W listopadzie winiarze zlewali nowe wino. Były to czasy, kiedy każdy winiarz wyrabiał inne. Wieczorami zapraszali się wzajemnie do domów i próbowali swoje wina, pogryzając pierwsze w sezonie kasztany. Takie wino nazywano szorstkim. Nie do końca sfermentowane, miało w sobie jeszcze jakieś dziecinne nieokrzesanie, nieco chropowatą piankę, meszek, pod językiem zostawiało coś, co nie miało długo przetrwać, coś niewykończonego, przemijającego, jakby ten winny noworodek krył się jeszcze przez chwilę przed zgiełkiem świata.Tak też mówiono o pączkach winorośli, które przychodziły na świat pokryte puszkiem i traciły go na upalnym słońcu. Jeszcze dziś mówimy, że źrebaka trzeba odwłosić, czyli odebrać go matce, nauczyć żyć.To na pamiątkę tego szorstkiego wina i młodego chłopca, który je próbował maczając w nim wargi, napisana została ta książka.Jean-Claude CarriereWszyscy mówimy Paryż, ach Paryż! A co dopiero Paryż przedwojenny, raj artystów, stolica świata! Jednak prawdziwa Francja jest gdzie indziej, na głębokiej prowincji, tam, gdzie tłoczy się wino, proboszcz przejeżdża na rowerze, a nim powstaną pyszne sery, trzeba naharować się w oborze. Taką dawną wiejską Francję, dzieciństwo spędzone w Langwedocji wspomina Jean-Claude Carriere, pisarz pierwszorzędny. Wyczarował tu nie tylko opowieść rodzinną, lecz także obyczajową i historyczną. To Francja, jaką kocha się dziś najbardziej, bo jeszcze jej kawałek pozostało. Przeczytajcie, zanim tam (znowu) pojedziecie.Marek Bieńczyk
Pracowałem nad tym zbiorem przypowieści ponad dziesięć lat, towarzyszył mi wiernie, wracałem do niego niemal codziennie, wraz z upływem czasu powoli się rozrastał. Czy ułożę trzeci? Nie sądzę, bym miał jeszcze czas. Ale inni z pewnością pójdą dalej. Jest jeszcze wiele drogi do przebycia. Właściwie posuwamy się tu drogą bez końca i bez granic. Czasem trudno odróżnić prawdę od zmyślenia. Rzeczywistość i wyobraźnia od dawna zabawiają się w tej sposób, że to się łączą, to uwodzą się wzajem, to się boczą na siebie, to przed sobą uciekają. Ale „wyobraźnia jest królową prawdy”, jak powiedział (zdaje się) Baudelaire. A również trafne jest zdanie przeciwne. To, co prawdziwe, rodzi to, co wyobrażone. A więc prawdziwe jest wszystko.
Historie o mądrości? To płaskie jak uroczyste rozdanie nagród. Historie o umiejętności życia? O nauczaniu? Historie zabawne i pożyteczne, jakby powiedziano niegdyś? Zabawne historyjki? To by wyglądało na zbiór dowcipów. Baśnie o przestrzeni i czasie? O tym co tutaj i co gdzie indziej? O wczoraj i o zawsze?
Historie przemyślane, wypracowane, stworzone po to, by pomagać żyć, a czasem umrzeć. Często nas zdumiewają, rozśmieszają i w ten sposób rozbudzają naszą czujność, ale także rozbrajają nas. Kto się śmieje, ten łatwiej godzi się z tym co nie do przyjęcia, a nawet bezczelne, tajemnicze.
Te opowieści włóczą się po ulicach, zwłaszcza nocami. W pozornym dobrobycie stanowią nieoczekiwany element zaciekawienia, niepokoju. Dotykają z wdziękiem wszystkich punktów ludzkich niepewności, niczym iskry latające wokół jednego ogniska. Wydaje mi się, że w pełni zasługują na nazwę „baśni filozoficznych”.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?