Kogo pytasz o radę, gdy nie wiesz co zrobić? Gdy widzisz, że Polska się stacza i chcesz to zatrzymać? Witold Bereś i Krzysztof Burnetko, autorzy wielu książek, przyznają się do inspiracji Markiem Edelmanem. Wielkim patriotą wolności, jednym z komendantów powstania w getcie warszawskim, żołnierzem powstania warszawskiego, a po wojnie wybitnym lekarzem i działaczem opozycji demokratycznej walczącej o prawa człowieka. Niestety – Edelman odszedł dziesięć lat temu. Dlatego autorzy pisząc do niego list opisujący dzisiejszą destrukcję świata humanistycznych wartości, sami muszą się zastanowić nad tym, co dziś by powiedział.
Lektura tekstów Pawła Lisickiego zmusza czytelnika do głębokiej refleksji. Autor dokonuje w nich rozrachunku ze współczesnymi trendami politycznymi i społecznymi, które mamy okazję obserwować. Pisze między innymi o tym, jakie miejsce w Polsce może zająć LGBT i feministyczne ruchy oraz jakie są plany wyeliminowania obecności Kościoła z przestrzeni społecznej. Podejmuje też próbę oceny i odnalezienia się w zastanej rzeczywistości. Ponadto porusza ważne dla każdego człowieka kwestie duchowe i moralne, wiążące się z koniecznością podejmowania codziennych wyborów i decyzji.
Przeglądanie rękopisów w starych bibliotekach należy do przeżyć prawdziwie ekscytujących. Dziwicie się? Tak, wy wolicie dzisiaj oglądać filmy albo czytać zmyślone historie, które produkują sztaby znawców psychologii. Zdaje się wam, że wolna gra fantazji przyniesie więcej przyjemności niż poznawanie faktów. (…) Sądzicie, że stare, zakurzone papierzyska nie zawierają nic ciekawego, a ludzie, którzy żyli przed wami, należeli do innego rodzaju. Niech wam będzie. Jeśli jednak chodzi o mnie, to uważam, że właśnie dawne listy mówią najwięcej o człowieku. Niestety, dziś ludzie już nie piszą listów, tylko rozmawiają przez telefon.
fragment książki
„Rok 1926 był dobrym momentem na wizytę w Związku Radzieckim – rozkwit NEP-u, czas poluzowania gospodarczego i w związku z tym rozbudzenie życia obywatelskiego po czasie wojny domowej, głodu i terroru. Jak wszyscy myślący młodzi ludzie wówczas w Europie, Roth był bardzo zaciekawiony sowieckim eksperymentem. Teorie i doktryny polityczne bolszewików mniej go interesowały wszelako niż konkret ludzkiego życia. Znał dobrze wszystkie hasła, ale żeby ocenić wiarygodność rewolucji, chciał zobaczyć jej codzienność. (…) Roth jest mistrzem krótkiej formy literackiej (…) Pisze w swoich korespondencjach z Rosji o sprawach, o których zwykle mówi się, patrząc z dystansu na kształtowanie się nowego świata w krainie rządzonej przez bolszewików – na przykład o rewolucji obyczajowej i emancypacji kobiet, ale też o tym, co można zobaczyć, patrząc tylko z bliska, będąc na miejscu – na przykład o muchach w Astrachaniu (pasjonująca lektura!). A każdy temat opowiedziany jest bez zbędnego słowa, bo ograniczona długość tekstu narzuca dyscyplinę. Tłumaczenie Małgorzaty Łukasiewicz wspaniale oddaje wymuszoną przez gazetową objętość felietonu muskularność prozy Rotha”.
(Jan T. Gross, „Rosyjska lokomotywa nie gwiżdże, ale wyje…”)
Najważniejsze rzeczy są pod każdą szerokością geograficzną podobne,istnieją na nie tylko inne słowa.Zbiór felietonów Grażyny Plebanek to opowieść o rzeczach, które wszyscy przeżywamy na co dzień, nie umiejąc ich nazwać. To podparta osobistym doświadczeniem, świeża, pełna humoru i trafnych obserwacji próba rozszyfrowania zagadki kryjącej się w trudnych słowach, które wyrażają dobrze nam znane stany ducha.Jaka prawda o podstawowych ludzkich potrzebach płynie ze słowa amae? Co to znaczy boketto i dlaczego ta umiejętność jest wielką sztuką? Czemu nie ma nic bardziej romantycznego niż cafune? W zbiorze felietonów Słowa na szczęście i inne stany duszy Grażyna Plebanek bierze pod lupę obco brzmiące słowa, by wyjaśnić nam bliską i skomplikowaną zarazem materię codzienności.Felietonistka Wysokich Obcasach Extra, autorka głośnych Nielegalnych związków, Bokserki czy Pani Furii opowiada też o sobie: Dlaczego nie mogła zatrzymać się w jednym miejscu i musiała podróżować? (I oczywiście jakie słowo oddaje tę potrzebę)? Czy jest fanką jogi czy wręcz przeciwnie? Co jej przeszkadza w Brukseli, w której mieszka? Dzieląc się swoim własnym doświadczeniem pokazuje rzeczywistość z zaskakującej strony.
W jaki sposób Superman, Gran Torino, Hobbit objaśniają postać Jezusa? Co łączy Woody’ego Allena ze św. Tomaszem z Akwinu? Kiedy Bob Dylan śpiewał o Jezusie w Chinach?
Już od pierwszego wieku naszej ery chrześcijanie szukali „ziaren Słowa” w otaczającej ich kulturze. Biskup Robert Barron odnajduje je w popularnych filmach, książkach i aktualnych wydarzeniach. Z erudycją i humorem diagnozuje w swoich esejach stan współczesnej kultury, komentując ją z perspektywy katolika. Swobodnie i odważnie pisze o antykatolicyzmie, aborcji i konsumpcyjnym stylu życia.
Szukanie „ziaren Słowa” wymaga uważnej obserwacji rzeczywistości. Ta książka nauczy cię je dostrzegać.
Zbiór felietonów jednego z najbardziej popularnych dziennikarzy w Polsce.Teksty pochodzące z lat 20162019 okraszone zostały barwnymi anegdotami o świecie mediów, opowieściami o miłości, polityce i straconych szansach, a także o ulubionych Mazurach i piłce nożnej. O dzieciach i ojcach, lizusach i romantykach, zachwytach i irytacjach, małych przyjemnościach oraz wielkich cierpieniach, o radości życia i niezgodzie na draństwo. No i o tym, jak niegdyś miało się virahę i brabant.Marcin Meller historyk z wykształcenia, dziennikarz. Od 2003 do 2012 roku redaktor naczelny magazynu Playboy. Gospodarz Drugiego Śniadania Mistrzów w TVN24 i współprowadzący Dzień Dobry TVN. Felietonista Newsweek Polska. W 2013 r. opublikował bestsellerowy zbiór reportaży Między wariatami. Opowieści terenowo-przygodowe, a w 2016 r. wybór felietonów Sprzedawca arbuzów.
Pamiętasz „Kogel-mogel” i „Galimatias”? 30 lat później mamy „Miszmasz”. Twoi ulubieni bohaterowie wciąż są w świetnej formie, choć niektórzy zmienili zawód. Barbara Wolańska jest teraz sex coachem. Jej wykłady cieszą się wielkim powodzeniem, a ich owocem jest ta książka. Czy jej autorka istnieje naprawdę? Czy i jak znalazła swój punkt G? Nie przekonasz się, dopóki nie przeczytasz!
Ciepła i piękna powieść bestsellerowej autorki „New York Timesa” opowiada o tym, że warto marzyć i trzeba zrozumieć siebie. Nazywam się Comet Caldwell. I nienawidzę swojego imienia. Ludzie spodziewają się niesamowitych rzeczy po dziewczynie o imieniu Comet. Kogoś wyluzowanego, kogoś, kto potrafi rozświetlić pokój, tak jak kometa przemierzająca niebo. Ale Comet nigdy nie lubiła być w centrum uwagi. Nie może się doczekać, aż ukończy liceum w Edynburgu i wyjedzie studiować gdzieś daleko. Nowy uczeń Tobias King przeprowadza się ze Stanów i powoduje zamieszanie w szkole, a Comet sądzi, że rozgryzła tego bad boya. Jednak potem bohaterowie są zmuszeni pracować razem nad szkolnym zadaniem i zaczyna się między nimi tworzyć wyjątkowa więź.
Gramatyka bieli jest książką porywającą, mocną, wnikliwą i z ogromnym kunsztem – specjalnie używam tego słowa – skomponowaną. Nie bez znaczenia dla zawartych w niej analiz i interpretacji jest „ucho wewnętrzne” autora – ku muzyce zawsze otwarte.
Książka zawiera ogromny ładunek spraw poważnych, trudnych, mrocznych – tak, Gramatyka bieli podszyta jest ciemnością – można ja zresztą zobaczyć i czytać jako kontrapunkt, ale też kontynuację Lekcji ciemności tegoż autora.
Pod względem swojej gęstości i nasycenia splatającymi się ze sobą wątkami "Gramatyka bieli" jest osiągnięciem tej samej miary, co "Podróże do piekieł" Bolesława Micińskiego. Jest to książka zapadająca głęboko w pamięć, na zawsze już otwarta, do której będzie się nie raz wracało, by czytać ją na nowo.
Zbigniew Benedyktowicz
Kolekcja mody jest trochę jak książka, w której poukrywane są zaskakujące pomysły, znaczenia i historie. Pod podszewką można często znaleźć o wiele więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.
Pod podszewką to opowieści, stroje i fotografie pisarzy. Autorki asystowały bohaterom w procesie tworzenia. Powstało kilkanaście human stories, które pozwalają wejść do świata pisarza od kuchni, a w tym przypadku – od strony szafy. Co w niej wisi? I dlaczego? Rozmowy dotyczą poszukiwania siebie, wizerunku i poglądów na życie. Sukience z granatowego jedwabiu z wyłaniającą się halką przedstawiającą rycinę, w której Olga Tokarczuk odbierała nagrodę Bookera, towarzyszy cała opowieść. I tak jest w przypadku wszystkich autorów. Każdy prezentowany tu strój jest częścią niepowtarzalnej i unikatowej kolekcji literackiej.
W ramach projektu powstała cała garderoba – od kapelusza do skarpetek (m.in. trencz jak z kryminału; marynarka z wszytym wierszem; koszula w paski z biblii Gutenberga; czerwona suknia z pajęczyną na plecach; kimono; damski garnitur i męska bielizna z haiku Basho). Projektanci kolekcji to nie tylko wspaniali pisarze – to też osoby, dla których wizualna sfera istnienia jest ważna, którzy świetnie potrafią się zaprezentować i robią to z pełną świadomością. I nie boją się o tym mówić.
W ubieraniu zawarty jest akt twórczy.
Olga Tokarczuk
Krawata nie noszę. Po to zostałem artystą, żeby być wolnym od tego rodzaju przymusu. Mam ogromną sympatię do spodni dresowych, nie ma ubrania, którego bym bardziej nie kochał
Łukasz Orbitowski
Po co kobietom sukienki? Dla mnie jest to kwestią zmysłowego bycia w świecie. Wszystkie potrzebujemy piękna. I pięknych sukienek, żeby bez wstrętu patrzeć na siebie w lustrze.
Joanna Bator
„Nie mam co na siebie włożyć” jest jakimś refrenem, który pojawia się w naszym życiu.
Anna Dziewit-Meller
Sukienka to mój pancerz, rodzaj tarczy. Żeby mnie nikt nie zranił. Mam oddzielny pokój dla moich sukienek. Każdy kto do mnie przyjdzie, myśli, że jestem kompletną dewiantką. Jestem, a to jest nałóg. Sukienek mam 500!
Katarzyna Bonda
Życie jest zbyt krótkie, żeby nosić brzydkie sukienki!
Sylwia Chutnik
Dla mnie ubiór nie jest istotny. Lubię po prostu się dziwnie ubierać.
Jacek Dehnel
Sylwia Stano i Zofia Karaszewska, pisarki, dziennikarki i krytyczki literackie. Współpracowały m.in. z Polskim Radiem i miesięcznikiem „Elle”. Obecnie piszą o literaturze i czytaniu w „Przekroju”. Autorki literackiego bloga „Książniczki mają zdanie”. Współorganizatorki festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Projektowanie nadzorowała: Justyna Ołtarzewska. Pisarzy i zaprojektowane przez nich ubrania sfotografował: Michał Jaworski
Ujmująca lekkość pióra
W zbiorze felietonów publikowanych w miesięczniku „Zwierciadło” Maciej Sthur opowiada o swoim doświadczeniu ojcostwa – od momentu tuż przed narodzinami swojego drugiego dziecka, Tadzika, po chwilę, w której syn kończy dwa lata.
Tata Tadzika to kolejna książka, w której Maciej Stuhr potwierdza swój talent literacki i umiejętność oddania rzeczywistości w słowach. Urzeka wyobraźnią, wybornym poczuciem humoru i wrażliwością.
Tata Tadzika to bilet na czytelniczy seans, który rozbawi każdego.
Maciej Stuhr
aktor teatralny, filmowy, telewizyjny i kabaretowy. Laureat wielu nagród, m.in. Orła za pierwszoplanową rolę męską w filmie Pokłosie. Od 2009 r. felietonista miesięcznika „Zwierciadło”. Tata dwójki dzieci – 18-letniej Matyldy i 2-letniego Tadeusza oraz przyszywany tata 7-letniego Stanisława. Wielbiciel aktywnego stylu życia, od kilku lat uprawia triathlon. Autor bestsellerowej książki W krzywym zwierciadle (Wydawnictwo Zwierciadło).
Hotel Bristol niemy świadek wielkiej polityki, chwilowa siedziba rządu, miejsce pobytu najznamienitszych gości stolicy: polityków, artystów, finansistów przedstawiony w faktach, anegdotach, materiałach z epoki... i plotkach.Hotel Bristol świetnie napisane dzieje warszawskiego hotelu od końca XIX wieku po czasy współczesne. Także fascynujące, często nieznane i zaskakujące losy pierwszego właściciela Bristolu Ignacego Jana Paderewskiego.Autorki przedstawiają losy Warszawy i Polski z niecodziennej perspektywy luksusowego hotelu na Krakowskim Przedmieściu. Opisują też towarzyskie i kulturalne życie stolicy, jego jasne i ciemne strony, a niekiedy także pikantne szczegóły.Znakomita rozrywka i wspaniale podana lekcja historii.
Zbiór audycji emitowanych przez radio BBC od października 1940 do maja 1945 roku, w których Thomas Mann próbuje odwieść Niemców od fascynacji Hitlerem. Przemówienia stanowią doskonałe uzupełnienie zagadnień poruszanych w „Doktorze Faustusie”, gdzie pisarz szukał m.in. odpowiedzi na pytania o przyczyny nazizmu i niemiecką tożsamość.
Mann nie utożsamia ideologii nazistowskiej z narodem, co potwierdzają jego programowe teksty „Brat Hitler” (1939) oraz „Niemcy i naród niemiecki” (1945). Zło nie bierze się znikąd, choć trudno wytłumaczyć jego genezę. Dotyka całych społeczności, jego źródłem są jednak jednostki, o których czasem można pomyśleć, że zło jest im przeznaczone. „Niektórzy ludzie z konieczności schodzą na manowce, ponieważ właściwej drogi w ogóle dla nich nie ma” – pisał Mann w tomie zatytułowanym „Tonio Kröger i inne opowiadania”.
Jednak w przypadku pisarza, zwłaszcza tak wybitnego jak autor „Czarodziejskiej góry”, na poglądach trudno poprzestać. Jakkolwiek to zabrzmi, trzeba powiedzieć, że „Niemieccy słuchacze!” to modelowe studium języka w służbie propagandy. Książka prowokuje do pytań o cenę tak pojętego zaangażowania artysty w sprawy wspólnoty i o jego skuteczność w roli trybuna.
Przekład Małgorzaty Łukasiewicz
Posłowie Michała Głowińskiego
Publikacja przygotowywana we współpracy z Nowym Teatrem.
„Niemieccy słuchacze! Mówi do was niemiecki pisarz, którego twórczość i osobę wasi władcy skazali na wygnanie i którego książki, nawet gdy traktują o czymś najbardziej niemieckim – na przykład o Goethem – mogą przemawiać tylko do obcych, wolnych narodów w ich języku, dla was zaś muszą pozostać nieme i nieznane. Wiem, że pewnego dnia moje dzieło wróci do was, nawet jeśli ja sam nie będę już mógł. Ale dopóki żyję, choćby jako obywatel nowego świata, będę Niemcem i cierpię pod brzemieniem losu Niemiec oraz wszystkich krzywd, moralnych i fizycznych, jakie Niemcy z woli zbrodniczych tyranów od siedmiu lat wyrządzili światu. Niewzruszone przekonanie, że to nie może się dobrze skończyć, kazało mi w ciągu tych lat wciąż na nowo występować z ostrzeżeniami, z czego niektóre, jak sądzę, do was dotarły. Teraz, gdy trwa wojna, słowo pisane nie zdoła już przebić muru, wzniesionego wokół was przez tyranię”.
(fragment)
„Mann – sądzę – bał się ujednoznacznienia poprzez politykę. Przez tyle lat bronił swego statusu «człowieka apolitycznego», pisarza niezależnego od partii i doktryn; chroniącego się w ironię przed prostactwem, brudem i manicheizmem świata polityki, że – wolno przypuszczać – dobrze wiedział, czym grozi twórcy redukcja do politycznego medium”.
Andrzej Jagodziński, „Don Kichot i wyzwiska” (1986)
Thomas Mann (1875–1955) – wybitny prozaik niemiecki, od 1933 roku na emigracji, autor esejów, pism publicystycznych i autobiograficznych oraz dzienników. Laureat Literackiej Nagrody Nobla z roku 1929 za powieść „Buddenbrookowie” (1901). Jego najważniejsze dzieła to opowiadanie „Śmierć w Wenecji” (1912) oraz powieści: „Czarodziejska góra” (1924), „Józef i jego bracia” (tetralogia publikowana w latach 1933–1943), „Doktor Faustus” (1947) i „Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla” (1954). W 1936 roku został pozbawiony niemieckiego obywatelstwa. Od października 1940 roku nadawał za pośrednictwem BBC comiesięczne mowy do niemieckich słuchaczy „Deutsche Hörer!”. Był reinterpretatorem niemieckiej tradycji romantycznej, a w swoich utworach często poruszał wątki biblijne. Jego powieści mają głęboko intelektualny i humanistyczny charakter.
Gdzie tkwią źródła globalnej przemocy? Jaki jest jej związek z liberalną demokracją? W porywającym eseju filozof historii analizuje mechanizmy wykluczenia, ukazując dwa skrajnie odmienne oblicza demokratycznego porządku. Jego zdaniem nie da się myśleć o liberalnej demokracji w oderwaniu od historii kolonializmu. Mbembe analizuje ich wzajemne powiązania i konsekwencje tej relacji w dzisiejszym zglobalizowanym świecie, w którym wrogość staje się głównym sposobem przeżywania Innego. Podejmując wątki obecne w myśli Frantza Fanona, Mbembe proponuje alternatywę dla polityki wrogości. Przeciwstawia jej „etykę przechodnia” – tworzenie więzi oparte na budowaniu wspólnej pamięci, trosce i solidarności.
Polskie wydanie książki zawiera także słynny esej Mbembego Nekropolityka, jeden z najważniejszych tekstów teorii politycznej i krytycznej, mówiący o relacji między podmiotowością a śmiercią jako o korzeniach nowoczesnej suwerenności. Tekst ten stał się także punktem odniesienia dla współczesnych artystów, o czym świadczy choćby fakt, że jedna z części documenta 14 nosiła tytuł „The Society for The End of Necropolitics”.
Książka ważna i potrzebna w dobie narastających nacjonalizmów.
Początkowo, wszystko przebiega tak, jak gdyby odmowa wroga przeżywana była, w sobie, jako głębokie zranienie narcystyczne. Być pozbawionym wroga – albo nie doświadczyć zamachów czy innych krwawych aktów dokonywanych przez tych, którzy nienawidzą nas i naszego sposobu życia – to być pozbawionym relacji nienawiści, dzięki której można dać upust wszelkiego rodzaju żądzom, zazwyczaj zakazanym. To być pozbawionym demona, bez którego nic nie jest dozwolone, gdy tymczasem epoka zdaje się nawoływać, gorączkowo, do absolutnej swobody, do powszechnego rozprzężenia i wyzbycia się jakichkolwiek zahamowań. (fragment książki)
Betonowe przydomowe grzybki, łabędzie z opon, rycerze i dinozaury z nakrętek i śrubek, galanteria religijna – to, co dla jednych jest nieinteresującym wykwitem bezguścia i szmiry, dla Olgi Drendy stanowi fascynujący materiał do badań nad polską innowacyjnością. Autorka, nawiązując do najlepszych tradycji rodzimej antropologii, w wernakularnej twórczości dostrzega przede wszystkim nieskrępowaną wyobraźnię, swobodne podejście do norm estetycznych i religijnych, szczyptę sentymentalizmu i przemyślność. Tropiąc wytwory pomysłowości, zarówno te z okresu PRL-u, jak i całkiem współczesne, Olga Drenda podróżuje po Polsce, odwiedza kolekcjonerów i twórców zwykłych-niezwykłych przedmiotów. Wyroby to świeże spojrzenie na zjawiska, które jedni chcieliby wyrugować z naszej przestrzeni publicznej, a inni uważają za niegodne uwagi.
A ja żem jej powiedziała... – ta książka to petarda Wydawało się, że nic już nas nie zaskoczy w internecie. I wtedy pojawiła się ona. Śmieszna gęba, która mówi mądrze o życiu. Prosto, zwięźle, szczerze i bez owijania w bawełnę. Ze zrozumieniem, bez pouczania. Mówi o show-biznesie, celebrytach, współczesnych snobizmach, fobiach i modach. Tylko kilka zdań, a jest w tym ciepło, doświadczenie i życiowa mądrość. „A ja żem jej powiedziała, Kaśka, szczęścia nie poudajesz” – mówi Nosowska. Nagle cała Polska zaczyna czekać na kolejny odcinek. Zadałam sobie pytanie, co w tym zajęciu sprawia mi autentyczną przyjemność, na którym etapie działalności jestem najbardziej sobą, w sobie, czuję się bezpiecznie, a w okolicy serca wzrasta temperatura. Najszczersza z najszczerszych odpowiedzi brzmi - pisanie. Ten samotny moment, kiedy z chmary słów wyłapuję te, które najlepiej opowiedzą emocje. Jest to proces żmudny, momentami skrajnie wyczerpujący. Nie mam łatwości, którą legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja wysiaduję. Do odleżyn. I zaczęła pisać. O druzgocącym wpływie portali społecznościowych na nasze życie, o dylematach partnerstwa, problemach w okiełznaniu nastolatków, o miłości do jedzenia i terrorze rynku reklamowego. O tym jak kochać i nie kochać. O tym, że czarny nie wyszczupla, a seks tantryczny nie polega tylko na faszerowaniu, faszerowaniu, faszerowaniu. Nosowska jest szczerą, dojrzałą i oryginalną obserwatorką rzeczywistości. Mimo sławy i spektakularnej kariery pozostała skromna. I ma to, czego brakuje teraz wszystkim – dystans do samej siebie. Ani przez chwilę nikogo nie udaje. Z perspektywy dojrzałej kobiety mówi o konsekwencjach tłumienia swojego głosu wewnętrznego, konieczności polerowania intuicji złotą łyżeczką i potyczkach z wewnętrznym krytykiem, zwanym przez nią „puczystą”. „Od jakiegoś czasu nie wstydzę się tego kim jestem. Znam swoje możliwości. Są zbyt ograniczone by zawojować świat, ale wystarczające, by być wdzięczną, lubić życie i oddychać swobodnie.” Nieoczywiste, głębokie, błyskotliwe, świetnie napisane i bawiące do łez. Ta książka zabije cię miłością.
Gawęda historyczna o trzech pokoleniach wielkiej krakowskiej rodziny malarzy: Juliusza, Wojciecha i Jerzego Kossaków, mających trwałe miejsce w polskiej kulturze. Kossakowie malowali powstania narodowe, epopeję napoleońską, walki I wojny światowej. Autor znakomicie oddaje atmosferę kolejnych epok, przytacza liczne anegdoty, zdradza tajemnice dynastii Kossaków, która swój patriotyzm i umiłowanie ojczyzny wyraża nie tylko pędzlem. Klan Kossaków znany był także dzięki znakomitym piórom wnuczek Juliusza: Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Magdalenie Samozwaniec oraz kolejnym pokoleniom – m.in. Simonie Kossak.
Oddajemy w Państwa ręce wybór najlepszych felietonów i tekstów blogowych kontrowersyjnego filozofa z Krakowa. Teksty ukazywały się w tygodniku POLITYKA i na blogu Loose Blues. Jana Hartmana zapiski nieodpowiedzialne w latach 2012-2017.Kiedy przed kilkoma laty profesor Hartman zaczynał pisać regularnie felietony do POLITYKI, uprzedził, że będzie w swoje teksty wplątywał akademicką wiedzę filozofa i etyka, co brzmiało jak ostrzeżenie, ale też zapowiedź dość niezwykłego w polskiej prasie eksperymentu. Felieton to z definicji forma niezbyt poważna, żartobliwa, trochę powierzchowna, ot, taka osobista pogawędka autora z czytelnikiem. Po co tu filozof? Ale okazało się, że Jan Hartman to prawdziwy literacki zwierz Alpuhary, wyborny pisarz, złośliwy, ale elegancki prześmiewca, erudyta potrafiący utrzymać swoją wiedzę w ryzach. W czasach, kiedy felietonami nazywa się niemal wszystkie prasowe porachunki, połajanki i agresywne komentarze, dziennikarski fast food, otrzymaliśmy nagle z hartmanowej kuchni dania wykwintne, z najlepszych składników, rozmaicie czasem bardzo na ostro przyprawiane, ale jedno pewne: zdrowe, niezatruwające organizmu, chroniące przed umysłową i moralną otyłością. (). Ta książka to mądry, zabawny i przejmujący obraz naszego współczesnego świata, uparte przywoływanie nas do rozumu.(Jerzy Baczyński, Przedmowa)
Techniki wypracowane w Paryżu do niczego nie przydadzą się nad Wisłą. Inny świat – zupełnie inny świat, inne powietrze, inne przebudzenia od śmierci do życia, odpadania od życia ku śmierci, przejścia inaczej tajemne. Nie mogę chodzić po tym mieście, mogę się tylko przemykać. Ale coś przychodzi do mnie: w Parku Skaryszewskim, na Bliskiej, na Grochowskiej, coś nadciąga z krzaków przy Dworcu Wschodnim, wypluskuje ze ścieków i szpar w chodniku.
To, co nadciąga, jest dawne i – najczęściej – straszne. To, co nadciąga – widzę i opisuję. To, co straszne – słyszę.
Warszawskie pasaże wymagały innej formy niż Paryskie pasaże. Jeszcze bardziej skurczonej, przyduszonej. Formy nasiąkniętej milczeniem, jak skaryszewska ścieżka deszczówką.
Krzysztof Rutkowski
Księga Warszawy otwiera się przed Krzysztofem Rutkowskim w sposób zaskakujący. Znaki najbardziej powszednie, codzienność ulic, domów, parków, przemawiają nieoczekiwanie jako sygnatury zdarzeń historycznych, które mogły się w tych miejscach wydarzyć, oraz zdarzeń kosmicznych, które wydarzają się w nich nieustannie. O Warszawie nikt jeszcze tak nie pisał.
Hołownia nie należy do tych, co "patrzą na prawo, patrzą na lewo. A patrząc - widzą wszystko oddzielnie, że dom..., że Stasiek..., że koń..., że drzewo...". Hołownia pisze o bezdomnych, o dobrej zmianie, o ministrze Waszczykowskim, o papieżu Franciszku, księdzu Międlarze i biednych jak mysz kościelna księżach, o uchodźcach, misjonarzach, Helenie Kmieć, o tym, co ("oddzielnie") codziennie widzimy. Każdy felieton, jak zapis sejsmografu, pokazuje, że we wszystkich sytuacjach i sprawach zawsze jest miejsce na miłość. Książka absolutnie nie nabożna, jest ewangeliczną książką o miłości.
ks. Adam Boniecki
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?