Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem
Jest lato 1985 roku, krajobraz zblakł w popołudniowym słońcu, mam kilkanaście lat i moja podróż po Europie właśnie utknęła w martwym punkcie na placu na przedmieściach Rzymu. Powrotny autobus do miasta spóźnia się dwadzieścia minut i nadal go nie widać. Ale nie przejmuję się opóźnieniem. Zamiast krążyć nerwowo po chodniku lub dzwonić na skargę do biura przewoźnika, wkładam na uszy walkmana, wyciągam się na ławce i słucham Simona i Garfunkela, którzy śpiewają, jak wspaniale jest zwolnić i cieszyć się chwilą. Każdy szczegół tamtej sceny jest wyryty w mojej pamięci: dwóch małych chłopców kopie piłkę koło średniowiecznej fontanny; gałęzie drzewa ocierają się o szczyt kamiennego muru; stara wdowa wraca do domu z siatką warzyw.
Przewijam taśmę o piętnaście lat w przód: wszystko uległo zmianie. Scena przenosi się na ruchliwe rzymskie lotnisko Filimicino, a ja jestem korespondentem zagranicznym i pędzę, by zdążyć na powrotny lot do Londynu. Zamiast jak w piosence kopać kamyk i czuć się groovy, gnam przez halę odlotów, po cichu przeklinając każdego, kto idąc nieco wolniej, stanie mi na drodze. Zamiast słuchać muzyki folkowej na tanim walkmanie, rozmawiam przez telefon komórkowy z redaktorem, który znajduje się tysiące kilometrów ode mnie.
Po dotarciu do bramek ustawiam się na końcu długiej kolejki. Do roboty nie ma tu nic poza — hm, poza nieróbstwem. Tyle że ja już nie potrafię nic nie robić. Aby czekanie było bardziej produktywne i mniej przypominało czekanie, zaczynam wertować gazetą. Nagle w oczy rzuca mi się artykuł, który koniec końców zainspiruje mnie do napisania książki o powolności.
Słowa, które przykuły mój wzrok, brzmiały: „Jednominutowa bajka na dobranoc". Chcąc pomóc rodzicom w czasochłonnym zajmowaniu się małymi dziećmi, grono autorów wypreparowało sześćdziesięciosekundowe streszczenia klasycznych bajek. Wyobraźcie sobie połączenie Hansa Christiana Andersena z poetyką korporacyjnego briefingu. W pierwszym odruchu mam ochotą wykrzyknąć „Eureka!". W tym właśnie czasie prowadzą zażarte spory z moim dwuletnim synem, który preferuje długie historie, czytane w łagodnym tempie, z dygresjami. Mimo to każdego wieczora podsuwam mu najkrótsze książeczki i przelatuję je jak najprędzej. Kłócimy się często. „Czytasz za szybko!" - krzyczy. „Chcę jeszcze jedną bajkę!" - domaga się,, kiedy zmierzam do drzwi. Z jednej strony, kiedy przyspieszam bieg dobranockowe-go rytuału, czuję się strasznym egoistą, z drugiej zwyczajnie nie umiem pohamować impulsu, by pędzić do kolejnych zajęć, jakie mam w planie - do kolacji, maili, lektur, rachunków, dalszej pracy, oglądania wiadomości w telewizji. Długie, leniwe przechadzki po świecie Kota Prota nie wchodzą w grę. Są zbyt powolne.
Dlatego też w pierwszej chwili kolekcja Jednominutowych Bajek wydaje się zbyt piękna, by mogła być prawdziwa. Cóż lepszego niż odbębnić sześć lub siedem „bajek" i zmieścić się w dziesięciu minutach? Później, kiedy zaczynam rozmyślać, jak szybko Amazon może mi przesłać pełen zestaw, nadchodzi otrzeźwienie, które przybiera formę pytania: czy już do reszty oszalałem? Kolejka podróżnych zbliża się zawijasami do kontroli biletów, a ja odkładam gazetę i zaczynam się zastanawiać. Całe moje życie zmieniło się w trening pospiesznego upychania jak największej liczby zajęć w każdą godzinę. Jestem Dickensowskim Scrooge'em ze stoperem w dłoni. Obsesyjnie próbuję zaoszczędzić każdy najmniejszy okruch
czasu, kilka sekund tu, jedna minuta tam. I nie jestem w tym osamotniony. Wszyscy dookoła - przyjaciele, koledzy, rodzina - zostali wciągnięci przez ten sam wir.
W 1982 roku amerykański lekarz Larry Dossey ukuł pojęcie time-sickness - „choroby niedoczasu" - którym posłużył się, aby opisać obsesyjne przekonanie, że „czas ucieka, jest go za mało i trzeba pędzić coraz szybciej, aby dotrzymać kroku". Dziś cały świat cierpi na niedoczas. Wszyscy wyznajemy kult prędkości. Stojąc w tamtej kolejce na powrotny lot do Londynu, zaczynam zmagać się z pytaniami, które stanowią sedno tej książki: dlaczego zawsze tak się nam spieszy? Jakie jest remedium na chorobę niedoczasu? Czy można i czy w ogóle warto zwolnić tempo?
Dziś, w początkach XXI wieku, wszystko i wszyscy znajdują się pod presją, by przyspieszać. Nie tak dawno założyciel i przewodniczący Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab w brutalnych słowach wyartykułował konieczność pośpiechu: „Przechodzimy od epoki, w której duży pożera małego, do epoki, w której szybki pożera wolnego". Echo tego ostrzeżenia rozbrzmiewa daleko poza granicami darwinistycznego świata handlu. W tej ruchliwej i rozpędzonej epoce wyścig z czasem jest wszechobecny. Brytyjski psycholog Guy Claxton uważa, że pośpiech stał się naszą drugą naturą: „Wykształciliśmy wewnętrzną psychologię prędkości, oszczędzania czasu i maksymalizowania skuteczności. Nasila się to z każdym dniem".
Lecz oto nadeszła pora, by rzucić wyzwanie naszej obsesji robienia wszystkiego szybciej. Prędkość nie zawsze jest najlepszą strategią. Ewolucja przebiega podług zasady przetrwania najsprawniejszych, a nie najszybszych. Przypomnijcie sobie, kto wygrał wyścig: żółw czy zając? W miarę jak pędzimy przez życie, faszerując zajęciami każdą godzinę, naginamy własne możliwości aż do punktu, w którym coś musi pęknąć.
Zanim jednak pójdziemy dalej, należy jasno powiedzieć jedną rzecz: ta książka nie jest wypowiedzeniem wojny szybkości. Szybkość pomogła zmienić nasz świat w cudowny i wyzwalający sposób. Kto chciałby żyć bez Internetu albo samolotów? Problem polega na tym, że nasza miłość do szybkości i obsesja, by ciągle robić więcej i więcej w coraz krótszym czasie, zaszła za daleko; stała się uzależnieniem, czymś na kształt bałwochwalstwa. Ale nawet gdy szybkość daje poznać swoje złe strony, intonujemy mantrę przyspieszenia. Nie wyrabiasz się z pracą? Załóż sobie szybszy Internet. Brak ci czasu na książkę, którą dostałeś na Boże Narodzenie? Zapisz się na kurs szybkiego czytania. Dieta nie działa? Zrób sobie liposukcję. Nie masz czasu gotować? Kup mikrofalówkę. A jednak pewnych spraw nie można i nie należy przyspieszać. Są rzeczy, które potrzebują czasu, wymagają spowolnienia. Spieszenie siew sytuacjach, gdzie pośpiech jest niewskazany i zapominanie, czym jest wolniejsze tempo, ma swoją cenę.
Argumenty przeciw prędkości zaczynają się od gospodarki. Współczesny kapitalizm wytwarza zawrotne bogactwo, lecz robi to kosztem pochłaniania zasobów naturalnych w tempie tak szalonym, że Matka Natura nie nadąża z ich odnawianiem. Każdego roku wycina się tysiące hektarów lasów amazońskich, a nadmiernie intensywne połowy trałowe sprawiły, że jesiotr, antar patagoński i wiele innych ryb trafiło na listę gatunków zagrożonych. Kapitalizm pędzi tak szybko, że szkodzi nawet sam sobie, jako że presja, by przegonić innych, powoduje, że pozostaje zbyt mało czasu na kontrolę jakości. Weźmy przykład branży informatycznej. W ostatnich latach producenci oprogramowania notorycznie wypuszczają swoje wytwory na rynek, zanim zostaną one w pełni przetestowane. Efektem jest epidemia awarii, błędów oprogramowania i usterek, które co roku przynoszą przedsiębiorstwom straty liczone w miliardach dolarów.
Następnie mamy ludzkie koszty turbokapitalizmu. W dzisiejszych czasach to raczej my istniejemy dla gospodarki niż na odwrót. Długie godziny spędzane w pra-
cy sprawiają, że jesteśmy mało produktywni, podatni na błędy, chorzy i nieszczęśliwi. Gabinety lekarskie pełne są osób dotkniętych chorobami wywoływanymi przez stres — bezsennością, migrenami, nadciśnieniem, astmą i dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi, by wymienić zaledwie kilka. Dzisiejsza kultura pracy podkopuje także nasze zdrowie psychiczne. „Kiedyś wypalenie występowało przede wszystkim u ludzi powyżej czterdziestki
- opowiada Hfe coach pracujący w Londynie. - Dziś odwiedzają mnie pacjenci trzydziestoparoletni czy nawet dwudziestoparoletni, którzy są całkowicie wypaleni".
Ta etyka pracy, która przy stosowaniu z umiarem może być zdrowa, wymyka się spod kontroli. Weźmy rozprzestrzeniającą się epidemię „niedoczynności urlopowej", czyli niechęci do brania porządnego urlopu wypoczynkowego. W ankiecie przeprowadzonej przez firmę Reed wśród pięciu tysięcy brytyjskich pracowników, 60% badanych zadeklarowało, że w 2003 roku nie wykorzystali w pełni przysługującego im urlopu. Przeciętny Amerykanin nie wykorzystuje do jednej piątej swojego płatnego urlopu. Nawet choroba nie jest już w stanie powstrzymać współczesnego pracownika przed zjawieniem się w biurze: jeden na pięciu Amerykanów przychodzi do pracy wówczas, kiedy powinien leżeć pod pierzyną albo zasięgać porady u lekarza.
Aby przekonać się, dokąd prowadzi takie zachowanie, wystarczy rzucić okiem na budzący dreszcze przykład Japonii, gdzie istnieje specjalne słowo – karoshi - oznaczające „śmierć z przepracowania". Jedną z najsłynniejszych ofiar karoshi był Kamei Shuji, robiący zawrotną karierę makler, który za czasów japońskiego boomu giełdowego późnych lat osiemdziesiątych rutynowo pracował po 90 godzin w tygodniu. Firma Shu-jiego wychwalała pod niebiosa jego nadludzką kondycję w newsletterach i folderach szkoleniowych, stawiając go wszystkim pracownikom za wzorzec do naśladowania. W ramach rzadkiego odstępstwa od japońskich obyczajów poproszono go, by prowadził dla starszych kolegów szkolenia z zakresu sprzedaży, co obarczyło dodatkowym stresem jego ramiona obleczone w korporacyjny garnitur. Gdy w 1989 roku pękła japońska bańka giełdowa, Shuji zaczął spędzać jeszcze więcej czasu w pracy, aby nadrobić straty. W 1990 roku nagle zmarł na zawał serca. Miał 26 lat.
Choć dla niektórych historia Shujiego niesie ostrzegawczy morał, kult pracy do upadłego jest wciąż głęboko zakorzeniony w Japonii. Raport przygotowany prze/, rząd w 2001 roku podawał, że ofiarą karoshi padły 143 osoby. Niektórzy szacują roczną liczbę zgonów z przepracowania w Japonii na tysiące.
Jednak na długo zanim karoshi rozgości się gdzieś na dobre, wypalenie pracowników ma złe skutki dla wyników finansowych. National Safety Council (Narodowa Rada Bezpieczeństwa USA)1" ocenia, że na skutek stresu związanego z wykonywaniem zawodu codziennie milion Amerykanów nie idzie do pracy, co dla gospodarki oznacza roczne straty w wysokości ponad 150 miliardów dolarów. W 2003 roku stres wyprzedził ból pleców jako główny powód absencji w Wielkiej Brytanii.
Przepracowanie szkodzi zdrowiu także na inne sposoby. Człowiek, który pracuje zbyt dużo, ma za mało czasu i energii na ćwiczenia fizyczne i jest bardziej skłonny przesadzać z alkoholem i jeść gotowe dania. To nie przypadek, że najszybsze nacje są zarazem najbardziej otyłe. Odsetek Amerykanów z kliniczną otyłością sięga dziś jednej trzeciej, a Brytyjczyków - jednej piątej społeczeństwa. Nawet Japonia przybiera na wadze. W 2002 roku ogólnonarodowe badania nad odżywianiem wykazały, że co trzeci japoński mężczyzna powyżej trzydziestki ma nadwagę.
By dotrzymać tempa nowoczesnemu światu i zachować odpowiednią prędkość, wielu ludzi sięga po środki pobudzające mocniejsze niż kawa. Ulubionym stymu-lantem pracowników biurowych pozostaje kokaina, ale skutecznie z nią konkurują różne odmiany amfetaminy, zwanej także „speedem". W Ameryce przyjmowanie narkotyków w miejscu pracy wzrosło od 1998 roku o 70%. Wielu pracowników preferuje krystaliczną metamfeta-minę, zapewniającą nagły przypływ euforii i wyostrzonej percepcji, które utrzymują się przez cały dzień. Narkotyk ten oszczędza też użytkownikowi żenującej gadatliwości towarzyszącej często wciąganiu koksu. Szkopuł w tym, że silniejsze odmiany speeda uzależniają bardziej niż heroina, a zjazd z działki może wywoływać depresję, wzburzenie i agresywne zachowania.
Jednym z powodów, dla których potrzebujemy środków pobudzających, jest to, że za mało śpimy. Wskutek obfitości obowiązków i niedoboru czasu przeciętny Amerykanin śpi dziś średnio o dziewięćdziesiąt minut mniej niż sto lat temu. W południowej Europie, duchowej ojczyźnie la dolce uita, popołudniowa sjesta odeszła w niepamięć śladami tradycyjnej pracy od dziewiątej do dziewiętnastej: tylko 7% Hiszpanów ma wciąż czas na poobiednią drzemkę. Niedobór snu może szkodzić układowi krążenia i układowi odpornościowemu, wywoływać cukrzycę i choroby serca, powodować niestraw-ność, drażliwość oraz depresję. Jeżeli ktoś śpi mniej niż sześć godzin na dobę, naraża się na zaburzenia mowy, koordynacji ruchowej, oceny sytuacji oraz spowolnienie reakcji. Przemęczenie miało swój udział w najstraszniej-szych katastrofach naszych czasów - wybuchu w Czar-nobylu, wycieku ropy z tankowca „Exxon Yaldez", wypadku w elektrowni Three Mile Island, uwolnieniu gazu w fabryce Union Carbide w Bhopalu i eksplozji promu kosmicznego „Challenger".
Senność powoduje więcej wypadków samochodowych niż alkohol. W niedawnym badaniu przeprowadzonym przez Gallupa 11% brytyjskich kierowców przyznało, że zdarza im się zasnąć za kierownicą. Badania US National Commission on Sleep Disorders (amerykańskiej Narodowej Komisji do Spraw Zaburzeń Snu) składają odpowiedzialność za połowę wszystkich wypadków drogowych na zmęczenie. Dodajmy do tego nasze zamiłowanie do naciskania na pedał gazu i masakra gotowa. Roczna liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych na całym świecie wynosi dziś 1,3 miliona, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w 1990 roku. Chociaż lepsze normy bezpieczeństwa przyczyniają się w krajach rozwiniętych cło zmniejszenia liczby śmiertelnych wypadków, ONZ przewiduje, że do 2020 roku ruch drogowy stanie się trzecią najczęstszą przyczyną śmierci na świecie. Już dziś na europejskich drogach rocznie ginie ponad 40 tysięcy ludzi, a 1,6 miliona odnosi obrażenia. Nasza niecierpliwość sprawia, że nawet czas wolny staje się groźniejszy. Co roku miliony ludzi na całym świecie odnoszą kontuzje podczas uprawiania sportu lub w trakcie treningu na siłowni. Ćwiczy się zbyt szybko, zbyt intensywnie, a pewne wyzwania podejmuje się zbyt wcześnie. Dotyczy to nawet jogi. Niedawno moja znajoma nadwerężyła sobie kark podczas próby stanięcia na głowie — jej ciało nie było jeszcze gotowe na tę pozycję. Innym przydarzają się gorsze przygody. W Bostonie w stanie Massachusetts niecierpliwy nauczyciel złamał swojej uczennicy miednicę, kiedy zbyt mocno dociskał ją podczas wchodzenia do szpagatu. Pewien trzydziestokilkuletni mężczyzna na dobre stracił czucie w odcinku prawego uda po zerwaniu nerwu w trakcie sesji jogi w modnej szkole na Manhattanie.
Życie w pośpiechu w nieunikniony sposób staje się płytkie. Kiedy pędzimy przed siebie, ślizgamy się po powierzchni i nie nawiązujemy prawdziwych relacji z ludźmi i otaczającym nas światem. Jak pisał Milan Kunde-ra w Powolności, minipowieści opublikowanej w 1996 roku: „Kiedy rzeczy dzieją się zbyt szybko, nikt nie może być niczego pewien, nawet siebie samego"1'1. Wszystko to, co nas łączy i sprawia, że warto żyć - społeczność lokalna, rodzina, przyjaciele - żywi się pokarmem, którego zawsze nam brakuje: czasem. W niedawnej ankiecie ICM polowa dorosłych Brytyjczyków stwierdziła, że z powodu napiętego terminarza tracą kontakt z przyjaciółmi.
Zastanówmy się, jak niszczący wpływ na życie rodzinne wywiera ciągłe zasuwanie po najszybszym pasie codzienności. W czasach gdy wszyscy dookoła gdzieś pędzą, karteczki przyklejane na lodówce stają się w wielu domach główną formą komunikacji. Według danych opublikowanych przez rząd brytyjski, przeciętny rodzic spędza dwukrotnie więcej czasu sprawdzając pocztę i wysyłając maile niż bawiąc się ze swoim dzieckiem. W dzisiejszej Japonii rodzice zapisują dzieci do centrów opieki czynnych przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. W całym uprzemysłowionym świecie dzieci wracają ze szkoły do pustych domów, gdzie nie ma nikogo, kto by posłuchał ich opowieści i dowiedział się o ich problemach, sukcesach i obawach. W 2000 roku 73% uczestników ankiety przeprowadzonej przez „Newsweek" wśród amerykańskiej młodzieży twierdziło, że rodzice spędzają za mało czasu ze swoimi nastoletnimi dziećmi.
Być może to właśnie dzieci cierpią najbardziej na skutek orgii pośpiechu. Dorastają szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiele z nich jest tak samo zabieganych jak rodzice i gna przez labirynt planu wypchanego przeróżnymi zajęciami, od korepetycji po lekcje gry na fortepianie i treningi piłkarskie. Ten stan celnie podsumowywał pewien rysunek satyryczny: dwie dziewczynki stoją na przystanku szkolnego autobusu, każda wertuje swój kalendarzyk. Jedna mówi do drugiej: „Okay, przesunę balet o godzinę do tyłu, przełożę gimnastykę i odwołam fortepian... ty przeniesiesz skrzypce na czwartek i urwiesz się z piłki... w ten sposób w środę będziemy mieć czas od 15:15 do 15:45, żeby się pobawić".[...]
fragment Wstępu do książki Pochwała Powolności
Pochwała powolności
Spis treści:
wstęp. wściekłe czasy rób wszystko szybciej powolne jest piękne
jedzenie:
wyrzucić szybkość od stołu
miasto:
tam gdzie stare stapia się z nowym
ciało/umysł:
mens sana in corpore sano
medycyna:
cierpliwość w poczekalni
seks:
nie bądź taki szybki blll
praca:
dlaczego warto lżej pracować
czas wolny:
dobrze być wypoczętym
dzieci:
wychowanie bez zadyszki
zakończenie
odnaleźć tempo giusto
podziękowania
odwołania
bibliografia
Opowieść o Bridzie, młodej irlandzkiej dziewczynie, i o jej duchowych poszukiwaniach. Na swej drodze Brida spotyka mędrca, który uczy ją, jak radzić sobie z lękami i własnym cieniem oraz kobietę, która wprowadza ją w arkana magii. Żadne z nich nie ma najmniejszych wątpliwości, że dziewczyna ma dar, ale tylko od niej zależy, jak go wykorzysta. Musi wybrać między uczuciem a pragnieniem przemiany. Musi odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania.
Wzruszająca opowieść o miłości i tęsknocie za Drugą Połową.
Dziewica? Święta? Męczennica? Wariatka? O Atenie opowiadają osoby, które ją znały. Wśród nich jest dziennikarz badający mity o wampirach, aktorka teatralna, której Atena uwiodła narzeczonego, ksiądz, który ochrzcił jej syna, przybrana matka, były mąż i inni.
Festiwal filmowy w Cannes. 24 godziny. Cała plejada postaci z wielkiego świata: producenci filmowi, aktorzy, dyktatorzy mody, supermodelki, a także początkujące gwiazdki filmowe, gwiazdy, których splendor już nieco przygasł i tłum tych, którzy grzeją się w blasku sławy, władzy i bogactwa. Porządek tego ""pięknego, wspaniałego"" świata burzy nagłe wtargnięcie Igora, rosyjskiego multimilionera, owładniętego obsesją na punkcie swojej byłej żony, która odeszła ze znanym projektantem mody. Igor, zraniony do żywego nie cofnie się przed niczym, by odzyskać miłość ukochanej... ""Zwycięzca jest sam"" to wierny portret współczesnego świata, w którym blichtr, próżność i zakłamanie, wyparły prawdziwe wartości, w którym człowiek w pogoni za złudnym szczęściem w świetle jupiterów zatracił poczucie dobra i zła, zagubił siebie. Paulo Coelho przypomina nam, że czasem warto wybrać drogę mniej uczęszczaną.
Buntuję się. Decyduję. Zmieniam. Odnajduję siebie. Idę. Działam. Budzę się. Doświadczam. Podnoszę się. Marzę. Zwyciężam. Odkrywam. Wymagam. Myślę. Wierzę. Krzepnę. Rozwijam się. Pytam. Jestem.
Niektóre książki są do czytania. Alef napędza do życia.
Duchowa odyseja. Głęboko rozczarowany dzisiejszą rzeczywistością, targany wewnętrznymi konfliktami, tracący wiarę w siebie i w otaczający go świat, Paulo podejmuje bardzo osobistą podróż w czasie i przestrzeni. Przemierzając świat, wraca do swoich wcieleń, ponieważ, jak powiada, „szlak mojej wędrówki da się wyczytać z oczu innych, a jeśli chcę się odnaleźć, muszę się posłużyć tą mapą”. Po drodze poznaje różnych ludzi, z którymi kontakt zbliża go do celu, ale kluczem do ostatecznego przebudzenia, a zarazem odkupienia jest ponowne spotkanie z kobietą, którą kochał i którą podle zdradził ponad 500 lat wcześniej... Kolejna magiczna, pełna tajemnic podróż w towarzystwie Paula Coelho, który jak zwykle nas nie zawodzi.
Margaret Flanagan, „Booklist"
Fragment ksiązki Alef
„Alef” - chiński bambus
Z Paryża jadę pociągiem na targi książki do Londynu. Czują wzruszenie, bo za każdym razem, gdy odwiedzam Anglię, przypomina mi się 1977 rok. Rzuciłem wtedy pracę w brazylijskiej wytwórni fonograficznej i postanowiłem poświęcić się pisaniu. Wynająłem mieszkanie przy Bassett Road, zaprzyjaźniłem się z wieloma ludźmi, studiowałem wampirologię, poznałem miasto, zakochałem się, namiętnie chodziłem do kina. Po roku wróciłem do Rio de Janeiro, bo nie byłem w stanie napisać ani jednej linijki.
Tym razem spędzę w Londynie trzy dni. Spotkanie z czytelnikami, kolacje w hinduskich i libańskich restauracjach, a w holu hotelowym rozmowy o książkach, księgarniach i pisarzach. Przed końcem roku nie wrócę do Saint - Martin. Z Londynu polecę wprost do Rio de Janeiro, żeby posłuchać ojczystej mowy, a wieczorami, popijając sok ze świeżych owoców acai, chłonąć z okna najpiękniejszy na świecie widok na Copacabanę.
Na krótko przed końcem podróży do wagonu wchodzi chłopak z naręczem róż i zaczyna się rozglądać. Dziwne, myślę, nigdy przedtem nie widziałem sprzedawców kwiatów w pociągu Eurostar."Alef"
Spis Treści:
KRÓL MEGO KRÓLESTWA
chiński bambus
lampa nieznajomego
kiedy powieje mroźny wiatr
pokrewieństwo dusz
9288 kilometrów
Oczy hilal
dom ipatiewa
alef
marzyciele nie sa. domatorami
ze łzami w deszczu
syberyjskie chicago
droga pokoju
świetlisty pierścień
NlE STRACĘ. WIARY
liście herbaty
piąta kobieta
ad Extirpanda
jak stawić czoło przemocy
złota róża
orzeł znad bajkału
strach przed strachem
miasto
telefon
turecka dusza
moskwa, l czerwca 2006 roku
od autora
Atena manipulowała mną, wykorzystywała mnie, nie bacząc na moje uczucia. Była moją mistrzynią, zobowiązaną do przekazywania mi świętych tajemnic, do budzenia nieznanych mocy, które drzemią w każdym z nas. Wypuszczając się na nieznane morza, ślepo ufamy naszym przewodnikom - w przekonaniu, że wiedzą więcej niż my.
Andrea McCain, aktorka
Opowieść o Bridzie, młodej irlandzkiej dziewczynie, i o jej duchowych poszukiwaniach. Na swej drodze spotyka mędrca, który uczy ją, jak radzić sobie z lękami i własnym cieniem oraz kobietę, która wprowadza ją w arkana magii. Żadne z nich nie ma namniejszej wątpliwości, że dziewczyna ma dar, ale tylko od niej zależy, jak go wykorzysta. Musi wybrać między uczuciem a pragnieniem przemiany. Musi odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania. Wzruszajaca opowieść o miłości i tęsknocie za Drugą Połową.
Carl Honoré w Pod presją przedstawia interesujący, a zarazem niepokojący obraz dzieciństwa w dzisiejszych czasach, obraz pokolenia nadmiernie kontrolowanego, nadzorowanego i rozpieszczanego. Jak powiada, nasze nowoczesne podejście do dzieci odnosi skutek odwrotny do zamierzonego: dochowaliśmy się pokolenia dzieci z nadwagą i krótkowzrocznością, dzieci, które często chorują i cierpią na depresję, dzieci, które faszerujemy lekami jak nigdy wcześniej. Posługując się anegdotą, odwołując się do badań i własnych doświadczeń, Honoré wskazuje nam błędy popełniane w szkole i w domu, rozwiewa popularne mity i nawołuje do zmiany.
Jeżeli kiedykolwiek przemknęła Ci przez głowę myśl, żeby wcisnąć do rozkładu dnia Twojego i tak już zapracowanego dziecka judo, kaligrafię, skrzypce czy suahili ? ta książka jest dla Ciebie.
Spotkaliśmy się z J. wieczorem w restauracji przy plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Z radością i entuzjazmem pisarza, który właśnie opublikował swoją drugą powieść, wręczyłem mu egzemplarze Alchemika. Wyjaśniłem, że dedykując mu książkę pragnąłem podziękować za wszystko, czego mnie nauczył w ciągu sześciu lat naszej wzajemnej przyjaźni.
Dwa dni później odprowadzałem go na samolot. Nocą w hotelu zdążył przeczytać kawałek mojej nowej powieści. Spacerowaliśmy po hali lotniska, kiedy rzucił: „Wszystko, co zdarza, się raz, może już się nie przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno i trzeci". Zapytałem, co ma na myśli. Przypomniał mi, że już dwukrotnie byłem bliski zrealizowania swoich największych marzeń i w ostatnim momencie wszystko popsułem. A potem zacytował fragment Ballady o więzieniu w Reading Oscara Wilda:
Każdy zabija kiedyś to, co kocha
- Chcą, aby wszyscy tą prawdą poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni,
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali!
Nalegałem, żeby mi wyjaśnił, co ma na myśli. W odpowiedzi zalecił mi ćwiczenia duchowe świętego Ignacego Loyoli w wybranym przeze mnie, odludnym miejscu. Powiedział, że muszą przygotować się do tego, co mnie spotka w niedalekiej przyszłości. Dodał też, że u większości ludzi sukces wywołuje jednocześnie falą ogromnej radości i głębokie poczucie winy.
Zwierzyłem mu się wtedy z jednego z moich najskrytszych marzeń - od lat chciałem spędzić 40 dni na pustyni. Uznał to za bardzo dobry pomysł i zasugerował pustynię Mojave w Stanach Zjednoczonych. Znał tam kogoś, kto mógł mi pomóc w zaakceptowaniu czegoś, co kocham najbardziej - mojej pracy.
W Walkiriach opisałem swoje doświadczenia na pustyni i wydarzenia, które rozegrały się między 5 września a 17 października 1988 roku. Ich kolejność miejscami zmieniłem, a czasem uciekałem się do fikcji, żeby lepiej wyrazić to, co wydaje mi się najważniejsze. Jednak wszystkie opisane zdarzenia są prawdziwe. List zacytowany przeze mnie w epilogu został oficjalnie zarejestrowany w Urzędzie Notarialnym w Rio de Janeiro pod numerem 478038.
Kiedy myślisz o Walkiriach, pomyśl o odwadze.
Jak wiele potrzeba odwagi, by zajrzeć w głąb siebie?
Jak mocno trzeba uwierzyć, by rozum i serce mogły się pojednać?
Jak odróżnić prawdziwą miłość od zauroczenia?
W poszukiwaniu swojego anioła Paulo wyrusza z żoną w podróż po pustyni Mojave. Droga okazuje się wyboista i usiana kolejnymi, coraz trudniejszymi pytaniami.
Opowieść o potrzebie zaakceptowania własnych słabości, pojednania się z przeszłością, o poznawaniu swoich zalet i umiejętności przyjmowania szczęścia bez poczucia winy.
Opowieść o przemianie, którą każdy z nas musi przejść, żeby zrobić krok do przodu.
Jedna z najbardziej osobistych książek Paula Coelho.
Festiwal filmowy w Cannes. 24 godziny. Cała plejada postaci z wielkiego świata: producenci filmowi, aktorzy, dyktatorzy mody, supermodelki, a także początkujące gwiazdki filmowe, gwiazdy, których splendor już nieco przygasł i tłum tych, którzy grzeją się w blasku sławy, władzy i bogactwa. Porządek tego "pięknego, wspaniałego" świata burzy nagłe wtargnięcie Igora, rosyjskiego multimilionera, owładniętego obsesją na punkcie swojej byłej żony, która odeszła ze znanym projektantem mody. Igor, zraniony do żywego nie cofnie się przed niczym, by odzyskać miłość ukochanej.
"Zwycięzca jest sam" to wierny portret współczesnego świata, w którym blichtr, próżność i zakłamanie, wyparły prawdziwe wartości, w którym człowiek w pogoni za złudnym szczęściem w świetle jupiterów zatracił poczucie dobra i zła, zagubił siebie.
Paulo Coelho przypomina nam, że czasem warto wybrać drogę mniej uczęszczaną.
Czyta: Andrzej Mastalerz
Czas trwania: 12 godz. 28 min.
1 CD mp3
Nie wiadomo dokładnie kiedy i gdzie urodził się hodża Nasreddin, choć opowieści o nim spotkać można w folklorze wielu krajów Azji, Afryki i Europy. W opowieściach tych hodża Nasreddin pojawia się czasem jako głupiec, czasem jako osobnik obdarzony ponadprzeciętna inteligencją, a czasem jako mistrz wiedzy tajemnej. Derwisze często przywołują w swoim nauczaniu jego niezwykłe przygody, by zilustrować charakterystyczne cechy ludzkiego umysłu. Sufi natomiast, dla których głęboka intuicja jest jedynym prawdziwym przewodnikiem, prowadzącym do wiedzy i wyższego poznania, używają historyjek o Nasreddinie jako ćwiczeń. Historyjek, które od wieków bawią i śmieszą.
Druga książka z serii o hodży Nasreddinie.Humor hodży jest przewrotny, pełen paradoksów, bo i taka jest natura ludzka. Niektóre z jego przypowieści są jak muzyczne evergreeny w interpretacji prawdziwego mistrza - temat jakby znajomy, ale jakie niesamowite wykonanie!Czytajmy hodżę Nasreddina - lektura to nieobowiązkowa ale jakże wyjątkowa
Prorok Eliasz w IX w.p.n.e. opuszcza z rozkazu Jahwe ojczysty Izrael i chroni się przed prześladowaniami Jezabel w sąsiedniej Fenicji, gdzie od niemal trzech stuleci panuje pokój i dobrobyt. Na karkołomnej ścieżce, którą prowadzi go Bóg, Eliasz ujrzy widno wojny, śmierć i zgliszcza, utraci wiarę i pokłóci się z Bogiem. Ale odkryje też, że każda tragedia, która wtargnęła znienacka w życie człowieka, nie jest wcale karą a jedynie wyzwaniem, próbą, której każdy musi stawić czoła...
Czy człowiek jest z gruntu dobry czy zły? Pewnego dnia do Vicos, małego masteczka w Pirenejach przybywa tajemniczy nieznajomy. Jego niepokojąca obecność sprawia, że tutejsi mieszkańcy, prowadzący dotąd spokojne, uczciwe, wypełnione pracą życie, w ciągu niespełna tygodnia muszą wybrać pomiędzy Dobrem i Złem. ""Demon i panna Prym"" to opowieść o odwiecznej walce, którą toczą w nas światło i ciemność, anioły i demony, dobro i zło a także refleksja nad wolnością wyboru swojej własnej ścieżki, wolnością, którą ma każdy z nas, w każdej chwili życia...
Vedrana Rudan urodziła się w 1949 roku w Opatji, mieszka w Rijece. Przed ostatnią wojną na Bałkanach przygotowywała audycje satyryczne dla jugosławiańskiego radia. Niepokorna i bezkompromisowa w ocenie nowej rzeczywistości, została pierwszym dziennikarzem zwolnionym z pracy po dojściu do władzy Franja Tudjmana. Obecnie pisuje felietony do największego chorwackiego tygodnika ""Nacional"". Kiedy wyszła jej książka, na Bałkanach zawrzało. ""Literacki burdel pełen trujących schematów stworzony przez faszystkę"" - pisali zawistni. Czytelnicy ruszyli do księgarń - ktoś wreszcie dołożył równo i Serbom, i Chorwatom.
Nowe wydanie bestsellerowej powieści Paula Coelho wzbogacone ilustracjami i barwionymi brzegami „I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu”. Zachwycająca powieść Paula Coelho, która zainspirowała czytelników na całym świecie. Historia, ujmująca siłą prostoty i głębokiej mądrości, opowiada o Santiago, andaluzyjskim pasterzu. W poszukiwaniu skarbu ukrytego w piramidach podróżuje z rodzinnej Hiszpanii na egipską pustynię. Kierunek poszukiwań wskazują mu ci, których spotyka na swojej drodze – Cyganka, mężczyzna nazywający siebie królem i Alchemik. Nikt nie wie, czym jest skarb, ani czy Santiago będzie w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Ale to, co zaczyna się jako podróż w poszukiwaniu dóbr materialnych, zamienia się w odkrycie skarbu, który drzemie w nim samym. Barwna, pobudzająca wyobraźnię i głęboko ludzka opowieść o Santiago pokazuje, jak siła naszych marzeń może doprowadzić do przemiany. I że zawsze warto słuchać głosu serca. ••• Dzięki Alchemikowi zrozumiałam, że w życiu nie należy uzna¬wać kompromisów oraz że miłość powinna być bezwarunkowa Isabelle Adjani ••• Paulo Coelho zna tajemnicę literackiej alchemii Kenzaburö Öe ••• Sposób, w jaki on pisze, jest tak piękny jak muzyka. To dar, którego zazdroszczę bardziej niż czegokolwiek innego Julia Roberts ••• Alchemik zmie¬nił całe moje życie. Uświadomił mi, że dzięki wielu ludziom jestem tu, gdzie jestem Pharrell Williams ••• Uwielbiam Alchemika Oprah Winfrey ••• Jedną z moich ulubio¬nych książek jest Alchemik. Dzięki niemu czuję, że to kim jesteśmy, zależy od naszego wyboru Will Smith ••• Żyjemy w czasach, kiedy wszyscy kłamią, a Alchemik zaspokaja naszą potrzebę prawdy Claude Lelouch ••• Szukałam swojej drogi i ją znalazłam. Ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że wybrałam dobrze Justyna Steczkowska ••• Przeczytałem go i przypomniały mi się moje sny: zrozumiałem, że wszystkie się spełniły! Ronaldo ••• Jest w nim magia, potwierdzona przez zaczarowanych nią ludzi na wszystkich kontynentach Tomasz Jastrun ••• Alchemik to genialna, magiczna, zmieniająca życie książka Neil Patrick Harris ••• To przypowieść poszukiwana przez poszukujących Wojciech Eichelberger ••• To piękna książka o magii, marzeniach i skarbach, których szukamy wszędzie, a znajdujemy na progu naszego domu Madonna ••• Paulo Coelho Urodził się 24 sierpnia 1947 roku w Rio de Janeiro. Zanim został pisarzem, tworzył teksty piosenek, pracował jako producent muzyczny i dziennikarz. Ważnym źródłem inspiracji jest dla Paula jego własne życie. Światową sławę przyniósł mu Alchemik, który ukazał się po jego pierwszej powieści Pielgrzym. Alchemik był jednym z najważniejszych wydarzeń wydawniczych XX wieku, sprzedał się w 150 milionach egzemplarzy i został opublikowany w 88 językach, co czyni Paula Coelho najczęściej tłumaczonym autorem z języka portugalskiego na świecie i jednym z najpopularniejszych pisarzy współczesnych. W Polsce jego książki osiągnęły nakład 5 milionów egzemplarzy. Alchemik, Pielgrzym, Brida, Podręcznik wojownika światła, Weronika postanawia umrzeć, Jedenaście minut, Zahir, Czarownica z Portobello, Zwycięzca jest sam, Alef, Zdrada, Szpieg, Hipis i inne jego tytuły sprzedały się w ponad 320 milionach egzemplarzy na całym świecie. Jest członkiem Brazylijskiej Akademii Literatury i otrzymał Order Legii Honorowej w randze kawalera. W 2007 roku został mianowany Posłańcem Pokoju ONZ.
Napisałem tę książkę z miłości i wdzięczności dla kobiet. W nadziei, że lepiej zrozumieją swoje położenie i jego uwarunkowania. Napisałem ją też dla mężczyzn i dla siebie, abyśmy rozpoznali naszą dziejową ignorancję i pychę, i zechcieli się od nich uwalniać. Najzwięźlej jak mogłem przedstawiam moje rozumienie cywilizacyjnej i psychologicznej sytuacji kobiety oraz mój protest przeciwko kulturowym, religijnym, cywilizacyjnym i obyczajowym represjom, jakim poddawane są kobiety od początku ery patriarchatu. (Nominacja do Nagrody Literackiej Nike) Wojciech Eichelberger
Ta książka nie została napisana przeciwko komukolwiek. Jej celem jest ostrzeżenie przed negatywnymi psychologicznymi i obyczajowymi konsekwencjami nieobecności ojca w rodzinie. Mam nadzieję, że okaże się ona pomocna zarówno mężczyznom, którzy chcą lepiej zrozumieć siebie, swoje matki i kobiety a także kobietom, które chcą lepiej zrozumieć synów i mężczyzn oraz siebie w roli matek swoich synów. Wojciech Eichelberger
Kobieta, która na was patrzy, to ja. Ja stara. Ja zmęczona. Ja syta życia i szczęśliwa, że żyję. Na mojej twarzy nie widać szczęścia? Przeczytajcie książkę - w niej przycupnęło szczęście. Nie słyszycie mnie? Szkoda. Śmieję się na cały głos. Vedrana Rudan Vedrana Rudan szczerze i bez upiększania pisze o swoim ani trochę beztroskim dzieciństwie, o dzieciach i wnukach, o drodze, którą przeszła od dziewczyny sprzedającej lody nad morzem do najpoczytniejszej autorki w regionie. O tym, dlaczego w socjalizmie nie można było zostać wyrzuconym z pracy i o tym, jak została pierwszą dziennikarką, której się to udało w nowym, demokratycznym, reżimie Chorwacji. I w końcu - pokazuje, dlaczego najważniejszą i najtrudniejszą rzeczą w życiu jest spojrzenie sobie w oczy bez wstydu.Vedrana Rudan nie boi się sarkazmu czy ironii. Kiedy stwarza świat dla swoich bohaterek, jest dla nich sroga, ale i zarazem czuła. A wobec siebie? Jej autobiografia to jazda bez trzymanki. Autorka przyznaje, że jest ""prymitywna, nietolerancyjna, pełna uprzedzeń, niewykształcona i dzika"". Nie oszczędza nikogo, również najbliższych oraz samej siebie. W czasie lektury łapałam się za głowę i chichotałam. Oto nieokiełznany żywioł słowa, pisarka-ogień.Sylwia Chutnik
Książka otwiera te drzwi w naszej duszy, o których istnieniu wolelibyśmyczasami zapomnieć. Każe marzyć, podążać za własnym powołaniem, podejmowaćryzyko, pójść w świat i wrócić wystarczająco śmiałym by stawić czoła wszelkimprzeszkodom. Baśniowa, alegoryczna powieść o wędrówce andaluzyjskiego pasterza,jest tłem do medytacji nad tym, jak ominąć życiowe pułapki by dotrzeć do samegosiebie.Alchemia Paula Coelho to tajemna wiedza o prawdzie i jej dwuobliczach. Autor burzy wszelkie bariery bojaźni, które powstrzymują strumieńnaszych pragnień.Potrzeba Alchemika i jego światowy rozgłos są oczywiste,albowiem lektura książki przemienia w złoto nawet najbardziej zaśniedziałesprężyny ludzkich marzeń.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?