Wielką zaletą Inaczej przeżytej nowoczesności jest wyeksponowanie i analitycznie pogłębione ukazanie Bobkowskiego jako wybitnego artysty – Maciej Nowak dokonuje licznych i błyskotliwych mikroanaliz wybranych fragmentów dzieł, wpisuje je w konteksty sztuki polskiej i europejskiej, przywołuje ustalenia badaczy nowoczesności. Wiele tu stwierdzeń świeżych, odkrywczych, pokazujących autora Szkiców piórkiem w nowym i szerszym kontekście. Ważną część książki stanowi świetna analiza dziennika czasu wojny, równie zajmująco pisane są dokonania Bobkowskiego jako nowelisty, często – jak czytamy – znakomitego, wybitnego epistolografa, a także dramatopisarza, eseisty i publicysty. Dużą wartością monografii Nowaka jest to, że odwołuje się ona do tekstów dotąd niezbadanych, zwłaszcza archiwaliów z polskich, francuskich, amerykańskich i szwajcarskich bibliotek. Przywoływane są – w części o biografii Bobkowskiego – nawet relacje świadków z Gwatemali.
prof. dr hab. Maciej Urbanowski
Mamy do czynienia z monografią najwyższej próby. Książka nie jest obszerna – czyta się ją niemal jednym tchem! Niemniej otrzymujemy pełny, całościowy obraz dokonań pisarskich Bobkowskiego, rzucony na szerokie tło tego, co dziś nazywamy nowoczesnością. Lekkość, taneczna swoboda, z jaką Maciej Nowak porusza się po zawiłych obszarach biografii i twórczości pisarza – czujemy to od pierwszych stron rozprawy – mają twarde fundamenty w postaci wieloletnich kwerend i żmudnych studiów materiałowych. Dokonane przez badacza eksploracje w archiwach polskich i zagranicznych w radykalny sposób zmieniają nasz obraz zarówno biografii, jak i dzieł Andrzeja Bobkowskiego. Część monograficzną książki dopełnia pierwsza komentowana antologia tekstów Bobkowskiego, w wyborze i opracowaniu autora tomu.
prof. dr hab. Wojciech Kudyba
Choć twórczość Mariusza Wilka już od dawna ma u nas zarówno zagorzałych wielbicieli, jak i ustalone miejsce na mapie literackiej, to jednak wiele wskazuje, że pisarz wciąż funkcjonuje jako outsider, nie dbając ani o opinie literackich salonów, ani też o poszerzenie grona swych czytelników. Są wśród nich także badacze literatury, tyle że niezbyt liczni. Prozie autora Wilczego notesu poświęcano dotąd recenzje oraz drobne artykuły naukowe. Napisana przez Monikę Krajewską praca ma więc – jako pierwsza monografia twórczości wspomnianego pisarza – trudne do przecenienia zadanie oswojenia Wilka z szerszą publicznością literacką.
Książka sytuuje się na pograniczu historii literatury i krytyki literackiej. Autorka wybiera sposób pisania bliski raczej wysokiemu esejowi niż dysertacjom literaturoznawczym. Proza Mariusza Wilka – wielojęzyczna, wielogatunkowa, niezwykle bogata i hybrydyczna – niełatwo daje się pochwycić i zamknąć w ramy literaturoznawczych kategorii. Narzędzia współczesnych metodologii zdają się z niej ześlizgiwać, osadzając w umysłach i językach badaczy gorycz zawodu i niespełnienia. Pisarstwo autora Wołoki – trochę tak jak północne krainy przezeń opisywane – wymaga bowiem zamieszkania, empatii, wrośnięcia. A zatem opisywania go nie od zewnątrz – z piedestału badacza, który zawsze wie lepiej – lecz od wewnątrz: z punktu widzenia współuczestnika i wielbiciela. Dopiero wtedy odkrywa przed nami swoje najważniejsze walory. Taką właśnie – empatyczną – perspektywę opisu wybiera Monika Krajewska, starając się patrzeć na dzieło pisarza jego oczami, nie stroniąc jednocześnie od ujawniania swego osobistego stosunku do prezentowanych utworów.
Jeśli mnie intuicja nie myli, pod maską królowej karnawału kryje się twarz samej Moniki Milewskiej. Poetki, przeżywającej losy świata niczym zdarzenia własne, prywatne. Chwyta ich przebiegi nowym sposobem, zaskakująco, z nadzieją, a chwilami pewnością, że odkrywa ich ukryte sensy i ma na nie wpływ. To wiersze pisane niezmiernie utalentowaną ręką. Ich treść pod okiem Czytelnika rośnie, obejmuje, nie pozwala odejść. Wiersze dobitne, ale dzięki po mistrzowsku kształtowanemu językowi w jakiś sposób skromne. Słowem takie, których nie da się łatwo zapomnieć."" - Piotr Mldner-Nieckowski""Czas łagodny, a zaraz krwawy. Miejsce łagodne, a zaraz krwawe. Poezja Moniki Milewskiej łatwo przemyka między epokami, między dobrem a złem. Ta łatwość jest okrutna. Podszyta absurdem, który jest koniecznością chwili i koniecznością wieczności. Jabłko i głowa zabitego przez snajpera chłopca mówią tym samym językiem."" - Krzysztof BieleckiPublikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Krzysztof Lipowski nie nadaje swoim bohaterom nazwisk ani imion. W cechy indywidualne też wyposaża ich bardzo oszczędnie. Tym, na czym przede wszystkim się skupia, są wzajemne relacje bliskich sobie, choć rozdzielonych przez los osób. Ma się wrażenie, że miniatury zapełniają ludzie przegrani, którzy zgubili w życiu coś istotnego, a mimo to zwycięzcy, bo w obliczu spraw ostatecznych odnajdują na nowo swe człowieczeństwo. W tej interesującej prozie słowa, rzeczy i zdarzenia pojawiają się na jednej płaszczyźnie, bez szczególnych wyróżnień, a oszczędny język autora sprawia, że to, co ważne, dzieje się głównie poza słowami. Wszystko razem zaś buduje niezwykły klimat, wciągający czytelnika w wir spraw, między którymi zdaje się istnieć sieć połączeń, choć do końca nie ma się co do tego pewności."" - Zbigniew Zbikowski""Czytelnicy lubią długie powieści... A jednak są powody, by pewne rzeczy zapisywać w formie miniatur. Czasami miniatura prozatorska jest po prostu ekwiwalentem wiersza. Miniatury Krzysztofa Lipowskiego należą do innego typu. Mówią o spięciach, dramatach rodzinnych, niedopowiedzeniach. To takie opowiadanie, po którym powinna zapaść cisza, w której jest miejsce na krzyżujące się emocje i na pytania, na które nie ma odpowiedzi."" - Anna NasiłowskaKrzysztof Lipowski (1961) jest doktorem nauk humanistycznych i pracuje jako nauczyciel w Krokowej. W latach 1988-1990 przebywał na stypendium Fundacji Otto Beneckego w Berlinie Zachodnim. Po powrocie do Polski współredagował gdańskie pismo literacko-artystyczne Przedproża. W roku 1993 studiował literaturę na uniwersytecie w Tybindze w Niemczech (stypendium prywatne In Memoriam Willy Drost). Prowadził również cykl wykładów Elementy kultury niemieckiej na Uniwersytecie Gdańskim w roku akademickim 2019/2020. Opublikował książki: Miód i wosk (2008), Skorpion na policzku. Słowo i obraz w twórczości Bronisława Linkego (2014), Last train. Opowiadania i eseje (2019).Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Aniu, masz dar dobierania i łączenia słów w taki sposób, że pomiędzy nimi, ponad nimi, wokół nich powstaje PRZESTRZEŃ CZYSTEJ, SUBSTANCJALNEJ POEZJI. I w tej przestrzeni człowiek czuje się jak w innym wymiarze, gdzieś, gdzie nie ma nic banalnego, nic trywialnego, nic, co by odwracało uwagę od tego, co w człowieku wewnętrzne, istotne... sama nie wiem, jak to nazwać... Piękne."" - Maria Jentys-Borelowska o wierszach Anny Bernat z tomiku Miłość i drzewa w liście do autorki""Żeby mieć coś do powiedzenia, trzeba coś przeżyć, a przede wszystkim uważnie patrzeć. Bohaterowie wierszy Anny Bernat jesiony, wierzby, topole to uważni i cierpliwi obserwatorzy życia w rozmaitych jego przejawach. I choć mówią do nas ściszonym tonem ledwie szmerem liści ich głos jest doniosły. Dotyczy bowiem spraw ważnych, przykrych, bolesnych. Łatwego pocieszenia w tej liryce nie znajdziemy, ale promyk nadziei owszem."" - Andrzej AppelAnna Bernat poetka, autorka m.in. tomików wierszy: Biała Wyspa, Niepokoje starej nocy, Zniebowstąpienie, Wiersze na dzień powszedni, Miłość iliście i najnowszego Miłość i drzewa. Anna Bernat jest także autorką telewizyjnego cyklu: Wiersze na dzień powszedni w reżyserii i interpretacji Aleksandra Bardiniego. Tworzy też popularne programy telewizyjne dla dzieci. Jednak głównym medium wyrazu artystycznego dla poetki są audycje radiowe. Napisała wiele słuchowisk poetyckich dla Teatru Polskiego Radia. Wiersze znajdujące się w tomiku Miłość i drzewa były prezentowane w Teatrze Polskiego Radia przez wybitnych aktorów, od 1970 roku, czyli roku debiutu poetki, m.in. przez Magdalenę Zawadzką, Aleksandra Bardiniego, Grażynę Barszczewską, Stanisławę Celińską, Annę Dymną, Ewę Ziętek, Edytę Jungowską, Annę Nehrebecką, Annę Polony, Bronisława Pawlika, Maję Komorowską, Zofię Kucówną, Franciszka Pieczkę, Andrzeja Ferenca, Zofię Rysiówną. Może dlatego o Annie Bernat mówi się poetka, radiowa.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Ciągi skojarzeń, szarady słowne, fajerwerki wyobraźni oto żywioł poezji Andrzeja Dorobka. Podtytuł książki translacje muzyczne zdaje się sugerować, że zawiera ona przekłady tekstów piosenek, zwłaszcza że autor poprzedza każdy wiersz tytułem jakiejś piosenki. Ale nic z tego, te kultowe songi stanowią jedynie punkt wyjścia do autonomicznych utworów poetyckich, pisanych z dużym rozmachem, zarówno w warstwie formalnej, jak i znaczeniowej. A nad wszystkim unosi się duch kontrkultury lat 60. i 70. zeszłego stulecia."" - Andrzej Appel""Gdy w połowie ubiegłego stulecia muzyka rockowa opanowała stacje radiowe, nikt nie dopatrywał się w niej poezji. Gdy w 2016 roku Nagrodę Nobla otrzymywał Bob Dylan, opinia społeczna była podzielona. Czy to jest literatura? Czy to jest poezja godna najważniejszej nagrody literackiej? Tomik Andrzeja Dorobka, nawiązujący tak mocno do najważniejszych światowych, ale i polskich utworów muzyki rockowej, jest dowodem, że rock to poezja. Że najlepsze rockowe teksty się z niej wywodzą i... do niej wracają. Tak, jak wróciły w wierszach prezentowanych w tym tomiku. To uczta dla miłośnika poezji i miłośnika rocka. To książka dla każdego intelektualisty, który wie, że człowiek jest na tym świecie niczym toczący się kamień."" - Małgorzata Karolina Piekarska
Wiersze Agnieszki Stabro dobrze się czyta. Nie rzucają czytelnikowi kłód pod nogi, roztaczają przed nim pastelowe krajobrazy. Subtelna metaforyka, koloryt miejsc, otwartość na urodę świata. Z drugiej strony emocjonalny konkret i pozbawiony złudzeń ogląd rzeczywistości. Jeśli zatem błoga atmosfera chorwackich miasteczek, to również sponiewierany zamachami Paryż. Jeśli nagłe olśnienie podczas pocałunku, to także ból po rozstaniu. Poza tym coś jeszcze pomiędzy słowami."" - Andrzej Appel""Ląd i lot. Stałe i niestałe. Teraz i nigdy. Poezja Agnieszki Stabro chwyta chwilę, lecz nie prosi, by trwała. Chwila jakże tu lekka może umykać. Ma święte prawo istnieć ułamek sekundy. Przecież do tego jest stworzona. Wszystko dzieje się tymczasem. Pośród czegoś więcej. To więcej jest niewypowiedziane. Zatem mamy słowo, a wokół niego nieodgadnioną aureolę ulotnej świętości satelicką przestrzeń, satelicki oddech, satelicki dotyk. Drugi człowiek jest portem, do którego się zawija, by zadać kilka pytań o to, co mija; a potem znów płynąć. Bo żeby trwać to niemożliwe. Świat wciąż znika. Uczmy się nie czekać."" - Krzysztof BieleckiAgnieszka Stabro urodziła się 9 czerwca 1987 roku w Warszawie. Autorka tomików poezji i beletryzowanych biografii. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów i Wydawców COPYRIGHT POLSKA. Absolwentka Wiedzy o Kulturze oraz Animacji Kultury na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała w miesięczniku Kraków, piśmie Topos, a także w kwartalniku Podgląd. Opracowała i opatrzyła wstępem dwa wybory wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Tłumaczka z języka francuskiego korespondencji Camille Claudel, włączonej do beletryzowanej biografii rzeźbiarki pt. Masz na imię Camille oraz libretta Jules'a Barbiera i Michela Carrgo do opery Faust Charles'a Gounoda dla Opery Wrocławskiej. W roku 2020 stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
W wiersze Doroty Koman wdarł się czas. Ale nie taki, jakiego byśmy się spodziewali, prowadzący nas po bożemu, od punktu a do punktu b. Tu przyszłość wypada ze swoich ram i odzywa się echem w przeszłości, a obie te wieczne, niezmierzone chwile ogarnia dzień dzisiejszy, dość pojemny, by zmieściły się w nim plany i wspomnienia, nadzieje i rozczarowania, młodość i umieranie. Ironia, czasem gorzka, czasem przez łzę pogodna znak firmowy tej poezji jest na tyle hojna, że nie wyklucza tego, co nazwę w obcym języku: tendresse. A drobiazgi, efemerydy codzienności, podpatrzone lub podsłuchane jakby mimochodem i do żywego zapamiętane, znalazłszy kąt w celnych, ściszonych wersach, urastają do rangi najważniejszych współrzędnych życia. Książka Doroty Koman przynosi wiersze dedykowane tym, którzy pięknie nie dorośli. Precyzyjne, powściągliwe, nierzadko dotkliwe, warte są wielokrotnej lektury."" - Jerzy Jarniewicz""Nazwanie tego zbioru książką pandemiczną byłoby grubą przesadą, a jednak można się chyba pokusić o taką naciąganą trochę interpretację. Kilka wierszy traktuje o obecnej pandemii wprost i są to utwory mocne, ale nie o to tylko chodzi. Poczucie izolacji i psychicznego dyskomfortu stale towarzyszy lekturze tej książki. Oszczędnym stylem poetka diagnozuje przestrzeń ludzkich spraw, nie pozostawiając zbyt wielu złudzeń."" - Andrzej AppelDorota Koman poetka, redaktor książek, krytyk literacki, popularyzatorka czytelnictwa. Wydała dziewięć tomików: od Freud by się uśmiał (Wydawnictwo Miniatura, Kraków 1992) do Maszyny do czytania (Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2015). Tomy z wyborami jej wierszy wydane zostały na Białorusi 36 m2 myśli, tłum. Andrej Khadanovich; Słowacji Maszyna do czytania, tłum. Peter Milk; w Bułgarii Wszystkie czułe słowa, tłum. Łyczezar Seliaszki (wydanie bułgarsko-polskie). Wiersze tłumaczono też m.in. na języki: angielski, niemiecki, czeski, węgierski. Śpiewa wiersze, nagrała dwie płyty: Te wszystkie kolory we mnie i Nie zawsze święta kolęda i pastorałka. Od 1993 roku należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Omawiane w tej książce teksty dokumentarne, reportażowe i literackie prowadzą ze sobą jawny bądź ukryty dialog, odsyłają do całości, która, pomimo olbrzymiej wielojęzycznej biblioteki tekstów, kryje wiele tajemnic. Wiedza historyczna przyswojona za pośrednictwem wstrząsu poprzez zdumienie wyzbywa się białych plam. Prawdomówność relacji wzmagają przeżycia biograficzne, w których zwykle emocjonalność wyznań wiąże się z intelektualnym dystansem.Fragmenty, zapiski, studia, epigrafy uzupełniają się nawzajem, dążąc do oglądu syntetycznego, wielkie dzieła operujące materiałem niezliczonych przypadków ludzkich w sposób złudny wyczerpują temat, ale definitywny tekst o złowrogim >, rozstrzygający i wyjaśniający, nie jest możliwy. Jedno jest pewne: literatury wielu krajów poświęcone istocie i konsekwencjom totalitaryzmów wieku XX, w tym tragicznym doświadczeniom łagrów i zesłań, łączy obowiązek dawania świadectwa - przeciwko zapomnieniu i obojętności. To przede wszystkim"". - Wojciech Ligęza
Całemu zbiorowi nadana została przejrzysta i logiczna struktura, która sprzyja uważnej lekturze przyszłego odbiorcy i jednocześnie pozwala uniknąć możliwego w takich zbiorach wrażenia braku spójności lub ewentualnej przypadkowości skomponowanej ad hoc książki. Zdecydowanie mamy do czynienia z przemyślaną koncepcją, za którą stoi także określona wizja tego, czym jest krytyka literacka i jakie są jej fundamentalne powinności.
Tak, autor książki ma świadomość swojego fachu, a jednocześnie zdecydowanym gestem odrzuca pokusę powierzchownego utylitaryzmu i unika ściśle pragmatycznego podejścia, stawiając sobie za cel – co szczególnie cenne – poszukiwanie istoty opisywanych przez siebie zjawisk. Warto jednocześnie podkreślić, że nie jest w swoich tekstach krytykiem dogmatycznym. Charakteryzuje go postawa, której istotą jest raczej stawianie pytań i inspirowanie dalszej lektury niż udzielanie gotowych, podręcznikowych w swej naturze odpowiedzi. Nie oznacza to jednak, że autor unika jednocześnie formułowania wyrazistych opinii i ocen. Przeciwnie, zgodnie z najlepszą tradycją krytycznoliteracką horyzont aksjologiczny czyni on istotnym punktem odniesienia dla swojego myślenia o literaturze.
Kolejne części książki składają się z serii szkiców poświęconych Andrzejowi Zawadzie, Łukaszowi Musiałowi, Marcinowi Pliszce, pisarstwu Juliana Kornhausera, Wojciecha Kassa, Stanisława Barańczaka, Feliksa Netza, Heleny Raszki, Bogusława Kierca, Ewy Lipskiej i Adama Zagajewskiego.
(z recenzji wydawniczej dr. hab. Pawła Panasa)
Mariusz Olbromski to miłośnik Kresów, kultury z nimi związanej i pięknych postaci. Wie, że nie da się o tym śpiewać w pracach kulturoznawczych czy albumach. Zaprzęga więc do tej roli poezję, dobierając te środki wyrazu, które wykorzystują własny temperament artystyczny i zarazem idealnie służą przypominaniu klimatu Kresów, mądremu zachwytowi ich urodą. W tym świetle pojawiają się nie tylko krajobrazy. To także sylwetki ludzi, którzy wyrośli na ziemi historycznie polskiej, choć politycznie i społecznie już dziś obcej. Takiej, którą odwiedzamy myślą, pamięcią. Mariusz Olbromski kieruje ku niej, do jej dzisiejszych gospodarzy, słowa pełne ciepła i soczystych barw."" - Piotr Mldner-Nieckowski""Liryczny szlak Mariusza Olbromskiego, choć przeszły i tęskny, jest pełen światła. Ścieżki są jasne. Urok życia zdaje się oczywisty. Zatrzymane czasy, zatrzymane miejsca kolejny raz rozmawiają z czytającym. Utwory przynoszą urzeczenie tradycją, romantyczną Polską, Kresami, także tamtą poetyką: miarą wiersza, obrazowaniem. Nic nie dożywa swoich dni. Trwa."" - Krzysztof Bielecki
Największy lęk, ale i fascynację, rodzi to, co nieznane dlatego wiosenny atak epidemii i związane z nim zamknięcie było doświadczeniem tak dojmującym. Na szczęście obostrzenia i zakazy nie obejmowały jednej ważnej dla człowieka czynności pisania.Ogłoszony przez Instytut Literatury konkurs na dzienniki pandemiczne przyniósł 260 nadesłanych tekstów. W niniejszym tomie prezentowane są fragmenty 24 wyróżnionych przez jury prac. Strategie pisarskie autorów różnią się tak, jak różniły się ich sposoby radzenia sobie z nową sytuacją: od wiwisekcji języka, jakim o epidemii mówimy, przez reportażową ewidencję zdarzeń, po autoterapeutyczne wyznania. Utrata pracy, trudne relacje rodzinne, rozstania i powroty, osobliwości zdalnego nauczania, radość z obecności rybików cukrowych i wyimaginowanych przyjaciół, bzy, który nigdy nie pachniały tak intensywnie, szukanie odpowiedzi w literaturze i zwykłe próby utrzymania się na powierzchni falującej groźnie rzeczywistości intymne historie i słowne fotografie pisane w bólu, z wściekłością, czasem rezygnacją, ale i z humorem i nadzieją.I być może rację mają ci, którzy twierdzą, że aby w pełni zrozumieć pandemię, musimy poczekać ispojrzeć na nią z dystansu. Ale jeśli ktoś będzie chciał kiedyś wniknąć w stan naszego ducha z czasów pierwszego zamknięcia, będzie musiał sięgnąć do bezpośrednich zapisów z tamtych dni takich jak ta.
Błyskotliwe, pełne czarnego humoru aforyzmy, erudycyjna, autoanalityczna proza, zaskakujący poemat covidowy „Świat w grupie ryzyka” zawiera zwycięskie prace konkursu Dziennik pandemiczny autorstwa Walerego Butewicza (1983), Jacka Adamczyka (1958) i Miłosza Tomkowicza (2000). Ogłoszony wiosną 2020 r. konkurs miał na celu wyłonić najciekawsze artystyczne świadectwa czasu pierwszej fazy pandemii. Prace docenione przez jury eksploatują formę dziennika na odmienne sposoby, ale łączy je wartość artystyczna, żywiołowy język oraz intelektualna śmiałość reprezentujących trzy różne generacje pisarzy.
Walery Butewicz wnosi do literatury polskiej własne brzmienie, własny dowcip językowy, nowe słowa, pewne rekonstrukcje. Tekst faluje, nabiera mocy, słabnie, aby znów się wznieść. Skrzy się od akcentów i zwrotów akcji. Świat [jest] pandemiczny nie tylko z powodu koronawirusa.
Utwór Walerego Butewicza to dzieło niewielkie, ale wybitne.
prof. dr hab. Piotr Müldner-Nieckowski
Jacek Adamczyk: „Oto najważniejsza cecha tej prozy – wodzenie czytelnika za nos po to, aby się nauczył niedawania się za nos wodzić. Mamy więc atrakcyjne przeglądy lektur, koncepcji, pomysłów i braków pomysłu, ale autor nam te atrakcje sprowadza do sygnałów, niczego nie rozwija dalej niż potrzebna aluzja.
Proza to więc trudna, ale i wciągająca. Czujemy, że wchodzimy do Sezamu. Znakomity utwór, choć stawiający czytelnikowi solidne wymagania”.
prof. dr hab. Piotr Müldner-Nieckowski
Miłosz Tomkowicz nadał opowieści o pierwszych miesiącach pandemii w Polsce postać serii układających się w spójny poemat wierszy. Sprawnie łączy frazy i tematy zaczerpnięte z przekazów medialnych dotyczących rozwoju koronawirusa w Polsce i na świecie z motywami biblijnymi i mową potoczną. Sięga po anegdotę, odwołuje się do technik reportażowych, żongluje konwencjami językowymi. Umiejętnie posiłkuje się przy tym graficznymi środkami zapisu.
Z całości zaś przebija aura wszechogarniającej rozpaczy, przeczucia chaosu wynikającego z rozpadu dotychczasowego spójnego obrazu świata.
dr hab. Roman Bobryk
Antologiami konkursowymi takimi jak Głód rządzi żywioł przypadkowości: do wypadkowej gustów jurorów w danym miejscu i czasie, ich kondycji fizycznej, psychicznej i moralnej dochodzą bardzo subiektywne, wsobne i hermetyczne, niekiedy nawet dla samego jurora, kryteria. A gdy w grę wchodzi wybór wierszy z pełnych projektów książek poetyckich, wspomniane kryteria działają wykładniczo: następuje proces ponownej selekcji, wiersze przypadkowo, acz i w wyniku premedytacji jurorów zaczynają ze sobą dialogować, wzajemnie się uzupełniać tudzież wykluczać. I tak wiersze-klamry misternie ułożonego tomu stają się częścią, dwu-, trzyelementowego zbioru nowej całości, nowego porządku, organizmu kreowanego, ożywianego lub reanimowanego w granicach i w polu określonego (lub właśnie nieokreślonego) języka. Wiersz-przyczyna i wiersz-skutek zamieniają się miejscami. Wiersze ostatnie bywają wierszami pierwszymi, a wiersze-elementy cyklu odzyskują, mniej lub bardziej słusznie, niepodległość i prawo osobnego głosu. Rafał Gawin, Zamiast wstępu
Nagroda główna w II Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy” w kategorii liryka
„Forma jest tutaj wyłącznie pretekstem do snucia opowieści o korpo- i kapitałorzeczywistości, która zamyka się nie tylko w openspace’ach, biurach i na halach produkcyjnych; w rytmie protestów ulicznych, emigracji zarobkowych i wewnętrznych, ale też historii chorób i afektów, trochę jakby rzadziej zwanych miłością. Kowal gra przemyślane akordy, a do polifonicznych chórków zaprasza ulubionych artystów, ale także i ptaki (już nadobecne w debiucie), uosobienie wysokich lotów i przestrzenności tej wartkiej dykcji. Rozważa wyłącznie poważne propozycje melodii, bo przecież (cytat) „nikt nie będzie za dwa czterysta robił z siebie durnia”. Drzewa są ścinane, by postawić płot. Ofertę trzeba dopasować, a za udział w rekrutacji serdecznie się dziękuje. A wszystko to przy wykorzystaniu języka z pogranicza hiphopowej nawijki, hipsterskiej postpiosenki i lirycznego wiersza zaangażowanego.”
(z laudacji jury)
Damian Kowal, ur. 1990 w Legnicy. Studiował nauczanie języka francuskiego, etnologię i antropologię kulturową oraz filozofię. Robił w życiu wiele rzeczy, ale od jakiegoś czasu zawodowo zajmuje się oprowadzaniem ludzi i edukacją ekologiczną. Czterokrotnie nominowany do nagrody głównej w konkursie im. Jacka Bierezina, w 2013 roku laureat nagrody publiczności w tymże. Wydał książkę z wierszami pt. Najmniejsze przeboje z Tristan da Cunha (2016), publikował m.in. w „Arteriach”, „Cegle”, „artPapierze” i „Stonerze Polskim”. Czasami pisze o muzyce na screenagers.pl, częściej na swoim fanpage’u Nieskończona Studnia Potencjału, gdzie również tworzy miksy. Jako volkhvy nagrał epki a mournful rhapsody in memory of cat oraz Death is death, jako Efrem wydał płytę Foli. Ptasiarz, mikol i zbieracz kamieni. Lubi nudne sporty i muzykę ambient.
Wyróżnienie w II Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką ,,Nowy Dokument Tekstowy"" w kategorii lirykaŁukasz Barys wybrał dość znamienną strategię łączenia tradycji z nowoczesnością i klasyki z awangardą, co już sygnalizuje na poziomie mott, wykorzystując w nich cytaty z Czesława Miłosza i Andrzeja Sosnowskiego. I zaraz niespiesznie uruchamia metodyczne serie fraz, z których buduje logiczne koncepty, przełamując je surrealistycznymi wtrętami i ontologicznymi pytaniami o śmierć i miłość. Przewrotnie: jakby podmiot tych wierszy nie miał innego wyjścia, a był pogodzony z brakiem i nadmiarem jednocześnie.(z laudacji jury)Łukasz Barys, ur. 1997 w Pabianicach. Student filologii polskiej i prawa na Uniwersytecie Łódzkim. Laureat konkursów poetyckich. Pisze wiersze i prozę
„Iskra i kamień jest książką, która nie pozostawia obojętną. Ujęła nas – ba, podbiła! werdykt wydany został w trybie aklamacji – niezwykle zręczna polifoniczna budowa, chciałoby się powiedzieć – stosowana ze znakomitym efektem „zmienna ogniskowa”, pozwalająca zbliżać się do głównego bohatera, artysty i bawidamka, w sposób zawsze zapośredniczony: poprzez relacje, recenzje jego prac, opinie jego przyjaciół i ludzi mu niechętnych. Całość portretu, podana w mikropowieściach, tworzy nie tylko niejednoznaczny i intrygujący konterfekt fikcyjnego artysty, lecz także ułamkowy, ale w tej ułamkowości wyjątkowo trafny obraz sztuki popularnej XX wieku, świata podzielonego żelazną kurtyną, wyobraźni kultury masowej i pytań o sztukę jako (nie)zdolną do opowieści prawdziwych o prawdziwych ludziach.”
Nagroda główna w kategorii epika w II Ogólnopolskim konkursie na Książkę Literacką Nowy Dokument Tekstowy”.
Trwa wojna w Iraku. Pustynny włóczęga Malik al-Suri najmuje się u mędrca Kadiego do szpiegowania wrażych wojsk niosących bezpieczeństwo i stabilizację. Tymczasem generał Melville, humanista i esteta, przygotowuje się do przyjęcia międzynarodowego kontyngentu w bazie wojskowej Babilon, a swojski wojak Seba osiąga gotowość bojową grając w ping-ponga. Dwie kultury przyglądają się sobie, podczas gdy John Rambo walczy niestrudzenie w telewizorach świata...Marta Kozłowska to nie tylko kuglarka żonglująca wątkami, postaciami i konceptami, ale również prestidigitatorka języka. Demonstruje nam sztuczki oparte na zręczności i szybkości skojarzeń, bizantyjskich enumeracjach, zdaniach giętkich jak arabeski. Mimo kompaktowych rozmiarów książki, B.Bomb imponuje rozmachem geograficznym, antropologicznym i językowym. Cóż to za byt literacki? Minipowieść z kluczem? Surrealistyczna powiastka filozoficzna? Koszarowe opowieści rodem z Paragrafu 22? Nieznana baśń Szeherezady? Autorka miesza, wstrząsa i podaje nam wielowarstwowy, porywający pastisz. Marta Kozłowska pisze prozę w swojej przewrotności orzeźwiającą, a wręcz ozdrowieńczą.
Powstanie związku zawodowego Solidarność w 1980 roku przeorało dogłębnie Polskę oraz było zaczynem głębokich zmian w Europie Środkowo-Wschodniej. Wprawdzie trwałe zmiany o charakterze strukturalnym nie nastąpiły od razu, lecz niemal po dekadzie, niemniej fakt, że siłowe zdławienie Solidarności przez stan wojenny nie unicestwiło idei, które ją ożywiały, świadczy o sile tego ruchu. W bieżącym numerze Nowego Napisu nie zajmujemy się raczej dalszymi konsekwencjami zaistnienia wolnego związku zawodowego w państwie komunistycznym rezerwując sobie prawo do tego w przyszłości. Piszemy za to o samym fenomenie z lat 19801981 w przekonaniu, że było to zjawisko wyjątkowe w historii Polski.
Warto, żeby szerszej zobaczono, że mamy tu swoją wrażliwość i wielkie kulturalne bogactwo. Nie mamy kompleksów. Zakompleksionych zapraszamy do nas mówi Marian Kisiel, poeta i literaturoznawca z Uniwersytetu Śląskiego w wywiadzie otwierającym dział Ars Silesiae. Tematem, który szczególnie interesuje nas w tym numerze, jest bowiem Śląsk i jego kultura. Pytamy, czym różni się od tej, którą tworzy się w innych rejonach Polski i badamy, skąd biorą się nieporozumienia pomiędzy centralą a Śląskiem.W dalszej części Andrzej Szpulak przypomina dzieła Kazimierza Kutza, a Marta Kwaśnicka omawia jedną z ostatnich premier w Teatrze Śląskim głośnego Dracha Szczepana Twardocha w reżyserii Roberta Talarczyka. Sam reżyser, a zarazem dyrektor Teatru Śląskiego, w rozmowie z Markiem Trojanem opowiada o swojej wizji teatru lokalnego: Chcemy, żeby widzowie po obejrzeniu spektaklu czuli się lepsi, przeżyli szczególne katharsis, które sprawi, że powiedzą o sobie jesteśmy niezwykli. Bo jak ktoś im mówi wy jesteście jak Indianery w rezerwacie, to może to jest obraźliwe, ale z drugiej strony też ich indywidualizuje. Zagadnienie odrębności literatury pisanej na Śląsku badamy za sprawą eseju Magdaleny Pospieszałowskiej oraz tekstu Jakuba Skurtysa, który przybliża działalność Instytutu Mikołowskiego w dwudziestolecie jego istnienia.W dziale Ars Poetica swoją sztukę pisania prezentują Wojciech Brzoska, Waldemar Jocher, Zbigniew Machej i Jarosław Jakubowski, którego dramat Buława wraz ze szkicem Katarzyny Wójcik na jego temat również znalazł się w tym numerze. Wiersze Brzoski i Jochera przeczytać można w dziale Liryka obok twórczości Anny Adamowicz (opatrzonej szkicem Moniki Glosowitz), Adama Pluszki (o którego wierszach pisze Dawid Kujawa), Jana Barona (w towarzystwie tekstu Ewy Bartos) oraz fragmentów poemiksu Joanny Mueller i Joanny Łańcuckiej opisanych przez Przemysława Rojka.Łukasz Orbitowski prezentuje fragmenty nowej powieści Kult, a Piotr Wojciechowski trzy opowiadania ze zbioru Przebierańcy i przechodnie. Całość domyka wnikliwy esej Pauliny Dąbkowskiej na temat twórczości i postaci wielkiego artysty, Zdzisława Beksińskiego, którego prace stanowią o sile oprawy graficznej pierwszego numeru Nowego Napisu, wydanego już pod egidą nowo powstałego Instytutu Literatury.W numerze:Anna Adamowicz, Jan Baron, Zdzisław Beksiński, Wojciech Brzoska, Waldemar Jocher, Jarosław Jakubowski, Marian Kisiel, Joanna Łańcucka. Zbigniew Machej, Joanna Mueller, Łukasz Orbitowski, Adam Pluszka, Robert Talarczyk, Piotr Wojciechowski.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?