Na tom wierzy „tykot” składają się utwory, w których Krzysztof Czyżewski - animator kultury, współtwórca Fundacji Pogranicze w Sejnach, a także Międzynarodowego Centrum Dialogu w Krasnogrudzie - przegląda się światu. To spojrzenie pełne czułości, utkane z zachwytu i akceptacji tego, co się widzi. Świat nie jest bez skazy, bywa niezrozumiały i okrutny, ale „tykot” rodzi się ze spojrzenia pełnego miłości i afirmacji.
Tom tworzą poruszająco proste i intymne wiersze, subtelne echa, niekiedy rymy – delikatne, jakby kładzione pędzelkiem. Czasem wzruszają, czasem bawią, pozostając w pamięci.
biała góra
między niebem i ziemią raz nagle ujrzana
kiedy świtem z ciemnej zatoki wyruszał w świat
potem zwątpił coś zgubił i patrzył gdzie indziej
toczył bitwy dom budował zapominał sny
aż ziemia jęła usuwać się spod jego nóg
a niebo z trzaskiem waliło mu się na głowę
i gdy tak spadał skacząc beztrosko po górach
w ciepłym deszczu pamięci usłyszał płacz dziecka
wtedy powrócił wieczny śnieg w oczy mu prószył
i wsunął dłoń w nieswoją i wszedł w pomiędzy
Nowe wiersze Tomasza Różyckiego w Wydawnictwie a5. Nowy tom poetycki Tomasza Różyckiego, laureata Nagrody imienia Wisławy Szymborskiej z roku 2023, ma w sobie najlepsze cechy właściwe tej twórczości – rozmach wielkiego projektu, metafizyczną głębię i precyzję kompozycyjną. Intensywność i emocjonalność poezji Różyckiego splata się z doskonałym rzemiosłem poetyckim, poświadczonym przez autora kunsztownych cykli, do których już nas przyzwyczaił autor Kolonii. Jednak to nie cykliczność wybija się tym razem na pierwszy plan. - prof. dr hab. Anna Czabanowska-Wróbel […] w przypadku Tomasza Różyckiego mamy do czynienia naprawdę z wybitnym poetą, znanym autorem kilkunastu tomów wierszy, nie licząc kilku zbiorów prozy i esejów, a „Hulanki i Swawole” lokują się wśród najlepszych. - Tadeusz Nyczek Tomasz Różycki należy do najwybitniejszych polskich poetów współczesnych, a Jego twórczość rozwija się nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat. Autor Kolonii ma na swoim koncie nie tylko szereg tomów poetyckich, wiele znaczących nagród i wyróżnień, w tym także Nagrodę Kościelskich, ale także liczne tłumaczenia swoich dzieł na języki obce, między innymi wysoko oceniane przekłady na język angielski, autorstwa Bena Johnstona i Miry Rosenthal. Jest w świecie jednym z najbardziej rozpoznawalnych żyjących polskich poetów.
Tytuł Wielkie rzeczy dzięki swej wieloznaczności dobrze opisuje najważniejsze wątki tego tomu: wielkie rzeczy to tak naprawdę codzienne czynności, świat podstawowych relacji, główne życiowe wybory. Ale w ten świat wkraczają też wydarzenia zewnętrzne - odwołanie choćby do protestów opozycyjnych na Białorusi, ale też do odleglejszych wydarzeń historycznych, które wciąż mają swoje konsekwencje. Opisywane napięcia znajdują swój wyraz w formie poszczególnych wierszy: obok utworów oszczędnych i powściągliwych pojawia się też kilka celowo rozgadanych, tworzących intrygujący kontrapunkt.
Jednocześnie nie brak w tych utworach autoironii - ostatecznie tytuł Wielkie rzeczy to nawiązanie do popularnego powiedzenia, którym kwituje się nadmierne użalanie się nad sobą. Podobnie jak w poprzednich książkach, które cieszyły się uznaniem zarówno czytelników, jak krytyki, Bonowiczowi udaje się harmonijnie połączyć wiele różnych wątków i tonacji.
Ta książka to wspaniałe odkrycie! Wspaniałe – bo mówimy o wierszach jednego z najważniejszych pisarzy niemieckich minionego wieku w wyborze i przekładzie jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy polskich. Odkrycie – bo mówimy o książce, która istniała od lat czterdziestu, tyle że niedostępna dla czytelników. Ukazała się dwukrotnie, w późnych latach siedemdziesiątych, w jednym z podziemnych wydawnictw poznańskich, a następnie, w roku 1980, w warszawskiej NOW-ej.
Bertold Brecht pamiętany jest dziś przede wszystkim jako dramaturg, zwłaszcza autor arcydzielnej „Opery za trzy grosze” i równie świetnej „Matki Courage”, a songi z „Opery...” we wspaniałym spolszczeniu Władysława Broniewskiego pozostają najbardziej znanymi u nas wierszami Brechta.
Ryszard Krynicki pokazuje w swoim wyborze Brechta jako znakomitego, a chwilami wielkiego liryka, mistrza krótkiej formy, nawiązującego do poezji chińskiej w taki sposób, że nigdy nie wiemy, czy odnosi się do rzeczywistych postaci, czy raczej chodzi o mistyfikację. Pokazuje go także jako poetę politycznego – który, trzeba koniecznie dodać, okazuje się dzisiaj bardziej może aktualny niż przed czterdziestu laty, kiedy te przekłady powstawały.
Wojciech Bonowicz należy do najbardziej rozpoznawalnych głosów poetyckich polskiej poezji ostatniego ćwierćwiecza. Wielokrotnie wyróżniany i nagradzany, tłumaczony na najważniejsze języki europejskie (jego wybory wierszy zostały opublikowane między innymi w Stanach Zjednoczonych, Włoszech, Czechach i Rumunii), jest Bonowicz twórcą uznanym, zaś kolejne wydawane przez niego tomy są ciepło przyjmowane zarówno przez krytyków, jak i czytelników. Prezentowany tom jest dokonanym przez autora retrospektywny wyborem utworów z jego dotychczasowych książek poetyckich, dopełniony okazjonalnymi tekstami z prasy i niepublikowanymi „wierszami z koncertów”. Jest to z pewnością najbardziej reprezentatywny wybór wierszy tego poety. Otrzymaliśmy książkę, dzięki której można spojrzeć na twórczość Wojciecha Bonowicza z szerszej perspektywy.
Breyten Breytenbach, laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2017, południowoafrykański poeta, prozaik, eseista oraz malarz, przeciwnik apartheidu i więzień polityczny, jest obok J. M. Coetzee’go najbardziej znanym twórcą wywodzącym się z Republiki Południowej Afryki.
„Ciało wędrowne” jest trzecią książką poety ukazującą się w przekładzie na język polski, tym razem w wyborze i tłumaczeniach z afrikaans Jerzego Kocha.
Afrikaans to język szczególny: materialny i mięsisty, siedemnasto-, osiemnastowieczny miszmasz tego, co germańskie i koisańskie (hotentockie), hinduskie i indonezyjskie… Język niewolników z różnych zakątków świata, czeladzi i parobków na farmach, jednym słowem miejscowej kolorowej społeczności powstałej ze zmieszania ras. Wszyscy oni pospołu wykoślawiają język holenderskich panów, urzędników Kompanii Wschodnioindyjskiej i farmerów, wspomagani aktywnie przez nieznających dobrze niderlandzkiego przybyszów z innych części Europy: Niemców i Francuzów.
Najstarsze zachowane w afrikaans teksty to… zeznania niewolników w księgach sądowych, a językiem wykładowym stał się już na początku XIX stulecia… w muzułmańskiej medresie w Kapsztadzie.
(…)
Niniejszy zestaw wierszy, mój osobisty, autorski wybór okazał się po przeanalizowaniu, już w trakcie korekty, wyborem w znacznym stopniu tematycznym. Zaduma nad pamięcią i pożegnaniem, starzeniem się i śmiercią ? wszystko to stanowi harmoniczny fundament książki, basso continuo tej poezji. Nawet jeśli wspomniane refleksyjne wątki zawsze się u Breytenbacha pojawiały, nawet jeśli w ostatnim okresie z większą częstotliwością, to dopiero z pewnego dystansu zobaczyłem jako tłumacz fakturę własnego wyboru, który odsłania osnowę tej dojrzałej, późnej poezji. Ile w tym predylekcji antologisty, a ile skłonności poety?
Breytenbach nigdy nie był poetą politycznym, mimo że pisał wiersze, które można tak zaklasyfikować, i mimo iż los sprawił, że wylądował w więzieniu na siedem lat. Był i pozostał poetą na wskroś lirycznym, nawet jeśli to liryka rozrywająca nastrój ? „śmierć jest niczym / to ledwie przejście z oddechu na bezdech / z agonii do afonii i uwolnienie od mnożenia”, a artysta
ma ambiwalentny stosunek do własnego tworzywa ? „język to obejmowanie / osadu i
mrocznego areału wyobraźni”.
Nieprawe pochodzenie (człowiek i jego język to bękarci) oraz nomadyzm (indywidualne peregrynacje, emigracja, wędrowanie przez życie) pozostają zasadniczymi tematami jego wierszy również w tej książce. Wybrzmiewa refleksja nad tym, skąd pochodzimy i co tutaj robimy, ale natarczywiej stawiana jest kwestia, dokąd zmierzamy, bo to też część pochodzenia i trwania. A nomadyzm to nie włóczęgostwo, choć dawni podróżnicy tak traktowali koisańskie (buszmeńskie i hotentockie) klany.
W istocie cyklicznie wędrowały one od jednych źródeł wody do drugich, zmieniały pastwiska z letnich na zimowe, udawały się na wybrzeże i przesuwały w głąb interioru, by wrócić po jakimś czasie na początek trasy.
Także podróże Breytenbacha to nie bezcelowe wirowanie po świecie, ale krążenie wytyczonymi
szlakami, choć wiodą one przez wiele kontynentów i dążą do różnych artystycznych i politycznych biegunów przyciągania. Mając dwadzieścia lat wyjeżdża z Afryki Południowej, by niebawem osiąść w Paryżu, gdzie poznaje swoją przyszłą żonę Wietnamkę Yolandę.
Dziś także krąży między Francją, Hiszpanią, Senegalem, Afryką Południową. Stale wędruje.
Nie sposób nie zauważyć, że w potraktowaniu swoich zasadniczych motywów poeta pozostaje buddystą. To, co mija, nie jest dla niego powodem do dramatu czy rozpaczy. Zwraca się ku detalom i na chwilowych spostrzeżeniach, migawkowych obserwacjach konstruuje swoje refleksje. Wszystko jest osadzane w konkretnej materialnej przestrzeni, ale nie są to martwe natury, nawet gdy pojawiają się elementy przywodzące na myśl motywy wanitatywne.
Wspomnienia stają się u niego krajobrazami, rozrastają się do panoramicznych wizji.
J e r z y Ko c h „Po słowie z Breytenem Breytenbachem”
Książka ukazuje się dzięki dotacji Fundacji im. Zbigniewa Herberta
Fundacja im. Zbigniewa Herberta rozpoczyna wydawanie serii „Laureaci Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta”, w ramach „Biblioteki Poetyckiej Wydawnictwa a5”, pod redakcją Ryszarda Krynickiego.
Tom Breytena Breytenbacha "Ciało wędrowne" ("Sermones ad Mortuos"), w tłumaczeniu z afrikaans Jerzego Kocha, jest pierwszym tomem serii.
Druga ręka to książka jubileuszowa, z wyraźnymi odniesieniami do okrągłej rocznicy 50.urodzin; częściowo książka autotematyczna. Utwory będące ukłonem w stronę amerykańskich obiektywistów (wiersze ""społeczne"", będące zapisem pewnych scen czy sytuacji) sąsiadują tu z tekstami zainspirowanymi przez czeskich surrealistów, którzy zawsze działają odświeżająco. Poeta nie wstydzi się pokazać, ile komu zawdzięcza; stąd tytuł tomu. A jednocześnie każe myśleć o drugiej ręce każdego poety - tej, która nie pisze...Ciekawią mnie wiersze, które operują stosunkowo prostymi środkami, posługują się prostym rysunkiem, a intrygują i wprowadzają czytelników w stan lekkiej dezorientacji. Mam nadzieję, że wiersze z ""Drugiej ręki"" takie są.Poeta, biograf, publicysta, felietonista, redaktor , autor książek-wywiadów z Janiną Ochojską, o. Leonem Knabitem, Tomaszem Węcławskim i ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, autor książki dla dzieci Bajki Misia Fisia, chętnie współpracujący z muzykami rockowymi: wystąpił gościnnie na płytach zespołu Lesers Bend Lesers Bend i Ep, udziela się także na koncertach Kim Nowak, Pablopavo i Świetlików czy ostatnio wykonuje swój wiersz na płycie Fisz Emade - Wojciech Bonowicz jest jednym z najciekawszych i najbardziej wszechstronnych twórców swojego pokolenia.Jako poeta prezentuje spójną i wyrazistą poetykę; w krótkich wierszach akcentuje niuans, cieniowanie słów, podkreśla niejasności i niejednoznaczności. Jego wiersze są skondensowane, lecz mimo to często rządzi nimi poetyka fragmentu nierzadko odpornego na proste wyjaśnienia. Poeta nie uznaje wiersza za odpowiedź, lecz za narzędzie do stawiania pytań.
Prezentujemy nowy, polsko-angielski wybór wierszy Adama Zagajewskiego. Autorką tłumaczeń na angielski jest Clare Cavanagh, wyboru 30 wierszy dokonał Autor.
Czytelnik tego reprezentatywnego wyboru wierszy, dokonanego przez samego autora, odnajdzie w nim poetyckie obrazy z odległych epok i miejsc: od romańskich kościołów do chińskich restauracji, od Krakowa do Lwowa; od wierszy skierowanych do literackich przyjaciół i mistrzów, do poruszających wspomnień o rodzicach; od peanów na cześć wspaniałej muzyki, do opisów niepowodzeń autora, kiedy jako dziecko uczył się gry na pianinie. Niezależnie od jej zmysłowego bogactwa, mamy tu do czynienia z poezją kontemplacyjnego spojrzenia, percepcyjną i intelektualną, intuicyjną, nieoderwaną od otaczającego świata, lecz zdolną do pozornie niemożliwego przekroczenia samej siebie. Jest to poezja świadoma nieprzewidywalnej natury oświecenia, otrzymywanych niezależnie od zasług chwil zapomnienia własnego ja, momentów istnienia poza czasem, po których zostają nam w pamięci jedynie wyblakłe ślady.
To poezja pokornej i cierpliwej obserwacji oraz nagłych epifanii; zaprasza nas do wejścia, zawsze na nowo, do rwącej rzeki tego świata, aby pod powierzchnią, pomiędzy płynącymi ziarnkami piasku, odnaleźć drobiny złota.
( Z Posłowia Jakuba Zigurasa)
Oto kolejny tom w nowej serii Wydawnictwa a5, w której prezentujemy obszerne wybory wierszy z płytami CD. Do tej pory w serii ukazały się tomy Julii Hartwig, Stanisława Barańczaka, Ryszarda Krynickiego i Adama Zagajewskiego. Cykl ten stanowi prezentację poetów - klasyków polskiej poezji współczesnej - mówiących tu własnym głosem. W przenośni – bo każdy tom jest osobistym wyborem wierszy i dosłownie – bo usłyszymy ich własne niepowtarzalne interpretacje.
"Jego wiersze są nadzwyczajne, pełne konkretu, żywe. Grają tu trąbki jarmarczne i symfoniczne, świeci złoto, wolno jeżdżą prowincjonalne pociągi, kwitną piwonie, polskie i czeskie. I przede wszystkim słychać w nich głos autora, bardzo własny i bardzo ludzki".
Adam Zagajewski
"Mocne i wyraziste wiersze, których siłą jest przede wszystkim skupienie się na szczególe, zdolność precyzyjnego opisu drobnych pozornie epizodów, skrótowość, jakby wywiedziona ze szkoły japońskiego haiku. Ta poezja – zdystansowana i emocjonalnie wyważona – przynosi nie tylko refleksję o przemijaniu, ale też skrupulatnie restauruje świat miniony, okres dzieciństwa i młodości, których wydarzenia i przeżycia nabierają po latach nowych znaczeń."
Leszek Szaruga
"W swoich wierszach Jerzy Kronhold chwyta nas wszystkich w momencie przesilania się naszej potęgi, w autorefleksji dzisiejszej cywilizacji, która zabija samą siebie. I zdobywa się ta cywilizacja na jakiś nostalgiczny żal. W tym naszym żalu za prawdą uczucia, którą gubimy w cynicznej, samobójczej potędze, Kronhold widzi ocalenie."
Piotr Matywiecki
Rymowanki dla dużych dzieci to pierwsze książkowe wydanie żartobliwych wierszy poetki, których część znana była dotąd jedynie z prasy literackiej i dwóch antologii. Zawiera ono, oprócz dobrze już zadomowionych w polskiej tradycji poetyckiej limeryków, także inne zabawy słowne, między innymi nowe rodzaje poezji nonsensu: moskaliki, lepieje, odwódki i altruitki. Osobne cykle stanowią: `Galeria pisarzy krakowskich` oraz `Podsłuchańce (prozy podsłuchane z życia)`. Wydanie ozdobione jest kolażami autorki, które powstawały niezależnie od tekstów i były jedynymi w swoim rodzaju kartami pocztowymi przeznaczonymi do prywatnej korespondencji. Korespondują one z rymowankami, stanowiąc jednocześnie prezentację mało znanej dziedziny twórczości poetki.
W roku 2010, po wielu latach pracy, Ryszard Krynicki opublikował obszerny, blisko 500-stronicowy tom poezji Herberta, zatytułowany "Utwory rozproszone. Rekonesans". Zamieścił w nim wiersze z czasopism; te, które autor uznał za gotowe (np. wysyłając je przyjaciołom), ale ich nie opublikował; jak wreszcie te, które pieczołowity edytor odnalazł w notatnikach poety – ukończone, ale z różnych powodów porzucone. Książka stała się wydarzeniem, ukazała bowiem wiele właściwie nieznanych oblicz autora Napisu – jak choćby jego młodzieńcze erotyki, dojrzałe wiersze „oniryczne” czy utwory zbliżające się do tonacji politycznej satyry. Nic dziwnego, że jej nakład został szybko wyczerpany.
Przygotowana przez Wydawnictwo a5 kolejna edycja " Utworów rozproszonych" nie jest prostym powtórzeniem. Dzięki wielu godzinom spędzonym w Archiwum Zbigniewa Herberta, Ryszardowi Krynickiemu udało się odczytać z rękopisów następne utwory, odnalazły się też niedostrzeżone wcześniej dawne publikacje prasowe. W efekcie wydanie drugie jest znacząco poszerzone.
Zbiór ten, wychodząc poza herbertowski kanon, nie tylko poszerza naszą wiedzę o wybitnym twórcy, ale też zaciekawia zwłaszcza młodszych odbiorców, ukazując mniej „klasycznego”, bardziej różnorodnego, na pewien sposób łatwiejszego do spotkania poetę. Także: takiego Zbigniewa Herberta, z którym czasem mniej trudno jest wejść w dialog dzisiejszym młodym poetom.
Pisząc sto jedenaście wierszy tomu Zapiski z czterech lat Eugenio Montale miał 80 lat i odebrał ? w 1975 roku ? Literacką Nagrodę Nobla. Był nie tylko poetą. „Pisałem wiersze ? mówił w przemówieniu podczas uroczystości noblowskiej ? i za nie dostałem nagrodę, lecz byłem również bibliotekarzem, tłumaczem, krytykiem literackim i muzycznym a nawet bezrobotnym przez rozpoznany niedostatek wierności reżimowi, którego nie mogłem kochać”. Uprawiał też „niepotrzebność”, a za jedno z głównych zagrożeń swojego czasu uważał komercjalizację. Co do wierszy, które (wciąż w wystąpieniu noblowskim) określał jako „wytwór absolutnie niepotrzebny, lecz prawie nigdy szkodliwy”, "Zapiski z czterech lat" są jego szóstym tomem i okazały się również ostatnim opublikowanym za życia.
W "Zapiskach z czterech lat" żyje ten sam świat, który Montale nazywał i opisywał wcześniej, w wierszach układanych z wielką starannością od 1920 roku. Tyle tylko, że tym razem będzie to świat żyjący poza tym, co zwykliśmy nazywać życiem. Rozbity na skorupy i przemieszany, jak gdyby przeorało go potężne trzęsienie ziemi. Poeta zobaczył go w ostatecznej formie, w jego sensach i niedorzecznościach, w jego radościach i bólu, i uznał, że forma wierna tej ostatniej odsłonie życia jest najbardziej adekwatnym jego zapisem. Znajdziemy więc w Zapiskach z czterech lat imiona i kryptonimy kochanych ludzi i zwierząt. Niekiedy ? ich nową obecność, ożywioną przez sen lub ruchy pamięci. Każde wspomnienie o innych stworzeniach jest u starego Montalego, osieroconego przez bliskich, jasne i gorące, nostalgiczne, wdzięczne i nierzadko miłosne. Bez złudzeń pozostawi nas natomiast jego stosunek do tego, co zwykliśmy nazywać ideą. Do tęsknot za sensem, za Bogiem i logiką historii.
Z włoskiego przełożył i wstępem opatrzył Jarosław Mikołajewski.
Opracowanie redakcyjne Elżbieta Jogałła.
Najbardziej osobisty zbiór wierszy Adama Zagajewskiego w wyborze Poety jest autorskim przewodnikiem po jego dotychczasowej twórczości.
"Wiersze wybrane" pozwalają czytelnikowi prześledzić zmiany poetyki Zagajewskiego - od wczesnych pełnych sprzeciwu utworów z czasów Nowej Fali po refleksyjne i kunsztowne teksty z lat późniejszych.
Książka zawiera wybrane przez Autora dzieła z tomów: "Komunikat", "Sklepy mięsne", "List", "Oda do wielości", "Jechać do Lwowa", "Płótno", "Ziemia ognista", "Pragnienie", "Powrót", "Anteny" oraz "Niewidzialna ręka".
Nowe wydanie tomu "Wiersze wybrane" zostało poszerzone o utwory ze zbioru " Asymetria".
Wojciech Wilczyk, jeden z najwybitniejszych polskich artystów fotografów, od lat realizuje projekty na pograniczu fotografii i literatury, posługując się z takim samym mistrzostwem językiem obrazu i językiem poezji. Wiersze zebrane w tom Realizm zdecydowanie podejmują aktualne tematy społeczne oraz problemy egzystencjalne . Rzeczywistość pokazana w szybkim skrócie, we fragmentach, które jednak układają się w spójną całość, nie jest poddana filozoficznej kontemplacji , lecz jednoznacznemu osądowi. Autor nie jest obojętnym widzem; jest uważny, spostrzegawczy i zaangażowany. Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego. Tom 95
Nowa książka poetycka autora Dwunastu stacji.
Twórczość Tomasza Różyckiego, poety z roczników siedemdziesiątych, nie jest kojarzona z młodą poezją. Jej wyraźna kontynuacyjność każe myśleć o Różyckim jako spadkobiercy gigantów modernizmu, który dzieli poetyckie doświadczenie ze swoimi poprzednikami, a nie z rówieśnikami. Poezja ta jest w sposób dosłowny i metaforyczny związana z przestrzenią.
„Tomasz Różycki jest poetą obdarzonym niezwykłą plastycznością słowa, siłą poetyckiej wyobraźni, przenikliwością spojrzenia. Pisze wiersze finezyjne, o czystym rysunku frazy, brzmiące w muzycznych rejestrach polszczyzny. Jest w nich wysoka nuta – ślad rozpoznania czegoś przejmującego, ślad intensywności doznania świata, intensywności widzenia. Te wiersze potrafią się śmiać, umieją bawić się jak dzieci. Ale przechowują też w sobie wulkaniczny żwir, ślady zakrzepłej krwi, popiół spalonych map”
Paweł Próchniak
„Poezja Różyckiego wydaje się bardzo ciekawym tematem rozmowy. Nawiązania do tradycji są w niej złożone, wyzwanie rzucone dawnej formie i czytelniczemu przyzwyczajeniu wirtuozerskie, a poetyckie obrazowanie brawurowe.
Marcin Jaworski
Nowa książka poetycka Tedeusza Dąbrowskiego „Środek wyrazu” to książka pulsująca życiem, które manifestuje się w różnorodnych lirycznych tonacjach ? od szeptu po krzyk ? i formatach: od eliptycznych, ascetycznych miniatur po narracyjne, spiętrzone, galopujące poematy, w których ? jak to u Dąbrowskiego ? codzienność i potoczność ujawniają swoją głębszą, nieoczywistą, niekiedy zgoła mistyczną naturę. Bohater tej poezji jest ? jak pisał Michael Krüger ? „wytrenowanym sceptykiem”, nieufnym wobec jakichkolwiek gotowych formuł, a przy tym człowiekiem spragnionym ciągłości i sensu, i znajdującym go w przebłyskach metafory, w pęknięciach języka. Refleksja egzystencjalna współistnieje w tym tomie z głębokim namysłem nad istotą poezji, praca nad sobą z pracą w słowie, postępowanie z precyzyjnym i nowatorskim nazywaniem. Dawno poezja nie była tak bliska życia. Dawno nie była tak dowcipna i skupiona zarazem, „śmiertelnie poważna i na wskroś ironiczna” - jak zauważył Paweł Próchniak. W pełni świadom, że tkwimy po uszy w tekstach i kontekstach, Tadeusz Dąbrowski konsekwentnie poszukuje środka wyrazu. Bo wyraz posiada nie tylko powierzchnię, ale także środek.
"Stanisław Barańczak słucha arcydzieł" przybliża stosunkowo mało znaną stronę dokonań translatorskich Barańczaka. Tym razem słowna wirtuozeria i językowy słuch absolutny tłumacza odkryją przed polskim odbiorcą libretta trzech oper: "Wesela Figara" i "Don Giovanniego" Mozarta oraz barokowej "Dydony i Eneasza" Purcella. Lektura przekładów jednego z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku spełni wymagania każdego melomana, zaś bibliofilski sposób prezentacji tekstów uzupełnionych o grafiki Wojciecha Wołyńskiego nie zawiedzie żadnego czytelnika. Książka ukaże się w formacie B5, z kolorowymi ilustracjami.
Nowy zbiór autorki "Gorzkich żalów" przynosi trzydzieści wierszy. Inaczej niż kiedyś u Julii Hartwig, refleksja zdecydowanie przeważa teraz nad zapisem realności, a świat wewnętrzny nad tym, co materialne. Człowiek, który mówi do nas spośród linii tych utworów żyje w bardzo późnym już czasie, gdy „z dnia na dzień dzień staje się krótszy”, w narastającym cieniu śmierci, przywołuje ton pożegnania, odchodzenia, ciszy, gdy często pojawiają się wyznania: „milczeć pragnę / usnąć pragnę”; „przywołać / strażnika nocy / który weźmie mnie / w opiekę”.
To wiersze, z których niemal każdy może stać się przedmiotem medytacji.
Julia Hartwig w sierpniu tego roku skończy 95 lat.
Wystarczy"" zawiera 13 ukończonych przez Wisławę Szymborską wierszy, ułożonych zgodnie z chronologią powstawania. Niektóre z nich były publikowane w prasie codziennej i tygodnikach. Tomik opatrzony posłowiem Ryszarda Krynickiego, znajdą się w nim m.in. fragmenty niedokończonych wierszy, oraz faksymilami rękopisów poetki.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?