Fascynująca opowieść szkockiego neoromantyka i autora wielu książek przygodowych o dwoistości ludzkiej natury. Ceniony londyński lekarz Henry Jekyll uważa, że każdy nosi w sobie dwa przeciwstawne charaktery: jawną prawość i dobroć oraz skrywane zło, agresję i dążenie do destrukcji. Prowadzi doświadczenia chemiczne, które mają na celu wynalezienie eliksiru, radykalnie zmieniającego osobowość. Pod osłoną nocy doktor Jekyll zamienia się w okrutnego pana Hyde’a, który jest ucieleśnieniem zła. Jekyll, nie mogąc się pogodzić z czynami dokonywanym przez siebie pod postacią Hyde’a, popełnia samobójstwo.
Powieść Stevensona uznawana jest za portret psychopatologicznej podwójnej osobowości. Doktor Jekyll i pan Hyde szybko odniósł ogromny sukces i stał się jednym z bestsellerów R.L. Stevensona. Pierwsze adaptacje sceniczne książki pojawiły się rok po jej publikacji, a nowela stała się kanwą wielu filmów.
Zestaw 20 lekcji, w którym wszystko podporządkowane jest temu, by przyszły muzyk był w stanie zupełnie samodzielnie opanować przedstawiony materiał. Na CD został nagrany każdy fragment muzyczny zawarty w podręczniku.
Wspólne śpiewanie przy ognisku, na weselu, czy też na zwyczajnej biesiadzie to nasza narodowa tradycja. W tym śpiewniku znajdziesz nie tylko teksty odpowiednich do każdej sytuacji piosenek, ale także chwyty na gitarę i na instrumenty klawiszowe. Dzięki temu będziesz mógł sprawić, że chwile z piosenką staną się jeszcze barwniejsze.
Ten podręcznik nauki gry na gitarze nie jest kolejną porcją nudnych ćwiczeń, w których osoba, zaczynająca przygodę z muzyką, zazwyczaj nie odnajduje większego sensu. Tym razem autor książki uczy gry kilku zróżnicowanych stylistycznie utworów, które poprzedza seria ćwiczeń niezbędnych do opanowania danej kompozycji. W ten sposób pomoże Ci wybrać drogę, którą chciałbyś podążać w swoim muzycznym życiu. Możesz więc nauczyć się grać tak, by bawić ludzi przy ognisku, ale może to być także Twój pierwszy krok do wirtuozerii gitarowej. Podręcznik jest przeznaczony dla osób, które z gitarą nie miały jeszcze nic wspólnego oraz dla tych, którzy już trochę potrafią i chcieliby o grze na gitarze dowiedzieć się czegoś więcej. Książka została podzielona na lekcje w taki sposób, by dobre opanowanie lekcji wcześniejszej gwarantowało Ci sukces w opanowaniu następnej części materiału.
OSTRZEŻENIE
Niniejsza książka nie posiada żadnej wartości literackiej.
Składa się na nią stek bzdur obliczonych na tani efekt, fabuła jest zagmatwana i niewiarygodna, postaci nie przekonują, a marny i monotonny styl, pełen zbędnych udziwnień, nazwać trzeba żałosnym. Wątpię zatem głęboko, czy uwierzycie w zawarte tu treści. Nie można mnie jednak obarczać całą winą za wszelkie usterki tej publikacji. Nie bez powodu przedstawiam wam bowiem tę zaiste sensacyjną i mało prawdopodobną historię. Wszystko to wydarzyło się naprawdę.
Tak oto rozpoczyna się niezwykła historia EDWARDA MOONA iluzjonisty i detektywa oraz jego milczącego towarzysza LUNATYKA, ukazująca diabelski spisek wymierzony w istnienie Imperium Brytyjskiego.
„Lunatyk jest tak dobrze napisany, że ustanawia nowy standard dla innych historycznych thrillerów”.
– „Publishers Weekly”
„To doprawdy wybitne dzieło z pewnością zachwyci wyznawców prozy wiktoriańskiej. Jest to rzecz świetnie napisana, tryskająca fantazją, błyskotliwa i rozkoszna dla czytelnika. Zawiera wspaniałe opisy Londynu i nawiązania do książek Dickensa. Akcja jest pełna napięcia, a postacie – nietuzinkowe. Polecam wszystkim bez wahania”.
ADAM ROBERTS - profesor literatury XIX-wiecznej z London University
Londyn, pierwsze lata XX wieku. Ekscentryczny iluzjonista i detektyw-amator Edward Moon próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw. Z pomocą niemego olbrzyma, zwanego Lunatykiem, trafia na ślad spiskowców zmierzających do zniszczenia Londynu. W toku śledztwa spotyka szereg osobliwych postaci: od zatrudnionego przez tajne służby sentymentalnego albinosa aż po człowieka, dla którego czas płynie wstecz…
Lunatyk to inteligentna i tchnąca specyficznie angielskim humorem wiktoriańska powieść kryminalna, pełna literackich aluzji do twórczości Dickensa, Conan Doyle'a, Conrada i innych klasycznych autorów.
Jonathan Barnes jest absolwentem Oksfordu, gdzie studiował literaturę angielską. Pracuje w bankowości i udziela się jako recenzent w pismach literackich. Lunatyk to jego debiutancka powieść. Jego druga książka, The Domino Men, ukazała się w roku 2008.
Parada szydełkowych przystojniaków!
Szydełkowe stworki to galeria ponad 20 wyjątkowych lalek, których widok jednocześnie zachwyca i ścina krew w żyłach: rozkosznych zombie, rozbrajających wojowników ninja, milutkich wampirów, nieziemsko uroczych kosmitów, przystojnych robotów i nawet samej Śmierci. Każdemu opisowi towarzyszą szczegółowe rysunki, zabawne komentarze oraz barwne fotografie, przedstawiające stworki w ich naturalnym środowisku. Cennym uzupełnieniem są praktyczne podpowiedzi dla szydełkujących oraz nietuzinkowy kurs robienia lalek. Każda z nich jest opatrzona stopniem trudności jej wykonania, dzięki czemu nawet początkujący miłośnicy szydełkowania mogą znaleźć coś dla siebie i wziąć udział w zabawie.
Atrakcyjne fotografie, napisane przystępnym językiem instrukcje oraz opatrzone rysunkami wzory z pewnością sprawią, że książka stanie się hitem wśród wszystkich amatorów robótek ręcznych, szukających upustu dla swej fantazji i energii nastolatek oraz mam, które chcą być trendy.
Christen Haden zyskała przydomek NeedleNoodles (w wolnym przekładzie: specjalistka od splotów) z powodu twórczej energii oraz biegłości w robótkach ręcznych. Mieszka w Wirginii.
Sennik na każdą noc to alfabetyczny zbiór ponad 1000 symboli i obrazów, które pojawiają się w naszych snach. Najprawdopodobniej nie są one przypadkowe, a ich właściwa interpretacja może nas ostrzec przed niebezpieczeństwem lub podjęciem błędnej decyzji. Może także pomóc uporządkować, a często wzbogacić nasze codzienne życie. Sny to również zaszyfrowany zbiór wskazówek, jak być szczęśliwym. Niniejsza książka jest do tego szyfru kluczem.
O książce:
Historie kryminalne gloryfikujące pracę naszych dzielnych stróżów prawa z czasów PRL, ówczesnych „detektywów” rozwiązujących trudne zagadki, często „z trupem w tle”, w sposób nie mniej interesujący niż ich współcześni odpowiednicy.
Pasjonująca lektura dla wszystkich miłośników kryminałów!
Fragment opowiadania Jerzego Siewierskiego
ZAPROSZENIE DO PODRÓŻY
Kochana Mamo!
Wiem, że robię Ci przykrość, ale nic na to nie mogę poradzić. Postanowiłam przyłączyć się do „ruchu” i moja decyzja jest nieodwołalna. Nie było sensu prowadzić dalej bezmyślnej, mieszczańskiej wegetacji. Żyje się tylko raz i trzeba życie przeżyć możliwie najpełniej. Należy poszukać sensu istnienia we własnym wnętrzu, umieć odnaleźć siebie i uzewnętrznić swoje twórcze możliwości. Życie, jakie prowadziłam dotąd, uniemożliwiało mi to i dlatego musiałam odejść. Wybacz mi, ale nie mogłam inaczej. Żegnaj i nie myśl o mnie źle.
Twoja, mimo wszystko, kochająca Beata
Przeczytałem list po raz drugi, a potem spojrzałem na kobietę, która mi go wręczyła. Miała królicze, zapłakane oczy i mocne cienie pod nimi. Nigdy specjalnie nie lubiłem tej kobiety, ale przed laty była żoną mojego przyjaciela i dlatego wiedziałem, że nie potrafię teraz jej spławić. Piętnaście lat temu, razem z jej mężem, mieliśmy zatrzymać pewnego faceta podejrzanego o bandytyzm. Przyjaciel wszedł do pokoju, w którym spał podejrzany, a ja zostałem przy drzwiach jako ubezpieczenie. Mąż tej kobiety podszedł do śpiącego cicho, na palcach. Facet ocknął się momentalnie, z ogromnym zdumieniem na twarzy. Stałem na korytarzu przy uchylonych drzwiach i obserwowałem uważnie całą scenę. Prawą rękę, w której ściskałem pistolet, ukrywałem w kieszeni. Byłem pewny, że w razie czego zawsze ją zdążę w porę wyciągnąć. Nie zdążyłem.
Facet był zdumiony tylko chwileczkę. Potem wystrzelił, nie wyciągając rąk spod kołdry. Oczywiście i ja wystrzeliłem kilka razy, ale stało się to o parę sekund za późno i nie miałem już przyjaciela.
Popatrzyłem tępo na kobietę siedzącą na krześle naprzeciwko mnie. Potem wzrok powędrował na tapczan, na którym leżała spakowana walizka, i pomyślałem, że trzeba będzie ją rozpakować. Wcale nie byłem z tego zadowolony. Wręcz przeciwnie.
– Proszę pani – powiedziałem – oficjalnie nic nie możemy tu zrobić. Pani córka jest pełnoletnia i może wyjeżdżać, dokąd zechce. Nie mamy nawet prawa wszczynać poszukiwań. Nie jest osobą zaginioną, zostawiła list, w którym zawiadamia panią, że odchodzi. Z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku. Nie ma najmniejszych podstaw do interwencji.
Zaczęła płakać. Cicho, ale bardzo gwałtownie. Zapaliłem papierosa i czekałem cierpliwie, aż przestanie.
Uspokoiła się dopiero po kilku minutach. Wyciągnęła z torebki chusteczkę, wytarła łzy, nos i powiedziała cichym, pełnym bólu głosem:
– Wiem o tym. Dobrze o tym wiem. Dlatego przyszłam do pana, nie do komendy, ale do mieszkania. Niech mi pan pomoże. Był pan najlepszym przyjacielem jej ojca.
Patrzyła na mnie w taki sposób, że nie mogłem znieść tego spojrzenia. Przez chwilę wydało mi się, że ta kobieta uważa, iż w jakiś sposób jestem odpowiedzialny za śmierć jej męża i teraz, po latach, aby się choć troszkę zrehabilitować muszę jej pomóc w rodzinnych kłopotach. Może zresztą wcale tak nie myślała, ale ja, niestety, czułem się rzeczywiście w jakiś sposób winny tamtej śmierci sprzed lat piętnastu, i choć nic jeszcze tej kobiecie nie odpowiedziałem, zdawałem już sobie sprawę, że jutro nie wyjadę jednak na urlop, tylko wszystkimi możliwymi sposobami będę się starał jej pomóc, choć nigdy jej nie lubiłem, bo z tego, co czasami niechętnymi półsłówkami wyrzucał z siebie mój przyjaciel, wynikało, że była osobą nieco jędzowatą, pretensjonalną i, prawdę mówiąc, głupawą.
– Niech mi pan pomoże – powtórzyła jeszcze raz. – Beata była jedyną mi bliską osobą. To moja jedyna córka, proszę pana... – Zaczęła chlipać.
Popatrzyłem raz jeszcze na zapakowaną walizkę, zaciągnąłem się papierosem i zapytałem:
O książce:
Historie kryminalne gloryfikujące pracę naszych dzielnych stróżów prawa z czasów PRL, ówczesnych „detektywów” rozwiązujących trudne zagadki, często „z trupem w tle”, w sposób nie mniej interesujący niż ich współcześni odpowiednicy.
Pasjonująca lektura dla wszystkich miłośników kryminałów!
Fragment opowiadania Jerzego Edigeya
TAJEMNICA STAREGO KOŚCIÓŁKA
Rozdział I
Znowu Wrocław
Tak się jakoś składało, że moje drogi reportera chyba od sześciu czy nawet siedmiu lat nie wiodły przez Wrocław. Wreszcie jednak znalazłem się w mieście nad Odrą. Po ulokowaniu się w hotelu, wykręciłem numer centrali Wojewódzkiej Komendy Milicji Obywatelskiej i poprosiłem o połączenie mnie z majorem Adamem Krzyżewskim – moim starym przyjacielem.
– Pułkownikiem Krzyżewskim – poprawiła telefonistka.
„Takiemu to dobrze – pomyślałem sobie – mnie przybywają siwe włosy, jemu gwiazdki”.
– Krzyżewski, słucham – odezwał się w słuchawce znajomy, lekko zachrypnięty głos.
Rozpocząłem oczywiście rozmowę od gratulacji awansu na pułkownika.
– Na razie podpułkownika – mój przyjaciel zawsze był ścisły.
Umówiliśmy się na wieczór. Adam już czekał, był zwykle punktualny co do minuty, ja niestety po staremu spóźniłem się i przyszedłem dopiero po kwadransie. Może właśnie dlatego, tuż po przywitaniu się, spotkała mnie z jego strony złośliwość.
– Czytam te wasze wszystkie „kryminały” i za głowę się łapię, jak wy możecie pisać takie brednie?
– Polskie kryminały cieszą się opinią jednych z lepszych w Europie. Są masowo tłumaczone i wydawane w ZSRR, w Czechosłowacji, na Węgrzech, w NRD, a nawet w takich państwach jak Szwecja czy Włochy. I wszędzie mają duże powodzenie – broniłem skóry własnej i kolegów. – Co im można zarzucić? Akcja toczy się zazwyczaj wokół autentycznych wydarzeń. Czy to nasza wina, że powody przestępstwa są w Polsce inne niż na Zachodzie? Nie ma u nas porywaczy dzieci i bogatych bankierów. Złodzieje nie włamują się do sejfów bankowych i nie kradną brylantów wielkich jak włoskie orzechy, a bandy gangsterów jak na przykład w Chicago nie pędzą przez ulice Wrocławia, ostrzeliwując się z karabinów maszynowych.
– Tego by tylko brakowało – mruknął podpułkownik.
– Realia polskiej powieści sensacyjnej – ciągnąłem dalej swoją obronę – są zawsze zgodne z rzeczywistością dnia codziennego. Przyszły historyk, który za paręset lat będzie pisał książkę o życiu Wrocławia w drugiej połowie dwudziestego wieku, właśnie w tak wyszydzanych przez ciebie kryminałach znajdzie najwięcej autentycznych informacji o tym, jak naprawdę to życie wyglądało. A na próżno będzie ich szukał w naszej powieści współczesnej.
– Nie chodzi mi o akcję tych powieści – Krzyżewski atakował dalej – ani o tak zwane „małe realia”, o to na przykład, że ludzie stoją w ogonku po kiełbasę, że bilet tramwajowy kosztuje złotówkę, że kino „Śląsk” mieści się na tej ulicy, a kawiarnia „Stylowa” na innej, czy wreszcie o to, że hotel „Panorama” długi i niski jak jamnik jest dziwolągiem architektonicznym. Ale to, co wy piszecie o milicjantach, zwłaszcza o oficerach dochodzeniowych, razi już szczególnie.
– Jak to?
– Nie ma chyba ani jednej współczesnej powieści kryminalnej, w której by oficer milicji, jakiś kapitan „biały”, „czarny” czy „brązowy” nie siedział w eleganckim nocnym lokalu i ze znudzoną miną nie sączył leniwie francuskiego koniaku, obserwując niebezpiecznego przestępcę, zagryzającego dzwonkiem śledzia kieliszek czystej. Dałby nam komendant dobrze popalić, gdyby któryś z nas przyniósł rachunek już nie na parę tysięcy, lecz choćby na paręset złotych. Taki „spryciarz” długo by w milicji nie pracował. Musiałby się przekwalifikować, to jest przerzucić się na pisanie kryminałów.
Milczałem, cóż bowiem mogłem powiedzieć?
– Każdy z tych „genialnych oficerów” – podpułkownik zapalał się coraz bardziej – w każdej waszej powieści jest parę razy wyciągany z łóżka w nocy, bo „dzwoni stary” i każe im natychmiast zameldować się w komendzie.
– To się może zdarzyć.
– Owszem,
O książce:
Historie kryminalne gloryfikujące pracę naszych dzielnych stróżów prawa z czasów PRL, ówczesnych „detektywów” rozwiązujących trudne zagadki, często „z trupem w tle”, w sposób nie mniej interesujący niż ich współcześni odpowiednicy.
Pasjonująca lektura dla wszystkich miłośników kryminałów!
Fragment opowiadania Andrzeja Szczypiorskiego
WYSPA CZTERECH ŁOTRÓW
I
W wigilię świętego Mateusza roku 1588 statek korsarski „Emma” szedł pod wszystkimi żaglami kursem na Cartagenę, gdzie kapitan Matthews zamierzał wyładować skrzynię ze skarbami. Na wysokości Tobago „Emma” osiadła na mieliźnie. W wiele lat potem znaleziono szczątki statku, a na nim szkielety całej – jak się zdawało – załogi. Ale minęło znów lat siedemdziesiąt i oto na bezludnej wysepce, oddalonej trzydzieści mil morskich od owej złowieszczej mielizny wyprawa hiszpańska odkryła obozowisko, w którym odnaleziono szkielety czterech ludzi, a przy nich prymitywną mapę, sporządzoną na skrawku żaglowego płótna. Rysunek zdawał się świadczyć, że zawiera szyfrowaną informację, gdzie złożono bezcenny skarb korsarza Matthewsa. Usiłowania Hiszpanów, zmierzające do odnalezienia skrzyni, nie przyniosły powodzenia. Tajemnicza mapka, którą nazwano testamentem z Wyspy Czterech Łotrów, powędrowała do Europy, a jej ślad zaginął potem wśród splątanych ścieżek handlarzy antykami, sztychami i mapami dawnych epok. Skarb budził przez czas jakiś emocje poszukiwaczy przygód, zorganizowano nawet kilka nieudanych wypraw w XIX wieku, ale nieznajomość miejsca ukrycia skrzyni i brak owej unikalnej mapy sprawiły, że w końcu Wyspa Czterech Łotrów przeszła do legend, opowiadanych przez starych żeglarzy...
II
Idąc Floriańską, przypomniała sobie nagle, że zostawiła parasolkę u stryja. Dzień był chmurny, duszny, zbierało się na burzę. Wróciła więc, wyrzucając sobie nieuwagę. Była nieco zdenerwowana, dochodziła już dwunasta, a miała tego dnia wiele drobnych, lecz kłopotliwych spraw do załatwienia. Wchodząc do ocienionej, mrocznej bramy natknęła się na wysokiego mężczyznę w popielatym garniturze, białej koszuli bez krawata i jasnych, niemal białych półbucikach. Spojrzał na nią czujnie i wyszedł na ulicę. Wbiegła po schodach na pierwsze piętro. Drzwi do mieszkania były uchylone. Nagle doznała niemiłego wrażenia, że stało się coś złego. Pchnęła drzwi, które lekko skrzypnęły. Długi, mroczny korytarz. Cisza.
– Stryju! – powiedziała.
Nie odezwał się. Przed kwadransem, kiedy wychodziła od niego, siedział w fotelu w swoim malutkim, zagraconym pokoju.
– Stryju! – powtórzyła głośniej. Serce zaczęło jej bić gwałtownie. Przeszła wzdłuż korytarza, ku uchylonym drzwiom pokoju.
Stary siedział w fotelu. Twarz miał zwróconą w stronę okna, skąd sączyło się światło, scedzone przez chmury. Wokół pomarszczonej, pożółkłej szyi człowieka zaciśnięta była nylonowa pończocha. Obok fotela, na dywanie, leżała książka, która zsunęła się z kolan. Stary człowiek ma szeroko otwarte, zdumione oczy. Jego twarz wyraża napięcie. Więcej napięcia niż lęku. I to już było wszystko.
„Fantastyczna! Śmieszna! Skuteczna!”.
Jacek Niccolson, student, USA
„Zaskakująco trafna! Już skorzystałem z jednej z rad i cieszę się!”.
Robert Dubica, monter, Niemcy
Dzięki tej książce:
- poznasz 10 rzeczy, które przeciętny facet wie o kobiecie
- dowiesz się, jaki jest związek drinków z osobowością kobiety
- poznasz 10 tekstów, którymi wyrwiesz najlepszą partię na mieście
- …i wiele innych ciekawych rzeczy, które od razu ułatwią ci życie i zagwarantują wzięcie u płci przeciwnej
Machinacje nowego szefa zmieniły skład zespołu utalentowanych techników kryminalistycznych, prowadzonych przez Gila Grissoma. Catherine Willows, Nick Stokes i Warrick Brown trafili ze zmiany nocnej na dzienną. Nie oznacza to, że nie będą już współpracować z zespołem Gila – ich drogi przetną się jeszcze nieraz. Podczas odrębnych śledztw oba zespoły STK muszą połączyć siły, żeby rozwikłać dwa przypadki morderstw, które – jak wskazują dowody – mogą być ze sobą powiązane. Działając pod kierownictwem różnych szefów, technicy rozwiązują zagadki dwóch niedoskonałych morderstw, które sumują się w zbrodnię doskonałą...
Wraz z nadejściem mroźnych lutowych dni na północy Stanów, hotele w Miami na ciepłej Florydzie pękają w szwach. W największym porcie na świecie tłoczą się statki wycieczkowe, a spragnieni ciepła turyści wsiadają na morskie olbrzymy. Ci, którzy mają dużo czasu i pieniędzy wypełniają kluby. Na północy zmniejsza się liczba przestępstw, gdyż ludzie siedzą w domach, ale nie w Miami... Wiedzą o tym najlepiej technicy kryminalistyczni z laboratorium Miami-Dade.
Zapracowany porucznik Caine jedzie zbadać rzeź, do jakiej doszło podczas wymiany heroiny na broń dla terrorystów: na miejscu zbrodni znajduje ciała i krople krwi, które, jak ustalono, należą do niejakiego Abdusa Sattara Pathana, który już wcześniej uniknął odpowiedzialności za zabójstwo agenta federalnego. Tym razem nie umknie Caine’owi. Problem w tym, że Pathan ma żelazne alibi: występował na scenie daleko od miejsca zbrodni, przedstawiając magiczne sztuczki. Horatio jest święcie przekonany, że Pathan i międzynarodowy terrorysta znany jako Królik to jedna i ta sama osoba. Czy Caine zdoła to udowodnić, zanim Królik wprowadzi w życie swój śmiertelnie groźny plan?
Detektyw Mac Taylor jest całym sercem oddany swojej pracy i uważa, że wszystko łączy się ze wszystkim, a każdy ma własną historię. Wraz ze współpracowniczką, detektyw Stellą Bonasera, kieruje zespołem kryminalistycznych ekspertów walczących z nowojorską przestępczością. Ci utalentowani ludzie widzą Nowy Jork w innym niż zwykli obywatele świetle: zbierają dowody i podążają tropem przestępców, by ostatecznie rozwikłać każdą sprawę.
W windzie eleganckiej kamienicy na Upper East Side znaleziono ciało mężczyzny w średnim wieku. Wstępne oględziny wykazały jedynie rany po kulach, nie znaleziono jednak śladów DNA, ani nie ustalono motywu zabójstwa. Czy to zbrodnia doskonała?
Kilka przecznic dalej ktoś morduje świadka znajdującego się pod ochroną policji. Chroniący kobietę policjanci przysięgają, że spędziła noc w zamkniętym pokoju hotelowym, w którym rano znaleziono ją martwą. Zespół STK zbiera dowody i ślady od centrum Manhattanu do nowojorskich przedmieść, by rozwiązać dwie przejmujące zagadki kryminalne w mieście, które nigdy nie sypia.
Bogato ilustrowany album pamiątkowy, w którym rodzice będą mogli uwieczniać najważniejsze wydarzenia z pierwszych dwóch lat życia ich pociechy. Jest miejsce i na zapiski, i na wklejenie zdjęć i pamiątek, takich jak np. pukiel włosów.
Niewątpliwą zaletą albumu są oryginalne, ciekawe ilustracje Tomasza P. Wrzesińskiego.
Wprowadzenie:
Ja się właśnie zaczynam.
Przysłana do Was pusta kartka – a tak mnie wypatrujecie.
Zabawne – nagle wiecie jak wyglądam.
Znienacka mam imię, i wolę niektóre rzeczy.
Mogę trochę płakać, ale to minie,
nie martwcie się o nic.
Szybko nauczę się Waszego języka i śmiechu
Razem ze mną urośnie cała moja przyszłość
Tak, ja też się cieszę, że już się znamy.
Detektyw Mac Taylor jest sprawdzonym technikiem kryminalistycznym, który wierzy, że wszystko łączy się ze wszystkim, a każdy ma własną opowieść. Wraz z detektyw Stellą Bonasera kieruje zespołem ekspertów kryminalistycznych, zbierających mozolnie dowody i ślady każdej zbrodni, rozwikłujących krok po kroku każdą kryminalną zagadkę.
Zwykły dom na przedmieściach Queens jest miejscem potwornej zbrodni, w której ginie małżeństwo oraz nastoletnia córka. W domu nie ma najmłodszego syna – być może kolejnej niewinnej ofiary morderstwa. Mac Taylor i Danny Messer odkrywają ślady wskazujące na porwanie. Czy odnajdą chłopca, zanim będzie za późno?
W Brooklynie, w dzielnicy zamieszkiwanej przez ortodoksyjnych żydów, stoi synagoga, w której ktoś przybił do podłogi ciało jednego z wiernych. Ukrzyżował je. Czy doszło do rytualnego mordu? Detektyw Stella Bonasera i detektyw Aiden Burn podejrzewają, że za zbrodnią kryje się sekta nawróconych na chrześcijaństwo żydów, ścierających się z dawnymi współwyznawcami. Na czele sekty stoi charyzmatyczny i kontrowersyjny przywódca, który robi wszystko, aby utrudnić śledztwo...
Dwie różne zbrodnie, które łączy jedno: technicy kryminalistyczni, którzy nie ustaną, dopóki nie odkryją prawdy.
Święta Bożego Narodzenia w Miami – miasto spowija wyjątkowy, odświętny nastrój. Wszystkie dzieci wstrzymują oddech w oczekiwaniu na przybycie Świętego Mikołaja. Jednak tego roku będzie on liczniej reprezentowany. Miami staje się sceną zjazdu Santaconu. Coroczny zlot setek odzianych w czerwień, podstarzałych wesołków, którzy przetaczają się przez miasto dokazując i nękając mieszkańców, kończy się śmiercią jednego z nich.
Czas głoszenia dobrej nowiny upływa technikom z laboratorium kryminalnego Miami-Dade na odkrywaniu, że za pospolitą zbrodnią kryją się znacznie mroczniejsze motywy. Komu zależało na tym, żeby zabić Świętego Mikołaja? Kto posunął się tak daleko, aby zamaskować tożsamość ofiary, pozbawiając jej głowy i obu dłoni? Wreszcie, jaki związek może mieć zwykły rozbój w sklepie z międzynarodowym porwaniem i morderstwem?
Lynn Pierce była pobożną chrześcijanką, oddaną matką i żoną. Nagrała potajemnie męża, który groził, że potnie ją na kawałki. Jenna Patrick pracowała jako striptizerka. Chciała rozpocząć nowe życie, wyjść za mąż i pójść na studia. Znaleziono ją uduszoną kablem w klubie, w którym tańczyła. Gil Grissom, Catherine Willows, Warrick Brown, Nick Stokes i Sara Sidle zbierają pozornie nieistotne dowody i ślady, by rozwikłać zagadki obu morderstw. Odkrywają najmroczniejsze strony życia w Las Vegas: mieście grzechu.
Czarny domek, usytuowany w niewielkim miasteczku w południowych Czechach, jest małą sceną wielkiej historii dwudziestego wieku. Losy zamieszkującej go z pokolenia na pokolenie rodziny biegną z pozoru swymi torami, jednak obserwowane z perspektywy wydarzeń skali światowej stanowią dla niej barwny kontrapunkt. Komárek z rozmachem opowiada mikrohistorię, z humorem i nutką ironii śledzi zmiany codziennych obyczajów, ale z drugiej strony także stałość ludzkiej natury. Pyta, czy kieruje nią przypadek, zrządzenie losu, czy też logika dziejów.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?