Arcydzieło literatury amerykańskiej.
Tajemniczy i niewiarygodnie bogaty Jay Gatsby urządza w swoim luksusowym domu dekadenckie przyjęcia, choć rzadko się na nich pokazuje. Krążą o nim legendy, także o pochodzeniu jego fortuny. Pytań i plotek jest znacznie więcej – na przykład dlaczego wpatruje się w blask okien po drugiej stronie zatoki.
Fitzgerald opowiada ponadczasową historię o nierealnych pragnieniach i ludzkich przywarach, o miłości i wyrachowaniu, a także o złamanych przez życie, zdesperowanych i zagubionych młodych Amerykanach w okresie prosperity po pierwszej wojnie światowej. To także portret szaleństw lat dwudziestych, epoki, w której świat szemranych interesów miesza się ze światem bankierów, bieda z bajecznymi fortunami, amerykański sen z Wielkim kryzysem, a namiętne pragnienia zderzają z bolesnym upadkiem.
Ten wielki Gatsby, uznany za jedną z najważniejszych powieści XX wieku, ukazuje się w nowym przekładzie Macieja Świerkockiego, dzięki któremu maestria Francisa Scotta Fitzgeralda wybrzmiewa w pełni.
Nasze spojrzenia na kwestię upływu czasu są, bo muszą być, różne. Pierwsze bardziej jest związane z doświadczeniem rzeczywistego upływu czasu, ocen już ugruntowanych. Drugie uwzględnia przede wszystkim perspektywę wielkiej filozofii i literatury. Biorąc pod uwagę różnicę wieku pomiędzy nami, takie zróżnicowanie wydaje się w pełni uprawnione. Unikamy w ten sposób również zarzutu, który był wobec nas przy innych okazjach formułowany, że nasze teksty są albo za bardzo, albo za mało filozoficzne.Marketingowo rzecz ujmując, moglibyśmy powiedzieć, że "w cenie jednej książki czytelnik będzie miał dwie". Ale, tak naprawdę, mimo odmiennych perspektyw, mamy tu eseje poświęcone tym samym problemom, które są fundamentalnie ważne dla każdej osoby podejmującej refleksję nad własnym życiem i czasem już minionym.
Greckie słowo eros oznacza brak. Pragnienie karmi się pustką i bierze z niej życie, by ustać w momencie spełnienia. Temu paradoksowi erotyzm zawdzięcza swoją obecność w filozofii,sztuce i literaturze. Skoro pochwycenie uciekającego obiektu pożądania oznacza koniec namiętności, myśl musi pozostać w ciągłym pościgu i niekończącej się ucieczce. Eros jest czasownikiem, pisze w swoim eseju Anne Carson, odsuniętą w czasie i oddaloną w przestrzeni rozkoszą, która ukazuje naszą niekompletność. Słodko-gorzki eros próbuje przeniknąć strukturę pragnienia. W mitach, wierszach Safony, dialogach Platońskich czy na antycznych wazach kochankowie pozostają w wiecznym pościgu. Nawet zaćmienie, kiedy pogoń jak gdyby zatrzymuje się w miejscu, trwa tylko krótką chwilę. Zaraz bóg Eros uderzy w księżyc jak w piłkę, niczym w Wyprawie Argonautów po złote runo: A gdybyś ją swymi rękoma podrzucił wysoko, to niby gwiazda w przestworzach świetlisty szlak by znaczyła.
Antologie towarzyszą żydowskiej tradycji piśmienniczej od jej zarania. Można zaryzykować pogląd, że odkąd Żydzi zaczęli pisać, zaczęli układać swoje teksty w zbiory. […] Po Zagładzie doszło jeszcze jedno wyzwanie – zbierać, tłumaczyć i komentować, by większa część żydowskiej Atlantydy nie przepadła. Żeby czytały dzieci i wnuki. Wydaje się, że wszystkie te cele przyświecały Belli Szwarcman-Czarnocie, kiedy układała swoją antologię. Jej przekłady żydowskiej prozy i poezji oraz towarzyszące im komentarze ukazywały się przez lata na łamach „Midrasza”. Już wcześniej tworzyły bibliotekę. Teraz, dla wygody, biblioteka jak Biblia staje się pojedynczym tomem. […]. Można ją czytać po kolei i na wyrywki, jak kto lubi. […] Mam dla was historię to żydowskie życiopisanie. Niech trwa i pączkuje. Ze wstępu Piotra Pazińskiego
Szukam siebie w czasie, kiedy nie było mnie jeszcze na świecie. Szukam siebie poprzez miejsce, pierwsze miejsce, w którym przyszedłem na świat, a dziś jest być może najmniej rozpoznanym, z tych w jakich miałem okazję się zadomawiać.Jakie było Węgorzewo i kim byli węgorzewiacy w pierwszej dekadzie powojnia? Chciałbym dorzucić swoją perspektywę, inną w sposobie narracji i interpretacji źródeł niż dotychczasowe. ROBERT TRABA Jak na starych rękopisach, powstających na zapisanym już wcześniej materiale, nakładają się na siebie kolejne warstwy pamięci mieszkańców mazurskiego miasta, z ich odmiennymi biografiami, doświadczeniami, wspomnieniami. Wsłuchanie się w polifoniczny głos, w którym odbija się niejednorodna, złożona tożsamość indywidualna i zbiorowa, pozwala lepiej zrozumieć przeszłość miejsca i ludzi dawniej i dziś związanych z Węgorzewem. HANNA ANTOS
[Jakub] Ciećkiewicz jest jak nieco szalony filmowiec, który poraża nas serią obrazów, zagadkowych, intrygujących, dziwnych i ma ten dar, który w eseju o sztuce fotografii opisał kiedyś Roland Barthes: potrafi w budowanych obrazach umieszczać dla czytelnika punctum, owo ukłucie, które ma przyprawić oglądającego/czytającego o drżenie, a być może i zachwyt. Krzysztof Lisowski
Wehikuł czasu Dejavu pojawia się wtedy gdy myślimy o czymś w przeszłościi gdy to się spełnia w naszej przyszłości. Odczuwamy to jako dziwne wydarzenie, które miało miejsce w naszym życiu ale nie możemy sobie przypomnieć kiedy ani gdzie to było. A to się zaczęło w naszej przeszłości i przeskoczyło jak gdyby w teraźniejszość przyszłości. Dialog Albowiem nasze ciało, to cień ducha, który jest w nas. Duch ten,to skrystalizowana wola istnienia, przybierająca materialną postać. Zdolna przeistaczać materię w formę.
Dziś, kiedy istnieje groźba wybuchu trzeciej wojny światowej należy wypracować nową, narodową, a więc ponadpartyjną strategię dla polskiej polityki zagranicznej, w tym unijnej i globalnej oraz odpowiedzieć na pytania, czego od członkostwa w UE i NATO oczekujemy i co powinniśmy zrobić, aby system euroatlantycki nadal stanowił gwarancje dla bezpieczeństwa Polski, Europy i świata. Należy też zadać sobie pytania, co dało Polsce członkostwo w UE? Jak wyglądałaby Polska, gdyby była poza strukturami Unii Europejskiej? Czy istniała i istnieje lepsza droga rozwoju dla Polski i jej bezpieczeństwa? Na powyższe pytania i wiele innych, związanych z polską obecnością w Unii Europejskiej oraz jej znaczenia dla Polski, próbują odpowiedzieć Autorzy na łamach niniejszej publikacji, która stanowi pokłosie wielu lat badań prowadzonych przez pracowników naukowych Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk i Uczelni Łazarskiego oraz współpracujących z nim naukowców i ekspertów z całej Polski i zagranicy. Jest też efektem ogólnopolskiej konferencji naukowej na temat 20 lat członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Próba bilansu i co dalej?, która odbyła się 23 maja 2024 roku. Jej organizatorami byli: Instytut Studiów Politycznych PAN, Instytut Międzynarodowych Stosunków Politycznych i Gospodarczych Uczelni Łazarskiego, Koło Naukowe Ekonomistów i Dyplomatów Uczelni Łazarskiego oraz Katedra Teorii Polityki i Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i Instytut Europy Środkowej w Lublinie. Z prezentowanych na łamach niniejszej pracy badań i analiz wynika dla wszystkich pozytywny wniosek, a mianowicie, że Unia nie jest dla nas zgubą, odwrotnie, jest wielką szansą na dziś i jutro, i nie wolno jej zaprzepaścić. Jednocześnie Unia Europejska potrzebuje Polski: suwerennej, demokratycznej, silnej, nowoczesnej i rozwijającej się dynamicznie. To zaś w dużym stopniu gwarantuje nam Unia Europejska, bez której dziś trudno wyobrazić sobie przyszłość naszego państwa.
„Doskonałe antidotum na mieszankę dezinformacji, intelektualnego bełkotu i źle ulokowanego „zdrowego rozsądku” – w tych burzliwych czasach aż nazbyt często udających mądrość” – prof. James Alcock.
Poradnik dla współczesnych zagubionych. W zbiorze krytycznych i prowokujących esejów autor analizuje wiele popularnych przekonań dotyczących kultury, nauki, psychologii i psychoterapii. Ta przystępnie napisana książka stanowi antidotum na mieszankę dezinformacji, intelektualnej papki i błędnie pojmowanego „zdrowego rozsądku”, które w tych burzliwych czasach zbyt często podszywają się pod mądrość.
Jest to fascynująca lektura dla wszystkich, którzy interesują się obszarami przenikania kultury, nauki i racjonalnego myślenia – od laików i studentów po naukowców i intelektualistów. Eseje obejmują spectrum tematów: Jak działa dodawanie przez odejmowanie? Kto sprząta w świątyni nauki? Czy złe emocje mają swoją jasną stronę? Dlaczego walczymy z samotnością? Czy Darwin jednak się mylił?
W odróżnieniu od nużących analiz społecznych, autor "Zawracania statków głupców", dzieląc się swoimi przemyśleniami, zabiera nas w urzekającą odyseję pełną różnorodności i nut osobliwości. Na tych stronach, weźmiesz udział w pogrzebach uczonych, przyjrzysz się statkom głupców, odwiedzisz terapeutyczne pit-stopy i zawiniesz do wielu innych portów. Bogactwo cytatów i odniesień umożliwi ci dalszą podróż w głąb tych intrygujących zagadnień.
Książka ukazała się w języku angielskim, pod tytułem „Recipe for a 21st-Century Children's Crusade”.
Opinie o książce:
Prof. Roy F. Baumeister, Uniwersytet Queensland, Australia, autor "Siły woli"
Z charakterystycznym dla siebie zestawem ekscytujących historii, powściągliwego humoru i przenikliwych spostrzeżeń Witkowski bezlitośnie rozprawia się z szerokim wachlarzem wpływowych przekonań, fantazji i postprawd. Dogmatykom ta książka może się nie podobać, ale każdy kto posiada otwarty umysł i żywą ciekawość z uśmiechem i fascynacją przeczyta te eseje Współczesna cywilizacja czerpała korzyści z nauki i myśli wielu minionych wieków — co nie przeszkadza nam gubić się wśród różnorodnej ofercie dezorientujących i wątpliwych twierdzeń. Ta książka to mile widziane wyzwanie dla wielu panoszących się nonsensów.
Prof. James Alcock, York University, Kanada, autor "Parapsychology – Science Or Magic?"
Gorąco polecam tę imponującą kolekcję esejów skoncentrowanych na krytycznej analizie rozległego zakresu współczesnych problemów – od męskości i uważności po psychoterapię i zwodnicze badania nauk społecznych. To doskonałe antidotum na mieszankę dezinformacji, intelektualnego bełkotu i źle ulokowanego „zdrowego rozsądku” – w tych burzliwych czasach aż nazbyt często udających mądrość.
Jakub Jamrozek, dziennikarz Polskiego Radia
Choć świat akademickiej dyplomacji ceni dziś „wyważone sądy” i „złożoność problemu”, Tomasz Witkowski stawia niewygodną tezę – nauka potrzebuje jednoznaczności. Bez niej, stajemy się pionkami w naukowej grze pozorów. Autor zdejmuje aureolę nieomylności z głów autorytetów–celebrytów i uświadamia nam, jak często akceptujemy nonsensy, celebrujemy pseudonaukę i konserwujemy błędy. "Zawracanie statków głupców" pozwala zobaczyć, w jakich sytuacjach naszego życia daje o sobie znać „efekt dostępności” i dowiedzieć się, czego nie da nam mindfulness. Uzmysławia również, że „ci, którzy badają błędy w funkcjonowaniu naszego umysłu i złudzenia, którym podlega, sami również im ulegają”, a bezkrytycznie nie znaczy lepiej. To książka dla tych, którzy nie boją się trudnych pytań i nie zadowalają się wygodnymi odpowiedziami.
[] nieodmiennie wyrażam zachwyt nad odważnymi analizami dorobku klasyków, których Lech Witkowski rewitalizuje zupełnie od nowa, wskrzeszając ich idee i tożsamość w publicznej aktualnej obecności w naszym dzisiejszym świecie. [] eksponując myślenie o zjawiskach społecznych, łączy w sobie umiejętność pedantycznej uwagi ze stałym umiłowaniem do prowadzenia szerszych syntez teoretycznych. [] tworzy nowatorską całościową koncepcję, systematyzując analizy treści rozpraw wybitnych luminarzy nauki. [] Jest ona wręcz niewiarygodnie mocno powiązana z ogólną kulturą filozoficzną i precyzyjnie logiczną percepcją metodologiczną, zresztą nie tylko na polu edukacji.Z Przedsłowia prof. Andrzeja Radziewicza-Winnickiego, socjologa edukacji[] książka [] należy do takich opracowań, które można porównywać, jeśli chodzi o nowatorskość pomysłów, wnikliwość prowadzonych analiz, wagę propozycji zmierzających do lepszego rozumienia i doskonalenia życia społecznego, do dzieł najwybitniejszych przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych. [] również w Polsce działa Badacz o porównywalnej klasie dokonań, którym powinniśmy się szczycić, tak samo jak Niemcy szczycą się szkołą frankfurcką, a Francuzi są dumni ze swojej szkoły paryskiej.Z Posłowia prof. Stanisława Z. Kowalika, psychologa społecznegoObszerna praca [] jest kolekcją [] tekstów połączonych swoistą misją, która od wielu lat charakteryzuje publikacje Lecha Witkowskiego. Jest to misja naprawy i rozwoju humanistyki w Polsce, zatem misja krytyczna i - powiedziałbym - eschatologiczna zarazem. [] aura buntu i bardzo poważnego traktowania pracy akademickiej jako realnie i radykalnie formującej zarówno ludzkie podmiotowości, jak i realia społecznego świata [] w istotny sposób wyznacza klimat przedstawionych w książce esejów. [] Przede wszystkim jednak Autor dokonuje dziesiątek otwierających, problematyzujących reinterpretacji kanonicznych tekstów kulturowych rozsadzających ich ustabilizowaną w podręcznikach i praktyce akademickiej swojskość.Z recenzji prof. Tomasza Szkudlarka, filozofa i pedagogaEseje zbuntowane to zbiór szczególny w kontekście [] wnikliwości analiz i interpretacji, dokonanych diagnoz i prognoz, odniesień, porównań i odwołań do bogatej literatury z zakresu filozofii, pedagogiki, socjologii, literaturoznawstwa, nauk o kulturze, polityce itp. Lech Witkowski [] wskazuje na wypracowaną przez siebie koncepcję "humanistyki stosowanej", uwypuklając konteksty stanowiące wyzwania dla praktyki działań edukacyjnych i procesów rozwojowych jednostki. Zwraca uwagę, że jako "zbuntowany pesymista" nie widzi szans na poprawienie sytuacji, więc tym bardziej trzeba bić na alarm i szukać remedium na powstające patologie stające się treścią życia codziennego uczelni i innych szkół. [] analizami oraz interpretacjami dzieł światowych i krajowych Autor wskazał na potrzebę, a nawet konieczność przekraczania granic kulturowych, nabywania umiejętności wychodzenia poza te granice, co wyzwala inicjatywę, kreatywność, efektywność zrozumienia i porozumienia []. Wdrażając przekraczanie granic dyscyplin, rozszerzył ich pola badawcze, wprowadził nową terminologię i w efekcie przyczynił się do integracji dyscyplin humanistycznych i społecznych.Z recenzji prof. Jerzego Nikitorowicza, pedagoga, kulturoznawcy
Mimo pobożnych życzeń wielu osób Rosja nie zniknie z mapy świata. Będzie tu, także u naszych granic Jak Rosja może wyglądać w przyszłości oraz jak będą kształtować się jej relacje z Zachodem? Zmieni się w brutalną i agresywną dyktaturę podobną do tej w Korei Północnej czy wręcz przeciwnie –stanie się państwem demokratycznym i dołączy do grupy krajów szanujących pokój i prawo międzynarodowe? Grozi jej rozpad czy jeszcze silniejsza unifikacja? Będzie bardziej na Zachodzie czy jednak na Wschodzie? Marcin Łuniewski kreśli różne scenariusze najbliższej dekady rosyjskiej przyszłości, bazując na trendach i zjawiskach, które już w Rosji zachodzą, na historycznych odwołaniach i analogiach do historii Rosji, Polski i Francji oraz na wiedzy takich znakomitych ekspertów jak dr Michał Patryk Sadłowski, dr Władisław Inoziemcew i prof. Siergiej Jerofiejew. Medialne zainteresowanie Rosją nie słabnie, a na rynku wydawniczym wciąż pojawiają się nowe publikacje o niej. Marcin Łuniewski również wpisał się w ten nurt, ale w sposób nowatorski, przemyślany, a jednocześnie odważny. Z erudycją i wnikliwością doświadczonego dziennikarza, również dając głos rozmaitym ekspertom, konstruuje on różne scenariusze przyszłości Rosji. I ta wielość hipotez oraz wariantów jest chyba najcenniejsza, bo książka dostarcza nam materiału, żeby rzeczywistość rosyjską rozumieć w kategoriach złożonego zagrożenia, wyzwania lub szansy. A nie tylko skrajnych, choć aktualnie popularnych w Polsce, dyskursach o rozpadzie Federacji Rosyjskiej albo wojnie Polski z Rosją. dr Michał P. Sadłowski, Zakład Historii Administracji WPiA UW, Centrum Badań nad Państwowością Rosyjską Fundacji IPW
Kornel Makuszyński w „Ponurych igraszkach” rozbraja powagę felietonem, a gorycz – życzliwością. Z warszawskich ulic i zakopiańskich stoków, spod skrzypiącego pióra i w świetle gazetowego „atramentu”, wyprowadza apoteozę uśmiechu: uśmiechu, który nie unieważnia cierpienia, lecz je oswaja. To zbiór szkiców, mini-esejów i przypowieści o polskim smutku i jego przekornej terapii – radości. Obok „Najpierw ponure” znajdziesz „Kwiaty na grobach”, „Rady praktyczne dla młodych i starych”, „Igraszki” oraz obowiązkowe „coś o Zakopanem”. Autor portretuje poetów i biedaków, przepędza kalibanów mowy, broni honoru słowa, uczy czułości i odwagi w codziennym życiu. Styl jest jasny, a ironia – ludzka. To książka, która podaje dłoń tym, co znużeni, i uczy, że nawet w najciemniejszym czasie warto pielęgnować małe, ale prawdziwe szczęście: uśmiech, dobre słowo, chwilę zachwytu.
Zapomniany tytuł - pierwsze wydanie powojenne.
Dlaczego systemy wczesnego ostrzegania zawodzą i dlaczego mimo wszystko tak bardzo ich potrzebujemy? Czy dostępne nam schematy narracyjne zdają egzamin wobec wizji końca świata, która jak gęsta mgła zasnuwa horyzont i mąci nasze myśli? Jakie zadanie przypada literaturze w czasach, gdy katastrofa goni katastrofę, a rzeczywistość zmienia się w gąszcz punktów krytycznych i stanów wyjątkowych? Na te i inne pytania poszukuje odpowiedzi Judith Schalansky w swoim nowym, tyleż zaangażowanym społecznie, co poetycznym eseju, obierając za przewodnika figurę kanarka w kopalni ptaka, który spada z drążka, zanim człowiek zdąży się zorientować, że robi się groźnie.
Dawno temu, nieopodal ciemnego, ciemnego lasu, był sobie ochotniczy oddział starszych wiekiem rezerwistów, którym zlecono bardzo ważne, a przy tym drastyczne zadanie: eksterminację „insektów”. W świetle polityki władz była to rzecz konieczna. Ktoś musiał więc odwalić tę brudną robotę, gdy młodzi chłopcy ginęli na froncie, walcząc za ojczyznę.
Jorge Volpi, jeden z najoryginalniejszych meksykańskich pisarzy, swoją hipnotyzującą rytmiczną prozą opowiada historię, która łączy najmroczniejsze doświadczenia dziejów XX wieku z mrocznym światem baśni braci Grimm, pokazując po raz kolejny, że zło na świecie dzieje się za sprawą nie demonów, ale zwyczajnych ludzi.
Wiersze na resztkę życia. Czyli? Takie, które krążą wokół życiowej kulminacji i tego, co przychodzi w ślad za nią, złowróżbnie i niechybnie: schyłek życia, na koniec śmierć. „Co z tym począć – pyta Andrzej Kopacki – że starość jest nie tylko przyjemnym matem wrześniowego słońca, ale też dotkliwym antagonizmem: między poczuciem bogactwa rzekomo pouczających przeżyć a ich zbędnością? Między spektakularną manifestacją potrzeb witalnych a natrętną refleksją nad życiowym kresem? […] Tu właśnie jesteś, starcze, staruszko: pomiędzy”. Śmierć wyziera z życiowego tła, a wiersz i namysł nad nim każą pamiętać o tkance doświadczeń: o „twarzach życia”, o figurach dziewczęcia i mędrca, dzieciaka i narcyza. One także, obok motywów czysto tanatycznych, jak grecki młodzian z opuszczoną pochodnią czy danse macabre, należą do pejzażu nad rzeką pogranicza między życiem a śmiercią. Niniejsza książka jest wybiórczą relacją z lirycznych wędrówek po tym dorzeczu: od wczesnonowoczesnych wierszy niemieckich przez niemieckojęzyczną lirykę XX wieku po całkiem spory suplement polski, który dostarcza materii porównawczej. A ćma?W jednym z wierszy siedzi na ścianie, niby pospolita, a przecież zagadkowa. Czym albo kim jest? Literatura próbuje dać odpowiedź. Ta ciemna ćma o tych próbach opowiada.
Już w starożytności pojawiła się intuicja, że typy relacji między ludźmi da się powiązać z określonymi systemami rządów. Demokracji w jej idealnej formie odpowiadałyby dobrowolne relacje przyjacielskie, a tyranii – te oparte na pokrewieństwie, a więc przymusowe. Geoffroy de Lagasnerie rozwija tę myśl w formie radykalnego eseju, w którym zastanawia się nad rolą przyjaźni w życiu jednostki i politycznymi konsekwencjami jej praktykowania. Czy dzięki przyjaźni można się wymknąć opresjom świata społecznego, począwszy od jego ograniczających schematów, a skończywszy na narzuconym pragnieniu zewnętrznego uznania? Jakie miejsce przyjaźń zajmuje w społeczeństwach, które jej kosztem promują konserwatywny wzorzec rodziny? Czy przyjaźń może stanowić źródło alternatywnego porządku politycznego?
Punktem wyjścia do tych rozważań jest dla autora jego własne doświadczenie – przyjacielska relacja z Didierem Eribonem i Édouardem Louisem. Filozof nie zatrzymuje się jednak w pół kroku – z prywatnej opowieści czyni manifest polityczny, w którym upomina się o lepsze, sprawiedliwsze jutro.
Zbiór esejów słoweńskiego pisarza opowiadającego już od pół wieku historię swojego małego narodu w kontekście spraw, które tak naprawdę są bliskie i zrozumiałe dla znacznej części Środkowoeuropejczyków.Książka zawiera eseje starsze, jak "Atlas" oraz całkiem nowe, jak esej "Archipelag Jugosławia" nawiązujący wprost do "Wspomnień o Jugosławii" - i wyjątkowo aktualne, jak esej "Straszna zemsta", stanowiący zapis refleksji Janara z pierwszych dni rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Drago Janar zabiera czytelnika w podróż - nie tylko między wyspami jugosłowiańskiego "archipelagu", lecz także nad Bosfor, na pola Flandrii albo do Triestu. Jest to też podróż w czasie - do Mariboru lat dzieciństwa, na brzegi zasnutego mgłami jeziora Bohinj, które potrafi opowiedzieć nie jedną historię, ale też do oblężonego Vukovaru z początku lat 90, do austriackiej Galicji Josepha Rotha czy do światów Iva Andricia i Jamesa Joyce'a.Drago Janar (ur. 1948) - słoweński pisarz, dramaturg i eseista, jeden z najważniejszych współczesnych autorów środkowoeuropejskich. Jego powieści, nowele i dramaty są uznawane za kamienie milowe słoweńskiej prozy, tłumaczone na wiele języków i doceniane na całym świecie. Z wykształcenia prawnik, pracował jako redaktor w mariborskim dzienniku "Veer", a w latach 1981-2016 był związany ze stowarzyszeniem kulturalno-naukowym Slovenska matica w Lublanie jako redaktor i sekretarz. Laureat licznych nagród literackich, w tym Austriackiej Państwowej Nagrody dla twórców literatury europejskiej - sterreichischer Staatspreis fr Europische Literatur (2020). Bohaterowie jego utworów to postaci pełne namiętności, targane losem, wikłane w historię i przypadek. Obok prozy i dramatów istotną część jego dorobku stanowią eseje, w których z przenikliwością i odwagą analizuje współczesną kondycję człowieka i społeczeństwa.Ze słoweńskiego przełożyli: Nikodem Szczygłowski i Joanna Pomorska.Drugi tom serii Ister pod redakcją Łukasza Galuska, Pauliny Małochleb i Bartosza Sadulskiego.
Wszystkie zwierzęta idą do Nieba. Nie zostawiają nas jednak bez opieki.Co się dzieje z naszymi pupilami, kiedy przekroczą Tęczowy Most? Czy duchy zwierząt, podobnie jak bliskich zmarłych, mogą wysyłać nam znaki? W jaki sposób nawiązać z nimi połączenie?Odpowiedzi na te pytania udzieli Kristy Robinett, medium, pisarka oraz doświadczona nauczycielka rozwoju zdolności parapsychicznych z Michigan. W ciepłych i przejmujących opowiadaniach autorka udowadnia, że ukochane zwierzęta ciągle na nas czekają, a nieraz nawet udzielają nam pomocy. Wzruszające, kojące i przywracające spokój historie podpowiedzą również, jak nawiązać duchowy kontakt ze swoim zmarłym pupilem.
Wśród wierszy Gałczyńskiego mam „swoje” wiersze. Gdy natrafiam na nie w książce, wspominam ich wygląd pierwotny. Ich ojcostwo i macierzyństwo skupione są w jednej osobie, w osobie Poety. Oprócz jednak rodziców i piastunka patrzy na dorastające dziecko trochę jak na swoje. Byłem piastunką kilku nie najmniej ważnych satyrycznych wierszy Gałczyńskiego, pamiętam je, jak były noworodkami, niepodobnymi, oczywiście tylko zewnętrznie, do tych, które dziś znajdujemy w książkach. Wiersze Gałczyńskiego, gdy się rodziły, miały kolor zielony, kolor zielonego atramentu, kształt wielkich i bardzo czytelnych liter, z których specjalną uwagę zwracało „z”, ciągnące za sobą długi ogonek.
Miałem kilka listów od Gałczyńskiego i autografy tych jego „moich” wierszy. Zabrała je wojna. Mam je już tylko w pamięci, widzę je dobrze, pisane na dużych, nieliniowanych kartkach papieru formatu staroświecko zwanego kancelaryjnym, zawsze ręcznie i zawsze chyba zielonym atramentem. Nawet do ostatnich czasów, już w okresie realizacji planu sześcioletniego, gdy tak trudno było wybierać co się chce, Poeta w niewiadomy mi sposób umiał zaopatrzyć się w zielony atrament. Nie wynaleziono jeszcze sposobu kopiowania obrazów z ludzkiej pamięci. Takiego na przykład sposobu, że kładzie się na noc papier do odbitek fotograficznych pod głowę, a rano wyjmuje się z ramek kopię obrazu zachowanego już tylko w ludzkim mózgu. Gdyby taki wynalazek uczyniono, mógłbym ozdobić to wspomnienie licznymi autografami Gałczyńskiego. W mojej redaktorskiej praktyce rękopisy (zawsze rękopisy) dwóch autorów tak odbiły się w pamięci. To rękopisy Tuwima i Gałczyńskiego.
W zbiorze Co chciałem powiedzieć Bohdan Zadura wchodzi w rolę komentatora samego siebie - błyskotliwego, ironicznego, czułego na niuanse języka i życia. Zebrane w książce autokomentarze, rozmowy i przypisy to nie tylko podróż przez kolejne tomy oraz wiersze, lecz także przenikliwy portret poety, tłumacza i czytelnika zarazem. Zadura tropi własne nieporozumienia, ujawnia anegdoty zza kulis literackiego świata i z humorem rozbraja powagę krytyki. To książka dla tych, którzy pytają: Co poeta miał na myśli? i dla tych, którzy wiedzą, że to pytanie nie ma jednej odpowiedzi.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?