„Wnikliwość” to opowiadanie o różnych ludziach, uwikłanych w pułapki świata materialnego i zmysłowego, targanych egoistycznymi pragnieniami, błądzących i zniewolonych ograniczeniami własnego umysłu. Bohaterowie, odczuwając niezrozumiałą tęsknotę za czymś lepszym, dokonują osobistego rozrachunku podczas symbolicznej podróży w głąb siebie – dzięki której odkrywają przewagę świata duchowego.
Losy bohaterów, których drogi przeplatają się w różnych wymiarach świata doczesnego i spirytualnego, niekiedy poza przestrzenią i czasem, stanowią punkt wyjścia do refleksji nad ludzkim losem, przeznaczeniem, naturą świata, do poszukiwania odpowiedzi na pytania: Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?
Autorka ukazuje różne wymiary rzeczywistości, dwa równoległe światy, ten, który widzimy i którego doświadczamy, i ten niewidzialny, niedostępny ludzkim zmysłom. To powieść niezwykła, trochę mroczna, gdzie świat realny przeplata się z tym irracjonalnym, a całość osnuta jest elementami onirycznymi i mistycznymi.
To opowieść o wędrówkach dusz, o podróży spirytualnej, o doświadczeniu duchowego przebudzenia, o odnajdywaniu siebie w świecie zdominowanym przez ziemskie pokusy, o braniu odpowiedzialności za własne czyny oraz o tym, że droga prowadząca do zrzucenia balastu świata materialnego, w który zostaliśmy wrzuceni, nie jest łatwa, ale konieczna do duchowego odrodzenia.
Hanna Chlebicz Ruesch – malarka pochodząca z Warszawy, jej obrazy wystawiane były w galeriach w Johannesburgu, Pretorii i Warszawie. Dużo podróżowała po świecie. „Wnikliwość” to debiut literacki autorki.
„Strażnik umysłu” to duchowa podróż do wnętrza siebie. Bohaterowie powieści w tajemniczy sposób przenoszą się w zaświaty, gdzie toczą wewnętrzną walkę, odkrywając zakamarki swojej duszy. Ich życie jest pasmem nieszczęśliwych zdarzeń, które w tajemniczy sposób łączy bohaterów. Jest to książka z przesłaniem, trzymająca w napięciu opowieść o ludziach, których podobne przykłady nieraz spotkaliśmy w swoim życiu.
Inspiracją do wyrwania się z tak zwanej mojej strefy komfortu – wyznaje autorka w komentarzu do „Strażnika umysłu” – stały się książki, dzięki którym mój umysł doznał olśnienia. Zmiana nie nastąpiła od razu. Niejeden raz powracałam do starego, utartego sposobu myślenia. Za każdym razem, kiedy się na tym przyłapałam, wiedziałam, że natychmiast muszę to zmienić. Bohaterowie mojej powieści również zmagają się z panoszącym się w ich umysłach negatywnym myśleniem, a co z tego wyniknie?
Miłość z nienawiścią potrafią się spleść w najbardziej nieoczekiwane figury, mogą z życia uczynić sielankę, ale też równie łatwo – otworzyć piekielne wrota. Alicja Flis stworzyła historię, która od początku do końca trzyma w napięciu. Pisarka bowiem zdaje sobie sprawę, jak potężnym kreatorem ludzkich losów jest przypadek. On zrządził, że Julia, młoda lekarka z Polski, trafi na ten sam oddział szpitala we Florencji, co jej włoska rówieśnica Sandra. Ten sam przypadek ułoży bieg zdarzeń tak, że nieznane sobie wcześniej kobiety zaprzyjaźnią się, podejmując heroiczną walkę ze złem, objawiającym się tym razem pod pozorami miłości czułej i wrażliwej. Dość! Nie zdradzę więcej ni słowem przebiegu ekscytującej akcji. Nie chcę Czytelnikom i Czytelniczkom odbierać przyjemności, której z pewnością doświadczą, dając się – niczym na skrzydłach tajemniczej, szmaragdowej ważki – przenieść do słonecznej Toskanii.
Alicja Flis kocha podróże, bo to dzięki nim powstają jej książki. Autorkę urzekają miejsca, ludzie i niezwykłe historie. Wyprawa do Asyżu zaowocowała wydaniem tomiku poetyckiego „Nie będę przepraszać za miłość...". Rzym zainspirował Alicję Flis do napisania powieści „Złudzenia", a wyprawa do Val di Sole stała się miejscem akcji „Cieni w Dolinie Słońca”. Podróż do najbardziej romantycznego miasta na świecie natchnęła autorkę do napisania „Weneckiej mgły". Potem była „Wyspa najdłuższych nocy", czyli pełna wielkich namiętności powieść, której akcja toczy się na Gran Canarii. W powieści Pocałunek Boga" zabrała swoich czytelników na wyspę wiecznej wiosny, na Maderę. W najnowszej książce pt. „Szmaragdowa ważka” powróciła do Włoch, do fascynującej krainy malowniczych wzgórz, cyprysów, winnic i gajów oliwnych, do niezwykłej i tajemniczej Toskanii.
„Armia cieni” jest książką wielopiętrową. Dziewięćdziesięcioletni Piotr Nałęcz, weteran Powstania Warszawskiego, zmagań z Komuną, Postkomuną, miłością, samotnością i swoimi słabościami, wspomina w dniu urodzin niesamowite wydarzenia, jakich był świadkiem, swoich bliskich, przyjaciół i wrogów. Wszyscy oni przenieśli się już na tamten świat, ale w jego pamięci są wciąż żywi i aktywni. Dzięki ich głosom bohater próbuje zrozumieć swój los, Polskę i Boga, wiarę w którego boleśnie utracił. Ta wiara wydaje mu się kluczowym problemem czasów i miejsca, w jakich mu przyszło żyć. Znajomość z wielkimi przywódcami Kościoła i z tymi, którzy mu się sprzeniewierzyli, zmusza go do rachunku nie tylko swojego sumienia, ale też tych bliźnich, którzy ofiarowali Bogu swój los i mimo wiary nie uzyskali odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Powieść staje się labiryntem pytań bez odpowiedzi. W ich poszukiwaniu Piotr Nałęcz decyduje się opisać losy swego przyjaciela, jakim stał się dla niego jeden z najwierniejszych synów Kościoła, szlachetnego i cierpiącego z powodu wielu wątpliwości księdza Karola. Jego życie i śmierć stają się drugim filarem powieści, a zawarte w historii księdza zapisy losów kolejnych bohaterów dają szansę wsłuchania się w ich niekończącą się dyskusję z Bogiem i domagania się od niego znaku dającego pewność, że istnieje. Takich bohaterów jest w tej opowieści bardzo wielu. Część z nich to postacie historyczne, znane, kochane, a czasem znienawidzone. Część to osoby fikcyjne, ale różnica między nimi zaciera się w świadomości narratora, który traktuje je wszystkie jako naznaczone wspólnym losem narodu doświadczonego przez Boga czy Historię nazbyt okrutnie.
Bez względu na to, w co człowiek wierzy i jak pojmuje siły wyższe rządzące światem i ludzkim losem, miłość i miłosierdzie wydają się wartościami, które postrzegane są przez wszystkich jednakowo: jako pełnia, jedność, wolność. Warto zatem pielęgnować je jako najważniejsze w życiu – są bowiem kwintesencją człowieczeństwa, swoistym darem dla jednostki. Czy jednak ofiarowanym na zawsze i bezwarunkowo?
Mieczysław Jacek Skiba, mistyk będący kolejną inkarnacją Archanioła Michała, podkreśla, że świat w obecnej formie jest zagrożony przez siły ciemności i może ulec zagładzie, zaś jedynym ratunkiem dla niego jest podążanie za naukami i wskazówkami zawartymi na kartach niniejszej publikacji – głoszonymi przez jednostkę oświeconą, której dane było doświadczyć i nieba, i piekła. Nie trzeba w nie bezrefleksyjnie wierzyć, ale warto poznać prawdę, by móc zmienić ten świat na lepsze. Mieć świadomość zagrożenia i umiejętnie z nim walczyć.
„Panienki. czyli szesnaście opowiadań erotycznych” to tekst, którego erotyzm nie jest medycznie dosadny, ale też nie wstrzymuje się przed wstydliwym niedopowiedzeniem. Cielesność nie jest obok uczuciowości - mankament konstrukcyjny zbyt wielu polskich pisarzy; jest ona tak oczywista jak uczucia i, tak samo jak one, uskrzydlająca, a dla uważnego czytelnika - wzbogacająca.
Od redakcji
Dwaj bracia, pisarz i rysownik, pochylają się nad urodą i tajemnicą kobiecości. Sylwetki, opisane i narysowane, kuszące i romantyczne, otoczone podziwem dla ich powabu i uroku, mają jednak więcej niż jedno oblicze. W postaci kobiety, choć elegancko wygiętej i pełnej obietnic, jak klepsydry wypełnionej pokusami w miejsce piasku, bracia odkrywają-ukrywają niedoskonałości, które pospołu z pięknem tworzą fascynującą całość.
Franciszek Maśluszczak
Jak to się dzieje, że znawca i tłumacz poezji amerykańskiej, wielbiciel beatników i nauczyciel akademicki wykładający informatykę, pisze erotyczne opowiadania? Ten podtytuł wprowadza w błąd i w błąd nie wprowadza. Książka jest jakby utopią szczęśliwej zmysłowości i są w niej niemal wyłącznie momenty – tak w pokoleniu autora i moim nazywano sceny erotyczne w filmach. Gdyby jakiś purytanin dopatrzył się w niej pornograficzności, to by przyznał, że to pornograficzność poczciwa. Żadnej tu brutalności, żadnych obscenicznych słów, sama dobra energia, a „panienka” i „nagusek” wzbogacają ubogie polskie nazewnictwo. Będąc hymnem sławiącym kobiecość, a trochę gawędą w duchu oświeceniowym, opowiadania te zarazem mocno zakorzenione są w patriarchalności. Feministki powinny rozszarpać Zalewskiego jak Menady Orfeusza, choć jego narratorowi (i bohaterowi) na myśl by nie przyszło wyrzekanie się kobiet. „Panienki” albo pisane są serio i wówczas można im zarzucić naiwność i parę innych rzeczy, albo są dość przewrotnym żartem, o czym mogłyby świadczyć frazy takie jak „precyzyjnie ułożony bukiet konwalii” czy „butelka grolscha poprawiła mi krążenie krwi w mózgu i zacząłem myśleć”.
Bohdan Zadura
Jan jest mężczyzną, który najlepsze lata swojego życia ma już za sobą. Tak przynajmniej mu się wydaje, a jego samotną codzienność ubarwiają sporadyczne rozmowy z córką. Wszystko w życiu Jana się zmienia, gdy dołącza do klubu seniora. Budzą się w nim drzemiące i niespełnione marzenia oraz pragnienia. Mimo konserwatywnych przekonań, łamie swoje zasady. Angażuje się w relacje damsko-męskie, których finał mocno zaskoczy czytelnika.
Jednak nie losy Jana zdają się być główną fabułą. Autorka wplotła w nie, wybijający się na pierwszy plan, wątek polityczny Polski, który ma duży wpływ na decyzje i losy wszystkich przedstawionych w książce postaci.
Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los… Lucas postanawia opuścić swoją partnerkę i, pozorując wypadek samochodowy, wyjeżdża w poszukiwaniu prawdziwej miłości. Czy jego dotychczasowe wyobrażenia o nowym życiu pokryją się z rzeczywistością? Czy uda mu się ponownie rozkochać dawną ukochaną? Czy Emma i Lucas mają szansę na stworzenie szczęśliwego związku? Jak w nowej sytuacji odnajdzie się jego syn, William? „Rozrzucone kwiaty” to powieść, w której jawa miesza się ze snem. Wszystko jest możliwe i tak naprawdę nikt nie może przewidzieć, co los szykuje jej bohaterom.
„Nieświadome istnienie” to książka, która narodziła się z potrzeby połączenia wszystkich istniejących energii, pulsujących w nas i wokół nas, tworzących tym samym niepowtarzalny rytm życia. Autorka dzieli się w niej swoją wiarą w to, że każdy z nas jest niezwykłym źródłem właśnie tych energii, a niedoskonałe piękno każdego człowieka stanowi jego największą siłę.
Pasja motocyklowa uratowała Olgę przed konsekwencjami złamanego serca. To co zaszczepił w niej Kaszub, to nie tylko wielka miłość do niego, ale też uzależnienie od adrenaliny i skłonności do podejmowania ryzyka. Kiedy zostawił ją bez słowa pożegnania, nie wiedziała, że kiedyś będzie mu za to ogromnie wdzięczna. Swoją decyzją otworzył jej bowiem drogę do mrocznego świata, w którym pojawił się Kruszyna, motocyklista wyzwalający drzemiące w niej instynkty, o których istnieniu nie miała pojęcia. Świata, do którego wchodząc raz, chce więcej, mocniej i odważniej, bowiem erotyka ma wytyczone granice wyłącznie w jej głowie.
„Urlop od cierpienia” Luizy Tarnowieckiej to zagadkowa książka. Nie jest napisana dla sprostania przyjętym zasadom jakiejś konwencji literackiej. Przeciwnie: wciąż się wymyka, jakby bawiła się z czytelnikiem w ciuciubabkę. Z wdziękiem, krotochwilnie, ale i z powagą osoby, która – jak sama mówi – „doświadcza myślenia”.
To „doświadczanie myślenia” nie jest „myśleniem po prostu.” Ono towarzyszy najprostszym, codziennym obowiązkom kobiety, utrzymującej swoją krzątaniną porządek Wszechświata, bo z pozornie rutynowymi czynnościami harmonizuje głos, o którym autorka pisze: „Mamy w głowie takiego gadułę”. To, co jej powie w swoim monologu, ona natychmiast notuje, jak pilna studentka wieczorowego kursu filozofii. Jej luźne notatki układają się w skrypt, o którym powiada sama do siebie: „Czytaj swoją książkę, jest napisana dla ciebie.”
W tych zapiskach następuje nieoczekiwanie przełom. O ile część pierwsza inspirowała, skłaniała do przemyśleń i poszukiwań na własną rękę, o tyle druga – „Między wymiarami” –zabiera nas w niezwykłą podróż. Warto się jej poddać, by przeżyć coś, co w „normalnym wymiarze” jest nie do uchwycenia.
Gizela była zwykłą nastolatką ze Szczecina. Miała rodzinę, przyjaciół, chodziła do szkoły i wydawało jej się, że tak będzie już zawsze. Do czasu, kiedy ktoś inny postanowił zdecydować o jej dalszym życiu. Porywacz stworzył dla niej inny świat, który z czasem Gizela zaczęła nazywać rodziną i domem. Nie sądziła, że pewnego dnia za to nowe życie będzie musiała przelać krew. Jednak kiedy wrogowie atakują jej przybranego ojca, Gizela nie waha się ani sekundy i wyciąga nóż. Przysięgała przecież, że zawsze będzie go bronić.
Miłość objawiona „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” J14,21
„Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca”. J14,23-24
„Książka ta jest kontynuacją poprzedniej („Świadectwa Boga i diabła”). Jest także obietnicą, jaką w niej złożyłem. Wszystkie opisane wydarzenia są prawdziwe. Jest ona przede wszystkim wypełnieniem polecenia Syna Człowieczego, Pana i przyjaciela mego, który do mnie przemówił w te słowa: „Powiedz wszystkim, co wiesz”. Ta książka jest dla mnie szczególnie trudna, gdyż dotyka sfery bardzo osobistej, nie tylko mojej, ale również moich bliskich. Dotyka Kościoła świętego i jego hierarchów, dotyka znanych ludzi, dotyka Polski i całego świata oraz tego wszystkiego, co było, co jest i tego, co się zbliża. Jestem w pełni świadomy swojej odpowiedzialności za każde zawarte w niej słowo, przed Bogiem i ludźmi. W tej książce są zawarte autentyczne świadectwa Boga i działania diabła oraz wielkie tajemnice, które czas już wyjawić. Pragnę też, by wszyscy wiedzieli, jak dobry jest Bóg [...].”
fragment książki
Zawsze w głębi duszy dążyłam do tego, żeby być dobrym człowiekiem. Żeby słuchać, uważnie słuchać innych, nawet gdy nie pytają, co u mnie i jak się mam. Pamiętnik tysiąca osób, historie znajomych, porażki, nieszczęścia i radości. Zawsze stojąc w obronie tych słabszych, tych, którym podstawia się nogę na przerwie i śmieje się z nich na WF-ie. Rycząc nad ofiarami losu, podnosząc je z ziemi i biorąc w swoje wątłe ramiona, jak matka dziecko.
Nie cierpię kategoryzacji, klasowości, schematów w wyglądzie. Dobry człowiek jest ponad to wszystko. Staram się latać ponad to, łapiąc fale odrzuconych.”
„Pr(z)ejścia, czyli wspomnienia niewyjaśnione” to historia Lo, która po kilkunastu latach wraca na stare śmieci, do rodzinnego Domu. Przyjdzie jej się zmierzyć z różnymi demonami przeszłości, które weszły do jej życia i nie chcą wyjść. Przeżycia niekoniecznie zadowolonej z życia, wkraczającej w dorosłość dziewczyny przeplatają się tutaj ze wspomnieniami małej marzycielki. „Pr(z)ejścia…” to opowieść o osobistych lękach, rozczarowaniach i próbie odnalezienia siebie i swojego miejsca na tym padole łez. Czy trudna konfrontacja z przeszłością i zmierzenie się ze swoimi traumami pozwoli Lo z nadzieją patrzeć w przyszłość?
Amerykański sen – to określenie od lat pojawiające się w mediach i publikacjach różnego typu, od książek naukowych po literaturę piękną. Rozpowszechniono – ogromną rolę odegrała tu kultura popularna – wizerunek USA jako kraju przeogromnych możliwości, z których absolutnie każdy może skorzystać. To ze Stanami Zjednoczonymi kojarzy się awans „od pucybuta do milionera”. To jednak tylko część prawdy o tym państwie. Druga strona medalu wskazywana jest bardzo rzadko. Tym większą wartość ma książka Ryszarda Bugaja, opisującego swój pobyt w USA w latach 1987–1994.
Autor wskazuje mało znane, a warte poznania, negatywne aspekty życia w tym kraju, których doświadczył lub które zaobserwował. To m.in. dyskryminacja rasowa, niechęć do imigrantów, amerykańska mentalność całkowicie obca «polskiej duszy», specyfika systemu socjalnego (a raczej jego braku). To nie są stereotypy, uprzedzenia ani stosowanie krzywego zwierciadła, lecz prawdziwe losy polskiego emigranta. Świadka historii nie tylko swojej”.
„Po drodze do szczęścia” to kontynuacja „Drogi do szczęścia” Macieja Hamerlińskiego, młodego pisarza, podróżnika, a przede wszystkim niepoprawnego marzyciela.
Główna bohaterka powieści po raz kolejny zaprasza nas do swojego świata i odsłania go przed nami w pełnej okazałości, z całym jego bogactwem i złożonością. Szukając swojego przepisu na szczęście, musi zmierzyć się nie tylko z samą sobą, z własnymi ograniczeniami i obawami, ale także z wciąż funkcjonującymi w naszym społeczeństwie przekonaniami na temat roli kobiety – najlepiej stojącej w cieniu mężczyzny i zajmującej się pielęgnowaniem ogniska domowego. Walka o własne szczęście zmusza ją do trudnych wyborów, niekiedy dla niej bolesnych i pozornie niezrozumiałych. Dzięki nim pozostaje jednak wierna samej sobie, uczy się, jak nie poprzestawać na małym i nieustannie dążyć do realizowania własnych marzeń. Warto wkroczyć na drogę do szczęścia zaproponowaną przez Macieja Hamerlińskiego i nie ustawać w tej wędrówce nawet na najkrótszą chwilę.
„Spowiedź Kanarka” to pozycja książkowa, która wymyka się z klatki tego, co zwyczajne i przewidywalne. Odnosi się to również do powszechnego rozumienia spowiedzi i tego, kto jej słucha. Składa się z dwunastu części. Ma jednego autora i tysiące odbiorców, bo tylu, ze względu na swoje walory, powinna znaleźć. Tak! Jesteś jednym z nich i od Ciebie zależy czym jej treść będzie w Twoim życiu – łykiem gorącej herbaty w porze chłodnych emocji albo mocnym trunkiem, którym wzniesiesz toast z jej bohaterami. Potrzebujesz tej książki tak jak ona jest otwarta na Ciebie – dosłownie i w przenośni. Niezależnie od strony, na której odczujesz to, co intryguje, zadziwia lub wchodzi w polemikę.
Jacek Słowiński w sugestywny sposób opisuje to, co umyka percepcji codzienności choć określa jej sedno. Mierzy się z dramatami wyborów, których dokonujemy z własnej lub przymuszonej woli. Odkrywa drugie i siódme dno tego, co sprawia, że oddychamy i wykraczamy poza horyzont, który bez jasności dnia nie ujawni azymutu nieba. „Dzień” to jeden ze stanów, w których kryje się tajemnica tego wydawnictwa. Gdy je przeczytasz, oczytasz i doczytasz (zaiste, w całości!) – okaże się, iż każdy z rozdziałów przeżywany przez pryzmat emocji, które narodziły się na wcześniejszych kartach, zyskuje wymiar budzący coś nowego. Można odnieść wrażenie, że Autor pisze na przekór (lecz nie przekornie) czasom, które nie znajdują czasu na odwagę pójścia pod prąd. Co więcej, w czasie, w którym drukowane książki nie cieszą się taką popularnością jak niegdyś. A jednak swoje zapiski oprawia w okładkę klasycznej książki – jakby podkreślał wartość tego rodzaju formy, która mniej bądź bardziej świadomie determinuje odbiór wnętrza. A jest ono bogate. Polecam tę książkę każdemu, kto uważa lub sobie jeszcze nie uświadomił, że sens nie jest stanem finalnym. Ujawnia się głównie poprzez jego poszukiwanie.
Żar i mróz, świat cyfrowy i realny, przypływ oraz odpływ, zaufanie i zdrada, mniemanie o sobie i twarz, która nie spojrzy nam prosto w oczy nawet w lustrze – z podobnych światów i wszechświatów Jacek Słowiński ubiera w zmysły świat swoich wizji, choć nie tylko… Czyni to z autorską premedytacją, jakby z każdym z nas był „na ty”. Chce być „na ty”. Chce BYĆ…
Mottem tej książki są słowa – „Życie jest tym, co zdarza się nam, gdy jesteśmy zajęci snuciem planów na przyszłość”. Jeśli tak jest to warto marzyć i śnić, żeby pragnieniom nadać taką moc, aby choć po części spełnione, dały nam sytość. Naszemu Autorowi to się udało.
Dominik Górny
Kłótnia z ojcem i niewyparzony język Valdiego kończą się wezwaniem do WKU, celem odbycia obowiązkowej służby wojskowej. Młody człowiek wyrusza do jednostki z nastawieniem: „odsłużyć, a nie zasłużyć”. Na swojej drodze spotyka zarówno znajomych z rodzinnych stron, jak i zupełnie obcych ludzi, z którymi w mniejszym lub większym stopniu splecie swoje losy. Opowieści wojskowe Valdiego przeplatają się z poniekąd tragiczną historią jego przyjaciela z jednostki – Gonza.
„Pijany BiB-ol, czyli 1,5 komandosa” to retrospektywna opowieść z dwuletniej służby wojskowej. Autor z przymrużeniem oka pokazuje życie w armii, z jego pozytywami, jak i negatywami. Zgodnie z maksymą, według której kierują swoimi działaniami bohaterowie książki, Valdi i Gozno zgłębiają tajniki skutecznego sposobu „wyskoczenia na lewiznę”, otrzymania przepustki czy załatwienia kilku dni urlopu nagrodowego.
Kolejna odsłona autora książki „Targi z Bogiem”.
„Uśmiech nieśmiertelności” to osobliwa książka. Autorka pisze o zjawiskach niedostępnych bezpośredniemu poznaniu, które stają się pretekstem do dyskusji na temat ludzkiego życia i kondycji współczesnego świata. O czym jest „Uśmiech nieśmiertelności”? O doskonaleniu siebie, o otwarciu się na drugiego człowieka, o odkrywaniu i budzeniu w sobie pokładów sił, o których istnieniu nie wiemy, a dzięki którym możemy kształtować swoje życie i na nie wpływać, o tym, że nie jesteśmy w stanie zmienić całego świata, ale możemy zmienić swój stosunek do niego, o życiu w zgodzie z samym sobą, o tym, jak odnaleźć wewnętrzny spokój oraz pogodzić życie duchowe z dominującą dzisiaj kulturą konsumpcjonizmu, o tym, jak żyć i nie zatracić siebie we współczesnym świecie.
Od autorki:
Moje życie było i jest barwne: 20 lat etatowego dziennikarstwa; 10 lat spędzonych w warmińskich lasach na prowadzeniu Ośrodka Naturoterapii. Doprowadziło mnie do opanowania INTUICYJNEGO PISANIA. Czym ono jest? Opowiada o tym „Uśmiech nieśmiertelności”. Dlaczego „Uśmiech nieśmiertelności” warto przeczytać? Moje życie pokazało mi, że wiek jest moim przyjacielem, a nie wrogiem.
Dalsze losy bohaterów książki „Szczęściarz!”
W życiu Piotrusia dzieje się bardzo wiele. Spotkania rodzinne przeplatają się z zabawą z przyjaciółmi z podwórka, a czasami łączą się we wspólne działania. Ciekawy świata chłopiec z odwagą podchodzi do nowych przygód, które stają na jego drodze. Tak się dzieje podczas świąt Bożego Narodzenia u dziadka na Mazurach. Podobnie wtedy, kiedy jego dziadek postanawia związać się z panią Basią, a chłopiec jest uczestnikiem podwójnego ślubu i wesela.
Jego świat odrobinę staje na głowie, kiedy tata wraca do domu z informacją o nieodległej w czasie przeprowadzce do nowego domu w Wesołej. Wszyscy, zarówno krewni, jak i znajomi, pomagają w rodzinie Szymczyków w pakowaniu całego dobytku. Nowy dom i okolica okazują się świetnym miejscem do zawierania nowych przyjaźni.
Autorka w piękny sposób opisuje relacje międzyludzkie, a nawet międzygatunkowe – wszakże chłopiec rozumie mowę zwierząt. Spotkani przez Piotrusia ludzie i zwierzęta uczą go, w jaki sposób budować prawdziwe przyjaźnie, oparte na wzajemnej pomocy, wsparciu i bezinteresownym dobru.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?