Kościół jest wspólnotą, którą współczesny świat coraz częściej odrzuca. Jakie są tego przyczyny? Czy wynikają one z sekularyzacji społeczeństwa, czy też powodów trzeba szukać raczej w samych wierzących?
Na te pytania w swojej najnowszej książce Znaki stara się odpowiedzieć Jean Vanier – założyciel wspólnoty L’Arche. Vanier mówi o tym, że Kościół od początku był poddawany próbom, które zwykle jednak ostatecznie go wzmacniały. Dziś, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy odwagi, aby stawić czoło oskarżeniom, które padają pod adresem wierzących.
Słabości, skłonność do grzechu, brak pokory, wreszcie sprawy tak szokujące, jak problem pedofilii – chociaż obciążają sumienia tylko niektórych, są upokorzeniem dla wszystkich. Jean Vanier przekonuje, że chrześcijanie powinni godnie znosić oszczerstwa i odpowiadać na nie przebaczeniem. Przyznanie się Kościoła do słabości w dłuższej perspektywie stanie się dlań oczyszczające i wyzwalające. Dziś, mówi autor, trzeba pielęgnować sumienia. Są one największą tajemnicą i skarbem człowieka. Zła obrona Kościoła może przynieść tylko przeciwny efekt, rodząc tym większe rozczarowanie i prowadząc
do jego odrzucenia.
Tytułowe znaki, których początek św. Jan widział w cudzie w Kanie Galilejskiej, trwają do dziś – trzeba je dostrzec i umieć na nie odpowiedzieć. Jean Vanier mówi o konieczności podjęcia dialogu i odrzuceniu w Kościele pragnienia władzy. To może przynieść mu powagę autorytetu, którego tak bardzo potrzebuje współczesny, zagubiony człowiek. Chociaż autor pisze o trudnych tematach, jego książka nie jest w żaden sposób przygnębiająca. Wręcz przeciwnie: w swojej ogromnej mądrości Vanier przypomina nam, że nie jesteśmy sami – jesteśmy bowiem dziećmi Boga, który zawsze jest przy nas i obiecuje nam życie wieczne.
O. Matteo La Grua i jego nauczanie o uwolnieniu i uzdrowieniu. O. Matteo La Grua był jednym z najbardziej znanych włoskich egzorcystów. Przyjaciel ojca Gabriela Amortha, mistrz ojca Benignusa, który przejął po nim funkcję egzorcysty diecezjalnego w Palermo. Przez wiele lat swego kapłańskiego życia był związany z Ruchem Odnowy w Duchu Świętym. Miał w sobie wielki charyzmat modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie. Swoim doświadczeniem dzielił się na spotkaniach z animatorami grup charyzmatycznych. Siostra Angela Musolesi, mając świadomość, jak wielkim skarbem są jego nauki dotyczące modlitw wstawienniczych, jak też modlitw o uzdrowienie i uwolnienie, zebrała je i opublikowała w postaci książki. Według o. La Grui źródłem wszelkiego cierpienia i chorób jest szatan. Aby uzyskać uzdrowienie ciała, konieczne jest przede wszystkim uwolnienie duszy spod wpływu złego ducha. Dlatego, omawiając problem uwolnienia, o. La Grua wychodzi od kwestii opętania, przekleństwa i innych rodzajów diabelskiego wpływu, jego przyczyn i skutków. Egzorcysta porusza też problem sekt i ruchów związanych z magią i ezoteryką, a także innych przejawów szatana we współczesnym świecie. Znaczna część jego nauki poświęcona jest też walce duchowej i broni, którą mamy w niej do dyspozycji. Bronią tą jest prawda, sprawiedliwość, wiara i modlitwa. Książka zawiera świadectwa osób uzdrowionych dzięki modlitwie wstawienniczej Ojca La Grui.
„Dostajecie też jednak w Kościele pewną misję: sprawić, aby inni wierzyli w Ewangelię. Aby wierzyli w Ewangelię, patrząc na was, na to, co robicie, jak postępujecie, co mówicie, jak czujecie, jak kochacie”.
– fragment książki
Jak dawać dobry przykład naszym bliźnim? Jak stać się prawdziwie i głęboko wierzącym chrześcijaninem, który wiernie podąża śladami swojego Zbawiciela?
Jednym z największych wyzwań współczesności jest dawać wiarygodne świadectwo własnym życiem. Do tego wzywa nas w swojej książce Papież Franciszek i pokazuje, jak tego dokonać.
„Musimy wyjść na zewnątrz do tych ludzi z naszego miasta, których widzieliśmy na balkonach. Musimy wyjść z naszej skorupy i powiedzieć im, że Jezus żyje, że Jezus żyje dla niego, dla niej, i musimy powiedzieć to z radością… nawet jeśli myślą, że robisz z siebie wariata. Przesłanie Ewangelii jest szaleństwem, mówi św. Paweł. Życia nam nie starczy, by oddawać samych siebie i głosić, że Jezus przywraca życie. Musimy iść zasiewać w sercach nadzieję, musimy wychodzić na ulice. Musimy szukać ludzi” – mówi Ojciec Święty.
Kardynał Bergoglio wzywa nas do stworzenia nowej, otwartej na drugiego człowieka wspólnoty oraz do okazywania szczerej i autentycznej radości, która płynie ze wspólnego jej budowania. Mówi też o konieczności zawierania przyjaźni i wzajemnego wspierania się – bez względu na to, kim jesteśmy. To właśnie ową przyjaźń i wspólnotę powinniśmy realizować w duchu służby.
Papież uzmysławia czytelnikowi, że służyć naprawdę to „pracować w imieniu wszystkich i dla wszystkich”. Tylko taka służba, jak mówi, tworzy w społeczeństwie prawdziwe więzi międzyludzkie. Ojciec święty wyraźnie oddziela tak pojmowaną służbę od błędnie rozumianej służalczości („ślepego, niskiego przylgnięcia do władzy”). W nauczaniu Papieża Franciszka nasze zadanie polega więc na takiej służbie, która miałaby na celu troskę o wspólne dobro, czyli o naszą ojczyznę.
Powinniśmy służyć także po to, by iść w ślad za przykładem Jezusa, który nie przyszedł, by Mu służono, ale by służyć i dać swoje życie na okup za wielu (por. Mk 10, 45).
Po sukcesie Wyjdź za mąż i poddaj się Costanza Miriano proponuje nowy „podręcznik” wspólnego życia. Tym razem koncentruje się na mężczyznach. Jest to pełen humoru manifest wierzącej żony, który wyjaśnia, jak odkryć na nowo role, które mamy wypisane w sercu jako kobiety i mężczyźni, żony i mężowie, matki i ojcowie. Odpowiada na szereg ważnych pytań, takich, jak: - co to znaczy być mężczyzną? - czym jest ojcowski autorytet? - jaka jest rola Boga w małżeństwie i w wychowaniu? Są to porady dla mężczyzn, ale także dla kobiet, które powinny pomagać swoim mężom odkrywać ich zadania i rolę, jaką pełnią w budowaniu szczęśliwej rodziny. Zadania te, powiedzmy to głośno, współcześnie nieco się rozmyły, przez co zbyt często możemy spotkać w naszych domach mężczyzn zdezorientowanych i nieprzygotowanych do rozwiązania różnych delikatnych problemów czy do chronienia równowagi w rodzinie. Wystarczy naprawdę niewiele, by Wasza rodzina zaczęła szczęśliwie żyć i – po prostu – dobrze „funkcjonować”. „Być mężczyzną, być męskim to znaczy potrafić odważnie walczyć, mieć siłę do walki, siłę polegającą nie na atakowaniu, ale na stawianiu oporu. Być męskim to przede wszystkim mieć odwagę do brania na siebie ciosów, być tarczą w obronie powierzonych sobie osób. Być mężczyzną to znaczy być gotowym oddać życie za swoją małżonkę i za swoją rodzinę, albo za tego, kogo ma się w opiece, a także za swoją misję poza domem. Bycie mężczyzną nie ma natomiast nic wspólnego z powszechnym współcześnie rozumieniem męskości: choć potencja to coś pozytywnego, prawdziwy mężczyzna to ten, który potrafi kontrolować tę siłę, kierować nią, a nie marnować”.
Wybrany fragment książki
Prezenty dla mężczyzn
Istnieje jedna jedyna uniwersalna, skuteczna, niezastąpiona metoda rozmawiania z mężczyznami. Tyle że... nie wiem, jaka to metoda.
Tak właśnie jest, niestety, nie mogę nic z tym zrobić. Próbowałam, ale bezskutecznie. Mam na myśli prawdziwą rozmowę, wymianę myśli, które skutecznie docierają do umysłu bliźniego, wymagają odpowiedzi i prowokują do nich.
Prowadzenie monologu się nie liczy, jest zbyt proste. Wiem to, bo mówienie to moja specjalność.
Bez problemu potrafię odpowiedzieć na tak podstawowe pytania jak to, do której klasy chodzi któreś z naszych dzieci, kiedy mój mąż jedzie je odebrać ze szkoły, bo dostało gorączki, i przed samymi drzwiami wejściowymi uświadamia sobie, że nie wie, gdzie go szukać (nie, imienia nie zapomniał - tak przynajmniej twierdzi); potrafię udzielić podstawowych informacji, na przykład: gdzie jest zaparkowany nasz samochód (powiedziałam „podstawowych", a nie dokładnych); potrafię przekazać zwięzłe instrukcje, po których mój mąż dzwoni do mnie tylko dwa czy trzy razy: „To mówiłaś, że gdzie przyjmuje pediatra?", „Czy mogę kupić szynkę parmeńską zamiast orzeszków piniowych?" „Pogniewasz się, jeśli nie pójdę tam, gdzie chciałaś, żebym poszedł?"... Oczywiście, że się pogniewam, ale nie przyznam tego nawet na torturach.
Na początku sądziłam, że problemy z organem słuchu są wadą produkcyjną tylko mojego egzemplarza, mojego męża. Zasięgałam informacji u producenta, ale stanowisko mojej teściowej jest niezmienne: jakkolwiek by było, muszę go sobie zachować, tego jej syna. Uznałam więc, że spróbuję porozumieć się przynajmniej z mężami innych kobiet. W przypływie natchnienia zaczęłam pisać listy do mężczyzn. Spędzałam całe noce na stukaniu w klawiaturę - a także, no dobrze, na malowaniu paznokci na odcień „geranium", najedzeniu kanapek z salami i czytaniu Houellebecąa oraz wpatrywaniu się zahipnotyzowanym wzrokiem w telewizyjne wykłady z fizyki o czwartej nad ranem, nie mogąc oderwać oczu od żółtego krawata profesora - by później, następnego dnia, z niemal całkowitą jasnością umysłu pozbyć się wszystkiego, co napisałam, wciskając z pełną bólu rezygnacją klawisz delete. To gest świadczący o wielkiej szlachetności.
Prawda jest taka, że - tak wynika z mojego doświadczenia -jeśli kobieta chce, by jakiś pomysł dotarł do umysłu i do serca któregoś męskiego przedstawiciela gatunku, by wpłynął na niego choć w minimalnym stopniu, słowa nie tylko nie wystarczą, ale nieraz mogą okazać się wręcz szkodliwe. U mężczyzn porady, pouczenia czy wskazówki wywołują natychmiastową reakcję w postaci ataków reumatyzmu, nie-cierpiącej zwłoki potrzeby sprawdzenia poziomu płynu hamulcowego, chęci odmalowania na biało ściany w łazience oraz fal tęsknoty za new wavel wymagających wysłuchania w nabożnym skupieniu - na kolanach - całej kolekcji płyt.
A w tych rzadkich przypadkach, kiedy pozostają w najbliższym otoczeniu, gdy my mówimy - nie słuchają. Kiedy pisałam te słowa, poczułam pewne wyrzuty sumienia (może jestem zbyt surowa?), zawołałam więc mojego męża i przedstawiłam mu swoje refleksje. Oczekiwałam, że po mojej długiej, pasjonującej i pełnej szczegółów przemowie usłyszę mądrą odpowiedź małżonka.
- No więc, co powiesz?
- O czym?
- O tym, że mężczyźni nie słuchają kobiet. -Hę?
- Powiedz, jakie jest twoje zdanie.
- Nie wiem, wybacz, ale nie słuchałem.
Osobiście odebrałam to jako komplement. Jestem pewna, że miał na myśli: „Dobrze powiedziane, kochanie, ty zawsze znajdziesz odpowiednie słowa".
Mam dziwne przeczucie, że gdy dzwonię do niego, kiedy jest w pracy, odkłada słuchawkę na biurko i udaje się do archiwum, by poukładać nagrania w porządku alfabetycznym (od tak dawna przecież chciał to zrobić). O ile go znam, to -kiedy ja wciąż mówię - zmienia zdanie i postanawia ułożyć je jednak w porządku chronologicznym. Później znów alfabetycznym, ale pojawią się pewne problemy, ponieważ nie będzie mógł sobie przypomnieć, gdzie stoi „j". Tak czy inaczej, czymkolwiek by się zajmował, podczas gdy ja mówię, jego wkład w rozmowę jest zawsze taki sam: zerowy.
Poślubienie mężczyzny, który bez wątpienia należy do innego „gatunku” i życie z nim, to poważne przedsięwzięcie. A jednocześnie… cudowna przygoda. To wyzwanie zmuszające do prawdziwego zaangażowania, rzucenia wszystkiego na jedną szalę, przyjęcia nowego życia. Takiemu wyzwaniu można sprostać tylko wtedy, gdy każdy spełnia się w swojej roli. Mężczyzna jest w rodzinie wcieleniem przewodnika, zasad, autorytetu. Kobieta powinna z radością przyjąć rolę tej, która pomaga i która przyjmuje, otacza opieką. To do kobiet należy – jest to wpisane w ich naturę – przyjęcie życia i pomaganie najbliższym, każdego dnia. Także wtedy, kiedy pokój dzieci po popołudniowych zabawach wygląda tak, że ma się ochotę walić głową w ich biurko… W tym zbiorze oryginalnych, błyskotliwych, ironicznych i rozśmieszających do łez listów Costanza Miriano pisze o miłości, małżeństwie i rodzinie. Żartobliwy styl, którym się posługuje, może przekonać i skłonić do przemyśleń nawet najbardziej opornych. „Kiedy kobieta poddaje się nie po to, by zostać zdeptaną, ale by przyjmować innych, wskazuje drogę mężczyźnie i całej rodzinie. Kobieta wyprzedza mężczyznę, ponieważ on potrzebuje, by go przyjęła. Z taką kobietą – kobietą, która jest wierna, która nie jest rywalką, nie chce przejmować nad wszystkim kontroli i dominować, ale która nie pozuje na słabą kobietkę – mężczyzna może być płodny w szerokim tego słowa znaczeniu. Wspomnę tylko, że wówczas nawet myśl o dzieciach może nie wydawać mu się tak bardzo przerażająca. Kochać jako pierwsza, ale i jako ostatnia. To na nas, kobietach, spoczywa również zadanie dbania o miłość, podtrzymywania domowego ognia. Wierność taka może okazać się konieczna w chwilach, gdy miłość – która jest nie tylko uczuciem, ale przede wszystkim przykazaniem – wymaga także siły i zdecydowania”.
Wybrany fragment książki
Szewc bez butów chodzi...
„Costanza, powiedz mi jeszcze raz, dlaczego powinnam wyjść za mąż. To już za piętnaście dni". Trzeba sięgnąć po słuchawkę. Ktoś ma nagłą potrzebę rozmowy. Trzeba umieścić puszkę z napojem w uchwycie (błogosławiony wynalazek z amerykańskich samochodów!). Trzeba sprzątnąć pestki mandarynki (mężu, obiecuję, że któregoś dnia przyniosę worek na śmieci i wszystko posprzątam, nawet papierki po czekoladkach Pocket Coffee). Trzeba w kilka sekund przemienić ten chlewik, mój samochód - schronienie tej niepoprawnej Oprah Winfrey dla ubogich, która ma zwyczaj jadać obiady na skrzyżowaniach bulwaru nad Tybrem - w dobrze się prezentujący salonik.
Piękno przyjaźni nie polega na tym, by mieć przy sobie kogoś, kto będzie miał odwagę powiedzieć ci wprost, że pasemka w kolorze zgniłej nieszpułki nie dodają ci uroku; kogoś, kto będzie się starał, całkiem szczerze zresztą, znaleźć rozsądne uzasadnienie, dlaczego musisz, naprawdę musisz kupić sobie kolejny, dziewiąty już naszyjnik z gagatu, (ponieważ idealnie uzupełni on twoją garderobę); kogoś, kto powie ci, jak doskonałego wyboru dokonałaś i jak świetnie sobie poradziłaś, no przecież nie można było przewidzieć, że grupa czternaściorga małych przyjaciół twoich dzieci, którą gościłaś u siebie, wymknie ci się nieco spod kontroli i dobierze się akurat do tych dwóch spośród wszystkich krzewów różanych, które zdołały zakwitnąć...
Nie o to chodzi. Ja osobiście koniecznie muszę mieć przyjaciół głównie dlatego, że dzięki temu mogę rozdawać rady, a to z kolei jest niezwykle przyjemne i satysfakcjonujące.
Rzecz w tym, że przyjaciołom, a dokładniej przyjaciółkom, mogę zawracać głowę tylko przez pewien ograniczony czas, dzięki czemu są one w stanie znieść większe natężenie mojego marudzenia.
Dzieci natomiast, do których jestem przyklejona niemal jak małża, na moje kazania reagują przełączeniem się na tryb off, patrzą na mnie, przypatrując się tak naprawdę mojemu kolczykowi w uchu i myślą o porywających przygodach X-Men, do których będą mogły powrócić, gdy tylko zakończę wreszcie dowodzenie im, jak wiele korzyści przynosi skrupulatna i systematyczna nauka.
Jeśli chodzi o mojego męża, jest on człowiekiem inteligentnym i szybko nauczył się odpowiadać mi: „Aha" albo „Naprawdę?", lub nawet: „Tak, ja też tak myślę" i „Oczywiście", niemal zawsze odpowiednim tonem, co pozwala mu przy minimalnym wysiłku symulować prowadzenie ze mną rozmowy. Gdy mam podejrzenia, że mnie nie słucha, mówię na próbę: „Kochanie, jestem znowu w ciąży". Jeśli reaguje na to swoim typowym, wyrażającym zaniepokojenie westchnieniem, oznacza to, że docierają do niego - nie wiem wprawdzie, jakim sposobem, ale jakoś docierają - zasadnicze treści mojego przekazu.
Moje przyjaciółki zaś, jak się wydaje, słuchają uważnie moich opinii, a nawet biorą je pod uwagę. Pewnie bardziej ze względu na sympatię do mnie niż ze względu na to, bym miała powiedzieć coś mądrego, z moim zacięciem psychologicznym godnym środkowego napastnika przebijającego się w pole karne. Owszem, nawet mnie zdarza się czasami powiedzieć coś mądrego, lecz bądźmy szczerzy: zwykle przez przypadek.
Zazwyczaj jednak moja odpowiedź na jakikolwiek dylemat jest jedną z następujących: to on ma rację; wyjdź za nie-go; zdecydujcie się na dziecko; ustąp mu; zdecydujcie się na drugie dziecko; przeprowadź się do jego miejscowości; wybacz mu; spróbuj go zrozumieć; zdecydujcie się w końcu na dziecko.
Dlatego też te koleżanki, które nie chcą słuchać podobnych rzeczy- a ja, jeśli się zaangażuję, powtarzam je zwykle z subtelnością godną betoniarki - znikają z pola moich radarów. Nie zniechęcam się łatwo, ale zwykle po trzynastu pozostawionych bez odpowiedzi mailach i po otrzymaniu czterech ziejących chłodem SMS-ÓW - zrozumiem.
Te zaś koleżanki, które mają podobne do moich poglądy w danej sprawie, lub też które, niezależnie od wszystkiego wciąż mnie lubią, nadal dzwonią. One... o tak, dają mi dużo satysfakcji.
Przyczyna tego, że tak często muszę mówić ci, mój mężu: „Wybacz na sekundkę, pożegnam się tylko z koleżanką i zaraz przyjdę", jest taka, że udzielanie rad jest, jak już powiedziałam, cudowne. Poza tym tylko w ten sposób można udawać, że ma się coś do załatwienia akurat w chwili, gdy dwaj synowie biją się rowerowymi bidonami o półcentymetrową głowę chłopka lego, który akurat ma wąsy, bez których żaden z braci nie może się obejść, a dwie córki właśnie przewróciły na ziemię pudełko z dwustoma pięćdziesięcioma gramami 5-milimetrowego makaronu.
Jednak przede wszystkim przyjaciółki są dziś niezwykle cenne dlatego, że my, współczesne kobiety, w odróżnieniu od tak wielu wcześniejszych pokoleń, nie mamy przed sobą z góry wyznaczonej drogi.
Wielu ludzi boi się relacji z Bogiem. Pragną Go, tęsknią za Nim, ale paradoksalnie boją się wejść z Nim w relację. Dlaczego? Bo sprowadzają Boga jedynie do roli bezdusznego prawodawcy.
Nie słyszą, jak woła: "Kocham Cię", tylko twarde: "Nie pozwalam! Zakazuję! Nakazuję! Musisz Mnie słuchać, bo jak nie, to między nami koniec!". Jeśli wiarę sprowadzimy tylko do zakazów i nakazów, to Kościół stanie się obozem koncentracyjnym, zaś Bóg - esesmanem z karabinem w ręku. A z tak rozumianym "kościołem" i z takim "bogiem" ja też nie chcę mieć nic wspólnego.
Kim więc jest Bóg? Na czym polega relacja z Nim? Jak się modlić? Po co mi sakramenty? Czym jest Kościół? To tylko niektóre z pytań, jakie tu usłyszysz. I na które być może zechcesz poszukać odpowiedzi.
Z prawdziwą radością i pełnym przekonaniem zapraszam do lektury książki o. Lecha Dorobczyńskiego. Książka jest skierowana przede wszystkim do Młodego Czytelnika (choć z pożytkiem przeczyta ją każdy) - wyrosła ze spotkań z Młodymi, jest próbą odpowiedzi na szereg pytań, które w ich trakcie padły. Tematy - podstawowe: Eucharystia, spowiedź, wiara... I słusznie! Bo takie dziś właśnie padają pytania. I taki winien być - wychodzący im naprzeciw - przekaz.
+ Grzegorz Ryś
o. Lech Dorobczyński OFM
franciszkanin z Prowincji Matki Bożej Anielskiej, kaznodzieja i rekolekcjonista. Założyciel Przemyskiego Chóru Gospel i Konin Gospel Choir. Wielki miłośnik Asyżu oraz przewodnik po miejscach Franciszkowych. Obecnie posługuje we Franciszkańskim Ośrodku Rekolekcyjno-Powołaniowym w Krakowie.
15 listopada 1897 roku w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Rzymie wybuchł pożar. W tajemniczy sposób od ołtarza zaczął rozprzestrzeniać się ogień, a wypełniający kaplicę przerażeni wierni wśród płomieni dostrzegli oblicze cierpiącej osoby. Pożar ugaszono, jednak na drewnianym panelu przy ołtarzu pozostał niewyraźny zarys twarzy. Wydarzenie to uznano za nadprzyrodzone, związane z objawieniem się duszy czyśćcowej.
Ten niesamowity wypadek stał się impulsem do stworzenia w owym kościele niezwykłego muzeum ? Muzeum Dusz Czyśćcowych. Gromadzi ono eksponaty i relacje, które świadczą o istnieniu zaświatów i o tym, że dusze czyśćcowe dostają czasem możliwość objawienia się żyjącym, by prosić o to, co najbardziej może ulżyć ich niedoli ? o modlitwę. Książka ks. Marcella Stanzionego przedstawia materiały zgromadzone przez muzeum, a także inne relacje, pokazujące, jak rzeczywistość czyśćca komunikuje się i objawia w rzeczywistości doczesnej, jeśli może wyniknąć z tego jakieś dobro. Autor zawsze wychodzi w swych rozważaniach od katolickiej nauki o czyśćcu, którą w ostatnich latach słabiej się podkreśla, a która powinna stanowić część żywej wiary każdego chrześcijanina. Książka zawiera również użyteczny zbiór modlitw za dusze czyśćcowe.
Jak pisał o. Victor Jouet, założyciel Muzeum Dusz Czyśćcowych:
Życie dusz czyśćcowych to również ?życie?. Trzeba więc uznać to, co wymyka się naszej kontroli, i nie odrzucać tego rozumowo. Bóg jest Panem ducha i materii, stworzył jedno i drugie. Cóż więc dziwnego w tym, że chce ? zawsze z korzyścią dla swoich stworzeń ? działać, wykorzystując ducha i materię w sposób dla nas niezrozumiały?
"Przyjdź do mnie ze wszystkimi swoimi słabościami: fizycznymi, emocjonalnymi i duchowymi. Odpocznij w Mojej kojącej Obecności, pamiętając, że nie ma dla Mnie nic niemożliwego. Oderwij swój umysł od problemów, aby skupić się na Mnie. Pamiętaj, że mogę uczynić nieskończenie więcej, niż prosisz czy rozumiesz. Jednak zamiast przekonywać Mnie, abym zrobił to czy tamto, staraj się dostroić do tego, co już czynię." Te słowa pochodzące od samego Jezusa usłyszała w swoim sercu Sarah Young, pisarka chrześcijańska, w czasie osobistej rozmowy z Panem. Słów tych było więcej, zaczęła je więc spisywać. Jak sama mówi, odczuła potrzebę słuchania Boga „z piórem w ręku”. Kiedy zaczęła się dzielić tym doświadczeniem z bliskimi jej ludźmi, zauważyła, że słowa te stają się dla nich źródłem wielkiej duchowej radości i szczęścia. Tak powstała książka Jezus mówi do ciebie, którą przeczytało już ponad 8 milionów ludzi na całym świecie. Przetłumaczono ją na 25 języków. Fenomen tej książki kryje się w tym, że każdy, kto będzie ją czytał, dostrzeże, że są to słowa skierowane bezpośrednio do niego. To, co Jezus uczyni dzięki tym słowom w Twoim sercu, jak zmieni Twoje życie, jest jeszcze tajemnicą. Zmieni je jednak na pewno.
Poznaj wyjątkową kolekcję niepublikowanych wcześniej tekstów autora Opowieści z Narnii i wyrusz z nim w nową podróż po fantastycznych krainach!,,Oczywiście - powiedział Orfieu - ten rodzaj podróży w czasie, o którym czyta się w książkach: przenoszenie się w czasie ciałem, jest absolutnie niemożliwy"".- Zaczynająca się tymi słowami Mroczna Wieża i inne teksty, które Czytelnik ma przed sobą, to cudem ocalały przed spaleniem zbiór utworów C.S. Lewisa, przygotowanych do druku przez jego sekretarza, Waltera Hoopera.Mroczna Wieża, którą autor Opowieści z Narnii planował prawdopodobnie jako kontynuację słynnej trylogii międzyplanetarnej, a także inne składające się na ten zbiór opowieści, będą fascynującą lekturą dla czytelników Lewisa. Znajdziemy tu wielkie tematy przewijające się przez całą niemal twórczość pisarza: Czas, Przestrzeń, Pozór i Rzeczywistość... Wszystko to jednak w formie, o której autor wstępu pisze z humorem jako o ,,dobrej opowieści na wakacje"".Mroczna Wieża to wspaniała przygoda literacka, prozatorska uczta dla fanów jednego z największych pisarzy XX wieku. Każdy z zawartych w niniejszym tomie tekstów wprowadza nas w świat innej problematyki i bohaterów, a mimo to utwory zawarte w Mrocznej Wieży układają się w spójną mozaikę doskonałej, ambitnej literatury.
Jak często prosimy Boga o rzeczy niemożliwe? Czy nie ograniczamy Bożej wszechmocy źle rozumianą pokorą, a może najzwyczajniej nie wierzymy w to, że Bóg może i chce odpowiedzieć na nasze najgłębsze pragnienia?
Z takimi postawami konfrontuje się bestsellerowa książka Marka Battersona Kręgi modlitwy.
Dlaczego ?kręgi?? Autor książki przypomina nam historię Choniego, starca żyjącego w I wieku p.n.e. On to, kiedy Izrael nawiedziła straszliwa susza, wymodlił u Boga zbawienny deszcz. Choni stanął na wysuszonej ziemi i rysował wokół siebie kręgi, przemawiając do Pana i obiecując, że nie ruszy się z miejsca dopóty, dopóki Bóg nie okaże litości. Kiedy jednak deszcz zaczął już padać, był początkowo zbyt słaby, a potem zbyt gwałtowny. Starzec dwukrotnie więc ?uściślał? swoją prośbę do Boga, aż Ten zesłał na Izrael deszcz spokojny, lecz obfity.
Dzięki tej książce poznamy historię nie tylko Choniego, ale również innych Bożych mężów, takich jak Noe, Daniel i Eliasz; aż w końcu samego Jezusa i Jego uczniów, których ufna wiara w Bożą wszechmoc pozwoliła Bogu czynić w ich życiu rzeczy niemożliwe dla ludzi. Ta lektura nie tylko obudzi w nas wiarę,
ale też pozwoli nam zrozumieć, o co powinniśmy prosić Boga, dokładnie określić cele, jakie chcemy osiągnąć, oraz poznać nasze najgłębsze pragnienia.
Bóg jest bardzo konkretny i takiej postawy domaga się też od nas. Powinniśmy zatem wiedzieć, czego tak naprawdę od Niego oczekujemy.
PÓJDŹ SZLAKIEM OJCA PIO - POZNAJ PRAWDĘ
O ANIOŁACH, KTÓRE TOWARZYSZĄ RÓWNIEŻ TOBIE!
Święty ojciec Pio już od najmłodszych lat doświadczał realnej obecności aniołów, a niejednokrotnie także ich pomocy. Szczególnym nabożeństwem i miłością darzył swojego anioła stróża, któremu powierzał największe sekrety, a w najtrudniejszych chwilach prosił o wsparcie. Działanie Bożych wysłanników zaznacza się wyraźnie w całym życiu świętego, czasem w pozornie nieprawdopodobnych wydarzeniach. W niniejszej książce znajdziemy fascynujące opowieści i wspomnienia doświadczeń związanych z aniołami, będących udziałem świętego ojca Pio.
Książka zawiera także wprowadzenie do nauki Kościoła o aniołach oraz liczne piękne i pomocne modlitwy, które możemy kierować do naszych niebiańskich opiekunów.
Ojciec Pio odnosił się do swojego anioła stróża ze szczególnym nabożeństwem, pokornym i pełnym szacunku. Jego anioł był prawdziwym przyjacielem, a także przewodnikiem i doradcą, wspierał go, stale i dyskretnie mu towarzysząc. Gdy zdarzyło się, że anioł zwlekał z przybyciem, ojciec Pio z pewną uszczypliwością, lecz dobrotliwie później mu to wypominał: "Jakże wykańczają mnie te demony. W sobotę tak się na mnie zawzięły, że nie wiedziałem już, co robić. Zwróciłem się do mojego anioła. Długo kazał na siebie czekać, a gdy w końcu się pojawił, nakrzyczałem na niego za to, że kazał na siebie czekać tak długo, gdy potrzebowałem jego pomocy. Aby go ukarać, chciałem nie patrzeć mu w twarz, oddalić się, uciec od niego, ale on biedaczek podążył za mną, niemal płacząc; gdy podniosłem wzrok, zobaczyłem, że było mu przykro. "Jestem zawsze przy tobie - powiedział - wciąż krążę wokół ciebie. Moja miłość nie zgaśnie nawet, gdy skończy się twoje życie"".
FRAGMENT
Wychowywać to dawać życie. Miłość jest jednak wymagająca. Domaga się zaangażowania najlepszych środków, wytrwałej chęci, obudzenia pasji i wyruszenia z cierpliwością w drogę.
Papież Franciszek
Kolejna książka papieża Franciszka - tym razem o wychowaniu.
Każdy z nas jest lub będzie chrześcijańskim wychowawcą: są nimi rodzice, nauczyciele, członkowie wspólnot chrześcijańskich oraz wszyscy, którzy przyczyniają się do wzrostu duchowego nowych pokoleń. Ojciec Święty poświęca tu dużo uwagi rodzinie; pokazuje, jak wielka odpowiedzialność za nowe pokolenie ciąży właśnie na niej. Tłumaczy, jak wielkim zadaniem jest przekazanie nie tylko wiedzy, ale również wszystkich wartości i ideałów.
Według Franciszka wychowanie to nie tylko ciężka praca, ale też powołanie, radość i pasja.
Teksty papieża zawarte w tej wyjątkowej książce pomogą nam, jako wychowawcom chrześcijańskim, stawić czoło wyzwaniom współczesnej kultury, a młodym pozwolą pokonać zarówno trapiące przygnębienie, jak i snobizm czy egoizm. Pokażą, jak skutecznie powoływać się na przykład Jezusa, naszego Mistrza.
Ojciec Święty, sam będąc wychowawcą, przygotował tę książkę w formie prostego, przystępnego podręcznika, z którym możemy pracować na co dzień.
Fatima, Lourdes, rue du Bac w Paryżu, La Salette, Medjugorie, Pontmain, Pellevoisin, Syrakuzy. W miejscach tych przez ostatnie dwieście lat ukazywała się Matka Boża. W Medjugorie ukazuje się do dziś. Gdy połączymy te miejsca linią, otrzymamy literę M, swoisty podpis Maryi na mapie Europy.
W kolejnym fascynującym wywiadzie ojciec Livio Fanzaga, dyrektor włoskiego Radia Maria, oraz znany katolicki dziennikarz Saverio Gaeta prowadzą czytelnika śladem maryjnych objawień i szukają odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak wiele z nich wydarzyło się na naszym kontynencie. Według nich to właśnie naznaczona krwawymi wojnami oraz piętnem morderczych i utopijnych ideologii Europa, przeżywająca współcześnie – szczególnie na Zachodzie – głęboki kryzys lokalnych kościołów, staje się areną straszliwej walki między Niewiastą obleczoną w Słońce a Smokiem piekielnym (Ap 12). To
jednak właśnie tutaj Maryja odniesie ostateczne zwycięstwo – Szatan zostanie pokonany.
Książka Podpis Maryi ukazuje Maryję jako kochającą matkę i prorokinię nowego czasu łaski. Z drugiej jednak strony ostrzega nas przed grożącym niebezpieczeństwem samozagłady kontynentu, a także śmierci wiecznej jego mieszkańców.
Taki obrót spraw jest ciągle możliwy, stąd naglące i pełne miłości wezwania Królowej Pokoju z Medjugorie: „Błagam was, nawróćcie się”.
Według św. Ludwika Grignion de Montforta częste ukazywanie się Maryi w Europie i na świecie jest znakiem czasów ostatecznych. Obecność Maryi ma przygotować ludzkość na powtórne przyjście Chrystusa. Medjugorie, wedle słów Matki Bożej przekazanych nam przez widzących, jest Jej ostatnim pojawieniem się na Ziemi, zanim te czasy nastąpią. Nie powinno to budzić lęku, ale stanowić zaproszenie do bliskości z Jezusem, który jak nikt inny pragnie naszego zbawienia i szczęścia.
Kim jest owa tajemnicza postać zapowiedziana w biblijnej księdze Apokalipsy? Czy żyjemy już w czasach Antychrysta, czy to w naszym pokoleniu narodzi się osoba, którą można by tak nazwać? Ojciec Livio Fanzaga prowadzi nas od sensacyjnych wyobrażeń ku biblijnej prawdzie zgodnej z nauczaniem Kościoła. Aby przybliżyć rozumienie postaci Antychrysta, sięga do objawień mistyków i świętych, korzysta z nauczania papieży, a także ze współczesnych objawień maryjnych, w których Antychryst często jest wzmiankowany.
Wedle nich Chrystus i Jego Matka przygotowują ludzkość na ostateczną bitwę z Ojcem Kłamstwa. I choć jej wynik ostatecznie został przypieczętowany przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Smok apokaliptyczny z nienawiści do Boga i tego, co zostało przez Niego stworzone, czyni nieustanne starania, aby zniszczyć ludzkość, prowadząc ją do samozagłady. Ostanie wieki – pełne wojen, zbrodniczych ideologii i prześladowań Kościoła – wyraźnie pokazują, że czas ostatecznego starcia już się zaczął i trwać będzie aż do powtórnego przyjścia Chrystusa.
Celem tej książki jest pobudzenie wierzących do większej ufności w zwycięstwo Jezusa Chrystusa, do dostrzegania znaków czasu i odczytywania ich w świetle wiary, oraz odważnego demaskowania działań tych ludzi, którzy stają się mniej lub bardziej świadomymi narzędziami w rękach Antychrysta, który poprzez swoich reprezentantów próbuje zniszczyć dzieło Boże.
Publikowany w serii Dominikańskiego Instytutu Historycznego zbiór studiów o charakterze interdyscyplinarnym poświęcony jest działalności zakonów żebraczych: dominikanów, franciszkanów, augustianów, karmelitów i franciszkanów-obserwantów (bernardynów) w średniowiecznej aglomeracji krakowskiej, złożonej z trzech miast: Krakowa, Kazimierza, Kleparza oraz przedmieść. Ośrodek ten jako jedyny w Królestwie Polskim mógł poszczycić się posiadaniem klasztorów wszystkich pięciu wspólnot mendykanckich. Autorzy prezentowanych artykułów starali się przedstawić intensywną aktywność braci z krakowskich klasztorów na polu: duszpasterstwa, nauki, kultury, sztuki i gospodarki oraz ich rolę w polskim społeczeństwie, Kościele i państwie. Jest to pierwszy w polskiej mediewistyce tak obszerny tom studiów dotyczący środowiska krakowskich mendykantów
Współczesne tempo życia rzadko pozwala nam znaleźć czas na modlitwę i medytację – trudno nam się wyciszyć na tyle, by w skupieniu rozważać słowa i czyny Jezusa. Przytłoczeni obowiązkami niekiedy zapominamy o tym, że ukojenie i uzdrowienie możemy znaleźć właśnie w modlitwie.
Autorzy książki, O. Robert De Grandis oraz Eugene Peter Koshenina, odkrywają przed nami na nowo bogactwo modlitwy różańcowej, która powinna być szczególnie bliska sercu współczesnego chrześcijanina. Dzięki rozważaniu najważniejszych wydarzeń z życia Jezusa łatwiej nam spojrzeć z dystansem na własną codzienność oraz uporządkować swoje myśli i pragnienia.
Regularne odmawianie Różańca może znacząco wpłynąć nie tylko na nasze zdrowie psychiczne, ale także i fizyczne. Modląc się za wstawiennictwem Matki Bożej, możemy wyprosić u jej Syna wszelkie łaski, w tym łaskę uzdrowienia. Modlitwa medytacyjna pomaga przede wszystkim przeciwdziałać skutkom stresu – stanom lękowym, łagodnej depresji, nadciśnieniu i chorobom serca.
Uzdrawiająca moc modlitwy różańcowej to cykl rozważań poświęconych czterem częściom Różańca, opatrzony komentarzem autorów. Drugą część książki tworzą wybrane myśli świętych i Ojców Kościoła, inspirujące do nowego, świeżego spojrzenia na największe tajemnice życia Świętej Rodziny i Trójcy Przenajświętszej.
„Ludzie, którzy odmawiają Różaniec, odkrywają na nowo wewnętrzny spokój i cieszą się zdrowiem ciała, umysłu i ducha. Wielu wielkich świętych przyznawało, że ich najgłębsze medytacje wypływały z refleksji nad życiem, męką i śmiercią Jezusa”.
o. Robert De Grandis
Objawienia, które miały miejsce współcześnie, mówią o czasie spuszczenia z uwięzi Szatana. Bóg odpowiedział na to zagrożenie, posyła?jąc nam Matkę Miłosierdzia. Dlatego w tych objawieniach, które otrzymywała siostra Faustyna, bardzo interesujące jest stwierdzenie, że Madonna jest w nich obecna jako Matka i doradczyni. Widoczny jest tu dokładny plan Boży: zbliżamy się do czasu próby, który będzie poprzedzony czasem łaski i miłosierdzia.
Najnowsza książka o. Livia Fanzagi ma na celu jeszcze mocniej uświadomić ludziom wierzącym, ale też tym wszystkim, którzy uciekają od Boga w niewiarę i grzech, że Bóg jest miłosiernym i kochającym Ojcem, który pragnie zbawić i uczynić szczęśliwym każdego człowieka. Ojciec Livio przypomina tę prawdę w fascynującym wywiadzie ze znanym włoskim dziennikarzem religijnym Saverio Gaetą. W tej książce przeczytamy o niezwykłym działaniu miłosiernego Boga, który poprzez objawienia Maryi w różnych miejscach na świecie, poprzez wydarzenia historyczne, a także przesłanie świętej siostry Faustyny Kowalskiej pragnie ocalić świat przed nadciągającym czasem próby i oczyszczenia.
W czasach głębokiego relatywizmu, kiedy nawet podstawowe prawdy wiary podlegają nieustannej krytyce i przekłamaniom, chrześcijanin powinien umieć bronić swojej wiary.
Ojciec Joseph Marie Verlinde w prosty, a jednocześnie pasjonujący i zrozumiały sposób wyjaśnia najważniejsze dogmaty wiary katolickiej dotyczące zmartwychwstania, śmierci, czyśćca, nieśmiertelności
ludzkiej duszy i wiele innych kwestii.
Zwraca też uwagę na najrozmaitsze zagrożenia duchowe, które oddalając nas od Boga, mogą prowadzić do zniewolenia i dręczeń diabelskich. Ostrzega przed ezoteryzmem i okultyzmem, a także praktykami duchowymi z Dalekiego Wschodu. Ojciec Verlinde, nim powrócił do wiary katolickiej i przyjął święcenia kapłańskie, przez wiele lat był związany z ruchem medytacji transcendentalnej jako bliski współpracownik guru tego ruchu, Maharishiego Mahesha Yogiego.
Podczas długiej i bolesnej drogi nawrócenia i przemiany doświadczył osobiście wszystkich negatywnych skutków duchowego zniewolenia, w jakie popadł na skutek wieloletniego praktykowania medytacji transcendentalnej. Dziś jest świadkiem, ale też nauczycielem wiary.
Książka Atak na chrześcijaństwo, która odniosła wielki sukces wydawniczy we Francji, jest owocem rozmów ze słuchaczami Radia Notre-Dame, podczas których ojciec Verlinde odpowiadał napytania dotyczące chrześcijaństwa i nowych form duchowości.
Książka Im starszy, tym lepszy to 10 zasad oraz 10 wywiadów ze specjalistami i lekarzami, które na zawsze zmienią Twoje myślenie o własnym mózgu! Czy wiesz, że: ? Zasada neuroplastyczności mózgu mówi, że każdy człowiek w dowolnym wieku może skutecznie się uczyć i robić postępy? ? Aktywne muzykowanie i uprawianie sportów wspomaga koncentrację i pomaga odkryć podstawowy ?rytm mózgu?? ? Emerytura to idealny czas na odkrywanie swoich pasji? ? Prowadzenie pamiętników, częste podróże, kreatywne gotowanie i urządzanie przyjęć rozwija i stymuluje mózg? Dzięki odkryciom dwóch wybitnych specjalistów - neurobiologów dowiadujemy się, że w wieku dojrzałym ludzki mózg, choć działa wolniej, pracuje dokładniej, a dzięki odpowiednim, prostym ćwiczeniom i właściwej diecie nigdy cię nie zawiedzie. Nie jest to książka tylko dla osób starszych, ale dla wszystkich chcących zadbać o swoją ?mózgową kondycję? i przeciwdziałać zjawiskom, które w późnej starości mogą okazać się nieodwracalne. Lektura tej książki to niesamowita przygoda ? mnóstwo przykładów, praktycznych wskazówek, wywiadów, podsumowań i ćwiczeń, które pozwalają lepiej poznać pracę naszego mózgu i dostrzec, że jest on doskonałym narzędziem ? prawdziwym cudem natury.
Zepsucie, korupcja, demoralizacja – to stan, w którym przestajemy dostrzegać własne grzechy, pogrążamy się w zadowoleniu z siebie, a nasze sumienie traci wszelką wrażliwość.
Na stronach niniejszej książki papież Franciszek przypomina o istotnej różnicy pomiędzy grzechem a zepsuciem. W myśl przesłania Ewangelii grzesznikami jesteśmy wszyscy, lecz jeśli prosimy o przebaczenie, Pan udziela nam odpuszczenia win. Jednak zepsucie to coś o wiele gorszego niż grzech: głębokie zobojętnienie, moralna ślepota, duchowa „pigmeizacja”, jak nazywa to papież. Stan, z którego trzeba zostać uzdrowionym. Zwięzła, treściwa, napisana jasnym i przejrzystym stylem książka Zepsucie i grzech pokazuje nam, gdzie szukać prawdy w świecie pogrążonym w demoralizacji i obojętności na zło.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?