Herezje około roku tysięcznego dotyczą jedynie ograniczonej liczby osób, należących do elity kulturalnej i społecznej. Dwa wieki później są już silnymi ruchami kontestatorskimi, podważającymi wpływy duchowieństwa katolickiego. Od nadreńskich obszarów Niemiec po środkowe Włochy i przez Langwedocję po północną Hiszpanię: liczne regiony chrześcijańskiej Europy są wówczas „przeżarte zgnilizną” – by posłużyć się słownictwem zaczerpniętym z ówczesnych tekstów papieskich – różnych form herezji. Mowa o katarach, waldensach, patarenach… Są niczym wyzwanie rzucone papiestwu, które potępia ich jako heretyków i zwalcza przy pomocy inkwizycji i zakonów żebraczych (dominikanów i franciszkanów). W XIV i XV stuleciu oskarżenia o herezję padają coraz częściej i są kierowane przeciw wszystkim, którzy okazują nieposłuszeństwo Kościołowi bądź sprzeciwiają się jego władzy. Krąg spraw objętych ściganiem nieustannie się rozszerza, za heretyków uważa się nawet osoby publiczne piętnujące nadużycia duchowieństwa i tendencje autorytarne hierarchii kościelnej.
* * *
Zdjęcie z „heretyków” odium wywrotowości, a też oczyszczenie ich historii z wszelkich tajemnic i spisków powoduje, że otrzymujemy bardziej wyważony obraz epoki. Zadanie to wydaje się jednak trudne, bowiem przeważająca liczba tekstów, które mówią nam o ruchach dysydenckich, została stworzona przez członków Kościoła, a więc instytucji karzącej i stygmatyzującej, wzmacniającej nie tylko samą siebie, ale – jak uważali jej przedstawiciele – przede wszystkim wiarę i porządek społeczny. Zbiór studiów ukazuje całą złożoność herezji w średniowiecznej Europie. Vauchez wykazuje się niezwykłą wręcz ostrożnością w badaniach, próbując opisać zjawisko a nie je oceniać, a tym bardziej wartościować. Zwraca uwagę także na obie strony: przegranych i zwycięzców, dzięki czemu zyskujemy studium wyważone i nieidące w kierunku bezmyślnego potępienia inkwizycji czy jej apologii.
(fragment Wstępu Michała J. Baranowskiego)
* * *
Obraz zmagań heretyków z władzą kościelną i świecką w krajach Europy Zachodniej w średniowieczu, a także ich prześladowania, skłania do konkluzji dotyczącej sytuacji na obszarze Rzeczypospolitej. Co prawda teza o Rzeczypospolitej jako „państwie bez stosów” profesora Janusza Tazbira, odnosi się do XVI i XVII wieku, jednak w średniowieczu na ziemiach polskich nie dochodziło do prześladowań i pogromów na taką skalę jak na Zachodzie Europy. Analogia jest uzasadniona ponieważ migracje innowierców na tereny polskie odbywały się już za czasów Kazimierza Wielkiego. Prześladowani Żydzi, heretycy, a później protestanci (arianie) znaleźli w Rzeczypospolitej szlacheckiej spokojną i bezpieczną przystań, na kilka stuleci. Stosunki społeczne opierające się na życzliwości i spolegliwości wobec inaczej myślących i wierzących oraz obowiązujące prawo sprzyjały osiedlaniu się uciekinierów i ich integracji. Wydanie książki oprócz walorów czysto poznawczych, dydaktycznych i naukowych pozwala także na wysuniecie pośrednio wniosków dotyczących historii tolerancji w I Rzeczypospolitej.
(Od wydawcy)
* * *
André Vauchez (ur. 1934) jest francuskim historykiem, mediewistą specjalizującym się w historii duchowości. Zredagował kilka tomów monumentalnej Historii chrześcijaństwa. W Polsce, nakładem Wydawnictwa Krupski i S-ka, ukazały się tomy 4 i 5 tego monumentalnego dzieła, a także słynna Duchowość średniowiecza (Wydawnictwo Marabut). W ostatnich latach ukazały się we Francji jego dzieła poświęcone m.in. św. Franciszkowi z Asyżu, św. Katarzynie ze Sieny, św. Homobonusowi z Cremony i sanktuariom chrześcijańskim na Zachodzie. W roku 2010 otrzymał Nagrodę Chateaubrianda za Franciszka z Asyżu, a w 2013 Nagrodę Balzana za Historię średniowiecza.
Antologia obejmuje zarówno utwory poetyckie których na pewno jest więcej, jak i dzieła epickie. Utwory poetyckie to wiersze związane z danym tekstem biblijnym: opisujące go, parafrazujące (parafrazy biblijne były szczególnie modne w XIX wieku warto temat zbadać!), nawiązujące do niego, samodzielne oraz fragmenty poematów (choćby Boskiej Komedii). Podajemy tu także przekłady poetów tłumaczących Stary Testament, by wymienić Czesława Miłosza czy Leopolda Staffa.Jeśli chodzi o prozę to prezentujemy rzadkie teksty samoistne (takie jak krótkie opowiadania Brandstaettera), jednak głównie fragmenty powieści, noweli, esejów i, w wyjątkowych wypadkach, dzieł popularnonaukowych.Są to utwory, po pierwsze, przywoływane jako dłuższe fragmenty: szkice prozą i dramaty, ewentualnie, rzadziej, poematy oraz eseje. ()Drugą kategorią, nazwijmy ją umownie objętościową, jest nowela biblijna oraz krótsze eseje biblijne.Trzecią grupą są poezja, średnie i krótkie utwory biblijne oraz parafrazy szczególnie rozwinięte w późnym romantyzmie i w okresie Młodej Polski.() Ta zaś antologia, podobnie jak i Tradycje biblijne są pierwszymi, o ile mi wiadomo, tego rodzaju pozycjami w literaturze światowej, stąd też ich niedoskonałość. Uczynienie dzieła doskonałego jest w tym przypadku niemożliwe, pomijając już fakt, że doskonałość jest wrogiem dobrego.I na koniec chciałbym zrobić uwagę osobistą. Jako człowiek wierzący widzę Biblię w trojakim aspekcie: jako tekst święty dla mnie i dla innych ludzi wierzących i jako źródło mojej wiary. Po drugie, widzę ją jako wielkie dzieło światowej literatury, które, jako takie, wywarło ogromny wpływ na całą kulturę europejską i stanowi jeden z jej fundamentów. I na koniec, widzę ją jako wielkie dzieło historii ludzkiej: Narodu Wybranego i obietnicy danej Abrahamowi i Mojżeszowi, które mówi także o jego wypełnieniu w Jezusie Chrystusie i Jego mistycznym Ciele w Kościele, o którego początkach opowiada.Czytelnicy mogą wybrać jedno, dwa albo wszystkie z tych rozwiązań. W ich ręce z ufnością oddaję to opus magnum mojego życia i bardzo chciałbym, by okazało się pożytecznym.(fragmenty Wstępu ks. Marka Starowieyskiego) Pismo Święte [] jest naprawdę naszą ojczyzną, wychodząc z tych samych wydarzeń ludzkich i objawień boskich. Są tam nazwy znane zarówno wierzącym, jak i niewierzącym oraz tym, którzy nigdy nie postawili nogi w Ziemi Świętej, ale zachowują jej obraz w swej pamięci i wyobraźni: myślę tu o echu, które wybrzmiewa w takich nazwach jak Jerozolima, Betlejem, Jordan, Synaj itp., stąd wziął się też tytuł pierwszej części tego ogromnego dzieła ks. profesora Marka Starowieyskiego Biblio, Ojczyzno moja tytuł emblematyczny, otwierający antologię.Po nim następują dalsze cztery tomy (jakoby były czterema symbolicznymi punktami kardynalnymi na mapie tego dzieła): wydarzenia i osoby Księgi Rodzaju we wspaniałym pochodzie obrazów; następnie ciąg dalszy Pięcioksiągu i księgi historyczne, które prowadzą biblijny Izrael do Ziemi Obiecanej; szeroko rozpościerający się głos proroków i mędrców; i w końcu modlitewny śpiew Psałterza. Naturalnym więc zwieńczeniem dzieła będzie Nowy Testament i jego księgi. Cała ta katedra literacka zbudowana jest ze słów opowiadań i wierszy niezliczonych pisarzy, które uczony zbierał poprzez lata swoich lektur i poszukiwań. []Jak Mojżesz na szczycie góry Nebo kontemplował Ziemię Obiecaną, tak i my, spoglądamy z góry na tę ogromną panoramę, którą przedstawił Autor, jakoby na ogromny i niesłychanie barwny kobierzec.(fragment Słowa wstępnego kard. Gianfranco Ravasiego)
Część pierwszą Biblii pisarzy komentującą Stary Testament kończymy tomem poświęconym psalmom przekładanym i czytanym przez różnych pisarzy.Jest to logiczne. Po omówieniu dziejów Izraela od początku do czasów machabejskich oraz mów proroków, dzieł mądrości i poezji hebrajskiej oraz ich wyrazu w literaturze, pozostaje jeszcze to, co jest istotą każdej religii modlitwa. Modlitwę Starego Przymierza wyrażają głównie Psalmy.Nie jest tak, by w innych księgach Starego Testamentu nie było modlitwy. Była. Modlili się patriarchowie, modlili się mędrcy, modlili się prorocy. Ale modlili się, że tak się wyrażę, okazjonalnie, wypełniając swoje obowiązki: dziękowali Bogu, prosili Boga, przepraszali Boga, błagali Boga, wielbili Boga, ale w związku z innymi wykonywanymi przez siebie pracami. I te pieśni bywają bardzo piękne i podobnie jak psalmy zostały wprowadzone do modlitw Kościoła, nie tylko do brewiarza, ale i liturgii mszalnej. Jednakże nie stanowiły one istoty Księgi.Inaczej ma się rzecz z Księgą Psalmów: jest to księga modlitwy i jedynie modlitwy. Czasami tylko jakaś modlitwa-psalm opatrzona jest wzmianką, że towarzyszyła takiej a takiej okoliczności, że odmówił ją ten a ten i że była śpiewana na tę czy inną melodię to wszystko, i nie zawsze wiadomo, czy są to informacje autentyczne, choć niewątpliwie pochodzą ze starożytności. Reszta psalmów to modlitwa, czysta modlitwa.(fragment Przedmowy ks. Marka Starowieyskiego)
Po ontologicznej orientacji filozofii klasycznej (starożytnej i średniowiecznej) paradygmat filozofii nowożytnej staje się mentalistyczny, a jednym z podstawowych pojęć filozofii pokantowskiej, jeśli nie podstawowym, organizującym jej myślenie, jest pojęcie świadomości. Niewątpliwie jest też tak w wypadku fenomenologii Edmunda Husserla. Przejście od paradygmatu ontologicznego do mentalistycznego jest związane z utratą naiwnego zaufania do bytu, wynikiem autorefleksji nad tym, co wydawało się dotychczas oczywiste. Po drugiej wojnie światowej takim podstawowym pojęciem organizującym refleksję filozoficzną w jej całokształcie, jej nowym paradygmatem, staje się znowuż pojęcie języka. Wszelka filozofia jest krytyką języka stwierdza L. Wittgenstein (Tractatus logico-philosophicus, 40031). Dobitnie tę nową pozycję języka wskazuje cytat z dzieła E. Tugendhata: Wiodącym pytaniem naszych dociekań jest pytanie, co to znaczy rozumieć zdanie. Pytanie to chcemy rozumieć jako podstawowe pytanie filozoficzne, które ma zająć miejsce tradycyjnego podstawowego pytania o to, czym jest byt, względnie co to znaczy przedstawiać przedmiot. Można też użyć formuły: Jak słowa łączą się ze światem , jako określenia najbardziej doniosłego problemu filozofii. Badanie języka staje się tu rozwiązywaniem zasadniczych problemów filozoficznych, dawaniem podstaw samej filozofii, tak że filozofia staje się jak pisze Karl-Otto Apel prima philosophia współczesności (fragment Wstępu Autora). Celem pracy był całościowy namysł nad problemem: czym jest język filozofii fenomenologicznej. Nie można było próbować odpowiedzieć na to pytanie bez odpowiedzi na pytanie: czym jest język z punktu widzenia fenomenologii. Czy praca była w stanie udzielić odpowiedzi na te pytania Nie do końca. Husserl sam nie odpowiedział w sposób wyraźny na interesujące nas kwestie. Czasami więc praca miała postać współmedytacji, była próbą dopowiedzenia tego, czego on sam nie powiedział chciała wyzwolić cały potencjał argumentacyjny jego projektu fenomenologii, projektu fenomenologii rozumianej jako transcendentalna i genetyczna. Uwikłanie tej myśli w kartezjański program, możliwość wielu odmiennych interpretacji dyskutowanych problemów nie pozwala jednak na bardziej zdecydowane, bardziej jednoznaczne odpowiedzi na poruszane kwestie, odpowiedzi mające pokrycie w samych tekstach ojca fenomenologii. Sama ilość tekstów Husserla jest już problemem. Jest ona tak imponująca, że jak pisze Dan Zahavi wydaje się mało prawdopodobne, aby znalazła się choć jedna osoba, która przeczytała wszystko, co napisał. Fakt ten czyni niemożliwym dokonanie interpretacji w pełni zadowalającej, zawsze mogą pojawić się teksty ją podważające. Temat języka ma też tę specyfikę, że ponieważ filozofia jest tworem językowym, to wszystko może wiązać się z językiem (fragment Zakończenia).
Wartość tekstu Jakubanisa polega przede wszystkim na tym, że daje bardzo dobry wgląd w metodę interpretacji historyczno-filozoficznej przełomu wieków, ale także wskazuje słabości obowiązującego paradygmatu heglowskiego i próbuje wskazać nową optykę interpretacyjną. Z tej perspektywy książka jest ciekawym zapisem myśli filozoficzno-historycznej końca XIX i początku XX w., ze wszystkimi jej zaletami i wadami.z recenzji wydawniczej prof. dra hab. Zbigniewa Nerczuka (Uniwersytet Mikołaja Kopernika) Monografia Henryka Jakubanisa na temat Empedoklesa, wydana w języku rosyjskim w 1906 r. i nigdy nie tłumaczona na język polski, jest jak cenny list w butelce, który po niemal dwunastu dekadach dotarł na nasz brzeg. Jest to najważniejsze studium naukowe tego wybitnego polsko-litewskiego klasycysty, pośród nielicznych do dziś monografii poglądów Empedoklesa egzegetyczna perełka, która zamierzona jako szkic wprowadzający do myśli Empedoklesa, jest zarazem obrazowym, empatycznym wprowadzeniem do filozofii presokratejskiej, z wyraźnym przesłaniem dla późniejszych pokoleń, czyli dla nas.z recenzji wydawniczej dr hab. Doroty Zygmuntowicz (Polska Akademia Nauk)
Z Wprowadzenia autora:Pobieżne przyjrzenie się życiu wszystkich narodów wykaże nam gwałtowny wzrost potęgi tłumów. Fakt ten, dobry czy zły, musimy uznać. Wszelkie przeciwko niemu kierowane oskarżenia są pustymi frazesemi. Być może, wystąpienie na widownię tłumów będzie jedną z ostatnich faz cywilizacji Zachodu, zapowiedzią powrotu do pierwotnej anarchii, która poprzedza każde kiełkowanie nowych form społecznych. Ale czy istnieją środki, by temu zapobiec? Nie od dziś tłum przyjął na siebie rolę jawnego burzyciela przestarzałych cywilizacji. Historia uczy nas, że zawsze wtedy, kiedy siły moralne, na których opiera się dane społeczeństwo, traciły swą życiodajną moc, tłumy nieświadome i brutalne, słusznie nazwane barbarzyńcami, przyśpieszały dogorywanie wyczerpanej cywilizacji. Faktem jest, że cywilizację tworzyły i rozwijały w minionych okresach dziejów zawsze tylko drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy. Moc tłumów jest tylko niszcząca. Ich rządy były zawsze okresem rozstroju. Istnienie cywilizacji domaga się określonych, stałych praw, dyscypliny, zastąpienia instynktów rozumem, myślenia o przyszłości, pewnego stopnia kultury, czyli takich właśnie warunków, na jakie tłum zdany na siebie nigdy się nie zdobędzie. Swą bowiem potęgą wyłącznie niszczycielską działa on jak bakterie przyspieszające rozkład osłabionych organizmów lub trupów. Tłumy są zawsze tą siłą, która rozsypuje zmurszałą budowlę cywilizacji. Wtedy spełniają swą rolę, a siła polegająca na ilości jest wówczas ideą przewodnią historii. Czyż nasza cywilizacja nie potrafi ujść podobnego losu? Można się tego lękać, ale nie wiemy tego jeszcze. Tak czy inaczej, musimy przygotować się na rządy tłumów, skoro bez najmniejszego zastanawiania się usuwano wszystkie przeszkody, które mogły nie dopuścić do władzy tłumu.
Związek wolności z odpowiedzialnością był i jest przedmiotem wyczerpujących analiz etyków i filozofów prawa. Rzadziej bierze się pod uwagę podstawowy – jak mi się wydaje – związek denotacji słowa „wolność” z denotacjami słowa „prawda”. Związek ten przybiera różną postać w zależności od tego: po pierwsze, o jaki sens słowa „prawda” chodzi, po drugie, jaka jest natura owej relacji. O jednym powiązaniu, na które zwrócili uwagę stoicy była już mowa. Podstawową wolnością człowieka w myśl tej koncepcji jest wolność od fałszu w znaczeniu błędu, a zatem możność trafnego rozpoznawania i akceptowania prawdy w znaczeniu prawdziwego o rzeczy sądu. W tym rozumieniu wolność jest warunkiem poznania. Poznanie zaś odsłaniające rzeczywisty stan rzeczy czyli prawdę w znaczeniu ontologicznym jest dobrem istoty rozumnej a w konsekwencji wolność jako warunek nabiera wartości instrumentalnej środka osiągania naczelnej wartości, jaką jest prawda. Ale wolności ludzkiej towarzyszyć też może fałsz jako świadome naruszanie wartości prawdy, fałsz w sensie kłamstwa narzucanego człowiekowi przez innych, w szczególności przez wroga, przez nieodpowiedzialną władzę, przez propagandę polityczną itp. Wolność od fałszu w tym rozumieniu i równoczesna możność demaskowania go i głoszenia prawdy jest podstawą moralności społecznej.
Nie ma społecznej moralności bez prawdy w sensie negacji kłamstwa obliczonego na ujarzmienie ludzi przez uniemożliwienie im wydawania prawdziwych sądów o sytuacji ich społecznego bytu. Zakłamanie życia społecznego wyrażające się między innymi w używaniu słów bez pokrycia lub w dowolnym zmienianiu ich znaczeń celem wprowadzenia w błąd, a tym samym ogłupianiu ludzi, narusza podstawową wolność człowieka jako istoty rozumnej.
(Izydora Dąmbska, Gdy myślę o słowie „wolność” – fragment)
Książka Paula Tillicha Chrześcijaństwo i spotkanie religii świata, zawiera cztery prelekcje o tym samym tytule, wygłoszone jesienią 1961 r. w Low Memorial Library Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, w ramach Wykładów Bamptona. Filozof przedstawia w nich kilka punktów widzenia istotnych dla zrozumienia relacji chrześcijaństwa z pozostałymi wielkimi religiami świata, takimi jak judaizm, islam, buddyzm czy hinduizm, jako religiami właściwymi. A także z quasi-religiami, do których zalicza sekularyzm, nacjonalizm, faszyzm, komunizm, czy socjalizm. Teologa zajmuje więc uniwersalistyczny charakter chrześcijaństwa, konfrontującego się z wieloma kulturami, religiami i ideologiami. Natomiast Wstęp tłumacza, Jacka Aleksandra Prokopskiego, to egzystencjalna refleksja nad tym, co minione, zwłaszcza nad wspólnymi korzeniami cywilizacji monoteistycznej wywodzącej się od Abrahama. Polski filozof kreuje także szerszą, uwspółcześnioną eschatologiczno-polityczną wizję dziejów świata. Zaś filozoficzno-teologiczna struktura eseju daje mu możliwość krytycznego spojrzenia na chrześcijaństwo pośród wielości dróg zbawienia. Nie sposób więc ominąć rodzących się podczas lektury egzystencjalnych kontrowersji, jak również pytań o tajemnicę ludzkiej egzystencji, pewność wiary, wybór religijnej drogi, o Biblię, kondycję Kościoła, szatańskie iluzje. Nie mówiąc już o tym, że książkę Tillicha, podobnie jak Wstęp Prokopskiego, cechuje rzadko spotykana religijna odwaga, szczególnie w świecie intelektualnym, gdzie występuje całe mnóstwo światopoglądowego kłamstwa i manipulacji. Książka ta powinna więc dotrzeć do każdego, kto ma otwarty umysł i pragnie zrozumieć niezwykle ważny, bo religijny i ideologiczny aspekt obecnej sytuacji na świecie. Wreszcie powinna sprowokować do krytycznego myślenia nie tylko w odniesieniu do relacji chrześcijaństwa z religiami świata, lecz przede wszystkim odnośnie do własnej natury, do nas samych, tutaj i teraz. Marcin Hintz
Tekst Księgi reguł przedstawia siedem zasad, którymi niczym kluczami można otwierać tajemnice Pisma Świętego, jak pisał Augustyn, naśladując słownictwo samego Tykoniusza (). Te reguły zaproponowane przez teologa podzielonego Kościoła opisują sytuację afrykańskiego chrześcijaństwa w taki sposób, by ówczesny stan rzeczy nie przekreślił tego, co w Kościele jest najważniejsze: Kościół to przede wszystkim ciało Jezusa Chrystusa. Dlatego tajemnicy tego ciała poświęcone są trzy reguły: I. Pan i Jego ciało, II. Dwojakie ciało Pana oraz VII. Diabeł i jego ciało. Pozostałe reguły bardziej wiążą się z samą interpretacją tekstu biblijnego: III. Obietnice i prawo, IV. Rodzaj i gatunek, V. Czasy, VI. Rekapitulacja.Księga reguł wyrosła z osobistej praktyki egzegetycznej autora i tej praktyce służyła. Tykoniusz był bowiem metodycznie działającym badaczem tekstu. Wiemy o tym, gdyż praktycznym wykorzystaniem przez Tykoniusza Księgi reguł jest jego Komentarz do Apokalipsy. Dla każdej z reguł można znaleźć w nim ilustrację.(fragment Wstępu tłumaczki)
Monografia Karla Jaspersa, Kant napisana została przezklasyka filozofii, aleteż jednego znajwybitniejszych współczesnych znawców filozofii Kanta. Jej wyjątkowość polega natym, żeprezentuje poglądy ojca nowoczesnej filozofii, nietylkoniemieckiej; jest pracą zzakresu historii filozofii, którychwswym dorobku Jaspers popełnił niewiele; większość jego dzieł jest bardzo obszerna, natomiast monografia ofilozofie zKrólewca zawiera kondensację opinii, sądów iwłasnych koncepcji autora. Rozprawa niemiała nacelu popularyzację myśl Kantowskiej, adresowana jest doczytelników zaznajomionych zjego filozofią. Zawiera precyzyjną analizę iprezentację analityki transcendentalnej, swoistego serca Krytyki czystego rozumu. Autor wylicza też podstawowe nieporozumienia towarzyszące myśli Kantowskiej, odjej powstania ażpoczasy muwspółczesne. Czyni tozjego rozprawy pozycję bardzo istotną wliteraturze Kantowskiej, aprzekład prof.Mirosława Żelaznego zapełni istotną lukę wpolskim piśmiennictwie filozoficznym. (Odredakcji)
Człowiek jest punktem centralnym dzieła stworzenia, aleteż jest odpowiedzialny zajego upadek, awnastępstwie tego zapowrót. Zwiny człowieka całość rzeczywistości stworzonej popadła wgorszy, boopisany podziałami, czasem imiejscem, sposób istnienia. Człowiek powinien zatem przywrócić całość kreacji doBoga. Nauka opowrocie, jego uwarunkowaniach, meandrach ietapach jest zasadniczym celem Periphyseonu.Wcentrum nauczania opowrocie stoi dzieło zbawcze Jezusa Chrystusa. Eriugena rozwija filozoficzną chrystologię, czyniąc Wcielenie Chrystusa warunkiem możliwości iparadygmatem powrotu. Powstaje tujednak kolejny problem, amianowicie kwestia relacji między nauką aegzegezą, wiarą ifilozofią. Jan Szkot uważa, żeegzegeza biblijna inaukowe badanie świata uzupełniają się nawzajem, biegną przezpodobne etapy izmierzają kutemu samemu celowi. Założeniem tego przekonania jest fakt, żeKsięga Pisma iKsięga Natury mają tego samego autora Boga; itego samego czytelnika człowieka. Ztego względu wdyskursie Eriugeny bardzo ważną funkcję pełnią analizy biblijnych narracji, jako istotne źródło wiedzy iilustracja tez systemowych.(fragment Wprowadzenia)
Specyficznym gatunkiem literatury patrystycznej sąkatalogi pisarzy zatytułowane deviris illustribus (oznakomitych mężach) lub podobnie. Przedstawiamy grupę tych pisarzy, którzyniejako mimochodem, spisali pierwsze podręczniki patrologii pisząc oznakomitych mężach, czyli głównie opisarzach chrześcijańskich, czasami znanych osobiście lub zlektur dzieł, aczasami tylkozdrugiej ręki, takjak ich postrzegali. Korzystali oni, świadomie czynieświadomie, ztradycji greckiej biografii perypatetyckiej poprzez łacińskiego pisarza Swetoniusza iwjakiś sposób także przezCycerona, którywBrutusie zamieścił katalog sławnych oratorów. Takie biografie tworzyli perypatetycy, apotem wymienieni pisarze łacińscy, których jak sam się chwali naśladuje Hieronim, pierwszy autor deviris chrześcijańskich; jego zaś naśladują inni, awięc: Gennadiusz wVw. wGalii, Izydor zSewilli iIldefons zToledo, obydwaj wwieku VII wHiszpanii; ich zkolei naśladują zodpowiednimi, oczywiście, modyfikacjami, inni pisarze wśredniowieczu, renesansie iczasach nowożytnych. Odredakcji
W trzecim i ostatnim tomie Filozofii form symbolicznych przedstawione zostały najważniejsze elementy, niejako szkielet misternego systemu stworzonego przez Ernsta Cassirera. Pierwszorzędnym zagadnieniem tego tomu jest ogólnie pojęta świadomość rozumiana jako specyficzna funkcja poznawczo-syntetyzująca, kształtująca różnorodność świata kultury. Cassirer schodzi tu na podstawowy, źródłowy poziom poznania, wykazując, że także warstwa postrzeżeń zmysłowych nie jest chaotyczną feerią wrażeń i doznań, lecz zawsze jest już w jakiś sposób ustrukturyzowana. Otrzymujemy tu stosunkowo rzadko dotąd eksplorowany w polskich badaniach oryginalny projekt fenomenologii: fenomenologii konkurencyjnej względem ujęć Husserla, Heideggera, Schelera czy Merleau-Pontyego. Zawarte w tomie rozważania oparte są jak zwykle u Cassirera na olbrzymim materiale empirycznym, konfrontowane z wynikami badań zaczerpniętych z najróżniejszych dziedzin nauki, a także wiodącymi koncepcjami filozoficznymi jego czasów. Sprawia to, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej imponujących i wszechstronnych oraz najlepiej uargumentowanych dzieł dwudziestowiecznej filozofii, które systematyzuje z punktu widzenia konsekwentnego transcendentalizmu przeszłe, współczesne Cassirerowi oraz wszelkie możliwe dokonania ludzkiego ducha.(Przemysław Parszutowicz)
Księga V Periphyseonu podejmuje kluczową kwestię powrotu całej rzeczywistości stworzonej do jej źródła, który to powrót ma się dokonać w człowieku i przez niego, i to zarówno na planie ontologicznym, jak i świadomościowym. W tym powrocie Jan Szkot Eriugena wyróżnia dwa zasadnicze typy: powrót powszechny i wybranych, a prezentacja tych dwóch typów powrotu przeprowadzana jest w kontekście alegorycznej egzegezy biblijnej, której mistrzowskie przykłady znajdują się wprawdzie w całym dziele, ale osiągają szczyt wyrafinowania w ostatniej księdze.W ten sposób księga V stanowi konieczne dopełnienie i wypełnienie oryginalnej Szkotowej wizji rzeczywistości, którą Gilson określił mianem epopei metafizycznej.Księgi Periphyseonu w polskim przekładzie ukazywały się: księga I w 2009 r., księga II w 2010 r., księga III w 2011 r., księga IV w 2012 r. Patronat medialny: PTFT
Chociaż Frye tytułuje swoją książkę, czerpiąc z najsłynniejszego chyba wiersza Blakea, nie poświęca w niej miejsca nawet na jego pobieżną analizę, proponując tylko garstkę zdawkowych nawiązań rozsianych na przestrzeni kilku rozdziałów. Wynikający z tego paradoks był zapewne celowym zabiegiem kanadyjskiego krytyka, który z chęcią i werwą kontestuje przecież, wypracowane przez krytyków, współczesne mu pojęcia i wyobrażenia co do twórczości Blakea, nie szczędząc im gorzkiej ironii. Dlaczego zatem nie miałby Frye i w tej jednej kwestii wyeksponować swojej odmiennej postawy, równocześnie zgrabnie, niemal kokietująco, wymijając oczekiwania czytelnika, który, oceniając książkę po tytule, spodziewa się odnaleźć wewnątrz bogaty, wnikliwy i odkrywczy komentarz do owego kanonicznego utworu? A jednak Frye z jakiegoś powodu każe wyrazistemu, choć ukrytemu "w gąszczu mroku" konturowi dzikiego kota czuwać nad całym krytycznym przedsięwzięciem. Czym więc jest owa symetria? I dlaczego właściwie jest straszliwa? (fragment Słowa od tłumacza)
Krzysztof Zawisza jest osobą o wybitnych zdolnościach poznawczych i niezwykłej interdyscyplinarnej wiedzy. Czynnym naukowo fizykiem teoretykiem, matematykiem, filozofem, poetą i prozaikiem. Jest też osobą obdarzoną IQ 191, przynajwyższym ilorazie inteligencji notowanym obecnie na świecie oraz potwierdzonym wiarygodnymi testami w wysokości 192. Mimoże pozostaje poza oficjalnym środowiskiem akademickim, jest naukowcem czystej wody, ponieważ swoją pracę traktuje jako misję dociekania prawdy. Jego myśli i poglądy zasługują nauwagę, ponieważ identyfikują ograniczenia i bariery, które są źródłem problemów ofundamentalnym znaczeniu dlateraźniejszości oraz przyszłości całej ludzkości a także wskazują nowatorskie rozstrzygnięcia bądź kierunki rozwiązań tych kwestii. Naszą powinnością, powinnością zwykłego człowieka, jest domaganie się naukowej prawdy o sobie samych orazczasach iśrodowisku, wktórych żyjemy. Autor Paradygmatu tak diagnozuje współczesność: W pogrążającym się stopniowo wpolitycznym, społecznym i ekonomicznym chaosie świecie coraz częściej snujemy apokaliptyczne wizje końca życia na Ziemi już to na skutek zderzenia z asteroidą, już to na skutek katastrofalnych zmian klimatu, już to na skutek naszej własnej, ludzkiej, destrukcyjnej działalności. Również kolejne instytuty, instytucje i think tanki wypuszczają kolejne raporty prognostyczne, w których znajduje się jednak miejsce przede wszystkim nie na analizę szans rozwoju, ale przewidywanie zagrożeń, jakie niesie (czy też rzekomo niesie) przyszłość. Owa obawa przed nadchodzącą przyszłością i niewiara w nasze możliwości oraz pozytywną zdolność kreowania świata również jest oczywiście związana zwyparciem się przez człowieka rozumu. Dlatego odrzucająca logikę orazrozumność współczesna cywilizacja nie ma żadnej wizji swojej przyszłości. Co najwyżej spekuluje na temat owej przyszłości, zachowując się tak, jakby przyszłość ludzkości miała sama zsiebie nadejść; nie zaś zostać stworzoną przez człowieka. Ów bezrozumny fatalizm oraz ucieczka przed wzięciem odpowiedzialności za przyszłość stawia współczesną kulturę oraz cywilizację napoziomie społeczeństw i kultur prymitywnych, w których tak jednostki, jak i całe społeczności nie są zdolne do planowania tejże przyszłości oraz do brania pełnej odpowiedzialności za siebie iza własny rozwój. Ta infantylna postawa owocuje z kolei pogłębiającą się obawą przed nadchodzącymi czasami, którą możemy obecnie na każdym kroku śledzić. Czas już z tym skończyć.
Nazwisko Stanisława Lisieckiego (18721960) pozostaje nieznane większości dzisiejszych znawców filozofii i literatury starożytnej czy ekspertów w dziedzinie myśli greckiej. Okres jego twórczej aktywności naukowej obejmuje, z grubsza rzecz biorąc, pierwszą połowę XX wieku, w tym zaś czasie, w obszarach jego zainteresowań badawczych już inni uczeni zdobyli sobie akademickie i środowiskowe pozycje, a niektórzy nawet zdominowali, czy wręcz zmonopolizowali pewne z tych obszarów. Najważniejszym z tych obszarów był dla Lisieckiego Platon, jego dialogi i próby przełożenia ich na język polski. W tym względzie, nieszczęśliwie dla Lisieckiego, polski rynek dialogów Platońskich był wówczas niemal w całości zdobyty, i dodajmy, że zdobyty zasłużenie, przez publikacje Władysława Witwickiego (18781948). Obszerne monograficzne opracowanie postaci i filozofii Platona również napotykało na konkurencję w postaci studiów pióra Wincentego Lutosławskiego (18631954) czy nawet erudycyjnego rozdziału w Literaturze greckiej (t. I, cz. 2) Tadeusza Sinki (18771966). Paweł Siwek (18931986) rozpoczynał zaś swoje prace translatorskie i rudymentarne studia nad Arystotelesem. W niniejszym szkicu nie znajdzie się całościowe i kompletne przedstawienie biografii Lisieckiego, taka praca wymaga jeszcze kwerend archiwalnych wśród zbiorów dokumentów prywatnych czy instytucjonalnych, a jak pokazuje praktyka badawcza niejednokrotnie cenne materiały znaleźć można niespodziewanie w kolekcjach zgoła zaskakujących. Wydaje się jednak, że dotychczasowe efekty poszukiwań badawczych pozwalają już na zaprezentowanie dokumentów i faktów, które znacznie wykraczają poza dotychczasowy stan badań nad postacią i spuścizną naukową S. Lisieckiego, co pozwoli na zaznaczenie dokonanego w tej dziedzinie postępu i zaprezentowanie najpełniejszej dziś biografii tej postaci.
T. Crisp i M. Loux we Współczesnym wprowadzeniu do metafizyki w przystępny sposób przedstawiają komplementarną panoramę współczesnej metafizyki, także w ujęciu historycznym, a przede wszystkim problemowym. Konstatują za Arystotelesem, że metafizyka stanowi niezbywalną część filozofii, pojmowana jako nauka o bycie jako takim. Podstawą rozstrzygnięć wykreowanych przez nią są intuicje zawarte w myśleniu zdroworozsądkowym, jak te, że otaczają nas poszczególne przedmioty, które składają się z części, trwają pomimo upływu czasu, a w ich opisie posługujemy się pojęciami. Kłopot zaczyna się, gdy dążąc do precyzji, wyrażamy owe intuicje w ścisłym języku pojęć filozoficznych. Próby systematyzacji nie są w stanie pogodzić wszystkich takich intuicji w całkowicie spójnym systemie pojęć, co prowadzi do aporii, których przezwyciężanie prowadzi do kolejnych rozstrzygnięć, które także nie są ostateczne i rodzą kolejne spory. Chociaż w całej historii filozofii wypracowano rozmaite stanowiska, stanowią one wyzwanie także dla współczesnych badaczy..
Kancelaria Sejmu (urząd obsługi Sejmu) wykonuje wszystko to, co nie jest zastrzeżone dla posłów, lecz musi być zrobione w zakresie organizacyjnym, prawnym, eksperckim, informacyjnym, finansowym i technicznym, żeby Sejm mógł funkcjonować. Autor tej książki był szefem Kancelarii Sejmu od1 czerwca 1990 r. do15 grudnia 1993 r. Podlegał Prezydium Sejmu i Marszałkowi Sejmu. Był zwierzchnikiem wszystkich pracowników Kancelarii (ok. 1100 osób). Zarządzał majątkiem (rozbudowywana infrastruktura sejmowo-senacka) oraz projektował i wykonywał budżet Kancelarii Sejmu ( tzn. budżet Sejmu z Kancelarią). Rozpoczął i prowadził ustrojowo-transformacyjną reformę Kancelarii. Witając członków Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów I kadencji demokratycznie wybranego Sejmu (1991) marszałek przypomniał, że zgodnie z regulaminem w posiedzeniach tych organów uczestniczy z głosem doradczym szef Kancelarii, a ponadto udział szefa Kancelarii w czynnościach marszałka i Prezydium jest wskazany jako ich powiernika i pewnego rodzaju notariusza ich działań.
Najnowsza książka Profesora Kazimierza Koraba dotyczy problematyki, która uzyskuje aktualnie status tematu numer 1 w naukach społecznych. Chodzi o wojnę ideologiczną z Kościołem, z moralnością chrześcijańską. Profesor koncentruje swoją uwagę na głównej osi konfrontacji: ideologia kontra moralność chrześcijańska i potrafi ogarnąć tę sytuację, umie zarówno wyłuskać szczegóły, jak i ukazać szeroką panoramę. Buduje teorię wojny ideologicznej.- prof. Stanisław Wójcik
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?