Nauka medyczna św. Hildegardy kładzie nacisk na prowadzenie zdrowego, aktywnego trybu życia oraz leczenie nie tylko cielesnych, ale i duchowych źródeł chorób. Książka dr Strehlowa to jedno z najważniejszych dzieł nawiązujących do odkryć Świętej z Bingen. Autor wybrał najistotniejsze części nauki Hildegardy, stworzył niezwykle użyteczny spis wszystkich ludzkich narządów oraz dotykających ich chorób. Średniowieczna mniszka sądziła, że za odpowiednie funkcjonowanie każdego organu lub jego chorobę odpowiedzialny jest uniwersalny ośrodek, który jest w stanie wyleczyć schorzenie i przywrócić ciało do prawidłowej kondycji. Dzięki opartej na naturze, ale także kładącej nacisk na zdrowe nawyki żywieniowe medycynie wg św. Hildegardy życie bez pigułek, hormonów i antybiotyków staje się możliwe! Książka ta to również efekt wieloletniej praktyki i wiedzy autora, który przekazuje nam nauki Świętej z Bingen w formie przystosowanej do dzisiejszych czasów. O skuteczności tego poradnika świadczą tysiące zadowolonych pacjentów dr Strehlowa, a także rosnąca liczba fascynatów medycyny świętej w Niemczech i na całym świecie. W książce znajdziesz: - spis wszystkich ludzkich organów i ich potencjalnych chorób - opis przełomowej teorii św. Hildegardy na temat czterech typów ludzkich soków i ich wpływu na zdrowie - teorię wpływu natury na samopoczucie i zdrowie człowieka - mnóstwo przepisów leczniczych - listę naturalnych składników pomocnych w leczeniu nawet najcięższych i przewlekłych chorób - fakty i mity popularnych założeń współczesnej medycyny - profilaktyczne i lecznicze środki naturalne na raka, a także przykładowy jadłospis dla osoby chorej
Często gdy modlimy się w sprawach szczególnie trudnych, czy też w naszych oczach beznadziejnych, ogarniają nas wątpliwości, czy tak wielkie problemy mogą zostać rozwiązane. Zapominamy jednak, że miłosierdzie Boga jest nieskończone, a On sam dał nam potężnych orędowników, których wstawiennictwo w sposób szczególny porusza Jego serce. Umieją oni wyprosić nam ogromne łaski, uleczyć beznadziejne przypadki, a w ciągu setek lat ich kultu zdarzyły się niezwykłe cuda. Mowa tu o św. Ricie z Cascii, św. Antonim Padewskim i św. Judzie Tadeuszu - świętych, którzy nigdy nie zawodzą. W książce znajdują się wybrane modlitwy (zarówno te bardzo stare, jak i zupełnie współczesne) oraz życiorysy świętych i związane z nimi historie, które mają za zadanie rozbudzić wiarę w świętych obcowanie i ich braterską pomoc.
Podstawowa monografia historyczna na temat św. Jacka - pierwszego polskiego dominikanina i jednego z najstarszych polskich świętych, wsławionego licznymi cudami. Książka Jacka Woronieckiego, dominikanina, znakomitego historyka i znawcy dziejów Zakonu Kaznodziejskiego, przenosi nas do Europy wieku XIII. Są to lata przełomowe dla Kościoła i chrześcijaństwa. W odpowiedzi na głęboki kryzys pojawiają się w Kościele niezwykłe postaci, które niosą zapowiedź wielkich przemian. Zaliczyć do nich należy niewątpliwie św. Dominika, założyciela nowego zakonu, lecz i tego świętego, który zakon Dominika zaszczepiał w Europie środkowo-wschodniej: św. Jacka Odrowąża. Jemu właśnie poświęcona zostaje niniejsza książka -- Św. Jacek Odrowąż i sprowadzenie Zakonu Kaznodziejskiego do Polski. Jest to niewątpliwie najbardziej podstawowa i niezbędna monografia na temat świętego Jacka, i jednocześnie fascynujące, przykuwające uwagę historyczne dociekanie, w którym pod lupą historyka stają cudowne i nadzwyczajne wypadki, stanowiące fundament przyszłych dziejów zarówno Zakonu Dominikańskiego, jak młodego wówczas Kościoła i tworzącej się polskiej państwowości. Trudno też rozumieć prawdziwie ich późniejsze losy, nie znając wydarzeń i wielkich ludzi, którzy stali u ich począków. Książka o. Jacka Woronieckiego dowodzi, że historia może być ciekawsza niż niejedna powieść!
O tym, że Jan Paweł II kochał góry, wiedzą wszyscy. Niewielu jednak wie o istnieniu naocznego świadka Jego górskich eskapad. Lino Zani był najpierw instruktorem narciarskim i przewodnikiem alpejskim Papieża. Później stał się towarzyszem Jego „ucieczek” na szczyty gór. Tam właśnie najmocniej widoczne stały się cechy człowieka, który swoim świadectwem wiary poruszył świat.
Życie Jana Pawła II to aktywność i kontemplacja, samotność i działanie. Był człowiekiem – i był świętym.
Opowieści przedstawione w książce Był człowiekiem, był świętym przez lata czekały na ujawnienie. Dziś Lino Zani dzieli się z całym światem pięknymi doświadczeniami z towarzyszenia Papieżowi w chwilach, gdy ten w najdoskonalszy sposób przeżywał wolność. To właśnie na szczytach gór Jan Paweł II doświadczył pełnego i jasnego zrozumienia Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej…
To one mężnie stawiały czoła przeciwnościom losu i nawet w najtrudniejszych chwilach pozostawały wierne Bogu. Dzięki swej wyjątkowej postawie stały się symbolem współczesnego, cichego bohaterstwa. Obie były matkami dla papieża Jana Pawła II, jednak każda z nich – w inny sposób.
Renzo Allegri w żywy, porywający sposób przedstawia nam losy dwóch niezwykle odważnych kobiet: świętej Joanny Beretty Molli i Emilii Wojtyły. Obie żyły w XX wieku i, prowadząc zwyczajne życie, stały się wzorem dla współczesnych. Obok tych dwóch kobiet centralną postacią książki staje się sam papież Jan Paweł II – który zawdzięcza życie, siłę wiary i osobowości swojej matce Emilii, a w historii Joanny widzi odbicie dziejów własnej rodziny, a także ważne posłannictwo dla Kościoła przełomu wieków. Miłość i odwaga dwóch kobiet wydały wspaniałe owoce w postaci dzieci kontynuujących ich chrześcijańskie dzieło – także dzieci duchowych.
Poznaj historię, która obiegła już pół świata.
Historię kobiet, które swoim życiem wpłynęły i wciąż wpływają na kolejne pokolenia chrześcijan.
Zgodnie z teorią Gary’ego Chapmana, amerykańskiego psychoterapeuty, pisarza, antropologa i lingwisty, istnieje pięć języków miłości – zupełnie różnych sposobów wyrażania i okazywania uczuć, a także ich liczne kombinacje i odmiany. Mąż i żona rzadko posługują się tym samym językiem miłości. Zazwyczaj używamy swojego własnego języka i frustrujemy się, gdy nasz współmałżonek nie rozumie tego, co chcemy mu zakomunikować. Pragniemy, by okazywał nam miłość w ten sam sposób, co my, jednocześnie wysyłając sygnały, których on/ona nie rozumie. Poznanie języka miłości twojego współmałżonka to potwierdzona tysiącami świadectw czytelników recepta na szczęśliwe i udane małżeństwo. Jeśli więc: – Twoja żona woli, żebyś pomógł jej w sprzątaniu kuchni, niż zabrał ją na romantyczną kolację – Twój mąż chciałby spędzić cały weekend w domu, a Ty chciałabyś wyjść w tym czasie ze znajomymi – Twoja żona wszelkie komplementy przyjmuje w milczeniu, ale tryska radością, gdy kupisz jej biżuterię – Twój mąż woli prezenty robione przez Ciebie ręcznie niż te kupione w sklepie – Twoja żona nie chce pomocy w przy obiedzie – woli, żebyś ją przytulił …a Ty nie potrafisz tego zrozumieć – najwyższy czas, byś zapoznał się z książką Gary’ego Chapmana. Przemów w języku miłości Twojego partnera i odkryj tajemnicę małżeństw z 50-letnim stażem, które wciąż spacerują, trzymając się za ręce. Poznaj książkę, która wspiera kolejne pokolenia małżeństw od ponad 20 lat, wznawianą i tłumaczoną na 36 języków, sprzedaną w ponad 8 milionach egzemplarzy na całym świecie!
Życie duchowe pełne jest sytuacji, gdy w modlitwie brakuje nam słów, by wyrazić Bogu wdzięczność, oddać należytą cześć czy uwielbienie. Wtedy właśnie czerpiemy z tradycyjnych modlitw, wierząc głęboko, że są słowa, z których korzystało wiele pokoleń chrześcijan przez całe wieki. To właśnie one otwierały wiernych i sprawiały, że prośba była wypowiedziana z większą wiarą. A przy tym – była bardziej skuteczna. Bóg zawsze wysłuchuje naszych modlitw, ale my nie zawsze jesteśmy w tej modlitwie wierni. Dlatego z ufnością sięgajmy do skarbca cudownych modlitw, które nigdy nas nie zawiodą. Te szczególnie miłe Panu słowa, odmawiane z pokorą i ufnością w niezwykły sposób przybliżają nas do Boga. Książka Valentiny Ben jest pełna niezwykle skutecznych modlitw, których stale używali Papieże, osoby duchowne i Święci, zalecając ich odmawianie. Można w niej znaleźć m.in. cudowne modlitwy za dusze czyśćcowe, chorych, dzieci i rodziny, modlitwy zawierzenia, a także dziękczynne, czy przeciwdziałające demonom. Boże mój, wierzę w Twoją nieskończoną dobroć: nie tylko w dobroć, która rozjaśnia świat, ale i w tę szczególną, jedyną dobroć, która dociera do mnie, biednego stworzenia, i która rozporządza wszystkim tak, by otaczało mnie tylko to, co dobre.(…) Oddaję się w Twoje ręce. Uczyń ze mną, co chcesz i nie zostawiaj mi innego pocieszenia poza radością bycia Ci posłusznym. Niech tak się stanie!
FRAGMENT KSIAŻKI:
Modlitwa do Naszej Pani za dusze czyśćcowe Chwalebna Maryjo Dziewico, wierzymy, że Bóg ofiarował Ci wszelkie łaski, byś mogła złagodzić kary dusz czyśćcowych, a także byś mogła je uwolnić. Dlatego zwracamy się do Ciebie z ufnością. Maryjo Dziewico, pukamy do bram Twego matczynego serca. Spójrz na wielkie cierpienia, które znoszą dusze przebywające w oczyszczającym ogniu, spójrz na udręki tych dusz, które nie mogą cieszyć się obecnością Boga, którego ujrzały tylko przez krótką chwilę. Wspomnij na to, że nie mogą one zaznać nawet chwilowej ulgi, spójrz na uległość, z którą przyjmują Bożą sprawiedliwość.
Nowa ewangelizacja jest teologicznym i duszpasterskim wyzwaniem współczesnego Kościoła. Termin ten, stworzony przez Jana Pawła II i użyty przez niego ponad trzysta razy w różnych przemówieniach, przypomina podstawowe powołanie Kościoła – działalność misyjną. Żeby ją prowadzić, konieczne jest autentyczne przeżywanie adoracji będącej połączeniem modlitwy i Eucharystii.
Tylko taka ewangelizacja, która czerpie z adoracji eucharystycznej, przyniesie owoce wiary i tylko osobiste doświadczenie może sprawić, że ewangelizacja będzie prawdziwa.
Biskup Dominique Rey jest jednym z pierwszych księży wywodzących się ze wspólnoty Emmanuel upowszechniającej i praktykującej adorację eucharystyczną.
Nazywany był „dobrym papieżem Janem”, „Janem Uśmiechniętym” i „Janem Pokornym”. Beatyfikowany w 2000 roku przez papieża Jana Pawła II, zapisał się w sercach wiernych jako osoba o wielkim duchu, pełna miłości bliźniego i żywej wiary. Papież Jan XXIII zasłynął zwołaniem przełomowego II Soboru Watykańskiego. Zdaniem historyków spośród wszystkich dotychczasowych następców św. Piotra to właśnie Jan XXIII najbardziej przysłużył się ekumenizmowi. Większość informacji o Nim pochodzi z suchych dokumentów czy też artykułów encyklopedycznych. Jaki był naprawdę?
W tej książce Domenico Agasso Sr. i Jr. przedstawiają nam postać Jana XXIII sposób w lekki i przystępny. Tworzą żywą opowieść o świętym, dzięki któremu oglądamy dziś mocny, otwarty i zjednoczony Kościół powszechny. Opowieść o wielkim papieżu, ale i skromnym człowieku, którego największym marzeniem było „paść owce” dla Jezusa Chrystusa i który przyszedł, żeby służyć.
Jan XXIII kroczył ścieżkami nieraz pełnymi pułapek, czasem czując się osamotnionym zarówno poza Kościołem, jak i w nim samym. Musiał stawiać czoła przeciwnościom – i pokonywać je, mając za broń swoją oświeconą łagodność – nie zawsze otrzymując wotum zaufania i wsparcie ze strony „swoich”, kościelnych autorytetów, przedstawicieli hierarchii kościelnej, których zresztą później, w czasie swojego pontyfikatu, ze szlachetnością obdarzył zaufaniem i przyjaźnią, zgodnie z tym jak postępował wobec wszystkich ludzi, każdego dnia swojego życia. fragment
W książce znajdują się również modlitwy za wstawiennictwem świętego papieża Jana XXIII i te, które sam odmawiał za życia, oraz kolorowe ilustracje
Kolejny publikowany w serii Dominikańskiego Instytutu Historycznego zbiór studiów zawiera ponad 40 artykułów na temat zagadnień związanych z krakowskim kościołem pw. św. Trójcy i związanym z nim konwentem dominikańskim. To pierwszy z tego zakresu interdyscyplinarny tom studiów; dominują w nim zagadnienia historyczno-artystyczne, artykuły podejmują jednak również problematykę architektoniczną, archeologiczną i konserwatorską. Znaczną część zebranych w tomie artykułów stanowią przygotowane przez specjalistów szczegółowe, wnikliwe studia o dziełach sztuki dotąd niebędących przedmiotem osobnych opracowań lub wyniki nowych, niepublikowanych badań konserwatorskich i archeologicznych. Tom ma doniosłe znaczenie dla badań nad historią konwentu krakowskich mendykanów oraz jego miejsca w historii Krakowa, warto podkreślić, że to pierwsze w powojennej historii opracowanie odnoszące się do wspomnianych zagadnień.
Ciężko choremu, umierającemu chłopcu położono przy łóżku obrazek świętego Gerarda Majelli. Odprawiono też Mszę z modlitwą do świętego Alfonsa, prosząc, aby nakazał świętemu Gerardowi, swemu byłemu podwładnemu w zakonie, by ten wybłagał łaskę uzdrowienia dla chorego. Tymczasem w stanie zdrowia umierającego nic się nie zmieniało - przez cały dzień walczył ze śmiercią, w której bliskość nikt nie wątpił. Pod wieczór jednak chory nagle podniósł się, czym wywołał zachwyt rodziców i wybuch wielkiego płaczu, i ucałował obrazek świętego Gerarda. Następnie opowiedział, że święty Gerard objawił mu się w czasie jego najgłębszego snu i powiedział: "Raduj się, otrzymałeś łaskę". I rzeczywiście, chory odzyskał siły w przeciągu kilku chwil.
Ta historia jest jedną z wielu opowieści z niniejszej książki, które pokazują, że święci są przy nas i pobudzeni Bożą miłością nieustannie za nami się wstawiają - szczególnie w chwilach najtrudniejszych, czyli w czasie choroby i niebezpieczeństwa zagrażającego naszemu zdrowiu czy życiu. Dowodem tego są niezwykłe i cudowne interwencje świętych, takich jak wspomniany wyżej św. Gerard Majella, św. Jan Chrzciciel de la Salle, św. Jan Bosko i wielu innych. Autor książki, niezwykle popularny włoski ksiądz Marcello Stanzione przywołuje historie zebrane i zweryfikowane podczas procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych świętych. Potwierdzający je autorytet Kościoła daje nam pewność, że są one prawdziwe. Są to często święci obecnie mniej znani lub niemal zapomniani, a przecież będący wciąż niezwykle skutecznymi orędownikami. Za ich wstawiennictwem możemy otrzymać od Boga wielkie łaski; wystarczy, byśmy o nie prosili w modlitwie.
Kościół jest wspólnotą, którą współczesny świat coraz częściej odrzuca. Jakie są tego przyczyny? Czy wynikają one z sekularyzacji społeczeństwa, czy też powodów trzeba szukać raczej w samych wierzących?
Na te pytania w swojej najnowszej książce Znaki stara się odpowiedzieć Jean Vanier – założyciel wspólnoty L’Arche. Vanier mówi o tym, że Kościół od początku był poddawany próbom, które zwykle jednak ostatecznie go wzmacniały. Dziś, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy odwagi, aby stawić czoło oskarżeniom, które padają pod adresem wierzących.
Słabości, skłonność do grzechu, brak pokory, wreszcie sprawy tak szokujące, jak problem pedofilii – chociaż obciążają sumienia tylko niektórych, są upokorzeniem dla wszystkich. Jean Vanier przekonuje, że chrześcijanie powinni godnie znosić oszczerstwa i odpowiadać na nie przebaczeniem. Przyznanie się Kościoła do słabości w dłuższej perspektywie stanie się dlań oczyszczające i wyzwalające. Dziś, mówi autor, trzeba pielęgnować sumienia. Są one największą tajemnicą i skarbem człowieka. Zła obrona Kościoła może przynieść tylko przeciwny efekt, rodząc tym większe rozczarowanie i prowadząc
do jego odrzucenia.
Tytułowe znaki, których początek św. Jan widział w cudzie w Kanie Galilejskiej, trwają do dziś – trzeba je dostrzec i umieć na nie odpowiedzieć. Jean Vanier mówi o konieczności podjęcia dialogu i odrzuceniu w Kościele pragnienia władzy. To może przynieść mu powagę autorytetu, którego tak bardzo potrzebuje współczesny, zagubiony człowiek. Chociaż autor pisze o trudnych tematach, jego książka nie jest w żaden sposób przygnębiająca. Wręcz przeciwnie: w swojej ogromnej mądrości Vanier przypomina nam, że nie jesteśmy sami – jesteśmy bowiem dziećmi Boga, który zawsze jest przy nas i obiecuje nam życie wieczne.
O. Matteo La Grua i jego nauczanie o uwolnieniu i uzdrowieniu. O. Matteo La Grua był jednym z najbardziej znanych włoskich egzorcystów. Przyjaciel ojca Gabriela Amortha, mistrz ojca Benignusa, który przejął po nim funkcję egzorcysty diecezjalnego w Palermo. Przez wiele lat swego kapłańskiego życia był związany z Ruchem Odnowy w Duchu Świętym. Miał w sobie wielki charyzmat modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie. Swoim doświadczeniem dzielił się na spotkaniach z animatorami grup charyzmatycznych. Siostra Angela Musolesi, mając świadomość, jak wielkim skarbem są jego nauki dotyczące modlitw wstawienniczych, jak też modlitw o uzdrowienie i uwolnienie, zebrała je i opublikowała w postaci książki. Według o. La Grui źródłem wszelkiego cierpienia i chorób jest szatan. Aby uzyskać uzdrowienie ciała, konieczne jest przede wszystkim uwolnienie duszy spod wpływu złego ducha. Dlatego, omawiając problem uwolnienia, o. La Grua wychodzi od kwestii opętania, przekleństwa i innych rodzajów diabelskiego wpływu, jego przyczyn i skutków. Egzorcysta porusza też problem sekt i ruchów związanych z magią i ezoteryką, a także innych przejawów szatana we współczesnym świecie. Znaczna część jego nauki poświęcona jest też walce duchowej i broni, którą mamy w niej do dyspozycji. Bronią tą jest prawda, sprawiedliwość, wiara i modlitwa. Książka zawiera świadectwa osób uzdrowionych dzięki modlitwie wstawienniczej Ojca La Grui.
„Dostajecie też jednak w Kościele pewną misję: sprawić, aby inni wierzyli w Ewangelię. Aby wierzyli w Ewangelię, patrząc na was, na to, co robicie, jak postępujecie, co mówicie, jak czujecie, jak kochacie”.
– fragment książki
Jak dawać dobry przykład naszym bliźnim? Jak stać się prawdziwie i głęboko wierzącym chrześcijaninem, który wiernie podąża śladami swojego Zbawiciela?
Jednym z największych wyzwań współczesności jest dawać wiarygodne świadectwo własnym życiem. Do tego wzywa nas w swojej książce Papież Franciszek i pokazuje, jak tego dokonać.
„Musimy wyjść na zewnątrz do tych ludzi z naszego miasta, których widzieliśmy na balkonach. Musimy wyjść z naszej skorupy i powiedzieć im, że Jezus żyje, że Jezus żyje dla niego, dla niej, i musimy powiedzieć to z radością… nawet jeśli myślą, że robisz z siebie wariata. Przesłanie Ewangelii jest szaleństwem, mówi św. Paweł. Życia nam nie starczy, by oddawać samych siebie i głosić, że Jezus przywraca życie. Musimy iść zasiewać w sercach nadzieję, musimy wychodzić na ulice. Musimy szukać ludzi” – mówi Ojciec Święty.
Kardynał Bergoglio wzywa nas do stworzenia nowej, otwartej na drugiego człowieka wspólnoty oraz do okazywania szczerej i autentycznej radości, która płynie ze wspólnego jej budowania. Mówi też o konieczności zawierania przyjaźni i wzajemnego wspierania się – bez względu na to, kim jesteśmy. To właśnie ową przyjaźń i wspólnotę powinniśmy realizować w duchu służby.
Papież uzmysławia czytelnikowi, że służyć naprawdę to „pracować w imieniu wszystkich i dla wszystkich”. Tylko taka służba, jak mówi, tworzy w społeczeństwie prawdziwe więzi międzyludzkie. Ojciec święty wyraźnie oddziela tak pojmowaną służbę od błędnie rozumianej służalczości („ślepego, niskiego przylgnięcia do władzy”). W nauczaniu Papieża Franciszka nasze zadanie polega więc na takiej służbie, która miałaby na celu troskę o wspólne dobro, czyli o naszą ojczyznę.
Powinniśmy służyć także po to, by iść w ślad za przykładem Jezusa, który nie przyszedł, by Mu służono, ale by służyć i dać swoje życie na okup za wielu (por. Mk 10, 45).
Po sukcesie Wyjdź za mąż i poddaj się Costanza Miriano proponuje nowy „podręcznik” wspólnego życia. Tym razem koncentruje się na mężczyznach. Jest to pełen humoru manifest wierzącej żony, który wyjaśnia, jak odkryć na nowo role, które mamy wypisane w sercu jako kobiety i mężczyźni, żony i mężowie, matki i ojcowie. Odpowiada na szereg ważnych pytań, takich, jak: - co to znaczy być mężczyzną? - czym jest ojcowski autorytet? - jaka jest rola Boga w małżeństwie i w wychowaniu? Są to porady dla mężczyzn, ale także dla kobiet, które powinny pomagać swoim mężom odkrywać ich zadania i rolę, jaką pełnią w budowaniu szczęśliwej rodziny. Zadania te, powiedzmy to głośno, współcześnie nieco się rozmyły, przez co zbyt często możemy spotkać w naszych domach mężczyzn zdezorientowanych i nieprzygotowanych do rozwiązania różnych delikatnych problemów czy do chronienia równowagi w rodzinie. Wystarczy naprawdę niewiele, by Wasza rodzina zaczęła szczęśliwie żyć i – po prostu – dobrze „funkcjonować”. „Być mężczyzną, być męskim to znaczy potrafić odważnie walczyć, mieć siłę do walki, siłę polegającą nie na atakowaniu, ale na stawianiu oporu. Być męskim to przede wszystkim mieć odwagę do brania na siebie ciosów, być tarczą w obronie powierzonych sobie osób. Być mężczyzną to znaczy być gotowym oddać życie za swoją małżonkę i za swoją rodzinę, albo za tego, kogo ma się w opiece, a także za swoją misję poza domem. Bycie mężczyzną nie ma natomiast nic wspólnego z powszechnym współcześnie rozumieniem męskości: choć potencja to coś pozytywnego, prawdziwy mężczyzna to ten, który potrafi kontrolować tę siłę, kierować nią, a nie marnować”.
Wybrany fragment książki
Prezenty dla mężczyzn
Istnieje jedna jedyna uniwersalna, skuteczna, niezastąpiona metoda rozmawiania z mężczyznami. Tyle że... nie wiem, jaka to metoda.
Tak właśnie jest, niestety, nie mogę nic z tym zrobić. Próbowałam, ale bezskutecznie. Mam na myśli prawdziwą rozmowę, wymianę myśli, które skutecznie docierają do umysłu bliźniego, wymagają odpowiedzi i prowokują do nich.
Prowadzenie monologu się nie liczy, jest zbyt proste. Wiem to, bo mówienie to moja specjalność.
Bez problemu potrafię odpowiedzieć na tak podstawowe pytania jak to, do której klasy chodzi któreś z naszych dzieci, kiedy mój mąż jedzie je odebrać ze szkoły, bo dostało gorączki, i przed samymi drzwiami wejściowymi uświadamia sobie, że nie wie, gdzie go szukać (nie, imienia nie zapomniał - tak przynajmniej twierdzi); potrafię udzielić podstawowych informacji, na przykład: gdzie jest zaparkowany nasz samochód (powiedziałam „podstawowych", a nie dokładnych); potrafię przekazać zwięzłe instrukcje, po których mój mąż dzwoni do mnie tylko dwa czy trzy razy: „To mówiłaś, że gdzie przyjmuje pediatra?", „Czy mogę kupić szynkę parmeńską zamiast orzeszków piniowych?" „Pogniewasz się, jeśli nie pójdę tam, gdzie chciałaś, żebym poszedł?"... Oczywiście, że się pogniewam, ale nie przyznam tego nawet na torturach.
Na początku sądziłam, że problemy z organem słuchu są wadą produkcyjną tylko mojego egzemplarza, mojego męża. Zasięgałam informacji u producenta, ale stanowisko mojej teściowej jest niezmienne: jakkolwiek by było, muszę go sobie zachować, tego jej syna. Uznałam więc, że spróbuję porozumieć się przynajmniej z mężami innych kobiet. W przypływie natchnienia zaczęłam pisać listy do mężczyzn. Spędzałam całe noce na stukaniu w klawiaturę - a także, no dobrze, na malowaniu paznokci na odcień „geranium", najedzeniu kanapek z salami i czytaniu Houellebecąa oraz wpatrywaniu się zahipnotyzowanym wzrokiem w telewizyjne wykłady z fizyki o czwartej nad ranem, nie mogąc oderwać oczu od żółtego krawata profesora - by później, następnego dnia, z niemal całkowitą jasnością umysłu pozbyć się wszystkiego, co napisałam, wciskając z pełną bólu rezygnacją klawisz delete. To gest świadczący o wielkiej szlachetności.
Prawda jest taka, że - tak wynika z mojego doświadczenia -jeśli kobieta chce, by jakiś pomysł dotarł do umysłu i do serca któregoś męskiego przedstawiciela gatunku, by wpłynął na niego choć w minimalnym stopniu, słowa nie tylko nie wystarczą, ale nieraz mogą okazać się wręcz szkodliwe. U mężczyzn porady, pouczenia czy wskazówki wywołują natychmiastową reakcję w postaci ataków reumatyzmu, nie-cierpiącej zwłoki potrzeby sprawdzenia poziomu płynu hamulcowego, chęci odmalowania na biało ściany w łazience oraz fal tęsknoty za new wavel wymagających wysłuchania w nabożnym skupieniu - na kolanach - całej kolekcji płyt.
A w tych rzadkich przypadkach, kiedy pozostają w najbliższym otoczeniu, gdy my mówimy - nie słuchają. Kiedy pisałam te słowa, poczułam pewne wyrzuty sumienia (może jestem zbyt surowa?), zawołałam więc mojego męża i przedstawiłam mu swoje refleksje. Oczekiwałam, że po mojej długiej, pasjonującej i pełnej szczegółów przemowie usłyszę mądrą odpowiedź małżonka.
- No więc, co powiesz?
- O czym?
- O tym, że mężczyźni nie słuchają kobiet. -Hę?
- Powiedz, jakie jest twoje zdanie.
- Nie wiem, wybacz, ale nie słuchałem.
Osobiście odebrałam to jako komplement. Jestem pewna, że miał na myśli: „Dobrze powiedziane, kochanie, ty zawsze znajdziesz odpowiednie słowa".
Mam dziwne przeczucie, że gdy dzwonię do niego, kiedy jest w pracy, odkłada słuchawkę na biurko i udaje się do archiwum, by poukładać nagrania w porządku alfabetycznym (od tak dawna przecież chciał to zrobić). O ile go znam, to -kiedy ja wciąż mówię - zmienia zdanie i postanawia ułożyć je jednak w porządku chronologicznym. Później znów alfabetycznym, ale pojawią się pewne problemy, ponieważ nie będzie mógł sobie przypomnieć, gdzie stoi „j". Tak czy inaczej, czymkolwiek by się zajmował, podczas gdy ja mówię, jego wkład w rozmowę jest zawsze taki sam: zerowy.
Poślubienie mężczyzny, który bez wątpienia należy do innego „gatunku” i życie z nim, to poważne przedsięwzięcie. A jednocześnie… cudowna przygoda. To wyzwanie zmuszające do prawdziwego zaangażowania, rzucenia wszystkiego na jedną szalę, przyjęcia nowego życia. Takiemu wyzwaniu można sprostać tylko wtedy, gdy każdy spełnia się w swojej roli. Mężczyzna jest w rodzinie wcieleniem przewodnika, zasad, autorytetu. Kobieta powinna z radością przyjąć rolę tej, która pomaga i która przyjmuje, otacza opieką. To do kobiet należy – jest to wpisane w ich naturę – przyjęcie życia i pomaganie najbliższym, każdego dnia. Także wtedy, kiedy pokój dzieci po popołudniowych zabawach wygląda tak, że ma się ochotę walić głową w ich biurko… W tym zbiorze oryginalnych, błyskotliwych, ironicznych i rozśmieszających do łez listów Costanza Miriano pisze o miłości, małżeństwie i rodzinie. Żartobliwy styl, którym się posługuje, może przekonać i skłonić do przemyśleń nawet najbardziej opornych. „Kiedy kobieta poddaje się nie po to, by zostać zdeptaną, ale by przyjmować innych, wskazuje drogę mężczyźnie i całej rodzinie. Kobieta wyprzedza mężczyznę, ponieważ on potrzebuje, by go przyjęła. Z taką kobietą – kobietą, która jest wierna, która nie jest rywalką, nie chce przejmować nad wszystkim kontroli i dominować, ale która nie pozuje na słabą kobietkę – mężczyzna może być płodny w szerokim tego słowa znaczeniu. Wspomnę tylko, że wówczas nawet myśl o dzieciach może nie wydawać mu się tak bardzo przerażająca. Kochać jako pierwsza, ale i jako ostatnia. To na nas, kobietach, spoczywa również zadanie dbania o miłość, podtrzymywania domowego ognia. Wierność taka może okazać się konieczna w chwilach, gdy miłość – która jest nie tylko uczuciem, ale przede wszystkim przykazaniem – wymaga także siły i zdecydowania”.
Wybrany fragment książki
Szewc bez butów chodzi...
„Costanza, powiedz mi jeszcze raz, dlaczego powinnam wyjść za mąż. To już za piętnaście dni". Trzeba sięgnąć po słuchawkę. Ktoś ma nagłą potrzebę rozmowy. Trzeba umieścić puszkę z napojem w uchwycie (błogosławiony wynalazek z amerykańskich samochodów!). Trzeba sprzątnąć pestki mandarynki (mężu, obiecuję, że któregoś dnia przyniosę worek na śmieci i wszystko posprzątam, nawet papierki po czekoladkach Pocket Coffee). Trzeba w kilka sekund przemienić ten chlewik, mój samochód - schronienie tej niepoprawnej Oprah Winfrey dla ubogich, która ma zwyczaj jadać obiady na skrzyżowaniach bulwaru nad Tybrem - w dobrze się prezentujący salonik.
Piękno przyjaźni nie polega na tym, by mieć przy sobie kogoś, kto będzie miał odwagę powiedzieć ci wprost, że pasemka w kolorze zgniłej nieszpułki nie dodają ci uroku; kogoś, kto będzie się starał, całkiem szczerze zresztą, znaleźć rozsądne uzasadnienie, dlaczego musisz, naprawdę musisz kupić sobie kolejny, dziewiąty już naszyjnik z gagatu, (ponieważ idealnie uzupełni on twoją garderobę); kogoś, kto powie ci, jak doskonałego wyboru dokonałaś i jak świetnie sobie poradziłaś, no przecież nie można było przewidzieć, że grupa czternaściorga małych przyjaciół twoich dzieci, którą gościłaś u siebie, wymknie ci się nieco spod kontroli i dobierze się akurat do tych dwóch spośród wszystkich krzewów różanych, które zdołały zakwitnąć...
Nie o to chodzi. Ja osobiście koniecznie muszę mieć przyjaciół głównie dlatego, że dzięki temu mogę rozdawać rady, a to z kolei jest niezwykle przyjemne i satysfakcjonujące.
Rzecz w tym, że przyjaciołom, a dokładniej przyjaciółkom, mogę zawracać głowę tylko przez pewien ograniczony czas, dzięki czemu są one w stanie znieść większe natężenie mojego marudzenia.
Dzieci natomiast, do których jestem przyklejona niemal jak małża, na moje kazania reagują przełączeniem się na tryb off, patrzą na mnie, przypatrując się tak naprawdę mojemu kolczykowi w uchu i myślą o porywających przygodach X-Men, do których będą mogły powrócić, gdy tylko zakończę wreszcie dowodzenie im, jak wiele korzyści przynosi skrupulatna i systematyczna nauka.
Jeśli chodzi o mojego męża, jest on człowiekiem inteligentnym i szybko nauczył się odpowiadać mi: „Aha" albo „Naprawdę?", lub nawet: „Tak, ja też tak myślę" i „Oczywiście", niemal zawsze odpowiednim tonem, co pozwala mu przy minimalnym wysiłku symulować prowadzenie ze mną rozmowy. Gdy mam podejrzenia, że mnie nie słucha, mówię na próbę: „Kochanie, jestem znowu w ciąży". Jeśli reaguje na to swoim typowym, wyrażającym zaniepokojenie westchnieniem, oznacza to, że docierają do niego - nie wiem wprawdzie, jakim sposobem, ale jakoś docierają - zasadnicze treści mojego przekazu.
Moje przyjaciółki zaś, jak się wydaje, słuchają uważnie moich opinii, a nawet biorą je pod uwagę. Pewnie bardziej ze względu na sympatię do mnie niż ze względu na to, bym miała powiedzieć coś mądrego, z moim zacięciem psychologicznym godnym środkowego napastnika przebijającego się w pole karne. Owszem, nawet mnie zdarza się czasami powiedzieć coś mądrego, lecz bądźmy szczerzy: zwykle przez przypadek.
Zazwyczaj jednak moja odpowiedź na jakikolwiek dylemat jest jedną z następujących: to on ma rację; wyjdź za nie-go; zdecydujcie się na dziecko; ustąp mu; zdecydujcie się na drugie dziecko; przeprowadź się do jego miejscowości; wybacz mu; spróbuj go zrozumieć; zdecydujcie się w końcu na dziecko.
Dlatego też te koleżanki, które nie chcą słuchać podobnych rzeczy- a ja, jeśli się zaangażuję, powtarzam je zwykle z subtelnością godną betoniarki - znikają z pola moich radarów. Nie zniechęcam się łatwo, ale zwykle po trzynastu pozostawionych bez odpowiedzi mailach i po otrzymaniu czterech ziejących chłodem SMS-ÓW - zrozumiem.
Te zaś koleżanki, które mają podobne do moich poglądy w danej sprawie, lub też które, niezależnie od wszystkiego wciąż mnie lubią, nadal dzwonią. One... o tak, dają mi dużo satysfakcji.
Przyczyna tego, że tak często muszę mówić ci, mój mężu: „Wybacz na sekundkę, pożegnam się tylko z koleżanką i zaraz przyjdę", jest taka, że udzielanie rad jest, jak już powiedziałam, cudowne. Poza tym tylko w ten sposób można udawać, że ma się coś do załatwienia akurat w chwili, gdy dwaj synowie biją się rowerowymi bidonami o półcentymetrową głowę chłopka lego, który akurat ma wąsy, bez których żaden z braci nie może się obejść, a dwie córki właśnie przewróciły na ziemię pudełko z dwustoma pięćdziesięcioma gramami 5-milimetrowego makaronu.
Jednak przede wszystkim przyjaciółki są dziś niezwykle cenne dlatego, że my, współczesne kobiety, w odróżnieniu od tak wielu wcześniejszych pokoleń, nie mamy przed sobą z góry wyznaczonej drogi.
Wielu ludzi boi się relacji z Bogiem. Pragną Go, tęsknią za Nim, ale paradoksalnie boją się wejść z Nim w relację. Dlaczego? Bo sprowadzają Boga jedynie do roli bezdusznego prawodawcy.
Nie słyszą, jak woła: "Kocham Cię", tylko twarde: "Nie pozwalam! Zakazuję! Nakazuję! Musisz Mnie słuchać, bo jak nie, to między nami koniec!". Jeśli wiarę sprowadzimy tylko do zakazów i nakazów, to Kościół stanie się obozem koncentracyjnym, zaś Bóg - esesmanem z karabinem w ręku. A z tak rozumianym "kościołem" i z takim "bogiem" ja też nie chcę mieć nic wspólnego.
Kim więc jest Bóg? Na czym polega relacja z Nim? Jak się modlić? Po co mi sakramenty? Czym jest Kościół? To tylko niektóre z pytań, jakie tu usłyszysz. I na które być może zechcesz poszukać odpowiedzi.
Z prawdziwą radością i pełnym przekonaniem zapraszam do lektury książki o. Lecha Dorobczyńskiego. Książka jest skierowana przede wszystkim do Młodego Czytelnika (choć z pożytkiem przeczyta ją każdy) - wyrosła ze spotkań z Młodymi, jest próbą odpowiedzi na szereg pytań, które w ich trakcie padły. Tematy - podstawowe: Eucharystia, spowiedź, wiara... I słusznie! Bo takie dziś właśnie padają pytania. I taki winien być - wychodzący im naprzeciw - przekaz.
+ Grzegorz Ryś
o. Lech Dorobczyński OFM
franciszkanin z Prowincji Matki Bożej Anielskiej, kaznodzieja i rekolekcjonista. Założyciel Przemyskiego Chóru Gospel i Konin Gospel Choir. Wielki miłośnik Asyżu oraz przewodnik po miejscach Franciszkowych. Obecnie posługuje we Franciszkańskim Ośrodku Rekolekcyjno-Powołaniowym w Krakowie.
15 listopada 1897 roku w kościele Najświętszego Serca Jezusa w Rzymie wybuchł pożar. W tajemniczy sposób od ołtarza zaczął rozprzestrzeniać się ogień, a wypełniający kaplicę przerażeni wierni wśród płomieni dostrzegli oblicze cierpiącej osoby. Pożar ugaszono, jednak na drewnianym panelu przy ołtarzu pozostał niewyraźny zarys twarzy. Wydarzenie to uznano za nadprzyrodzone, związane z objawieniem się duszy czyśćcowej.
Ten niesamowity wypadek stał się impulsem do stworzenia w owym kościele niezwykłego muzeum ? Muzeum Dusz Czyśćcowych. Gromadzi ono eksponaty i relacje, które świadczą o istnieniu zaświatów i o tym, że dusze czyśćcowe dostają czasem możliwość objawienia się żyjącym, by prosić o to, co najbardziej może ulżyć ich niedoli ? o modlitwę. Książka ks. Marcella Stanzionego przedstawia materiały zgromadzone przez muzeum, a także inne relacje, pokazujące, jak rzeczywistość czyśćca komunikuje się i objawia w rzeczywistości doczesnej, jeśli może wyniknąć z tego jakieś dobro. Autor zawsze wychodzi w swych rozważaniach od katolickiej nauki o czyśćcu, którą w ostatnich latach słabiej się podkreśla, a która powinna stanowić część żywej wiary każdego chrześcijanina. Książka zawiera również użyteczny zbiór modlitw za dusze czyśćcowe.
Jak pisał o. Victor Jouet, założyciel Muzeum Dusz Czyśćcowych:
Życie dusz czyśćcowych to również ?życie?. Trzeba więc uznać to, co wymyka się naszej kontroli, i nie odrzucać tego rozumowo. Bóg jest Panem ducha i materii, stworzył jedno i drugie. Cóż więc dziwnego w tym, że chce ? zawsze z korzyścią dla swoich stworzeń ? działać, wykorzystując ducha i materię w sposób dla nas niezrozumiały?
"Przyjdź do mnie ze wszystkimi swoimi słabościami: fizycznymi, emocjonalnymi i duchowymi. Odpocznij w Mojej kojącej Obecności, pamiętając, że nie ma dla Mnie nic niemożliwego. Oderwij swój umysł od problemów, aby skupić się na Mnie. Pamiętaj, że mogę uczynić nieskończenie więcej, niż prosisz czy rozumiesz. Jednak zamiast przekonywać Mnie, abym zrobił to czy tamto, staraj się dostroić do tego, co już czynię." Te słowa pochodzące od samego Jezusa usłyszała w swoim sercu Sarah Young, pisarka chrześcijańska, w czasie osobistej rozmowy z Panem. Słów tych było więcej, zaczęła je więc spisywać. Jak sama mówi, odczuła potrzebę słuchania Boga „z piórem w ręku”. Kiedy zaczęła się dzielić tym doświadczeniem z bliskimi jej ludźmi, zauważyła, że słowa te stają się dla nich źródłem wielkiej duchowej radości i szczęścia. Tak powstała książka Jezus mówi do ciebie, którą przeczytało już ponad 8 milionów ludzi na całym świecie. Przetłumaczono ją na 25 języków. Fenomen tej książki kryje się w tym, że każdy, kto będzie ją czytał, dostrzeże, że są to słowa skierowane bezpośrednio do niego. To, co Jezus uczyni dzięki tym słowom w Twoim sercu, jak zmieni Twoje życie, jest jeszcze tajemnicą. Zmieni je jednak na pewno.
Poznaj wyjątkową kolekcję niepublikowanych wcześniej tekstów autora Opowieści z Narnii i wyrusz z nim w nową podróż po fantastycznych krainach!,,Oczywiście - powiedział Orfieu - ten rodzaj podróży w czasie, o którym czyta się w książkach: przenoszenie się w czasie ciałem, jest absolutnie niemożliwy"".- Zaczynająca się tymi słowami Mroczna Wieża i inne teksty, które Czytelnik ma przed sobą, to cudem ocalały przed spaleniem zbiór utworów C.S. Lewisa, przygotowanych do druku przez jego sekretarza, Waltera Hoopera.Mroczna Wieża, którą autor Opowieści z Narnii planował prawdopodobnie jako kontynuację słynnej trylogii międzyplanetarnej, a także inne składające się na ten zbiór opowieści, będą fascynującą lekturą dla czytelników Lewisa. Znajdziemy tu wielkie tematy przewijające się przez całą niemal twórczość pisarza: Czas, Przestrzeń, Pozór i Rzeczywistość... Wszystko to jednak w formie, o której autor wstępu pisze z humorem jako o ,,dobrej opowieści na wakacje"".Mroczna Wieża to wspaniała przygoda literacka, prozatorska uczta dla fanów jednego z największych pisarzy XX wieku. Każdy z zawartych w niniejszym tomie tekstów wprowadza nas w świat innej problematyki i bohaterów, a mimo to utwory zawarte w Mrocznej Wieży układają się w spójną mozaikę doskonałej, ambitnej literatury.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?