"Czy picie kawy mogło uchodzić za dowód zniewieściałości? Dlaczego odmawianie współmałżonce filiżanki naparu mogło skończyć się rozwodem? Czym groziła wizyta "węszyciela kawy?". A może pierwszą wiedeńską kawiarnię tak naprawdę założył Polak? Przyglądając się roli kawy w kulturze, znakomity słoweński antropolog Božidar Jezernik zgłębia tajniki kultur kultywujących tradycję jej picia. Barwna historia kawowych ziaren to także fascynujący przypis do historii medycyny, socjologii, prawa, ekonomii i religii. Pasjonująca lektura nie tylko dla miłośników czarnego naparu.
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku – zapragnął kiedyś William Blake. Jezernik nie Blake, kawa nie piasek, Bliski Wschód i Europa to nie cały świat, ale poza tym wszystko się zgadza. Słoweński antropolog napisał porywający esej o kawie, w której zobaczył nieogarniony świat kulturowych znaczeń. W jego aromatycznej i erudycyjnej opowieści etymologia spotyka się z obyczajem, cielesne namiętności z duchowym porywem, kozy z rewolucją francuską, turecki sułtan z Bachowską kantatą. Prawdziwie kawaleryjska szarża!"
Dariusz Czaja
"Powtarzalność czynności w skali makro nie sprzyja refleksji. Parzymy codziennie miliony litrów kawy, kompletnie się nie zastanawiając, komu zawdzięczamy ów genialny wynalazek spożywczy, który w sposób tak radykalny odmienił kulturę znacznej części świata. O tym właśnie w swej pasjonującej książce pisze Božidar Jezernik, dając nam najbardziej kompetentny i frapujący wykład o historii kawy, jaki zdarzyło mi się czytać. By nie przerwać lektury, zaparzyłem w jej trakcie wiele kaw: po włosku, w ekspresie ciśnieniowym, jak i arabsku, w tygielku zwanym dżezwą. Powstrzymałem się tylko od spożycia kawy rozpuszczalnej, z czego autor - jak mniemam - byłby wielce zadowolony".
Robert Makłowicz"
Czyta Robert Makłowicz
"Tak więc jestem i Grekiem, i Chińczykiem, cóż to komu może przeszkadzać? Choć polski mym ojczystym językiem, najbardziej lubię słyszeć wokół siebie także inne mowy. Cieszy mnie obecność w jednym miejscu świątyń różnych wyznań, a jeszcze bardziej raduje, gdy wszystkie są otwarte. Przekraczanie granic od dzieciństwa stanowiło mą ulubioną rozrywkę, a myśl o ich istnieniu jedno z najczęściej przywoływanych przekleństw. Gdy już sam mogłem decydować o miejscu własnego pobytu, a los sprawił, że granice stały się przekraczalne, podejmowałem nieraz wyprawy bez konkretnie określonego celu, byle tylko usłyszeć inny język, zjeść inny rodzaj zupy, spróbować innego alkoholu, zobaczyć inny krajobraz. By zobaczyć własne odbicie w innym lustrze. To konieczne, gdyż lustra potrafią kłamać, więc jeśli całe życie przeglądasz się w jednym, możesz do końca nie wiedzieć, jak naprawdę wyglądasz" - pisze Robert Makłowicz
"Przy lekturze tej książki towarzyszyło mi nieustające poczucie głodu; fizycznego głodu, wynikającego z obłędnych opisów jedzenia, jak i głodu wiedzy o świecie, który Makłowicz tu tak plastycznie kreśli. Czytając Café Museum, pragnąłem natychmiast zjeść te wszystkie opisane ze znawstwem i miłością potrawy, zaraz potem wypić wszystko, czego picie jest tu opisane, a jeszcze bardziej - natychmiast wsiąść do samochodu i pojechać w miejsca, które na łamach tej zbyt skromnej objętościowo książki wymienia Makłowicz. Ale to przecież nie jest książka kucharska ani podróżnicza, to jest książka o narodach, społeczeństwach i ich kulturach. Café Museum to, owszem, rzecz o łaknieniu i pragnieniu, ale nade wszystko wyprawa do tajemniczej krainy Mitteleuropy, która jest bardziej skomplikowana i niezwykła niż wszystkie kiedykolwiek wymyślone krainy. I z której pochodzimy my, Środkowoeuropejczycy. Bo tak naprawdę nie ma prawdziwych Polaków, prawdziwych Słowaków i Węgrów, tym bardziej prawdziwych Austriaków ? są tylko prawdziwi Środkowoeuropejczycy. Tacy jak Robert Makłowicz"
Krzysztof Varga
"Sybaryta Makłowicz opisuje podróż dookoła świata swych marzeń. Właściwie jest to opowieść o tęsknocie, niespełnialnej, bo to tęsknota za światem, który nie wróci, a zarazem za światem nigdy, siłą rzeczy, bezpośrednio niezaznanym, krajem wspomnień cudzych, więc mitycznym. Pokonując niezliczone przejścia graniczne, Makłowicz przekonuje nas żarliwie, że podróżuje wciąż po tej samej c.k. Europie. Szuka owej mitycznej jedności, ciesząc się jednocześnie wszelkimi przejawami odrębności kulturowej w każdej wielonarodowej wspólnocie. Na koniec zaś swej podróży wiodącej krętymi drogami, poznawszy wielu nowych przyjaciół, zakosztowawszy najsmakowitszych potraw i trunków, znajdzie swój nowy, prawdziwy, realny raj na ziemi - Dalmację".
Piotr Bikont
"Patrzę, czytam, słucham i chwilami odnoszę wrażenie, że mimo braku stosownych uprawnień, cała Polska zajmuje się głównie ? polityką, futbolem oraz gotowaniem. Na tym tle zaś ? Robert Makłowicz, gość z Krakowa, który zrozumiał starą prawdę, że przez żołądek dociera się nie tylko do serc, ale także do wiedzy o ludziach, krajach, geografii, historii. Robert ma to, że mówi mądrze i smacznie. Wielka sztuka!
Talent! Robert unika pretensji ? to rzadkość. Czytając Makłowicza delektuję się smakami tego świata".
Jan Nowicki"
Syberia opisana przez Thubrona okazuje się kwintesencją Rosji – na powierzchni resztki obozowych baraków sprzed 50 lat, a pod lodem mamuty zachowane tak, że można policzyć liście z ich ostatniego posiłku. I na przemian: jedno odmarza, a drugie zamarza. Thubron podróżuje po paradoksalnej krainie, która jednocześnie umiera i się odradza. Spod lodu wychodzi Kościół prawosławny, lokalne kultury, które miały stać się częścią jednego radzieckiego ludu, ale nie dały się do końca podporządkować, a zamarzają resztki sowieckiego imperium, stare obozy, instytuty badawcze i komunistyczne utopie budowane na wiecznej zmarzlinie. Gdzieś pod lodem i pod Rosją kryje się jednak coś potężnego, jednolitego, co kolejne ustroje chcą pokonać lub przeobrazić, ale w końcu zawsze stają się tylko jego częścią.
Thubron stara się to opisać, pokazując fascynujące miejsca, bardziej i mniej znane. Podróż rozpoczyna w Jekaterynburgu, wspominając egzekucję rodziny carskiej, potem odwiedza m. in. Workutę (gdzie uczestniczy w prawosławnym nabożeństwie upamiętniającym ofiary łagrów), Akademgorodok pod Irkuckiem (miasto uczonych, dziś pozbawionych państwowych funduszy), jezioro Bajkał, syberyjski klasztor buddyjski, wreszcie Kołymę.
Czytając książkę Colina Thubrona, możesz podróżować po Syberii, nie wychodząc z domu. To znaczy, masz okazję zrobić dwadzieścia kilka tysięcy kilometrów wzdłuż i w poprzek owej niezwykłej krainy, spotkać się z ałtajską Lodową Księżniczką, ze starowierami i z szamanami Tuwy, odwiedzić prawosławny monaster pod Irkuckiem i lamajski dacan pod Ułan Ude, popłynąć Leną naprzeciw Arktyce, aby podziwiać świat za kręgiem polarnym, obejrzeć Bajkał i odwiedzić ostatnich Żydów w Birobidżanie, pobyć w Jakucku i na Kołymie, łyknąć nieco historii i bardzo dużo wódki z bohaterami dzisiejszej Syberii – a wszystko to nie wstając z własnej otomany... Jeśli zaś zdrowie i kasa ci pozwolą, to jestem pewien, że po przeczytaniu książki Colina Thubrona sam zechcesz tam pojechać.
Mariusz Wilk
Książka otrzymała w 2010 roku Nagrodę Nicholasa Bouviera.
Nie tylko żyjemy dziś bardzo niewłaściwie, ale błędny jest sam sposób myślenia o naszym życiu. W tej niezwykłej, krótkiej książce Tony Judt, jeden z czołowych współczesnych historyków i intelektualistów, wyjaśnia, jak znaleźliśmy się w obecnym stanie niebezpiecznego chaosu. Po mistrzowsku krystalizuje nasze dojmujące poczucie zbiorowego dyskomfortu i wskazuje drogę wyjścia.
Jak pokazało dobitnie załamanie gospodarcze z 2008 roku, umowa społeczna, która definiowała życie w powojennej Europie i Ameryce ? gwarancja bezpieczeństwa, stabilności i sprawiedliwości ? przestała być rzeczą pewną. W istocie nie stanowi nawet przedmiotu rozmów. Judt proponuje nowy język do rozmowy o naszych wspólnych potrzebach, odrzucając zarówno nihilistyczny indywidualizm skrajnej prawicy, jak i skompromitowany socjalizm przeszłości.
Judt argumentuje, że aby znaleźć drogę wyjścia z obecnego trudnego położenia, musimy przyjrzeć się naszej niedawnej przeszłości i ponownie przedłożyć sprawiedliwość nad zwykłą wydajność. Zamiast ślepo wierzyć rynkowi ? jak, na własną zgubę, czyniliśmy przez ostatnie trzydzieści lat ? musimy stawić czoło wyzwaniom społecznym i przyjąć odpowiedzialność za świat, w którym żyjemy. Źle ma się kraj dostarcza narzędzi, za pomocą których możemy projektować nowe formy zarządzania i wyobrazić sobie lepszy sposób życia.
Ta pełna pasji, mądra, przejrzysta, ludzka rozprawa, sięgająca głęboko w przeszłość, ale i w teraźniejszość, ten skondensowany wyraz wieloletnich trosk zajmie poczesne miejsce wśród pisarstwa politycznego zarówno tej, jak i każdej innej epoki.
"Książka ta jest testamentem i manifestem zarazem. Testamentem, bo to późne dzieło Tony?ego Judta, znakomitego historyka dziejów XX-wiecznej Europy, który chorował na postępujący zanik mięśni i swe ostatnie prace dyktował, nie mogąc się poruszyć. Umarł w sierpniu 2010, mając 62 lata i żywy umysł.
Jest manifestem socjaldemokratycznym, bo cały wywód Judta zmierza do przekonania czytelników, że we współczesnym życiu gospodarczym i publicznym rola państwa nie tylko nie powinna maleć, lecz przeciwnie ? coraz większa staje się jego odpowiedzialność. Judt broni również strukturalnej i moralnej roli państwa jako zwornika społeczeństwa demokratycznego. Czy trzeba tłumaczyć, że stosuje się to i do naszego kraju? On także ma się nie najlepiej".
Jerzy Jedlicki
"Tony Judt porusza serca i umysły. Pokazuje, dlaczego nasze społeczeństwa idą w złą stronę. Wydajność zamiast współczucia, demontaż służb publicznych, opuszczeni przegrani, narastająca samotność i złość ludzi ? to klimat naszych czasów. Jeśli chcemy żyć lepiej, musimy przywrócić państwo, które pośredniczy między ludźmi a rynkiem i łagodzi skutki działania rynku. To zadanie dla lewicy. Ten mądry testament Judta, wiwisekcję naszego codziennego zła, powinni przeczytać niezadowoleni i zagniewani. A także ci, którzy chcieliby nasz świat zmienić".
Marek Beylin
Nick wychodzi z więzienia. Siedział za ciężkie pobicie. Teraz żyje z dnia na dzień w mieszkaniu socjalnym. Jego brat samotnie wychowuje syna. Wyrzucają go z kolejnych miejsc pracy, więc żeby utrzymać siebie i dziecko, zaczyna handlować heroiną. Matka chłopca zginęła pod kołami samochodu – z zabójczą dawką narkotyku we krwi. Bengtsson nie oszczędza swoich bohaterów. Tak jak nie szczędzi szczegółów z zakazanych dzielnic wielkiego miasta. Turystyczne atrakcje pojawiają się tu tylko jako dekoracja dla narkotykowego biznesu. Pod pomnikiem Andersena można się umówić, żeby kupić działkę. Submarino wciąga i nie daje spokoju. Jak alkohol, przemoc i seks, bez których nie może żyć Nick. Jak narkotyk, od którego uzależniony jest jego brat. Wraz z nimi zanurzamy się w świecie coraz bardziej okrutnym, coraz brudniejszym, coraz ciemniejszym, gdzie można dokonywać tylko złych wyborów, gdzie zawsze może być tylko gorzej. Wraz z nimi idziemy na dno.
Pierwszego dnia po wakacjach dwójka dzieci przychodzi wcześniej do szkoły. W sali gimnastycznej dokonują makabrycznego odkrycia - na linach pod sufitem zwisa pięć zmasakrowanych ciał. Brutalność morderstwa i podejrzenie, że stoi za nim jakiś poważniejszy zamysł, stawiają duńską policję na nogi. Szef wydziału zabójstw, Konrad Simonsen, dostaje wolną rękę w prowadzeniu śledztwa. Dochodzenie jednak wolno posuwa się naprzód, a gdy mimo policyjnego nadzoru znika jedyny człowiek, do którego prowadzą wszystkie poszlaki, trafia w ślepy zaułek. Tymczasem w internecie zaczyna krążyć informacja, że zbiorowe morderstwo było sprawiedliwym samosądem dokonanym na pedofilach, których nie spieszy się ukarać państwo. Powolna identyfikacja pierwszych ofiar zdaje się potwierdzać te plotki. W obliczu narastających obaw i wrogości opinii publicznej Konrad Simonsen stara się nie dopuścić do przecieku sensacyjnych wiadomości do prasy. Mistrzowsko poprowadzona fabuła i doskonałe wyczucie współczesnych lęków - kryminał rodzeństwa Hammerów to połączenie wciągającej intrygi z opowieścią o manipulacji, sile demagogii i braniu sprawiedliwości we własne ręce.
"Debiutancki zbiór opowiadań amerykańskiej pisarki chińskiego pochodzenia Yiyun Li pokazuje, jak historia, kultura i mitologia splatają się - przypadkiem, a może z nieuchronną koniecznością - tworząc osobowość człowieka i kształtując jego los - od tętniącego życiem Pekinu przez gwarne ulice Chicago do jałowych pustkowi Mongolii. Tysiąc lat dobrych modlitw w mnogości ludzkich biografii odkrywa to, co dla nich wspólne - samotność i niezrozumienie, wyobcowanie i nieuświadomioną tęsknotę. I opisuje te na wskroś ludzkie rozczarowania i niespełnione marzenia z pełną zadumy czułością. Tłem dla opowiadań czyni autorka współczesne Chiny, których obraz - kraju zbyt szybko zachodzących zmian, upadku wartości i zagubienia - szkicuje niczym wprawny chiński malarz: kilkoma pociągnięciami, subtelnie, ale pewnie, chwytając istotę rzeczy.
Za Tysiąc lat dobrych modlitw nagrodzono autorkę licznymi nagrodami, w tym: Frank O'Connor International Short Story Award, Hemingway Foundation/PEN Award, Guardian First Book Award oraz California Book Award za debiut. Była także nominowana do Kiriyama Prize oraz Orange Prize w kategorii debiutantów.
Pewnej niedzielnej nocy 1998 roku biskup Juan Gerardi, założyciel i dyrektor Gwatemalskiego Archidiecezjalnego Biura Praw Człowieka, jeden z najważniejszych i najbardziej znanych rzeczników i przywódców Kościoła katolickiego, został śmiertelnie pobity w garażu przy plebanii kościoła św. Sebastiana w starym centrum miasta Gwatemala. Dwa dni wcześniej razem ze współpracownikami przedstawił opinii publicznej wstrząsający czterotomowy raport, dokumentujący długotrwałe śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w czasie trzydziestoletniej wojny domowej, która pochłonęła w sumie około dwustu tysięcy ofiar. W raporcie winą za osiemdziesiąt procent zbrodni obarczano wojsko i wspierające je organizacje paramilitarne. Śledztwo w sprawie śmierci biskupa prowadził specjalny zespół, w którego skład weszli młodzi świeccy mężczyźni zwani Los Intocables, Nietykalnymi. Przez dziewięć lat Francisco Goldman śledził ich starania o wykrycie sprawców i doprowadzenie ich przed oblicze sprawiedliwości. Rozmawiał z wieloma związanymi ze sprawą osobami, do których nie udało się dotrzeć żadnemu innemu reporterowi. ""Zapatrzeni we własne krzywdy historyczne nie mamy często pojęcia, jakich cierpień doznały społeczeństwa Południa, których rządy w czasach zimnej wojny stały po stronie ""dobrego"" Zachodu. W dalekiej małej Gwatemali w imię walki z komunizmem dopuszczono się ludobójstwa: wymordowano 200 tysięcy ludzi. W czasach ""wolności i demokracji"" nadal giną ci, którzy szukają prawdy o przeszłości. Najgłośniejszą z tych ofiar był biskup Gerardi. Książka Francisco Goldmana o zamordowaniu biskupa to najwyższej próby sztuka politycznego i zaangażowanego reportażu, sztuka moralnej wrażliwości i odwagi, a także sztuka krytycznego myślenia. Rekonstruując drobiazgowo tę polityczną zbrodnię, śledztwo i proces, Goldman maluje portret społeczeństwa, po którym Historia przejechała się walcem. Opowiada również o ludziach, którzy poświęcili swoją wolność i bezpieczeństwo osobiste, ażeby inni mogli cieszyć się sprawiedliwością i nadzieją"". Artur Domosławski
"Jak żyć? To z pozoru proste pytanie Agnieszka Drotkiewicz zadała dziesięciu różnym osobom. Usłyszała dziesięć różnych życiorysów, dla których osią jest czy była praca, sztuka, religia, natura. Dziesięć opowieści o pomyłkach, ślepych zaułkach, ale i wielkich odkryciach, olśnieniach, prowadzących do głębszego i lepszego zrozumienia tego, co w życiu ważne. O sprawach drobnych i fundamentalnych, o przełomowych wydarzeniach i spotkanych na drodze ludziach. A nade wszystko o zadanej nam na całe lata pracy dojrzewania.
Rozmowa jest według mnie jedną z największych wartości, a zarazem jedną z największych przyjemności w życiu.
Agnieszka Drotkiewicz
Nikt nie powie sobie: 'A, będę żył bezsensownie!'. Być może wyjdę teraz na kogoś, kto się opowiada za przebrzmiałym już doświadczaniem świata, czy też sposobem bycia. Ale naprawdę myślę, że potrzeba samoogarniania się, rozumiana głębiej niż w duchu codziennej pielęgnacji; potrzeba spoglądania na siebie, jak na kogoś 'innego' - może nam przynosić odrobinę pewności.
prof. Roch Sulima, fragment książki
Musimy się zdobyć na pokorę, przyznać, że nic nie wiemy. Strasznie trudno to zrobić po trzydziestce i czterdziestce, ale jeszcze trudniej zrobić to zaraz po studiach. Wtedy dopiero nam się wydaje, że wszystko wiemy! Wtedy mamy dopiero poukładane, wtedy rzucamy się z motyką na słońce.
Monika Richardson, fragment książki
Camus wyobrażał sobie Syzyfa jako człowieka szczęśliwego. Ale to nie jest szczęście kogoś pozbawionego wiedzy o własnych ograniczeniach, kogoś, kto nie zna swojego losu. Wręcz przeciwnie, szczęście Camusowskiego Syzyfa rodzi się ze znajomości trudnego losu, z niego rodzi się też honor, poczucie własnej wartości Syzyfa.
Basil Kerski, fragment książki
Oskarżona to historia morderczyni i podpalaczki Kari Selb opowiedziana jej własnymi słowami w przejmującym grozą monologu, w którym - by udowodnić swą poczytalność - Kari odkrywa dawno wyparte wspomnienia. Wyzywająca czerwień butów ofiary, pijacka lubieżność, obłęd w celi, lodowata pogarda dla siebie i gapiów - zwierzenia Oskarżonej oszałamiają, budzą lęk i niezdrowy zachwyt. Kari miała "sobowtóra" w realnym świecie - "garażową morderczynię" skazaną w 2001 roku w Szwajcarii na dożywocie za dwa zabójstwa i liczne podpalenia. Mariella Mehr powiedziała w jednym z wywiadów, że jej bohaterki mogłyby być jej alter ego. Że wyobraża sobie, iż mord może przynieść choć na chwilę wyzwolenie. I że być może pisanie ratuje ją przed nim.
"Mehr tworzy literaturę dziś prawie anachroniczną w swym radykalizmie, odwadze, bezkompromisowości. I polityczności. Zaczęła pisać, bo mówienie było niebezpieczne: gdy mówiła, zmuszano ją do milczenia elektrowstrząsami.
Jej pisania - jako Cyganki, kobiety, chorej psychicznie degeneratki - nie traktowano poważnie. To była szansa, którą wykorzystała: ucząc się myśleć, analizować, walczyć. Z pisania uczyniła broń. Pisanie pozwoliło jej żyć."
Katarzyna Leszczyńska, tłumaczka
"Kiedy czytam książkę Marielli Mehr, mam ochotę uciec, bo w niej jest wszystko, z czym boimy się zmierzyć: krzyk za miłością, samotność, ból, szaleństwo i przemoc. Mehr dotyka piórem jak żyletką. Prawie po każdym zdaniu zostaje blizna. Trzeba mieć duża odwagę, żeby ją czytać, ale jeszcze większą, żeby tego nie zrobić".
Angelika Kuźniak
Czy jadąc na wakacje, możemy "płacić i wymagać"? Za parędziesiąt euro kupić "koloryt lokalny"? Wierzyć, że tygodniowe all-inclusive ma coś wspólnego z podróżą? Czy na egzotycznych wyspach pozostało jeszcze coś do odkrycia, oprócz jednakowych hoteli, zastawionych leżakami plaż, straganów pełnych pamiątek i kontynentalnego menu?
Jennie Dielemans przez kilka lat przyglądała się turystom marzącym o nieskażonych cywilizacją, dziewiczych rajach, będących oazą autentyzmu i antidotum na nużącą codzienność zachodniego świata. W czasach, gdy przemysł turystyczny stał się dla wielu krajów główną gałęzią gospodarki i źródłem utrzymania dla mieszkańców, szwedzka dziennikarka sprawdza, jak zmasowany ruch turystyczny wpływa na miejscową ludność i środowisko. Opisuje korupcję, samowolę budowlaną, góry śmieci i dewastację środowiska. Portretuje mieszkańców wiosek, którzy - dostosowując się do oczekiwań żądnych "autentyczności" turystów - godzą się na zaglądanie do garnków.
Efektem jej wędrówek i bacznych obserwacji jest fascynujący zbiór reportaży - alternatywny przewodnik o "Zachodzie na wakacjach" i brzemiennej w skutki konfrontacji z lokalnymi kulturami.
Jennie Dielemans podąża drogą pozornie oczywistą: od własnych przygód i obserwacji w podróży ku refleksji, która przekracza krąg osobistych doznań.
W szczególny sposób wskazuje, że ciąży nad nami odpowiedzialność nie do udźwignięcia ? odpowiedzialność za świat zmieniany za sprawą wszechobecnego plemienia turystów. Wakacyjne próżnowanie nie jest puste; wręcz przeciwnie - ma sens, a nawet wiele sensów: osobistych, społecznych, kulturowych. Z obserwacji tego, co dzieje się na lotniskach, w hotelach, na plażach, rodzi się opowieść o turystycznych rytuałach, jakie odprawiamy, i o świecie, w który jesteśmy uwikłani ? a uwikłanie to straszne i cudowne zarazem.
Prof. Anna Wieczorkiewicz
Lektura obowiązkowa dla każdego, kto kiedykolwiek pojechał na Phuket, Majorkę czy w inne tego typu miejsce. (...)Dielemans z reporterską gorliwością zapisuje wszystko, co widzi i słyszy, dając przykład i nauczkę tym, którzy samozwańczo przyznają sobie ?prawo? do egzotycznych podróży. (...) Ta książka jest ważnym świadectwem. Trzeba je przekazywać dalej, by wydobyć na światło dzienne wstydliwe grzechy turystyki.
Kristianstadsbladet
Jestem turystą, backpakerem, poszukiwaczem przygód, wakacyjnym terrorystą, seksklientem, podróżnikiem i chuliganem zatruwającym świat dwutlenkiem węgla. Należę do 2,5 procent światowej populacji, która lata na zagraniczne wczasy... Podróżuję niemal wszędzie, dokąd chcę (...) Witajcie w raju nie jest łatwą lekturą. Przenosi czytelnika z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent. Opisuje degradację środowiska, wyzysk uchodźców i fakt, że większość pieniędzy wydanych w Azji i Ameryce Południowej wraca z powrotem tam, skąd zostały przywiezione - na Zachód. (...) Witajcie w raju powinno być dodawane do każdego przewodnika turystycznego.
Aftonbladet
Reportaż prowokujący do myślenia, bolesny i szokujący. (?)Dielmans z tłumionym gniewem punktuje niezliczone moralne i polityczne konsekwencje turystyki, od których bardzo często wolimy po prostu uciec.
Expressen
Co sprawia, że Witajcie w raju jest książką zarazem dobrą i ważną? Przede wszystkim baczne oko i ostre, ale jednocześnie lekkie pióro Jennie Dielmans.
Södermanlands Nyheter
Czwarte wydanie powieści Andrzeja Stasiuka, za którą otrzymał on nagrodę Fundacji Kultury (1994) i Fundacji im. Kościelskich (1995). Ostatnio Andrzej Stasiuk z powodzeniem promował kolejną - po polskiej, niemieckiej, fińskiej i angielskiej - włoską (wydawnictwo Bompiani) edycję książki, którą zajmowali się m. in. tacy krytycy jak Susanna Nirenstein i Francesco M. Cataluccio.
"Zbiór opowiadań.
?Nowy zbiór prozy artystycznej Stasiuka jest stworzony z natury, wyobraźni i cywilizacyjnego śmietnika. Zanim zacząłem go czytać, nie przypuszczałem, że można tak malować prozą. Mierzy z rozmysłem i nie znam w prozie celniejszych ani bardziej rewelacyjnych metafor?.
Henryk Grynberg, ""Tygodnik Powszechny""
Nominacja do Literackiej Nagrody NIKE 1998. Nagroda Biblioteki Raczyńskich 1998."
Ze wstępu do wydania czeskiego:
Jestem pewien, że to wszystko mogło wydarzyć się na przykład w Pradze.
To w końcu z Pragi w 1977-mym albo 78-mym przyjechał Honza ze swoimi przyjaciółmi. Przyjechali dwiema zardzewiałymi zabytkowymi skodami. Byli obdarci, długowłosi i poobwieszani ozdobami własnego pomysłu. Wyglądali bardziej ortodoksyjnie niż my. Ale my, hipisi warszawscy, posiadaliśmy wtedy dość unikatową w skali środkowoeuropejskiej umiejętność wytwarzania eliksirów zmieniających świadomość. Honza i jego przyjaciele przybyli zgłębić tę tajemną wiedzę. Chętnie się nią dzieliliśmy.
Do tej pory nie daje mi spokoju pytanie: Jakim sposobem te rdzewiejące wraki wymalowane w pacyfy i kwiaty pokonały wówczas nieco totalitarną międzypaństwową granicę. To musiał być cud. Ale cuda wówczas się zdarzały. Bez cudów życie w tamtych czasach było dość trudne, a może nawet niemożliwe.
Tak, o trudach życia w tamtych czasach opowiada ta książeczka.
Andrzej Stasiuk
"Nowe wydanie jednej z najbardziej znanych książek Andrzeja Stasiuka. Balladowa opowieść o Galicji, jej mieszkańcach i duchach. Na podstawie ""Opowieści..."" powstał film fabularny w reżyserii Dariusza Jabłońskiego (w rolach głównych: Zuzana Fialová, Jiří Macháček. Grają także m.in. Marian Dziędziel, Jerzy Radziwiłłowicz, Maciej Stuhr, Cezary Kosiński, Marek Litewka).
""Film przypomina książkę. Właściwie teraz to już sam nie wiem, co według czego było robione. Darek Jabłoński ustawił kamerę w tych samych miejscach, w których wiele lat temu wymyśliłem 'Opowieści galicyjskie'. W ten przedziwny sposób mogę dzisiaj oglądać własne wizje, własne myśli. I ta opowieść o miłości, śmierci i o pokutującym duchu została rozświetlona jakimś nieco nieziemskim blaskiem, cudownym blaskiem kina, który przypomina jednak jasność nadprzyrodzoną. Tym razem chyba udało się pokazać niewidzialne.""
Andrzej Stasiuk"
Przyjechali do Francji, jak tylu przed nimi, gnani nadzieją na lepsze życie. Wszyscy spotkali się w Grobowcu, schronisku dla bezdomnych. Sissoko z Mali ? jego bliscy zostali zamordowani w niewyjaśnionych okolicznościach. Youmi z Senegalu ? za diament kupił mieszkanie w jednej z najdroższych dzielnic Paryża. Monsieur Dembo ? minister Republiki Środkowoafrykańskiej, uciekł z przyjęcia dyplomatycznego, na którym doszło do zamachu stanu. Stiopa ? przyjechał z Kijowa, żeby pozbierać się po zdradzie żony. Maria z Wysp Zielonego Przylądka ? chora na AIDS matka trójki dzieci, tak piękna, że mężczyźni, onieśmieleni, spuszczali wzrok. I wielu innych.
Zjawiali się nagle i równie nagle znikali. Niektórzy zostawali na dłużej, chociaż zawsze mówili, że wpadają tylko na chwilę. W ankiecie przy pytaniu ?Kogo zawiadomić w razie wypadku? zostawiali puste miejsce.
Roman Gren maluje swoich bohaterów z precyzją godną holenderskiego mistrza. Pieczołowicie kreśli pełnokrwiste portrety i niezwykłe sceny rodzajowe, utrwalając to, co w nich najcenniejsze ? ludzką godność.
Roman Gren przygląda się rzeczom i ludziom z pełną skupienia uwagą i formą czułości. To nie znaczy, że ich lubi albo że jest sentymentalny. To znaczy, że szanuje ich ulotną prawdę i wyjątkowość ich istnienia. Dzielę wybitnych fotografów na turystów i buddystów. Jedni fotografują wojny i egzotyczne pejzaże, inni (jak czeski fotograf Josef Sudek, który w latach niemieckiej okupacji i stalinizmu fotografował tylko widok z okna swej pracowni) odbicie światła na szybie, twarz starego człowieka, szklankę wody. Ci drudzy imponują mi naprawdę i oni właśnie dotykają tajemnicy. Gren opisuje tylko to, co poznał dogłębnie, czego doświadczył, czego mógł dotknąć. Wciąż dziwiąc się, że dalej nic o tym opisywanym świecie nie wie. Przez dwadzieścia lat wydał tylko dwie cienkie książki. Dla mnie więcej warte niż tony rozgadanej literatury.
Agnieszka Holland
Wznowienie Autobiografii ukazuje się w 80. rocznicę urodzin pisarza.
Przyczyna, Suterena, Oddech, Chłód, Dziecko - autobiograficzny pięcioksiąg wybitnego austriackiego prozaika i dramatopisarza - to drobiazgowa rekonstrukcja lat dojrzewania. Analiza ""niszczycielskich machin"" - szkoły, rodziny, instytucji, społeczeństwa, ich nieznoszącej sprzeciwu, bezwzględnej opresyjności. To brutalna ocena tępego i zaślepionego w swym konformizmie narodu, nieskończonej ludzkiej obojętności. To nieskrywana manifestacja gniewu i pogardy, hołd złożony samotności i jednoczesne jej przekleństwo. To przeprowadzana na sobie samym wiwisekcja.
Autobiografie to klucz to zrozumienia Thomasa Bernharda, klucz, bez którego nie można w pełni przyswoić jego powieści, pojąć pisarskich obsesji i poglądów politycznych. To czasy i wydarzenia opisane w Autobiografiach ukształtowały Bernharda jako pisarza i jako zaciekłego krytyka Austrii i austriackości, ale przecież nie tylko - także jako przeciwnika historycznej amnezji i skrywania nazistowskich brudów pod eleganckim dywanem w mieszczańskim salonie.
Bernhard nie był wrogiem ludzi, był zaciekłym wrogiem ludzkiej hipokryzji. Ku wściekłości zadowolonego z siebie społeczeństwa Bernhard brutalnie demaskował jego zakłamanie.
Autobiografie wyszlifowały także jego niepowtarzalny, chirurgicznie precyzyjny styl. Trzeba poznać Autobiografie, żeby nie tylko poznać Bernharda i Austrię, ale żeby dołożyć kolejny rozdział do wielkiej pracy - próby zrozumienia minionego wieku, którego ponury cień wciąż nad nami wisi. Jeśli nie będziemy czytali Bernharda, wiek XX kiedyś do nas wróci, jeszcze bardziej spotworniały, niż go zapamiętaliśmy.
Proza Bernharda, trudna, zapętlona w swoich obsesjach, drażniąca, jest jednak wielką odtrutką na bezmyślną wegetację w toksycznych oparach samozadowolenia kultury masowej.
Krzysztof Varga
"Powiecie państwo, że choroba jest niewolą. W pewnym sensie tak ? kto o tym wie lepiej ode mnie, po tylu atakach niedowładów i innych przykrych przygodach. Choroba na pewno stwarza nieraz straszliwe ograniczenia. Ale chciałabym się niezbyt uprzejmie i prosto z mostu zapytać: no to co? To już mamy zapomnieć, że jesteśmy obdarzeni duszą i możliwością myślenia? Mamy może popaść w prawdziwą i całkowitą niewolę jakichś pozbawionych rozumu wirusów albo własnych mięśni czy lekarstw hormonalnych? Ona ? choroba ? nie powinna z nas zrobić rzeczy, nawet gdy nie możemy się wcale ruszać. Jeśli jakiś system leczenia lub ktoś traktuje was jak rzecz, nawet nieumyślnie, nie pozwalajcie na to. W imię bycia człowiekiem, ze względu na waszą duchowo-cielesną całość nie możecie do tego dopuszczać. Przede wszystkim jednak nie możecie tak traktować sami siebie. Nie powinniście się kłaść, gdzie stoicie, i ze swym ciałem i duszą czekać na ?naprawienie? przez lekarza. Wasza całość musi brać w leczeniu czynny udział. Nie tylko leczenie kogoś, ale leczenie się, leczenie siebie wymaga siły woli i odpowiedzialności, które nigdy nie bywają przymiotami rzeczy"".
Małgorzata Baranowska, fragment rozdziału To wasze życie
"To jest wasze życie to książka o naszym życiu, o nas wszystkich. Ciągle do niej wracam. Dlaczego? Bo chcę zrozumieć, jak sobie można poradzić z życiem i nie utracić siebie, swojej niepowtarzalności. Małgorzata Baranowska od trzydziestu lat jest ciężko chora i przez cały ten długi czas ma wokół siebie przyjaciół, których obdarowuje pasją życia, ciekawością świata i ludzi. Nie wszyscy mogą się z nią spotkać, ale każdy może przeczytać tę książkę. Dla mnie jest ona niezwykłym świadectwem. Mówi o tym, jak można oderwać się od myślenia o sobie i chcieć innym pomóc, to znaczy przekazać swoje doświadczenie pokonywania choroby"".
Maja Komorowska"
Obsoletka to - poza wszystkimi medycznymi powiązaniami - wygodna forma literacka dla nielubiących zapominać. Dla ceniących nie tylko dobre wspomnienia, bo jedną z metod szukania sensu jest dla nich analiza straty. Dla tych wreszcie, którym świadomość, że strata może nadejść w każdej chwili z każdej strony - pomaga osiągnąć szczęście."" - Justyna Bargielska ""Mitochondria moje podczas lektury Obsoletek trzęsły się ze śmiechu, zastygały w zadumie i dygotały z zachwytu."" - Natasza Goerke
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?