Bunkier jest schronem dla sztuki. Przestrzenią, w której możemy odciąć się na chwilę od kontekstów towarzyszących nam na co dzień lub je wyciszyć i w niezakłócony sposób przebywać ze sztuką. To miejsce spotkań, które uwrażliwia, gdzie stykają się ze sobą: historyczny charakter otoczenia oraz odważna, modernistyczna wizja architektki Krystyny Tołłoczko-Różyskiej; sztuka artystów i artystek krakowskich oraz światowe trendy artystyczne; sztuka ugruntowana i o określonej pozycji oraz świeże, młode spojrzenie, które nie boi się eksperymentować.
) Nie nie żądam ideału, bo wiem, że ideał jest nieosiągalny, ale żądam wiary, że on istnieje, i żądam, aby robić wobec niego rachunek sumienia zawodowego. Żądam od każdego teatru służby ideowej aby teatr choćby w skromnym zakresie wiedział, czego chce, i aby robił wszystkie wysiłki dla realizacji swych zamierzeń. () Żądam ukrócenia egoizmów osobistych, żądam od młodych szacunku do tych starszych, którzy coś umieją i cierpliwości starszych do młodzieży, która nic nie umie. Żądam, aby każdego dnia starać się, aby praca i atmosfera była lepsza, a nie gorsza. () Nie chcę, abyście byli świątkami. Żądam ach czy to nie za dużo? S u m i e n i a! I coraz to powiększających się szeregów tych, którzy przyjmują odpowiedzialność za Sztukę w teatrze. (Stefan Jaracz, Testament)
BOKER TOV is Hebrew for good day, and is a popular name for Israeli hummus bars and coffee shops. We chose this name for our Sunday brunches at the Warsaw JCC to make it clear that we would be serving hummus rather than stuffed goose gizzard. From the outset we served vegetable-rich, fully vegetarian food. We also obtained a kosher certificate from Rabbi Schudrich, so that any Jew, even those who kept strictly to the kashrut laws, could join our shared feasts. For six years, uninterrupted until the outbreak of the pandemic, we ran a kosher Sunday milk bar at the JCC open to all those in the know. We welcomed everyone, from impoverished students to Oscar laureates. Hairdressers and philosophers, Jews, Muslims, Christians, Buddhists, atheists and Jehovah's Witnesses sat shoulder-to-shoulder, sharing the food that we brought up on platters like at a country wedding. We created a stash of anecdotes and several dozen great recipes that we want to share with you. Play around with them, add your own, jot down stories, color in Natan's pictures. This is your BOOK FOR WRITING.And we hope to see you too one day at our generously laden table!BOKER TOV JCC Warsaw
Rzeczy są wehikułem pamięci, iskrą wzniecającą płomień wyobraźni, a może i czymś więcej. Może w niewytłumaczalny sposób naprawdę niosą w sobie ślady dotknięć, cienie spojrzeń, atomy ludzkich istot, które dawno przeminęły.O różnych obliczach rzeczy w książce tej piszą Tessa Capponi-Borawska, Jacek Dehnel, Grzegorz Piątek i Marcin Wicha. Znalazło tutaj schronienie także kilkanaście cytatów, pokazujących, jak przedmioty otaczane są namysłem pisarzy. I fotografie, uwieczniające rzeczy, ale też same w sobie będące martwą naturą, czy mówiąc ładniej: still life, cichym życiem.Ze Wstępu Andrzeja Franaszka
Nie zaznał przyjemności, kto nie jeździł sandomierskimi wąwozami. Piętrzą się przed oczyma zamki, ruiny, zwaliska, złomy skał gliniane. Słońce chodzi, jak bogaty chłop, po szczelinach tych niezmiernych pokładów popielatej gliny i pył popielaty widać w jego płomieniach. Na szczycie wąwozu cicho tłuką się o siebie wielkie złote kłosy.Stefan Żeromski
Vers la fin de l’année 1918, je passais mes derniers mois a Pétersbourg. J’?y attendais, muni de papiers illégaux, la possibilité de revenir en Pologne. […] Je parcourais les rues de cette ville, «?la plus abstraite des toutes?», en proie a la terreur révolutionnaire, parmi les gens souffrant de la famine. […] Pres de la statue de Pierre le Grand et des colonnes blanches du Sénat, j’?ai vu un vieux cocher barbu. En descendant du pont, perché sur la banquette d’un fiacre tout délabré, il poussait son cheval – rien que la peau sur les os. La pauvre bete traînait ses jambes a grand-peine. Je n’?ai pas pu me retenir?: je lui ai demandé pourquoi il attelait encore ce cheval qui était a l’article de la mort. Lentement, le cocher a tourné vers moi la tete et j’?ai vu que lui-meme était décharné comme un squelette ; seuls ses yeux luisaient d’un éclat étrange dans son visage émacié, sous le bord d’une casquette élimée. Il m’?a toisé et calmement, presque sans émotion, m’?a répondu?: «?Nous allons tous mourir?».
Regard contradictoire?: Rozanov-Mauriac
Ksiądz Adam Boniecki jest dla mnie od lat wielką tajemnicą. Pewnie dlatego, że nosi w sobie cechy, które u dziennikarzy i publicystów występują rzadko: powściągliwość powoduje, że waży słowa, zostawiając te największe na naprawdę wyjątkowe okazje. Tonu skargi unika jak ognia. Z trudem (tak jest!) daje się namówić na rozmowę o sobie, a jeśli już taka rozmowa dojdzie do skutku, omija pułapki cierpiętnictwa i martyrologii, choć dramatów życie przecież mu nie skąpiło. Tłumaczy, że tak został wychowany: mówić o swoich kłopotach należy w ostateczności, bez rozdzierania szat i ciskania przekleństw.
Pozwalamy, żeby na ulicach demokratycznych miast demokratycznych krajów, w imię swobód demokratycznych, odbywały się parady nienawiści i nietolerancji. To zły znak. To nie jest demokracja. Demokracja nie polega na przyzwoleniu na zło, nawet najmniejsze, bo ono może nie wiadomo kiedy urosnąć.
Marek Edelman
Uważany za jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów, wciąż odkrywany i nadal nieodkryty Karol Szymanowski. Człowiek kontrastów, w którego muzyce i życiu rozbrzmiewają tonacje klasyczne i nowoczesne, kosmopolityczne i ziemiańsko polskie. W Książce do pisania mówi własnymi słowami o procesie twórczym, inspiracjach, doświadczeniach. Mówią też o nim przyjaciele, jak Jarosław Iwaszkiewicz, i krytycy. Część zawartych w Książce cytatów ukazuje kompozytora z mniej znanej strony jako wytrawnego podróżnika zakochanego w kulturze śródziemnomorskiej. Jedną z najbardziej brzemiennych w doświadczenia wypraw odbył na Sycylię, gdzie odnalazł inspirację do tak ważnych dzieł jak Król Roger czy cykl Mity.Autorem wyboru treści do Książki jest Bogdan Tosza, dyrektor Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie. Całość dopełniają znakomite zdjęcia pochodzące z najważniejszych archiwów spuścizny Karola Szymanowskiego.
O mroku przebywamy fortyfikacje opasujące miasto; mury o średniowiecznych kształtach, o przyczółkach zębatych otaczają nas dokoła; znajdujemy się u wrót Gospody Angielskiej. Mimo ciemności co za widok! Wybornie ktoś nazwał Gdańsk Norymbergą nadbałtycką [].Gdańsk na zewnątrz wygląda nadzwyczaj malowniczo, bo ma niesłychaną rozmaitość kształtów i z rozbujaną fantazją się wznosił.Ulice są wąskie, część z nich znaczną zajmują ganki dające przystęp do domów. [] Po gankach, które odcechowują główne stare ulice, zwracają oczy szczyty domów. Tu znowu największa rozmaitość i malowniczy ogół. Nie ma dwóch domów do siebie podobnych. Znać, że w XVII wieku i w XVI najwięcej budowano, zdobiono, odnawiano, bo cechą jest Odrodzenie i sty jeszcze późniejszy rococo prawie. Ale szczegóły (nie zawsze z wielkim smakiem pomyślane i wykonane) giną w najcudowniejszej całości stworzonej tym mnóstwem drobnostek. W każdej z nich jest myśl, i to tajemnica, dla której wszystko to uderza, podoba się, pociąga. Każda kamienica jest, można powiedzieć, indywiduem, poznajesz w niej właściciela, czytasz jego historię, wypowiada ci jego wiarę, upodobania, zajęcia, majątek i fantazją. Mówią o jednej kamienicy, której zbogacony właściciel cały kamienny rzeźbiony front sprowadził sobie z Florencji; [] Na szczytach tam anioł, tu zwierzę symboliczne, posągi świętych, mitologiczne bóstwa, dziwaczne potwory, tablice rzeźbione, wieńce kwiatów, kariatydy osobliwsze, znaki, godła. [] Dodajcie w takiej ulicy, przy gankach i facjatach, gdzieniegdzie rzucone drzewo, w głębi gotycką wieżycę kościoła, na pierwszym planie zasklepioną łukiem bramę starą, a będziecie mieli obrazek, który najwybredniejszemu pejzażyście mógłby posłużyć do stworzenia arcydzieła..
Wiosną 2008 roku odbyliśmy z Agnieszką Taborską pielgrzymkę do źródeł bluesa, czyli pojechaliśmy do Delty Missisipi. [...]. Przejechaliśmy Deltę wzdłuż i wszerz. Szukaliśmy ostatnich juke jointów, niegdyś popularnych wiejskich barów, w których grywano muzykę i serwowano drinki. Tropiliśmy kluby bluesowe i miejsca kultu sławnych śpiewaków i śpiewaczek. Przekroczyliśmy nawet Missisipi, by dotrzeć do miejscowości Helena w Arkansas, gdzie mieści się radiostacja nadająca nieprzerwanie od 1941 roku program King Biscuit Time, w którym na żywo występowali tacy artyści, jak wirtuoz harmonijki ustnej Sonny Boy Williamson II, gitarzysta Robert Lockwood jr i pianista Pinetop Perkins. Odwiedziliśmy plantacje bawełny (a raczej to, co po nich zostało), w których pracowali niegdyś Muddy Waters i Charley Patton. [...] trafiliśmy na bluesowe urodziny jako jedyni nie-Afroamerykanie. No i poczuliśmy bluesa.Marcin Giżycki [fragment książki]
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?