Poruszająca opowieść o Stefanie Zweigu (18811942), wiedeńczyku, wielkim humaniście i pisarzu, w latach 30. XX wieku najczęściej tłumaczonym autorze na świecie. Zweig był ucieleśnieniem wysokiej kultury europejskiej, hojnym mecenasem, miłośnikiem sztuki, a zarazem literackim celebrytą i bywalcem salonów. W epoce nazizmu ten zasymilowany Żyd, dumny ze swojego ateizmu, stał się jednym z najważniejszych emigrantów literackich. Wyjechał do Anglii, stamtąd do Nowego Jorku, by wreszcie zamieszkać na przedmieściach Rio de Janeiro. Odcięty od okupowanej Europy, gdy jego książki były palone przez nazistów, a język niemiecki stał się powodem do wstydu popełnił samobójstwo. George Prochnik rekonstruuje świat, z którego wywodzi się pisanie Zweiga, atmosferę tamtych czasów. Pokazuje niemożność odnalezienia twórczego ducha w krajach, których język, zwyczaje i tradycje są obce uchodźcy. Książka jest głębokim namysłem nad kondycją wygnania, ważnym spojrzeniem na intelektualne i emocjonalne koszty wysiedleń w najmroczniejszych czasach Europy. * Wes Anderson złożył hołd Zweigowi filmem Grand Budapest Hotel, inspirowanym twórczością i biografią pisarza. Książka zdobyła National Jewish Book Award for Biography 2015.
Książka niniejsza, chociaż wpisuje się w szeroki nurt refleksji nad starością, pozostaje jednak na jego obrzeżu. Nie jest kolejnym przyczynkiem do rozległej historii starości i ludzi starych. Mówi o sztuce. O sztuce wobec starości, o ich wzajemnych relacjach. O sztuce, której w różnych okolicznościach starość niespodzianie staje na drodze. Wypierana lub przyjmowana z rezygnacją, starość może ponaglać albo obezwładniać, wywoływać panikę albo bunt, napawać przerażeniem albo spokojem. W żadnym razie nie pozwala o sobie zapomnieć. Odsłania niedoświadczane przedtem strony życia. Także niezauważane czy nieprzeczuwane strony sztuki. Każda starość jest inna. Zebrane tu niespójne teksty nie są więc ani opowieścią o starości, ani rozpatrującymi wybrane przykłady studiami przypadków. Są idąc za sugestią Miłosza, że lepiej o starości nie pisać zaledwie dotknięciami i odbiciami tej kondycji, która czeka i nieuchronnie nadchodzi. Bogusław Deptuła w rozmowie z Marią Poprzęcką, Jak malować staruszki| Dwutygodnik, nr 409, kwiecień 2025
Wszystko w rozpadzie? Pawła Kłoczowskiego to ostatnia część autobiograficznej trylogii intelektualnej jednego z najciekawszych polskich myślicieli politycznych (poprzednie tomy to: Prawidłowa kolejność rzeczy, 2012, i Rewolucja kartezjańska i inne szkice, 2017). Na książkę składa się dwanaście esejów, które łączą refleksję filozoficzną i polityczną.
Połączone w jeden tom Meme Scianca i Bobi to ostatnie książki Roberta Calassa, których wydanie nadzorował autor.Meme Scianca to opowieść ojca, który przybliża dzieciom pierwsze dwanaście lat swojego życia. Calasso snuje historię o czasach sobie bliskich, lecz młodszym pokoleniom odległym. Pierwszy przebłysk wojny uchwycony z okna tajnego strychu w centrum Florencji. Stara willa San Domenico, w której pewnego ranka po zabójstwie Giovanniego Gentilea ojciec Calassa został aresztowany jako niebezpieczny antyfaszysta. Kurz unoszący się znad gruzów Por Santa Maria zaraz po tym, jak Niemcy wysadzili mosty. Ale też zabawy i książki, które niepostrzeżenie zajęły ich miejsce. Literatura i muzyka. A wreszcie Florencja. Florencja lat powojennych, oddzielona od wszystkiego, nawet od reszty Włoch.Bobi z kolei to opowieść o Robercie Bazlenie, powszechnie znanym jako Bobi, pisarzu i publicyście. Był on mentorem i przyjacielem Calassa oraz jednym ze współzałożycieli włoskiego wydawnictwa Adelphi, w którym Calasso przepracował niemal całe życie i którego w późniejszych latach stał się właścicielem.Oba teksty utrzymane są w intymnym, nostalgicznym tonie. Autor rezygnuje w nich z erudycyjnego stylu, charakterystycznego dla jego esejów, stawiając na autobiograficzność i walory literackie.Tom został uzupełniony o notatki i listy Bobiego Bazlena.
Wznowienie słynnych esejów o sztuce Michała Rusinka. Książka stanowi próbę odczytania obrazu za pomocą narzędzi wypracowanych przez retorykę rozumianą jako teorię dyskursu, skoncentrowaną na perswazji, topice i figuratywności. Można też rozumieć ją na odwrót: jako próbę potraktowania struktur dyskursywnych tak, jakby to były struktury obrazowe. Mówi więc ona zarazem o obrazie językiem literaturoznawstwa, jak i o słowie językiem teorii sztuk plastycznych: nosi tytuł Retoryka obrazu, ale dotyczy także obrazowości retoryki.
Świat obrazów twórcy Damy z łasiczką i Mona Lizy zna każdy, natomiast świat myśli Leonarda: naukowej, filozoficznej, technicznej pisze we wstępie Maria Rzepińska ciągle jeszcze nie jest całkowicie zbadany i ogarnięty. Niniejsze wznowienie traktatu, pisanego przez całe niemal dorosłe życie artysty, stanowi summę poglądów artysty na temat malarstwa. Uporządkowany przez uczniów rękopis, złożony w postaci książki, stał się jedną z najważniejszych rozpraw teoretycznych poświęconych sztukom plastycznym. W dobie wzmożonego zainteresowania spuścizną genialnego Włocha posłużyć może jako klucz do jego twórczości, która mimo upływu wieków wzbudza coraz więcej kontrowersji. Nie tylko naukowców, ale również świata popkultury.
Opowiadanie o doświadczeniu niepełnosprawności jest ważnym narzędziem emancypacji. Narracje niefikcjonalne, takie jak autobiografie, reportaże, autoetnografie czy eseje, to nie tylko przedstawienia indywidualnych doświadczeń autorów i autorek, lecz także źródła krytyki społecznej, wykorzystywane do wzmacniania ruchu na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami. Klaudia Muca przygląda się współczesnym działaniom emancypacyjnym na rzecz doświadczenia niepełnosprawności, realizowanym za pomocą narracji, uwzględniając ich kontekst społeczny, w tym takie zjawiska jak kryzys opieki, rozwój działań na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami i przemiany w strukturze współczesnego polskiego pola literackiego. Autorka zwraca również uwagę na międzynarodowy profil działań związanych z niepełnosprawnością i zestawia wybrane zdarzenia emancypacyjne, które pojawiły się w Polsce, z tymi, które zapoczątkowały rozwój ruchu na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami w krajach zachodnich.
Publikacja Kolekcja i tożsamość. Kolekcjonerstwo warszawskiej burżuacji i inteligencji pochodzenia żydowskiego jako wyraz identyfikacji kulturowo-narodowej (1880-1939) została poświęcona kolekcjom przedstawicieli szczególnej, w dużej mierze zapomnianej warstwy – warszawskiej burżuazji i inteligencji pochodzenia żydowskiego. Jest to praca wielowymiarowa (można by ją nazwać „rozprawą dygresyjną”), w której kolekcjonerstwo – mimo że stanowi główną oś refleksji – jednocześnie jest punktem wyjścia dla rozważań nad szeroko rozumianą relacją człowiek – historia kultury – historia społeczna.
W najbardziej podstawowym, historycznym wymiarze jest to książka poświęcona istotnemu fragmentowi życia kulturalnego Warszawy sprzed 1939 roku. W obszarze badań nad kolekcjonerstwem wnosi uzupełnienie do typologii polskich kolekcji o endemiczny gatunek – kolekcję warszawską, do której ukonstytuowania walnie przyczyniło się stołeczne mieszczaństwo, także to pochodzenia żydowskiego. Zawiera propozycję metodologiczną zastosowania narratologii w studiach nad kolekcjami, umożliwiającą odczytanie biografizmu kolekcji. Jest też – bardziej w rezultacie niż w zamiarze – próbą krytycznego oglądu specyfiki polskiej kultury narodowej, przyczynkiem do refleksji nad istotą polskiej tożsamości.
Kotka Eponina o manierach dobrze wychowanej panienki, pies Zamore oddający się ukradkiem swojej tanecznej pasji, kot opiumista Zizi, zbyt ładny, by pracować, szczurza rodzina żyjąca w przyjaźni z kocią dynastią – to tylko niektórzy reprezentanci intymnego zwierzyńca Théophile’a Gautiera. Pater familias tej menażerii opisuje ją z wnikliwością badacza, a zarazem czule – choć nigdy czułostkowo – tworząc humorystyczną i autoironiczną refleksję na temat relacji ludzi i zwierząt. Wśród zmian targających dziewiętnastowieczną Francją bardziej martwi się losem umierającego psa niż problemami monarchii lipcowej, bardziej niepokoi go konieczność sprzedania ukochanych koni niż wypadki rewolucji lutowej. To próba zrozumienia życia duchowego naszych „braci mniejszych”, świadcząca o wrażliwości wykraczającej daleko poza czasy, w których powstała.
Książka Gautiera to dowód na to, że w sercu wrażliwego człowieka zawsze było miejsce dla zwierzęcia. To swoisty hołd złożony istotom, które same nie potrafią dojść do głosu. A może jednak potrafią? Po przeczytaniu Intymnego zwierzyńca nic nie jest już oczywiste. Tam każde zwierzę ma swoją historię, osobowość, wady i zalety. Ma duszę. A wyobraźnia i humor, z jakimi opisuje je francuski pisarz, nie znają granic.
Trzecia edycja kultowej książki Agnieszki Taborskiej Spiskowcy wyobraźni. Surrealizm wpisuje się w obchody stulecia powstania ruchu. W 2024 roku minął bowiem wiek od ukazania się Manifestu surrealizmu Andr Bretona. Spiskowcy opisują odkrycie surrealistek w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia oraz przywrócenie wagi technikom bardziej efemerycznym od malarstwa czy rzeźby: kolażom, rysunkom automatycznym, fotografii i tworzeniu przedmiotów. Jubileuszowa edycja Spiskowców dodatkowo dokumentuje zmianę w myśleniu, jaką na przełomie 2021 i 2022 roku przyniosła wystawa Surrealizm bez granic, którą zorganizowano w nowojorskim Metropolitan Museum of Art. Okazało się, że to ruch ogarniający cały świat, bo cytując Wilhelma Freddiego surrealizm nie jest ani stylem, ani filozofią, lecz stanem ducha. Surrealizm ma sto lat, nowy rozdział Spiskowców, podsumowuje dokonania ruchu i jego wpływ na takie kierunki sztuki i literatury, jak ekspresjonizm abstrakcyjny, popart, Międzynarodówka Sytuacjonistyczna, Nowa Krytyka, metafikcja, teatr absurdu, poezja bitników, performance, instalacja, afrosurrealizm, nurt Negritude oraz sztuka artystów nieprofesjonalnych.
Nie chcąc myśleć o logice roślinnego życia poza jego biochemicznymi, komórkowymi czy mikromolekularnymi procesami i układami ekologicznymi filozofowie z łatwością założyli, że w szerokich ewolucyjnych ramach odniesienia istnienie roślin jest słabiej rozwinięte lub mniej zróżnicowane niż istnienie ich zwierzęcych czy ludzkich odpowiedników i że w związku z tym byty roślinne bezwarunkowo udostępniają się nieograniczonemu użyciu i eksploatacji. Tego rodzaju stłumienie najbardziej podstawowego pytania o rośliny legło u podstaw ich etycznego zaniedbania. Choć podobnie jak my są one istotami żywymi, nie potrafimy wychwycić w nich nawet najmniejszych podobieństw z naszym życiem. Marginesy filozofii zamieszkiwane są przez nie-ludzkie i nie-zwierzęce istoty w tym rośliny. Podczas gdy współczesna filozofia raczej wystrzega się ontologicznego i etycznego namysłu nad roślinnym życiem, Michael Marder stawia je na pierwszym planie dokonującej się obecnie dekonstrukcji metafizyki. Autor wskazuje wybrane aspekty istnienia i zachowania roślinnych organizmów oraz roślinnego dziedzictwa ludzkiej myśli. Dowodzi, że rośliny są w stanie oprzeć się totalizującej logice i wyjść poza ciasne granice instrumentalizacji. Rekonstruując życie roślin po metafizyce, Marder skupia się na ich wyjątkowej czasowości, wolności oraz materialnej wiedzy i mądrości. W jego ujęciu myślenie roślin to zarówno niekognitywny, nieideacyjny i nieobrazowy tryb myślenia właściwy roślinom, jak i proces sprowadzania ludzkiej myśli z powrotem do jej korzeni i uroślinniania jej.
W Narodzić się Luce Irigaray – jedna z czołowych filozofek współczesnych, której myśl wykładana jest na uniwersytetach na całym świecie – proponuje nowy sposób rozumienia tego, kim jest człowiek. W swoim namyśle nad istotą człowieczeństwa skupia się w szczególności na pytaniu o początki i pochodzenie. Przełamuje tym samym paradygmat ustanowiony przez androcentryczną tradycję filozoficzną Zachodu, dla której dominującym punktem odniesienia jest przeważnie śmierć. Tymczasem wedle Irigaray kwestią fundamentalną są narodziny, rozumiane z jednej strony jako afirmacja autonomii, z drugiej – jako droga ku relacyjności i rozwojowi istoty ludzkiej. Bez względu na nieznane okoliczności naszego poczęcia pragnęliśmy się narodzić. Nasze istnienie nie może być wynikiem zwykłego przypadku, a nasza chęć do życia objawiła się wyraźnie w chwili naszych narodzin. To my sami mieliśmy wpływ na ten moment. I to my zrodziliśmy siebie za sprawą pierwszego oddechu. Pomimo że mały człowiek, aby przetrwać, długo pozostaje zależny od innych, to on dał sobie życie, by móc przyjść na świat – i dał to życie sobie samemu. Jeżeli nawet został poczęty przez dwoje ludzi i zaczął swoją ludzką egzystencję w ciele innej, to samodzielnie podjął decyzję, by się pojawić w uniwersum tego, co żyjące. – Luce Irigaray
Beata Koper w swojej książce przygląda się literaturze polskiej powstałej po roku 1989, aby zbadać język, w którym wyraża się doświadczenia z obszarów zagarniętych przez medycynę. Analizując między innymi teksty Jolanty Brach-Czainy, Anny Nasiłowskiej, Manueli Gretkowskiej, Justyny Bargielskiej, Jacka Baczaka, Andrzeja Szczeklika, Małgorzaty Baranowskiej, Jakuba Małeckiego, Dominiki Dymińskiej, Joanny Bator czy Izabeli Morskiej, pisze o chorobie i leczeniu, o starości i śmierci, o poronieniu i porodzie. By oddać skomplikowane funkcjonowanie dyskursu medycznego, autorka proponuje termin sublingualis, zaczerpnięty ze słownika anatomii i farmakologii. Słowo to oznacza podjęzykowy i określa sposób przyjmowania lekarstwa. Tabletki podjęzykowe umieszczamy na dnie jamy ustnej i czekamy na ich rozpuszczenie. A gdy lek się rozpuszcza milczymy. Dyskurs medyczny, niczym tabletka podjęzykowa, potrafi zamknąć usta i zdominować język. Literatura natomiast szuka sposobów, by przywrócić głos.
Niesolidny elektryk, który w połowie zlecenia porzucił pracę i już do niej nie wrócił. Hydraulik, który miał przyjść w poniedziałek, a zjawił się w czwartek. Remont, który kosztował dwa razy więcej, niż powinien. Dlaczego wciąż zdarzają się sytuacje, w których wynajęci fachowcy nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań?
Amanda Krzyworzeka, bazując na swoich badaniach etnograficznych przeprowadzonych wśród właścicieli działek rekreacyjnych i pracujących dla nich lokalnych fachowców, szuka powodów nieporozumień między zleceniodawcami i zleceniobiorcami. Autorka odwołuje się do głęboko zakorzenionych wartości oraz wzorców kulturowych i pokazuje, że często przyczyną konfliktów nie są różnice, a właśnie podobieństwa w traktowaniu pracy przez obie grupy, które jednocześnie mają wobec siebie całkowicie odmienne oczekiwania.
W tym tomie staram się pokazać, że ustalenia pochodzące z pierwszego tomu Tekstów zebranych poświęconego interpretacji zachowują swoją moc także wówczas, gdy zaczynamy mówić o polityce. Interpretując, dokonujemy wyborów dotyczących tego, jak widzimy rzeczywistość, albo jak chcemy, by była ona odczytywana. Wybory te są w moim rozumieniu ostentacyjnie polityczne, albowiem wierzymy w to, że gdyby inni myśleli tak, jak my, świat byłby znacznie lepszym miejscem do życia. Nie chodzi więc o to, czy mamy rację, czy nie, bo świat nie toczy się wedle racji, lecz wedle przekonań, wierzeń, afektów, podejrzeń, i całego splotu nieracjonalnych impulsów, które tylko czasem ulegają uzgodnieniu i refleksji.
Żyjemy w różnych wspólnotach przekonań, i choć między nimi nie da się bardzo często doprowadzić do zgody, to wewnątrz nich jest to nie tylko pożądane, ale i konieczne. W obrębie mojej wspólnoty, którą każdym tekstem inaczej projektuję i uzasadniam, zakładam, iż zgadzamy się co do tego, że człowiek jest skazany tylko na siebie, że nie ma pomocy spoza świata, że musi jakoś się z innymi poukładać co do swojego miejsca, wiedząc, że komuś to może się nie spodobać, że nikt jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w kwestii sensu życia, że każdy ma prawo powiedzieć, czym dla niego ten sens jest, że lepiej wiedzieć więcej niż mniej, ale przede wszystkim – że moja wspólnota (polityczno-interpretacyjna), choć lepsza dla mnie, niekoniecznie jest lepsza dla innych. A jest lepsza dla mnie, bo nie muszę tracić sił i energii na przekonywanie kogoś, kogo przekonać się wcale nie da, choć chętnie dyskutuję z tymi, którzy również wierzą w to, że dyskurs w życiu publicznym powinien trzymać afekt na smyczy.
Strefy w Czarnobylu i Fukushimie to obszary oporu, które pozostawione samym sobie z powodu zagrażającego ludziom promieniowania radioaktywnego nie poddają się ponownemu zawłaszczeniu i dominacji człowieka. Stawiają również opór w wymiarze symbolicznym, nie spełniając wyobrażeń na temat tego, jak powinien wyglądać krajobraz postnuklearny. Nie są one martwymi, ogołoconymi przestrzeniami, ale niespodziewanie bogatymi i wciąż rozwijającymi się ekosystemami. Nieobecność ludzi staje się w nich czymś pozytywnym. Chociaż człowiek w dużej mierze z nich zniknął, to powstały one z powodu jego działalności technologii i jej porażki. Badanie dotychczas pomijanych zjawisk mówi więcej o naszej kulturze i historii, niż myślimy. Opowieści powstałe po katastrofach elektrowni w Czarnobylu i Fukushimie pokazują, jak koncepcje kulturowe determinują postrzeganie środowiska oraz ich wzajemne powiązania, oddziaływania i zależności. Przyjrzenie się procesom zachodzącym w obu strefach skażenia oraz sposobom ich opisu uzmysławia, jak dotychczasowe podziały na przestrzenie warte ochrony i zdegradowane przestają być oczywiste. Włączenie do myślenia o nowych formach międzygatunkowego współbycia również takich elementów jak skażenie jest niezwykle istotne w kontekście trwającej katastrofy klimatycznej. Awarie w ukraińskiej i japońskiej elektrowni pokazują, że to, co dotychczas uznawano za niszczące, ma także subwersywny, pozytywny potencjał.
Publikacja Chcemy całego życia jest kontynuacją wystawy pod tym samym tytułem w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Książka i wystawa zainspirowane tytułowym postulatem pisarki Zofii Nałkowskiej (18841954) prezentują sztukę stanowiącą materialny dowód międzypokoleniowej solidarności feministycznej. Odnosząc się do współczesnych feministycznych praktyk artystycznych, definiują całe życie jako współistnienie, wymianę i współzależność. Publikacja ma za zadanie zapoznać czytelniczki i czytelników z historyczną i współczesną sztuką feministyczną w Polsce, przywołać różnorodne sposoby jej uprawiania oraz konteksty społeczne i polityczne, a także przedstawić wielorakie podejścia do pisania o niej. Książka, podobnie jak wystawa, prezentująca rozmaite formy wyrazu i media artystyczne, wykorzystuje różne formy tekstowe, w tym teksty teoretyczne, historyczne i performatywne. Autorki piszą w nich między innymi o historii ruchu feministycznego w Polsce, międzynarodowej sztuce feministycznej czy sztuce feministycznej w Polsce w okresie socjalizmu i transformacji oraz współcześnie.
Działalność misji chrześcijańskich z przełomu XIX i XX wieku spowodowała w społeczeństwie dzisiejszego Malawi fundamentalny rozłam, dotyczący zarówno życia religijnego, jak i społecznego. Przez pryzmat tego rozłamu Piotr Cichocki bada współczesne praktyki głosowe stosowane w kościołach chrześcijańskich oraz lokalnych zwyczajach religijno-medycznych (vimbuza). W praktykach tych ujawniają się (lub zostają upozorowane) rozmaite podmiotowości wiernych. Dźwięki stanowią bowiem niewidzialne spoiwo – zarówno doświadczenia codzienności, jak i działań niecodziennych, rytualnych. Wybrzmiewają w przestrzeni publicznej, w świątyniach, w mediach. Pomagają dotrzeć do ludzi. Są przejawem kreatywności i źródłem rozrywki. Pośredniczą między ludźmi i duchami, umożliwiają wzmocnienie modlitwy.
Książka została opracowana na podstawie długotrwałych badań terenowych w północnym Malawi. Piotr Cichocki w nieoczekiwany sposób splata w niej ścieżki myślenia i dyscypliny: antropologię dźwięku i akustemologię, postkolonializm i religionzawstwo, etnografię zaangażowaną i afrykanistykę.
Zamieszczone w tej książce teksty pochodzą z rozmaitych odległych i bliższych czasów. Sąsiadują tu ze sobą drobne szkice-przyczynki z zarysami biograficznymi o szerszej problematyce, zarówno egzystencjalnej, jak i wskazującej na związki z prywatną powszedniością autora, a także kierującej uwagę na proces magicznego przeobrażania się zaściankowej prowincji w Universum Światów i Zaświatów. [] Zestawiony zbiór jest summą moich schulzowskich plonów, trofeów i znalezisk, cząstkowym przedstawieniem istotniejszych przemyśleń i konkluzji. Jerzy Ficowski [...] piękna książka napisana przez poetę o twórcy, który był poetą mowy niewiązanej. Julian Przyboś (1967) To jest księga okruchów, księga pozostałości. Zawiera rysunki, listy i luźne fragmenty prozy, które Jerzy Ficowski nie mniej zasłużony dla spuścizny Brunona Schulza niż Max Brod dla Franza Kafki zdołał znaleźć po ogromnych zniszczeniach i rozproszeniu drugiej wojny światowej. John Updike (1988) Ficowski jest autorem pierwszej książki biograficznej poświęconej Schulzowi: Regionów wielkiej herezji. Jest to swoista książka w ruchu: każde jej kolejne wydanie przyniosło nowe informacje lub uściślenie bądź modyfikację poprzednich. Jerzy Jarzębski (2000)
Tematem tej książki są zęby. Zęby Mickiewicza, zęby Słowackiego oraz wojna, którą poeci z nimi toczą. Zęby, chociaż czasem widoczne w literaturze, znacznie częściej zostają przeoczone lub przemilczane. Dentomachia wpisuje się w nurt studiów nad związkami ciała i pisania. Ale kiedy somatopoetyka staje się stomatopoetyką nabiera ostrości i drapieżności. Co o twórcach mówią nam ich zmagania z dentystami? Jak obecność zębów manifestuje się w utworach? Jak świadomość posiadania zębów wpływa na odbiór i tworzenie literatury? I szerzej: Jak pisać o zębach występujących w dziełach literackich oraz jak współczesna wiedza stomatologiczna wpływa na nasze czytanie literatury?
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?