Tylko dla kogo, no właśnie... Gdy komuś kalendarz pokazuje jakieś trzydzieści z czymś, jakieś pięćdziesiąt z czymś, już nie mówiąc o dwudziestu z czymś, to czy będzie czytał moje osiemdziesiąt z czymś? Skoro są ci, co wybrali pracę w prosektorium i ci, co naukowo rozbierają postacie żywe już tylko w ramach portretów na desce lub płótnie, to może zdecydują się rozebrać mnie po kawałku. Dlaczego jednak właśnie mnie? No właśnie...Nie mnie decydować o gustach. Czy jednak mogę zasłonić się powiedzonkiem mądrości powszechnej, że każda potwora znajdzie swego amatora? Mogę spróbować. Skoro mawia się również, że na każdą dupę znajdzie się krzesło, to chyba będę brnął dalej z moimi osiemdziesiąt z czymś...
Kazimierz Kaz Ostaszewicz, człowiek, którego nie sposób scharakteryzować jednym zdaniem. Poeta, prozaik, aktor kabaretowy? Jest każdym z tych trzech w jednej osobie. Słuchanie jego wierszy wywołuje głębokie emocje i refleksje na temat losu emigrantów i ludzkości w ogóle. Jego powieści czyta się jednym tchem. Na estradzie bawi publiczność świetnym głosem i repertuarem obiegającym cały świat, wykonywanym w wielu oryginalnych językach.
Kazimierz Kaz Ostaszewicz urodził się w Wilnie w 1938 roku. W 1940 r. deportowany na Syberię, wraca do Polski w 1946 r. Pierwsze próby literackie i teksty do kabaretu studenckiego Fo-Pa w Gdańskim „Żaku”. Polskę opuszcza w 1969 roku i od 1970 r. na stałe przebywa w USA.
W latach 1980–1981 wydawnictwo „Czas” w Winnipeg publikuje w odcinkach jego pierwszą książkę Długie drogi Syberii, która ukazuje się drukiem w 1984 r. i zostaje uznana za emigracyjną książkę roku. Wielkie jabłko o życiu emigrantów w wieloetnicznym Nowym Jorku (1986) zostaje nagrodzone przez Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie w Londynie jako najlepsza książka wydana poza Polską. W tym samym roku Kazimierz Kaz Ostaszewicz otrzymuje nagrodę „Golden Poet” za wiersze o psach „It’ s good to have...” tłumaczone przez siebie na angielski. W 1987 r. wychodzi Czas nienarodzonych dni – historia rodziny polskiej od Powstania Warszawskiego po emigrację w Kalifornii. Do dorobku należy dodać tomy wierszy Garść Piasku (1981), Kryształowa kula (1983), Kłosy (1984), W dotyku (1995). W 1991 r. powtórna nagroda „Golden Poet”. W latach 1997–98 ukazuje się pierwszy, a następnie drugi tom prozy adresowanej do dzieci Oczy księżyca Arizony, a w roku 1999 – Ósmy kolor tęczy.
W jego domu w Tucson, w Arizonie, Kazik chętnie pokazuje swoje liczne trofea sportowe. Koszykówka, podnoszenie ciężarów (I miejsce w Kalifornii, 1984) i piłka nożna (I miejsce w lidze, 1985). Mówi o sobie, że najbardziej inspirują go kwiaty. Gości wchodzących do otoczonego kaktusami domu Kazika i Renaty wita napis na drzwiach: „Long live dogs and poetry”.
Witold Liliental
Czwarta wydana w Polsce książka polonijnego poety i prozaika, laureata Literackiej Nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn 2018' powieść sensacyjna, której bohaterem jest młody Irlandczyk wysłany do Nowego Jorku z misją wykonania zamachu terrorystycznego. Jednak w czasie pobytu w USA Rasul zaczyna tracić przekonanie w sens i słuszność swojej misji pomszczenia ofiar wojny w Iraku.TAK SZYBKOOśmioletni Rasul któregoś dnia wpatrywał się w zachodzące słońce. Tak bardzo chciał zobaczyć to miejsce, gdzie mądre słońce ucieka przed zimną nocą. Co z tego, że daktylowe palmy ciężkie były od kiści złotych owoców, co było dla turystów wystarczającym obrazkiem w europejskich biurach podróży, gdy grudniowy wiatr wyganiał słońce i pokrywał piasek srebrem szronu. Noce w tej części Iraku są dobre tylko dla gwiazd, bo one są daleko od tego wiatru, co przeszkadza Rasulowi myśleć o mądrości Allaha. Stary mułła na pewno ma rację, gdy mówi, że Bóg jest wielki, tylko dlaczego stworzył i taki wiatr, i to co tak pięknie odbija światło gwiazd, ale gdy dotknięte, to mrozi ręce... Któregoś dnia Bóg sprawi, że słońce, co jak zawsze wschodzi na wschodzie, zostanie na jego ziemi i nie odejdzie, by ogrzewać niewiernych na zachodzie... Czyż nie takie są słowa mądrego mułły? Jednak teraz Rasul musi pięć razy dziennie powtarzać, że Bóg jest jeden, a Mahomet jest jego prorokiem. Tylko dlaczego Bóg, skoro jest wielki, pozwoli, by istniały dziewczyny... Taka jedna miała oczy jak głębokie studnie w wodopoju dla wędrujących karawan. Nie pomagały skupić się na słowach mułły, zwłaszcza gdy starsi chłopcy powtarzali że dziewczyna jest dżamil1 i lazis2. Czy on też kiedyś będzie tak mówił... Im głębiej wpadał w te oczy, tym żarliwiej powtarzał modlitewne słowa Koranu.Tak mijały lata i Rasul już rozkładał i składał karabin, jego karabin, nawet z zamkniętymi oczami. Przyszedł czas, aby pomoc słońcu na zawsze zachodzić tylko na wschodzieA Flash, pomimo przygód w podróży, był w doskonałej formie. Potężne mięśnie zdawały się rozsadzać złoty kolor ciała. Rasul słyszał... Co tam wiatr... Ja potrafię szybciej. Przecież wiesz... Wiesz co, przyjacielu? Ja i ty nie jesteśmy stworzeni, by ktoś na nas jeździł. Wiem. Ale co ty na to, abyś na swój grzbiet przyjął arabską księżniczkę? Ja już ją miałem na sobie... Wierz mi... Było warto... O czym śpiewały małe, błękitne ptaszki w liściach pustynnej akacji, jest już zupełnie inną bajką...6 stycznia 2018
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?