Zapraszamy po szeroki wybór literatury z dziedziny filozofii: systemy filozoficzne, kultura, sztuka, socjologia, historia filozofii, dzieła wielkich myślicieli. Szczególnej uwadze polacamy tutaj książki współczesnego nauczyciela duchowego, autora książek i wykładów z dziedziny duchowości czyli Eckhart Tolle. Jego bestsellery to Nowa ziemia, Strażnicy istnienia, Mowa ciszy, Praktykowanie potęgi teraźniejszości, Diament w twojej kieszeni i wiele innych, po które zapraszamy na Dobreksiazki.pl
Autor analizuje zakres obowiązywania zasad sprawiedliwości w stosunkach międzynarodowych. Bada struktury argumentacyjne liberalnych koncepcji sprawiedliwości międzynarodowej, rekonstruując postulowany przez nie zakres praw i obowiązków, jakie powinny obowiązywać aktorów stosunków międzynarodowych. Teorie te zakładają odmienne ontologie i aksjologie (indywidualne lub grupowe) i udzielają różnych odpowiedzi w kwestii dystrybucji praw i obowiązków w stosunkach międzynarodowych.
Widzicie więc, że głód, pragnienie, sen, wyobraźnia, wszystkie apetyty, namiętności, zmysły, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne, słowem, wszystkie ruchy naszej maszyny prowadzą do miłości, a miłość do rozkoszy istot tak zorganizowanych, aby były szczęśliwe, istot niemających ani jednego punktu w swym ciele, który nie byłby wrażliwy na przyjemność, a to po to, by je zbudzić z ich letargicznej obojętności i pokazywać im wszędzie drogę do szczęścia.Rozkosz ma swoją skalę, tak jak sama Natura, niezależnie, czy po niej się wspinamy, czy też schodzimy jak z drabiny, nie przeskoczymy ani jednego stopnia; doszedłszy do szczytu, osiąga się prawdziwą ekstazę, pewien rodzaj miłosnej katalepsji, która unika rozpustników, ale nie pęta lubieżników.
Najnowsza książka niemieckiego historyka idei Rdigera Safranskiego (ur. 1945) traktuje o czasie w najróżniejszych postaciach. Safranski, badacz niemieckiego romantyzmu, a także współczesnej niemieckiej filozofii, od tej właśnie strony podchodzi do doświadczenia czasu, a matematyczno-fizyczna interpretacja temporalności nie gra tu głównej roli. Czas przeżywamy poza pomiarami za pomocą zegarów pewnej liniowej, jednokierunkowej wielkości. Jego żywe doświadczenie, opisywane w poszczególnych rozdziałach, wyraża się w przeżyciu nudy, początku czy troski. Dopiero czas uspołeczniony posługuje się zegarem. W gospodarce czas staje się pieniądzem, nabiera zróżnicowanego tempa. Zarówno jednak czas własnego ciała, jak i czas kosmiczny, eschatologiczny czy literackiej narracji mają osobne wymiary odległe od wymiaru mierzalnego, zegarowego. W ten sposób autor, wybitny erudyta i sprawny narrator, zapewnia czytelnikowi panoramę rozumień czasu w dzisiejszym świecie. Pod tym względem jest to wyjątkowa książka, obejmująca liczne dziedziny, w których czas się pojawia, i chociaż po jej lekturze nadal nie umiemy zdefiniować, czym on jest, to umiemy powiedzieć o wiele więcej o nim jako doświadczeniu i jako zjawisku.
Książka jest przeznaczona dla trzech kategorii osób: wykładowców i studentów filozofii, teologii, psychologii, socjologii, kulturoznawstwa i pedagogiki, osób pracujących z ludźmi nauczycieli, wychowawców i duszpasterzy, lekarzy, psychologów i psychoterapeutów, dziennikarzy i publicystów oraz tych pozostałych czytelników, którzy pragną pogłębić rozumienie tego doniosłego problemu egzystencjalnego, i tych, którzy chcą zrozumieć to, co obecnie dzieje się w kulturze Zachodu.
Fryderyk Nietzsche (1844-1900) uznawany jest za jednego z najważniejszych niemieckich filozofów, a był także poetą i filologiem. Jego poglądy znacząco wpłynęły na całe późniejsze myślenie o kulturze, cywilizacji, człowieku, religii. Nietzsche głosił upadek cywilizacji zachodniej, opartej na myśli greckiej, sokratejskiej, a zatem z gruntu apollińskiej (połączonej dodatkowo z chrześcijańską etyką). Tej postawie przeciwstawiał postawę dionizyjską, witalną (połączoną dodatkowo z pojęciami woli mocy i pojęciem nadczłowieka. Jak pisze Władysław Tatarkiewicz Podstawowym przekonaniem Nietzschego było, że życie cielesne fakt biologiczny jest osnową ludzkiej egzystencji, a życie duchowejest tylko jego odroślą. Z przekonania tego wypłynął jego naturalizm i relatwizm epstemologiczny i etyczny. Ale także wypłynęła koncepcja nowej moralności, przewartościowanie wszystkich wartości, wyjście poza dobro i zło, przeciwstawienie panów i niewolników, Dionizosa i Apollina... Same zaś tytułowe Dytyramby czyli pieśni pochwalne, panegiryki o hołd oddany dionizyjskiej postawie, dytyramby to pieśni, które Zaratustra wyśpiewywał sam sobie by znieść swą samotność. Te pieśni to: Trefniś jeno! Jeno poeta!
Pośród cór pusyni
ostatnia wola
pośród drapieżnych ptaków
Znak ognisty
Zachodzi słońce
Żale Aryadny
Sława i wieczność
O ubóstwie najbogatszego
Fryderyk Nietzsche (1844-1900) - jeden z najważniejszych filozofów niemieckich, także filolog, poeta, człowiek, którego poglądy znacząco wpłynęły na całą późniejszą filozofię, myślenie o kulturze, człowieku, religii.W "Jutrzence" Nietzsche przeprowadza zasadniczą krytykę dotychczasowej moralności, dotychczasowych stosunków społecznych, dotychczasowej kultury.
Jak pisze B.A.G. Fuller ażeby uwolnić ludzkość, nim będzie za późno, od zwyrodnienia do jakiego doprowadził chrześcijański, a w szczególności teutońsko-chrześcijański pogląd na życie i sposób życia, potrzebna jest nieodzownie radykalna rewolucja duchowa i, co za tym idzie, moralna i społeczna. Jutrzenka tę rewolucję zapowiada.
Codziennie słuchać, co inni o nas mówią, lub na domiar zagłębiać się w przypuszczeniach, co oni o nas myślą - to może przyprawić o zgubę najsilniejszego człowieka. Toć ludzie pozwalają nam istnieć jedynie dlatego, by mogli zawsze co do nas mieć słuszność! Bylibyśmy dla nich nie do zniesienia, gdybyśmy wbrew im mieli lub, co więcej, chcieli mieć słuszność!
Blais Pascal (1623-62) - francuski filozof, etyk, teolog, ale także wybitny matematyk i fizyk. Prowincjałki są obok Myśli najważniejszym z filozoficznych dokonań Pascala. Napisane z pobudek religijnych dzieło ma formę 18 listów, w których przedstawia racje jansenistów w ich sporze z jezuitami. Jak pisze Leszek Kołakowski W sporze Pascala z jezuitami uderza paradoksalny charakter obu stanowisk. Chodzi w tym sporze o to samo, o ch chodzi we wszystkich sporach ideologicznych na obszarze całej historii chrześcijaństwa - o stosunek między skończonym światem doświadczenia, a światem nadprzyrodzonym (...)Czy naturalny nasz rozum potrafi przekroczyć granice swojego świata i zdobyś sam wiedzęo sprawach boskich, czy też ma zamilknąć w pokornym bezruchu i ukorzyć się przed tym, co mu się musi jawić jako niemożliwe, a zarazem ponad wszelką wątpliwość pewne? Ale Pascal atakuje także jezuitów z powodów etycznych, jako tych którzy na zbyt wiele pozwalają grzesznikom. Ta krytyka jezuitów uderzała w pewnym sensie w samą instytucję Kościola, nic dziwnego, że w 1660 roku Prowincjałki zostały zakazane. Ważne jest także w Prowincjałkach rozróżnienie na łaskę skuteczną i wystarczającą, wokól którego to rozróżnienia toczył się poważny spór pomiędzy jansenistami, a jezuitami.
Książka Joanny Bednarek, dwukrotnej już finalistki Konkursu o Nagrodę im. Barbary Skargi, jest erudycyjnym studium poświęconym kwestiom statusu i praw zwierząt. Esej jest próbą naszkicowania pewnych elementów genealogii statusu zwierząt w dyskursie nowożytnej wspólnoty politycznej – wraz z ich paradoksami, niekonsekwencjami, ograniczeniami i szansami dla prozwierzęcej polityki. Autorka skupia się przede wszystkim na mowie i życiu, które uznaje za podstawowe kategorie wyznaczające przestrzeń myślenia o politycznym wymiarze relacji ludzi z nie-ludzkimi zwierzętami.
Zdaniem Autorki, przyczyną większości ograniczeń w ujmowaniu tej polityki (w tym problemów związanych z biopolitycznym podejściem do życia zwierzęcego i ludzkiego) jest myślenie o życiu jako niemym, będącym przeciwieństwem bądź zewnętrzem mowy. Można więc pozbyć się ich (choćby częściowo), jeśli uznamy życie za przede wszystkim mówiące, wytwarzające znaki.
Autorka sięga do bardzo wielu tekstów, przywołuje w większości najnowsze koncepcje, jak choćby biosemiotykę.
Niewątpliwą wartością tej nadzwyczaj interesującej i nowatorskiej pracy jest jej etyczny rys, który w tym przypadku nie jest zamknięty w horyzoncie antropocentryzmu, lecz go przekracza. Końcowy fragment książki jest propozycją zmian, zmian nie tylko w sferze mentalnej, ale także i prawnej, które mogłyby polepszyć nasze współbycie z innymi istotami na tej planecie.
Jeden z najwybitniejszych XX-wiecznych filozofów niemieckich Ernst Cassirer (1874–1945) przeszedł do historii jako teoretyk „form symbolicznych”. Jego monumentalna Philosophie der symbolischen Formen (Filozofia form symbolicznych, 1923–1929) nie została (i zapewne już nie zostanie) przełożona na język polski, ale Esej o człowieku stanowi poniekąd skrót tamtego dzieła i jego uaktualnienie napisane w innym czasie (1944), w innym języku i w innym miejscu (w USA, Cassirer bowiem, żydowskiego pochodzenia wrocławianin, w 1933 roku wyemigrował z Niemiec). Autor, zaliczany do neokantystów, postrzega formy symboliczne jako swoistą sieć narzuconą na rzeczywistość i pośredniczącą w jej postrzeganiu. Człowiek nie żyje już w świecie fizycznym, lecz w symbolicznym: w świecie języka, mitu, religii, sztuki, nauki… Nie odnosi się bezpośrednio do rzeczywistości, nie stoi wobec niej „twarzą w twarz”. Ta sieć to echo Kantowskich form naoczności i kategorii intelektu „nakładanych” na „rzecz w sobie”, a zarazem umożliwiających w ogóle jakiekolwiek poznanie. Cassirer uprawia jednak raczej antropologię niż metafizykę. Bardziej niż wyjaśnianie tego odwrócenia „naturalnego porządku” zajmuje go działalność ludzkiego animal symbolicum wewnątrz „sieci”. Najwyżej sytuując w kulturze naukę, jest świadkiem i komentatorem jej gwałtownego rozwoju w pierwszych dekadach XX wieku, ale stara się ją ujrzeć w całokształcie „form symbolicznych”.
W niniejszych rozważaniach spróbuję odpowiedzieć na szereg pytań związanych z fenomenem wpływu Heglowskiej filozofii. Będę starała się przedstawić czynniki, dzięki którym wciąż jeszcze badamy i zachowujemy ją w naszej naukowej pamięci. (…) Swoje refleksje nad zjawiskiem oddziaływania Hegla oprę bezpośrednio na analizie hiszpańskiej recepcji podstaw jego systemu. Będę się starała wskazać zarówno przyczyny, jak i znamiona jego obecności w hiszpańskiej kulturze od drugiej połowy XIX aż do końca pierwszej połowy XX wieku, rozpoczynając od szkoły sewilskiej a kończąc na szkole madryckiej. Na przestrzeni przeszło stu lat dochodzi tam bowiem do silnego oddziaływania filozofii Hegla na życie intelektualne i społeczno-polityczne. Twórczy nurt heglizmu na trwałe zadomawia się w hiszpańskiej filozofii. Wyznacza tam podstawowe kierunki kształtowania się dyskursu filozoficznego. Nadto przyczynia się do unowocześnienia struktur państwowych i prawnych.
fragment Wstępu
Autorzy opisują wielką tajemnicę ezoteryczną, jaką była Konferencja Bożonarodzeniowa 1923/1924 Światowego Towarzystwa Antropozoficznego otwierająca nowy rozdział historii. Książka przedstawia jej duchowe tło i kosmiczny wymiar, jakim było stworzenie przez Rudolfa Steinera nowych misteriów. Przedstawione są związane z tą Konferencją zadania tych nowych misteriów, podane przez twórcę antropozofii, które do dzisiaj pozostają aktualne i są dostępne dla każdego.
Pochwała litości. Rzecz o wspólnocie to traktat antropologiczny, w którym autor prowadzi czytelnika aż do granicy języka filozoficznego, mierzącego się z dramatem ludzkiej egzystencji nie po to, by zagłuszyć ją słowami, lecz po to, by przygotować człowieka na mądre i milczące wejrzenie w otchłań irrealnego, przed-logicznego istnienia ludzkiej wspólnoty. Ta wspólnota na swym pierwotnym, archaicznym poziomie jest „lita”, czyli jednorodna, a przez to wolna jeszcze od struktur społecznych, idei moralnych, a nawet uczuć. Bardzo trudno ją dostrzec – tak jak trudno jest wykryć kosmiczne promieniowanie tła. A jednak nie jest to niemożliwe.
„Aktualność oraz humanistyczna wymowa to cechy dystynktywne książki Jana Hartmana. Jeśli uwzględnić obszerność podjętej przez autora problematyki, sprawność, z jaką prowadzi on swój wywód, i wnikliwość, która stanowi uderzającą aurę całego przedsięwzięcia, to zaiste trzeba powiedzieć, że oto do rąk czytelnika trafia mały wielki traktat! Pro forma tylko można dodać – Hartman jest przecież doświadczonym autorem, mającym na koncie wiele publikacji – że jego książka, oprócz tego, iż ma istotną wagę merytoryczną, jest doskonale napisana”.
Z recenzji prof. Krzysztofa Matuszewskiego
Litość jest prosta i słaba, za każdym razem oddana temu, nad czym moje ja się lituje, a przez to odporna na zredukowanie i zdefiniowanie. Jako słabe dobro wymyka się totalności. W litej jedności objętych moją i wzajemną litością wzrasta gotowość na śmierć, zapomnienie, pominięcie w chwale zbawienia. Struchlała i zastygła w litości wspólnota wykluczonych ze zbawienia doświadcza wolności-ku-śmierci, najbardziej radykalnego gestu ludzkiej autonomii i solidarności ze wszystkim, co zostało z triumfującego dobra-ku-Dobru wykluczone.
Fragment książki
Rzeczy żyją – zdaniem Remo Bodei fakt ten nie ulega wątpliwości. Mówi nam o tym nie tylko nasze codzienne doświadczenie, ale także zrodzone zeń literatura i sztuka. Nie trzeba więc zatem pytać czy rzeczy żyją, ale należy zadać sobie pytanie: jak żyją? Rozstrzygnięcie tej kwestii jest istotne nie tylko dlatego, że pozwala nam lepiej rozumieć je same, ale także – a może przede wszystkim – dlatego, że dzięki temu jesteśmy w stanie pełniej uświadomić sobie naszą własną kondycję. Ta bowiem – jak uczy nas filozofia już od starożytności, o czym wszak jesteśmy skłonni zapominać – jest nieuchronnie uwarunkowana przez rzeczy. Człowiek od zawsze otacza się nimi, bez nich nie byłby tym, kim jest. Również one nie byłyby tym, czym są bez człowieka. Rzeczy zatem żyją własnym życiem, ale zarazem żyją tak, jak im na to pozwalamy. I odpowiednio – my żyjemy naszym życiem, niemniej na tyle, na ile pozwalają nam właśnie one.
By uchwycić życie rzeczy, Bodei analizuje dzieła literackie – od Horacego po Lydię Flem – oraz XVII-wieczne martwe natury. Przywołuje też całą plejadę badaczy – socjologów, antropologów, historyków, ale przede wszystkim filozofów. Arystoteles, Plotyn, Kartezjusz, Spinoza, Kant, Hegel, Marks, Husserl, Heidegger, Merleau-Ponty – nie sposób wyliczyć ich wszystkich. To bowiem właśnie filozofia dostarcza pojęć, za pomocą których można ująć rzeczowość wraz z konstytuującą ją dychotomią przedmiot – rzecz.
Walter Benjamin (1892–1940), obecnie XX-wieczny klasyk, był niemieckim intelektualistą o wielkiej wrażliwości i niespełnionym, tragicznie przed czasem zakończonym życiu. Krytyk kultury, kolekcjoner (wszystkiego, od zabawek po cytaty), historyk, filozof. Przede wszystkim jednak chyba pisarz dysponujący wyjątkowym, niepowtarzalnym talentem (Ulica jednokierumkowa, Berlińskie dzieciństwo). Chociaż za życia opublikował zaledwie kilka książek, dziś czyta go cały świat, a najnowsze planowane wydanie dzieł zebranych ma objąć 21 tomów. Obok „typowych” dziedzin badawczych interesowały go też nietypowe, jak eksperymenty z poszerzaniem świadomości (O haszyszu) i właśnie sny. Niniejszy tomik gromadzi w pierwszej części publikowane za życia i pośmiertnie zapisy snów autora, a w drugiej teoretyczne rozważania nad ich naturą w kontekście kulturowym, historycznym i politycznym. Okazuje się, że sny zajmowały doniosłe, choć rozproszone i niesystematyczne miejsce w twórczości Benjamina. Przywiązywał on do nich dużą wagę i nadawał im istotne znaczenie. Jego „teoria snów” była nastawiona polemicznie do surrealistów i Freuda. Uważał je za zakorzenione w pamięci zbiorowej, a zarazem za zwrotnie wpływające na nasze życie. I wreszcie – w tej „księdze snów” trzeba dostrzec kunszt pisarski Benjamina na „owym progu między snem a jawą tak często przekraczanym, że aż zużytym i wytartym”.
Cóż cięższego w tych dniach nad pisanie ksiąg. Jakiż trudniejszy egzamin niż żądać tego od kogoś ubogiego w słowa i rozum. Kto bowiem nie pisze na przekór prośbom, zaraz uważany jest za gnuśnego, głupiego i zuchwałego. Jeżeli zaś ktoś nieprzekonany o własnych zdolnościach, chcąc okazać posłuszeństwo, stara się zebrać cudze słowa, uchodzi za słaby umysł, który chce chwały cudzym kosztem. Jeżeli zaś weźmie się za kucie rzeczy nowych, oskarżony będzie o zadufanie, że po tylu już księgach napisanych, których nie sposób przeczytać, nie mówiąc już o ich zrozumieniu, chełpi się, że napisze coś nowego, co dla innych nie byłoby stare.
***
Biorąc do ręki Wyjaśnienie racji dzieł bożych Mateusza z Krakowa, dotykamy pierwszego dzieła z zakresu teologii, tak filozoficznej, jak objawionej, które wyszło spod pióra autora związanego z Polską, i co więcej dzieła, które, obok innych jego prac, cieszyło się znaczną popularnością i uznaniem u współczesnych w pokaźnej części Europy.
Każdy spór ma swoje podstawy i do każdej z nich należy się ściśle odwoływać jako do niewątpliwej reguły prawdy. Zasadą sporu o Trójcę (choć i w nim, jak w każdym innym, pierwsze miejsce należy przyznać Pismu Świętemu) jest znajomość osoby. Starałem się ją rozwinąć i przedstawić na tyle, na ile potrafiłem, zważywszy na moją niewielką bystrość i ubogą wiedzę, badając z należytą starannością i jasnością to, co uczeni sądzą na temat owej normy i, w szczególności, na temat dogmatu Trójcy. Lecz przede wszystkim należy porzucić zabobonną opinię, aby nie mniemać, że to dogmat Trójcy ustanawia regułę dotyczącą osoby, a nie odwrotnie. Ci bowiem, którzy tak postępują, wikłają się w rozliczne trudności: są zmuszeni raz ustaloną teorię osoby obalać i odwoływać, gdy tylko przyjdzie ją stosować do dogmatu Trójcy, i wreszcie ustalać inną teorię dla osoby stworzonej i inną dla osoby niestworzonej, nie zdając sobie sprawy, że ich wymysły urągają nie tylko zdrowemu rozumowi, ale również Pismu Świętemu.
***
Stanowisko Gosławskiego w tej kwestii jest jednoznaczne: kategoria substancji oraz pojęcie osoby odnoszą się w ścisły sposób do Boga. Odmawianie Bogu kategorii substancji nie jest niczym innym niż zaprzeczaniem, jakoby Bóg był bytem samoistnie subsystującym, to zaś byłoby tyleż absurdalne, co bluźniercze. Podobnie należałoby ocenić próbę odmówienia Bogu charakteru osobowego, gdyż do istoty osoby należy bycie substancją oraz rozumność, która Bogu z pewnością przysługuje. Bóg nie jest więc ponad wszelkimi kategoriami, jak sugeruje to Martini. Jeśli Gosławski krytykuje scholastyczny dyskurs, to nie dlatego, że pragnie on podważyć podstawy i reguły, na których opiera się teologia scholastyczna, ale raczej dlatego, że te właśnie podstawy i reguły są podważane przez obrońców dogmatu Trójcy Świętej.
Śmierć jest nieodłączną częścią życia. Każdy z nas u kresu swoich dni będzie musiał się zmierzyć z tym wielkim wyzwaniem []. Zdecydowana większość prac badawczych [] dotyczy kwestii życia, jest w praktyce jego podglądaniem. Poprzez źródła, jak przez dziurkę od klucza podglądając ludzkie życie, staramy się jak najwięcej o nim dowiedzieć, ustalić.O ile więc życie nas bardzo interesuje, o tyle tajemnica śmierci pociąga nas jako naukowców jakoś mniej, może podchodzimy do niej w sposób zdecydowanie bardziej ostrożny, tak jakby miała pozostać tajemnicą.Maciej Franz, Ze Wstępu
Autor opisuje ważne okresy w biografii Rudolfa Steinera, twórcy antropozofii. Ciekawie opisuje miejsce jego narodzin, gdzie dużo wcześniej krzyżowało się wiele najważniejszych impulsów historycznych, a także karmiczne związki z prądem Grala. Zajmuje się również duchowym tłem najważniejszych impulsów antropozoficznych. Przybliża sylwetki najbliższych współpracowników Rudolfa Steinera. Opisuje kryzysy Towarzystwa Antropozoficznego, zarówno te, które miały miejsce za życia Rudolfa Steinera jak i te, które nastąpiły już po jego śmierci. Głównym wątkiem tej książki jest również ukazanie antropozofii jako istoty duchowej. Osobny rozdział poświęcony jest zagadnieniu zagrożeń dla współczesnego życia poprzez rozwój technologii cyfrowej, a zwłaszcza tych, które dla duchowej sfery człowieka niesie ze sobą internet.
Najpewniejszą rzeczą w życiu każdego człowieka jest to, że kiedyś przyjdzie na niego czas i umrze. [] Śmierć drugiego człowieka odciska piętno na jego bliskich. Wpływa na twórców, artystów, marzycieli. Widać to na nagrobkach, w epitafiach, sonetach, wierszach, relacjach i powieściach, a także w kronikach, pamiętnikach i dziennikach, które odnotowywały śmierć znaczniejszych osób w państwie, czy też najbliższych osoby piszącej. Najwięcej chyba śmierci przynoszą wojny i epidemie, które przetaczały się przez Europę bardzo często i zbierały bardzo krwawy plon.Karol Kościelniak, Ze Wstępu
Myśl M. Henryego jest zakorzeniona w fenomenologii, zainicjowanej przez Edmunda Husserla, i rozwija w oryginalny sposób tę tradycję, zwłaszcza jej wersję francuską. Czyni to, podejmując dyskusję jednocześnie z jej założycielem, jak i z jej przedstawicielami tej miary, co Martin Heidegger czy Max Scheler. Dlatego Michel Henry może być renomowany, obok Emmanuela Lévinasa, Paula Ricoeura czy Jean-Luca Mariona, za jednego z najmocniej twórczych fenomenologów francuskich. Jego filozofia pozostaje pod wpływem takich myślicieli, jak Kartezjusz czy Maine de Biran, którzy, każdy na swój sposób, wpłynęli na bogatą wewnętrznie tradycję określaną jako "filozofowanie po francusku". Myśl Henryego nosi jednak w dodatku znamię spotkania z teologią chrześcijańską, od jej początków - w postaci pism Jana Ewangelisty i Pawła, przez teksty Tertuliana i Ireneusza z Lyonu - aż po dzieła mistyków średniowiecznych, takich jak Mistrz Eckhart. Z tego powodu genealogia wpływów i zależności, w jakie wchodzi myśl francuskiego fenomenologa, sama w sobie powinna stać się przedmiotem rzetelnych studiów. Czytelnik naszej publikacji będzie mógł dowiedzieć się o niektórych z tych wpływów i zależności, gdyż stały się one przedmiotem analiz niemal wszelkich zawartych w niej artykułów.
(ze wstępu)
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?