Największy lęk, ale i fascynację, rodzi to, co nieznane dlatego wiosenny atak epidemii i związane z nim zamknięcie było doświadczeniem tak dojmującym. Na szczęście obostrzenia i zakazy nie obejmowały jednej ważnej dla człowieka czynności pisania.Ogłoszony przez Instytut Literatury konkurs na dzienniki pandemiczne przyniósł 260 nadesłanych tekstów. W niniejszym tomie prezentowane są fragmenty 24 wyróżnionych przez jury prac. Strategie pisarskie autorów różnią się tak, jak różniły się ich sposoby radzenia sobie z nową sytuacją: od wiwisekcji języka, jakim o epidemii mówimy, przez reportażową ewidencję zdarzeń, po autoterapeutyczne wyznania. Utrata pracy, trudne relacje rodzinne, rozstania i powroty, osobliwości zdalnego nauczania, radość z obecności rybików cukrowych i wyimaginowanych przyjaciół, bzy, który nigdy nie pachniały tak intensywnie, szukanie odpowiedzi w literaturze i zwykłe próby utrzymania się na powierzchni falującej groźnie rzeczywistości intymne historie i słowne fotografie pisane w bólu, z wściekłością, czasem rezygnacją, ale i z humorem i nadzieją.I być może rację mają ci, którzy twierdzą, że aby w pełni zrozumieć pandemię, musimy poczekać ispojrzeć na nią z dystansu. Ale jeśli ktoś będzie chciał kiedyś wniknąć w stan naszego ducha z czasów pierwszego zamknięcia, będzie musiał sięgnąć do bezpośrednich zapisów z tamtych dni takich jak ta.
Marcin Kula - historyk, z wykształcenia także socjolog. Emerytowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Obecnie wykłada w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, gdzie jednak, szczęśliwie dla polskiego teatru, nie uczy ani aktorstwa, ani reżyserii, ani lalkarstwa. Niedawno został członkiem-korespondentem PAU.Urodził się w 1943 r. Warszawie. Nie był to najlepszy moment i miejsce do przychodzenia na świat, ale nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia. Dorastał w rodzinie humanistów, z czasem profesorów Uniwersytetu Warszawskiego. Od dłuższego czasu na nieuniknione pytanie Czy jest pan synem..., mógł jednak odpowiadać: Tak, ale jestem też ojcem... zaś od kilkunastu lat może odpowiedzieć Tak, ale jestem też dziadkiem....Maturę uzyskał w 1960 r. w Liceum im. Joachima Lelewela w Warszawie. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Szkoła i studia miały oczywiście mnóstwo wad swoich czasów, ale nie jest prawdą, jakoby kształciły wykształciuchów (jak niedawno nazwano absolwentów z tego okresu).Doktoryzował się i habilitował w Instytucie Historii PAN w latach 1968 i 1976. Tytuł profesorski uzyskał w 1985 r. Wypromował 11 licencjatów, 149 magistrów oraz 22 doktorów. Może zbyt wielu jak na panujące zwyczaje, ale jest dumny ze swoich uczennic i uczniów, także takich, którzy pozostawali z nim tylko w niesformalizowanym kontakcie.Badawczo pracował nad historią Ameryki Łacińskiej, najnowszą historii Polski, migracjami i mniejszościami narodowymi, rolą myślenia o historii, socjologią historyczną. Mając tak rozstrzelone zainteresowania, nie przejmując się granicami dyscyplin i dużo pisząc, uchybił zapewne funkcjonującemu wzorowi osobowemu historyka.Nie chce nauki robionej z metra i ocenianej na punkty. Nie popiera ani ograniczania się do standardu Stół ma cztery nogi, jak powiedział Pierre Bourdieu, ani głoszenia dumy z historii narodowej, czy podejścia do dziejów w roli prokuratora. Ta książka jest swego rodzaju wizytówką. Autor przedstawia w niej swoją drogę zawodową. Czasem dopisuje komentarz do prac, które opublikował. Pisze o sobie, ale jednocześnie o historiografii i jej społecznych funkcjach.
Podróże z Herodotem są wśród prac Ryszarda Kapuścińskiego tekstem wyjątkowym. Autor wraca wspomnieniami do swoich pierwszych zagranicznych wypraw reporterskich w latach 50. i 60. XX wieku, a wątek ten przeplata rozważaniami - o charakterze historycznym, społecznym i antropologicznym - wywołanymi lekturą Dziejów Herodota, których tom towarzyszył mu w podróżach już od 1956 r.Co zafascynowało polskiego reportera w dziele żyjącego 2500 lat wcześniej Greka z Halikarnasu, ,,ojca historii"", co ich obu połączyło? Ciekawość świata, chęć poznania - i zrozumienia! - innych społeczeństw, ludów, kultur, a również poczucie ,,zawodowej"" wspólnoty, gdyż Herodot to zdaniem Ryszarda Kapuścińskiego ,,rasowy reporter: wędruje, patrzy, rozmawia, słucha, żeby później zanotować to, czego dowiedział się i zobaczył, lub żeby po prostu rzecz zapamiętać"".
Najbardziej wstrząsająca opowieść o życiu w Korei PółnocnejMasaji Ishikawa mieszka w Japonii, ale jako pół-Koreańczyk jest obywatelem drugiej kategorii. Gdy ma 13 lat, jego ojciec daje się skusić obietnicom rządu Korei Północnej. Na miejscu czeka ich edukacja, praca, wysoka pozycja społeczna, dobrobyt. Wraz z rodzicami i trzema siostrami Masaji wyjeżdża do nowej ojczyzny. Jest rok 1960.Kolejne lata okażą się brutalne, pełne bólu i cierpienia. Rodzinie Ishikawy będzie towarzyszyło ubóstwo, głód i ciągła doktrynacja komunistycznego reżimu. Staną się przedstawicielami najniższej kasty społecznej. Władze zabronią im myśleć, ale nie zdołają zabronić im kochać. W tym nieludzkim świecie rodzinne więzi będą jedynym, co pozwoli im przetrwać. Do czasu.Po 36 latach Ishikawa decyduje się na samotną ucieczkę. Wstrzymuje oddech i wchodzi do okrytej ciemnościami rzeki, której drugi brzeg obiecuje ocalenie.Światowy bestseller
Fascynująca relacja z tego, co dzieje się na sali operacyjnej. Oparta na faktach, świetna książka o tematyce medycznej.Istnieją dwa sposoby na otwarcie głowy dziecka: elegancki i na szybko. Ja zazwyczaj golę włosy, nacinam skórę skalpelem a potem wypalam sobie drogę do kości za pomocą elektrycznego żegadła. Jest to powolna, precyzyjna metoda, która niemal nie pozostawia blizny, ale zajmuje dość dużo czasu. Czasu, którego - jak przypomina mi ciągły sygnał alarmu na monitorze pracy serca - nie mam.W swojej pasjonującej i chwilami rozdzierającej serce książce, Jayamohan opisuje wzloty i upadki pracy na sali operacyjnej. Neurochirurg opowiada o tym, jak znajduje w sobie siłę do dalszej pracy. Chociaż los nie raz rzuca go na kolana, zawsze podnosi się po porażce i stawia czoła kolejnemu wyzwaniu.""Neurochirurg"" jest żywym, pasjonującym opisem pracy i życia Jayamohana. To potret człowieka zdeterminowanego, by ocalić tak wiele istnień, jak tylko to możliwe.
Jeszcze nie pracowałam na rzecz budowy kościoła, jeszcze miałam wolne, ale wiedziałam, że niebawem się to skończy i nie będzie łatwo. Czułam, że będę harować, nie tylko pracować. Widziałam warunki, jakie były w kraju. Do czego dopuściła nasza władza swymi rozporządzeniami. No tak, a nasz ""wielki brat? ""Nasz wielki brat nie zasypiał gruszek w popiele, oj nie. Musiał mieć baczenie na nas, musiał wszystko wiedzieć, co, gdzie i jak. Dlatego mordowano, internowano i zakazywano. Ale my się nie damy, my nie pozwolimy, aby tak było, mieliśmy już dosyć. Najpierw było niedowierzanie, potem przerażenie, w końcu zaczął się czas kombinowania. Tak, kombinowania. Byliśmy do tego zmuszeni. Pamiętam, jak pojechałam z Arturem do większego miasta samochodem. Ale pech chciał, że zapomniałam dowodu osobistego, nie byłam przyzwyczajona do ciągłego jego noszenia (tu akurat się buntowałam), i wtedy na rogatkach miasta milicja mnie skontrolowała. I co zrobili ci panowie w niebieskich mundurach? Aresztowali mnie. Pewnie od razu wydałam im się podejrzana. A wtedy akurat szukali jednego z Solidarności. Czy ja jestem do niego podobna? Myślę, że nie. Na naszym terenie Solidarność była bardzo żywa. A przecież ten człowiek był kimś ważnym i był z Solidarności. A my masowo wstępowaliśmy w jej szeregi. Po wprowadzeniu stanu wojennego większość zakładów ogłosiła znowu strajk. A co zrobiła nasza władza? Brutalnie pacyfikowała kopalnie, a my oczywiście zeszliśmy do podziemia. Wiedzieliśmy, że w związku ze śmiercią demonstrantów w naszym mieście pojawił się prokurator wojskowy i zaczęło się systematyczne zacieranie śladów zbrodni. A i tak śledztwo wtedy umorzono, oczywiście później je wznowiono. I w takich warunkach mam pomagać w budowie kościoła? Zadawałam sobie to pytanie codziennie i nijak nie znalazłam odpowiedzi. Ale na przekór wszystkiemu musiałam spróbować i spróbowałam.
Czesław Gawarecki błyskotliwie, czasem nostalgicznie, a czasem z humorem opowiada o przedwojennej pracy rentgenologa. Opowiada o pracy w czasach, gdy uważano, że naświetlania są dobre na wszystko, gdy ludzie musieli decydować, co jest ważniejsze: człowiek czy krowa, gdy kobiety oddawały się za kromkę chleba, a później pozostawione same sobie rodziły zimą w rowie.
W książce znajdują się informacje o tym, jakie choroby chłopi leczyli moczem i kałem, w jaki sposób leczono raka, jak przebiegała rentgenoterapia, jak sprawdzano, czy rak jest samcem, czy samicą, a także jakie wizytówki zostawiały dzieci w czasie badania.
Warto przenieść się w odległe czasy dwudziestolecia międzywojennego i odkrywać wraz z autorem sekrety ludzkiego ciała.
Przychodzi dorosła córka z matką chorą na raka. Kiedy za pacjentką zamknęły się drzwi do sali do napromieniowań, córka zwraca się z ugrzecznieniem:
– Panie doktorze, ja wiem, że matka ma raka, ale pragnęłabym dowiedzieć się, czy to samiec, czy samica?
– Niby kto? Matka czy rak?
– Pan doktór tylko żartuje, aby nie powiedzieć prawdy. Ja przecież wiem, że samca to można zabić promieniami, ale jak samica, to nic nie poradzi, bo rozsiewa swoje małe po całym organizmie człowieka i nim zdążyłoby się pozabijać mnożące się małe, zabiłoby się i człowieka (fragment).
Zofia Karaś w porywający i pełen humoru sposób opisuje swoje zmagania z praktyki lekarskiej prowadzonej na początku XX wieku. Przenosi nas do świata pełnego zabobonów, chorób wenerycznych, zabójczych zastrzyków, a także biedy i zbierającej bogate żniwo śmierci.
Z książki dowiemy się m.in., czym było oberwanie i jak należało je leczyć, jakie były najczęściej wykorzystywane metody przerywania ciąży, a także jak chłopi stosowali czopki.
Historia medycyny polskiej od kuchni. Wciągająca, czasem zabawna, czasem przyprawiająca o ciarki na plecach. Warto przekonać się, jak wyglądało lecznictwo polskie w dwudziestoleciu międzywojennym.
Pani S. ma brzuch ściśnięty brudną szmatą. To musi być. Żeby się nie „otrzęsła” albo nie „oberwała”. Mozoli się długo z węzełkami szmaty. Rozwiązała. Spod szmaty wyskoczyła na mnie duża pchła. Właścicielka pchły siada na stopniu pod krzesłem ginekologicznym.
– Tu do góry mam wyjść – krzyczy – o rety! I tu nogi położyć! Żebym była wiedziała, to bym nigdy nie przyszła.
Wyjaśniam jej, że macicy przez gardło badać nie umiem i układam ją na krześle przemocą, bo broni się jak lew. W tej walce otrzymuję kilka kopniaków. Widzę, że jeszcze naiwna i nieuświadomiona. Matka sześciorga dzieci (fragment).
Dwie legendarne osobowości XX wieku i ostatnie dwadzieścia lat ich intensywnej korespondencji.
Pasjonująca opowieść o polskiej kulturze i współczesnej historii z plejadą barwnych postaci.
Korespondencja Herlinga-Grudzińskiego i Jerzego Giedroycia, zawarta w trzecim, ostatnim tomie listów, dotyczy najważniejszych wydarzeń z historii świata, Europy, ale przede wszystkim Polski. Czytelnik znajdzie tu między innymi komentarze dotyczące wyboru papieża Polaka, rodzenia się Solidarności, stanu wojennego i zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, upadku komunizmu, wreszcie opis pierwszych lat transformacji ustrojowej, kiedy światopoglądowe różnice ostatecznie doprowadziły do zerwania wieloletniej i wydawało się niezniszczalnej przyjaźni. W jej dramatycznym zakończeniu możemy uczestniczyć niemal na żywo na kartach ostatnich listów, tak jak wcześniej śledzimy narodziny, kształtowanie się i zacieśnianie tej niezwykłej więzi.
Listy były dla Herlinga-Grudzińskiego i Giedroycia ważnym rytuałem – pisali do siebie kilka razy w miesiącu, a gdy w ich życie wtargnęła technologia w postaci faksu, przekazywali sobie czasem informacje kilkanaście razy w ciągu jednego dnia.
Ta wymiana wiadomości i myśli stała się ważną częścią ich życia; poruszali nie tylko sprawy zawodowe, ale i prywatne, dzielili się radościami i kłopotami rodzinnymi, omawiali bieżące wydarzenia, emocjonująco spierali się w kwestiach światopoglądowych. Gdy jeden w swych wywodach zapędzał się zbyt daleko, drugi hamował i studził zapał, świetnie się uzupełniali. Pisali do siebie dużo i szczerze.
Autorzy nie stronią od krytycznych uwag na temat swoich koleżanek i kolegów po piórze ani od towarzyskich opowiastek. W listach pojawiają się postacie ze sceny politycznej i z kręgu kultury, między innymi: Witold Gombrowicz, Zbigniew Herbert, Marek Hłasko, Jarosław Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski, Adam Michnik, Sławomir Mrożek, Agnieszka Osiecka, Jerzy Turowicz, Lech Wałęsa i wiele, wiele innych…
Korespondencja Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Jerzego Giedroycia w ramach krytycznego wydania Dzieł zebranych Herlinga-Grudzińskiego pod redakcją Włodzimierza Boleckiego obejmuje trzy wolumeny, dotychczas ukazały się:
wolumen pierwszy obejmujący lata 1944–1966
wolumen drugi obejmujący lata 1967–1975
Niniejsza książka stanowi swoistą spowiedź człowieka, który postanowił stawić czoła swojemu nałogowi.Prostymi słowami, pozbawionymi zbędnych ozdobników, opisał co czuł na każdym etapie ku zdrowieniu. W ciągu roku przeszedł on niezwykłą metamorfozę, zmienił sposób postrzegania świata i siebie, na nowo odkrywając swoje pasje i nowe zainteresowania. Są one źródłem jego siły do walki, którą cały czas toczy. Walki o trzeźwość. Ciała, serca i umysłu.
Pięć małżeństw. Dwójka dzieci. Miliony na koncieJak córka bankiera z małego miasta zdobyła fortunę i została księżniczką?Wyrwała się z prowincjonalnego miasteczka, zdobyła uznanie amerykańskiej socjety i została księżniczką ratującą holenderską rodzinę królewską przed wyginięciem. Brzmi jak bajka albo scenariusz komedii romantycznej?A jednak takie było życie Allene Tew.Kobiety, która mieszkając w Stanach Zjednoczonych, uzyskała książęcy tytuł, a dzięki kolejnym małżeństwom zdobywała niezależność w świecie zdominowanym przez mężczyzn.Historia o Kopciuszku nie zawsze musi być bajką. Podobnie jak życie u boku księcia. A pieniądze, chociaż szczęścia nie dają, mogą być przepustką do wolności i życia na własnych zasadach.***"Historia córki bankiera z małego miasteczka, która pięć razy stanęła na ślubnym kobiercu: a to z hazardzistą, a to z maklerem, aż wreszcie z członkiem rodziny królewskiej. To lekka i wdzięcznie napisana biografia, która płynie przez stulecia i wystawia rachunek amerykańskiemu snowi."Hilary Mantel
Chcesz poznać Wenantego Katarzyńca takim, jakim znali go jego krewni, sąsiedzi, zakonnicy, żyjący z nim na co dzień? Ta książka daje taką możliwość. Są w niej relacje aż 52 osób, które znały go osobiście. Ten zbiór pisemnych wspomnień czekał blisko 70 lat w krakowskim archiwum franciszkanów, by w końcu stać się dostępnym dla wszystkich.O. Wenanty Katarzyniec (1889-1921) franciszkanin, wychowawca młodych zakonników, kaznodzieja, spowiednik, po śmierci znany jako skuteczny orędownik u Boga. O świętości Wenantego przekonany był jego przyjaciel, św. Maksymilian Maria Kolbe. To on jako pierwszy zachęcał do podjęcia starań o jego beatyfikację.Jan Dobraczyński, urzeczony postacią o. Wenantego, napisał przejmujące słowa: Ojciec Katarzyniec tak zniknął sam w swym dziele, że nawet porządnej jego fotografii nie ma w zgromadzeniu. Ale im mniej go widać, tym więcej go czuć. Święci wpadają w wodę jak kamień, by wystąpić z niej skałą.
Pierwsza po wielu latach biografia Gustawa Holoubka. Dlaczego teraz? Bo ciągle żyje w naszej pamięci. Bo był i nadal jest kimś więcej niż wspaniałym aktorem. Bo teraz – bardziej niż kiedykolwiek – ważna jest jego niezłomna postawa etyczna. Zofia Turowska, biografka m.in. Agnieszki Osieckiej, Janusza Majewskiego i Zofii Nasierowskiej, odkrywa nieznane fakty z życia Gustawa Holoubka, analizuje postawy i losy środowiska, a także określone działania Holoubka w kontekście osobistym i politycznym. Zyskała dostęp do rodzinnych dokumentów i archiwum, które nie są dla nikogo dostępne. Porusza wiele ważnych i nieznanych historii i faktów – dotychczas nieomawianych. Gustaw. Opowieść o Holoubku to znaczące sceny z jego życia, to Gustaw na tle historii, we wspomnieniach rodziny, przyjaciół i kolegów, bardziej codzienny niż pomnikowy: mąż, ojciec, dziadek, mądry, uroczy człowiek, zwyczajnie nadzwyczajny przyjaciel, niezwyczajny kibic, kompan do brydża, pokera, niezwykły opowiadacz dykteryjek. Dżentelmen o magnetycznym głosie i uwodzicielskim spojrzeniu. Człowiek mądrego słowa, riposty, dowcipu. Inteligent. Kreował życie, jakiego pragnie. Patrzył do przodu, nie za siebie. To, o czym myślał, pisał, mówił, jest w tej książce najważniejsze i ciągle aktualne. Ma się wrażenie, że Holoubek wcale nie odszedł... Zofia Turowska – absolwentka wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka sagi rodziny Onyszkiewiczów „Gniazdo”; współautorka kultowego reportażu – dokumentu o wydarzeniach w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku, o łódzkiej Szkole Filmowej Filmówka oraz o Zespole Filmowym TOR, biograficznej opowieści Beaty Tyszkiewicz Nie wszystko na sprzedaż, a także biografii Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet. Dla Marginesów napisała opowieść o Zofii Nasierowskiej Fotobiografia, biografię Janusza Majewskiego Film – kobieta jego życia, a także otoczyła literacką opieką książkę Magdaleny Zawadzkiej Gustaw i ja.
Utrwalenie wspomnień na papierze to próba wewnętrznego, duchowego oczyszczenia, rozładowania silnych, często toksycznych, emocji, rozliczenia się z przeszłością. Zwłaszcza gdy była ona pełna makabrycznych wydarzeń wojennych i trudnych przeżyć okupacyjnych. Gdy wiązała się z powszechnym lękiem o życie, wyobcowaniem, samotnością. To spojrzenie wstecz, jakby z oddali, pewnego rodzaju wyzwolenie się z okowów traum i bolesnych wspomnień. Ale nie tylko…
To również wielki dar dla potomnych — świadectwo czasów i opowieść o ludziach, którzy już odeszli, a powinni zostać zapamiętani, bo odegrali ważną rolę w życiu danej jednostki czy społeczności. Bo nie bacząc na siebie, poświęcali się dla innych. Po prostu byli…
Książka Władysława Kaczorowskiego stanowi właśnie tego rodzaju hołd dla najbliższych — jego prywatnych bohaterów, którzy z wielkim oddaniem walczyli o lepszą przyszłość dla niego i pragnęli za wszelką cenę zapewnić mu jak najlepsze warunki rozwoju. To historia człowieka, któremu przyszło żyć w ciężkich czasach i który na każdym kroku zmagał się z rozmaitymi trudnościami i negatywnymi emocjami. Dla którego nierzadko jedynym ratunkiem była ucieczka myślami do rodzinnych stron, dawnych zwyczajów i tradycji, które pielęgnowane przez najbliższych wydawały się niemal magicznymi rytuałami. Zalążkiem szczęścia. Ostoją normalności w nienormalnych czasach.
Choroba nigdy nie jest neutralna, leczenie nigdy nie jest wolne od ideologii, a śmiertelność od polityki – pisze Anne Boyer. „Obumarła” to próba znalezienia języka opisującego doświadczenie chorowania, to głęboki dialog z intelektualistami, którzy opisywali własną chorobę – Eliuszem Arystydesem, Johnem Donne’em, Virginią Woolf czy Susan Sontag. Boyer analizuje, kim staje się – czy też przestaje być – człowiek chory, i sugeruje, że rak może być wyzwoleniem, może stanowić prostą instrukcję życia, która sprowadza się do jednego: „przetrwać”. To intymny dziennik zmagań z nowotworem, pisany w fatalnym samopoczuciu i z żądzą prawdziwego doświadczenia, gęsty esej mocno osadzony w mitologii, popkulturze i feminizmie.
To także bezlitosna krytyka neoliberalnej służby zdrowia, „kultury różowej wstążki” i medialnego faworyzowania tych, które „ocalały” dzięki właściwemu zarządzaniu samą sobą i swoją chorobą. „Pieprzyć szkodliwą kancerogenosferę rasistowskiego kapitalistycznego patriarchatu!” – krzyczy autorka i bohaterka tego niepokojącego traktatu o chorowaniu, który staje się hołdem złożonym epokowemu dziełu Susan Sontag. I spektakularną próbą stworzenia autentycznego języka chorego ciała.
„To mocna, aktualna i niepokojąca książka. Bezkompromisowa opowieść Boyer o brutalnym, napędzanym przez rynek amerykańskim systemie opieki nad chorymi na raka jest jednym z najbardziej wnikliwych i najpiękniejszych esejów o chorobie i bólu, jakie kiedykolwiek czytałem.” Hari Kunzru
"Obumarła” jest protestem przeciwko kulturze różowej wstążki, błyskotliwym i głęboko przemyślanym odrzuceniem współczesnej medycznej i moralnej narracji o chorowaniu. Boyer bada doświadczenie bliskości śmierci z oszałamiającą żądzą życia, czerpiąc z tekstów Sontag, Lorde i Acker, a także z youtubowych vlogów […]. To bardzo ważna książka.” Johanna Fateman „Boyer zabiera nas w niezwykle osobistą podróż po swoim ciele wypełnionym bólem, rozdzierającym smutkiem i poczuciem straty.
[…] Ta zapadająca w pamięć, brutalnie szczera opowieść o śmierci pełna jest jednak życia.” „Kirkus Reviews” „Ta przejrzysta, rozdzierająca książka […] rozcina na wskroś dobrze znany mdły heroizm opowieści dostarczanych nam przez „przemysł” onkologiczny. […] Możecie nazwać ją bojowym okrzykiem, możecie – lamentem napędzanym furią albo dziełem kobiety, którą nie pozwoli odebrać sobie tego, co już wie. Nie przegapcie „Obumarłej”.” Colleen Mondor, „Booklist” „„Obumarła” zwraca uwagę na to, co zwykle pomijamy w rozmowach o chorobie i zdrowiu, sztuce i nauce, języku i literaturze, śmiertelności i samej śmierci. Wnikliwie analizując „ideologiczny reżim raka”, Anne Boyer tworzy głębokie i niezapomniane świadectwo doświadczania samego życia.” Sally Rooney „Różowa wstążka – ten wszechobecny symbol świadomości raka piersi – od dawna jest przedmiotem kontrowersji lub kpin, ale poetka i eseistka Anne Boyer nie tylko się od niej uwalnia, rozplątując jej delikatną pętlę, ona przepuszcza ją przez niszczarkę, a resztki puszcza z dymem.” Jennifer Szalai, „The New York Times” „Porywające połączenie osobistej historii i manifestu. […] „Obumarła” jest antykapitalistycznym aktem oskarżenia, zjadliwą krytyką kultury i gorzkim aktem zemsty. Zapowiada nową erę w podejściu do raka piersi.” Sascha Cohen, NPR „Widać, że „Obumarła” została napisana przez poetkę, która spogląda na temat z perspektywy pacjentki, z głęboką świadomością kruchości naszych ciał. Ta książka już zasługuje na miano klasyki.” Stephen Sparks, Literary Hub
Wspomnienia. ERICH MARIA RAEDER (1876-1960) - Wstąpił do marynarki w 1894 roku. W I wojnie światowej szef sztabu admirała von Hippera. Brał udział w Bitwie Jutlandzkiej. Dowódca Kriegsmarine do czasu zdymisjonowania go przez Hitlera w 1943 roku. Skazany na karę dożywotniego więzienia przez Trybunał Norymberski. Wyszedł na wolność po dziesięcioletnim pobycie w więzieniu.
PETER ENGLUND, absolwent filozofii, archeologii i historii, najpoczytniejszy współczesny pisarz szwedzki. W uznaniu jego zasług dla popularyzacji historii, został członkiem Akademii Szwedzkiej, przyznającej Nagrodę Nobla. Specjalizuje się w latach świetności Szwecji – XVII wieku. Na polskim rynku ukazały się do tej pory m.in. jego dzieła: „Lata wojen” i „Połtawa”.
„Niezwyciężony” to pierwsza tak pełna biografia króla Karola X Gustawa. Ale to nie tylko biografia jednego króla, to także próba ukazania obrazu całej epoki we wszelkich przejawach jej życia. Tom 2.
Wspomnienia majora Piotra Nikołajewicza Palija mają w sobie ten specyficzny klimat, który porywa nas w Sołżenicynie czy Herlingu-Grudzińskim. Czytelnik zagłębia się wraz z Palijem w meandry życia obozowego i obserwuje walkę o przetrwanie niemal trzymając autora za rękę. Tak sugestywny bowiem jest język Palija.
Palij był więźniem obozów jenieckich w Podnieśnie i Zamościu, potem trafił w morderczym marszu do klasztoru na Łysej Górze, aby wreszcie wylądować w słynnym Peenemunde, gdzie został skierowany do pracy jako inżynier.
To także opowieść o okresie przedwojennym i samej wojnie, w której Palij, pojmany przez Niemców, zostaje jednym z setek tysięcy czerwonoarmistów skazanych na gehennę życia za drutami. Przede wszystkim jest to jednak książka rozliczeniowa ze zbrodniczym systemem Stalina. Autor, podobnie jak każdy oficer radziecki wzięty do niewoli, staje przed tragicznym dylematem: wracać po wojnie do Rosji i tam trafić do łagru lub dać się zabić w wyniku procesu o zdradę (bo przecież żołnierz radziecki się nie poddaje) czy też wybrać armię Własowa i walczyć z Rosją Stalina u boku Hitlera.
Palij to nazwisko, według wszelkiego prawdopodobieństwa, przybrane. Prawdziwe nazwisko autora to prawdopodobnie Drozdow. Przed wojną inżynier, więziony przez NKWD za „ukraiński nacjonalizm”, wypuszczony i zmobilizowany tuż przed jej wybuchem. W 1941 roku bierze udział w budowie Linii Mołotowa, doświadcza panicznej ucieczki na wschód i broni linii Dniepru, gdzie zostaje wzięty do niewoli. W Peenemunde decyduje się wstąpić do Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej walczącej przy boku Hitlera. Odtąd jego dzieje są mgliste. Uniknął repatriacji, trafił do USA i pracował w koncernie Lockheed. Prawdopodobnie przerzucony do USA w ramach amerykańskiej operacji „Paperclip”, być może w związku tym, iż pracował w zakładach wynalazcy niemieckich rakiet V-1 i V-2, Wernera von Brauna.
Janusz Kujanek urodził się 3 marca 1951 roku w Gronowie koło Elbląga. W roku 1958 zamieszkał w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie ukończył podstawową szkołę muzyczną, liceum ogólnokształcące i studium nauczycielskie. W 1971 roku rozpoczął studia wokalne w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu, pod kierunkiem doc. Antoniny Kaweckiej, które ukończył w roku 1977. Podczas studiów pracował jako nauczyciel w szkołach podstawowych w Więckowicach i Czerwonaku koło Poznania, a potem w Poznaniu, zaś w latach 1976?1980 w Państwowym Zespole Ludowym Pieśni i Tańca ?Mazowsze?, z którym koncertował w 67 miastach 11 krajów świata. Od września 1980 roku jest solistą Operetki Wrocławskiej. Od 1983 roku współpracuje z Operą Wrocławską oraz z Przedsiębiorstwem Imprez Estradowych ?Impart?, Dolnośląskim Towarzystwem Społeczno-Kulturalnym i Dolnośląskim Towarzystwem Muzycznym. Od października 1983 roku do lutego 1984 roku przebywał na stypendium rządu węgierskiego, odbywając je w Państwowej Operetce w Budapeszcie.
Prawdziwa historia Zuzany Růžičkovej – czeskiej klawesynistki, w której życie brutalnie wtargnęła wojna. To poruszająca opowieść o tym, jak muzyka dała jej siłę do przetrwania dwóch totalitaryzmów XX wieku.
PORUSZAJĄCA OPOWIEŚĆ O MARZENIACH, KTÓRYCH NIE ZNISZCZY NAWET PIEKŁO NA ZIEMI Lata 30., Czechosłowacja. Zuzana dorasta otoczona muzyką. Sielankowe dzieciństwo przerywa zajęcie jej kraju przez nazistów. Jako Żydówka staje się osobą niepożądaną, której po kolei odbiera się wszystko, co kocha. Razem ze swoją rodziną trafia do kolejnych obozów. W Auschwitz po raz pierwszy staje się numerem, odbiera się jej prawo do człowieczeństwa. Głoduje. Patrzy, jak odchodzą kolejne bliskie jej osoby. Walcząc o jedzenie w Bergen-Belsen, odmraża sobie ręce, które już nigdy nie będą w pełni sprawne. Jest świadkiem największego okrucieństwa w dziejach. Jej jedynym talizmanem jest muzyka, która przypomina jej, że świat może być piękny. Niezwykła historia światowej sławy klawesynistki Zuzany Růžičkovej, opowiedziana przez bohaterkę w ostatnich tygodniach jej życia.
Piękna opowieść o muzyce, miłości i przetrwaniu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?