Chociaż werbalnie zeszyt adresowany jest do osób konsekrowanych, które ślubowały Bogu życie w czystości bezżennej, ubóstwie i posłuszeństwie, w rzeczywistości dotyczy wszystkich, którzy w wodach chrztu zostali zakorzenieni w Jezusie Chrystusie czystym, ubogim i posłusznym, i z Nim złączeni.Ten Zeszyt jest dla wszystkich: w rożnych stanach życia, trwających w klasztorach, w życiu kapłańskim, małżeńskim.Za o. Cantalamessą pytajmy siebie: jakich barw ewangelicznego życia oczekuje ode mnie Duch Święty w moim osobistym powołaniu? Co dla mnie oznacza iść za Jezusem drogą trzech cnót: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa?Biblia w Jezusie czystym, posłusznym i ubogim widzi najpiękniejszego z synów ludzkich. W jaki sposób i jakim szczegółem piękna Jezusa mogę nasycać na żywo tych, z którymi żyję na co dzień?
Temat ważny, z którym powinien zmierzyć się każdy wierzący. Chodzi o przekaz wiary; przekazywanie wiary staje się dzisiaj bowiem wezwaniem coraz pilniejszym.Abp Grzegorz Ryś zaprasza do wspólnego czytania Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Tymoteusza. Słyszy w nim i dostrzega, jak Paweł pomaga pogłębić wiarę swojemu duchowemu dziecku, biskupowi Tymoteuszowi.Autor z pasterską pasją zgłębia Pawłowy list i jak refren dobitnie powtarza, że wiara może być przekazywana jedynie od osoby do osoby. Przypomina słowa Apostoła Narodów, który ze świętym szacunkiem przywołuje rodzinny dom Tymoteusza. Żyły w nim dwie głęboko wierzące kobiety: matka i babka. Nie ma wątpliwości, że to od tych dwóch kobiet odziedziczył wiarę Tymoteusz, późniejszy biskup.
Ja nie będę Cię, drogi Czytelniku, uczyć modlitwy, i chciałbym, żeby to było jasne od początku. Chciałbym, żeby to Jezus uczył nas, mnie i Ciebie, modlitwy. Chcemy się uczyć modlitwy i dlatego tytułem sesji i tej publikacji jest prośba uczniów skierowana do Jezusa: Panie, naucz nas modlić się! (Łk 11, 1) pisze na samym początku swoich rozważań Piotr Szyrszeń SDS.Zapraszamy, aby razem z Autorem wybrać się w niezwykłą podróż, która prowadzi do doświadczenia modlitwy. Jest to droga Ducha Świętego, który udzielił słudze Bożemu ojcu Marii Franciszkowi od Krzyża Jordanowi szczególnego charyzmatu uczenia się modlitwy od Jezusa.
Autor wprowadza w świat duszy psalmisty, podejmuje próbę zrozumienia ludzi, których nie omijały najcięższe doświadczenia życia. Jak je przeżywali? W jaki sposób odnajdowali światło? Jak mocowali się z Bogiem, który niekiedy wydawał się nieobecny, a nawet przeszkadzający? Analiza wybranych psalmów pozwala zrozumieć chociaż w jakimś stopniu nasze dusze i nasze groby.Jak wiadomo, psalmów jest 150 i występują w nich trzej główni bohaterowie: psalmista (podmiot liryczny, bohater), Pan Bóg (chyba nie ma psalmów, w których nie ma Pana Boga) i drugi człowiek. Pomiędzy tymi bohaterami dochodzi czasami do takich spięć w relacjach, że można mówić nawet o konflikcie, o sporze, o pewnego rodzaju dramacie, który dochodzi do takiego punktu, że człowiekowi nieraz wydaje się, że tego nie przetrzyma.Autor próbuje wejść w duszę tych psalmistów, którzy przeżywali trudności w relacji z Panem Bogiem - nie dlatego, żeby mówić, że relacje międzyludzkie nie są ważne, ale dlatego by usłyszeć naprawdę najgłośniejszy krzyk, najbardziej bolesny. Taki krzyk, który wydaje się roztrzaskać człowieka całkowicie.
Narcyzm epidemią młodych ludzi! grzmią na alarm psycholodzy. Selfies znakiem czasu! dorzucają inni badacze. Idealne ciało złotym cielcem dzisiejszej kultury!... Czy rzeczywiście narcyzm jest znakiem czasu, który charakteryzuje współczesność? Czy poprawnie interpretujemy ten znak czasu jako zasadniczą trudność z miłością własną, a tym samym z miłością bliźniego i samego Boga? Czy tym samym nasze odniesienie całej tej rzeczywistości do przykazania miłości jest właściwym odniesieniem? Obecna publikacja jest próbą odpowiedzi na te pytania i ufamy, że okaże się pożyteczne i owocna.
W dobie tak zwanego kultu ciała konieczne jest odnalezienie na nowo jego rzeczywistej wartości. W jaki sposób? Przez ukazanie jego ścisłego związku z tym, co duchowe w człowieku. To, co cielesne, najlepiej wyraża się przez to, co duchowe.Niniejszy zeszyt jest właśnie o tym: jak cielesność brata się z duchowością, jak dialogują ze sobą. Jest o tym, jak piękno ciała wydobywa się z piękna duchowości. Duchowość wychowuje cielesność do tego, co najcenniejsze w ludzkim życiu: do miłości, która jest dawaniem siebie. Nigdy ciało nie jest piękniejsze niż wtedy, gdy staje się naczyniem miłości, gdy służy i daje siebie do końca jak Jezus, najpiękniejszy z synów ludzkich, który wydał swoje ciało w ofierze za nas.
Interesujący i piękny temat: kryzys jako godzina Boga. Już sam tytuł pomaga nam poprawnie interpretować to pojęcie. Gdy mówimy o kryzysie, myślimy często o trudnych sytuacjach. Oczywiście, kryzysy to także te szczególne sytuacje. Najpierw jednak warto uwzględnić etymologiczne znaczenie tego słowa.Kryzys oznacza zasadniczo zdolność człowieka do decyzji, dokonywanie przez niego wyboru. Człowiek żyje, dokonując wyborów to jest jego stała postawa. Nie czeka, aż zdarzą się szczególne sytuacje, ale uczy się, jak najlepiej przeżywać każdy moment swojego życia, stale zadając sobie pytanie: jaka jest w tej chwili najlepsza rzecz, jaką mógłbym zrobić?Jeśli jest to człowiek wierzący, to stawia sobie pytanie: czego Pan pragnie ode mnie w tej chwili? Albo jeszcze lepiej: co Pan mi teraz daje? Albo też to druga strona medalu: o co Pan mnie prosi? Jeżeli ktoś nauczy się żyć stale w tej postawie, z tą uwagą, czujnością, życie się zmienia. Jezus w Ewangelii wzywa nas do czujności. Natomiast osoba czujna to taka, która ciągle pyta: Panie, gdzie jesteś? To jest typowa postawa człowieka wierzącego.
Księga Hioba jest księgą podwójnej nadziei zauważa bp Grzegorz. Hiob darzy nadzieją Boga, ale i Bóg darzy nadzieją Hioba: Jest nadzieja po stronie człowieka; choćby taka, że cierpienie ma sens, nawet jeśli cierpisz niezasłużenie, niesprawiedliwie.Ale jest też nadzieja po stronie Boga, nadzieja na to, że jest na świecie człowiek, który Go kocha łaskawie, kocha Go za darmo. W Księdze Hioba wybrzmiewają nie tylko modlitwy Hioba, w których nadzieja ani przez chwilę nie umiera, ale także pełna nadziei prośba Boga do Hioba: Zaufaj Mi, zaufaj!. I Hiob ufa. Przyjaciele Hioba, niczego nie rozumiejąc z relacji, która łączy Hioba z Bogiem, używają retuszu próbując tłumaczyć mu, dlaczego cierpi. Hiob nie potrzebuje tego pytania dlaczego, nie potrzebuje retuszu, by ufać Bogu.Nadzieja Hioba rodzi się z krystalicznej ufności, a Bogu nie przeszkadza jego trąd i pełne bólu oblicze, aby dostrzec jego krystaliczne serce. Hiob ma świadomość, że już od początku stworzenia jest kochany, że jest żywą osobą naznaczoną szczególną relacją miłości do Stworzyciela (Gianfranco Ravasi). Wyzna swemu Stwórcy, że od początku Jego troska strzegła jego tchnienia (por. Hi 10, 12). Tej nadziei mocno się uchwycił i trzymał; nie oderwało go od niej nawet zwielokrotnione pasmo nieszczęść i opuszczenie przez ludzi.
74. numer Zeszytów Formacji Duchowej zachęca, aby powracać do przesłania Bożego Miłosierdzia, które kryją w sobie stronice Ewangelii. Włoski kameduła o. Innocenzo Gargano zaproponował lectio divina do sześciu wybranych perykop ewangelicznych, które papież Franciszek cytował w bulii Misericordiae vultus.Sześć ikon Oblicza Bożego Miłosierdzia może prowadzić do modlitwy słowem Bożym, nasycać oczy serca i karmić duszę kontemplacją Boga, który nie nuży się w swoim miłowaniu człowieka. Jego Oblicze stało się najbardziej bliskie, widzialne i dotykalne w Jezusie Chrystusie. Jezus, Jego Osoba, to miłosierdzie, które stało się Ciałem powiedział w jednej z konferencji o. Gargano.
Rany są część prawdy o nas samych. Wszyscy nosimy w sobie pęknięcie ślad po grzechu pierworodnym. To pęknięcie czyni naszą naturę kruchą, podatną na nowe zranienia, które są niczym niezagojone ślady sytuacji przecierpianych w przeszłości.Nie zawsze dobrze sobie z nimi radzimy. Nie potrafimy się nimi właściwie zająć. Czasami ukrywamy je, ponieważ przypominają nam o naszej kruchości. Zamiast poddać je leczeniu, ukrywamy je pod śnieżnobiałym bandażem. Jednak rana, która nie jest leczona, zaczyna ropieć.Amedeo Cencini stawia drogowskazy pokazując drogę do uzdrowienia i uczy, jak się na niej rozważnie poruszać. Prowadząc do spotkania z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Jezusem, który wziął nasze rany na siebie i z ich śladami wstąpił do nieba, abyśmy mogli żyć: Ja przyszedłem po to, aby mieli życie i mieli je w obfitości (por. J 10, 10).
Kto pisze Siedem Listów? Tym prostym pytaniem bp Grzegorz Ryś rozpoczyna serię rozważań poświęconych Listom do Siedmiu Kościołów w Księdze Apokalipsy. Odpowiedź znajdujemy w pierwszych słowach Księgi: Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg. Zaledwie otwieramy Księgę dowiadujemy się, że On jest najważniejszy i że bez Niego nie przeczytamy dobrze ani jednej stronicy Apokalipsy, bez Niego nie poznamy prawd objawionych. Dotyczy to nie tylko Apokalipsy, ale wszystkich Ksiąg Biblii. Najważniejsze pytanie w Apokalipsie i w całej Biblii jest pytaniem o Jezusa Chrystusa: co Księga mówi o Nim? On, i tylko On, najpełniej objawia Boga.Apokalipsa nie jest moralizowaniem,nie jest poradnikiem do rozstrzygania kłopotów kościelnych ().Owszem, ostateczną odpowiedzią na każdy z naszych problemówjest odpowiedź na pytanie: kim jest Jezus? ()Rozpoznaję, kim On jest, i to jest pierwsza odpowiedź na moje problemy.Rozważania biblijne nad Listami do Siedmiu Kościołów cechuje prostota i żar. Pomagają zbliżyć się na nowo do Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, poznać z bliska Autora i Adresata; poznać i na nowo pokochać. Pomagają poczuć się Kościołem, który kocha swego Pana i dlatego w swoim konkretnym położeniu, jakiekolwiek by ono nie było, tęskni i woła niezmiennie: Przyjdź, Panie Jezu! (por. Ap 22, 20).
W naszym życiu relacje międzyludzkie stanowią jeden z ważniejszych elementów. Człowiek rozwija się właściwie jedynie w relacji, a swoje ludzkie cechy może budować tylko poprzez relację z innymi osobami.Szczególną trudność w relacjach stanowią granice. Z jednej strony chodzi o obronę. Jeśli nie postawimy granic, to potem może być za późno na ich wyznaczenie. Z drugiej strony wyznaczanie granic jest postawą bardzo pozytywną, pełną odwagi i godności.Mistrzem, który pokazuje, jak stawiać granice w relacjach, jest sam Jezus. W relacji ze swoimi uczniami, ale też w relacjach z nieznajomymi, których uzdrawiał, odwiedzał, ukazuje On, jak ważne jest wyznaczanie granic. Tym samym daje przykład, że granice są czymś dobrym, pożytecznym, a niekiedy wręcz koniecznym, gdyż stanowią element zdrowej troski o siebie i drugiego człowieka.
List do Rzymian zbyt często kojarzy się z problemami teologicznymi, ze sporami pomiędzy katolikami a protestantami. Uważany jest za tekst, który trzeba zostawić teologom.W rzeczywistości jest to list do wszystkich wierzących, napisany dla bardzo prostych ludzi. Chrześcijanami Rzymu byli przede wszystkim niewolnicy, którzy nie umieli czytać ani pisać. To najpotężniejsza synteza naszej wiary, ale także najskuteczniejszy przewodnik duchowej odnowy i najlepszy plan nowej ewangelizacji.List do Rzymian napisany był niedługo po tym, jak św. Paweł, głosząc zmartwychwstanie Chrystusa, usłyszał: posłuchamy cię innym razem. Mimo tego niepowodzenia Paweł miał odwagę powiedzieć, że został powołany, by być apostołem i doprowadzić wszystkie narody do posłuszeństwa wierze.Nie miał wątpliwości, że pewnego dnia Ewangelia zostanie zaakceptowana przez wszystkie narody. Gdybyśmy mieli choć część odwagi św. Pawła, moglibyśmy zewangelizować cały nasz świat.
Celem każdej religii jest uszczęśliwienie człowieka. Dla religii małych to szczęście polega na zaspokajaniu ludzkich apetytów. Najczęściej są one związane z pożądliwością ciała, oczu i pychą żywota. Wielkie religie ukierunkowują poszukiwania w stronę wartości nastawionych na karmienie apetytów wyobraźni, rozumu i woli. Chrześcijaństwo jest jedną z wielkich religii, a szczęście, jakie Jezus ofiaruje swoim wyznawcom, jest najwyższym szczytem ludzkich pragnień. On sam ten szczyt zdobył i wytyczył szlak, który na niego prowadzi.Wielu poszło tym szlakiem i mają udział w szczęściu. Wśród nich jest św. Paweł, nawrócony Żyd, którego Bóg poprosił, aby przekazał prawdę o szczęściu zawartym w dwóch słowach: wybawić i zbawić. Jezus bowiem pragnie wybawić i zbawić każdego człowieka. Wybawienia dokonał przez odkupienie, a ludzi dobrej woli zbawia od wszystkich zniewoleń, z jakimi mamy do czynienia.
Księga Jonasza stawia nas wobec dość niepokojącej rzeczywistości. Być wierzącym nie znaczy wierzyć tylko w Boga. Oznacza też wierzyć w człowieka. Być wierzącym to nie tylko widzieć zło, które jest w braciach, ale umieć przynajmniej wyczuwać możliwości dobra, które są w każdym człowieku. Zmiana świata zaczyna się od konkretnego serca, które pierwsze potrzebuje pogodzić się z Bogiem. Chodzi o to serce, które bije w nas. Bóg wierzy, że uda Mu się je zmienić, tak jak zmienił serca Niniwitów i Jonasza, by wierzyły w Boga i w człowieka.
Warto wsłuchać się w człowieka, który całe swoje życie kapłańskie poświęcił zgłębianiu i odnowie świętej liturgii, i który przechowuje w sercu doświadczenie celebrowania Eucharystii u boku Jana Pawła II. Warto razem z nim zapytać: Jak celebrować Eucharystię? i razem z nim szukać odpowiedzi.Liturgię sprawować trzeba sercem. Zależy ona od naszych uczuć, od wiary, z którą przyjmujemy Słowo Boże, od nawrócenia serca, które się w nas dokonuje, od naszego spotkania z Chrystusem. Oprócz tego, co zapisane jest w regułach, wartość sprawowanej celebracji nadaje przemiana serca.abp P. MariniSpis treści:1. Celebracja Misterium Chrystusa2. Początki reformy liturgicznej w świetle mojego doświadczenia3. Podstawy reformy liturgicznej4. Celebrować w przestrzeni: główne miejsca celebracji5. Elementy strukturalne celebracji: wejście, złożenie Darów, Komunia6. Liturgia, piękno i świętość7. Świadectwo mistrza ceremonii papieskich moje doświadczenie z Jane Pawłem II8. Pytania i odpowiedzi
Kryzys może okazać się stanem błogosławionym, brzemiennym w potrzebne zmiany, rokujące nowe życie. To czas przełomu i przesilenia, czas domagający się decydującego zwrotu. Wskazuje na moment decydowania i wyboru; zakłada walkę i zmaganie. Jest jak czerwona kontrolna lampka, która sygnalizuje nam, że coś nie funkcjonuje, że pojawiło się niebezpieczeństwo i potrzebna jest nasza interwencja, jakaś ważna decyzja, z której nikt inny nie może nas wyręczyć; ani terapeuta, ani kierownik duchowy, ani spowiednik. Mogą pomóc, ale nie mogą nas wyręczyć w odpowiedzialności za siebie. Ucieczka przed kryzysem, przed odpowiedzialnością za obecny stan rzeczy, wcale nie oddala nas od kryzysu, lecz wprost przeciwnie - prowokuje kryzys jeszcze większy. Nawet jeśli na chwilę uda nam się go zagłuszyć, po czasie ujawni się ze zdwojoną siłą. Wypierany kryzys generuje narastający stan napięcia i niepokoju. Kryzys to nawiedzająca nas godzina prawdy, która ma otworzyć przed nami nowy czas życia stan pokoju rodzący się w zdrowiejącym sercu.
Sny wpisane są w życie człowieka. Od dzieciństwa aż po śmierć towarzyszą w jego rozwoju. Przez wielu są lekceważone, niezauważane, zbyt szybko zapominane, przez innych magicznie interpretowane i nadużywane w podtrzymaniu własnej niedojrzałości. W psychologii przyjmowane są jako cenny materiał poznania i rozumienia człowieka, szczególne zaś miejsce znajdują na kartach Biblii, gdzie niejednokrotnie są miejscem spotkania z Bogiem. Jak przyjąć i wykorzystać sny, aby dobrze zintegrować je w drodze do dojrzałości w powołaniu do świętości?
Alessandro Pronzato pisze o spotkaniach z Jezusem w Ewangelii św. Jana. Ich bohaterami są mężczyźni i kobiety o różnej reputacji religijnej, duchowej i moralnej: Nikodem, nauczyciel życia duchowego, Samarytanka z Sychar rozwódka i na wpół poganka, bezimienna prostytutka przyłapana na gorącym uczynku, Maria z Magdali, z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów, Tomasz, który chciał dotknąć Jego ran, i zalany łzami Piotr, który wyparł się Go trzy razy. W wypadku każdego z nich rozmowa z Jezusem zmienia radykalnie ich życie, przeobraża je.
Temat Zeszytu ""Między lękiem a ufnością"" dotyka czułej struny naszej ludzkiej kondycji. Prawdziwym wyzwaniem staje się umiejętne przeżywanie napięcia między lękiem a ufnością. Wydaje się, że największy problem rozpoczyna się nie wtedy, gdy nachodzi nas lęk, lecz wtedy, gdy uchodzi z nas wiara. Lęk wydaje się nasilać tam, gdzie zaniedbywana jest, a nawet odrzucana wiara w Boga. Im bardziej świat dzisiejszy żyje, jakby Bóg nie istniał, tym bardziej narasta w nim lęk. Człowiek, który nie potrafi wierzyć, nie potrafi także ufać.Na przewodnika po naszym ważnym temacie wybieramy ojca Jordana. Założyciel salwatorianów należy do tych ludzi, którzy nauczyli się odważnie i twórczo przeżywać napięcie między lękiem a ufnością.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?