Du côté de chez Swann – pierwsza, ukończona powieść Marcela Prousta, ukazała się we Francji tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej, zaś jej przekład na język polski – dwa lata przed wybuchem drugiej. Autorem tłumaczenia był Tadeusz Boy-Żeleński, niekwestionowany autorytet w dziedzinie przekładów literatury francuskiej. Dla co najmniej dwóch, lub trzech pokoleń czytelników polskich, nie znających języka oryginału, był przez wiele lat, aż do dzisiaj, jedynym i niezastąpionym mediatorem, wprowadzającym ich w świat niepowtarzalnej prozy Prousta, którą tłumacz chciał przerobić w polszczyźnie na „normalną” w zapisie powieść. Tymczasem W stronę Swanna i cały siedmiotomowy cykl W Poszukiwaniu utraconego czasu, zwany „powieścią”, należy do gatunku utworów prozatorskich, żywiących się różnymi językami: eseju i poezji, filozofii i krytyki społecznej, bezlitosnej analizy ludzkich charakterów i religii Piękna, zaszyfrowanego w malarstwie, literaturze i muzyce.
Czy lektura Prousta – jednego z największych pisarzy XX wieku – może przekazać nam dzisiaj coś ważnego? W czasach zdominowanych przez konsumpcjonizm, zorientowanych na karierę, stawiających na operatywność w działaniu, zżeranych przez podziały ideologiczne i polityczną nowomowę?
Otóż w najbardziej ponurych czasach – stalinowskiego terroru – w obozie dla polskich oficerów w Griazowcu, malarz i pisarz Józef Czapski wygłaszał dla swych współbraci w poniewierce wygłaszane po francusku prelekcje o Prouście, cytując im z pamięci fragmenty Poszukiwania. Zatytułował je: „Proust przeciwko poniżeniu”. Chciał wzmocnić w swych towarzyszach ducha oporu i utrzymać ich – wbrew wszystkiemu – w formie intelektualnej. Pamięć o koncertach na salonach przeciwko więziennej pryczy!
Na zasadzie kontrastu z dookolną rzeczywistością, ten wielowymiarowy francuski pisarz uczy także i nas dostrzegać walor cierpliwości, spowolnienie w działaniu na rzecz uważności w patrzeniu, ukazuje jak delektować się zmysłową stroną świata i jak odczytywać jego znaki, zapisane w naturze i w sztuce.
Dlaczego nowy przekład? Każde pokolenie odbiorców wielkiej literatury ma prawo do odczytywania, interpretowania jej na nowo. Dzieło wybitnego pisarza ma prawo uzyskać drugie, i kolejne życie.
Krystyna Rodowska
Joseph Conrad oparł „Tajnego agenta” na autentycznych wydarzeniach z 15 lutego 1894 r., gdy w parku otaczającym królewskie obserwatorium w Greenwich doszło do eksplozji bomby. Miała ona wysadzić mury budynku obserwatorium, lecz wskutek przedwczesnej detonacji wybuchła w rękach niedoszłego zamachowca. Wypadek uruchamia ciąg zdarzeń, wykazujących powiązania pomiędzy tytułowym agentem a politykami, funkcjonariuszami policji oraz anarchistami, ukazując świat brudny, oparty na sile, kłamstwie i wyrachowaniu. Świat, w którym gra pozorów prawdziwych psychologicznie, a zarazem groteskowych postaci doprowadza do autentycznej tragedii.
„Tajny agent” jest utworem niezwykłym w dorobku Josepha Conrada. Dzięki niespotykanej wcześniej u tego pisarza tematyce, niezwykłej kompozycji oraz wyrafinowaniu stylistycznemu został doceniony przez środowiska akademickie, krytykę i czytelników. Stawiany obok innego arcydzieła Korzeniowskiego, „Jądra ciemności”, pomimo osadzenia akcji w Londynie czasów autora pozostaje powieścią zaskakująco aktualną, m. in. z powodów politycznych; dość powiedzieć, że tuż po 11/09 była to jedna z trzech najczęściej cytowanych książek w prasie anglojęzycznej.
Joseph Conrad oparł „Tajnego agenta” na autentycznych wydarzeniach z 15 lutego 1894 r., gdy w parku otaczającym królewskie obserwatorium w Greenwich doszło do eksplozji bomby. Miała ona wysadzić mury budynku obserwatorium, lecz wskutek przedwczesnej detonacji wybuchła w rękach niedoszłego zamachowca. Wypadek uruchamia ciąg zdarzeń, wykazujących powiązania pomiędzy tytułowym agentem a politykami, funkcjonariuszami policji oraz anarchistami, ukazując świat brudny, oparty na sile, kłamstwie i wyrachowaniu. Świat, w którym gra pozorów prawdziwych psychologicznie, a zarazem groteskowych postaci doprowadza do autentycznej tragedii.
„Tajny agent” jest utworem niezwykłym w dorobku Josepha Conrada. Dzięki niespotykanej wcześniej u tego pisarza tematyce, niezwykłej kompozycji oraz wyrafinowaniu stylistycznemu został doceniony przez środowiska akademickie, krytykę i czytelników. Stawiany obok innego arcydzieła Korzeniowskiego, „Jądra ciemności”, pomimo osadzenia akcji w Londynie czasów autora pozostaje powieścią zaskakująco aktualną, m. in. z powodów politycznych; dość powiedzieć, że tuż po 11/09 była to jedna z trzech najczęściej cytowanych książek w prasie anglojęzycznej.
Federico García Lorca (1898-1936) to najczęściej wydawany na świecie poeta języka hiszpańskiego. Coraz to nowi tłumacze próbują zmierzyć się z jego poezją, jak również z jego dziełami scenicznymi, chętnie grywanymi przez liczne teatry. Kolejnym polskim poetą i tłumaczem, który w swoim wyborze proponuje czytelnikom „swojego” Garcíę Lorkę, jest Leszek Engelking, autor przekładów wielu klasyków poezji światowej oraz poetów współczesnych. Zatytułowany Gips i jaśmin wybór zawiera utwory ze wszystkich okresów twórczości hiszpańskiego poety, od debiutanckiej Księgi wierszy, która powstawała od roku 1918, po Lamentację na śmierć Ignacia Sánchez Mejíasa i wydane pośmiertnie tomy Poeta w Nowym Jorku i Dywan tamarycki, akcent położony jednak został na dzieła najpóźniejsze, jak się wydaje, najdojrzalsze, najbardziej oryginalne i najdoskonalsze.
Dzieło poety łączy wpływy folkloru hiszpańskiego (zwłaszcza andaluzyjskiego), nie tylko słownego, lecz również muzycznego, z nowatorstwem awangardy lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Mroczna, sensualna i namiętna poezja Lorki, operująca często śmiałymi zestawieniami słownymi, pełna jest motywów i tematów, rekwizytów i archetypicznych obrazów najbardziej podstawowych dla kultury dowolnego czasu. To pozwala jej potrącać głęboko ukryte struny wrażliwości bardzo różnych i naprawdę licznych czytelników i słuchaczy. Jak pisał wielki amerykański poeta William Carlos Williams, García Lorca „był popularny w Hiszpanii jak żaden poeta od czasów Lopego de Vegi”.
Józef K., oskarżony bez podania zarzutów, to nie żaden skromny urzędnik ani człowiek bez winy – choć tak się zwykło czytać Proces. Siła, która niszczy karierę i życie ambitnego bankowca, to – także wbrew tradycyjnej lekturze – ani biurokracja, ani dyktatura. O co tu w takim razie chodzi?
By znaleźć własną odpowiedź, trzeba i warto uważnie czytać arcydzieło Kafki, odkrywając w nim niewyczerpane bogactwo sensów i bezsensów. W tym wydaniu przydatne w tym celu szkice dołączyli tłumacz, a także prof. Łukasz Musiał, który za swoją książkę Kafka. W poszukiwaniu utraconej rzeczywistości otrzymał prestiżową nagrodę „Literatury na Świecie”.
Świeżej daty przekład Procesu unika filologicznych pomyłek wcześniejszego i uwzględnia rozdziały zarzucone przez Kafkę. Stara się też odtwarzać symboliczny charakter tej odrealnionej prozy, ale i jej rzeczowy język, ironię i humor.
W swej klasycznej książce Rudolf Arnheim, autorytet psychologicznej interpretacji sztuk wizualnych, zwraca swój doświadczony wzrok w stronę wizualnych aspektów budowli, przykładając swoją teorię do specyficznych cech medium jakim jest architektura. Arnheim tropi nieoczywiste percepcyjnie wytwory architektury z typową dla siebie jasnością i precyzją. W kręgu jego zainteresowań znalazła się m.in. analiza porządku i nieporządku w dizajnie, natura wizualnego symbolizmu, relacja między funkcjonalnością a percepcyjną ekspresją.
Arnheim nie traktuje architektury jako tworu wyizolowanego z innych sfer życia, lecz przy okazji poddaje krytyce zatomizowane współczesne życie społeczne i polityczne, które jego zdaniem znajduje odbicie w architekturze – zarówno w przypadku pojedynczych wybitnych dzieł, jak również przypadku częstego braku jednoczącej myśli estetycznej, która mogłaby stać się źródłem ogólnego porządku architektonicznego.
"Arnheim był najlepszego rodzaju romantykiem. Jego mądrość, cierpliwe wyjaśnienia i liryczny entuzjazm przynależą najlepszym nauczycielom"
- New York Times
Ten zbiór tekstów, z których jedne nie zostały wydane, a inne już się ukazały, został zorganizowany wokół pewnych problemów. Problemu pisania: pisarz, jak mówi Proust, wynajduje w języku nowy język, swego rodzaju język obcy. Ujawnia nowe moce gramatyczne bądź syntaktyczne. Wyrzuca język z jego zwyczajowych kolein: przyprawia go o obłęd. Dlatego też problemu pisania nie można oddzielić od problemu widzenia i słyszenia: gdy inny język powstaje w języku, to w istocie cała mowa zmierza do granicy „asyntaktycznej”, „agramatycznej” bądź komunikuje się z własnym zewnętrzem.
Granica nie znajduje się na zewnętrz mowy, jest jej zewnętrzem: zrobiona jest z nie-językowego widzenia i nie-językowego słyszenia, które jednak ona sama umożliwia. Istnieją również malarstwo i muzyka właściwe pisaniu, będące efektami barw i dźwięków, które wznoszą się ponad słowa. Widzimy i słyszymy właśnie poprzez słowa, między słowami. Beckett mówił o drążeniu dziur w mowie, aby widzieć bądź słyszeć „to, co jest poza nią ukryte”. O każdym pisarzu należy właśnie powiedzieć: to widzący, to słyszący, „źle widziane, źle powiedziane” to kolorysta, to muzyk.
(fragment przedmowy)
Nietzsche seminarium [http://nietzsche.ph-f.org/] to cykl pozainstytucjonalnych, corocznych konferencji kilkudziesięciu czołowych badaczy i miłośników dzieła Friedricha Nietzschego, zainicjowanych wspólnie przez Cezarego Wodzińskiego, Bogdana Banasiaka oraz Pawła Pieniążka.Intencją inicjatorów są spotkania, stała współpraca i wymiana myśli tych badaczy (nie tylko filozofów, lecz także reprezentantów innych dyscyplin humanistycznych), dla których istotną inspiracją i obiektem dociekań są pisma, osoba i fenomen niemieckiego myśliciela. Efektem konferencji jest seria książek
Gdyby Przekręt. Futbol i zorganizowana przestępczość był powieścią, można by uznać, że jej autora poniosła wyobraźnia. Tyle że nie jest to literacka fikcja - Declan Hill opowiada o tym, czego nigdy nie chcielibyście usłyszeć na temat ,,pięknej gry"".Aby zarobić setki tysięcy dolarów na ustawionym meczu piłkarskim, nie trzeba wcale zaskakującej porażki murowanego faworyta ze słabeuszem - wystarczy, że lepsza drużyna wygra określoną liczbą bramek.Aby ustawić mecz, nie trzeba płacić wszystkim zawodnikom - przeciwnie, lepiej, by trójka przekupionych graczy miała po prostu słabszy dzień na tle dobrze dysponowanych kolegów. Futbol jest przecież grą błędów.Aby kontrolować wyniki spotkań, nie trzeba wcale za każdym razem skłaniać do współpracy zawodników czy sędziów - wystarczy przecież kupić sobie klub i sprowadzić do niego kilku swoich graczy.To tylko kilka zaczerpniętych z Przekrętu przykładów na to, w jaki sposób kryminaliści zarabiają na ustawianiu meczów. Piłka nożna stała się wielkim biznesem, a tam, gdzie pojawia się perspektywa ogromnych zysków, pojawiają się również ci, którzy nie cofną się przed niczym, by je osiągnąć.Dlatego właśnie Przekręt czyta się jak powieść sensacyjną - są tu pozbawieniu skrupułów gangsterzy, mafijne zależności, oszustwa, zastraszanie, piękne kobiety, skorumpowani działacze, przekupieni sędziowie oraz piłkarze. A także - jak w każdym hollywoodzkim klasyku - garstka sprawiedliwych.
Widziałem już nieraz łzy kapiące po kryjomu w ciemności kinowej sali. Małe, batystowe chusteczki, wyciągane wstydliwie, służące do ukojenia objawów wzruszenia. Ale zdarzyło mi się tylko raz jeden, że cała sala, sala pełna ludzi – zawyła. W ciemności rozległ się jęk gromadny, jakieś „Uch…” zduszone i chrapliwe, nieopanowane, pod którym czuć było drżenie setek ciał, skurcz wszystkich serc. Jest istotnie rzeczą ciekawą sprawdzić, co jest w stanie wstrząsnąć tak jednolicie i nieodparcie masą ludzi najbardziej różnych.
(Fragment recenzji z Psa andaluzyjskiego)
Oddawany do rąk Czytelników zbiór recenzji filmów europejskich z lat 1918–1939 jest próbą odniesienia się do kinematografii obecnej w polskich kinach dwudziestolecia międzywojennego. Lektura tekstów w nim zawartych przynosi nowe i interesujące spostrzeżenia na temat recepcji kina Europy, stanu świadomości filmowej Polaków i poziomu kultury audiowizualnej w Polsce. […]
Wszystkie ważniejsze tytuły prasowe rezerwowały stałe łamy na tematykę kinową, tak więc prawie zawsze można było liczyć na wzmiankę o repertuarze czy recenzję z aktualnie granego filmu. Standardem dzienników centralnych, czasopism społeczno-kulturalnych i literackich stały się działy filmowe, a nawet specjalne dodatki, w którym zamieszczano refleksje teoretyczno-krytyczne i szersze omówienia granych filmów. Przybierały one różną formę, od rozbudowanych anonsów reklamowo-promocyjnych, przez drobiazgowe streszczenia, po pogłębione intelektualnie analizy rozwiązań formalnych i treściowych. W publicystyce dwudziestolecia międzywojennego nie zabrakło ponadto rozważań o filmie jako sztuce europejskiej i jej wpływie na otoczenie człowieka współczesnego.
Klasyczna, wydana po raz pierwszy w 1954 roku rozprawa z pogranicza psychologii i teorii sztuki. Książka, która zrewolucjonizowała myślenie o wszelkich przejawach artystycznej aktywności człowieka. Sztuka nie jest dla wybranych - jest demokratyczna, ponieważ wszyscy w jednakowym stopniu podlegamy obiektywnym prawom percepcji świata przez ludzką świadomość. Skąd wiemy, że narysowana głowa jest okrągła? Którędy biegnie granica między abstrakcją a realizmem? Dlaczego karykatury naszkicowane paroma kreskami przypominają konkretne osoby? Chcąc odpowiedzieć na te oraz inne pytania, Arnheim rozpatruje dziesięć aspektów percepcji wzrokowej - równowagę, kształt, formę, rozwój, przestrzeń, światło, kolor, ruch, dynamikę i ekspresję - i dowodzi, że postrzeganie jest czymś więcej aniżeli mechaniczną rejestracją. Twórcze oko, w odróżnieniu od kamery czy aparatu fotograficznego, nie jest bezstronne. Posiłkując się zdobyczami psychologii, Arnheim formułuje zasady odbioru sztuk wizualnych, udowadnia, że widzenie przypomina rozumienie, a wzrok każdego człowieka antycypuje umiejętności, które zwykliśmy przypisywać wyłącznie artystom.
przekład Marta Kopij i Grzegorz Sowinski, przedmowa Artur Lewandowski. Przedostatni tom Nachlassu Nietzschego obejmuje zapiski z okresu od jesieni 1885 roku do wiosny 1886. Zamieszczone w nim szkice odnoszą się zarówno do kategorii filozoficznej ""wola mocy"" i jej wielopłaszczyznowej wykładni, jak też do planowanego dzieła Wola mocy. Znajdują się tutaj pomysły odnośnie do tytułów samego dzieła, jak i poszczególnych ksiąg. Chronologia i częstotliwość tytułu: Wola mocy. Próba przewartościowania wszystkich wartości. W czterech księgach, pozwala przypuszczać, że właśnie taki tytuł zamierzał Nietzsche nadać planowanemu dziełu. Inne tytuły-projekty to Wola mocy. Próba nowej wykładni wszelkiego dziania się, Wola mocy. Próba nowej wykładni świata, Wola mocy. Oznaki pewnej filozofii przyszłości. W tomie dwunastym znajdują się również liczne odniesienia do wcześniejszych dzieł, jak Narodziny tragedii czy Niewczesne rozważania, co daje możliwość prześledzenia rozwoju myśli autora Ecce homo i krytycznego, analitycznego obcowania z nią. Daje też pewien obraz żywej myśli, rodzenia się pomysłów, ich modyfikacji. W sumie lektura prac nieopublikowanych stanowi doskonałe tło, na którym tym lepiej i tym pełniej można odczytywać zawiłą, wieloznaczną i niekiedy aporetyczną, ale ogromnie inspirującą myśl ""wielkiego filologa"". Każdy tom Nachlassu ten to wręcz kopalnia dla badaczy i miłośników Nietzschego.
Ostatni tom Notatek jawi się jako paradygmatyczny i kluczowy. Zawierając notatki Nietzschego z ostatnich dwóch lat jego świadomej, zakończonej szaleństwem twórczości, ukazuje podziemny, niezauważalny w pismach opublikowanych (opartych na zawartym w nich materiale ? Zmierzch bożyszcz, Antychryst, Ecce homo, Przypadek Wagnera) rozkład, jeśli nie porażkę dzieła Nietzschego, a mianowicie uwiąd teoretycznego zamysłu napisania dzieła głównego (Wola mocy), stopniowy zanik problematyki woli mocy, ustępującej miejsca wzmożonej refleksji nad dekadencją i nihilistycznymi procesami w kulturze nowoczesnej, nad rolą sztuki i doświadczenia dionizyjskiego w kształtowaniu egzystencji ludzkiej, jak również nad egzystencjalno-kulturowym znaczeniem chrześcijaństwa znajdziemy tu również ekscerpty z dzieł m.in. Dostojewskiego, Tołstoja, Baudelaire?a, Bourgeta, co ma znaczenie nie tylko dla zrozumienia myśli samego Nietzschego, ale i pozwala uznać omawianą pozycję za źródłowy dokument epoki, gdyż myśl tę ukazuje on w całym bogactwie związków znaczeniowych konstytutywnych dla okresu modernizmu. Każdy tom Notatek to wręcz kopalnia dla badaczy i miłośników Nietzschego.
Mają Państwo przed sobą kolejną publikację, która stara się zmierzyć z tematem przedstawiania ludobójstwa, stawiając, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz, pytania związane z kulturowym wymiarem ludobójstwa. Czy powinniśmy przywoływać i po raz kolejny przedstawiać potworności historii, w nadziei zrozumienia ich i upamiętnieniaofiar, ryzykując emocjonalny paraliż, wtórną traumę? Czy może powinniśmy zapomnieć, uwolnić się od tego ciężaru, niszcząc jednakże dużą część tego, kim jesteśmy dziś, i odbierając możliwość poznania przeszłości sobie samym i naszym dzieciom? A jeżeli przedstawiać, to jak?Na tym można skończyć lub kontynuować, jeśli starczy miejsca na okładce:Czy wszelkiej reprezentacji nie grozi estetyzcja, zaciemnienie, manipulacja? Gdzie leżą granice tego, co możemy pamiętać, i tego, jak to przedstawiać: zarówno za pomocą opisu historycznego, fikcyjnego, obrazuczy teoretycznej analizy? Czy takie holistyczne, kulturowe podejście do problemu ludobójstwa nie zaciera specyfiki tego potwornego zjawiska, wrzucając wszystkie opisane tu potworności do jednego, przysłowiowego worka?
przekład Dorota Stroińska, wstęp Artur Lewandowski W początkach XX wieku Nietzschego widziano raczej jako pisarza lub/i filologa, nie dość dostrzegając refleksyjny wymiar jego pism. Szersze uznanie ich za ściśle filozoficzne, a zarazem filozoficznie nader doniosłe, tym samym więc kulturową nobilitację Nietzschego historycznie zawdzięczamy autorom niemieckim, spośród których dwóch to także wielkiej miary filozofowie. Tzw. ""pierwszy renesans"" Nietzschego dokonał się bowiem za sprawą pracy Karla Jaspersa, Nietzsche. Wprowadzenie do rozumienia jego filozofii, wydanej w roku 1936 (a także prac Martina Heideggera oraz Karla Löwitha). Już więc sam fakt, iż książka Jaspersa należy do pierwszych, ważnych i poważnych interpretacji myśli Nietzschego, oraz że o znamienitym myślicielu pisze inny znamienity myśliciel stanowi o jej wyjątkowości. Uznawszy spuściznę Nietzschego za swoistą mozaikę, za swego rodzaju budulec (""gruzy""), z którego sam autor nie zdążył zbudować gmachu, lecz pozostał tylko na poziomie podwalin, Jaspers próbuje niejako dokończyć jego dzieło, tj. podejmuje wysiłek interpretacji całościowej. Co zaś szczególnie ważne, wychodzi od życia Nietzschego, następnie stara się wydobyć główne, konstytutywne wątki jego myśli, by finalnie zarysować jego sposób myślenia niejako w całości.
Książka Nietzsche i filozofia to bez mała kamień milowy na drodze renesansu nietzscheanizmu i jego nowoczesnej recepcji, z Nietzschego czyniąca patrona filozofii XX wieku (w tym kontekście mówi się nawet niekiedy o tzw. ""drugim renesansie"" Nietzschego, zainicjowanym w znacznej mierze właśnie przez Deleuze`a, po którym cegiełki dołożyli P. Klossowski, J. Derrida oraz jego ""spadkobiercy"": S. Kofman, Ph. Lacoue-Labarthe, B. Pautrat, J. M. Rey). A co najbardziej zdumiewające, to fakt, że rozmaite wątki dzieła Nietzschego - rozważania na temat sensu, wartości, interpretacji, jedności życia i myśli, afirmacji i negacji, resentymentu, nihilizmu, reaktywności, tragiczności, śmierci Boga, woli mocy, wiecznego powrotu i nadczłowieka - łączą się tu w sposób niezwykle koherentny. Interpretacja Deleuze`a to zatem nie tylko jedno z najważniejszych i inspirujących, ale też najbardziej spójnych i całościowych odczytań Nietzschego.
Na książkę składa się ok. dziesięciostronicowy życiorys Nietzschego (pt. Życie), odmalowany pokrótce, ale barwnie, bo w korelacji z jego dziełami i uzupełniony fragmentami listów, przy czym jest to wprowadzenie w pewnej mierze stematyzowane - w perspektywie zdrowia/choroby filozofa. Dalej następuje dwudziestokilkustronicowy zarys koncepcji ""wielkiego filologa"" (pt. Filozofia). W Deleuzjańskiej interpretacji Nietzschego zasadniczą kwestią jawi się pluralizm, równoznaczny dlań z samą filozofią. W aspekcie myśli jest on wielością sensów powoływanych w nieskończoności interpretacji. Odniesiony z kolei do istoty siły, manifestację bytu czyni wielością, wolę zaś ? zjawiskiem złożonym, integrującym wielość elementów, których jedność stanowi wola mocy rozumiana nie jako transcendentna zasada, lecz jako żywioł różnicujący siły. Toteż wola mocy jest jednym, które afirmuje się w wielości i ewokuje wieczny powrót, będącym afirmacją tego, co różne, czy też powtórzeniem różnicy. Pluralizm ten jest więc wymierzony w platonizm (prymat Tego Samego) i dialektykę (podporządkowanie różnicy negatywności), będącą ostatnim wcieleniem metafizyki (platonizmu), a więc świata przedstawienia i nihilizmu. Całość uzupełnia Słownik głównych postaci Nietzschego oraz wybór tekstów Nietzschego, znakomicie, bo w sposób tematyczny dobranych. Książka ta to zdawkowy, ale też precyzyjny i przejrzysty zarys koncepcji ""wielkiego filologa"".
W tej zapierającej dech, poruszającej książce, młoda niewidoma dziewczyna podróżuje od jednej stacji metra do następnej – odbywając w tym samym czasie podróż w wyobraźni, która zabiera ją do nieprawdopodobnie pięknych miejsc. Pływa z delfinami i opala się leżąc na grzbiecie wieloryba, fruwa z ptakami i jedzie na stację gdzie kończy się świat.
Poetycki tekst współgra z niezapomnianymi, przepięknymi ilustracjami, razem tworzą tę wspaniałą książkę, poruszającą temat pokonującej niemoc siły wyobraźni.
Francuskie wydanie „Dźwięków kolorów” zdobyło prestiżową nagrodę VERSELE (przyznane przez gremium 45 710 dzieci w wieku 9-11 lat, z Belgii).
Jedną z inspiracji do tytułu był dla Liao wiersz „Wielkie to szczęście” Wisławy Szymborskiej, Którego fragment zmieścił w książce jako motto.
Dźwięki kolorów wydane po chińsku w 2001 r., zostały przełożone na kilka języków. Książka doczekała się adaptacji filmowej (Wong Kar-Wai), adaptacji na deski sceniczne, powstał na jej podstawie serial TV.
Konrad zabił swoją żonę. Nie ma tajemnicy, nie ma szukania sprawcy.
Czytelnik wysłuchuje różnych wersji historii zbrodni podczas nieformalnego dochodzenia. Czemu to zrobił? Pierwsze pytanie pociąga następne: kim właściwie był? kim była jego żona? jakim byli
małżeństwem? czemu Konrad nie napisał studium "O słuchu"?
Poczucie bezsilności kryje się za największymi i najwspanialszymi projektami, a gdy do ich realizacji przystępują obłąkani, zagubieni ludzie, katastrofa jest tylko kwestią czasu.
Jedna z najsłynniejszych powieści Bernharda, w Polsce zapoznana dzięki genialnemu spektaklowi Krystiana Lupy, którego rysunki powstałe podczas pracy nad adaptacją zostały zamieszczone na okładce oraz
stronach tytułowych.
Antologia Pamięć Shoah - zbierająca osiemdziesiąt cztery teksty polskich oraz zagranicznych badaczy - jest próbą zmierzenia się z nasilającą się obecnością problematyki Zagłady w polu historiografii, socjologii, teologii, psychiatrii i sztuki oraz w szeroko pojętym dyskursie publicznym: w mediach i krytycznych praktykach artystycznych śmiało wkraczających w przestrzenie miejskie, w komiksie i kinie popularnym. Zamieszczone w tomie teksty mają zróżnicowany charakter - do udziału w przedsięwzięciu zostały zaproszone osoby tak odmiennych specjalności i profesji, jak filozofowie, psychiatrzy, kulturoznawcy, teoretycy mediów, architekci, literaturoznawcy, filmolodzy, politolodzy, pisarze oraz artyści. Artykułują oni odmienne punkty widzenia, które mogą wydawać się wzajemnie nieprzekładalne. Ogólne ujęcia teoretyczne spotykają się tu ze studium przypadku, teksty w poetyce osobistej impresji z ""chłodną"" analizą dyskursu; rekonstrukcja doświadczenia ofiar - realizowana środkami historiografii, psychiatrii oraz fikcji literackiej - z problemem instrumentalizacji pamięci w wymiarze społecznym, politycznym oraz medialnym. Większości autorów tomu bliska jest zarazem refleksja nad Zagładą jako ""zdarzeniem przekształcającym"" (według określenia Alana Milchmana i Alana Rosenberga), które obejmuje nie tylko aktywną żałobę po ofiarach oraz analizę motywacji sprawców - czego najbardziej spektakularnym przejawem jest przełożona u nas niedawno książka Jonathana Littella - ale i postawy świadków, najczęściej ludzi obojętnych na los żydowskich sąsiadów i współobywateli - ""gapiów"", jak określił ich Paul Ricoeur - nierzadko przejmujących rolę katów, donosicieli lub szmalcowników. Prezentowane w tomie teksty zgrupowane są w działach opatrzonych osobnymi, tematycznymi wstępami, ułatwiającymi czytelnikowi poruszanie się w tej zróżnicowanej, interdyscyplinarnej materii. Prof. Zygmunt Bauman o tomie Pamięć Shoah
Książka Tomasza Bocheńskiego Witkacy i reszta świata stawia twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza w nowej perspektywie - wydobywając na światło dzienne obszary aktywności intelektualnej i artystycznej do tej pory zaniedbane, zapomniane, niedostrzeżone. Wyznacza tym samym nowy horyzont odczytania twórczości innych twórców modernizmu, proponując spojrzenie właśnie przez pryzmat twórczości Witkacego. Jej celem jest pokazanie artysty włączającego się we wszystkie ważne ""spory"" modernizmu: o tajemnicy i niewyrażalności, o ironii i autoironii, o piekle współczesności, o roli artysty w społeczeństwie masowym, o relacji wobec pokolenia ojców, o pojedynkach właściwych i słownych, o normach obyczajowych. Książkę dzieli się na cztery części. Pierwsza stanowi próbę wieloaspektowego zrozumienia artysty, odtworzenia jego drogi dojścia do `dziwności istnienia`. Rozpoczyna ją esej o Lovranie - miejscu, gdzie Witkiewicz-ojciec zmarł, gdzie Witkacy porzucił kopiowanie realności i zaczął ją przekształcać na sposób fantastyczny. Po nim następuje m. in. tekst o Witkacym-Społeczniku, artyście wcale nie oderwanym od rzeczywistości. Część druga to analiza spojrzenia trzech wielkich znawców na Witkacego: Puzyny, Błońskiego oraz Deglera. W części trzeciej oświetlającej twórczością Witkacego działania innych twórców znajdują się eseje o Bolesławie Leśmianie, Aleksandrze Wacie i o Zbigniewie Herbercie. Książkę zamyka esej o Andrzeju Nowickim, uspójniający merytoryczny i graficzny kształt książki. W książce znajdują się także reprodukcje kompozycji muzycznych Stanisława Ignacego Witkiewicza, do tej pory nieznane i niepublikowane, które autor tomu odnalazł 10 lat temu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?