KATEGORIE [rozwiń]

Wydawnictwo LSW

Okładka książki Pani Egucka i trójkąt metarzeczywisty

29,40 zł 20,27 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Pisarstwo Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej przypomina mroczną prozę Edgara Allana Poe. Pisane nocą, zawiera – mimo optymistycznych puent – niepokojące i nie zawsze realne kompozycje. Bo czyż jakakolwiek iluminacja jest w stanie rozświetlić wszystkie cienie, jakie kładą się na zmęczoną dniem ludzką ziemię po zachodzie słońca? Zawsze coś wyolbrzymi, zawsze coś zmodyfikuje… I być może w tym, w tej niezwykłej kreacji, zawiera się uroda i oryginalność Pani Eguckiej, bohaterki większości utworów, wręcz alter ego pisarki. Ta ekstrawagancka istota potrafi uwieść i poprowadzić czytelnika w przedziwne krainy duchów, zjaw, demonów, a ostatecznie wprowadzić na świetliste pola dobra, uczciwości, miłości. Tylko czy czytelnik dorówna szalonym peregrynacją Autorki. dr Stefan Pastuszewski PRZESYŁKA Z ZAŚWIATÓW… KILEROM – przez jedno „L” pisanym Czy można wierzyć w DUCHY? – zastanawiała się PANI EGUCKA, smutnym wzrokiem omiatając ściany swego APARTAMENTU, wytwornie wyłożone płytami NIDA GIPS przez pracowników Szlacheckiego-juniora, który to domostwo – budując je – wypieścił do perfekcji; wymoszczone nimi ściany miały urzekać aksamitną wręcz pańskością (aksamit pochodził przecież ze świata dostojnego – wręcz królewskiego), nowoczesną nieskazitelnością, a nakładane – wsycane weń barwniki farb żadnymi niecnymi smugami się nie miały kalać; owymi – jak to określała Stasia od św. ZYTY – DIABŁAMI stalować. Czystością olśniewać. To tak. DUCH? – zastanawiała się PANI EGUCKA – przywołując na pamięć swoje oczytanie, różnych (im grubsza tym lepiej!) KSIĄG penetrowanie; oooo... choćby ten kolejny już tom KOPALIŃSKIEGO, kupiony u bukinisty na Jeżyckim Rynku w Poznaniu za dziewięć (!) złotych polskich SŁOWNIK MITÓW I TRADYCJI KULTURY, 1500 stron (!) spopod stosu wypocin brukowcowych wydobyty i do domu przytargany... Otóż według KOPALIŃSKIEGO – PANI EGUCKA zapamiętała – DUCH oznaczał początkowo ODDECH, TCHNIENIE, właściwości odróżniającej człowieka ŻYWEGO od NIEBOSZCZYKA, po grecku pnéuma, po łacinie spiritus, angielski spirit, ghost. ESPRIT – ten wyraz się PANI EGUCKIEJ podobał najbardziej, bo był z francuskiego, toteż Cecylii PUCHÉ – jakże często go wykrzykiwała! – ESPRIT! to jest to! – teraz dopiero PANI EGUCKA dokładnie to zrozumiała… no i jeszcze po niemiecku... GEIST... aha! GOTHE! w pracowni FAUSTA to było, kiedy ten bluźnierczy DUCH PRZECZENIA się tam był objawił – ukazał… MEFISTO!!! – rozpędziła się w swoich rozważaniach PANI EGUCKA i może w Stasiny KOZI RÓG by się zapędziła, gdyby Stasia od św. ZYTY tam w GÓRZE rąk nie załamywała – załamała i jak zwykle nawoływała. (fragment)
Okładka książki Din łowca dusz

29,40 zł 20,27 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Utrzymany w klimacie fantasy bajka dla dzieci starszych; jej bohaterem jest Din – młody podróżnik jako rozbitek znalazł się na zapomnianej wyspie zasiedlonej przez dziwne stwory; kiedyś były one ludźmi. Dzięki sprytowi i odwadze Din wszystkie te stworzenia odzyskują ludzką postać i wolność. Przybysze i gospodarze przyglądali się sobie nawzajem, ale mimo wyczuwalnego dystansu Din posuwał się konsekwentnie do przodu. Chyba trochę się bał, lecz coś trzeba było zrobić z tą nadzwyczaj dziwną sytuacją. Był już o krok od podwyższenia, na którym na stosie kurzych odpadków siedziały potwory, kiedy jeden z nich przemówił do niego w całkowicie zrozumiałym języku i jednocześnie zbliżył do twarzy Dina swój śmieszny nos. – Jestem Sernik, ten to Piernik – wskazał na fioletową żabę, – a on – tu łypnął chytrze na trzecią paskudę – on jest Marmoladą. A wy kim jesteście, jeśli łaska spytać? Przysunął swój nochal jeszcze bliżej twarzy Dina i zaczął nerwowo parskać zielonym dymem. – My? My jesteśmy rozbitkami – wydukał nieśmiało Din i zrozumiał w tym momencie, jak jest mały w stosunku do kolorowych maszkar. – Rozbitkami? hmm... Z kosmosu? Z odległych galaktyk – pogrążył się w domysłach Sernik. – A z jakiej planety? – zapytał rozdziawiwszy gębę, jakby chciał połknąć ich w całości. – Z Ziemi – odparł Din zgodnie z prawdą – tylko z innego lądu, no z innej wyspy, trochę mniejszej, a może większej od tej, na której wy mieszkacie. (fragment)
Okładka książki Urbanista

33,60 zł 23,17 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Kolejna powieść współczesna tego autora. Dwaj świeżo upieczeni absolwenci Architektury trafiają do prowincjonalnego miasta; jest druga połowa lat 90-tych, pełnia transformacji ustrojowych. Młodych bohaterów pochłania walka z deweloperami i życie uczuciowe. Fabuła mocno osadzona w realiach. Prezydent Wojciech Rałowski, krzepki czterdziestolatek (dostrzegalne pasemka siwizny w bujnej czarnej czuprynie zdają się poświadczać niezbędną dla funkcji dojrzałość, z chodu i z postawy promieniuje rześkość, energia, uprzejmość i jakiś nieuchwytny rodzaj ogólnej życzliwości) właśnie opuszcza gabinet; sekretarce poleca: – Pani Aniu, lecę do Madziara, chyba nikt już nie zadzwoni, za chwilę czwarta, fajrant, pani powie Wandzie, jak posprząta, niech mnie nie szuka, klucze zostawi Franciszkowi, jeszcze tu wrócę… Nie zdążył zejść na parter, a już do sekretariatu wparowała owa Wanda, przymilnie rezolutna i gadatliwa: – Pani Aniu, kochana, to o której on wyjdzie, bo wie pani, chciałabym, żeby on mnie widział do późna przy robocie, ja go tak lubię… – Wszyscy go lubimy, niech pani nie nudzi… – Pani wie przecież, że to on mnie przyjął tu do pracy pod dachem, zapamiętał mnie, z tamtego sprzątania przy straganach koło targowicy – taki kochany! – zawsze zagada, popyta o dzieci, a jak już kiosk miał i był tych wszystkich kiosków prezesem, to mi zostawiał co niesprzedane. Pierwsza biegłam na niego głosować… – Pani Wandziu, będzie tak samo dobry, jak panią dziś nie zobaczy, niech pani wyjdzie, jak tylko pani skończy… (fragment) … Intensywność życia towarzyskiego pracowników w tak zwanych uspołecznionych zakładach (a wliczają się tu wszelkiego rodzaju urzędy) zależy od zagęszczenia niektórych imion świętych w kalendarzu, i nie podlega to żadnym ostro lub miękko zdefiniowanym w socjologii regułom życia społecznego. Tak sądził trzeźwy od zawsze racjonalista Roman Jankowski, póki nie podliczył ilości imprez i imprezek: oto, spadkowo z ostatniej dekady wiosny specjalnie dla naszej Pracowni ważny św. Lucjan (tylko czekoladki i kawa, pono dawniej bywał tort!..) wraz z św. Antonim; dalej Michał, Eliza i Jola, te u nas nie obchodzone, ale w innych departamentach magistratu i owszem! Ciąg pierwszej dekady lata to dni: Alicji i Marty, Jana, Wandy , Danuty, Władysława, Piotra i Pawła, Lucyny, kończą Marian i Halina, czeka dni 15 Henryk! Tak wygląda lista patronów z nieba wzywanych na ceremoniach chrztu, przyzywanych płaczem niemowlęcym do pieczy nad owocem miłości, na całe owocu tego ziemskie życie. Prawidło życiowe owego zagęszczenia dni patronackich odkrył Roman budząc się późnym, niedzielnym rankiem po imieninach Piotra Parzydły, kierownika sekcji nadzorów terenowych… (fragment)
Okładka książki Kolizyjny boom

42,00 zł 28,96 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Ta książka daje możliwość poznania autentycznie nowej koncepcji ujmowania istnienia świata. Odkrywa jego niedostrzeżoną dotąd zasadę strukturalną. Pokazuje uniwersalny model budowy każdego rodzaju bytu jaki się pojawia. Takie słowa jak: ruch, kolizje, ślady, otwartość, nieskończoność, innienie, sztuka i dzieło sztuki – były tymi najważniejszymi, wokół których krążąca myśl stworzyła narrację. Ja, autor – niemal całe życie zajmowałem się twórczością artystyczną w różnych jej dziedzinach (rysunek, performance, instalacja, malarstwo, fotografia). Łączyło się to z jej prezentacją w galeriach i w wolnej przestrzeni, a nawet w szczerym polu. Nie bez związku z tym uprawiam też teorię, która dotyczy nie tylko sztuki.
Okładka książki Ziarno i ciernie

42,00 zł 28,96 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Stanisław Orzeł (1911–1978) urodził się i wychował w sercu Gór Świętokrzyskich, w Chybicach. Po ukończeniu seminarium nauczycielskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim wyjechał do pracy na Polesie. Wkrótce jednak podjął studia politologiczne na Uniwersytecie Wileńskim, które ukończył w 1939 r. Wybuch wojny zatrzymał Stanisława Orła wraz żoną w drodze na placówkę dyplomatyczną do Paryża. Lata okupacji spędzili oboje w Brześciu działając w konspiracji AK. W 1944 r. uciekli do Tarnobrzega, rodzinnego miasta żony Bronisławy, gdzie mieszkali oboje do końca życia. Stanisław Orzeł był tu znany jako nauczyciel, społecznik i dziennikarz gazety zakładowej w Kopalni i Zakładach Przetwórczych Siarki. W 1951 r. wydał pierwszą powieść – Pod Łysicą, a potem do 1969 r. trzy następne – Chmurne lata, Kamienista droga, Zbój świętokrzyski. Prace nad kolejną powieścią przerwała śmierć autora w 1978 r. Trzydzieści parę lat po jego śmierci porządkując domowe dokumenty znalazłam część rękopisów i maszynopis dokończonej powieści – Ziarno i ciernie. Po dokonaniu niezbędnych korekt przygotowałam ją do druku. Pragnę podziękować wszystkim, którzy mi pomagali w tej pracy, a zwłaszcza pani Marzenie Jarzynie za techniczne opracowanie tekstu. Maria Orzeł-Łysiak Pokoik był mały, z małym oknem na sad. Kiedyś był jego. Kiedy przeprowadził się na stałe do Tarnowca, Zośka się tu wprowadziła. Przez to okienko uciekła z domu ze swoim Władkiem Zagają. Michał odsunął haczyk i pchnął lekko obie połowy okna. Wionęło na niego przyjemnym chłodem. Zapalił papierosa. Wszystko wydawało mu się tu obce. Cała ojcowizna, matka ze swym uporem trwania na gospodarce. Był kiedyś czas, że chciał zostać w tym domu. Chciał inaczej gospodarzyć, po nowemu, jak mu się wówczas zdawało. – Póki ja żyję, wszystko pozostanie jak dawniej – powiedział mu wtedy ojciec. – Po mojej śmierci możesz sobie zmieniać, co chcesz. Do śmierci wszystko moje. Nie wiedział stary Jacenty, że tymi słowami wygania syna z domu. Ojciec wszystkim rządził: matką, nim, Zośką, końmi, krowami i psami. Syna zdawał się nie zauważać. Dostrzegał go dopiero, kiedy oddawał zarobione w zawodówce pieniądze. Potem oboje ich z Zośką wyklął, nie chciał znać. W końcu została mu do rządzenia tylko matka. W tym domu zawsze było pełno pracy – bez przerwy, od świtu do nocy. Tylko dzwon kościelny przerywał ją na chwilę modlitwy lub na zawsze odprowadzając zmarłego na cmentarz. – Ojciec umierał samotnie – opowiadała mu Zośka. Nawet ksiądz nie zdążył przyjść z ostatnim namaszczeniem. Umarł w tej swojej złości na Zośkę, że uciekła, że za Zagaję bez błogosławieństwa ojcowskiego wyszła, bez jego zezwolenia. I Michałowi też przed śmiercią nie przebaczył. Kiedy mu donieśli, że w warsztatach nogę synowi przygniotło, że mu będą operację robić i tę nogę mogą uciąć, splunął tylko i ze złością syknął: – Niech go wszystkie nieszczęścia obsypią. Nie wiedział, że jego przekleństwo tak szybko zacznie się spełniać. Czuł żal do zmarłego, choć w moc ludzkich przekleństw nie wierzył. Dopiero teraz poprzez własny ból, własne nieszczęście starał się zrozumieć ojca. Jacenty Dorobek do żadnego ze swych rówieśników we wsi nie był podobny. Nawet siłą fizyczną innych przewyższał. Wór żyta przechyliwszy na kolana, na ramię zarzucał sobie bez pomocy, do stodoły odległej o dobre dwadzieścia metrów szedł i nogi nie ugięły się pod nim, ani nie poplątały. Zmarszczki czyniły jego twarz podobną do zwiędłego w maju ziemniaka. Gęstą, drobną siatką szyję tak dokładnie pokrywały, że centymetra gładkiej skóry by na niej nie znalazł. Na twarzy nie oszczędziły nawet policzków. Na twarzy nie oszczędziły nawet policzków. Na czole, między kilkoma głębokimi bruzdami, które poziomo biegły, znaczyły się, jakby wyszyte zgrzebnym ściegiem. Ojciec miał sześćdziesiąt siedem lat, zmarszczek jednak na sto by mu starczyło...
Okładka książki Zapach jabłoni

22,50 zł 15,53 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Pamięć w jabłoń zaklęta Tom opowiadań Elżbiety Jarosz-Kondraciuk jest książką długo oczekiwaną przez grono przyjaciół i znajomych autorki, która rzadko kiedy podczas spotkań literackich decydowała się na przeczytanie swoich, jak mówiła, notatek z dzieciństwa. Zwykle wolała prezentować swoją twórczość dla dzieci. Kiedy już jednak decydowała się wpuścić słuchaczy na strych rodzinnego domu, czarowała ich pajęczyną, poetyckim obrazem ojcowego ogrodu czy zapachem gorących ziemniaków, jakie wybierała z parowanego przez babcię dla świń sagana. Wspomnienia z dzieciństwa autorki są zaczarowanym światem pełnym smaków, zapachów i niezwykłych dziś zdarzeń – a to jabłoń zaatakowana przez złodziejaszka, amatora niedojrzałych owoców, wznosi w górę gałęzie i zrzuca intruza na ziemię, ojciec rozmawia z roślinami w ogrodzie tak samo jak z kilkuletnią córką, a zabity przez złego człowieka ptak ożywa podczas pogrzebu matki i śpiewając zabiera jej duszę do nieba. Wszystko to zapisane językiem poetyckim tak, że czytelnik może się nie tylko wzruszyć, ale i sięgnąć pamięcią do własnych przeżyć lat dziecinnych. U Kondraciuk nie są to jednak wspomnienia nostalgiczne czy wyrażające żal za minionym. Autorka czyni użytek z pamięci, aby pokazać, że wszystkie obrazy, nawet te z pajęczyną na strychu czy kurzem wciskającym się w szpary strychowej podłogi, składają się na dojrzałe lata kobiety. Bez nich, bez zapachu kwiatów jabłoni wiosną i dojrzewających jabłek jesienią, nie byłoby żadnego tu i teraz. Pamięć w jabłoń zaklęta pozwala zrozumieć, co tak naprawdę kształtowało niegdyś nasze dziś. Warto zagłębić się w tę książkę, żeby odkryć własne zaczarowane światy. Zapach jabłoni to ciepła, chwilami wzruszająca lektura. Zapraszam, wejdźmy wraz z autorką w jej świat... Maria Ewa Aulich
Okładka książki Ślady wojny

31,50 zł 21,71 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Do czytelników Historie opowiedziane w tej książce są prawdziwe. Usłyszałam je od rodziny mojej i męża, przyjaciół, znajomych i przypadkowo spotkanych ludzi. Większość bohaterów znam z imienia i nazwiska, ale ich opowieści ilustrują sytuacje, które dotyczyły wielu Polaków. Dziękuję ludziom, którzy zechcieli opowiedzieć co przeżyli podczas wojny i jak zaważyła ona na ich losach. Niezwykłe wydarzenia, w których brali udział nasunęły mi pomysł spisania ich opowieści, często z użyciem narracji w pierwszej osobie, co przybliża czytelnikowi bohaterów i ich losy. Barbara Derlicka Śliwkowy sad Lato i jesień 1939 roku były wyjątkowo słoneczne i piękne. Za to zima, pierwsza wojenna zima, przyniosła ostre mrozy. Ale wtedy nie wiedzieliśmy, że taka będzie. Nie wiedzieliśmy co będzie z Polską i z nami. Kiedy wybuchła wojna nastąpiła powszechna mobilizacja. Dostaliśmy wezwanie do wojska, staliśmy się obrońcami ojczyzny. Nie wiedzieliśmy jednak, kiedy Niemcy zaatakują. Ruszyliśmy z kolegą pieszo na punkt zbiorczy w kierunku Warszawy. Przekradaliśmy się bocznymi drogami, innych możliwości dostania się do wyznaczonego miejsca nie było, bo główne drogi były zatłoczone. Ludzie uciekali do krewnych na wieś z całym dobytkiem, licząc że tam łatwiej będzie przetrwać. Nie byłem żonaty, niewiele miałem w plecaku, chociaż matka wpychała mi na siłę jedzenie, ubranie i Bóg wie co. Płakała, bała się o mnie, jedynego syna. Edek miał żonę, i miał córeczkę Miłkę (spieszczenie od Emilii), bardzo przeżywał rozstanie, ale łudziliśmy się, że wojna nie potrwa długo. Byliśmy silni, zwarci, gotowi i wierzyliśmy, że pokonamy Niemców. Szliśmy już wiele godzin, bolały nas nogi, nieprzywykłe do takich wielokilometrowych marszów na polskich drogach po piasku, kamieniach, żwirze. Nad nami na błękitnym niebie często pojawiały się niemieckie samoloty, leciały nisko, niziutko i jeśli coś ruszało się, puszczały serię. Poprzez korony przydrożnych drzew trudno je było dojrzeć. Słyszeliśmy jak nadlatują i sieją spustoszenie. – O znowu lecą! – schowaliśmy się szybko pod gęsta koroną przydrożnej lipy. – Może nie zauważą i polecą dalej. – Ale pewnie wrócą lub nadlecą następne. – Idziemy? – Idziemy! Co ma być to będzie. Wrześniowe słońce grzało całkiem mocno. Promienie przedzierały się przez liście. Niektóre zaczynały zmieniać barwę na jaśniejszą, zbliżoną do żółtej. Widać było pierwsze oznaki jesieni. Następny nalot zastał nas w śliwkowym sadzie. Gałęzie uginały sięod ciemnofioletowych owoców. – Kiedy przelecą, pojemy sobie śliwek – pomyślałem. Już czułem ich słodki smak. Żeby trudniej było nas trafić, stanęliśmy pod osobnymi drzewkami. Edek był jakiś markotny. – Co tam te moje dziewczyny porabiają... – wyraził głośno swoje obawy. – Wiesz, tak mnie nosi, coś mnie męczy, dusi, sam nie wiem co... – No co ty, Edek! – zaraz odlecą. – Powiem ci szczerze – boję się. Mam przeczucie, że coś złego mnie dziś spotka. – No co ty. Wyrzuć z głowy te głupie myśli. – Łatwo ci mówić. Nie mogę. – Wiesz co Edziu, zróbmy eksperyment. Zamieńmy się miejscami. Będziesz miał dowód jak złudne są przeczucia. Ja tam w żadne przeczucia nie wierzę! Edek chętnie przystał na moją propozycję. Zamieniliśmy się miejscami i czekaliśmy. Warkot lecących samolotów zbliżał się niepokojąco. Zadarłem głowę do góry i zobaczyłem myśliwce. – Ale nisko lecą! Musieli chyba nas widzieć, bo seria wyraźnie poszła w naszym kierunku. Usłyszałem niewyraźny krzyk Edka. Odwróciłem głowę w jego stronę. Leżał pod drzewkiem nieruchomo. Podbiegłem do niego: – Edek, wstawaj, Edek! Już nie słyszał mojego wołania. Żona i Miłka nie miały zobaczyć go żywego. A zanim dotarłem na miejsce mobilizacji, Niemcy byli już przede mną pod Warszawą. Uznałem, że najlepiej zrobią wracając do matki.
Okładka książki O północy w Bieszczadach

46,20 zł 31,86 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

„O północy w Bieszczadach” czytałam z wielkimi emocjami . Nie jest to klasyczny kryminał, choć zbrodnia, morderstwo młodej dziewczyny, łączy wszystkie wątki. Powieść wielowątkowa, obyczajowo--kryminalna z elementami bieszczadzkiej duchowości, obyczajowości i bieszczadzkimi legendami – świetnie wkomponowanymi w fabułę. Wartka akcja, różnorodność barwnych postaci, a wszystko okraszone męskim podejściem do erotyki. (...) Jest to pozycja nietypowa, nie tylko ze względu na połączenie różnych rodzajów literackich powieści, ale ze względu na swój język – męski, siarczysty, pikantny i na pewno niekobiecy. Przez co staje się jeszcze ciekawszą książką dla płci pięknej, bo uchyla rąbka tajemnicy męskiego świata. (...) Najciekawsze jest to, ze „O północy w Bieszczadach” równie dobrze mogłaby się rozgrywać w czasach obecnych – schyłek PRL-u jest tutaj tylko alegorią współczesności i tego, co dzieje się w naszej rzeczywistości. Efekt genialny, który świadczy o dojrzałości twórczej autora. Skondensowane, wyraziste portrety bohaterów – albo się ich kocha albo nienawidzi, żaden nie jest byle jaki. (Jaka szkoda, że jednak Gadziarz zabrał swoją tajemną wiedzę do grobu). Anna Jakubowska
Okładka książki Podróż po Błękitnej Kropce

52,50 zł 36,20 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wędrówkę po Błękitnej Kropce Wiesław Lachiewicz rozpoczął w czerwcu 1941 r. Dopiero po latach ciężkiej tułaczki przez wertepy Wołynia i nadbużańskie wyboje przyszedł czas zadziwiania się urokiem naszej Ziemi, tajemnicą jej istnienia, magią życia. Dziś autor Podróży… po tej drobinie Wszechświata może powiedzieć, że był w ponad 30 krajach, na pięciu kontynentach. Z nieukrywaną pasją pisze (czasem białym wierszem) o odnajdywaniu podczas swoich wojaży autentycznego uroku Ziemi, jej cudów oraz o ich „dotykaniu”. Autor już w latach studenckich interesował się poezją. Pierwszym drukowanym wierszem były myśli matki (1979 r). Publikował w „Kamenie”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Zielonym Sztandarze”, także w magazynie „Apetyt na zdrowie”. Jego wiersze są w wydanym w 2012 r. tomie Uśmiech jesieni (jest inicjatorem tej edycji), na który złożyły się utwory czworga słuchaczy Praskiego UTW przy Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie. W 2013 roku wydał …do światła czy donikąd w renomowanej Bibliotece Poetów LSW, a dwa lata później książkę o wielkości i didaskaliach naszego życia, jego trwaniu i przemijaniu, zatytułowaną Między ziemią i niebem. Podróż po Błękitnej Kropce to książka bardzo osobista. Jest jakby raptularzem i… katalogiem postrzegania fascynujących miejsc naszej Ziemi, jej barw i kształtowania jej wizerunku („architektury”) poprzez różne historie i mity, przez wojny, religie i obyczaje, przez… ludzkość. Autor nie pomija znaczącego udziału przy tym naszych rodaków, rozsianych po całym świecie.
Okładka książki Taniec z kolibrem

31,50 zł 21,71 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

„Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak niebezpieczne mogą być bliskie związki z artystami...” Autorka Ewa Maria Serafin jest dziennikarką, malarką i pisarką. W tygodniku „Antena” [1974–2002] była przez wiele lat sekretarzem redakcji, pełniła także obowiązki redaktora naczelnego. W latach 2003–2005 była redaktorem naczelnym miesięcznika „Kombatant”. Autorka licznych tekstów krytycznoliterackich, felietonów, wywiadów etc. Bohaterka powieści Ewy Marii Serafin Taniec z kolibrem – literackie alter ego autorki – jest outsiderem. Zawieszona pomiędzy światem artystycznej bohemy oraz rzeczywistością zwykłych ludzi, przygląda się im oraz własnym myślom – z dystansem i poczuciem humoru. Przede wszystkim – zastanawia nad magią, która sztukę łączy z tym, co nazywamy życiem... Pierwsza powieść Ewy Marii Serafin – Zamknięci w skale zdobyła w 2016 roku cenioną Nagrodę im. Witolda Hulewicza. Pisano wówczas m.in.: Autorka jest „wyczulona” na otaczającą rzeczywistość – jak ciśnieniomierz na przegubie. Krystyna Konecka, poetka Jej bohaterowie o cechach charakterologicznych jakby wyjętych z utworów Czechowa, często absurdalnych i śmiesznych, osadzeni są w scenerii malarskiej […] nieco łagodzącej ostrość rysunku postaci. Alicja Patej-Grabowska, krytyk literacki, poetka [...] pisarka o nie tylko poetyckim usposobieniu, ale i satyrycznym zacięciu. Elżbieta Musiał, poetka […] po jej lekturze – jak po skosztowaniu dobrego wina – pozostaje słodko-gorzki smak i ochota na kolejne spotkanie z nową prozą Ewy Serafin. Janusz Termer, krytyk literacki
Okładka książki Talafon

31,50 zł 21,71 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Emil Tokarczyk (pseud. „Motyl”) – pisarz, mieszkaniec Suchedniowa, malowniczego miasteczka położnego w Górach Świętokrzyskich. Przez 12 lat związany z Warszawą, cztery pierwsze lata nowego millenium spędził w Krakowie, gdzie działał w Kole Młodych Autorów przy Śródmiejskim Ośrodku Kultury. W tym czasie ukazała się antologia grupy pt.: Ruchome Wyspy (OM ZLP, 2003 r.) zawierająca jego wiersze. Autor wydanego w 2008 r. zbioru wierszy pt.: Euforia (Wyd. Inga). Wiersze Emila Tokarczyka były publikowane m.in. w kwartalniku literacko-artystycznym „Lirydram”, w 2015 zostały wyróżnione w konkursie poetyckim „O ludzką twarz człowieka”. W 2016 r. nakładem wydawnictwa Monument Art ukazał się zbiór opowiadań pt.: Bomba, za który w 2016 roku zdobył główną nagrodę Festiwalu Artystycznego „Scyzoryki” w kategorii literatura – proza. Jest redaktorem świętokrzyskiego miesięcznika „Akson” i wiceprezesem Stowarzyszenia Kulturalnego „Kuźniczy Krąg”, działającego przy SOK „Kuźnica”. Okazjonalnie występuje na scenie prezentując literaturę w oprawie muzycznej („Czerwony Fortepian”, DŚT Kielce). „Krytycy którym ofiarowałem rękopis do pierwszego czytania zwracali go kręcąc nosem i mówiąc: Nieee, czułem się jakbym Gombrowicza czytał! I cisza długa, ciężka znacząca cisza... patrzyłem i czekałem ne wierząc własnym uszom... ależ to cudownie myślałem sobie, ależ właśnie porównaliście mnie do geniusza, nie popadajcie w rozpacz. To wspaniale, że można mieć takie wrażenie, tak się pomylić! Gombrowicza czytać! Epigonem Gombrowicza być... cudownie, wspaniale! Niechże będę epigonem Gombrowicza, ach jak cudownie być epigonem. Jestem epigonem słyszycie! Epigonem Gombrowicza!!!!!! Genialne! Paradne! Jedyne!” * „Urwałem kwiat dorodny, który z racji ciężaru zwisał bardzo nisko, jakby wręcz się prosząc o rychłe zerwanie. Szliśmy! Kwitł bez! Było nam majowo. Bez pachniał tak zapierająco, iż bez niego maj nie byłby zdolny do tych setnych zjednoczeń, nagłych uniesień serca, wybuchów euforii istnienia.” (fragment opowiadania pt.: „Koncha”)
Okładka książki Helena Trojańska

42,00 zł 28,96 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Zbigniew Badowski stworzył olśniewającą panoramę – biografie kobiety z czasów antycznych. Helena Trojańska – córka królowej spartańskiej Ledy i Zeusa, już poprzez swych rodziców i miejsce narodzin, nie miała łatwej i prostej drogi, a przeciwnie – jej losy od początku istnienia – zależne były od woli bogów a również i od Eris podrzuconej w jaskini centaura Chirona słynne złote jabłko pomiędzy Herę, Atenę i Afrodytę… A i wcześniej nie było lżej, bowiem w świecie antycznych herosów młodziutka piękność niewiele miała do powiedzenia, i chociaż nie chciała stać się kartą przetargową, to przecież bywała nią wbrew sobie, i chcąc nie chcąc ulegała, poddawała się woli kapryśnych, zadufanych, a także bezwzględnych i okrutnych mężczyzn. Imiona wszystkich jej mężów, kochanków i kochanek, zalotników, szczęśliwców i upokarzanych znamy z „Iliady” Homera, ale i nie tylko… Nie chcę ich przypominać, tym bardziej że szczegółowe ich charakterystyki, informacje, niemal dane osobowe przytacza autor rozsnuwając przed Czytelnikami misterna sieć uczuć, namiętności, żądz, popędów, spełnień i snów, ambicji i rezygnacji, zwycięstw i porażek – i nie są to wydarzenia wyłącznie łóżkowe. Oryginalnie ilustrowana, dopracowana graficznie i edytorsko powieść Zbigniewa Badowskiego przypomina też, że świat antycznej mitologii wciąż nas otacza, pulsuje milionami kopii i kolejnymi współczesnymi wcieleniami tamtych bohaterów, wciąż trwa tu i teraz między nami. Andrzej Zaniewski
Okładka książki W otchłani zapomnianych snów

46,20 zł 31,86 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Powieść ukazuje filozoficzną pielgrzymkę młodego naukowca imieniem Timm, w poszukiwaniu granicy Wszechświata. Przedstawia on, profesorowi Lorensowi z Genewy swój rewolucyjnie nowatorski projekt pracy doktorskiej. Tematem tym jest znalezienie granicy światów i uchylenie rąbka tajemnicy, co znajduje się poza nimi. Dla wykonania niezbędnych w tej pracy eksperymentów, potrzebuje przydzielenia go do zespołu prowadzącego badania na najbardziej nowoczesnym i super gigantycznym przyspieszaczu hadronów, który właśnie oddano do eksploatacji na orbicie wokół Jowisza. Rozpędzony do prędkości światła, Timm wkracza w świat wielu wymiarów i wędrując w czasie i przestrzeni doświadcza dziwnych przygód, poznając przy tym zadziwiające tajemnice wielowymiarowego Wszechświata, które nie zauważalne są w naszej codziennej rzeczywistości. Czy znajdzie tam poszukiwaną granicę?
Okładka książki Nić Ariadny

42,00 zł 28,54 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Ariadna – wnuczka Zeusa i Europy, córka króla Minosa i Pasyfae, żona Dionizosa, królowa Taurydy – wciąż inspiruje, przyciąga, fascynuje pisarzy, artystów, odkrywców. Doczekała się szeregu doskonałych artystycznie interpretacji w malarstwie, rzeźbie, rysunku, ceramice. „Śpiąca Ariadna” – słynna rzeźba z I wieku przed naszą erą z Muzeum w Watykanie zawsze budziła zachwyt, ciekawość i… współczucie. A encyklopedyczne hasła: Ariadna – Tezeusz – Minos – Dedal – Pasyfae – Fedra przestają być tylko zdaniami ze słownika, a stają się ważne i bliskie współczesnym. Zbigniew Badowski – pisarz, poeta - przenosi Czytelników do pałacu-labiryntu Minosa, króla Krety. Jednak pomiędzy naszymi oczekiwaniami – do których przyzwyczaiły nas wcześniejsze lektury chociażby Jana Parandowskiego czy Roberta Gravesa – a rzeczywistością przywołaną przez Zbigniewa Badowskiego następuje wyraźny rozziew,a różnice dotykają podstawowych wątków. I odczytujemy szereg celnych, zamienionych, intelektualnie dojrzałych prowokacji… Minos jest tu zmęczonym, podstarzałym władcą-dyktatorem, jednak nieco naiwnie ufającym Pasyfae – żonie, erotomance o rozbudzonych namiętnościach. Jej kochanek Dedal – niezwykle sprawny rzemieślnik i wynalazca, tu na Krecie staje się spiskowcem, burzącym zastany ład i porządek, a jego główne dzieło – drewniana krowa, służąca królowej Pasyfae do zaspokojenia ponadnormatywnych żądz, uznać możemy za symbol deprawacji moralnej. Ikar natomiast, którego powszechnie znane wyobrażenie – tu wykorzystuje kawałek porwanego żagla, usiłując ratować życie. Podobnie dzieje się z Minotaurem – utożsamionym z potężnym, groźnym bykiem. Najważniejszy, podstawowy, bo tworzący osnowę całej powieści wątek trójkąta: Ariadny-Dionozosa-Tezeusza-Fedry czyli miłości-zdrady-rozpaczy – tu rozbudowany został i wzbogacony o szereg istotnych epizodów związanych z intrygami, zabójstwami, ucieczkami, wydarzeniami sensacyjnymi, autentycznymi obyczajami i dokumentacją jaka przetrwała z tamtych zamierzchłych epok. Książki Zbigniewa Badowskiego przyciągają nas urodą oryginalnej narracji, wnikliwą analizą psychologiczną i jasnością literackiego wywodu. Czytelników przykuwa szybki rytm akcji i logika opisywanych czynów i zdarzeń. A Bogowie? Pamiętamy, że przecież głębokie, najgłębsze czasy kręgów kultury minojskiej przywołane przez pisarza-poetę – to świat bogów, świat tytanów, nieśmiertelnych i śmiertelników – świat naszych realnych przodków. A w powieści autora? Są, występują, lecz zasięg ich działań został mocno ograniczony i pomniejszony – bo jak pisze autor – bogowie już tak często nie chodzili po ziemi, zajęci swymi sprawami. Andrzej Zaniewski
Okładka książki Szmaragdowy pierścień

37,80 zł 26,06 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Dochodziła północ gdy samolot Marka zaczął podchodzić do lądowania. Następnego dnia wczesnym rankiem zatelefonował do Sary Dersen. Jej głos był przepełniony entuzjazmem gdy usłyszała nowinę. Zwłoka w dostarczeniu naszyjnika nie martwiła jej już tak bardzo, w świetle faktu, że detektyw odnalazł jej stryja. Mark uśmiechnął się. W poprzednich latach podejmował się wielokrotnie poważniejszych spraw, w których czasami ryzykował życiem: to zadanie natomiast było stosunkowo łatwe i wydawało się, że doprowadził je de pomyślnego zakończenia i to w krótkim czasie. – Nie musi pan już do mnie dzwonić, gdy pan wróci do Londynu. Prosto z lotniska proszę przyjechać do mojego domu – nalegała Sara. Obiecał jej ze tak zrobi. Później poszedł do łazienki wziąć prysznic. Spływające na niego strugi wody zagłuszały wszystkie inne dźwięki więc mężczyzna nie usłyszał jak drzwi do jego pokoju otworzyły się. Ktoś stanął w progu nie wchodząc nawet do środka. Mark nie zamknął drzwi łazienki; jego sylwetka odcinała się wyraźnie na tle jasnej glazury i półprzezroczystej zasłony prysznica. Ręka intruza, trzymająca mały fosforyzujący przedmiot, uniosła się na wysokość głowy detektywa. Mark nagle odniósł wrażenie ze dynamit rozsadza mu czaszkę rozrywając ją na setki kawałków. Tracąc przytomność osunął się z wolna na podłogę łazienki pod strumieniami wody tryskającej z prysznica... (fragment powieści)
Okładka książki Inni

50,40 zł 34,75 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Zofia Helena Huebner ur. w 1940 roku w Buenos Aires, z wykształcenia filolog, stypendystka naukowa i absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczycielka języka francuskiego w śląskich liceach, tłumacz zatrudniony w przemyśle metalowym, wieloletni tłumacz przysięgły języka hiszpańskiego i francuskiego, i korepetytor języka niemieckiego. Zamieszkała na stałe w Polsce w rezultacie polonizacji w 1956 roku. Współautorka tłumaczenia z hiszpańskiego wspomnień Generała Zakonu OO. Jezuitów, O. Pedro Arrupe, wydanych przez krakowskie WAM pod tytułem, Japonia, której nie znamy. Autorka tłumaczenia z hiszpańskiego Polowania na kondora autorstwa Jose Sixto Álvarez, autorka powieści pt. Przybłędy, Duet, Ona, Zaginiona, Portret nieznajomej, Garbuska, Concerto grosso oraz Opiekunka grobów. Powieść została poświęcona repatriantom, uchodźcom, małżonkom Polek i Polaków oraz cudzoziemcom, którzy, nieoczekiwanie i wbrew swojej woli, pewnego dnia, obudzili się Polakami z postanowienia Rady Państwa. Bohaterowie powieść są postaciami zbiorowymi, uformowanymi fizycznie i psychicznie z wielu autentycznych jednostek, zatem wszelkie podobieństwo do osób żyjących jest całkowicie przypadkowe. Większość dawców losów już odeszło, niektórym udało się wymknąć i powrócić do punktu wyjścia. Nieliczni dożywają swoich dni zamknięci w sobie i milczący, by nie ruszać nabolałych miejsc i hołubić najcenniejszy skarb, jakim pozostały wspomnienia o utraconym raju. Nie chcą trwać w położeniu ludzi "drugiego sortu". Zakosztowali poniżającego odrzucenia z powodu trudności językowych, odmiennych upodobań kulinarnych, nawyków higienicznych, zachowań społecznych i kulturowych. Odkryli bezcenną wartość mimetyzmu.
Okładka książki Z nurtem ale pod prąd 28

37,80 zł 26,06 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Ryszard Wytrych (1952) jest autorem powieści Orły na śniegu (2009 – Wydawnictwo Zysk i S-ka) i Czwarty grzech ( 2012 – Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza).– „Realia w których się wychowywałem powodowały, że wyrastałem na typowe dziecko komunizmu” – wyznaje pierwszoosobowy narrator beletrystycznego utworu Z nurtem ale pod prąd. Rzeczywistość zaprezentowana z oryginalnej perspektywy prowincjonalnego aktywisty uwikłanego w schyłkowy peerelowski socjalizm. Choć próby podtrzymywania rozsypującego się systemu przez jego ostatnich obrońców nabierają znamion groteskowości, nie wyklucza to możliwości postrzegania ich jako zwyczajnych, wzbudzających sympatię ludzi. Obok udanie skarykaturyzowanych regionalnych bohaterów utworu pojawiają się znane osobistości ówczesnej sceny politycznej.
Okładka książki Manuskrypt znaleziony w piecu

50,40 zł 34,75 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Przeciw tropieniu rękopisu przez włamywacza przemawiała pragmatyka. Któż bowiem prowadziłby tak szeroko zakrojoną operację z włamaniami i pożarem jedynie dla zawłaszczenia dziewiętnastowiecznego manuskryptu, który ani w ojczyźnie Piotrowskiego, ani za granicą niełatwo byłoby sprzedać, a tym bardziej uzyskać zań wysoką cenę? Dlatego Samuel tak usilnie poszukiwał materialnego motywu włamania, bardziej powszedniego i typowego dla ludzkiej żądzy posiadania niż manuskrypt, unikat łatwy do wyśledzenia, fant niepoważany w branży złodziejskiej. Przeto wyobrażał sobie kufry pełne złotych talarów, walizki z jubilerskimi precjozami oraz skrzynie z pozostałościami bursztynowej komnaty.
Okładka książki Oto ona - oto on

33,60 zł 23,17 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Autorka: Marta Pycior - pisarka, poetka, tłumaczka. Posiada w dorobku tomik wierszy Wyznanie poezji (2012, Miniatura - Kraków) oraz powieść Oto ona - oto on (wyd. I - 2014, LSW, Warszawa) i Gilgamesz - adaptacja Epos o Gilgameszu (2015, Nowy Świat, Warszawa). Jej opowiadania ukazały się w czasopismach: SOSNArt (2013). Arterie (2014), Ciechanowskie Zeszyty Literackie (2014). TygiEL (2015).""W domu czekała na niego prawdziwa Barbara. Ubrana w czerwień. W zawsze jednakowej pozie. Zamknięta w ramy. Niezmienna. Cierpliwa. Wierna. Zapewniała swoją obecnością, że razem mogą wszystko przetrwać. Przysięgał, że jej nigdy nie opuści i dotrzymał słowa""(fragment tekstu)
Okładka książki Zemsta Kosmosu

50,40 zł 34,75 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Zemsta Kosmosu to kolejny tytuł serii powieści fantastyczno-naukowych, po wcześniej wydanych; Abaddon, La Luna i Tajemnice Gór Flindersa. Książka odkrywa tajemnicę o jakiej dowiedział się planetolog Stan Zweinstein z zapisu znalezionego w materiałach przywiezionych z miejsca kosmicznej katastrofy tunguskiej z 1908 roku. Poznaje on z odczytanego zapisu, losy cywilizacji druidów z centrum Galaktyki stojących na wysokim poziomie rozwoju technicznego, a jednak bezradnych wobec naturalnych żywiołów Wszechświata. Zrządzenie Siły Wyższej czy może losu sprowadza do nich kosmonautę z planety Ziemia. Czy potrafi on odwrócić niechybną zgubę grożącą tej wszechpotężnej cywilizacji? Marek Żbik ukończył studia na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie uzyskał stopień doktora nauk przyrodniczych. Po doktoracie zajmował się badaniami w dziedzinie geologii, chemii koloidów, nano-materiałów oraz materii pozaziemskiej. Jako pierwszy prowadził badania gruntu księżycowego w Polsce. Od 1992 roku mieszka w Australii. Autor wielu oryginalnych prac naukowych, prozy popularnonaukowej jak i kilku powieści z dziedziny fantastyki, popularyzujących wiedzę o przestrzeni kosmicznej i planetach.

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj