W mieście śpiewy wiejskie kojarzą się z grupką kobiet, które na folklorach, weselach czy majówkach pod kapliczkami monotonnie śpiewają. Tyle widzimy, jadąc z miasta na daczę przez wieś. Prawda jest bardziej złożona, śpiewano w każdej sytuacji, od narodzin do śmierci. Śpiewano z radości i rozpaczy, i z nudy, żeby się zalecać i żeby zniszczyć przeciwnika, ośmieszyć go albo rozśmieszyć. Śpiewano pieśni historyczne, dydaktyczne, religijne, miłosne i błazeńskie. Były też ballady – odpowiedniki dzisiejszych tabloidów – o strasznych zbrodniach i cudach.
Dawało to pole do dużej kreatywności w wymyślaniu sposobów śpiewania. Inaczej śpiewały dziewczyny, inaczej kobiety, inaczej gospodarze, kawalerka, dzieci, no i są wreszcie tajemnicze śpiewy Dziadów – wędrownych żebraków, Dziadów – polskich trubadurów. Nieczęste są nagrania śpiewu muzykantów – od bębna czy basów. Skrzypkowie raczej nie śpiewali, koncentrując się na grze, ale mieli swoje sztuczki i kiedy chcieli zaśpiewać, to robili fermatę na jednym wysokim dźwięku i śpiewali.
Andrzej Bieńkowski
W książce znajdują się nagrania, fotografie archiwalne i z badań terenowych Andrzeja Bieńkowskiego.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?