Malkontenci, pesymiści i złośliwcy twierdzą, że ze spuścizny Karola Wojtyły Jana Pawła II pozostały nam jedynie sentymenty, których emblematem są wadowickie kremówki. Wziąwszy pod uwagę tak skrajną ocenę wyolbrzymiającą zapomnienie tego dziedzictwa, zrównoważmy ją opinią entuzjastyczną sformułowaną przez Krzysztofa Dybciaka we wstępie do antologii tekstów o polskim papieżu jako artyście: Dzieje recepcji twórczości Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II, to jedna z ciekawszych przygód polskiej literatury minionego półwiecza. Opinia ta współgra z podzielanym przez wielu przekonaniem, że również żywot papieża-pisarza, a nawet sama jego osobowość stanowią swego rodzaju przygodę w dziejach Polski.
Dziś, gdy po ponad pięćdziesięciu latach, jakie upłynęły od śmierci poety, ponownie odczytujemy w kraju jego wiersze na tle dokonań innych autorów, nasuwa się konkluzja, że sygnatura Kazimierz Wierzyński słusznie kojarzy się wielu odbiorcom poezji z jednymz najwybitniejszych nowoczesnych liryków, obrońcą zbiorowej tożsamości kulturowej i pamięci, a zarazem rzetelnym artystą, który władając po mistrzowsku wielobarwną skalą ludzkich uczuć, jako jeden z nas nie tylko zmagał się z condition humaine, z losem ludzkim, ale też walczył o los godny człowieka. Wyrażał artystycznym słowem pełnię dramatycznego doświadczenia jednostki, żyjącej w burzliwej epoce, uwikłanej w świat wielkomiejskiej cywilizacji, natury, kultury i historii, oscylującej między miłością i rozpaczą, radością i smutkiem, zwątpieniem i nadzieją, lękiem przed śmiercią i pragnieniem wieczności.
W literaturze XX stulecia Ferdynand Goetel wyraziście zaznaczył swoją obecność. Dzięki swoim utworom zdobył uznanie zarówno wśród czytelników, jak i profesjonalnych znawców: krytyków i historyków literatury; był przy tym znany i w Polsce, i za granicą. Jako twórca nie stronił od aktywności w życiu literackim, angażował się w pracę organizacyjną na rzecz środowiska pisarskiego, niekiedy też doświadczał nie zawsze dla literatury bezpiecznych związków z polityką. Jego pisarstwo podlegało również ciśnieniu czasu, w którym powstawało. Z dobrymi i złymi tego skutkami. Nieraz te konsekwencje były bardzo dotkliwe, o czym i Goetel, i jego odbiorcy mogli się przekonać. Miał też świadomość powinności, jakie ciążą na pisarzu. Do tych obowiązków należy głoszenie prawdy, której cenę autor Z dnia na dzień poznał jak mało kto. Jemu i jego dziełu zechcemy przyjrzeć się w dwóch perspektywach: biografii i twórczości.
Ostatnia część Trylogii ukraińskiej Józefa Łobodowskiego.
Staś Majewski trafia do przytułku dla bezdomnych dzieci, w którym podopiecznym oferuje się jedynie bestialstwo i pogardę. Nastoletniego bohatera czeka zacięta walka z prymitywnymi próbami bolszewickiej inwigilacji i wszechobecną przemocą. Najmroczniejsza odsłona całego cyklu, w której autor z epickim rozmachem kreśli odpowiedź na najważniejsze dla czytelnika pytanie: czy nieludzki system złamie w końcu młodego Polaka?
***
W rzadkiej polewce pływały kawałki wnętrzności, ości i łuski. W swojej porcji Staś znalazł całą płetwę i wyłupiaste oko byczka. Zaczerpnął żółtawego płynu drewnianą łyżką i natychmiast mdłości podstąpiły mu do gardła. Z pasją prasnął blaszaną miseczkę o żwir podwórza. Gorący płyn obryzgał lśniące buty Kostiaka, który asystował przy wydawaniu zupy.
– Który to? Aaa… nowy kawaler… Proszę, proletariacka zupa kłuje delikatne ząbki polskiej burżuazy. Podnieś talerz, sukinsynu!
Chłopiec schylił się posłusznie.
– Nie, nie tak… stań na czworaki i podnieś zębami.
Stasiowi zrobiło się przed oczami czarno. Pobladł i drżąc na całym ciele, cofnął się dwa kroki.
– No!
Kilkanaście par oczu wbiło się w Stasia. Barnaba, który nalewał zupę, zatrzymał się z warząchwią w wyciągniętej ręce. Kucharz wyjrzał ciekawie z otwartych drzwi. „Podnieśże, głupi!” – syknął z boku czyjś przyciszony głos.
Piekący ból przeciął policzek od uderzenia szpicruty. Twarda dłoń chwyciła go za kurtkę na piersi i rzuciła na ziemię.
– Podniesiesz czy mam powtórzyć?
Dusząc się od gorących łez, wykonał rozkaz.
– Dobrze! Nalać mu podwójną porcję. Zmiataj wszystko do dna, bo jak nie, to pójdziesz na rozmówkę z kierownikiem. On bardzo takich hardych Laszków uważa. Ta-a-k… Teraz wyliż talerz. Zuch chłopak! Zna się na bolszewickiej dyscyplinie. No, to biegaj po szczotkę i pastę, buty mi wyczyścisz, coś je pochlapał. A szczotką rady nie dasz, będziesz językiem na glanc poprawiać.
(fragment powieści)
Druga część Trylogii ukraińskiej Józefa Łobodowskiego.
Staś Majewski zamieszkuje wśród wielbiących wolność i tradycję Kozaków. Duszna atmosfera panująca po rewolucji październikowej wystawia młodego bohatera na kolejne próby testujące jego wiarę we wspólnotę. Majewski mierzy się z okrucieństwem oprawców, a walka toczy się o najwyższą stawkę – życie i honor.
***
Na skraju sadów zamigotało, błysnęło i ciemna lawa jeźdźców ukazała się w stepie. Rozsypali się w długi półksiężyc, srebrzysta smuga przeleciała nad głowami. Niemal z miejsca poszli w pęd. Rozpętała się bezładna strzelanina. Kilku Kozaków zleciało z koni, ale odległość między szarżującą sotnią a piechotą bolszewicką zmniejszała się z niezmierną szybkością. Długa seria z karabinu maszynowego. Prawe skrzydło załamało się. Tylko poszczególni jeźdźcy pędzili dalej. I zaraz straszliwy krzyk doszedł do uszu Stasia. To środek ławy dorwał się do piechurów i prawie jednocześnie druga sotnia wypadła z sadów.
Na obszernym majdanie trwała rozpaczliwa walka. Krasnoarmiejcy bronili się grupkami, po trzech, po czterech, biegli ku Czełbasowi, rzucali się na ziemię, zastawiali karabinami, cięci bez litości, rozbijani, spychani coraz bardziej ku rzece. Oddziałek czerwonej kawalerii pędził z pomocą. Jeździec na wspaniałym karym bachmacie leciał na przodzie, pokazując szablą zbliżającą się drugą sotnię. Zwarli się. Nieliczny oddziałek rozniosło na wszystkie strony, jakby wicher go rozniósł. Dowódca zwalił się z siodła, kilku zaledwie jeźdźców wyrwało się z zawieruchy i uciekało w step, na łeb na szyję.
(fragment powieści)
Pierwsza część Trylogii ukraińskiej Józefa Łobodowskiego.
Dwunastoletni Staś Majewski z rodziną rzucony jest w wir dziejowej zawieruchy. Młody Polak walczy na ukraińskim stepie o życie, wolność i niezależność w czasach bolszewickiego reżimu. Czy widmo kary za działanie poza systemem sprawi, by sprzeniewierzył się najważniejszym wartościom? Awanturnicza proza o ciężarze patriotyzmu w najtrudniejszych warunkach.
***
Staś wyciągnął pełne wiadro i odczepił łańcuch. Był silny ponad wiek, ale zdjęcie wiadra z wysokiej cembrowiny zawsze kosztowało nieco wysiłku.
– Nie bój się, Tońka – krzyknął na pożegnanie. – Jak dorosnę, to się z tobą ożenię. Tylko mi się nie stłucz przed czasem…
– Żebym ja ci mordy nie stłukła – próbowała złościć się Tońka. – Ledwo to od ziemi odrosło…
– Odrosłem czy nie, ale w ogrodzie z dziobatym Miszką już dwa razy cię widziałem i na wygonie, jak ci na harmonii wygry…
Ledwie zdążył odskoczyć przed strugą wody chluśniętej z wiadra przez płot.
– Nie złość się, bo schudniesz i Miszka nie będzie miał po czym klepać – krzyknął już z daleka, uciekając do domu.
Rozbój szczekał, plącząc się u nóg. Złote osy już krążyły gęsto wśród dojrzewających moreli. Było przyjemnie i radośnie, że nie strzelają, że potrafił odgryźć się Tońce, którą lubił w niezrozumiały dla siebie samego sposób, że za chwilę wypluszcze się w lodowatej studziennej wodzie.
(fragment powieści)
Całkiem żywotny denat, jego kumpel Peter Bruegel i cała paleta zazębiających się posępnie sąsiadów – osiedlu Bezpieczny Zakątek nie sposób odmówić puchnącej atmosfery. Czytelnik obserwuje z niepokojem tę kruszącą się, strzeżoną Wieżę Babel, którą z plastyczną precyzją, surrealną elegancją i groteskowym humorem kreśli Justyna Hankus w swoim powieściowym debiucie – Grisaille o zwykłym osiedlu. Dzięki filmowości ujęć i polifonicznej narracji możemy z każdą kolejną sekwencją podejrzeć wnętrza nie tylko mieszkań, ale również głów/serc krwistych, niezwykle ludzkich bohaterów książki. Diabeł spadł z dachu – a to dopiero początek.
Justyna Hankus – absolwentka ASP w Krakowie, katowickiego Wydziału Grafiki. Projektantka, ilustratorka, pisarka. Góralka z pochodzenia, od ponad dwudziestu lat mieszka w Warszawie. Publikowała m.in. w „Nowej Fantastyce”, „Stronie Czynnej”, „Fabulariach” oraz antologiach: Inspirowani Tyrmandem. Antologia małych form prozatorskich (2020), Rzecz niepospolita. Antologia opowiadań niesamowitych (2021) oraz Odwrócona strefa. Dramaty, wiersze i opowiadania na setne urodziny Tymoteusza Karpowicza i Tadeusza Różewicza (2021). Laureatka nagród i wyróżnień, ostatnio: nominacja do nagrody głównej Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (2021), finał warsztatów w ramach Festiwalu Góry Literatury (2022), wyróżnienie w konkursie Empik Go STORY na najlepszy scenariusz serialu audio (2022) i nagroda główna w Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy” 2022 w kategorii epika.
Nowe wydanie krytyczne Soli ziemi Józefa Wittlina pozwala na nowo odkryć tę zajmującą prozę. W wielogłosowej powieści autor podejmuje ironiczno-gorzkie rozważania na temat natury ludzkiej, wojny czy kryzysów w kulturze. Zwłaszcza ta ostatnia perspektywa nadal przyciąga, wciąż jest intelektualnie atrakcyjna i nieodmiennie aktualna. Nowe wydanie to prawdziwa perła dla fanów pisarza i XX-wiecznej prozy. Bogusław Bakuła proponuje oryginalne i nowoczesne odczytanie utworu w kontekście współczesnych badań nad literaturą postkolonialną i dyskursem maskulinistycznym; umiejscawia też Sól ziemi na tle współczesnej tej powieści literatury o tematyce galicyjskiej, ukazując jej nowatorskość na wielu poziomach; pasjonująco przedstawia także kontekst, dzięki któremu Sól ziemi może być włączona do współczesnych rozważań na temat Galicji, monarchii Austro-Węgierskiej i stanu kultury w przededniu Wielkiej Wojny. Bogaty i przystępny aparat przypisów umożliwia współczesnemu czytelnikowi pełniejszy odbiór bogatego świata powieści osadzonej u schyłku czasów monarchii habsburskiej. Ta edycja wzbogacona została o fragment niedokończonej drugiej części trylogii Powieść o cierpliwym piechurze pod tytułem Zdrowa śmierć (wydanie za pierwodrukiem w paryskiej Kulturze w 1972 roku z poprawkami językowymi oraz komentarzem Bogusława Bakuły) oraz o późniejsze teksty Wittlina: Mały komentarz do Soli ziemi z Wiadomości Literackich (1936, nr 6) oraz Postscriptum do Soli ziemi po 35 latach z paryskiej Kultury (1971, nr 3) dzięki czemu czytelnik zyskuje wgląd w ewolucję myśli pisarza na przestrzeni czterech dekad.
Władysław Lech Terlecki był twórcą wyjątkowo wszechstronnym. Rozpoczynał przecież swoje zmagania ze słowem od dziennikarstwa pisał reportaże; debiutował tomem "Kocie łby" w 1956 roku, w którym zebrał teksty publikowane wcześniej na łamach prasy. Nigdy nie przestał być publicystą, komentującym współczesność i dyskutującym z nią. Lubił i cenił radio, tworzył liczne słuchowiska i audycje. W okresie PRL współpracował również z Radiem Wolna Europa. (...) Autor "Dwóch głów ptaka" jest demistyfikatorem obowiązujących schematów myślowych i tradycyjnych sposobów pokazywania wydarzeń historycznych, a także odnowicielem sposobu opowiadania. Terlecki nie chciał tworzyć heroicznej i zmitologizowanej wersji krzepiącej serca Polaków, ale wpisywał się raczej w model literatury rozrachunkowej, pokazującej niewygodne prawdy i konfrontującej czytelnika z niejednoznacznymi sytuacjami. Od czytelnika oczekiwał aktywnej lektury. To odbiorca musiał sam sobie odpowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło, jakie motywy kierowały bohaterami, których ukazywano często w sytuacjach ekstremalnych i granicznych. Postawione przez Terleckiego pytania wciąż domagają się odpowiedzi. Człowiek zawsze poszukiwał prawdy, tragicznie zderzając się jedynie z inną, należącą do drugiego człowieka wersją wypadków, równie prawdziwą jak jego własna. Dlatego Terlecki wybierał bohaterów złożonych, wymykających się jednoznacznym ocenom, których motywy postępowania mimo że często zostali osądzeni, a nawet w ich sprawie zapadł już określony wyrok wciąż pozostają tajemnicą.
Książka gromadzi szkice, które powstały podczas lektury poematów Karola Wojtyły w ich pełnym oraz wariantywnym kształcie. Przywołując różne wcześniejsze próby lektury, autor skłania się do takiego modelu interpretacji, który znajduje oparcie w refleksji strukturalistycznej i wykorzystuje doświadczenia metafizyki egzystencjalnej. Nieobce są mu też podpowiedzi – zorientowanych chrześcijańsko – teologii literackich.
Wyodrębnionych zostało pięć głównych problemów, skupionych wokół ideowych słów kluczy: Myśl, Ojczyzna, Kościół, Praca, Śmierć. Autor książki wyprowadza sens tych zagadnień, interpretując poematy Wojtyły – uznaje, że można opowiedzieć o świecie idei poprzez drobiazgowy rozbiór, ponowioną lekturę i wielokrotne czytanie tych samych fragmentów.
Książka nie jest zbiorem systematycznych debat, raczej komentarzem do bogatej biblioteki analiz i interpretacji poezji Karola Wojtyły. Ta biblioteka stale jest wzbogacana przez nowe spojrzenia krytyczne, a im głębiej twórca Kamieniołomu wchodzi w historię literatury i historię myśli, tym intensywniej jest odczytywany – poza wierzchnią szatą jego słów. Przyglądając się niektórym poematom, autor starał się pokazać osobną dykcję, podporządkowaną w całej twórczości Wojtyły podobnym regułom. Ta poezja – według określenia Jana Błońskiego „ściśle religijna” – jest każdorazowo poezją myśli.
Erudycja, analityczna nieustępliwość i empatia dla bohatera opowieści - Wojciech Wencel z pasją naświetla czytelnikom sylwetkę kolejnego, po Kazimierzu Wierzyńskim, wielkiego skamandryty – Jana Lechonia.
"Rycerz i faun" jest literaturoznawczą konsekwencją artystycznej pasji i poetyckiej fascynacji Wencla autorem "Srebrnego i czarnego", któremu poświęcał wcześniej wiersze ("Do Jana Lechonia"; "Romantyczność"; "Lechoń"), a w 2018 roku przygotował dla Państwowego Instytutu Wydawniczego nową edycję jego poezji "Kasandra się myli". W "Rycerzu i faunie" czytelnik poznaje losy Lechonia na tle przemian społeczno-politycznych epoki i obserwuje, jak wielka historia łączy się z wielką literaturą i osobistymi dramatami poety – chorobą nerwową, uzależnieniami, niemocą twórczą – aż do samobójczej śmierci, tworząc nieśmiertelną legendę „ostatniego romantyka” lub protoplasty „nowego romantyzmu”.
Wyróżnienie w III Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką ,,Nowy Dokument Tekstowy"" w kategorii epikaO Marku można by sądzić, że jest człowiekiem sukcesu - zamożnym biznesmenem, przykładnym mężem i ojcem, a przy tym, jak na prawdziwego faceta przystało, łowcą ekstremalnych wrażeń. To fanatyk wędkarstwa, którego poznajemy podczas męskiej wyprawy na Półwysep Kolski, w ujście Warugi do Morza Białego. Uzbrojony w wędkę muchową, zapas rosyjskiej wódki i towarzystwo zaprawionych w bojach przyjaciół bohater odważnie zmierzy się z tajgą, ale czy gotów jest stawić czoła prawdzie? A może gonitwa za przygodą w ostępach północno-zachodniej Rosji okaże się jeszcze jednym etapem ucieczki od rzeczywistości jego zrujnowanego życia?Wyprawa w dzikie rejony Murmańska, na którą zabiera nas Grzegorz Pul, to spełniona obietnica prawdziwie męskiej przygody, zmagań z żywiołem i trudnymi warunkami, świadomego obcowania z Innym i jego zwyczajami. Autor pokazuje, czym jest poznanie przez uczestnictwo, tak różne od oglądu świata z perspektywy turysty. Motyw ,,zaawansowanego zwiedzania"" realizuje się tu jednocześnie na płaszczyźnie psychologicznej, gdzie wędka, a może szerzej: cała wędkarska wyprawa staje się rodzajem autobiograficznego wytrycha. [...] Autor rozgrywa opowiadaną historię bez popadania w banał czy sentymentalizm - przeciwnie: Grzegorz Pul potwierdza, że tak zwana męska literatura istnieje i ma się świetnie.z laudacji jury
Nagroda główna w III Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką ,,Nowy Dokument Tekstowy"" w kategorii epikaTata, mama, córka, syn - każdy z czworga bohaterów mikropowieści Piotra Dardzińskiego relacjonuje wspólny dramat z własnego punktu widzenia. Czytelnik zaś pochyla się nad okruchami wspomnień, by w rozbitym zwierciadle dojrzeć obraz rozpadu rodziny i jego konsekwencji. Prysły złudzenia. Zerwały się więzi. Co pozostało? Zatruwająca życie trauma i być może daremny trud budowania narracji, która usprawiedliwi zło lub nada sens cierpieniu. To proza, która chwyta za gardło [...]. Tytułowe trucizny sączą się z każdego zdania tej niewielkiej objętościowo, ale bardzo esencjonalnej mikropowieści. Tekst wciąga czytelnika w wir rodzinnego dramatu, czyniąc go nie tyle uczestnikiem opisywanych zdarzeń, ile ich podglądaczem, świadkiem, który choć bezsilny, nie może pozostać obojętnym. [...] Trucizny są czymś więcej niż zwykłą ,,obyczajówką"". To po prostu dobry literacko tekst.z laudacji juryTen świetny debiutant długo czekał na to, by ktoś go zauważył. To wspaniale, że tak się stało. Wiem to wszystko, bo czytałem jego teksty ,,do szuflady"", a teraz mam przyjemność polecić rzecz, która dotyka z jednej strony czule, z drugiej - boleśnie bezkompromisowo. Opowieść o ojcowskim fatalizmie, napisana w duchu Daniela Magariela i ujęta w typową dla niego krótką formę, jest jednocześnie historią tego, co cenimy po utracie, i literackim requiem, w którym Piotr Dardziński udowadnia, że można znaleźć słowa, by opisać to, czego często nie umiemy zwerbalizować.Jarosław Czechowicz
Zdawać by się więc mogło, że polska literatura wyczerpała wszystkie zagadnienia dotyczące Józefa Czapskiego, a ostatnio wydana biografia pióra Erica Karpelesa i polska edycja nieco starszego opracowania Murielle Werner-Gagnebin, a także połączony z konferencjami festiwal poświęcony Czapskiemu powinny być jedynie podsumowaniem wieloletniej dyskusji o wybitnym malarzu, wszechstronnym krytyku sztuki i świadku burzliwej historii polsko-rosyjskiej. Nic bardziej mylnego! Nasza wiedza o twórczości, życiu i działalności społecznopolitycznej autora Oka wciąż nie jest kompletna, także pomimo starań Elżbiety Skoczek, która (...) sięga w zakamarki tajemnic jego biografii.Na książkę składają się szkice historyków, którym odkrywanie i rozpoznawanie epizodów z życia malarza dało asumpt do napisania ciekawych apendyksów do biografii; literaturoznawców czytających teksty drukowane i rękopisy dzienników, korespondencji i notatników zdeponowane w archiwach Instytutu Literackiego w Paryżu, Muzeum Narodowego w Krakowie i innych miejscach; wreszcie malarzy patrzących na dzieła Czapskiego okiem i sercem.(ze wstępu dra hab. Mirosława A. Supruniuka)
Inaczej niż większość opracowań poświęconych poezji Czesława Miłosza, książka Lecha Giemzy adresowana jest nie tylko do środowisk akademickich, ale także a może nawet przede wszystkim do szerokiego grona miłośników poezji współczesnej. Jej zaletami są więc przede wszystkim jasność wywodu, klarowność stylu oraz syntetyczność. Ta ostatnia cecha zasługuje na szczególne podkreślenie, bo autor opracowania zmierzył się przecież nie tylko z rozległym dorobkiem Noblisty, ale także z niezmierzonymi obszarami komentarzy, które otaczają dziś dzieła poety. Co z nich wybrać? Jakiego Miłosza pokazać? To pytania, które musiał sobie stawiać. Powiedzmy więc od razu: odpowiedzi, jakich udziela, w pełni satysfakcjonują. Badaczowi udała się nie lada sztuka: w niewielkim objętościowo tekście zdołał zmieścić kluczowe rozpoznania dotyczące twórczości poety, węzłowe punkty jego biografii oraz kilka oryginalnych interpretacji. Dowiemy się z książki o zasadach rządzących językiem poetyckim Miłosza, o predylekcji poety do synekdochy i liryki maski, o poetyce epifanii oraz mądrościowo-kontemplacyjnej strategii lirycznej; poznamy rolę pamięci i wyobraźni w dziele artysty oraz jego nieustanny głód świata.
Autor jednocześnie wybitny badacz literatury i pisarz oddał do rąk czytelnika monografię, która urzeka nie tylko lotnym, giętkim stylem, ale także przenikliwością obserwacji i pomysłowością analityczno-interpretacyjną. Unikając metodologicznego dogmatyzmu i apodyktycznych klasyfikacji, badacz słusznie podkreśla hybrydyczność pisarstwa Haupta, wymykanie się jego utworów ciasnym oczkom sieci pojęć gatunkowych lub tematycznych. Zarazem jednak monografista nie uchyla się od swego zasadniczego obowiązku: proponuje intrygującą hipotezę interpretacyjną, zapraszając czytelnika do detektywistycznej podróży w głąb tekstów. Jak nietrudno się domyślić, pod piórem wytrawnego interpretatora wyprawa ta staje się pasjonującą intelektualną przygodą. Zasadnicza teza pracy, mówiąca, iż cała twórczość Haupta wymierzona jest przeciw entropii i unifikacji nie tylko stopniowo obrasta gęstą pajęczyną poszlak, ale i poparta jest murem trudnych do podważenia dowodów. Nabieramy przekonania, że istotnie stanowi ona klucz do zrozumienia zasadniczych właściwości rozmaitych elementów Hauptowego dzieła i jego pisarskiej strategii. Że pozwala zrozumieć to, w jaki sposób pisarz kształtuje przestrzeń i czas w swoich opowiadaniach,jak kreuje bohaterów, w jakiej mierze korzysta z danych autobiograficznych, a wreszcie jak kształtuje styl wypowiedzi, bo u Haupta bogactwo tego świata przekłada się na bogactwo form artystowskiego opisu.
Opracowanie Agaty Kłopotowskiej obejmuje swym zasięgiem pełne spektrum twórczości Janusza Krasińskiego jego wiersze, dramaty i prozę. Co więcej: autorka wykorzystała nieznane dotąd wypowiedzi autora o sobie i swojej twórczości, zaczerpnięte z zarejestrowanych rozmów, które z nim przeprowadziła. Autorka pokazuje, że biografia Janusza Krasińskiego pełna nieoczekiwanych zwrotów, poruszających dramatów i radykalnych, nieoczywistych wyborów stanowi nie tylko wdzięczny materiał dla filmowego scenariusza, ale jest też matrycą twórczości autora, który jak niewielu polskich pisarzy XX i początku XXI wieku czuł się wezwany do świadectwa o faktach spychanych na margines zbiorowej świadomości. Twórczość autora Czapy jawi się zatem jako maskowana autobiografia, będąca nie tyle wyzwaniem, czy też wyznaniem, ile raczej właśnie świadectwem: swoistym prywatnym dokumentem, dającym wgląd w okrucieństwa minionego stulecia zarówno hitlerowskie, jak i stalinowskie. Poruszając się ze swobodą i swadą po rozległych i mocno zróżnicowanych obszarach twórczości pisarza, autorka ukazuje, w jaki sposób wspomniany imperatyw świadectwa kształtował charakterystyczną dla jego warsztatu predylekcję do opracowywania tych samych wątków w rozmaitych formach literackich, do ich ciągłej, nigdy niezakończonej rekontekstualizacji i reinterpretacji. Stopniowo z kart monografii wyłania się nie tylko obraz Krasińskiego-świadka, ale także Krasińskiego-artysty i mędrca, zatroskanego o świat, w którym przyszło mu żyć. Dobrze się stało, że autorka zdecydowała się na interpretację utworów różnych rodzajów i gatunków, ofiarowując nam w ten sposób szersze spojrzenie na dokonania pisarza i specyfikę form, jakimi się posługiwał.
Inaczej niż większość opracowań poświęconych poezji Czesława Miłosza, książka Lecha Giemzy adresowana jest nie tylko do środowisk akademickich, ale także a może nawet przede wszystkim do szerokiego grona miłośników poezji współczesnej. Jej zaletami są więc przede wszystkim jasność wywodu, klarowność stylu oraz syntetyczność. Ta ostatnia cecha zasługuje na szczególne podkreślenie, bo autor opracowania zmierzył się przecież nie tylko z rozległym dorobkiem Noblisty, ale także z niezmierzonymi obszarami komentarzy, które otaczają dziś dzieła poety. Co z nich wybrać? Jakiego Miłosza pokazać? To pytania, które musiał sobie stawiać. Powiedzmy więc od razu: odpowiedzi, jakich udziela, w pełni satysfakcjonują. Badaczowi udała się nie lada sztuka: w niewielkim objętościowo tekście zdołał zmieścić kluczowe rozpoznania dotyczące twórczości poety, węzłowe punkty jego biografii oraz kilka oryginalnych interpretacji. Dowiemy się z książki o zasadach rządzących językiem poetyckim Miłosza, o predylekcji poety do synekdochy i liryki maski, o poetyce epifanii oraz mądrościowo-kontemplacyjnej strategii lirycznej; poznamy rolę pamięci i wyobraźni w dziele artysty oraz jego nieustanny głód świata.
Wielką zaletą Inaczej przeżytej nowoczesności jest wyeksponowanie i analitycznie pogłębione ukazanie Bobkowskiego jako wybitnego artysty – Maciej Nowak dokonuje licznych i błyskotliwych mikroanaliz wybranych fragmentów dzieł, wpisuje je w konteksty sztuki polskiej i europejskiej, przywołuje ustalenia badaczy nowoczesności. Wiele tu stwierdzeń świeżych, odkrywczych, pokazujących autora Szkiców piórkiem w nowym i szerszym kontekście. Ważną część książki stanowi świetna analiza dziennika czasu wojny, równie zajmująco pisane są dokonania Bobkowskiego jako nowelisty, często – jak czytamy – znakomitego, wybitnego epistolografa, a także dramatopisarza, eseisty i publicysty. Dużą wartością monografii Nowaka jest to, że odwołuje się ona do tekstów dotąd niezbadanych, zwłaszcza archiwaliów z polskich, francuskich, amerykańskich i szwajcarskich bibliotek. Przywoływane są – w części o biografii Bobkowskiego – nawet relacje świadków z Gwatemali.
prof. dr hab. Maciej Urbanowski
Mamy do czynienia z monografią najwyższej próby. Książka nie jest obszerna – czyta się ją niemal jednym tchem! Niemniej otrzymujemy pełny, całościowy obraz dokonań pisarskich Bobkowskiego, rzucony na szerokie tło tego, co dziś nazywamy nowoczesnością. Lekkość, taneczna swoboda, z jaką Maciej Nowak porusza się po zawiłych obszarach biografii i twórczości pisarza – czujemy to od pierwszych stron rozprawy – mają twarde fundamenty w postaci wieloletnich kwerend i żmudnych studiów materiałowych. Dokonane przez badacza eksploracje w archiwach polskich i zagranicznych w radykalny sposób zmieniają nasz obraz zarówno biografii, jak i dzieł Andrzeja Bobkowskiego. Część monograficzną książki dopełnia pierwsza komentowana antologia tekstów Bobkowskiego, w wyborze i opracowaniu autora tomu.
prof. dr hab. Wojciech Kudyba
Choć twórczość Mariusza Wilka już od dawna ma u nas zarówno zagorzałych wielbicieli, jak i ustalone miejsce na mapie literackiej, to jednak wiele wskazuje, że pisarz wciąż funkcjonuje jako outsider, nie dbając ani o opinie literackich salonów, ani też o poszerzenie grona swych czytelników. Są wśród nich także badacze literatury, tyle że niezbyt liczni. Prozie autora Wilczego notesu poświęcano dotąd recenzje oraz drobne artykuły naukowe. Napisana przez Monikę Krajewską praca ma więc – jako pierwsza monografia twórczości wspomnianego pisarza – trudne do przecenienia zadanie oswojenia Wilka z szerszą publicznością literacką.
Książka sytuuje się na pograniczu historii literatury i krytyki literackiej. Autorka wybiera sposób pisania bliski raczej wysokiemu esejowi niż dysertacjom literaturoznawczym. Proza Mariusza Wilka – wielojęzyczna, wielogatunkowa, niezwykle bogata i hybrydyczna – niełatwo daje się pochwycić i zamknąć w ramy literaturoznawczych kategorii. Narzędzia współczesnych metodologii zdają się z niej ześlizgiwać, osadzając w umysłach i językach badaczy gorycz zawodu i niespełnienia. Pisarstwo autora Wołoki – trochę tak jak północne krainy przezeń opisywane – wymaga bowiem zamieszkania, empatii, wrośnięcia. A zatem opisywania go nie od zewnątrz – z piedestału badacza, który zawsze wie lepiej – lecz od wewnątrz: z punktu widzenia współuczestnika i wielbiciela. Dopiero wtedy odkrywa przed nami swoje najważniejsze walory. Taką właśnie – empatyczną – perspektywę opisu wybiera Monika Krajewska, starając się patrzeć na dzieło pisarza jego oczami, nie stroniąc jednocześnie od ujawniania swego osobistego stosunku do prezentowanych utworów.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?