„Egoizm bardzo często chowa się za zasłoną altruizmu”.
„Jedyną obroną przed lękiem jest wchodzenie w sytuacje wywołujące lęk lub wręcz świadome ich stwarzanie po to, by mozolnie, krok po kroku, uczyć się wychodzenia z nich i neutralizowania lęku”.
„Chwilami trzeba się zatrzymać i mieć czas na zastanowienie się nad sobą”.
„Trzeba nauczyć się sprawiać sobie ciągłe nieprzyjemności w imię pełnej satysfakcji z pokonywania własnych słabości, co daje poczucie siły, swojej wartości, panowania nad własnym życiem, a w konsekwencji szczęścia, czyli pokonywanie trudności to najkrótsza droga do szczęścia”.
Muszka
„Ludzie powiadają, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a tymczasem zależy wyłącznie od sumienia”.
Urodziny
„Interakcje” to literacki debiut Wojciecha Tut Chechlińskiego, człowieka od najmłodszych lat związanego ze sztuką i w niej całkowicie zakorzenionego, artysty malarza. Jest to zbiór dramatów połączonych wspólnym problemem – kwestią wzajemnych zależności międzyludzkich. Autor, przedstawiając relacje panujące w dwóch rodzinach, odsłania tak faktycznie sytuację jednostki na tle grupy i wspólnoty. Przygląda się różnym wymiarom ludzkiej samotności, a jednocześnie bezradności, demaskując mechanizmy, które kierują życiem większości z nas. Nie ustaje przy tym w dążeniu do prawdy, nawet tej najbardziej bolesnej i kompromitującej, bo jak sam twierdzi: „Są badacze ludzkiego zachowania w różnych sytuacjach społecznych, są badacze przeszłości dociekający, jak zjawiska z przeszłości wpływają na teraźniejszość i w jakim stopniu przeszłość determinuje nasze życie. Mamy zatem różne sposoby, w jakich wyraża się twórczość, czyli sposób dociekania do jakiejś prawdy”. Taki też jest charakter tych dwóch sztuk artysty, który pokazuje, że prawda stanowi jedną z fundamentalnych wartości w życiu każdej rodziny.
Bajki chętnie korzystają z figury paraboli, tylko że „Piekło w uśmiechu” nie do końca jest bajką. Owszem, występuje tu ten, którego natura ma dwa oblicza i który nadaje wydarzeniom bieg zgodny z widocznym profilem. Poza bajkę jednak wychodzi spektrum przeżyć, które wywołuje obcowanie z tą siłą - oraz próba odnalezienia się w świecie przez nią urządzonym.
„Stał przy mnie i patrzył na mnie łagodną, miłującą stroną twarzy. Nagle usłyszałem jęki i śmiech. Dźwięki przeplatały się ze sobą, były coraz głośniejsze, natarczywe, opanowywały mnie. Zasłoniłem uszy dłońmi, ale nic to nie dało. Byłem bezradny. Zapanowały we mnie, a ja stałem się ich narzędziem.
– Tak, to jest wszechpotężne i wieczne… – przemówił i natychmiast natrętne dźwięki ustały. – Ja się z nich zrodziłem i ja nad nimi panuję. Innej prawdy nie ma.”
fragment
Wszechobecny wciąż purytanizm skutecznie cenzurował niegdyś powszechnie skrywaną skądinąd wolność obyczajową, o jawnej manifestacji nawet w formie literackiej nie wspominając. Jednostkowe przykłady „kontrowersyjnej” współczesnej twórczości S. Żeromskiego, M. Choromańskiego czy Z. Nienackiego były jedynie jaskółkami zwiastującymi dążenie do otwartego ukazania prawdy wizerunku codzienności. Plaga harlekinów jest tego najlepszym przykładem. Zapotrzebowanie społeczne na tego typu literaturę dostrzegli ich Autorzy, do których niniejszą publikacją podłącza się Maksymilian Grab-Grabczyc.
Niniejsza książka nie jest tylko prostym przekazem – „odmalunkiem” jednopokoleniowej sagi nierodzinnej. Osadzona jest w realiach historycznych i inkrustowana nićmi bolesnych lub radosnych przeżyć, kształtujących dorastające istoty oraz mających wpływ na ich dalszy rozwój osobniczy w otaczającej rzeczywistości.
Powieść, którą oddajemy w ręce P.T. Czytelników, jest adresowana do wszystkich, którzy w codziennej gonitwie chcą dostrzec coś więcej, przypomnieć sobie coś z przeszłości, skorygować plany czy nawet popłakać nad dostrzeżonymi błędami; również do tych, którzy nie chcą… Jej przesłaniem jest bowiem zachęta do głębszej refleksji, co było też genezą udanej przygody z piórem Maksymiliana Grab-Grabczyca.
Autorka stara się odpowiedzieć na wiele ważnych pytań, jakie stawia przed nami współczesne rodzicielstwo. Wskazuje dylematy, z którymi borykają się rodzice, ale nade wszystko próbuje uświadomić, że wyznacznikiem naszych poczynań jako dorosłych, zdawałoby się rozsądnych i odpowiedzialnych ludzi, rodziców, powinno być dobro dziecka.
„Najważniejsze, żeby dzieci wychowywać w miłości i poczuciu bezpieczeństwa, pokazywać im, co jest dobre, a co złe – by później same potrafiły czytać świat. Przekazem dla dziecka powinna być miłość – jednak nie każdej matce i nie każdemu ojcu przychodzi ona łatwo.”
(fragment książki)
„Nie masz czasu na nic? Czujesz, że nie ogarniasz tego szalonego życia? Podejrzewasz, że coś jest ze światem nie tak?”
Jeśli w dodatku żywisz przekonanie, że można żyć inaczej, że nie jest to jedyny słuszny i właściwy schemat, to uczyniłeś już pierwszy krok do wyzwolenia się ze świata iluzji, złudnych obietnic i kłamstw. Ze złożonego systemu konwenansów, który – wbrew początkowym założeniom – zniewolił człowieka, zamiast go wyzwolić i ułatwić mu życie.
Nie jest to jednak proste zadanie. Pokus jest bowiem wiele i na każdym kroku kuszą one swoją pozorną wyjątkowością. Co więcej – uleganie im jest o wiele prostsze niż bunt i sprzeciw. Czemu? Bo nie wymagają wysiłku intelektualnego, a jedynie podążania utartymi szlakami.
„Chcemy osiągnąć, jak to się mówi, pozycję społeczną. […] Podziw, zazdrość kolegi, siostry, sąsiada – to wszystko napędza nas do stawania się. Nazywamy to – o zgrozo – rozwojem. Ale kim tak naprawdę się stajemy? Lub dlaczego? To są pytania, które się powinny kłębić w twojej czaszce.”
Zdziwiony? Cóż, to dopiero początek. Marek Ropiak w swojej książce pokazuje bowiem, jak głęboko sięga fikcja, której na co dzień ulegamy, jakie kłamstwa przysłaniają nam prawdę i które paradoksy na stałe zagościły w naszym życiu. Wybierając formę dialogu, usiłuje znaleźć odpowiedzi na pytania, które zadajemy sobie wszyscy, dotyczące nas samych, naszych bliskich, osób medialnych, autorytetów, przedstawicieli narodu. Prawda nie jest ani łatwa, ani przyjemna. Co więcej – nierzadko sprawia ból. Dlatego tylko nieliczni są gotowi, by wyzwolić się z odmętów iluzji i zrzucić niewidoczne kajdany, które ograniczają naszą wolność i wyobraźnię. Czy należysz do tego grona? Czy odważysz się podążyć tą drogą? Drogą prawdy?
Marcin Jerzy Szałata to artysta pióra, który zadebiutował w 2012 roku tomikiem poezji pod tytułem „Życie mi”. Po nim przyszły kolejne teksty — zbiór wierszy „Niewypowiedziane” i powieść „Pocałunek na dalsze jutro”. „Anomalia przypadłości” stanowi kolejny wybór tekstów poetyckich, powstałych w latach 2014-2018. Jak sam tytuł wskazuje, autor przedstawia nam rzeczywistość z nieco innej perspektywy, odrobinę „nieżyciowej", nieco „ przedawnionej", niedzisiejszej. Pisze o uczuciach, w tym tych najgłębszych, o pewnych zasadach moralnych, których często już nie ma, o miłości do Ojczyzny, o polskim dziedzictwie. Poruszając te zagadnienia, stroni jednak od patosu i doniosłości. Mówi prosto, z dystansem, ale też z dużą dozą humoru i prawdy, bo wie, że inaczej nie da się odsłonić istoty codzienności.
Czy forma wyrazu artystycznego może mieć narzucony odgórnie schemat? Czy da się zamknąć indywidualną wizję rzeczywistości w jednej określonej formie? Czy jest tylko jeden właściwy sposób wypowiedzi artystycznej? Jeden sposób uzewnętrznienia emocji?
A gdyby tak – nawiązując do ruchów awangardowych w początków ubiegłego stulecia – połączyć formę i treść w jedną spójną całość? Stworzyć unikatowe dzieło oddziałujące nie tylko na intelekt i wyobraźnię, ale również na inne zmysły, pobudzając doznania estetyczne i prowokując intensywne przeżycia artystyczne? Dzieło kompletne?
Mundibanks jest właśnie tego rodzaju eksperymentem, próbą sprostania temu wyzwaniu. To zbiór wyjątkowych historii zamkniętych w formie bajek… choć nie tylko, ze znakomitymi ilustracjami wykraczającymi poza utarte schematy i potęgującymi przekaz artystyczny. Poruszającymi i oddziałującymi niezwykle mocno na wyobraźnię. Pobudzającymi fantazję i stanowiącymi integralne dopełnienie treści ? niekiedy nawet bardziej wymowne niż słowa… Zbiór niekonwencjonalny, bo mimo że poszczególne części tomu nawiązują do gatunku przeznaczonego stricte dla dzieci, kryją dość mroczną wizję świata i rzeczywistości pełną egzystencjalnych lęków oraz wątpliwości, a także kontrastów i sprzeczności, które stają się wyzwaniami codzienności. I choć najważniejszym tematem nie jest tu – jak mogłoby się wydawać poprzez wybraną formę literacką – walka między dobrem i złem, to poszczególne teksty rzucają na dylematy z tym związane nieco światła, łącząc poszczególne wątki intertekstualną nicią pełną alegorii i licznych odniesień do innych kultowych dzieł sztuki…
Choć czy na pewno? Może jednak wciąż więcej jest niewiadomych? Może więcej w dalszym ciągu skrywa mrok? Może.
Alicja przeszła trudną drogę.. bez wsparcia, bez nadziei. Nieszczęśliwe dzieciństwo. Odrzucenie. Mroczne tajemnice. Zbrodnia… Tylko czyja?
Kim tak naprawdę jest Alicja? Czy los zadrwił sobie z niej, czy tylko może dał jej drugą szansę? Jak odnajdzie się w nowej dla siebie rzeczywistości, powoli odkrywanej z kart pamiętników — i czy to, co tam wyczyta, nie położy się cieniem na jej życiu?
Opowieść o Beni, która postrzegana przez niektórych jako inna, wcale inna być nie chce. Benia to silna dziewczynka, która dzięki hartowi ducha pokonuje kolejne etapy edukacji szkolnej. Dzieje się to przy pomocy nauczycieli, życzliwych przyjaciół oraz rodziny. Książka dla tych, którzy chcą zrozumieć, jak dziecko, które zaczyna swoją edukację w szkole specjalnej, postrzega otaczający świat i siebie samo. Nie traci wiary w swoje możliwości, oraz w świat w sytuacji gdy matematyka zdaje się być przeszkodą nie do pokonania.
Opowiadanie o tolerancji, miłości najbliższych i przede wszystkim sile dziecka. Wreszcie to lektura dla tych, którzy chcą poznać rzeczywistość widzianą przez dorastającą dziewczynkę, która nie wszystko może, jednak bardzo chce i dzielnie pokonuje przeciwności losu na swojej drodze do dorosłości.
Mama. Najbliższa osoba na świecie – karmicielka, pocieszycielka, opiekunka, nauczycielka życia. Wzór i fundament, na którym można oprzeć swoje przyszłe relacje, wyobrażenia i samoocenę. Ale czy w każdym przypadku?
A co, jeśli tak nie jest? Jeśli rodzicielka nieświadomie i niecelowo wzbudza w dziecku poczucie winy i osłabia jego pewność siebie? Jeśli nie jest w stanie ofiarować mu wystarczająco dużo uwagi, bliskości i życzliwości? Wystarczająco dużo serca? Wówczas zamiast bezwarunkowej miłości w duszy człowieka rodzi się żal – pewnego rodzaju emocjonalna pustka, którą niełatwo wypełnić nawet po latach…
Książka „W cieniu jabłoni” to opowieść właśnie o takiej relacji – skomplikowanej, wielopłaszczyznowej, pełnej napięć, niekiedy sprawiającej ból, ale niepozbawionej zażyłości, wzajemnego szacunku i wsparcia. Więzi mimo wszystko wyjątkowej, bo łączącej matkę i córkę – kobiety bardzo sobie bliskie, a jednocześnie niebywale od siebie różne, odmiennie postrzegające świat i rzeczywistość.
To próba zrozumienia pewnych motywów, zachowań i racji, a jednocześnie rozliczenia się z przeszłością, która nieustannie oddziałuje na teraźniejszość, a także przyszłość, i – nawet wbrew naszej woli – determinuje to, kim jesteśmy. To opowieść o pojednaniu… również z samym sobą.
Każdy zna legendy o miłości, przyjaźni, odwadze i poświęceniu. Opowieści o heroicznych bohaterach, odwiecznej walce dobra ze złem i przenikaniu się tych skrajnych mocy, w których jednak to dobro najczęściej triumfuje i zwycięża mroczne siły. Ale są i inne historie ... Również przesiąknięte magią oraz niezwykłością świata, ale bardziej tajemnicze, niejasne, niejednoznaczne... I to one czasem niespodziewanie oddziałują na rzeczywistość, w jednej chwili burząc dotychczasowy spokój i ład. Rozpowszechniając chaos i trwogę. Niszcząc wszystko, co do tej pory było - lub wydawało się — ważne.
Jak okiełznać pradawne moce i poradzić sobie z nagłym nadejściem zła? Czy da się funkcjonować w świecie pozbawionym nadziei? Komu zaufać, gdy wokół panują zdrada oraz fałsz? I czy znajdą się śmiałkowie, którzy podejmą próbę walki ze złem, mierząc się jednocześnie z innymi niebezpieczeństwami, z których największe to zagłębienie się w siebie i poznanie własnych ukrytych pragnień i żądz? Własnej duszy?
Jedno jest pewne — świat już nigdy nie będzie taki jak wcześniej.
Jest rok 2423. Naznaczeni zostali postawieni przed ogromnym wyzwaniem, jakim jest powstrzymanie końca świata. Tylko Bogowie mogliby im przeszkodzić w tym przedsięwzięciu. Grupa ludzi odpowiedzialnych za to uknuła plan, którego realizacja rozpoczyna się właśnie teraz. Uniwersum, w którym odżył panteon słowiańskich Bogów. Młodzieniec znający przyszłość, detektyw szukający zemsty, nieśmiertelny pragnący odnaleźć śmierć i licealistka. Różni ich wiele, ale łączy jedno — sekta.
Nawrócona anielica Uriel toczy na ziemi walkę o zagubionych, zwiedzionych złem ludzi. Jej przeciwnikiem jest przebiegły Joker; Uriel działa dla dobra słabszych, aby także ich mogło spotkać wybawienie. Wie, że zło, przyjmując fałszywą twarz, potrafi zmylić, oszukać – i dlatego tak wielu mu ulega. Anielica musi przekonać zbłąkanych, że choć to droga trudniejsza, związana z poniesieniem konsekwencji za swoje błędy i grzechy, dobro i uczciwość to lepsza lokata. Tylko czy ci, dla których walczy, uwierzą w istnienie anioła i wejdą na właściwą drogę? Czy jednak wybiorą drogę na skróty, wiedzeni obietnicą szczęścia, bogactwa i poklasku? Czy dobro i zło mogą bez siebie istnieć? I w końcu, czy zło da się ostatecznie przezwyciężyć? Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w najnowszej książce Marka Pietrachowicza „Talia pełna Jokerów”.
Powieść Kamilli Bourguois „Rozum kontra serce” – oczyszczenie stawia przed nami szereg pytań. Jej autorka zastanawia się, czy w dzisiejszym świecie, w którym rządzi prawo silniejszego, jest jeszcze miejsce dla kobiecości i prawdziwych związków opartych na partnerstwie i głębokiej więzi. Pyta, czy mają rację bytu głębokie uczucia zrodzone na trwałym fundamencie przeżyć duchowych. Próbuje dociec, jak normalnie żyć ze zwykłą ludzką słabością i codziennymi obawami u boku, a w końcu porusza niezwykle istotną kwestię, badając, kim jest prawdziwa kobieta i co o niej stanowi.
Kamilla Bourguois próbuje nie tyle dać nam gotowe odpowiedzi na te i tym podobne pytania, co przede wszystkim zmusza nas do myślenia. Jej książka oscyluje wokół problematyki metafizycznej, zahaczając przy okazji o tzw. literaturę kobiecą. Nie jest jednak zwykłym romansem, który można czytać dla odprężenia „do poduszki”, ale prawdziwym wyzwaniem dla niejednego czytelnika. Zaskakuje spojrzeniem na rzeczywistość, specyficznie prowadzoną narracją, swoją fragmentarycznością i dygresyjnością, a niekiedy wyraźnym tonem uszczypliwości. Pokazuje nam galerię postaci kobiecych, często zmęczonych, skrzywdzonych przez innych ludzi i los, uwikłanych w mniej lub bardziej udane związki, ale zawsze świadomych, że mają po co żyć. Są w końcu kobietami, matkami, żonami, a to już sprawia, że ich codzienne zmagania nabierają głębszego sensu.
Schematyczna codzienność, ciągła pogoń za realizacją bieżących potrzeb, troska o względny dobrobyt… To wszystko często zawęża człowiekowi horyzont i paradoksalnie jeszcze silniej wiąże go ze światem, który tak naprawdę pragnie on przekroczyć i okazać się kimś większym. A jeśli istnieją światy inne: tak wielkie, których nie umiemy objąć swoim ograniczonym rozumem, oraz tak małe, których nie potrafimy nawet dostrzec?
Śmiercionośne górskie łańcuchy rozpadlin kory i budzące trwogę żywiczne wulkany, nieprzebyte ogromne połacie trujących porostów i niedościgłe marzenia o koronie drzewa – oto świat, w którym żyją Dendrioni – maili i zaczarowani mieszkańcy ogromnego klonu. W swojej podróży poprzez czas i gałęzie klonu, zakładają królestwa i wiążą się z korą, czyli swoją ziemią, zajmując się własnymi sprawami.
Pewnego dnia Duch Wszystkich Drzew postanawia im przypomnieć o ich wzniosłej naturze i przyszłości, która przekracza przyziemne troski. Do tej roli wybiera tych, którzy w oczach swych pobratymców uchodzą za darmozjadów, nicponiów niewnoszących istotnej wartości do rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Czy ich misja ma szansę powodzenia?
Podczas pracy nad drugim tomem książki „Apokalipsa – Dobra Nowina dla Ciebie” zauważyliśmy, że Objawienie św. Jana coraz częściej odwołuje się do treści i symboli zawartych w Księdze Daniela. Dlatego proponujemy naszym Czytelnikom mały ekskurs do Księgi Daniela pomiędzy drugim a trzecim tomem naszego komentarza do Księgi Apokalipsy. Ten ekskurs do czasów poprzedzających Objawienie św. Jana o ponad sześć wieków okazał się dla nas niezwykłą przygodą, do której zapraszamy Czytelników.
Kiedy Teodoryk Wielki wysłał w darze królowi Burgundów zegar słoneczny i wodę, kojarzone z grecko-rzymską cywilizacją, w załączonym liście napisał: „Niechaj [zegar] odmierza czas z należytą precyzją. Porządek życia ulega zaburzeniu, jeśli czasu prawdziwie się nie rozeznaje”. Kto wie, czy nie dlatego porządek życia na całym globie ulega poważnym zaburzeniom, że nie rozpoznajemy czasów już dawno przez Boga opisanych i wyjaśnionych? Niejednokrotnie przekonujemy się, że cokolwiek by się działo na świecie, to Bóg wyznacza pory i lata, panując nad biegiem wydarzeń, pozornie samoistnych lub wynikających z woli władców. A i samych władców przecież Bóg nieraz usuwa z tronów...
Dr hab. inż. Mirosław Rucki, prof. UTH Radom, przez wiele lat pracował na Politechnice Poznańskiej, gdzie zdobył tytuły magistra inżyniera, doktora oraz doktora habilitowanego. Ukończył studia podyplomowe: pedagogiczne kształcenia zawodowego (Politechnika Poznańska), nauk o rodzinie (Papieski Wydział Teologiczny w Poznaniu) oraz biblijne (PWT we Wrocławiu). Obronił też doktorat z nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa aramejskiego (Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu). Autor lub współautor dwóch książek recenzowanych i ponad 180 artykułów naukowych i referatów wygłoszonych na konferencjach z dziedziny budowy i eksploatacji maszyn, a także trzech książek i ponad 30 artykułów naukowych z dziedziny biblistyki. Należy do Stowarzyszenia Biblistów Polskich, Society of Biblical Literature oraz Forum Chrześcijańskich Pracowników Nauki.
Mgr Karol Szymański, absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, zajmuje się badaniem tekstów Pisma św. i odniesieniem ich do życia chrześcijańskiego. Autor dwóch książek o tematyce biblijnej i kilku artykułów naukowych.
Marcin Jerzy Szałata ukazuje świat trudów codziennego życia, świat jednostkowych tragedii i ambicji. Uzależniony od alkoholu ojciec, samotna prawniczka, zagubiony młody
budowlaniec, heroicznie cierpliwa matka - wszyscy oni tworzą rodzinę Rozeckich, której sagę autor buduje konsekwentnie na przestrzeni powieści.
Pocałunek na dalsze jutro to opowieść o przezwyciężaniu własnych słabości, szukaniu swojego miejsca w świecie i walczenia o wartość najwyższą - miłość.
Igor po wielu latach spędzonych w USA postanawia uporządkować dokumenty z okresu swojej pracy w szpitalu psychiatrycznym pod koniec XX w. W pudełku zawierającym różne materiały z pracy psychologa znajduje się także dyktafon, dzięki któremu zarejestrowały się rozmowy z pacjentami. Podczas przeglądania pamiątek sprzed przeszło dwóch dekad wracają do niego wspomnienia, w których ważne miejsce zajmuje Zuzanna — kobieta, którą kochał. Ich relacja została przerwana samobójczą śmiercią córki Zuzanny. Igor po tym wydarzeniu wyjechał z kraju, czując się winnym tego, co się stało, a przede wszystkim z powodu poczucia bezradności. W Stanach Zjednoczonych wycofał się z zawodu, by po pewnym czasie oraz namowach swojego terapeuty zostać pisarzem.
Autorka przeplata wydarzenia z życia osobistego bohatera z nagraniami rozmów z pacjentami szpitala psychiatrycznego oraz innymi materiałami powierzonymi Igorowi przez jego podopiecznych. Na uwagę zasługuje język, który oddaje autentyczność wypowiedzi ówczesnych mieszkańców placówki. Jest to druga część napisanej przez Urszulę Jaworską książki Wszystkie kolory snów.
„Jakby ten szpital był najprzepastniejszym archiwum ludzkich charakterów, biblijnych przypowieści, przedziwnie poplątanych losów, najbardziej dramatycznych i nieprawdopodobnych, ale też śmiesznych i całkiem idiotycznych, jakie tylko życie może stworzyć."
(fragment książki)
Samotność. Frustracja. Przerażenie.
Czy takie emocje towarzyszą osobie, która doświadcza przemocy seksualnej? Która jest wykorzystywana, zastraszana i poniżana? Która musi żyć z piętnem ofiary? Z pewnością to tylko niektóre spośród licznych przychodzących na myśl. O ile w ogóle można sobie wyobrazić taką sytuację i takie cierpienie… A co, jeśli oprawcą jest ktoś najbliższy? Ktoś, kto powinien nas za wszelką cenę chronić? Własny ojciec? Wówczas ucieczka i wyzwolenie stają się niemal niemożliwe, a bezsilność zdaje się dominować, wręcz – triumfować, utrudniając normalne funkcjonowanie i zawłaszczając kolejne obszary życia.
„Przełęcz samobójcy 2” to wstrząsająca opowieść o strachu, bólu (tym fizycznym oraz psychicznym, emocjonalnym) i desperacji. To opis autentycznych doświadczeń małej dziewczynki, a następnie młodej kobiety, potwornie skrzywdzonej, ale próbującej walczyć z demonami przeszłości i teraźniejszości, by chronić siebie… i nie tylko. Stawiającej czoła potworowi, który wciąż jest obecny w jej życiu. Zmagającej się z emocjami, których nie sposób okiełznać. Pokonującej własne słabości, aby uwolnić się od zła i zawalczyć o swój los.
„Pierwszy Galaktyczny lubił wymykać się z dziury. Uwolniwszy się od przygniatającego ciężaru grawitacji, przyjmował postać lekkiej kwantowej chmury i rozciągał się z lubością po całej galaktyce. Zaglądał to tu, to tam, żeby osobiście skontrolować stan hodowli istot na planetach. Czasami pozwalał sobie rozciągnąć się poza własną galaktyczną czasoprzestrzeń. Dyskretnie podglądał wtedy, jak sobie radzą w sąsiednich galaktykach. Niestety, radzili sobie lepiej niż on, dlatego ostatnio przestał się rozciągać i zaszył się w swojej czarnej dziurze.”
Piąta siła. Apokalipsy czas najwyższy Piotra Rutkowskiego u steru galaktyki umieszcza rachunek prawdopodobieństwa, zaś zarządcą czyni Pierwszego, tj. nieskończony zbiór algorytmów i cyfrową kwintesencję intelektu, ale o podejściu ekonoma doglądającego gospodarki. Za pomocników ma binarnych wspólników, więc to nie tylko biznesowy żargon, ale w ogóle korporacyjny model wszechświata. Żeby kosmiczny interes się kręcił, przynajmniej do następnego cyklu, można dokonywać niewielkich korekt, ale zasadą podstawową jest laissez-fairyzm, przynajmniej do chwili, aż postęp naukowy każdej cywilizacji wydźwignie ją od poziomu posługiwania się czterema fundamentalnymi siłami natury do — Teorii Uniwersalnej.
Na przeszkodzie staje tytułowa Piąta Siła. Nie ma definicji ani miary, ale jest zabójcza jak wirus.
„Piąta” – bo kontrastuje z czterema siłami natury. Rozpanoszyła się również wśród ludzi, doprowadziła do eksplozji ich populacji, a potem zakradła się do kodu sztucznej inteligencji i przejęła algorytmiczną władzę nad milionami megaton w atomowych silosach – zbliża się kres cywilizacji. Ludzie budują statki kosmiczne, chcą uciekać z Ziemi. Tymczasem na niewielkiej maltańskiej wyspie grupa przyjaciół próbuje wymyślić coś, by ludzkie DNA,
zainfekowane nienawiścią i obsesją władzy, nie opanowało całego Kosmosu. Niestety, zdemoralizowane elity władzy rządzą już nie tylko na Ziemi. Nawet na odległej Sorglegur, planecie podwójnej, jej mieszkańców gnębi Grimmur, nikczemny Strażnik Gwarancji Obywatelskich. Towarzyszą mu obłudni świadkowie Dobrej Tradycji. Jaki ten Kosmos mały...
PATRONI: Sztukater.pl, Instytut Spraw Obywatelskich, Strefa Booki
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?