Bestseller LOS ANGELES TIMES i PUBLISHERS WEEKLY PRZEJMUJĄCE WSPOMNIENIA MŁODEGO LEKARZA, U KTÓREGO WYKRYTO RZADKĄ ŚMIERTELNĄ CHOROBĘ. W AKCIE DESPERACJI SAM ZAJĄŁ SIĘ BADANIAMI NAD SKUTECZNYM LEKIEM. I WYGRAŁ. David Fajgenbaum jest lekarzem. Na studiach odnosił sukcesy sportowe. Przezywano go Bestią ze względu na jego wytrzymałość psychiczną i fizyczną. Pewnego dnia zaczął odczuwać ogromne, niewytłumaczalne zmęczenie. W ciągu kilku tygodni jego narządy wewnętrzne przestały działać. Nikt nie potrafił postawić diagnozy. David jakimś cudem przeżył, jego choroba jednak nie zniknęła. Wspaniała i poruszająca książka! – Siddhartha Mukherjee, autor CESARZA WSZECH CHORÓB Niezwykle poruszające i bardzo osobiste wspomnienia gorączkowego pędu lekarza, aby znaleźć lekarstwo na chorobę, która go dotyka. – KIRKUS REVIEWS „Jestem pacjentem ze śmiertelną chorobą, która zabiła mnie prawie pięć razy. Jestem też lekarzem, który wygrał nieubłaganą walkę z czasem stawiając sobie diagnozę i wynajdując skuteczny lek” – David Fajgenbaum „Szaleńcza wręcz lektura o woli życia, życia na krawędzi śmierci, ale przede wszystkim o tym, co tak naprawdę oznacza być nieugiętym w dążeniu do celu” – Angela Duckworth, bestsellerowa autorka New York Timesa, autorka „Uporu”. „Jego doktor bezradnie rozłożył ręce. Wtedy wziął sprawy w swoje”. The New York Times
Więzień obozu w Auschwitz opowiada, jak odnalazł w życiu wdzięczność, dobroć i nadzieję. Jest to historia jego życia. Momentami bywa ona przygnębiająca, dużo w niej smutku, żalu i bólu. Jednak koniec końców jest w niej widoczne szczęście. Ponadstuletni Eddie Jaku uważa, że jest ono tym, co każdy z nas może wybrać, i pokazuje, jak to zrobić.Mój drogi Nowy Przyjacielu! Przeżyłem sto lat i wiem, co to znaczy patrzeć złu w oczy, i też wiem, jak to jest, kiedy w oczy spogląda zło. Widziałem najgorsze oblicze ludzkości, horror obozów śmierci, wysiłki nazistów, żeby pozbawić mnie i moich pobratymców życia. Jednak teraz uważam się za najszczęśliwszego człowieka na ziemi. Przez te wszystkie lata nauczyłem się jednej rzeczy: życie może być piękne, jeśli się je takim uczyni.
Świadectwo wielkiej odwagiJan Lityński. Opozycjonista, polityk, działacz. Świadek kluczowych wydarzeń w historii Polski. Więzień polityczny skazany za udział w protestach marca '68. Człowiek, który walczył w obronie swojego kraju, a potem z wiarą współtworzył go na nowo.Autorytet.W zimowe niedzielne popołudnie Fryderyk, ukochany pies Jana Lityńskiego, wbiega na zamarzniętą Narew. Nagle załamuje się pod nim lód. Jan Lityński rusza mu na pomoc. Tonie. Jego nagłej tragicznej śmierci nikt nie mógł się spodziewać. Zakończyła ona pewien rozdział w historii.Ostatnie lata swojego życia poświęcił pisaniu, które przerwała śmierć. Ucieczka do wolności to niezwykle szczera i intymna, błyskotliwa i pełna niuansów autobiografia człowieka, który całe życie poświęcił innym. Świadectwo niegasnącej odwagi i determinacji w walce o lepsze jutro.Jan Lityński polski polityk, działacz, opozycjonista i publicysta. Uczestnik wydarzeń marcowych w 1968 roku i obrad Okrągłego Stołu.Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Wokół Dalego wszystko jest prawdziwe z wyjątkiem mnie"". Był człowiekiem pełnym sprzeczności i namiętności, z niebywałą skłonnością do mistyfikacji i prowokacji. Wymyślał fakty, w które głęboko potem wierzył, budując wizerunek ekscentrycznego artysty i otaczając się legendą. Dziennik jednego z najciekawszych artystów XX wieku, książka ekscentryczna jak sam autor. Dali po raz kolejny (po ""Moim sekretnym życiu"" i ""Namiętnościach według Dalego"") ujawnia swój talent literacki i niezwykłą osobowość, w błyskotliwy sposób łącząc motywy autobiograficzne z mistyfikacją. Ten osobliwy dziennik pełen jest perwersyjnego humoru, prowokacyjnych tez i ekshibicjonizmu, a tematy wzniosłe przeplatają się w nim z przyziemnymi. Obdarzony zadziwiającą wyobraźnią i inteligencją ""wybawiciel sztuki współczesnej"" komentuje własne obrazy i dzieła innych artystów, przybliżając swoje poglądy na sztukę. Plastyczność opisów zachwyci wszystkich wielbicieli jego malarstwa.Salvador Dali (1904-1989) - malarz, twórca sztuki przedmiotowej, pisarz, scenograf, filmowiec... Należał do pierwszych, którzy do malarstwa przenieśli odkrycia Freuda i psychoanalizy, po czym z wielką fantazją i wyczuciem badał ukryte warstwy świadomości. Potrafił też posługiwać się słowem, o czym świadczy jego spuścizna literacka, w kórej poczesne miejsce zajmują Moje sekretne życie i Dziennik geniusza. Przez z górą pół wieku budził irytację albo uwielbienie - nikt wszakże nie pozostawał obojętny na to, co mówił bądź robił.
Nie urodziłam się, by być gwiazdą pop. Do tego trzeba być dobrą dziewczynką. Nie sprawiać zbyt wielu kłopotów. (…) Dla niektórych rzeczy warto zaprzepaścić karierę. A ja i tak nie chcę już kariery gwiazdy pop, bo nikt mnie nie zna i jestem samotna – Sinead O’Connor
Pierwszą część „Wspomnień” Sinéad poświęca dzieciństwu, zwłaszcza trudnym relacjom z matką, która każe jej rozbierać się do naga i bije aż się zmęczy. Przez nią Sinéad zaczyna też kraść. Trafia w końcu do domu ojca i macochy, którzy choć się starają, nie potrafią do niej dotrzeć. Przekazują ją pod opiekę zakonnic. Przepustką do lepszego świata staje się debiutancki album, gdy jako młodziutka artystka, na swoich warunkach, odnosi wielki sukces.
Trudne dzieciństwo i nieprzepracowane traumy nie dają jednak o sobie zapomnieć. Ma niespełna 21 lat, kiedy na świat przychodzi jej pierwszy syn i bierze ślub. Później urodzi jeszcze trójkę dzieci i tyle samo razy wyjdzie za mąż, choć już nie za ojców swoich dzieci. Dorosłej Sinéad – matce i wiecznie poszukującej artystce, poświęcona jest część druga książki.
Część trzecia to przewodnik po dotychczasowej twórczości O’Connor oraz zapowiedź nowej, możliwe że ostatniej płyty. Sinéad O’Connor napisała „Wspomnienia”, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem i sprawić, żeby jej głos był nie tylko usłyszany, ale przede wszystkim zrozumiany. Może też, żeby wytłumaczyć się ze swojego postępowania, ale myli się ten, kto sądzi, że będzie za cokolwiek przepraszać.
Magdalena Wolińska-Riedi po raz kolejny odsłania sekrety WatykanuIle kosztuje lot z papieżem? Dlaczego na pokładzie papieskiego samolotu zawsze musi być odpowiedni zapas makaronu i parmezanu? Kto pilnuje papieskiego paszportu? Gdzie buddyści gorąco oklaskiwali papieża? Dlaczego pewna zbyt pochopnie wysłana do Europy Matka Boża musiała szybko zmienić w Rzymie samolot? Czy na pokładzie papieskiego samolotu jest łóżko? I jak wygląda praca reporterki w mieście, do którego przyjeżdża papież i w którym właśnie trzęsie się ziemia?Magdalena Wolińska-Riedi przez ponad 15 lat mieszkała w Watykanie. Nierzadko odgłos startującego helikoptera z papieżem na pokładzie budził jej maleńkie dzieci, a w czasie porannego spaceru z córkami zdarzało jej się spotkać Ojca Świętego wyruszającego na pielgrzymkę. Jako reporterka polskich mediów do dziś stale towarzyszy mu w takich podróżach, często nawet siedząc z nim w jednym samolocie. Będąc z papieżem w najdalszych zakątkach świata, z bliska obserwuje kulisy pracy świetnie znanych jej gwardzistów i żandarmów odpowiedzialnych za przebieg papieskich pielgrzymek. Dzięki swoim przyjaźniom z pracownikami watykańskiej administracji poznała zaplecze i tajniki przygotowań do podróży apostolskich oraz z pierwszej ręki usłyszała niesamowite, nigdy wcześniej nie opowiedziane historie. Teraz, zbierając wszystkie te doświadczenia, zdradza nam kulisy papieskich pielgrzymek po świecie.
Lekcja życia. Tu nie ma zwycięzców ani przegranych.Pełen życia dwudziestoczterolatek wyczynowo trenujący pływanie słyszy druzgocącą diagnozę chłoniak limfoblastyczny z komórek T. Rozpoznanie przyjmuje z niedowierzaniem, później przychodzi czas na złość i bunt. Stojąc u progu dorosłości, Andrzej Dziedzic ma wiele planów, które na długi czas musi odłożyć, ponieważ z dnia na dzień dopada go śmiertelna choroba.Przez cały proces leczenia Andrzejowi towarzyszy partnerka, Joanna Głuchowska. W ich opowieści nie ma filtra. Szczerze oddają realia oddziałów onkologicznych i relacjonują drogę, którą przechodzą pacjenci z nowotworem: bolesne zabiegi, załamania nerwowe, śmierć szpitalnych przyjaciół. I te dobre momenty, w których paraliżujący strach ustępuje miejsca wielkiej nadziei. Choroba zmieniła perspektywę Andrzeja i pozwoliła dostrzec, co tak naprawdę jest najważniejsze. Uświadomiła, że leczenie onkologiczne nie jest walką. Nie ma w nim zwycięzców ani przegranych. To pozbawiona reguł lekcja życia, w której każdy ma tylko jeden cel przetrwać.Liczy się każdy oddech to również historia o tym, jak wielką siłę daje wsparcie bliskich, nie tylko na oddziale onkologii przekonujemy się, że nowotwór nigdy nie dotyka tylko jednej osoby.
Danuta Rossman (z d. Zdanowicz) urodziła się w 1922 roku i wychowała w środowisku warszawskiej inteligencji. Jej młodzieńcze lata przypadły na okres wojny. Była harcerką i nieocenioną łączniczką Tadeusza Zawadzkiego Zośki, ale przede wszystkim pełną życia dziewczyną. Największą radość czerpała ze spotkań z przyjaciółmi z liceum Batorego i gimnazjum Królowej Jadwigi. To byli bohaterowie Kamieni na szaniec. Uwielbiała tańczyć i śpiewać. Choć powodzenie miała ogromne, to nade wszystko ceniła przyjaźń.W czasie wojny brała udział w licznych akcjach zbrojnych, walczyła w Powstaniu Warszawskim, a po jego zakończeniu przebywała w obozach jenieckich na terenie Niemiec. Po wojnie wraz z mężem, Janem Rossmanem, kontynuowali pracę nad rozwojem działalności harcerstwa w Polsce i za granicą, mając na niego kluczowy wpływ.Danuta Rossman była kobietą o silnym charakterze. Pomimo trudnych doświadczeń, nigdy nie narzekała na swój los. Nie lubiła bezczynności, wolała działać, podejmując wielowymiarową walkę nie tylko z okupantem, ale przede wszystkim walkę wewnętrzną, duchową, o siebie i o drugiego Człowieka.Łączniczka ""Zośki"" to ważny głos w sprawie udziału kobiet w walce w czasie wojny. Bohaterka wspomnień jest dowodem na to, że rola kobiet była nieoceniona i nie ograniczała się jedynie do pomocy, wsparcia i łączności.Książka Doroty Majewskiej i Aleksandry Prykowskiej to autoryzowany zapis życia Danuty Rossman wzbogacony o dotąd niepublikowane dokumenty i fotografie.
Dzieciństwo spędził w Katowicach. Mieszkał w domu opuszczonym przez Niemców. W przestronnych i jasnych pokojach stały meble w stylu biedermeier. Przymocowane były do nich tabliczki z ciemnego metalu z napisem „własność Trzeciej Rzeszy” i swastyką. Swastyki stały się codziennością, oswojoną częścią jego dziecięcego imaginarium. Jako mały chłopiec bawił się z kolegami „w Auschwitz”. Włodek Goldkorn – Żyd, Polak, ceniony włoski publicysta – podobnie jak wiele innych dzieci osób ocalałych z Holocaustu całe życie spędził w cieniu Zagłady, wśród strzępków opowieści, fragmentów wspomnień. Jego ciocia Nachcia poszła do komory gazowej z córeczką na rękach. „To nie jest świat godzien tego, żeby na nim żyć” – powiedziała, choć mogła oddać dziecko i uniknąć śmierci. Jego ciocia Chajtełe, uciekając przed Niemcami, porzuciła niemowlę w śniegu. Przeżyła. Tego, kto przetrwał Zagładę, nie można sądzić ludzką miarą, pisze Goldkorn. Prawda o Zagładzie leży w wielości narracji, w niepewności wspomnień, w niedomówieniach. Jest opowieścią świadków, ale też katów. Dziecko w śniegu to traktat o pamięci, o prawdzie, o doświadczeniu zła, o przetrwaniu. „Trzeba i należy opowiadać niewypowiedziane. […] Szoa – mówi Goldkorn – jest tylko pustką. Próby wypełniania jej rzekomymi pozytywnymi znaczeniami czy przesłaniem nadziei są gorsze od udręki: to brak zrozumienia, jak bardzo Zło zakorzenione jest w każdym z nas. Opowieść o tym, co się wydarzyło, jest nie tylko świadectwem, wymierzonym przeciwko tym, którzy chcieliby ukryć i wymazać zbrodnie, ale również bolesną próbą ukazania wywrotowej natury Zła, w nadziei, jak mówił Primo Levi, że nauczymy się je rozpoznawać, kiedy znów się pojawi. Goldkorn bez litości pracuje nad pamięcią, z wielkim trudem wydobywając ją z siebie, walcząc z nią, ale ostatecznie sprawiając, że ożywa. Odwołuje się do pamięci, która pod wieloma względami jest wyobrażeniem.” Francesco M. Cataluccio „Czym jest pamięć? Czym jest przeszłość? Co pozostaje po życiu i śmierci tych, których kochaliśmy, a którzy żyli przed nami? Ponadczasowe przemyślenia, które stają się przejmujące dlatego, że odnoszą się do przeszłości Żyda-Polaka i komunisty, dorastającego w ojczyźnie, która następnie się go wyparła.” „La Repubblica” „Goldkorn przez długi czas był redaktorem działu kultury „L’Espresso”. Opowiadał o innych, w tej książce mówi o sobie. Jest to przykład na to, jak osobiste doświadczenie przepuszczone przez pryzmat literatury może nabrać uniwersalnej wartości.” Romana Petri, La Nuova Sardegna „Ofiary Szoa to nie tylko zamordowani w komorach gazowych: to całe pokolenie, pierwsze po Apokalipsie, które żyje pomiędzy pamięcią i tym, co „po”, które wciąż zadaje sobie pytanie, czym jest przeszłość.” „L’Adige” „To jedna z tych książek, które porywają i zostają z czytelnikiem na zawsze.” Anna Foa, „Avvenire”
Dziadek Franciszek– świetny inżynier, budowniczy mostów; ojciec Zbigniew – doskonały, zasłużony architekt, autor m.in. Ściany Wschodniej w Warszawie; ; ciotka Wanda – historyk sztuki; stryj Światopełk– satyryk, poeta. Drugi dziadek, Wojciech Gozdawa-Zatwarnicki – założyciel „Ogrodów czerniakowskich”; mama Stanisława – inżynier rolnictwa; najstarszy brat Jakub – socjolog, politolog, historyk; drugi brat, Wojciech – pisarz, krytyk literacki, tłumacz, historyk sztuki, historyk idei.
I ON – Marek Karpiński, autor tej książki - filolog, publicysta, urzędnik państwowy, działacz opozycji w okresie PRL, rzecznik prasowy prezydenta RP Lecha Wałęsy, dyrektor Instytutu Lecha Wałęsy.
Czy wspomnienia o takiej Rodzinie mogą nie być fascynujące i doskonale napisane? Oczywiście - nie mogą. Czy życie Autora obfitowało w wydarzenia ważne i godne upamiętnienia? Oczywiście – tak. Czy warto sięgnąć po tę książkę? Zdecydowanie tak! Kalejdoskop wydarzeń i ludzi, podane językiem barwnym, ze swadą, humorem, ale też wzruszeniem.
Betsellerowe i wysoko oceniane przez krytyków wspomnienia wielokrotnie nagradzanej amerykańskiej pisarki, Natashy Trethewey, laureatki Pulitzera.Gdy Natasha Trethewey miała 19 lat, jej matka została zamordowana przez byłego partnera. Po latach autorka wraca do tej tragedii, by w pełni zrozumieć swoje doświadczenie. Przygląda się życiu na dalekim Południu, rozstaniu rodziców, przemocy domowej, która ją spotkała ze strony ojczyma i nadchodzącej katastrofie, której nie mogła dostrzec. Opowiada swą rozdzierającą serce historię, która jest również wyznaniem miłości.Jedna z najlepszych książek roku m.in. według ,,Time'a"", ,,The New York Times"", ,,The Washington Post"", ,,NPR"", ,,Esquire"", ,,Electric Literature"", ,,Slate"", ,,The Los Angeles Times"", ,,USA Today"".Ten pamiętnik Wami wstrząśnie. Konstrukcja jest przemyślana, akcja rozwija się spokojnie. Ta powściągliwość jest po to, by w odpowiedniej chwili uwolnić napięcie.,,The New York Times""Jednocześnie piękna i dewastująca.,,The Washington Post""Pełne wdzięku, wzruszające wspomnienia... Subtelna proza o tragedii i żalu.,,Kirkus""
Ewo Enigmatyczna,znów nawiedziłaś mnie we śnie (który jest teraz dla mnie omal karnawałem krótkim i rzadkim w tym Przestępnym Roku Bezsenności). Tym razem zawitałaś do mojego ostrowskiego domu razem z Ireną Kwiatkowską śpiewającą Sierotkę (raz mi się podobał pewien poeta, / co tak głośno recytował, / aż spadła roleta). Przywiozłaś ze sobą w prezencie kwiat doniczkowy, który nazywałaś ogonem. Twierdziłaś, że symbolizuje wirujący ogon antylopy Czy może być coś bardziej surrealistycznego i hiperrealistycznego zarazem?Tymczasem posyłam Ci Karnawał Karla Walsera brata Roberta, w którym się obecnie zaczytuję. Jest w tym malowanym gapieniu się coś przerażającegoJawne uściski posyłam jeszcze z Mazowsza (jutro już z Wolnego Miasta Danzig),Śnięty SebastianSebastianie Północny,towarzystwo zacnej skądinąd Ireny K. trochę mi w tym śnie przeszkadza. Wyprowadź ją w pole, ale muzykalnie. Wirujący ogon antylopy byłby świetnym tytułem powieści psychologicznej. Łap za rogi nie za ogon ten pomysł i przygotuj się na białe sawanny papieru. Ten rogaty rodzaj literatury wyzwala imaginacje, wolne amfibrachy i wolne elektrony. Mnie się śniło, że topiłam się w morzu Mallarm. Ale nawet kropla wiersza po nim nie została. Nie należy ufać kapeluszom z czereśniami.Nie oddałam Ci jeszcze Rolanda Barthesa, przepraszam, ale nie wiem, gdzie jesteś. R.B. mnie nieco rozczarował Z akcentem na nieco i na psychodeliczną pogodę.Z koloraturowymi sopranami
Rzecz o wspomnieniach pionierów i o pionierach, rozszerzona tematycznie o wycinki prasowe z lat 1946-1951. Publikacja przenosi nas w czasie do wczesnych lat powojennej historii Polanicy-Zdroju. Odnajdziemy w niej atmosferę tamtych dni, ludzkie charaktery i dylematy, wolę przetrwania w nowym miejscu, a także obraz tego, jak istotny był wypoczynek w kurorcie dla ludzi pracy.
Wspomnienia prof. Odo Bujwida z czasów, kiedy mieszkał w Zułowie, gdzie również przez jakiś czas mieszkał Józef Piłsudski. Autor barwnie wspomina historię tamtych lat, opisuje tę miejscowość oraz swoją znajomość z Piłsudskim.
Wypadki z r. 1863 zastały Rayskiego na szerokiej pracy obywatelskiej wśród ludu i sfer mieszczańskich w Studziankach i w ich najbliższej okolicy. W przededniu wybuchu powstania styczniowego wszedł on jako członek Towarzystwa Rolniczego w wir wypadków i manifestacji marcowych i kwietniowych z r. 1861, w których niejedno głębsze przejście było jego udziałem. Siedział cztery razy w kazamatach, z czego trzykrotnie w Zamościu, raz był skazany na Sybir, raz na powieszenie. W Zamościu odbywał karę z śp. X. Stanisławem Brzóską, X. Florentym Lickendorfem, kan. Bojarskim i z wielu innymi. Żarliwy zapał dla sprawy kieruje z biegiem wypadków jego kroki na pole orężnej walki. Chwyta tedy za broń i walczy w Lubelskim pod dowództwem pułkownika Wierzbickiego, przy boku którego sprawuje funkcję oficera sztabu. Z całym zaparciem spełniał Rayski najniebezpieczniejsze zlecenia, które z pomyślnym wynikiem wykonywał wśród trudnych nadzwyczaj warunków, idąc nieraz na śmierć pewną, której jedynie, dzięki przytomności umysłu, uniknąć zdołał. Z wiosną 1864 r. musiał Rayski przejść granicę austriacką, a przytrzymany przez żandarmerię, osadzony został w twierdzy w Ołomuńcu, następnie w Telczu, skąd zdołał umknąć z innymi towarzyszami wspólnej doli.
W swoim dorobku ma legendarny projekt znaku LOT-u, a także dziesiątki innych, m.in. Rometu, identyfikacji wizualnej hotelu Victoria i warszawskiego metra. W książce opowiada o swojej pracy w Polsce, we Francji i w Stanach Zjednoczonych.
Opisuje szczegóły powstania swoich najważniejszych projektów. Mówi o tym, co go inspirowało, jak sobie radził z nowymi wyzwaniami, na czym polega specyfika projektowania pojedynczych znaków czy okładek i całych systemów, na ile warsztat pracy wpływa na ostateczny kształt projektów.
Opowiada też o pułapkach, jakie czyhają na twórców, i o tym, na czym jego zdaniem polega dobry dizajn. Świetne wprowadzenie w arkana pracy projektanta, a zarazem kawał historii tej dziedziny widzianej przez pryzmat dzieł jednego z jej mistrzów.
IV tom serii poświęcony jest kobietom, choć i dla mężczyzn znalazło się w nim miejsce – jako bohaterów drugiego planu, pozostających w tle głównej opowieści, przywoływanych właśnie dzięki postaciom bohaterek publikacji. W notesie znajdziemy wiele sylwetek kobiecych, zwykłych i niezwykłych, często zapomnianych pionierek różnych dyscyplin życia, a także unikatowe ilustracje – rzadko pokazywane szerszej publiczności albo publikowane po raz pierwszy.
W 1982 roku zostały wydane po raz pierwszy Zapiski więzienne prymasa Stefana Wyszyńskiego. To wyjątkowe i bezcenne echo trzyletniego okresu jego uwięzienia. Zapraszam do spotkań z Prymasem Tysiąclecia, których punktem wyjścia będą słowa zanotowane przez niego, kiedy przebywał w celi kapucynów w Rywałdzie, czyli w pierwszym miejscu swojego uwięzienia. Przebywał tam krótko, tylko kilkanaście dni. Pamiętajmy jednak, że to właśnie w tym miejscu rozpoczynał on drogę więźnia i niemalże każde słowo prymasa staje się dla nas ważne
dk. Waldemar Rozynkowski
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?