Mit wampiryczny doczekał się w Anglii, Francji i Niemczech wielu opracowań. Ukazano w nich rozmaite aspekty wampiryzmu uznanego za najpotężniejszy mit literacki XX wieku. Aleksander Dumas napisał w swoim Wampirze prorocze słowa: „Dokądkolwiek pójdziemy, będzie szedł za nami”. Książka Marii Janion przedstawia drogi, którymi poruszał się wampir w kulturze europejskiej XIX i XX wieku oraz odpowiada na pytania, jakie elementy mitu wampirycznego najsilniej oddziałały na wyobraźnię człowieka. Wampir posiadł tajemnicę nieśmiertelności. Jednocześnie jego władanie tą tajemnicą zagraża rodzajowi ludzkiemu, gdyż wampir tylko niektórym udziela wyjątkowego statusu. Na ogół zaś śmiertelnie wyczerpuje swoje ofiary i chce nad nimi panować w sposób absolutny; nieraz bywa przedstawiany jako uosobienie zła. Dracula Stokera jest wystylizowany wręcz na Antychrysta. […] Bez krwi nie ma wampira. Jest to substancja, która decyduje o jego istnieniu, podobnie jak o istnieniu człowieka.
Zdarza się niekiedy pisarzom, że na marginesie swej twórczości uprawiają amatorsko rysunek, czy nawet malarstwo; bywa i odwrotnie – znamy próby pisarskie malarzy. Niezmiernie rzadko jednak obie te dziedziny praktykowane są przez jednego i tego samego artystę profesjonalnie, traktowane przezeń równorzędnie. Z takim właśnie wyjątkowym dualizmem mamy do czynienia u Schulza. Jerzy Ficowski
Księga obrazów – w latach dziewięćdziesiątych przygotowana przez Jerzego Ficowskiego jako cykl albumów – zawiera około pięciuset rysunków, ilustracji i grafik Brunona Schulza. Do dzisiaj pozostaje najszerszą publikacją dzieł plastycznych artysty.
Cudowne wynalazki? to pierwsza w języku polskim monografia antropologiczno-historyczna i językowa, a nie teologiczna, poświęcona medialnej refleksji Kościoła na tym soborze. Nigdy do tej pory w języku polskim tak szeroko i precyzyjnie, a jednocześnie niezwykle barwnie nie zaprezentowano tych spraw, w tym roli, jaką w nich odegrało kilka tysięcy dziennikarzy, których do Rzymu wysłały redakcje z całego świata.
Rewolucja francuska otwiera nowy rozdział w historii światowych muzeów. Swobodny dostęp do arcydzieł sztuki urasta do rangi jednego z praw człowieka i obywatela. Dziewiętnastowieczne muzeum, którego prototypem jest Luwr, uczestniczy w procesie demokratyzacji społeczeństw i staje się atrybutem dziedzictwa narodowego. W Europie powszechnie inwentaryzuje się państwowe bogactwa sztuki i kultury. Zakładane są najważniejsze publiczne zbiory ? Prado w Madrycie, National Gallery w Londynie czy Gliptoteka i Pinakoteka w Monachium. Ale muzeum bywa też instrumentem sprawowania i narzucania władzy. Przyczynia się do legitymizacji suwerena. Uwikłane jest w polityki historyczne i tożsamościowe. Bierze udział w konfliktach między mocarstwami, które dokonując grabieży dóbr kulturalnych na rywalach, umacniają swoje międzynarodowe pozycje.Drugi tom dzieła Muzeum. Historia światowa poświęcony jest krótkiemu, lecz burzliwemu okresowi, który rozpoczyna się około 1789 roku, a kończy w 1850. To właśnie wtedy ? w momencie rozkwitu idei wolnościowych i nacjonalistycznych ? powstaje nowoczesne muzeum.
Gdynia to port, a port to Gdynia. Tak na początku istnienia II Rzeczpospolitej ukształtowała się jej morska stolica. Monografia Anny Orchowskiej to pierwsza publikacja poświęcona całokształtowi jednej z największych realizacji międzywojnia. Realizacji, która nie tylko pełniła istotne funkcje gospodarcze, ale też szybko stała się wizytówką kraju. Zwrócone niejako frontem do morza budynki były awangardowe i śmiałe w formie. Budowane w duchu modernizmu, doskonale wpisywały się w światowe trendy lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Autorka – jako architekt i historyk architektury – analizuje jakość zastosowanych w porcie rozwiązań zarówno estetycznych, jak i technicznych i technologicznych. Nie pomija także czynnika ludzkiego. Port nie powstałby przecież bez inicjatorów i organizatorów morskich przedsięwzięć, projektantów, inżynierów, budowniczych, a wreszcie – bez zwykłych pracowników. Czy udało im się stworzyć dzieło ponadczasowe?
Nostalgia jest zbiorem czterech powieści Aleksandra Jurewicza – prozaika i poety, który jako pięcioletni chłopiec musiał opuścić rodzinną wioskę pod Lidą, by przenieść się do Polski. Zbiór tworzy intymną opowieść o bliskich, osamotnieniu i poczuciu obcości. O tęsknocie wymykającej się słowom, ale trwającej przez całe życie. O świecie utraconym już na zawsze. O ranie, która – choć zadana w dzieciństwie – nigdy się nie zabliźniła.
Kolejne części prywatnej mitologii pisarza – Lida, Pan Bóg nie słyszy głuchych, Dzień przed końcem świata, Prawdziwa ballada o miłości – są także świadectwem losów jego najbliższych. Ojciec pochylony nad maszyną „Singer”, matka przeżywająca pierwszą młodzieńczą miłość, dziadek zagubiony w industrialnej Łodzi, babcia odwlekająca swój przyjazd do Polski – to bohaterowie rzuceni przez historię w obce miejsca, którzy stanowią dla Jurewicza jedyny łącznik z dawnym światem.
„Kino artystów i artystek” to autorska historia kina awangardowego, eksperymentalnego, tworzonego przez osoby, które działały także na innych polach twórczych. Bohaterowie i bohaterki Marcina Giżyckiego są malarzami (Fernand Léger), rzeźbiarzami (August Zamoyski), filozofami (Guy Debord), wokalistkami (Yoko Ono), a przede wszystkim właśnie artystami i artystkami, których nie sposób tak łatwo sklasyfikować. Często działali i działały w wielu dziedzinach, od szeroko pojętych sztuk wizualnych po szeroko pojętą literaturę. Oczywiście nie brak tu także postaci fundamentalnych dla awangardy filmowej, by wymienić choćby Mayę Deren czy Shirley Clarke.
Autor opisuje filmy niemożliwe do znalezienia i podaje trudno dostępne informacje, a jednocześnie oswaja nas z kinem awangardowym. Pokazuje także, że film – który historia sztuki przez dekady traktowała jako zjawisko poboczne – w istocie był ważnym środkiem wypowiedzi artystów i artystek.
Debiut prozatorski Jerzego Limona – literaturoznawcy, szekspirologa, twórcy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Jest podróżą w świat dzieciństwa autora. Mieszająca wspomnienia z fikcją opowieść pozwala czytelnikowi poczuć atmosferę Sopotu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Jak wskazuje niektórym obcobrzmiący tytuł, powieści patronuje baron Münchhausen – Pan Twardowski niemieckiej literatury.
George Steiner – literaturoznawca, komparatysta, badacz kultury, poliglota, nade wszystko jednak filolog – w wydanych niespełna trzydzieści pięć lat temu Rzeczywistych obecnościach wysunął tezę o konieczności istnienia transcendencji, o ile ma istnieć wielka sztuka, wielka literatura. Według niego bowiem istnienie wielkiej sztuki i literatury – oryginalnej, a przy tym wpisanej w nurt historii sztuki czy literatury – jest warunkiem sine qua non człowieczeństwa.
„Dobry bóg tkwi w szczegółach” – tak brzmią słynne słowa Warburga, można je potraktować jako myśl przewodnią książki Katii Mazzucco o projekcie Atlasu Mnemosyne – chyba najbardziej niezwykłym, nieukończonym, wręcz utopijnym przedsięwzięciu tego uczonego. Autorka, z podziwu godną starannością i wnikliwością, ukazuje genezę Atlasu, kreśląc wizerunek Warburga stanowiący jakże potrzebną przeciwwagę dla licznych nadinterpretacji i mitologizacji spowijających Atlas, niepozwalających zobaczyć go we właściwej proporcji. Wykorzystując nieprzeciętną znajomość rękopiśmiennej spuścizny Warburga: notatek, aforystycznych sformułowań, korespondencji, Katia Mazzucco odsłania najróżniejsze wątki namysłu uczonego nad wielkim dziełem Atlasu, będącego ukoronowaniem jego drogi naukowej – i twórczej w pełnym tego słowa znaczeniu – wydobywając zainteresowania medium fotografii w badaniu historii ludzkiego wyrazu, zaklętego w powracających matrycach wyrazu, sposobami prezentacji obrazów, zestawiania ich ze sobą, by w ten sposób unaocznić dzieje ludzkiej ekspresji w wizualnych dokumentach, obrazujących stosunek człowieka do świata – kosmosu natury i nieskończonej, ciągle się poszerzającej galaktyki obrazów i ich interpretacji. Książka ta, wynik skrupulatnej rekonstrukcji faktów, zdarzeń i refleksji, stanowi prawdziwą inicjację w historię ujrzaną z bliska, w powiększeniu każdego detalu – skądinąd tak bliską sercu Warburga.
Andrzej Turowski dokonuje w Radykalnym oku istotnej zmiany w swoich badaniach nad awangardą. Pierwszą wojnę światową traktuje jako wydarzenie kluczowe w historii XX-wiecznego modernizmu. Transgresję, rozumianą dotąd jako konstruktywistyczne przekroczenie, w nowej książce zastępuje dadaistyczna subwersja, strategia krytycznego spojrzenia. W sztuce awangardy autor kładzie nacisk na szeroko rozumianą problematykę kryzysu i destrukcji. Książkę spinają dwa rozdziały dotyczące podróży. One też określają historyczne i problemowe ramy rozważań o nowoczesności. Wyprawa Stanisława Ignacego Witkiewicza i Bronisława Malinowskiego, rozpoczęta w 1914 roku, w przededniu Wielkiej Wojny, prowadziła przez Francję na „dzikie” antypody. Druga, związana z emigracyjnymi losami Teresy Żarnowerówny, to wędrówka artystki, która między 1940 a 1945 rokiem próbowała przedostać się z Europy do Nowego Jorku. Pierwsza podróż, w poszukiwaniu Innego, miała wymiar fantazmatyczny, druga przybrała formę tragicznej tułaczki. Egzotyczna podróż, mająca zaspokoić pragnienie uniwersalnej jedności, traktowana jest tu jako mit założycielski modernizmu, podczas gdy wojenna tułaczka i doświadczenie śmierci kończyły nowoczesność.
Od egipskich czy chińskich grobowców, przez królewskie skarbce, gabinety osobliwości, prywatne kolekcje i „etnograficzne” zbiory kolonizatorów, po dzisiejszy Luwr – upłynie wiele wieków, zanim skrystalizuje się forma muzeum i jej funkcja, polegająca na przechowywaniu, badaniu i eksponowaniu obiektów. Tymczasem światowa historia muzeum – polityczna, społeczna i kulturowa – nie została dotąd opisana. Nigdy nie była też jednorodna ani moralnie przejrzysta. Składają się na nią zarówno dobrowolne dary, zakupy czy strategie dyplomatyczne, jak i kradzieże, fałszerstwa i wojny. To dzieje architektury i sztuki, lecz także dzieje handlu, prawa, nauki i techniki, w oderwaniu od których idea muzeum nie mogłaby się odnawiać.
Pierwszy tom tego monumentalnego przedsięwzięcia kieruje się ku źródłom. Rekonstruuje proces kształtowania się nowożytnego projektu „muzeum”. Pokazuje, w jaki sposób – i w jakim zakresie – oświeceniowe muzea sztuki i muzea archeologiczne stały się następcami antycznych grobowców i skarbców.
Dzisiaj książka jest czymś, co żyje na marginesie ? i niemal jako skutek pośredni ? wiecznie zmiennej magmy pojawiającej się na ekranach. To, że chodzi o ekrany, a nie o strony, stanowi różnicę gnozeologiczną, a nie funkcjonalną. Potrzeba będzie czasu, abyśmy zaczęli rozumieć, co takie przejście od strony do ekranu spowodowało w naszym aparacie poznawczym ijak doprowadziło do stopniowej eliminacji wszelkiej możliwościpatrzenia na świat jako na Liber mundi, chociaż właśnie taki sposób patrzenia pozostaje założeniem naszej najdonioślejszej przeszłości.
W świecie zamkniętym w pułapce wiecznej teraźniejszości, skazanym na nieustający zapping pod dyktando mediów i na rozziew między Pamięcią a Władzą, potrzebujemy historyka bardziej niż kiedykolwiek dotąd. Czy potrafi on sprostać temu zadaniu – to już inna sprawa.
Historie dotyku to zbiór 702 fragmentów poświęconych tytułowemu zmysłowi. Poruszając się na przecięciu prozy poetyckiej i eseju filozoficznego, autorzy opisują dotknięcia proste i czułe, które przychodzą na myśl pierwsze, ale także te, które są trudne, zapomniane, niedostrzegane lub przemilczane. Otwarta struktura fragmentów nie narzuca stylu lektury. Można je czytać linearnie lub błądzić między nimi – jak po mapie, która nie wskazuje jedynej ścieżki.
Jak można zbadać wyobraźnię? Jak uchwycić dziedzinę tak dynamiczną, odznaczającą się różnorodnością przedmiotów? Jak opisać jej wytwory, zrozumieć kierujące nią prawa? Jak poradzić sobie ze szczególną sytuacją namysłu nad władzą świadomości, w którą podmiot jest bezpośrednio uwikłany?
Książka szkicuje kontekst intelektualny i artystyczny, w jakim kształtowała się koncepcja wyobraźni poetyckiej Gastona Bachelarda – poczynając od świata alchemii i romantyzmu, poprzez symbolizm i surrealizm, a kończąc na dwudziestowiecznych teoriach literaturoznawczych. To także próba wprowadzenia do twórczości jednego z najważniejszych myślicieli XX wieku, którego pismami inspirują się kolejne pokolenia marzących filozofów.
Gustave Doré, rysownik, słynny ilustrator Biblii, Boskiej komedii Dantego i utworów Rabelais’go, opublikował Dzieje Świętej Rusi, swoją pierwszą samodzielną książkę, gdy miał 22 lata. Był rok 1854. Trwała właśnie wojna krymska, w której Francja i Anglia walczyły po stronie Turcji przeciwko Rosji. Doré wykorzystał (i z młodzieńczą dezynwolturą przekroczył) rejestr obiegowych w tym czasie wyobrażeń Francuzów na temat Rosji, uformowanych w pierwszej połowie XIX wieku pod wpływem doniesień naocznych świadków i podróżników – choćby takich jak Joseph de Maistre czy Adolphe de Custin – którzy szeroko rozpisywali się o rosyjskim życiu i rosyjskim charakterze. W Dziejach Świętej Rusi wyobrażenia te zyskują wyraźnie pamfletowe zabarwienie. Doré utożsamia „rosyjskość” z barbarzyństwem i autorytaryzmem. Rysownikowi udało się przy tym stworzyć serię obrazów Rosji o tak wyrazistej formie, że okazały się one później poręcznymi i podręcznymi rekwizytami rozmaitych ideologicznych przedsięwzięć.
Janusz Limon – z zawodu genetyk kliniczny, z zamiłowania humanista – łączy świat medycyny ze światem sztuki w rozważaniach na temat powinności istnienia. 816 myśli, wspomnień, fragmentów układa się w autobiograficzną opowieść o zgodzie i niezgodzie na przemijanie.
Obraz Gdańska i jego zabudowy z pierwszej połowy XIX wieku jest dzisiaj właściwie nieobecny w powszechnej świadomości. Kolejne przebudowy i modernizacje, a przede wszystkim zniszczenia drugiej wojny światowej i przyjęty po 1945 roku model odbudowy zatarły obecność setek obiektów, które świadczyły o przynależności miasta do Królestwa Prus. Te zachowane do dzisiaj są zwykle postrzegane przez pryzmat epoki, w której powstały – czasu stagnacji, a nawet regresu.
Magdalena Staręga w swojej monografii pokazuje, w jaki sposób sytuacja polityczna, gospodarcza i społeczna znajdowała odbicie w rodzaju i w skali powstającej w mieście architektury. Autorka próbuje odtworzyć kształt porozbiorowego Gdańska, zdefiniowanego przez funkcję garnizonową oraz działalność centralnych urzędników budowalnych, upodabniających go do innych ośrodków pruskich.
Na progu przeszłości to wybór esejów Siegfrieda Kracauera (1889–1966), wybitnego filozofa fotografii i sztuki filmowej oraz myśliciela historycznego. Wybór obejmuje zarówno teksty o charakterze teoretycznym, jak i z obszaru krytyki artystycznej. Kracauer rozważa role fotografii we współczesnym mu świecie, analizuje problem relacji fotografii do świata przedstawionego, zastanawia się nad naturą fotografii i filmu jako mediów oraz nad złudzeniami, które fotografia tak łatwo wywołuje w odbiorcy. Eseje te cechuje precyzja i elegancja wywodu, wyczulenie na paradoksy, wnikliwość obserwacji. Kracauer nieomylnie wyławia społeczne i polityczne implikacje obrazów fotograficznych i ukazuje rozmaite pułapki, jakie czyhają na tę dziedzinę twórczości w nowoczesnym świecie. Zaprezentowane teksty stanowić będą nieodzowny punkt odniesienia dla wszystkich, którym bliska jest sztuka fotografii.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?