Poezja Piotra Fluksa, osadzona głęboko w tradycji kultury śródziemnomorskiej, próbuje zarówno dokonać bilansu historii, jak służyć za komentarz do wydarzeń bieżących, oświetlając je refleksją uniwersalną, a więc wpisując w podstawowe kategorie i opozycje: dobra i zła, wolności i zniewolenia, tradycji i postępu. Ocenę konkretnych wydarzeń historii wypiera pesymistyczna historiozofia z toposem theatrum mundi. Jest to spojrzenie klasyka zatroskanego zalewem wszelkich odmian barbarzyństwa i wszechstronnym upadkiem cywilizacji.Nagłówek całego zbioru, zastępujący świat światłem, sugeruje zupełnie inne perspektywy. Najpierw są one subiektywne i osobiste, gdyż chodzi o bilans minionego czasu życiowych zysków i strat, dokonywany w zestawieniu mitów dzieciństwa i młodzieńczych złudzeń idealisty z rozczarowaniami wieku dojrzałego. Potem następują próby spojrzenia obiektywizującego, przyjmującego perspektywę etyczną i eschatologiczną.Poezja Fluksa programowo chce być raną, w którą wcieramy sól.z posłowia Piotra Michałowskiego
Pieśni Dalasińskiego to psalmy przewrotne, w których milczący i przyzwalający na zło Chrystus jest bezradny wobec tego, co dzieje się na Ziemi. Narrator bez wiary i bez złudzeń, za to z zadziwiającą uważnością, przedstawia losy ludzi wykluczonych. Jest kronikarzem dramatów codzienności, patrzy śmierci, duchom, przemocy prosto w twarz i pieczołowicie, z dystansu, notuje. Obserwowanych ludzi, potrafi pokazać tak, że stają się wiarygodni, prawdziwi, żywi. Zapisani w psychologicznych miniaturach, wskrzeszeni przez autora, zostają ocaleni przed zapomnieniem. Ludzie z apokalipsami przez małe a pospolitymi, codziennymi, naszymi.
Jolanta Jonaszko
Poeta odkrywa paradoksy oparte na nieoczekiwanych wykolejeniach słów i znaczeń. Rozbierane albo zderzane ze sobą związki frazeologiczne podważają utrwalone gnozy i klisze narzucane przez automatyzm wypowiedzi. Kolizje fonetyczne i semantyczne inspirują do reinterpretacji poglądów na świat i sprawy ostateczne, kształtują nowe horyzonty poznawcze i aksjologiczne. Autor odważnie wchodzi w labirynty cudzych słów, co jest nieuniknioną konsekwencją posługiwania się każdym językiem, ale porusza się po śladach z analityczną wrażliwością, oceniając wszystkie drogowskazy na przetartych ścieżkach, także te, które skazują na błądzenie i zwodzą na manowce. Czterej pancerni, bohaterowie kultowego serialu, po latach zostają skojarzeni z jeźdźcami apokalipsy, a II wojna światowa z telewizyjnego ekranu z późniejszymi wojnami: tą na Bałkanach i najnowszą, ukazaną w sposób przejmujący na Ukrainie. Pamięć indywidualna, historyczna i kulturowa jednoczą się w zaskakująco wspólną przestrzeń wielospójnych asocjacji za sprawą giętkiego języka i jego aktów płodnego nieposłuszeństwa.z posłowia Piotra Michałowskiego
Bogusław Kierc myślę, że w sposób najdoskonalszy z możliwych udowadnia, że płeć, tak jak rytm, jest strumieniem, płochym i niestałym, i że jest w tym coś prawdziwie marmurowego, że istnieje heroizm bycia poza płcią (podobny może do nietzscheańskiego heroizmu bycia poza dobrem i złem) i jest on heroizmem płochości, heroizmem niestałości, płochość więc, erotyczność, seksualne i mistyczne rozmodlenie w sobie, ale i w Bogu, może przede wszystkim w Bogu, domaga się swojego Heraklesa, swoich tablic, swoich Biblii, swojego monumentalnego kulturowego zewu-zrywu, swojej nareszcie Pieśni nad Pieśniami. To może, co najpiękniejsze, stanowi tu zaś fakt, że aby o tym wszystkim mówić, Artysta wycisza cały swój awangardowy i antypoetycki aparat, z pokorą zaszywając się w owczej skórze klasyka; ileż tu dyscypliny w mówieniu o nieobejmowalnym a transcendentnym, a ileż tu dionizyjskości! Jest to jednakże dionizyjskość postawiona przed zwierciadło, stojąca przed zwierciadłem powiększającym, a właściwie lustrem lupy, i zaprawdę, nic się nie skryje, bo Kierc potrafi podporządkować kłębiący się żywioł klasycznemu uporządkowaniu, klasycyzm natomiast swoim dynamicznym, transgresyjnym, miłosno-religijnym celom... Omnia vincit Amor. W świecie poety wszakże Amor będzie Heraklesem, a Herakles będzie Amorem, zwycięstwo podąża tutaj bowiem za wrażliwością, wrażliwość za zwycięstwem. Zwycięstwem słodkim oraz wyjątkowo upojnym, dodajmy. Bez odrobiny triumfalizmu, bez piany, bez pian tromtadractwa.
Karol Samsel
Autodafe 6 (każda z sześciu części cyklu stanowi odrębny materiał, łączy je wszystkie nić nostalgii, a zarazem kontestacji) przypomina murmurando dronta dodo (Raphus Cucullatus) w krytycznej fazie obłędu. Ów ptak nielotny, dzięki gatunkowi ludzkiemu, obdarzony jest wyrokiem rychłej śmierci w męczarniach eksterminacji, stąd swoisty pęd błyskawicy skorelowany ze ściąganymi na siebie kawalkadami tytanicznej pracy w imię lęku. Strumienie błyskotliwej erudycji narratora (bądź czasem podmiotu lirycznego, wszak mamy do czynienia z poematem) spływają do głębin Cienia, sam tytuł zaś może, acz nie musi, odwoływać się do cielęco-sztubackiej powieści Eliasa Canettiego ja miałem asocjację z mydłem wątpliwego trubadura Raymonda Roussela i jego równie obłąkaną powieścią Locus Solus.
Jarosław Błahy
Wiersze Elżbiety Olak zebrane w tym tomie można czytać jak serię przygodnych epizodów autobiograficznych w luźnym układzie diarystycznym, odpowiadającym przypadkowemu następstwu życiowych zdarzeń, którego jedyny sens prócz oczywistej chronologii faktów i ich zapisu pozostaje niedocieczony. Dopiero powtarzalne motywy ujawniają konsekwencję artystycznej samoświadomości, która poszczególne przypadki życia i jego poetycką dokumentację składa w spójny, choć nie sformułowany expressis verbis, manifest poetycki, będący zarazem programem egzystencji. Jego fundamentem jest imperatyw bezwzględnego witalizmu, pełnej akceptacji życia w każdym jego przejawie, w każdej drobinie limitowanego czasu i przestrzeni.
z posłowia Piotra Michałowskiego
Głowami dotknęliśmy dna, / powoli nabierając / wody w usta fragment wiersza Submarine zawiera dwa ważne dla całego Uczulenia tematy: dotyk i język obecne poprzez brak. Strategia negatywu stale obierana jest przez podmiot poruszający wewnętrznie trudne, intymne kwestie. Próba przepracowania dzieciństwa, a zwłaszcza skomplikowanej relacji z ojcem, przeplata się tu z doświadczeniem dorastania na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Wiersze podkreślają wielkie oczekiwania wobec mężczyzn w zmieniających się czasach systemowy etos męstwa i dumy zostaje częściowo wyparty przez wrażliwość, troskę i zatracenie. Soczewka ta pozwala na nowo spojrzeć na najtrudniejsze chwile, takie jak choroba i śmierć ojca, a także na pokolenie budowane przez bohaterów Beverly Hills 90210, Muminków, Winnetou, kolorowe emenemsy, a później social media.Uczulenia to konfesyjny tom o reakcji na światy bliski rodzinny i daleki systemowy; reakcji, która uczula, a więc wywołuje uczulenie i uwrażliwia, by na końcu stać się doświadczeniem formującym dorosłość współczesnego mężczyzny.Małgorzata Wosnitzka-Kowalska
Niezależnie od zmiennych inspiracji, tematem ponadczasowym poezji pozostać może Kosmos z jego patosem niewyczerpanych tajemnic, wywołujących wciąż nienasycony głód metafizyczny pomimo zaawansowanej eksploracji naukowej i świetlanych perspektyw astronautyki. Ten zaniedbany dziś obszar lirycznych podróży w sposób osobliwy przybliżają wiersze Ewy Elżbiety Nowakowskiej, w których obserwujemy rozmaite próby oswajania dzikich gwiazd na podobieństwo udomowiania zwierząt i meblowania pokoju. Stosunek do ciał niebieskich tak czuły, jak do najbliższych stworzeń i przedmiotów codziennego użytku znosi dystans między ziemską codziennością a trudnym do ogarnięcia ogromem Wszechświata. Oto poezja pozwala z gwiazdami rozmawiać, dotykać ich i pieścić, a nawet spożywać jak pokarm.z posłowia Piotra Michałowskiego
Jako czytelnicy oczekujemy od poezji nie tylko rewelacji obnażonego konkretu jednostkowej psychiki i autoportretu dokonanego w lirycznym wyznaniu, ale również możliwości uogólnień do uniwersalnej perspektywy każdego człowieka, podejmującego prawie zawsze te same kluczowe dylematy egzystencji. W tym wypadku znajdziemy obydwa wymiary wypowiedzi w przekonująco wyrażonym splocie wewnętrznego monologu soliloquium, w którym wzajemnie się warunkują stany wewnętrzne z sugestywnie rysowanymi subtelną kreską obrazami otoczenia.Większość zbioru Inki Timoszyk wypełniają liryczne wyznania, introspekcje i autorefleksje, próbujące wielostronnie opisać sytuację osobistą w przecinających się perspektywach: egzystencjalnej, metafizycznej, religijnej i psychologicznej.z posłowia Piotra Michałowskiego
Trawestując Jarryego można napisać, że "rzecz dzieje się w S., to znaczy wszędzie". Jest to tylko część prawdy o "Schyłku", bo w istocie książka ta to autorski przewodnik po końcu świata - końcu zapowiedzianym, wyczekiwanym i ostatecznie doczekanym. Ciepliński (czy raczej C.) cierpliwie prowadzi czytelnika poprzez gęstniejący mrok, który sam tworzy z wyszukaną maestrią, z premedytacją odzierając wszystkich (siebie w to wliczając) z wszelkiej nadziei. Jak pisze sam C., "lektura to podróż przez świat autorów", a ta akurat podróż nie może skończyć się happy endem. Rutynowe zastrzeżenie o tym, że "wszelkie podobieństwo jest niezamierzone", jest oczywiście zamierzonym i szyderczym żartem, bo "Schyłek" pełen jest ludzi, o których ocieramy się każdego dnia, i kto uważnie wczyta się w tekst, ten może znaleźć tam samego siebie. Zgłębiając powieść, czytelnik dozna silnych emocji, niemalże tak intensywnych jak te, na które autor skazuje swojego narratora, konsekwentnie i cynicznie prowadząc go od wyborów złych do wyborów jeszcze gorszych, co jednak jest niczym wobec tych wyborów, jakie za narratora podejmuje otaczająca go rzeczywistość: wszechmocna, złowieszcza i nienawistna. Z takiego starcia nikt nie może wyjść bez szwanku - i nikt nie wychodzi. Sławomir Wernikowski
Samoograniczenie ekspresji nie musi wynikać z twórczej niemocy, ale może – jak w tym przypadku – dowodzić dojrzałości, jeśli motywowane jest przeświadczeniem o zbyt ciasnym horyzoncie poznawczym, które zakreśla język jako narzędzie niedoskonałe. Doświadczana mglistość doznań i przeżyć nie przystaje bowiem do żadnej z nazw, które oferuje leksyka, toteż nieprzekładalne na słowo pozostają pioruny olśnień, epifanie, iluminacje, triumfy, a nawet klęski świadomego odkrywcy rzeczywistości. Tę sytuację manifestuje w jednym z wierszy oksymoroniczna formuła: „jawienia niejasnego oczywistości”, która zbliża do jaskini Platona, oddalając od widnokręgu otwartego na dumną kolonizację poetyckim sensem. Już na początku swego najnowszego zbioru Uta Przyboś zastrzega, że poszukuje nie radykalnej „istoty rzeczy”, lecz właśnie istoty jej zamglenia. Dlatego – jak można dopowiedzieć – zamiast dążyć do środka labiryntu, czule dotyka ścian, ociera się o zamknięte przejścia i uważnie śledzi swą krętą drogę, odnotowując kolejne zbłądzenia.
z posłowia Piotra Michałowskiego
Uta Przyboś - (ur. w 1956 r.) – poetka i malarka. Laureatka Nagrody imienia Cypriana Kamila Norwida (2016) w kategorii ‘literatura’ za tom Prosta, który znalazł sie również w finale Nagrody Poetyckiej imienia K.I. Gałczyńskiego Orfeusz (2016) oraz był nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2016). Nominowana do Nagrody Poetyckiej imienia K.I. Gałczyńskiego Orfeusz za tom Tykanie (2019). Publikowała m.in. w „Akcencie”, „eleWatorze”, „Migotaniach”, „Toposie”, „Twórczości” i „Więzi”. Wydała tomy poetyckie: Nad wyraz (2007), A tu tak (2009), Stopień (2012), Prosta (FORMA 2015), Tykanie (FORMA 2018) i Wielostronna (FORMA 2020).
Wiersz rodzi się w skupieniu na sensualnym konkrecie albo w skoku w otchłań uogólnień. Agnieszka Rautman-Szczepańska próbuje połączyć te przeciwne metody twórcze w ich odmianach skrajnych: zderzając metafizykę z obserwacją biologicznego mikroświata komórek. Dokonuje „ambitnego zamachu na wszystkość”, nie tracąc jednak zaufania do wiedzy empirycznej, toteż swą filozofię wysnuwa z lekcji fizjologii, a mostem przez dzielącą te dziedziny przepaść chce uczynić właśnie poezję. Powstają więc poetyckie traktaty z rozważaniami kluczowych zagadnień egzystencji i bytu: genezy i architektury Wszechświata, istoty człowieka i Boga, Słowa i Ciała, przyczyny i skutku, znaku i znaczenia, celu i sensu życia.
z posłowia Piotra Michałowskiego
Agnieszka Rautman-Szczepańska – pisarka, rysowniczka, lekarka specjalistka medycyny rodzinnej. Wiersze publikowała w: „Akcencie”, „Akancie” „Metaforze”, „Przeglądzie Artystycznym” i na stronie: wydawnictwoj.pl. Laureatka konkursów poetyckich organizowanych przez Unię Polskich Pisarzy Lekarzy (II nagroda 2003, I nagroda 2016, II nagroda 2020, wyróżnienie 2021) i konkursu „Pigmalion fantastyki” (2022) za opowiadanie Kwantosolarus. Wydała tomy wierszy: Szelest astralnych jaskółek (1993), Święta Helisa od Neuronów (2019), Atlas wędrownych tęsknot (2021) oraz baśnie: Królowa wróżek (2021; tekst nagrodzony w 2019 roku, w konkursie „Książka Przyjazna Dziecku”), Trzecie oko (2021), Wyprawa po magiczny lek (2021), Drużyna Szeptunek (2021), Niezwykła podróż Aurory (2022) (dwie ostatnie z ilustracjami autorki).
W tomie wierszy Dzień, w którym umarł Belmondo Eros i Tanatos spotykają się, aby podjąć próbę negocjacji. Spotkaniu podporządkowana jest dwudzielna, symetryczna struktura książki. Otwierający ją rozdział Kalendarz zawiera utwory nasycone opisami życia w przeróżnych jego przejawach. Rozdział Klepsydra przynosi wiersze bardziej wsobne, ascetyczne, elegijno-lamentacyjne. Są tu poetyckie komentarze do rzeczywistości (choćby wiersz tytułowy), jak i zupełnie od rzeczywistości (przynajmniej materialnej) oderwane wizje bliższe snom (wiersz-tryptyk Brzeg). Kalendarzowej ciągłości i cykliczności towarzyszy nieodwołalność przesypywania się piasku przez wąską talię klepsydry. Bo w istocie, to co upojne i zmysłowe, staje się w tych wierszach emblematem przemijania. Wydaje się więc, że Eros i Tanatos dochodzą do porozumienia. Gdyby jednak było to takie proste, poezja byłaby szlachetnym hobby pięknoduchów. Rzecz jasna jest nim, ale jednocześnie sama siebie kwestionuje, próbując zagarnąć więcej.
Jarosław Jakubowski - (ur. w 1974 r. w Bydgoszczy) – poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta. Laureat konkursów na Bydgoską Książkę Roku „Strzała Łuczniczki” (2008, 2010, 2015, 2016, 2020) oraz nagrody za scenariusz oryginalny spektaklu telewizyjnego na Festiwalu Dwa Teatry Sopot 2019 (za Generała i Znaki). Zwycięzca XI Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych „Raport” (2011) i Ogólnopolskiego Konkursu Dramaturgicznego „Metafory Rzeczywistości” (2012). Nominowany do Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego Orfeusz za tom Wzruszenia (2018). Mieszka w Koronowie. Jego liczne dramaty były wystawiane przez Teatr Telewizji, Teatr Polskiego Radia i Teatr IMKA. Wydał zbiory wierszy: Wada wymowy (1996), Kamyki (1998), Marta (2001), Wyznania ulicznego sprzedawcy owoców (2003), Wszyscy obecni (2006), Pseudo (2007), Ojcostych (2007), Flow (2012), Święta woda (2012), Światło w lesie (2015), Wzruszenia (2017), Bardzo długa zima (FLiHB / FORMA 2021), Dzień, w którym umarł Belmondo (FLiHB / FORMA 2022); zbiory opowiadań: Slajdy (2009), Oczy pełne strachu (2014), Ciemna Dolina (DK „13 Muz” / FORMA 2021); powieści: Cyryl, dlaczego to zrobiłeś? (2012), Rzeka zbrodni (2015), Hejter (2020), Wojna (FORMA 2020) oraz zbiory dramatów: Generał i inne dramaty polityczne (2014), Prawda i inne dramaty (2017), Czerwony autobus. Didaskalia (2020), Witaj Barabaszu (2021). Jego opowiadania znalazły się w antologii współczesnych polskich opowiadań 2020 (FORMA 2020) oraz antologii polskich opowiadań grozy City 5 (FORMA 2022).
Dutki są zarazem delikatne i mocne, zupełnie jak źdźbła trzciny. Dźwięk najprostszego i najpiękniejszego z instrumentów rozchodzi się po tomie Bartosza Suwińskiego we wszystkich kierunkach. W tę wędrówkę wpisane są obrazy drobnych przebłysków, kropli i kurzu, płomienia i wężowej skórki. Życie zakotwicza tu w tym, co w każdej chwili może przestać istnieć. Ale wiatr, jeden z bohaterów tej wędrówki, zawsze przynosi nowe dni. W końcu dutka to także część pióra, która utrzymuje je w ciele ptaka. Delikatna i mocna zarazem, zupełnie jak poezja Bartosza Suwińskiego.
Jakub Kornhauser
Wiersze Macieja Bieszczada skupiają na sobie uwagę znamienną postawą poznawczą: zarazem autocentryczną i afirmatywną, wyrastającą z chrześcijańskiego obrazu świata oraz Słowa. To, co może w tych znakomitych tekstach najciekawsze, to próba poszukiwania jedności świata natury i „gabinetu”: będąca metonimią biblijnego poszukiwania dawno utraconej jedności. Bieszczad nie zapomina w żadnym momencie swojej narracji lirycznej o własnym poetyckim powołaniu, mało tego – stale kontempluje tego powołania materialność, konkretność, substancjalność, ale również i banalność. A namysł nad własną twórczością to już zadanie „gabinetowe”, stąd ww. określenie. To również liryka o zadaniach poety oraz poezji, jak w wierszu, Zapomnianym poetom, gdzie na poły konfidencjonalny ton liryki do adresata („Być gotowym podskakiwać // z wami na weselu początku i końca”) skrywa nader istotne credo: że Autor jest po stronie tamtych: zapomnianych, wykluczonych, odstawionych na boczny tor liryki minorum gentium. Bieszczad pamięta o nich. Mało tego, nie pozwoli o nich zapomnieć.
Karol Samsel
Maciej Bieszczad - (ur. w 1978 r. w Wieluniu) – poeta i prozaik. Laureat VII Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego Złoty Środek Poezji na najlepszy poetycki debiut książkowy roku 2010 za tom Elipsa (2011) oraz XI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego (2017); nominowany do Nagrody Poetyckiej KOS im. Kazimierza Hoffmana i wyróżniony Nagrodą Literacką im. ks. Jana Twardowskiego za tom Niteczka (2021). Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie literatury (2017, 2022). Wiersze publikował w czasopismach literackich: „Akcent”, „Almanach Prowincjonalny”, „Arterie”, „Czas Literatury”, „Fraza”, „Kresy”, „Migotania”, „Nowa Okolica Poetów”, „Nowy Napis”, „Okolica Poetów”, „Pogranicza”, „Śląsk”, „Topos”, „Twórczość”, „Tygiel Kultury”. Wydał zbiory wierszy: Elipsa (2010), Okolice Gerazy (2012), Arnion (2014), Pogrzeby wróbli (2017), Kołatanie (2019), Niteczka (2020), Kroki (2021; wybór), Miejsce spotkania (FLiHB / FORMA 2022) oraz tom opowiadań Ulewa (2020).
Metanoia (czyli duchowa przemiana, radykalne przeistoczenie, nawrócenie) to wielowątkowa powieść rozgrywająca się w okresie: grudzień 1981 – lipiec 1986, której fabuła zadowoli poszukiwaczy przygód, awantur, szpiegowskich akcji, wojennych zbrodni i wątków miłosnych. Przedstawia wyprawy przez morze, od kontynentu do kontynentu, od tonącej w mroku stanu wojennego Polski, przez targane eksplozjami Falklandy i tkwiącą w apogeum apartheidu Afrykę Południową, po Hiszpanię, baskijskich separatystów i handlarzy narkotyków.
Bohatera powieści poznajemy jako rozbitka (który niekoniecznie przeżył i doczekał finalnego wybawienia), ale szerzej – jako kogoś, kogo spotkały wielkie życiowe niepowodzenia. Można też przyjąć, że nie chodzi tu wprost o tego, który się rozbił, lecz bardziej o kogoś, kto sam uległ rozbiciu, kto został rozbity, roztrzaskany i rozszczepiony – jak atom – na cząstki elementarne.
Autor podpowiada, by obrać azymut na jeszcze szerszą interpretację, kierując się mottem zaczerpniętym z Jądra ciemności Conrada. Mroczność fabuły, narracja z bogatą faktografią i rozmachem, hiszpański duch opowieści-przygody przeplatanej i wielogłosowej, z warstwową strukturą, oraz wartkość akcji służą tu czemuś więcej niż jedynie fascynowaniu zbrodnią i odkrywaniu jej kulis, tragicznych przypadków i omyłek w świecie niejasnych interesów.
Oumuamua. Atlas wierszy światologicznych Kazimierza Brakonieckiego zawiera wybór wierszy podróżniczo-refleksyjno-lirycznych, które przynoszą sugestywne opisy odwiedzanych przez poetę krain i miejsc (głównie z Francji, Niemiec, Litwy, Szwecji i Polski) oraz refleksję historiozoficzno-metafizyczną wzmocnioną osobistymi przeżyciami. Realistyczny wiersz, jako wrażliwa i refleksyjna fotografia rzeczywistości widzialnej, przechodzi w fenomenologiczno-egzystencjalne doświadczenie (odczytanie) świata: w światologię.
Oumuamua, tytuł świadomie wybrany – z podkreśleniem przybycia i opuszczenia miejsca/świata przez przelotną osobę-myśl-zjawisko – ukazuje się w 70. rocznicę urodzin Kazimierza Brakonieckiego, pisarza, tłumacza, redaktora, animatora kultury i sztuki, współzałożyciela i jednego z liderów Wspólnoty Kulturowej „Borussia” w Olsztynie, twórcy kosmopoetycko-antropologicznych poetyk, takich jak: „Atlantyda Północy”, „Światologia”, „Cudoziemiec”.
Kazimierz Brakoniecki (ur. w 1952 r.) – olsztyński poeta, pisarz, tłumacz poezji francuskojęzycznej, animator kultury, kurator wystaw sztuki polskiej XX wieku, współzałożyciel i jeden z liderów pisma, stowarzyszenia oraz fundacji Wspólnota Kulturowa „Borussia”. W latach 1995-2018 był dyrektorem samorządowego Centrum Polsko-Francuskiego Côtes d’Armor Warmia i Mazury w Olsztynie. Otrzymał m.in. nagrodę im. Stanisława Piętaka (1991), paryskiej „Kultury” (1996), Ministra Kultury (2002), Laur UNESCO (2007), Literacki Wawrzyn Warmii i Mazur (2008). Ostatnio opublikował: tom prozy Historie bliskoznaczne (2008); książki eseistyczno-podróżnicze W Bretanii (2009), Dziennik berliński (FORMA 2011), Notes kurlandzki (2017); dziennik literacki Cudoziemiec (2018) oraz tomy wierszy: Ciałość (2004), Europa minor (2007), Glosolalie (2008), Obroty nieba (FORMA 2010), Chiazma (2012), Terra nullius (2014), Amor fati (FORMA 2014), Obrazy polskie (2017), Erodotyki (2018) i Twarze świata (FORMA / FLiHB 2019).
Subiektywne światy rozwijają się w nas i obok nas w skryte fabuły, które biegną własnymi ścieżkami – najczęściej równolegle, wzajemnie o sobie nie wiedząc, choć nieraz łączą się i zasilają, rozwidlają albo nieoczekiwanie przecinają na kolizyjnych skrzyżowaniach. Narracje, od których zależy wszystko, wprowadzają w labirynt pełen tajemnych przejść i ślepych zaułków. Mogą ocalać autonomię niepodległych światów, mogą je od siebie uzależniać, splatając losy postaci, czasy i miejsca zdarzeń; łączyć banały życia codziennego z wielką historią, fantazją i kryminałem. Są tu realia współczesne: pandemia i echa stanu wojennego, miejsca znane i nieznane, dzisiejszy Szczecin i Kołobrzeg, dawny Paryż i nieokreślone czasoprzestrzenie akcji, która mogła rozegrać się kiedykolwiek i wszędzie.
Piotr Michałowski (ur. w 1955 r. w Bydgoszczy) – poeta, eseista, literaturoznawca, krytyk literacki i teatralny, współzałożyciel i redaktor Szczecińskiego Dwumiesięcznika Kulturalnego "Pogranicza", w Wydawnictwie FORMA redaktor serii TABLICE. Mieszka w Szczecinie. Wydał m.in. tomy wierszy: Poemat w czerwieni (1984, w drugim obiegu), Powidok powietrza (1994), Li(me)ryczny plan Szczecina (1998), Za czarnym wielokropkiem... (1999), Głosem prawie cudzym. Z poezji okołokonferencyjnej (2004), Rytmy, albo wiersze na czas (2007), Pierwowzory i echa. Od Kochanowskiego do Barańczaka (2009), Cisza na planie (FORMA 2011), Dzień jest wierszem, świat kolorem (DK „13 MUZ” / FORMA 2021); poemat: Zaginiony w kreacji (FORMA 2018) oraz książki naukowe: Miniatura poetycka (1999), Granice poezji i poezja bez granic (2001, 2003), Głosy, formy, światy. Warianty poezji nowoczesnej (2008), Mikrokosmos wiersza. Interpretacje poezji współczesnej (2012), Narożnikowo, centralnie, pogranicznie. Szkice szczecińskie i europejskie (FORMA 2014), Z narożnika mapy (2017). Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: 2014 (FORMA 2014), 2017 (FORMA 2017) i 2020 (FORMA 2020). Więcej na stronie: http://www.us.szc.pl/main.php/michalowski
Miasto, będące czy to murem, czy to ciałem, jest pełne paradoksów. Tym bardziej czytelnych, im lepiej skonfrontowanych ze współczesną kulturą i jej dyskursami. Metropolie są terytoriami wielkich możliwości i nadziei, dotkliwych rozczarowań i bolesnych upadków, bywają miejscem naznaczonym anonimowością, gdzie można zniknąć, dać się pochłonąć bez pozostawienia tropu, są też jednocześnie domeną wszelkiej maści Wielkich Braci, przestrzenią, w której nie sposób umknąć kamerom, ciekawskim ludzkim oczom czy karzącym rękom władzy. Jestem przekonana, że to jedna z przyczyn, dla których seria City jest ponadczasowo oryginalna - bo podąża za przeobrażającymi się paradoksami, mierząc się każdorazowo nie tylko z imaginarium artystycznych konceptów miasta, lecz i z polemikami właściwymi współczesności. To właśnie sprawia, że City w każdej ze swych odsłon ma do zaoferowania nowe pomysły, nowe dylematy, nowe lęki i nową wrażliwość na konkretną tematykę, mimo że leitmotiv pozostaje niezmienny.Ksenia Olkusz
Do każdej książki Grzegorza Strumyka wchodzi się od razu, każda otwiera się wszędzie w przestrzeni poprzecinanej mnóstwem wertepowych ścieżek, ulic o krzywych płytach chodnikowych i połatanych murach, a wszystkie idą do wspólnego celu, do środka, do jednej opowieści, która powstaje w szczelinach, on ją stamtąd wydobywa. Wszystko, co pisze od lat, to prawda i fascynacja śladem jednej minuty, tego, co widzi ukryte za przejrzystością i rozpoznaje w czasie przejściowym. To się dzieje w ludziach, którzy są z ciała, krzyku i każdej innej wzajemności. W człowieczeństwie czy sprzeciwie wobec niego. Twarda, zwarta opowieść wyzwala się z małej, prześwietlonej chwili dramatu całego świata. Słychać jak wiatr przesuwa drobiny i tworzy z nich ruchome obrazy, ludzie wchodzą i ludzie wychodzą. Nie ma w literaturze polskiej nikogo innego, kto by potrafił tak pisać.Marta Zelwan
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?