Peter Sloterdijk (ur. 1947), jeden z kilku najważniejszych dziś intelektualistów niemieckich, filozof kultury, w pierwszej dekadzie XXI wieku poświęcił kilka swoich prac kwestii religii. Niniejsza książka jest pod tym względem najbogatsza treściowo i intelektualnie. Trzy monoteizmy wywodzące się „od Abrahama”, judaizm, chrześcijaństwo i islam, dzielą dziś między siebie większość ogółu wierzących na świecie, a nawet obejmują w sumie większość ludzkiej populacji. Swoim zelotyzmem, „gorliwością” stanowią dla świata i dla siebie nawzajem niemałe ryzyko, gdyż każdy z nich aspiruje do monopolu na prawdę i rywalizuje o nią z pozostałymi. Jako dopełnienie obrazu współczesności czwartym „monoteizmem” okazuje się komunizm. Sloterdijk przeprowadza głęboką analizę natury tych ruchów oraz możliwości i ryzyka konfrontacji. Rozważa szanse sprowadzenia ich na „drogę cywilizacyjną” i wykonując rozmaite eksperymenty myślowe, jak ten z powrotem do nieksenofobicznych religii przedmonoteistycznych, poszukuje możliwości „rozładowania” nagromadzonego w monoteizmach potencjału walki. Rysowany tu obraz religii nie jest wizją Nietzschego: solidarnego stowarzyszenia słabych, lecz wydobywa aspekty ksenofobii, dogmatyzmu i nieprzejednania. Historyczne i współczesne dowody na te aspekty są mocne. Czy podlegają one ucywilizowaniu i czy wyczerpują obraz monoteizmów, to pytanie do rozstrzygnięcia na dziś i kwestia nadziei na jutro.
Umberto Eco (ur. 1932), włoski badacz języka jako semiolog i jego beneficjent jako powieściopisarz, w tej książce snuje opowieść atrakcyjną zarówno naukowo, jak i literacko. Poszukiwanie uniwersalnego języka, jakie ludzkość podejmowała w krajobrazie po Wieży Babel, obfitowało zarówno w momenty doniosłe intelektualnie (gdy budowano uniwersalne języki sztuczne), jak i w momenty groteskowe, gdy na przykład próbowano tworzyć przekłady na domniemany prajęzyk indoeuropejski. O wszystkim tym opowiada ta książka Umberta Eco, snując opowieść o historii poszukiwań języka doskonałego nie tyle semiologiczną, ile raczej z zakresu historii idei. Poznajemy główne ?strategie? i przykłady tych poszukiwań, dla których ?uniwersalność? języka oznaczała, że jest on doskonały, a więc racjonalnie zbudowany, i powszechny, a więc wspólny wszystkim ludziom. Jest to opowieść o dziejach pewnej utopii, która ewoluowała od ?nadającego nazwy? biblijnego Adama poprzez kabałę, kombinatorykę Lulla i groteskowe wizje języka monogenetycznego po próby Leibniza i innych tworzenia użytecznych języków formalnych. Jakkolwiek egzotyczne i ezoteryczne byłyby niektóre z tych pomysłów, autor ceni sobie umiarkowaną koncepcję języków ?pomocniczych?, która zwłaszcza dziś, w jednoczącej się Europie nabiera praktycznego i politycznego znaczenia.
Po sukcesie ?Anny Kareniny? (1877) resztę życia najsłynniejszy rosyjski pisarz i myśliciel Lew Tołstoj poświęcił przede wszystkim na dociekania filozoficzno-religijne. W 1886 roku (kiedy ukazała się jego znana nowela Śmierć Iwana Ilicza) zaczął pisać ?O życiu?, w pewnym sensie kontynuację rozważań ze ?Spowiedzi? (1879; Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011). I ?Spowiedź?, i ?O życiu? z powodu cerkiewnej cenzury spotkał ten sam los: zakaz rozpowszechniania. ?O życiu? ukazało się po rosyjsku i w przekładach za granicą, a w Rosji dopiero w 1913 roku, już po śmierci Tołstoja, który zmarł w 1910 roku. W tej rozprawce żarliwość i szczerość poszukiwania prawdy o sensie życia sprawia, że autor odrzuca wszelką kościelną dogmatykę, a nawet wiarę, i prawdy o ?nieskończonym życiu? szuka w swojej ?rozumnej świadomości?. W tym na wskroś religijnym tekście Tołstoj nie mówi w ogóle o Bogu ani o zbawieniu, a jego spekulacje nie mają teologicznego charakteru. Nie można ich też przypisać popularnej w tym okresie na Zachodzie filozofii życia. Sam autor zaliczył te rozważania do najważniejszych swoich pism. Bławatska uznała go za prawdziwego teozofa, a z rosyjskiej Cerkwi został wykluczony.
Sigmund Freud (1856?1939), jeden z filarów XX-wiecznej myśli europejskiej, bez których nie byłaby ona tym, czym była, swoją psychoanalizę odnosił też ? na zasadzie analogii ? do rozległych rozważań o kulturze i religii. Niniejszy tom zawiera dwa słynne i charakterystyczne eseje temu poświęcone. Są to: Dyskomfort w kulturze (1930) i Przyszłość pewnego złudzenia (1927). Freud uważa, że kultura z samej swojej istoty służy do łączenia ludzi w większe całości, do jednoczenia ich. Odbywa się to na drodze represji, tłumienia indywidualności, narzucania powszechnych reguł. Opiera się jednak na popędzie miłości walczącym z popędem śmierci, z agresją. Kultura, choć tak opresyjna, toczy na śmierć i życie walkę o człowieka. Religia jest częścią kultury, ale szczególnie dotkliwą, gdyż swoje cele przeprowadza, oferując złudzenia. Rozpatrywana psychiatrycznie, jest ?nerwicą natręctw?. Choć Freud mówi rzeczy dziś dla ateisty i krytyka kultury dość oczywiste, to na krytyce (lub: diagnozie) nie poprzestaje. Nie domaga się odrzucenia kultury jak później kontrkulturowi radykałowie. Bez niej bylibyśmy zdani na brutalność natury. Złudzenia trzeba demaskować, kulturowe represje łagodzić. Freud wierzy w pracę duchową nad tym. Nie mamy wyboru, musimy być kulturalni.
Iain Gately (ur. 1965), brytyjski pisarz, autor powieści, a jednocześnie historyk kultury, opisał dwa nader ważne (nawet jeśli mało poważne) zjawiska kulturowe: picie (alkoholu) i palenie (tytoniu). „Kulturowa historia alkoholu” (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011) relacjonuje historię pierwszego, niniejszy tom – drugiego zjawiska. Panuje opinia, że historia tytoniu Gately’ego to najlepsza rzecz, jaką na ten temat dotychczas napisano. Żywa, pełna humoru narracja i sensacyjne fakty są jak zwykle zaletą tego pisarstwa. Autor rekonstruuje doniosłość dla historii zjawisk, zdawałoby się, trywialnych. Uprawa tytoniu była podstawą bytu pierwszych amerykańskich kolonii i odegrała niepoślednią rolę w finansowaniu amerykańskiej rewolucji (większość sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości uprawiała tę roślinę). Palono od tysięcy lat – najpierw prawdopodobnie w Ameryce Południowej. Biały człowiek jednak nie tylko palił, lecz także żuł tytoń i zażywał tabaki. Bywały okresy, że te formy spożycia dominowały. Gately przywołuje obrazy przeszłości, o których nawet byśmy nie pomyśleli – jak zaplute dywany amerykańskiego Kongresu we wczesnym XIX wieku, gdy dominowało żucie tytoniu. Papierosy są późnym, ale najpopularniejszym dziś wynalazkiem. W 1945 roku w Anglii paliło je 80% mężczyzn. Na koniec przeczytamy o cygarze Clintona w … Moniki i – cóż, w końcu nie jest to opowieść o przyjemnostkach, lecz historia szaleństwa ludzkości – o groźbie raka płuc jakże późno odkrytej, bo dopiero pół wieku temu.
Tytuł jest rozmyślnie dwuznaczny i sugeruje masy jako pogardzane, a zarazem pogardzające. W społeczeństwach masowych, jakie współcześnie dominują, jedna i druga pogarda organizują wokół siebie potężne siły, choć polityczna poprawność i zwykłe wymogi współistnienia utrudniają mówienie o tym wprost.
Myć się czy się nie myć? Historycznie biorąc, odpowiedź wcale nie jest oczywista. Przez długie wieki nie chodziło o kąpiel, lecz o czystość ? odpowiednio pojętą. Ta książka zasłużonego francuskiego historyka życia codziennego Georges?a Vigarella (ur. 1941) rozważa poczucie i normy ?czystości? na tle procesu cywilizacyjnego od średniowiecza do dziś. Człowiek ?czysty? nie zawsze oznaczał człowieka umytego. Powszechnie znane a bardzo nam niemiłe przygody woni, by nie rzec odoru cielesnego w minionych stuleciach (zebrane tu przykłady co wrażliwsi czytelnicy zapewne ominą) mają przyczyny w dominującym w danej epoce pojmowaniu ciała, zdrowia i środowiska. Na przykład długi okres w epoce nowożytnej obaw przed szkodliwością wody brał się z poglądów (i przesądów) ówczesnych nauk. Autor pokazuje ewolucję rozumienia czystości także w kontekście zmian relacji między ciałem a ?publicznością?. Wystarczy sobie uświadomić wysoko urodzone ciało najpierw publicznie strojone i pielęgnowane, a potem stopniowo wycofywane w intymność i zamykane w łazience. O wszystkim tym Vigarello pisze jak zwykle frapująco w tej książce bogatej w faktografię i nader użytecznej, bo pokazującej na żywym procesie abstrakcyjną tezę o historycznej zmienności sensu pojęć.
Carl Schmitt (1888?1985), niemiecki filozof prawa i polityki, należy do grupy dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych intelektualistów tyleż inspirujących, co kontrowersyjnych i trudnych do jednoznacznego zakwalifikowania, takich jak Nietzsche, Weber, Simmel, Heidegger, Canetti czy Nozick. Schmitt zaczynał jako dadaista, by po latach kariery teoretyka prawa w republice weimarskiej i po epizodzie nazistowskim 1933?1936 stać się myślicielem, który do dziś wywiera wpływ na światowe koncepcje polityczne. Wypracował fundamentalną ideę polityczności, którą przeciwstawiał się konstytucyjnemu i prawnemu formalizmowi. Kto w państwie ma prawo zawiesić prawo i na jakiej podstawie? Inaczej mówiąc, kto (co) jest suwerenem? Tym pytaniem o prawomocność stanu wyjątkowego Schmitt eksponuje suwerena głębszego niż formalnie ukonstytuowane państwo: jedność polityczną opartą na nieustannych wyborach politycznych jednostek. Przed państwem jako konstytucyjno-prawną formą istnieje państwo jako działający podmiot. Na koncepcję tego podmiotu, uważa autor, wywarła wpływ tradycja teologiczna, skąd ?teologia polityczna?. O tych wszystkich kwestiach traktuje niniejszy wybór obejmujący kilka podstawowych tekstów Schmitta z lat 1923?1932.
Michael Coogan, znany w świecie amerykański biblista, w najnowszej (2010), sensacyjnej książce rozważa kwestie seksu w Biblii, zwłaszcza w Starym Testamencie. Schematyczna, by nie rzec bezmyślna lektura tekstów biblijnych często nie pozwala dostrzec w nich pewnych osobliwych, a nawet szokujących rzeczy. Do tej deformacji przyczyniają się też „oszustwa” uładzonego przekładu. Coogan na nowo odczytuje Biblię zarówno co do jej społeczno-kulturowego sensu, jak i czysto filologicznie. Sięgając do niezrozumiałych czasem w literalnym znaczeniu wersetów, warto zajrzeć najpierw do książki Coogana, by dowiedzieć się, że „poznać” oznaczało po hebrajsku także „uprawiać seks”, „stopy” to synonim genitaliów, Sodoma wcale nie zgrzeszyła sodomią, lecz złą „polityką społeczną”, a Jahwe był (jednak) płci męskiej i miał żonę. Księga Ezechiela szokuje pornograficznym językiem, a seks jest obecny w całej Biblii. Jednocześnie odpowiedź na pytanie o jej stosunek do homoseksualizmu, stosunków pozamałżeńskich i w ogóle „wartości rodzinnych” nie jest łatwa. Zadanie, jakiego Coogan się podjął, polega właśnie na wydobyciu tego, co Biblia „naprawdę” (filologicznie, faktualnie) mówi. Dopiero wtedy bowiem będzie się można na nią zasadnie powołać w kwestiach obchodzących dzisiejszego człowieka.
Jain Gately, brytyjski historyk kultury, a także powieściopisarz, w sposób rozległy jak jeszcze nikt dotąd opisał nader ważną rzecz w ludzkiej kulturze: picie napojów alkoholowych. Imponujący zamysł autora ? historia raczenia się trunkami od Sumerów po Bridget Jones i singielki ? przybrał w tym tomie postać niezwykłej opowieści pełnej swady i humoru. Alkohol pito w zamierzchłych czasach z powodów rytualnych, obyczajowych lub po prostu po to, żeby się upić. Kultura picia (lub jej brak) pozwala różnicować cywilizacje według stopnia dzikości, powagi i umiaru. Historię tego, jak i co pito, Gately ukazuje w ścisłym związku z charakterem odnośnej epoki, jest to więc dla czytelnika także krótka historia dziejów powszechnych. Zapewnia mu kompendium wiedzy, swoisty klucz do zrozumienia poszczególnych epok, ich mentalności, priorytetów i fobii. Niebłahy bowiem dla badacza Egiptu faraonów będzie fakt, że budowniczowie piramid otrzymywali przydział kilku litrów piwa dziennie, co by oznaczało, że pracowali na wpół pijani. Miłośnikom westernów przyda się informacja, że Indianie byli jedyną kulturą nieznającą alkoholu i stąd może tak destrukcyjny wpływ ognistej wody. Warto też wiedzieć, że do czasów Mahometa niejeden Arab pił jak szewc. Gately wydobył z zakamarków historii pozorne osobliwości, które jednak kiedyś były ważne i wywarły większy wpływ na dzieje człowieka, niż zwykliśmy przypuszczać.
Książki o samobójstwie są czymś szczególnym, ?kultowym?, jeśli opowiadają o własnych doświadczeniach autora jak ?Podnieść na siebie rękę? Jeana Améry?ego czy ?Bóg Bestia? Alvareza. Al(fred) Alvarez (ur. 1929), angielski poeta i krytyk literacki, autor wielu książek non-fiction, swoje studium samobójstwa z 1972 roku zaczyna od słynnego (zamierzonego lub nie) samobójstwa Sylvii Plath (1963), którą znał jako redaktor ?Observera?. Jej historię rozbudowuje w rozważania nad miejscem samobójstwa lub raczej jego możliwości w świecie twórców literatury. Apokaliptyczny ?Bóg Bestia? karmiący się krwią towarzyszy zdaniem Alvareza naszym czasom. Mnogość samobójstw wśród pisarzy i poetów skłania do poszukiwań odpowiedzi na egzystencjalne pytania w twórczości tych, którzy odebrali sobie życie od romantyków przez Plath po Hemingwaya. Sam Alvarez też ?eksperymentował? ze śmiercią, o czym szczegółowo powiadamia czytelnika w tym eseju należącym do kanonu pisarstwa traktującego o tych, którzy próbują ?podnieść na siebie rękę? i dają temu literacki wyraz.
Dziś nad śmiercią zapadło milczenie. Konstatacja tego faktu skłoniła Philippe?a Ariesa (1914?1984) do napisania swego opus magnum. Aries, jeden z najwybitniejszych historyków francuskich w XX wieku, autor m.in. słynnej Historii dzieciństwa (Paris 1960; wyd. pol. Warszawa 2010), opisuje w swojej monografii (1977) stosunek człowieka do śmierci w ciągu ostatniego tysiąclecia. Wraz z rosnącą prywatyzacją i indywidualizacją ludzkiego życia śmierć przestaje być czymś ?wspólnym?, bliskim, z czym społeczeństwo obcuje w zażyły sposób, i staje się sprawą osobistą. Współczesny człowiek odrzuca samoistność zła, a wraz z tym ratunek przed nim w postaci ?dobrej śmierci?. Wiara w zło była niezbędna do oswojenia kresu życia, który teraz nabiera ?dzikiego? charakteru: jest przerażającą, irracjonalną wyrwą. Powrót śmierci do ?stanu dzikości? sprawia, że dzisiejszy człowiek usiłuje ją przemilczeć. Tę ewolucję Aries wykazuje na podstawie fascynującego (jak zwykle w jego książkach) materiału historycznego z poszczególnych epok. Śmierć, choć tak dojmująca egzystencjalnie, stanowi w jego ujęciu pewien konstrukt społeczny. Badanie jej losów pomogłoby może dzisiejszemu człowiekowi na nowo się z nią ?oswoić?.
Dzieła Gershoma Scholema (1897-1982) należą dziś do najwybitniejszych osiągnięć historii judaizmu zwłaszcza w dziedzinie kabały i mistyki. Wystarczy wspomnieć Mistycyzm żydowski (wyd. pol. 2007). W O mistycznej postaci... (1962) Scholem opisuje fascynujący moment w dziejach judaizmu, gdy mityczne obrazy przechodzą w mistyczną symbolikę. Na podstawowe pytanie, czy Bóg ma jakąś postać, czy też raczej jest bezpostaciowy, usiłowano najpierw odpowiedzieć w sferze egzoterycznej za pomocą naiwnych antropomorfizmów. Wraz z nadejściem kabały w epoce średniowiecza jej ezoteryka skorzystała z tych wizji, adaptując je w charakterze mistycznych symboli. Bóg zajął nowe miejsce w świecie, inne niż odległy starotestamentowy Jahwe, ale też odmienne od miejsca abstrakcyjnego Boga filozofów. Stawał się żywym bóstwem ściśle związanym z własnym dziełem stworzenia. Scholem analizuje głównie okres rozwoju kabały, ale poświęca też wiele miejsca chasydyzmowi na ziemiach polskich i mistycznemu sensowi określeń "cadyk" i "chasyd". Książka jest zarazem przewodnikiem po głównych pojęciach mistyki żydowskiej, takich jak ciało astralne, wędrówka dusz czy imiona Boga.
Georges Bataille (1897–1962), francuski pisarz i filozof, uchodził za „metafizyka zła”, który fascynował się śmiercią, cierpieniem i ofiarami z ludzi, ale przez większość życia był bibliotekarzem. Również „Historia erotyzmu” (należąca do ineditów z lat 1950–1951) nie jest dziełem skandalizującym, lecz esejem o „ekonomii” w specyficznym, szerokim sensie tego pojęcia nadanym mu przez Bataille’a. Na historię erotyzmu składają się próby „transgresji”, przekraczania ustanawianych zakazów. Książka Bataille’a jest w zasadzie właśnie esejem historycznym, choć także „fenomenologią erotyczną”. Wydaliny, czystość, nagość, przedmiot pożądania, małżeństwo znajdują tu pełne pasji i świeżości analizy. Trzeba bowiem mimo wszystko pamiętać, że bibliotekarz po pracy zwykł był odwiedzać paryskie zamtuzy.
?Ulica jednokierunkowa? (1928), jedyny czysto literacki utwór Waltera Benjamina (1892?1940), ma postać ?montażu? z krótkich, oryginalnych, często enigmatycznych felietoników, sentencji i aforyzmów skupionych wokół życia nowoczesnej metropolii, zza którego prześwieca głębsze doświadczenie filozoficzne. Benjamina, zapoznanego za życia i przedwcześnie zmarłego, zalicza się dziś do najwybitniejszych pisarzy i intelektualistów XX wieku. Berlińczyk z asymilowanej zamożnej rodziny żydowskiej, w 1933 roku wyjechał do Francji, a zagrożony aresztowaniem podczas próby wydostania się z niej, popełnił w 1940 roku samobójstwo. Za życia ukazało się zaledwie kilka jego książek, a monumentalna, niedokończona księga ?Pasaże? ? dopiero w 1982 roku. Jego styl znany dziś głównie z ?Berlińskiego dzieciństwa na przełomie wieków? (za życia fragmenty w czasopismach, potem 1987, 2000) ukształtował się właśnie w ?Ulicy??, która stanowi intelektualne zwierciadło złotych lat dwudziestych, a fascynację nowoczesnością podbudowuje zapomnianym doświadczeniem kosmosu. To niewielkie objętościowo dzieło Benjamina należy do najsłynniejszych utworów niemieckiego pisarstwa w XX wieku.
Jest to książka o religii, a ściślej przeciw religii (chrześcijańskiej) i o (pocieszającej) możliwości samobójstwa. Hasło "Bóg umarł" jest dla Ciorana eufemizmem i w rzeczywistości oznacza: umarła religia, zwłaszcza chrześcijańska, choć zachodzi podejrzenie demiurgicznej manipulacji już u początku świata.
Robert Graves (1895-1985) był poetą z przekonania, powieściopisarzem dla zarobku i badaczem tradycji z namiętności. "Biała Bogini" (1948, wydanie rozszerzone: 1961) powstała między dwoma najbardziej znanymi u nas dziełami tego angielskiego twórcy: powieścią "Ja, Klaudiusz" (1934) i "Mitami greckimi"(1955). Graves wysuwa kontrowersyjne hipotezy, które nadają jego dziełu wprost sensacyjny charakter. Czytelnik wraz z autorem tropi ślady domniemanej tytułowej bogini w obrzędach i mitach starożytnej Irlandii i Brytanii. Te kruchy tradycji zawierają, zdaniem Gravesa, przekaz o pradawnym powszechnym kulcie tego bóstwa: bogini o wielu imionach, swoistej prototypowej religii. "Biała Bogini" to dzisiaj dzieło "kultowe", które niezależnie od kontrowersyjnej tezy jest prawdziwą kopalnią wiedzy o mitologii różnych kultur i o historii religii.
W O wierze Slavoj Zizek, znany w świecie słoweński filozof uprawiający krytykę kultury z pozycji psychoanalitycznych, podejmuje kwestię wiary, głównie chrześcijańskiej, w dzisiejszym świecie.
Zizek, choć zdeklarowany materialista (dialektyczny) i ateista walczący, podchodzi do sprawy wiary z całą powagą. Niejako w imię chrześcijaństwa odrzuca z jednej strony inwazję spirytualizmu New Age, a z drugiej schematyzm chrześcijańskiej teologii. W wierze atrakcyjna jest moc zmieniania (wewnętrznego) świata - nie w sensie samorealizacji, lecz nowego początku, możliwości rozpoczęcia od punktu zerowego. Jako naturalna skłonność ludzkiego umysłu wiara jest bardziej fundamentalna niż ateizm, o który trzeba dopiero walczyć. Jej akt przerywa etykę - jak akt seksualny rozmowę - i wprowadza inny porządek. Ten potencjał wiary Zizek analizuje z bardzo szerokiej, wprost ekstrawaganckiej perspektywy, włączając do niej cyberprzestrzeń, film i literaturę, Lenina, Żydów i buddyzm. Paradoksalność wszakże stanowi samo jądro wiary.
?O haszyszu? to niepowtarzalna dokumentacja narkotycznych doświadczeń Waltera Benja-mina (1892?1940) uzupełniona jego tekstami literackimi oraz rysunkami i skomentowana przez lekarzy. Benjamin, urodzony w Berlinie wybitny intelektualista niemiecki z asymilowanej rodziny żydowskiej, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych przeprowadzał z grupą przyjaciół eksperymenty z haszyszem i meskaliną. Interesowało go postrzeganie świata w stanie narkotycznego odurzenia, a spisane obserwacje wykorzystywał w swoich utworach literackich. Mimo ?naukowego? zamysłu uderza w protokołach odkrywcza poezja, oryginalna postać rzeczywistości zmuszająca do namysłu nad zasadnością naszego ?trzeźwego? jej widzenia. Już więc sama lektura tego materiału wprawia czytelnika w stan niejakiego odurzenia, a typowy obraz realności zaczyna budzić wątpliwość. Ten intelektualno-poznawczy charakter eksperymentów Benjamina odróżnia go od tradycyjnych użytkowników haszyszu, stanowiąc istotny przyczynek do XX-wiecznych badań nad świadomością i jej ?poszerzaniem?.
Nieufność do słów, kultury i Boga każe autorowi marzyć o przedsłownym "raju otępienia", o świecie "radosnego osłupienia". Są to więc tyleż sylogizmy goryczy, zgorzknienia, co zachwytu. Nie służą do wywodzenia, lecz do zestawiania jak w przesłankach sylogizmu, bo zdaniem autora filozof nie ma dyskutować świata, lecz go wyrażać.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?