredaktor wielu artykułów i pozycji książkowych.
W tym czasie ogień rosyjski przeniósł się na prawe skrzydło ugrupowania polskiego, co wywołało niepokój wśród stojącej tam konnicy. Na dodatek od strony Zieleniec pojawiła się kawaleria nieprzyjaciela, rozwijająca się do szarży. Co prawda pierwszy jej impet powstrzymały czołowe szwadrony Stanisława Mokronowskiego, dowodzone przez księcia Eustachego Erazma Sanguszkę, ale w oddziale pułku buławy wielkiej koronnej powstało zamieszanie, które szybko udzieliło się tylnym szwadronom brygady Stanisława Mokronowskiego. Konnica polska poczęła zatem pierzchać z pola walki, ale Eustachy Erazm Sanguszko i inni oficerowie zdołali opanować panikę, na nowo sformować szeregi i rozpocząć szarżę na konnicę rosyjską. Wszystko to stało się w ciągu kilku minut i dlatego udało się zaskoczyć wroga. Dopiero co uciekające szwadrony polskie, wsparte częścią drugoliniowej brygady Stefana Lubowidzkiego, uderzyły z furią na rozsypanego w pościgu i kompletnie zdezorientowanego przeciwnika, co spowodowało jego całkowite rozbicie, a potem pościg aż pod Zieleńce.
W tej sytuacji Józef Poniatowski rozkazał generałowi Antoniemu Michałowi Czapskiemu, dowódcy prawego skrzydła drugiej linii, żeby wsparł całością sił ów pościg, co przyczyniłoby się do kompletnego, być może, rozgromienia rosyjskiej jazdy, a nawet całej grupy Herkulesa Markowa. Jednak Antoni Michał Czapski odmówił wykonania tego rozkazu, ponieważ nie miał go na piśmie...
(opis wydawcy)
O książce: Dwa wielkie państwa, z których jedno jest nuklearnym mocarstwem globalnym (co prawda mocarstwem drugiej kategorii, ale jednak), a drugie (choćby z racji powierzchni i potencjału demograficznego) niekwestionowanym mocarstwem regionalnym, wyprowadziły na morze okręty z powodu praw do połowu skorupiaków. Na pozór to nic więcej niż motyw niezbyt dobrego kabaretowego skeczu. Wydarzenia nie były jednak kreacją humorystów. W latach 1960-1963 Brazylia i Francja stały się stronami zatargu o langustowe łowiska położone u wschodnich wybrzeży drugiego z wymienionych krajów. W telegraficznym skrócie napisać można, że Brazylia zaangażowało się w ów spór w wyniku splotu złożonych okoliczności wewnętrznych, niewydolności instytucjonalnej uniemożliwiającej skuteczne zarządzanie kryzysem i przeszacowania własnych sił. Na to nakładała się siła sprawcza historycznego resentymentu, ale i wola zmniejszenia zależności ekonomicznej od potęg zewnętrznych. Z kolei Francją powodowała swoista pokolonialna, niemal genetycznie zakorzeniona nonszalancja imperialna wyrażająca się w przekonaniu o wyjątkowości własnej pozycji międzynarodowej. Ów splot okoliczności doprowadził do wydarzeń potencjalnie niezwykle niebezpiecznych. Co interesujące, impuls ukierunkowany na rozplątanie langustowego węzła wyszedł od Francuzów, mimo że dysponowali przewagą militarną... O autorze: Prof. dr hab. kmdr por. (rez.) Krzysztof Kubiak (1967). Absolwent Akademii Marynarki Wojennej i Uniwersytetu Gdańskiego. Przez niemal dwie dekady związany z wyższym szkolnictwem wojskowym. Obecnie jest kierownikiem Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Zajmuje się przemocą militarną w stosunkach międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem okresu po II wojnie światowej, przemianami w obrębie sztuki wojennej, szeroko rozumianą nautyką, a także architekturą bezpieczeństwa obszarów polarnych.
Spis treści:Kilka słów wprowadzeniaI. Przed wielką bitwąII. Bitwa pod Wagram (56 lipca 1809 r.)AneksySpis map i schematówBibliografia O książce:4 lipca od popołudnia zaczęło się zbierać na załamanie pogody. Pod wieczór lunęło rzęsistym deszczem z piorunami i z silnym wiatrem jakby zapowiadały to, co wydarzy się od następnego dnia. Niebo zaszło ciemnymi chmurami, ubierając letni dzień w ponure barwy. Kuzyn cesarzowej służącyw 9. pułku strzelców konnych de Tascher zapisał: brnęliśmy w błocie i zanurzeni w ciemnościach nocy; deszcz lał się strumieniami. W Dzienniku operacyjnym głównej armii austriackiej znalazł się taki zapis: Deszcz i grad lały raz za razem tak potężnymi strumieniami, że awanpoczty ledwo utrzymywały się w siodłach. De Castellane zanotował: Deszcz lał się strumieniami. Cesarz wsiadł na konia o północy i był na nim aż do godziny czwartej rano.Przy zapadających ciemnościach korpusy II Oudinota, III Davouta, IV Masseny przesunęły się na pozycje, z których przystąpić miały do forsowania rzeki.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?