Jak ważne role odgrywasz w swoim życiu?
(i dlaczego od tego może zależeć Twoja przyszłość?)
Każdy z nas czuje się chwilami jak aktor. Odgrywane przez nas role to uczeń, student, pracownik, przedsiębiorca, dziecko, partner, matka itd. W niektórych z tych ról czujemy się pewniej, w innych mniej. Na koniec dnia zawsze jednak musimy uporać się z własnymi przemyśleniami, uczuciami i własnym postrzeganiem tego, jak nam poszło.
Niestety życiowego warsztatu aktorskiego wcale nie uczymy się zazwyczaj od mistrzów, a od swoich bliskich - rodziców, wychowanków czy otoczenia. Czy zawsze jednak można nazwać ich życiowymi zwycięzcami? Nie zrozum mnie źle, rodzice zawsze chcą dla nas najlepiej, ale prawda jest taka, że nie wszystkim się udaje. Dlatego odpowiedz najpierw szczerze na poniższe pytanie:
Czy pragniesz mieć w 100% takie życie jak Twoi rodzice?
A może jesteś gotowy być nie tylko aktorem,
ale także i reżyserem swojego życia?
Życie to jest teatr.
Czy podoba Ci się to, jak żyją i co osiągnęli Twoi rodzice? Nie zrozum mnie źle, moim celem nie jest krytyka ich zachowania lub ocena ich statusu. Jest nim natomiast pytanie: Czy chcesz mieć takie życie jak Twoi rodzice?
Masz do wyboru dwie drogi - prostą i trudną. Droga prosta - przez całe życie starać się przypodobać swoim rodzicom, którzy najlepiej przecież wiedzą, co jest dla Ciebie dobre, a co złe, bo to to samo, co jest DLA NICH dobre lub złe. Na początku będzie super - wszystko od nich dostaniesz i w komfortowy sposób będziesz przechodził z jednego etapu życia do kolejnego.
Druga droga jest nieco trudniejsza - szczególnie na początku czekają Cię same poprzeczki, kłody i trudności. Działanie tylko na własne konto, podejmowanie samodzielnych, niełatwych decyzji - jest to nie lada wyzwanie, ale tylko dzięki temu staniesz się reżyserem własnego życia.
Osobisty program sukcesu
Jesteśmy tacy, jak widzą nas inni? Marek Zabiciel pokazuje, jak możemy stworzyć swój obraz w oczach bliźnich. Obraz, na który każdy będzie patrzył z uznaniem. Obraz, który każdy doceni. Obraz, który pozwoli nam osiągnąć szczyt. Niezależnie, czy mówimy o najbliższej rodzinie, współpracownikach, czy nowopoznanych osobach – zawsze będziemy w stanie brylować w towarzystwie, budzić sympatię i łatwo pozyskiwać sobie przyjaciół. Nie chodzi o tworzenie ułudy, ale o doskonalenie siebie poprzez dostrzeganie potrzeb innych. Czasem proste pytanie może sprawić, że dostrzeżemy przyczynę istnienia konfliktu w naszym związku. Niekiedy zmiana nastawienia do współpracownika może przynieść znacznie większy zysk niż ciągłe toczenie z nim ciągłych sporów. Czasem lepiej jest zrzec się części nagrody, by to, co damy, powróciło do nas pomnożone. Proste zasady. Proste pytania. Nieskomplikowane pomysły. Aż dziw, że nie wdrażamy ich codziennie w życie. Szokujące jest to, że ktoś musiał je spisać w formie książki, by w końcu otworzyć nam oczy. A wszystko służy temu, byśmy po upływie lat stanęli dumnie, jak na osobę zamożną, szanowaną i kochaną przystało. Stanęli i mogli z całym przekonaniem powiedzieć: Gdybym mógł cofnąć czas, wszystko zrobiłbym tak samo.
Fragment książki
Naszą pracę rozpoczniemy od spraw związanych z rodziną. Oczywiście, wszystko jest kwestią osobistych preferencji i odczuć, ale z całą pewnością dla większości ludzi rodzina jest na pierwszym miejscu w hierarchii ich wartości albo przynajmniej tak deklarują. Dlaczego tak się dzieje? Młodzi ludzie dorastają i zakładają rodzinę. Tam odwzorowują swoje wyobrażenie o dorosłym życiu, tam rodzą się dzieci, które dorastając idą swoją drogą i zakładają kolejne rodziny, wiążąc się ze swoimi partnerami. Taki schemat obserwujemy już tysiące lat. Instytucja rodziny szeroko rozumianej jest w nas tak zakorzeniona, że nie sposób sobie wyobrazić innej konstrukcji życia na ziemi.
Jednak obserwując samą instytucję partnerstwa czy małżeństwa, nie sposób zlekceważyć sprawy dotyczącej nieudanych związków. Związków, które się rozpadają, które wygasają. Nie sposób również nie zauważyć ogromu cierpienia w relacjach dzieci i rodziców. Nie można nie zauważyć tego, że ludzie krzywdzą się wzajemnie i upokarzają. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego przez tyle tysięcy lat nie wypracowaliśmy schematów, metod, sposobów, które skutecznie pomagałyby nam tworzyć szczęśliwe rodziny, a przez to lepiej i radośniej żyć? Nie wydaje mi się, żebym w tym krótkim programie odpowiedział na wszystkie pytania i dał receptę na szczęśliwe życie dla wszystkich ludzi. Jednak z całą pewnością i odpowiedzialnością stwierdzam, że ci z Was, którzy uważnie i z powagą podejdą do tego, co przedstawię w tym module, będą mogli budować swoje życie na solidnych fundamentach.
Życiowy partner
Nasze rozważania dotyczące związków rodzinnych zaczniemy od osoby, którą popularnie nazywamy partnerem życiowym. Dla jednych może on być utożsamiany ze współmałżonkiem, dla innych może być chłopakiem, dziewczyną. Nie będziemy klasyfikować nikogo jako męża czy żonę, konkubenta, konkubinę, ale przyjmiemy, że partner życiowy to osoba, którą spotykamy na swojej drodze i razem z nią spędzamy jakąś część życia.
Co decyduje o tym, że ludzie spotykają się i razem podążają ścieżką życia? Jedni mówią o zrządzeniu losu, inni upatrują w tym przypadku. Jak wiemy, nic nie dzieje się bez przyczyny i to, że spotykamy kogoś na swojej drodze i dalej planujemy tę drogę wspólnie, to z całą pewnością nie jest przypadek. Aby jednak dalej zagłębić się w ten temat, proponuję przemyślenie następującej kwestii. Jak traktujemy samą instytucję związku?
Ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, że to, co ludzi najbardziej zniewala i jest dla nich przysłowiową „kulą u nogi", to wszelkiego rodzaju systemy. Rzadko jednak zdajemy sobie z tego sprawę. Począwszy od lat dziecięcych przyswajamy sobie założenie, że rodzina jest komórką społeczną i jest ona częścią systemu, który popularnie nazywamy społeczeństwem. Dalej słuchamy, czytamy, uczymy się i jednocześnie przyswajamy, że właściwy model takiej konfiguracji musi się dostosować do praw, nakazów, zakazów i tego, co popularnie nazywamy „właściwym". Związek należy zalegalizować w kościele albo w urzędzie, wszędzie trzeba się zarejestrować i przystosować do tego schematu, który istnieje, aby nie czuć się obco w narzuconym nam świecie. Stosując ślepo reguły, które z biegiem czasu przyjmujemy jako nasze własne, tracimy z oczu prawdziwy sens tego, co naprawdę ma dla nas oznaczać związek. I w ten sposób forma zaczyna nam przysłaniać treść.
I tak niejednokrotnie zaczyna się horror współczesnego życia. Zamiast zwracać uwagę na to, co jest naprawdę dla nas ważne i właściwe, zaczynamy się kierować tym, co powinniśmy robić, aby nie zostać ocenionymi jako ci, którzy są „nieprzystosowani". Miłość, która nas ze sobą połączyła, zamieniamy na zestaw narzędzi, które zostały nam narzucone jako prawidłowe, a my bez sprzeciwu używamy ich i udajemy, że wszystko jest w najlepszym porządku. Związek dwojga ludzi, którzy łączą się w imię miłości, to nie instytucja. To cud, którego zadaniem jest iść przez życie w taki sposób, aby tworzyć coraz więcej miłości, okazując radość, współczucie i dobroć, których fundamentem i najsilniejszym ogniwem jest wolność. Dostosowanie się do sytuacji zewnętrznej często wydaje się koniecznością, ale jeśli ta konieczność interpretowana jest jako element nadrzędny związku, to istnieje małe prawdopodobieństwo, aby ludzie, którzy ze sobą w taki sposób żyją, byli szczęśliwi.
Bo przecież nie zawieramy związków, by się wzajemnie uniesz-częśliwiać, a przynajmniej nie taki cel przyświeca nam na początku.
Dlaczego zatem sami sobie tworzymy przeszkody na drodze do szczęścia? W świecie rządzonym przez zakazy, nakazy i reguły trudno jest tworzyć związki oparte na innej formie organizacyjnej. I dlatego ludzie łącząc się ze sobą, przyjmują określone normy i zachowania jako te, którym należy się podporządkować, nie zauważając, że z czasem to właśnie one powodują destrukcję ich związków. Oczywiście, że można rozpatrywać jeszcze wiele różnych kwestii, do których będziemy wracać w kolejnych rozdziałach, takich jak właściwe dobranie się partnerów, ich zgodność i poglądy na życie. To wszystko jest istotne i ma znaczenie. Jednak za podstawę udanego związku przyjmijmy to, że jest on po to, by nam służył, a nie nas zniewalał i dlatego nie należy traktować go jako instytucji.
Nie wydaje mi się właściwe w tym miejscu, aby definiować, w jaki sposób tworzyć „odinstytucjonalizowany" związek, bo byłoby to tylko kolejną próbą zamknięcia go w określonym schemacie. Sam powinieneś odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób chcesz go postrzegać i w jaki sposób tworzyć. Przejdźmy zatem do zagadnień, które pomogą Ci lepiej zrozumieć, co dokładnie mam na myśli.
Partner nie jest Twoją własnością
Zasadniczą kwestią leżącą u podstaw każdego udanego związku jest wolność. Wolność i prawo do tego, by wyrażać siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Tłumienie i duszenie w sobie naszego prawdziwego oblicza, nadając tej procedurze charakter przystosowania, doprowadzi nas prędzej czy później do uczucia zniewolenia i frustracji. Ze wszech miar chwalebne jest działanie na korzyść drugiego człowieka, ale staje się koszmarem dającego, jeśli zaprzecza temu; czym naprawdę jesteśmy. Wkładając maskę przystosowania wbrew samym sobie, robimy z siebie niewolników własnego działania. Dlatego żaden człowiek nie może i nie powinien być własnością drugiego człowieka. Jeśli tak się staje, to tylko i wyłącznie na nasze własne życzenie. Jednak czasem dzieje się to niepostrzeżenie. Albo tak nam się wydaje. Nic jednak nie dzieje się nagle...
I Ty możesz mieć wszystkoSpis treści
Wstęp 7
I. Rodzina 9
Rozdział 1. Życiowy partner 11
Rozdział 2. Rodzice i dzieci 37
Rozdział 3. Pozostała rodzina 71
II. Praca i pieniądze 79
Rozdział 1. Praca zawodowa 81
Rozdział 2. Finanse 115
III. Życie towarzyskie i działalność społeczna 151
Rozdział 1. Życie towarzyskie 153
Rozdział 2. Działalność społeczna 173
IV. Wznoszenie się 193
Rozdział 1. Proces wzrastania, czyli jak to będzie 195
Rozdział 2. Jak zamiatać bałagan 209
Rozdział 3. Dlaczego czasami trwa to tak długo? 227
V. Jak utrzymać się na szczycie? 241
Rozdział 1. Nawyki ludzi biznesu 243
Rozdział 2. Ciesz się sukcesem 263
Rozdział 3. Co jeszcze jest ważne? 271
Podsumowanie. Równowaga i harmonia w naszym życiu 280
Osobisty Program Sukcesu
Jeśli pragniesz poprowadzić ścieżkę swojego życia wprost do sukcesu powinieneś to zrobić z książką Marka Zabiciela Podróż do sukcesu. Na tym ciekawym kursie skupisz się na samodoskonaleniu, dzięki któremu osiągniesz sukces.
Dzięki płynnym przejściom przez wszystkie dziedziny życia osiągniesz sukces, niezależnie od tego, co to słowo dla Ciebie oznacza. Kładąc nacisk na rozwój osobisty, duchowy, nie zapominając o istotnym elemencie, jakim jest Twoje zdrowie, Autor przeprowadzi Cię ścieżką ku doskonałości.. Praca nad sobą doprowadzi do osiągnięcia harmonii we wszystkich aspektach życia.
Kurs umotywuje do pracy już podczas czytania. Ćwiczenia, które prowadzą do samodoskonalenia będą dla Ciebie idealnym uzupełnieniem wskazówek danych przez autora. Jest to bardzo ważne, bo przecież pierwszym krokiem do osiągnięcia sukcesu jest natychmiastowe rozpoczęcie pracy w tym kierunku. Jest to również sposób na to, aby lektura przyniosła widoczne efekty.
W poszczególnych rozdziałach poznasz zasady, które przybliżą Cię do sukcesu. Ich uzupełnieniem są wypowiedzi ludzi, którzy osiągnęli sukces zarówno w sferze materialnej, jak i duchowej. Czytelnikom, którzy chcieliby pogłębić wiedzę na temat poruszanych zagadnień, autor przywołuje tytuły książek, które są doskonałym uzupełnieniem tematu.
Bo właśnie Ty możesz osiągnąć sukces dzięki klarownym wskazówkom!
Fragment książki
Wstęp
Witaj! Ten Program Sukcesu jest dla Ciebie. Został stworzony po to, by pomóc Ci osiągnąć wszystko to, o czym marzysz, czego pragniesz. Zawiera te elementy, które są niezbędne do tego, abyśmy mogli wznosić się i rosnąć. Potrzeba rozwoju samego siebie, czyli samodoskonalenia, jest w nas i czeka, by ją obudzić. Podstawą jest uwierzyć w siebie. Uwierzyć w to, że możesz dokonać rzeczy wielkich, niezależnie od tego, skąd pochodzisz, kim jesteś. Ważne jest tylko, dokąd zmierzasz i kim chcesz się stać w trakcie tego procesu. Zaangażowanie się w ten program rozbudzi w Tobie moc niezbędną do tego, by stać się wartościową jednostką zamieszkującą nasz świat. A więc ruszaj... pomogę Ci.
Zanim zaczniemy: program jest skierowany do kobiety i mężczyzny, czyli do człowieka. Forma męska, którą często się posługuję, wynika stąd, że jestem mężczyzną i łatwiej mi formułować myśli, przedstawiając określone koncepcje. Proszę w tym względzie o wyrozumiałość KOBIETY.
Celem programu jest nauka pisania i myślenia tak, by osiągać to, czego pragniemy. Przedstawione koncepcje są proste i skuteczne. Zmiana natomiast nie jest taka prosta. Jak to zmiana. Przyzwyczajamy się do tego, co jest dla nas wygodne. Program ma pobudzić do działania i analizowania tego, co się dzieje w Twoim życiu, dlatego forma czasem jest niekonwencjonalna. Przyjmuj to, co uważasz za właściwe. Odrzuć to, co Ci się nie spodoba. I przede wszystkim myśl samodzielnie.
Pod koniec każdego rozdziału sugeruję zapisanie celów dotyczących omawianych kategorii. Ma to ogromne znaczenie. Samo czytanie, bez zaangażowania się w konstruowanie lepszego życia (a właśnie po to tworzysz i zapisujesz swoje cele), będzie tylko kolejną lekturą, z której nic dalej nie wynika. Nie wystarczy mieć plan w głowie. Trzeba go zapisać, bo tylko tak będziesz mógł sam ocenić, czy robisz postępy i idziesz do przodu, czy tylko sam siebie oszukujesz. A więc jeszcze raz nakłaniam do zaangażowania się w ten program. Życzę przyjemnej lektury i konstruktywnych wniosków!
Osobisty Program Sukcesu składa się z dwóch części. Trzymasz w ręku część pierwszą, która dotyczy tego, jak rozpocząć osobistą podróż do sukcesu, uwzględniając w głównej mierze pracę nad samym sobą. Dlatego oprócz modułów dotyczących podstaw osiągnięcia sukcesu będziemy przerabiali również takie zagadnienia jak rozwój osobisty, duchowy oraz temat własnego zdrowia. Na samym końcu tej części znajduje się moduł dotyczący harmonii. Dowiesz się z niego, jak pracować z celami, które wytyczyłeś sobie w trakcie przerabiania tego programu. Życzę Ci powodzenia!
Podróż do sukcesu
Spis treści
Wstęp 7
I. Podstawy sukcesu 9
Rozdział 1. Twój własny obraz 11
Rozdział 2. Pragnienia 18
Rozdział 3. Marzenia 23
Rozdział 4. Cele 29
Rozdział 5. Metody rozwiązywania problemów 39
Rozdział 6. Powołanie 57
Rozdział 7. Misja 63
II. Stawianie pierwszych kroków 69
Rozdział 1. Sukces i porażka 71
Rozdział 2. Proces samodoskonalenia 84
Rozdział 3. Pokochaj siebie 103
Rozdział 4. Rozwiń skrzydła, czyli jak zacząć 114
Rozdział 5. Organizacja czasu 124
III. Zasady działania człowieka i świata 133
Rozdział 1. Umysł - nasz wewnętrzny komputer 135
Rozdział 2. Materializm, czyli zabawa w błyskotki 160
Rozdział 3. Zasady uniwersalne 169
Rozdział 4. Jak uaktywnić wewnętrzną moc 178
Rozdział 5. Kiedy życie jest ciężkie 185
IV. Rozwój osobisty i duchowy 195
Rozdział 1. Sprawy osobiste 197
Rozdział 2. Sprawy duchowe 216
V. Zdrowie 249
Rozdział 1. Odżywianie 251
Rozdział 2. Sprawność fizyczna i psychiczna 269
Rozdział 3. Zdrowie i choroba 279
Podsumowanie. Równowaga i harmonia w naszym życiu 289
czyli jak osiągnąłem życiowy sukces
Czym jest szczęście dla każdego człowieka? Każdy marzy o czym innym? Niekoniecznie. Jeśli nie wierzysz, to wskaż osobę, która wzgardziłaby pokaźnym wsparciem finansowym. Albo taką, dla której nie liczy się znalezienie „swej drugiej połówki”. Ta książka jest właśnie takim zapisem poszukiwań. Poszukiwań szczęścia, poszukiwań spełnienia, poszukiwań siebie. Głównego bohatera poznajemy, gdy ma 33 lata i nie żyje a jedynie egzystuje. Rezygnuje on z pracy, która niegdyś wydawała mu się spełnieniem snów. Przyjaciele z dawnych lat stają się obcy. Nie widzi sensu swego życia. Wiek Jezusowy staje się dla niego końcem obecnego życia... a zarazem momentem ponownych narodzin. Spotyka on bowiem na swej drodze rybaka, który, choć jest prostym człowiekiem, uczy tego wykształconego mężczyznę prawdy o życiu. A właściwie jednej z wielu prawd. Temat poruszony w tej książce jest bardzo na czasie w dzisiejszym świecie. Któż z nas w pewnym momencie nie odczuwa, że mimo woli dał się zapędzić do wyścigu szczurów, na którego krańcu jest ser o zdecydowanie przereklamowanych walorach smakowych? Tymczasem Rafael zdaje sobie sprawę, że życie to coś więcej. Wspaniałym podsumowaniem jego przemiany są słowa: „Trzy najpiękniejsze widoki na ziemi. Woda, ogień i przestrzeń.” Paulo Coelho by tego lepiej nie ujął. Dzięki tej książce dowiesz się nie tylko tego, jak osiągnąć wewnętrzną harmonię ale również znajdziesz czas by przystanąć w codziennym biegu tylko po to, by powąchać róże.
Fragment książki WSTĘP
Tylko ten, kto ma wszystko, nie ma niczego.
Słońce wznoszące się nad lśniącymi wodami morza ogrzewało swoim ciepłem cały śródziemnomorski krajobraz. Płynące po niebie drobne chmurki wesoło układały się w przeróżne kształty, które bystry obserwator mógł porównać do układającego się na niebie zodiaku. Śpiewające ptaki rozanielone tym boskim wręcz nastrojem chwili opowiadały swoje niekończące się historie, zręcznie wtapiając się w to, co można nazwać życiem. Szum fal uderzających o skały, które leniwie wynurzały się z wody, dodawał tej chwili nie tylko atrakcyjności, ale czynił całość tak harmonijną jak tylko można było sobie wymarzyć. Każdy, kto w tym momencie znalazłby się w tym miejscu, stwierdziłby z całą pewnością, że tak naprawdę nie ma piękniejszego miejsca na ziemi.
Obserwując ten cudowny moment będący wytworem przyrody, Rafael zastanawiał się, kto był zdolny stworzyć tak niesamowity obrazek. Nic się nie bierze samo z siebie. Tylko Bóg, więc z całą pewnością to właśnie On musiał dać wyraz swej nieposkromionej potrzebie tworzenia. W myślach dziękował, że może być świadkiem tego, co widzi.
To zamyślenie przerwała nagle krzykliwa obecność pięknej blondyneczki, która podbiegła do niego i rzucając mu się na szyję, skorzystała jak zwykle z okazji, żeby o coś zapytać.
- Co robisz, tato - zapytała, a jej błyszczące niebieskie oczy dawały wyraz zaciekawieniu, z jakim zawsze na niego patrzyła.
- Patrzę, córeczko, w jakim cudownym miejscu przyszło nam zamieszkać - odpowiedział.
- Wiesz, mnie się tutaj też bardzo podoba - wyszeptała czule i usiadła mu na kolanach, tak jak miała w zwyczaju.
Siedząc tak przez chwilę razem patrzyli na ten bajkowy krajobraz, a jej włosy, które zręcznie podrzucał delikatny wiaterek, raz po raz łaskotały go po nosie.
- No, Wy to zawsze znajdziecie sposób, żeby sobie życie uprzyjemnić - usłyszeli dźwięczny damski głos zbliżający się w ich kierunku.
Rafael odwrócił głowę i ujrzał zbliżającą się do nich kobietę, która niosła w rękach tacę wypełnioną po brzegi czerwonymi soczystymi winogronami. Uwielbiał te owoce, ale nie to przykuło jego uwagę. Za każdym razem, gdy patrzył na swoją żonę, miał wrażenie, że jest coraz młodsza i piękniejsza. Teraz w blasku świecącego słońca wyglądała jak bogini, której jedynym celem jest niesienie radości. „Boże, jaka Ty jesteś piękna" -pomyślał.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zapytała kładąc tacę z winogronami na stoliku, który stał obok krzesła, na którym siedzieli.
- Zawsze o to pytasz, a ja zawsze mam tę samą odpowiedź. Podobasz mi się - i roześmieli się głośno oboje.
- Słuchajcie! Słuchajcie!!! - usłyszeli nagle.
Ze stojącej powyżej miejsca, w którym siedzieli, willi wybiegł młodzieniec i wymachując rękami zbiegał po idealnie wystrzyżonym trawniku. Wyglądał trochę śmiesznie, stawiając nienaturalnie długie susy. Krótkie spodenki wyposażone w emblemat mistrzów kraju w wioślarstwie zachowywały się tak na jego nogach jakby zaraz miały odlecieć i porwać w powietrze ich właściciela. Kiedy już do nich dobiegł, oparł się ręką o krzesło i ciężko sapiąc zaczął wyrzucać z siebie powód swojej ekscytacji.
- Dzisiejszy przypływ... zostawił na brzegu taką ilość muszli... jakiej jeszcze nie widzieliście... mama mówiła, że można z nich zrobić cudowny naszyjnik... więc na co jeszcze czekamy?! - piętnastoletni dryblas popatrzył na nich brązowymi oczami, w których można było zauważyć zniecierpliwienie.
- Uspokój się. Mamy dużo czasu. Zawsze mamy dużo czasu -odpowiedziała mama, czule gładząc po głowie „małego - dużego" człowieka.
- Przestań, wiesz, że tego nie lubię - rzucił chłopiec, którego zachowanie wskazywało na to, że wchodzi w wiek męski.
- No, już dobrze. Za chwilę pójdziemy nad morze i popatrzymy na te cuda. Idziesz z nami, kochanie? - zapytała, patrząc na Rafaela.
- Idźcie, proszę, sami. Czuję potrzebę, aby dzisiaj przemyśleć sobie parę rzeczy - rzucił pewnie. - Z całą pewnością wybierzecie te najpiękniejsze muszle.
- W porządku, myślicielu - uśmiechnęła się czule, patrząc na niego. - Chodźcie, dzieci, tata sobie pomyśli, a my nazbieramy muszelek na naszyjnik.
Dzieciaki zerwały się, jakby tylko czekały na taką komendę.
- Aha, zapomniałabym. Dzwonili z firmy i podobno ostatnia faza projektu, nad którym pracujecie, jest już zakończona. Chcieliby tylko, żebyś podjął ostateczną decyzję co do wprowadzenia go na rynek. Proszą, jeśli to możliwe, żebyś był we wtorek o 10.00.
- W porządku. Oddzwonię - odpowiedział Rafael i obserwował, jak zgrabne postaci jego żony i ukochanych dzieci oddalają się, niknąc w drzwiach domu.
Sięgnął po garść soczystych owoców i delektując się ich wybornym smakiem, popadł w zadumę. Co dalej robić? Jego życie przedstawiało się jak bajka. Cudowna rodzina, fantastyczna praca, a właściwie firma, w której był już tylko gościem, bo zespół współpracowników doskonale radził sobie, nawet kiedy nie było go kilka miesięcy. Zdrowy organizm 48-letniego mężczyzny, którym był, sprawiał wrażenie, że długo jeszcze będzie służył swojemu posiadaczowi. Miał wszystko. Zdrowie, bogactwo, pieniądze. A jednak w głowie kołatała mu ciągle myśl. Co dalej? Kolejna firma? Może kolejna fundacja charytatywna? Jaki powinien być następny cel? Ta sprawa już od dłuższego czasu nie dawała mu spokoju. Wiedział, że ma w sobie taki potencjał, który można wykorzystać, problem polegał na tym, że nie wiedział jak.
Nagle w głowie zaświtała mu myśl: „Zacznij od początku". „Co to znaczy - od początku?" - zastanawiał się. I nagle jak grom z jasnego nieba spadło zrozumienie. Już wiedział. Trzeba cofnąć się do początku i wszystko przeanalizować. Jak to wszystko się zaczęło? Jak to się stało, że dzisiaj jestem, jaki jestem, i mam to, co mam? Nie do końca był pewny, dokąd ta analiza go zaprowadzi, ale życie nauczyło go, by nie kwestionować tego, co podpowiada mu intuicja. Za każdym razem, kiedy robił coś innego niż to, co podpowiadał mu jego wewnętrzny głos, popełniał błąd. Popełnił ich tyle, że na myśl o tym aż się uśmiechnął. Biorąc do ust kolejną porcję soczystych i słodkich jak miód winogron, wrócił do chwili, kiedy miał 33 lata...
Sekret Rafaela
Spis treści
Wstęp. Tylko ten, kto ma wszystko, nie ma niczego 7
Rozdział I. Mistrz zjawia się wtedy, kiedy uczeń jest gotów 11
Rozdział II. Możesz złamać mnie, lecz nie moje ideały 31
Rozdział III. Kochać sercem można tylko kogoś,
kto może zastąpić nasze serce 51
Rozdział IV Pieniądze to tylko stan umysłu 69
Rozdział V Me ma złych dzieci. Są tylko źli rodzice 95
Rozdział VI. Jest wiele dróg do Boga. Odnajdź swoją 119
Rozdział VII. Trzeba być szczęśliwym, by móc dawać szczęście 141
Rozdział VIII. Móc dawać - największa nagroda 167
Rozdział IX. W zdrowym duchu zdrowe ciało 193
Rozdział X. Szukajcie a znajdziecie 217
Każdy przedsiębiorca chce, aby jego interes kwitł i spełniał pokładane w nim nadzieje. W praktyce jednak nie zawsze rezultaty tego, co robimy pokrywają się z naszymi oczekiwaniami. Powodów takiego stanu rzeczy może być wiele. Najczęściej jednak jest tak, dlatego, że stosujemy niewłaściwe metody zarządzania i organizacji. Dzieje się tak, dlatego, że nie wiemy, w którym kierunku ma iść nasza firma, nie mamy jasno zdefiniowanych celów nie mówiąc już o monitoringu wprowadzanych działań. Koncentrujemy się na określonym wycinku naszej pracy zaniedbując pozostałe. Program Sukcesu Firmy ( w skrócie PSF) jest przeznaczony dla tych, którzy pragną zwiększyć zyski, obroty, polepszyć atmosferę w pracy, przyciągnąć i utrzymać większą ilość klientów. Jest skonstruowany w formie poradnika i zawiera praktyczne wskazówki, formularze, zestawienia, które mogą być wykorzystane przez każdego przedsiębiorcę. Nie ma znaczenia, czy masz nieduży sklep, czy wieloosobową firmę. Program jest uniwersalny. Jeśli jesteś samozatrudnionym, który osobiście wykonuje pracę w swojej firmie z całą pewnością będziesz mógł wykorzystać materiał tego programu. Jest napisany prostym i zrozumiałym językiem.
Fragment książki
ROZDZIAŁ 1.
Czego się boimy?
Rozpoczęcie jakiejkolwiek działalności zawsze wiąże się z mniejszą lub większą ilością stresu czy, jak kto woli, strachu. Dlaczego tak jest? Czego się boimy? Przeprowadzając uproszczone badanie rynku i rozmawiając z osobami, które stanęły przed decyzją, czy zakładać własną firmę, doszedłem do wniosku, że pytania, które powodują wewnętrzne blokady, brzmią najczęściej tak:
a) Czy sobie poradzę?
b) Czy poradzę sobie z formalnościami?
c) Czy znajdę właściwy lokal?
d) Czy zarobię na koszty?
e) Czy znajdę klientów?
f) Czy znajdę odpowiedni personel?
g) Czy mam wystarczającą wiedzę w dziedzinie finansów?
h) Kiedy naprawdę na tym zarobię?
i) Czy utrzymam się na rynku?
I uruchamiamy maszynę, która nakręca się sama. Nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na te pytania, dlatego że nasza wiedza często jest niewystarczająca. Nasze obawy robią się coraz większe, ponieważ niewiele osób z naszego otoczenia podchodzi do naszego pomysłu z entuzjazmem i z wiarą, a najczęściej spotykamy się z oceną czy krytyką, która nie dość, że nie jest konstruktywna, to jeszcze utwierdza nas w przekonaniu, że mamy niewielkie szansę. I nic w tym dziwnego. Jak powszechnie wiadomo, większość ludzi to pracownicy, którzy nie mają własnych firm, tylko są u kogoś zatrudnieni. I tutaj pierwsza sugestia. Nie pytaj fryzjera, czy masz obciąć włosy -to powiedzenie jednego z najbogatszych ludzi na świecie War-rena Buffeta. Co to oznacza? Nie pytaj tego, kto nigdy nie prowadził swojej firmy, czy to jest dobry pomysł!!! Nie może Ci odpowiedzieć, że tak, bo wtedy zaprzeczyłby temu, co sobą i swoim życiem reprezentuje! Oczywiście, zdarzają się wyjątki i tego Ci życzę. Nie chcę przez to powiedzieć, że ten, kto pracuje u kogoś, wybrał gorszą drogę. Nie mnie to oceniać. Są tacy, którzy nigdy nie założą swojej firmy i nie jest im ona do niczego potrzebna. Poza tym sukces w życiu zawodowym jest tak samo możliwy pracując u kogoś, jak i w przypadku prowadzenia własnej działalności. Wszystko jest kwestią wyboru, osobistych priorytetów, celów, marzeń i pragnień. Ja sam do dwudziestego siódmego roku życia prezentowałem pogląd, że nigdy nie będę miał swojej firmy. Całkowicie się z tym utożsamiałem, głęboko w to wierzyłem, tak właśnie było mi wygodnie. Nauczyło mnie to jednej ważnej zasady: Nigdy nie mów nigdy. I choć dzisiaj nie wypowiadam się tak drastycznie w kwestii zatrudnienia się u kogoś, to szansę na taki rozwój wydarzeń w moim życiu są bliskie zeru.
A zatem boimy się. I nie jest to wcale dziwne, ponieważ nosząc się z zamiarem założenia własnej firmy wkraczamy na grunt, po którym wcześniej nie chodziliśmy. Wychodzimy z przysłowiowej strefy komfortu, ale co najważniejsze, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność. Sami musimy podejmować decyzje i konsekwencje z nimi związane będą uzależnione właśnie od tych decyzji. Uświadamiając sobie, ile pracy i trudu trzeba włożyć w to, by firma osiągnęła sukces, zastanawiamy się, czy to wszystko jest warte naszego wysiłku.
Pozwolę sobie trochę odwrócić standardowy sposób myślenia. Według mnie, pytaniem kluczem do podjęcia prawidłowej decyzji nie jest lista pytań, którą zamieściłem na początku tego rozdziału. Pytanie powinno brzmieć: Czy wybiorę dla siebie odpowiednie zajęcie, zgodne z tym, czego pragnę?
Wszystko, co osiągniesz lub co możesz osiągnąć, jest uzależnione od tego niepozornego pytania. Pytania, na które odpowiedź musi, powtarzam, musi brzmieć: tak. Jeśli odpowiedź ma być przecząca, to, proszę, nie zawracaj sobie głowy. Dlaczego? Jeśli to, co chcesz robić, nie pasjonuje Cię, nie realizuje w pełni Twojego potencjału, nie jest spełnieniem wewnętrznych pragnień, to nie będziesz w stanie włożyć w całość zagadnienia, jakim jest własna firma, tego „czegoś". Możemy to coś nazywać różnie. Zaangażowanie, moc, siła, serce, entuzjazm, wiara, charyzma. Nie posiadając z kolei tego niezbędnego elementu, nie będziesz w stanie przetrwać, kiedy sprawy nie będą się toczyły po Twojej myśli, kiedy powstaną problemy i zajrzą Ci głęboko w oczy. Nie straszę, ale z pewnością takie chwile nadejdą. Jeśli ktoś powiedział Ci, że prowadzenie własnej firmy to tylko radość i szczęście i że jest tylko wspaniale, to z całą stanowczością dementuję to. Tak nie jest. Jednak warto to zrobić. Ze wszech miar warto. Potężna satysfakcja, niezależność i wiara we własne siły to tylko niektóre z „produktów ubocznych" posiadania własnej firmy. Zanim przejdziemy do konkretnych działań i rozważań, zastanówmy się jeszcze nad przyczynami powstawania nowych firm. Nie omijaj tego rozdziału. On będzie stanowił fundament budowy Twojej firmy. Zanim jednak do niego przejdziemy, chciałbym odpowiedzieć na nurtujące Cię pytania. Odpowiem od razu na wszystkie punkty od a do i wymienione na początku tego rozdziału TAK - ze wszystkim sobie poradzisz, jeśli sam odpowiesz TAK na pytanie zadane przed chwilą. Czy to nie za proste? Może i proste, ale proste rozwiązania są najbardziej skuteczne. Poradzisz sobie ze wszystkim, jeśli tylko wybór zajęcia czy profilu będzie zgodny z Twoją wewnętrzną potrzebą.
Jak wygrać i zadziwić świat
Spis treści
1. Czego się boimy? 9
2. Przyczyny powstawania nowych firm 13
3. Wybór profilu działalności 25
4. Planowanie - założenia wstępne 43
5. Badanie rynku 59
6. Wybór strategii i rozwiązań
- dostosowanie planu do sytuacji rynkowej 77
7. Podjęcie ostatecznej decyzji 121
8. Czas działania 125
9. Dokonanie pierwszej sprzedaży 143
10.I co dalej z tym zrobić? 149
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?